Android nadal rośnie. System Google jest obecnie najpopularniejszym mobilnym OS i nie tylko utrzymuje, ale zwiększa swoje udziały, supremację w tym segmencie rynku. Trudno się dziwić, patrząc na ofertę pierwszego lepszego operatora, gdzie przeważającą część oferty stanowią telefony z Androidem. Szeroki wybór, zróżnicowane ceny, szeroka dostępność są niewątpliwie atutami, choć nadal problem jest duża fragmentacja oraz powolne tempo aktualizowania androidowych smartfonów. Google niebawem samo zacznie sprzedawać telefony oraz tablety (marka Nexus, producent – wykupiona Motorola), co powinno dodatkowo wzmocnić trend wzrostowy, szczególnie w segmencie produktów z średniej oraz wysokiej półki. To segment bardzo ważny dla Google, to właśnie tutaj mamy do czynienia z konkurencją spod znaku nadgryzionego jabłka. Apple przybędzie kolejny, groźny konkurent, poza Samsungiem (obecnym, sprzedażowym liderem) trzeba będzie zmierzyć się ze smartfonami oraz tabletami Nexus.
Jeszcze rok temu aktywowano dziennie 550 tysięcy urządzeń z Androidem, na jesieni 2011 było ich średnio 700 000, obecnie zbliżamy się do miliona. Jednak zdaniem analityków to blisko maksimum, Android w tym roku osiągnie szczyt, a od przyszłego zacznie tracić głównie na rzecz Windowsa Phone (czy może raczej tandemu Windows Phone & Windows 8). Według części obserwatorów rynku mobilnego, w ciągu najbliższych dwóch lat sytuacja się ustabilizuje – rynek będzie podzielony między trzech głównych graczy, z supremacją Androida, bardzo mocną pozycją iOS (Apple nie będzie jednak odnotowywać żadnego znaczącego wzrostu udziałów, choć nadal sprzedaż iPhone czy iPada będzie rosnąć) oraz trzecią, solidną pozycją Windowsa Phone. Jeżeli Microsoftowi uda się przekonać do swojego ekosystemu użytkowników komputerów PC (oczywiście nie wszystkich; tak czy inaczej mówimy o setkach milionów konsumentów) to firma może osiągnąć sukces. Jednak nikt na razie nie daje szans MS na dogonienie czy przegonienie dwóch największych rywali. Ich pozycja wydaje się niezagrożona. Symbian przejdzie do historii, inni będą musieli zadowolić się dużo skromniejszymi udziałami (o ile nie padną). Głównie chodzi tutaj o Blackberry. W przypadku systemów mobilnych Samsunga sprawa wygląda nieco inaczej – na niektórych rynkach propozycja Koreańczyków może spotkać się ze sporym zainteresowaniem, trudno oszacować udziały, jednak prognozy wyglądają obiecująco (choć jw. dotyczą tylko niektórych lokalizacji).