Tym razem chodzi o bardzo ważną grupę zewnętrznych testerów w tym developerów, którzy będą mogli zaznajomić się z rewolucyjnym projektem firmy z Moutain View. Google Glass będzie testowało w sumie 2000 osób. Będzie to niewątpliwie wstęp do pierwszych prób napisania aplikacji, które zwiększą możliwości tytułowego gadżetu. Google chce zebrać dane na temat wszelkich uwag dotyczących działania oraz codziennego użytkowania okularów. Będzie to generalny sprawdzian dla całej koncepcji. Przed około tygodniem pisałem o rozpoczęciu (względnie upublicznieniu po raz pierwszy takiej informacji) prac nad własnymi okularami przez Microsoft. Konkurencja nie śpi, choć Google wydaje się być najbardziej zaawansowane w prowadzeniu prac nad inteligentnymi okularami.
Szykuje się bypass dla Metro/Modern UI. Wygląda na to, że Microsoft ugiął się przed krytyką ze strony użytkowników niezadowolonych z wyświetlania (po załadowaniu) interfejsu kafelkowego. Koncepcja „gorących” krawędzi też się chyba średni przyjęła. Tak czy inaczej, będzie można od razu po uruchomieniu rozpocząć pracę na pulpicie, bez konieczności zamykania Modern UI. Odnośnie drugiej kwestii, często poruszanej przez użytkowników – przycisku start – tutaj nic się nie zmieniło, to znaczy Microsoft nie przywrócił tego elementu. Można oczywiście skorzystać z oprogramowania firm trzecich, przywracającego „Start” w Windowsie 8 – ciekawe czy MS w kolejnym wariancie także tutaj powie „pas”?
Średnia ocen to dwie i pół gwiazdki. Chyba pomysł nie chwycił. Cóż, użytkownicy Androida cenią wolność modyfikacji, konfigurowania sprzętu, dodatkowo chcą mieć wpływ na to jak działa, zachowuje się urządzenie. W przypadku Home nie ma o tym mowy – launcher jest maksymalnie zamknięty, niemodyfikowalny, co gorsza – jak mówią niektórzy – Facebook de facto przejmuje kontrolę nad handheldem. Zbiera wszelkie możliwe dane, zalewa (faktycznie i potencjalnie) użytkownika reklamami (ok, ale taki jest fb – choć w wersji aplikacyjnej, jak się wkurzymy, aplikacji nie używamy… launcher jest po to, by działał cały czas). Po takim, chłodnym przyjęciu, Zuckerberg będzie miał spore problemy w przekonaniu akcjonariuszy, że to coś, co na pewno chwyci, że znalazł patent na Facebooka mobilnie. Chyba jednak nie znalazł.
Aktualizacja mobilnego systemu MS, która prawdopodobnie pojawi się jesienią bieżącego roku przyniesie m.in. wsparcie dla wyświetlaczy fullHD. Nie jest to w kontekście interfejsu (Metro vel Modern UI) aż tak istotne, ale cóż poradzić – postęp, czy może bardziej moda, tegoroczne topowe modele (konkurencji) dysponują ekranami 1080p. Nie wypada zatem, aby odstawać od czołówki (ciekawe co zrobi Apple, to znaczy czy kolejny iPhone także „spuchnie”, bo raczej fullHD nie wsadzą do urządzenia z wyświetlaczem 4″). Nokia przygotowuje następcę modelu 920, który ewentualnie będzie wyposażony w taki ekran (Lumia 1000 vel EOS względnie – choć tutaj nie ma zgodności co do tego, co się za tą nazwą kodową kryje – Catwalk). Przypomnijmy, w 2014 roku wygaśnie wsparcie dla WP8 – wtedy będzie już dostępny WP 8.1 aka Blue, kolejna wersja mobilnych okienek, która ma przynieść wiele istotnych zmian (w przypadku aktualizacji WP8 będzie to raczej drobny upgrade). Zobaczymy, czy MS uda się w tym roku podwoić udziały w segmencie… cel wynosi 8% (obecnie jest nieco ponad 4%). Jeżeli Apple nie zachwyci (są spore szanse, że właśnie nie zachwyci, firma wyraźnie straciła impet, można mówić o stagnacji), jeżeli BlackBerry „popłynie” (w USA aż 50% Z10 wróciło z powrotem do operatorów/sklepów) to Microsoft może dość szybko zyskać na popularności. Telefony już są (w tym bardzo ważne, budżetowe modele – do wyboru, do koloru), MS musi teraz pokazać wszystkim że stanie na głowie, żeby wypromować Windowsa Phone, pokazać jak bardzo zależy mu na rozwoju tego oprogramowania. Jest sporo do zrobienia, ale OS już okrzepł, wsparcie developerów jest coraz lepsze, to będzie decydujący rok dla handheldowych (telefony) planów Microsoftu. Według mnie osiągając blisko 10%, będzie można mówić w przypadku Windowsa Phone o realnej alternatywie dla iOS oraz Androida.
Poza tym nie zapominajmy o krążących plotkach o własnym „Surface Phone”… może ta aktualizacja będzie zbieżna z planami wypuszczenia topowego, referencyjnego modelu? MS bardzo chce oferować własne rozwiązania na rynku. Po tabletach przyjdzie zapewne czas na smartfona(y)
Na pakiet biurowy MS na popularne handheldy jeszcze poczekamy. Wersja dla Androida oraz dla iOSa trafi do użytkowników dopiero w 2014 roku (i to raczej w trzecim kwartale, tzn. w październiku). Innymi słowy jeszcze długo jedyną opcją (w przypadku systemów mobilnych) będzie Windows Phone oraz Windows RT. Czy jest to zamierzone działanie, mające na celu promocję własnych rozwiązań MS? Niekoniecznie, firma jest w trakcie głębokich przeobrażeń, mówi się o odejściu od obecnego modelu biznesowego, skoncentrowaniu się na usługach, chmurze, ekosystemie własnych rozwiązań, które niekoniecznie muszą zamykać się w obrębie Windowsa. Jest zatem przesądzone, że wcześniej czy później sztandarowe oprogramowanie MS trafi na inne, mobilne platformy. Jednak nie nastąpi to tak szybko, jak wcześniej przypuszczano. Przyczyny takiego stanu rzeczy mogą być prozaiczne –firma nie ma obecnie mocy, czasu, ludzi aby odpowiednio wspierać oraz rozwijać nowe wersje produktów. Produktów działających na – podkreślmy – konkurencyjnych platformach. Priorytet mają, co zrozumiałe własne rozwiązania, z tym że chodzi tutaj raczej o usprawnienia, modyfikacje mające na celu zwiększenie atrakcyjności oraz ulepszenie doświadczeń płynących z obsługi najnowszych wersji Windowsa. Kto wie, może w 2014 roku to właśnie tablety, hybrydy będą na tyle dominującym elementem pejzażu świata IT, że wprowadzenie Office stanie się naturalną częścią ewolucji pierwotnie komputerowego software? Nie zapominajmy także o doświadczeniach płynących ze sprzedaży abonamentowego Office 365. To taki balon próbny, który pozwoli Microsoftowi w ciągu najbliższych paru miesięcy zweryfikować skuteczność, sens nowej strategii.
Mocne wejście na nasz rynek konkurencyjnego Spotify zdopingowało Francuzów do obniżki ceny za abonament w wersji premium + (spadek ceny z 29.99 na 19.99). To jednak nie wszystko. Deezer modyfikuje swoją aplikację dostępową. Kolejny upgrade wnosi parę ważnych nowości. Poniżej pełna lista zmian (w rozwinięciu), dodatkowo warto nadmienić że obecnie udało się poszerzyć bazę użytkowników do 32 milionów osób na całym świecie, z czego około 10% to aktywni subskrybenci (ponad 3 miliony kont). Ciekawe jak wygląda sytuacja u nas, to znaczy jaki jest udział serwisów na rynku oraz jak to wygląda w rozbiciu na poszczególnych dostawców usług… ktoś zapewne niebawem zrobi takie badania, przekonamy się, czy Polacy pokochali taki sposób korzystania z muzyki, jak Francuzi czy Szwedzi (tam streaming cieszy się ogromną popularnością).
Praca nad konkurencyjnym systemem dla Street View wymagać będzie od Apple przeznaczenia niemałych środków oraz czasu. To właśnie ten drugi element stanowi problem – w końcu stworzenie dobrej nawigacji (przykład map Apple) to nie jest kilkanaście miesięcy pracy i wykupienie kilku podrzędnych dostarczycieli „wsadu”, niezbędnych danych. Aplikacja nadal pozostawia wiele do życzenia, szczególnie odnośnie ilości informacji (POI) oraz dokładności niektórych danych. Firma z Cupertino zdaje sobie sprawę z mniejszych możliwości swojego produktu, w tym przede wszystkim z braku podobnego mechanizmu lokalizacji jak googleowski Street View. Google samo tworzyło (i nadal tworzy) ogromną bazę, pytanie jak Apple chce sobie poradzić z tym (gigantycznym) zadaniem? Problemem nie jest gotówka, a raczej brak podmiotu, który byłby zdolny podołać takiemu zadaniu (globalnie), poza tym jw. stworzenie czegoś takiego od podstaw zajmie Apple lata. Część komentatorów uważa, że będzie to wszystko przypominało powtórkę z map – jabłkowe Street View będzie uboższe od tego co oferuje Google, będzie trochę taką wydmuszką… obejmie jedynie niektóre lokalizacje (głównie Stany), a w wielu miejscach w ogóle się nie pojawi. Stąd też wynika prosty wniosek. Apple dzieli klientów na tych bardziej i tych mniej ważnych. Nie pierwszy raz – wystarczy popatrzeć na rozwój asystenta Siri, który prawdopodobnie nigdy nie doczeka się lokalizacji w krajach, które Apple uważa za miejsca o niewielkim znaczeniu (globalnie jest to jednak całkiem spora rzesza klientów).
Informacja współgra z wiadomościami na temat najbliższych aktualizacji (Windows Blue… Windows 8.1) systemów operacyjnych MS. Między innymi zostaną udostępnione mniejsze rozdzielczości ekranu, co współgra z zapowiedziami wprowadzenia mniejszych wintabletów na rynek. Zdaniem WSJ prace nad nowym wariantem Surface są już mocno zaawansowane. Co ciekawe, nowe urządzenie pojawi się prawdopodobnie pod marką Xbox (?), co jednakże wcale nie oznacza że będzie dedykowane graniu. MS widząc ogromną popularność, jaką cieszą się tablety Nexus 7 oraz iPad Mini zdaje sobie sprawę, że brak takiego urządzenia we własnym portfolio to strzał we własną stopę. Nowość będzie wyposażona w wyświetlacz o rozdzielczości (to informacje nieoficjalne) 1024x768px. Wiadomość zbiega się z bardzo kiepskimi danymi dotyczącymi sprzedaży komputerów osobistych. Te ostatnie sprzedają się fatalnie – spadek globalnie ma wynosić aż 13.9% (dane podawane przez IDC). Oczywiście na takie wyniki wpływ ma kryzys, szczególnie widoczny w Europie, ale… jednym z kluczowych elementów jest kanibalizacja PC przez handheldy. To trend nie do powstrzymania, coś co przyczynia się do trwałych zmian na rynku. Nie dziwi zatem determinacja Microsoftu, który widzi w Surface swoją przyszłość, widzi że musi całkowicie zmienić model biznesowy (zamiast sprzedawać oprogramowania w pudełkach, udostępniać je w abonamencie, a nawet za darmo, w chmurze, czerpiąc zyski z usług, z tworzonego obecnie ekosystemu). Czy nie jest jednak ciut za późno na te zmiany? Za późno dla Microsoftu?
Kolejny przedstawiciel budżetowej serii M1 – tym razem cena raczej przekracza to, co określamy mianem „budżetowe”, ale też sprzęt jest bardzo bogato wyposażony. To zaawansowana konstrukcja, która w jednej obudowie łączy przetworniki C/A, konwerter A/C, przedwzmacniacz, odbiornik BT oraz wzmacniacz słuchawkowy. Konstrukcja Musical Fidelity M1 SDAC oparta jest na 32 bitowym przetworniku C/A. Dzięki temu urządzenie bez najmniejszego problemu radzi sobie z gęstymi formatami w rozdzielczości do 192 kHz/24 bitów. Co ciekawe sprzęt wyposażono także w konwerter A/C. To użyteczne udogodnienie, dzięki któremu możemy z dowolnie wybranego wejścia przesłać dźwięk cyfrowo do innego DACa /cyfrowej integry etc. Musical Fidelity M1 SDAC to także wzmacniacz słuchawkowy. Urządzenie dopuszcza 2 W szczytowego wyjścia. Na tylnej ściance oprócz sześciu wejść cyfrowych (dwa koncentryczne SPDIF, AES/EBU z gniazdem XLR i optyczne Toslink oraz asynchroniczne USB 24/192. Dwa pierwsze akceptują sygnał o rozdzielczości 192 kHz/24 bity, optyczne do 96 kHz) znajdują się także dwa wejścia analogowe. Poza tym mamy całą sekcję wyjść z przedwzmacniacza – poza analogowym, jest wspomniane cyfrowe i to w dwóch wariantach (optycznym oraz koaksialnym). Jakby tego było mało jest jeszcze gniazdo anteny dla modułu Bluetooth ze wsparciem dla aptX (a więc urządzenie może także pełnić funkcję bezprzewodowego odbiornika dla dźwięku odtwarzanego z handhelda). Cena: 4 899 zł. Bardzo ciekawe urządzenie. Sprzęt można już kupić. Poniżej specyfikacja…