XBMC to jeden z najlepszych, softwareowych kombajnów multimedialnych. To oprogramowanie, które pierwotnie pojawiło się na pierwszym Xboksie, następnie jako osobny software, zaczęło trafiać na różne platformy sprzętowe. Wygląda na to, że niebawem XBMC będzie można pobrać ze sklepu Google Play i zainstalować na androidowych smartfonach oraz tabletach. Oczywiście problemem w przypadku mobilnego systemu Google jest jego spora fragmentacja, różne, mocno różniące się specyfikacją urządzenia, brak jednolitego standardu odnośnie kodeków multimedialnych. Obecnie mówi się o uniwersalnym dekodowaniu na poziomie hardware. Na razie programiści szlifują kod, SDK powinno być dostępne w ciągu najbliższych paru tygodni. Obecnie udało się już stworzyć stabilną wersję pracującą na set-top-boksie Pivos XIOS DS. Czekamy zatem na finalizację prac oraz publikację w wirtualnym sklepie Google. Gdy tylko XBMC pojawi się w Google Play, poinformujemy Was o tym fakcie.
I są to zmiany ważne, mające znaczący wpływ na jakość brzmienia. Usprawnień jest bardzo dużo, właściwie można mówić o całkowitym przebudowaniu systemu pod kątem wsparcia dla audio. W przypadku androidowej elektroniki, niektóre z urządzeń otrzymały całkiem sensowne układy odpowiedzialne za dźwięk. Nie brakuje tutaj specjalnych, energooszczędnych, zminiaturyzowanych układów takich specjalistów jak np. Burr-Brown. Problem w tym, że sam Android nakładał bardzo poważne ograniczenia odnośnie jakości brzmienia, z najważniejszym – ogromnym opóźnieniem, sięgającym 100 ms. Tak to wygląda w przypadku Androida 4.0 aka Ice Cream Sandwitch. Nowa wersja ma pozwolić na redukcję opóźnienia do akceptowalnego poziomu 12 ms (w HiFi przyjmuje się, że ten parametr powinien wynosić < 10 ms). Do tej pory bardzo często w różnego rodzaju aplikacjach audio użytkownicy doświadczali różnego rodzaju trzasków, pisków oraz wspomnianych powyżej opóźnień odnośnie odtwarzania muzyki. Poniżej kluczowe zmiany, które zawierać ma Android 4.1, dotyczące poprawy jakości brzmienia…
Cała reszta to przykładowo komputery… nie, nie żartuję, Microsoft bardzo się stara zapracować na miano najbardziej innowacyjnej firmy. Ok, Apple ma swój pakiet iWork, zintegrowany ze swoją chmurą oraz przystosowany do własnych handheldów, problem w tym, że iWork nie ma jak porównywać odnośnie funkcjonalności z pakietem biurowym MS, to znacznie prostsze, o znacznie mniejszych możliwościach, oprogramowanie. Nowy Office 2013 będzie po raz pierwszy tak mocno zintegrowany z chmurą (co nie dziwi, vide pakiet usług Office 365) oraz pojawi się na różnego rodzaju dotykowych płytkach. Zostanie do nich w pełni dostosowany, co z całą pewnością ucieszy wszystkich, którzy coraz częściej wykorzystują swój tablet do pracy. Jestem jedną z takich osób i brak Office czasami bardzo mi doskwiera. Wraz z pakietem MS tablet stanie się w pełni użytecznym narzędziem, będzie mógł sprostać naszym wymaganiom odnośnie możliwości odczytu, edycji oraz tworzenia office`owych dokumentów.
„Możliwość instalacji Office na komputerze nie zniknie, a przynajmniej jeszcze nie teraz” – zapowiedział szef Microsoftu Steve Ballmer prezentując nową wersję najpopularniejszego pakietu biurowego. To zdanie oddaje chyba najlepiej kierunek, w którym zmierza firma z Redmond. Warto pamiętać, ze pakiet jest obecnie jednym z kluczowych produktów firmy, generuje 1/3 przychodów. To gigantyczne pieniądze. Nowe funkcje, integracja z handheldami kreują wielkie możliwości sprzedaży oprogramowania oraz – co warto podkreślić – usług związanych z chmurowymi funkcjami software. Office w wersji 2013 ma jw nie tylko być silnie zintegrowany z chmurą, ale także dawać zupełnie nowe możliwości pracy grupowej (to bardzo ważna informacja – w końcu mobilna elektronika ściśle łączy się z tego typu aktywnością) i równie dobrze jak na desktopach działać na tabletach z dotykowym ekranem, a nawet smartfonach. Jeżeli MS uda się zrealizować te, wymienione na końcu, założenia to firma ma szansę znacząco uciec konkurencji – właściwie nie ma nikogo, kto mógłby obecnie zaprezentować podobne rozbudowane oprogramowanie, o podobnych możliwościach. Wspomniany iWork niestety nie doczekał się poważnej aktualizacji w tym roku, poza tym jego możliwości są mocno ograniczone. Ceny poznamy dopiero jesienią, wraz z premierą oprogramowania. Poniżej wymieniłem zapowiadane, najważniejsze technologie, usługi i funkcje, które trafią do pakietu Office 2013…
Na razie umacnia się pozycja dwóch liderów, właściwie można już mówić o podziale rynku na Androida (51%) oraz iOSa (34%). Jak widać, cała reszta musi się zadowolić 15 %, z czego 9 przypada na pikujące w dół BlackBerry (małe szanse na zmianę tego trendu) oraz jakieś promile dla przechodzącego do historii Symbiana, nadal nie potrafiącego przebić się na rynku Windows Phone. Pewną aberracją jest względnie wysokie miejsce Windowsa Mobile (3%). Ta nie rozwijana już platforma ma trzy razy większe udziały od Windowsa Phone! Choć Microsoft od dawna nie wspiera WM, działa dość prężnie scena, poza tym jest jeszcze nieco developerów zainteresowanych rozwojem oprogramowania dla tego systemu. Listę zamyka PalmOS/webOS… cóż, w tym wypadku mówimy o wielkim pechowcu, jak pamiętamy HP nie podołało i mimo zapowiedzi o reinkarnacji webOSa jako OpenSource od dawna panuje tu cisza. Czy Microsoftowi uda się wraz z premierą „ósemek” (także tej mobilnej ósemki) w końcu nieco zmniejszyć dystans do wielkiej dwójki? Trudno wyrokować, wiadomo że firma z Redmond chce w ciągu roku zwiększyć udziały z niecałego procenta do 10%. Nie jest to nierealne, zważywszy topniejące udziały RIMa – choć klient biznesowy coraz częściej decyduje się wybrać platformę Apple (tak wynika z ostatnich badań rynkowych) to MS może tutaj śmiało rywalizować, dysponując produktem kompatybilnym z najpopularniejszym systemem desktopowym oraz najpopularniejszym oprogramowaniem biurowym.
Firma Modecom zaprezentowała nowy tablet – model Modecom FreeTAB 9701. Produkt wyposażony jest w 9,7-calowy, wykonany w technologii IPS ekran, który odpowiada za ostrość i głębie wyświetlanych kolorów, przy zachowaniu dużego kąta widzenia. Modecom FreeTAB 9701 napędzany jest szybkim procesorem Allwinner A10 taktującym z prędkością 1 GHz, wspieranym pamięcią operacyjną DDR3 o pojemności 1GB. Taki układ konfiguracyjny pozwala użytkownikom korzystać z wielu multimedialnych funkcji urządzenia. Z kolei za obsługę gier i aplikacji opartych na grafice trójwymiarowej odpowiada wbudowany w urządzenie akcelerator 3D. Natomiast jakość odtwarzanych filmów zapewnia sprzętowy dekoder wideo, umożliwiający oglądanie filmów w jakości HD.
Producent wyposażył tablet Modecom FreeTAB 9701 w wykonany w technologii IPS, wielodotykowy ekran pojemnościowy (5 punktów jednoczesnego dotyku). Zastosowanie ekranu IPS pozwoliło producentowi na stworzenie urządzenia, które radzi sobie z wyświetlaniem bardzo ostrych i przejrzystych obrazów. Istotną cechą zastosowanego w tym urządzeniu wyświetlacza jest duży kąt widzenia, który sprawdza się w szczególności podczas wszystkich wykonywanych za pomocą tabletu czynności. Tablet Modecom FreeTAB 9701 działa w oparciu o system operacyjny Google Android 4.0 ICS. Na rynku dostępny jest w cenie 799 zł brutto.
Wygląd na to, że Amazon już niebawem, bo we wrześniu przedstawi światu nową wersję Kindle Fire. Będzie to sprzęt wyposażony w kamerę (w odróżnieniu od pierwszego modelu), poza tym (być może) otrzyma większy, 10 calowy ekran. Amazon musi uwzględnić w swoich biznesowych planach pojawienie się poważnego konkurenta – Nexusa 7 firmy Google. Będzie to poważna konkurencja dla obecnego modelu, nie dość że produkt Asusteka/Google będzie kosztował podobne pieniądze, to jeszcze dodatkowo Google ma zamiar sprzedawać cyfrowy kontent w swoim wirtualnym markecie, podobnie jak to czyni obecnie Amazon.
To nie jedyne plany Amazona dotyczące handheldów. Nieoficjalnie mówi się o planach związanych z wypuszczeniem smartfona. Już wcześniej pojawiły się informacje o kilku ekranach dotykowych od Amazona, różniących się rozmiarami. Telefon miałby, podobnie jak tablet, otrzymać zmodyfikowanego Androida, być silnie zorientowany na kontent oraz usługi Amazona. Te ambitne plany spowodowały wzrost zainteresowania Amazona patentami z zakresu mobilnej elektroniki, w tym przede wszystkim smartfonów. Firma chce uniknąć problemów jakie ma obecnie Samsung, walczący na sali sądowej z Apple.
Niestety na razie urządzenie będzie dostępne tylko w Stanach oraz Kanadzie. Być może sprzęt trafi także do sklepów w Wielkiej Brytanii – takie przynajmniej były wcześniejsze zapowiedzi. Ograniczona dystrybucja urządzenia na pewno nie ułatwi Google zrealizowania firmie ambitnych planów sprzedażowych. Sprzęt spotkał się z bardzo przychylnym przyjęciem prasy, jednak brak dostępności może być poważną przeszkodą w popularyzacji urządzenia. Poza tym Google samo „strzela sobie w stopę” odpowiednio nie przygotowując debiutu swojego tabletu w niektórych, z nielicznych póki co, lokalizacjach. Takim miejscem jest przykładowo wspomniana Wielka Brytania. Nawet jeżeli Brytyjczycy będą mogli kupić Nexusa 7 na starcie, to i tak będą musieli poczekać z pełnym wykorzystaniem możliwości tabletu do momentu uregulowania wszelkich kwestii dotyczących dystrybucji kontentu via Google Play. Firma nie zadbała wcześniej, aby zabezpieczyć swoje prawa do sprzedaży muzyki, filmów, seriali oraz prasy, magazynów na terenie Anglii, co doprowadzi do sytuacji, w której użytkownicy Nexusa nie będą mogli kupować wspomnianych powyżej materiałów. Ciekawe, kiedy Google uruchomi sprzedaż urządzenia w całej Europie? Na razie nie ma nawet przybliżonych dat wprowadzenia sprzętu do szerokiej dystrybucji.
Już 2 lipca rusza sprzedaż najbardziej zaawansowanych modeli amplitunerów Yamaha serii RX-V. Będą to RX-V673 i RX-V773. Oba amplitunery to urządzenia 7-kanałowe. Yamaha RX-V773 generuje moc 1120 W, co przy obciążeniu 4 omów daje aż 160 W na kanał. W modelu Yamaha RX-V673 można liczyć na niewiele mniej, bo uzyskuje on aż 150 W na każdy z siedmiu kanałów przy 4 omach. Wyposażenie obejmuje m.in.: bogaty zestaw funkcji sieciowych wraz z bezprzewodowym strumieniowaniem AirPlay, możliwość sterowania oraz strumieniowania za pomocą aplikacji Yamaha AV Controller (iOS i Android), aż 6 wejść i 2 wyjścia HDMI (RX-V773) zgodne z 4K, 3D, ARC i CEC, pełny upscaling wideo z postaci analogowej do 4K, zaawansowany układ automatycznej kalibracji YPAO R.S.C. (RX-V773 z wielopunktowym pomiarem), dekodery dźwięku HD, znakomite przetworniki C/A Burr-Brown 192 kHz/24 bity oraz układ CINEMA DSP z 17 programami DSP. Perfekcyjnie klarowne odtwarzanie dialogów oraz wokali gwarantują funkcje Dialog Lift i Dialog Level Adjustment. Mimo bogactwa funkcji i zaawansowanych walorów dźwiękowych Yamaha ustaliła ceny urządzeń na dość atrakcyjnym poziomie model 673 kosztuje bowiem 2500 zł, zaś 773 nieco ponad 3000 złotych.
Wśród ciekawych funkcji, które zwiększają elastyczność wykorzystania urządze,ń są wspomniane już technologie 4K Pass-Through i Upscaling oraz YPAO R.S.C. Pierwsza z nich zapewnia zgodność z ewentualnymi przyszłymi formatami superwysokiej rozdzielczości. Możliwe jest także skalowanie sygnału wideo do postaci 4K. Dzięki temu obrazy o niższej rozdzielczości osiągają standard super high definition, przez co znacznie wzrasta jakość ich wyświetlania. Druga z technologii, czyli YPAO R.S.C., analizuje akustykę danego pomieszczenia i kalibrując parametry audio, optymalizuje wszystkie ustawienia głośników i amplitunera w celu zagwarantowania najlepszego jakościowo dźwięku. Pomiar jest na tyle szczegółowy i precyzyjny, że uwzględnia także kontrolę odbitych wiązek dźwiękowych, czego efektem jest m.in. zwiększenie realizmu sceny dźwiękowej. Wielkie zainteresowanie użytkowników funkcjami sieciowymi sprawia, że są one już niemal obowiązkowym wyposażeniem amplitunerów. W swoich najnowszych modelach Yamaha dozbroiła i tak już bogaty zestaw o dodatkowe funkcjonalności, jak chociażby bezprzewodowy streaming AirPlay. Teraz można więc bezprzewodowo strumieniować muzykę aż na dwa sposoby: korzystając z aplikacji Yamaha AV Controller oraz z wykorzystaniem AirPlay.
Już niebawem doczekamy się aktualizacji mobilnego systemu Google. Na horyzoncie pojawiła się nowa wersja – 4.1 – nazwana kodowo „Jelly Bean”. Jest to pewna niespodzianka, bo do tej pory Jelly Bean było przypisywane zupełnie nowemu wariantowi Androida (5.0). Jak widać nie będzie to duża aktualizacja, a raczej upgrade Ice Cream Sandwitch. Z zamieszczonych na sieci zdjęć wynika, że pierwszym modelem, który otrzyma nowy wariant OS będzie Galaxy Nexus. Zapewne wersja 5.0 będzie zarezerwowana dla hardware, który zejdzie z taśm produkcyjnych wykupionej przez Google Motoroli. Fotografia jest niskiej jakości, widać jednak nowy, transparentny pasek wyszukiwania (na górze). O nowościach, jakie wprowadza software 4.1 dowiemy się czegoś więcej za tydzień, podczas konferencji Google poświęconej nowej wersji Androida. Informacje opublikowano pierwotnie na forum XDA Developers.
To zresztą nie jedyne novum. W sumie cieszy nas to bardzo, bo ostatnio (iOS) pojawiło się sporo sygnałów, świadczących o ewentualnym rozbracie Dropboksa z środowiskiem mobilnym Apple. Okazuje się jednak, że były to (chyba) mocno przesadzone informacje, bo nowa, zaakceptowana przez Apple wersja dla iOSa (1.5) wprowadza dwie bardzo ważne i praktyczne zmiany (oczywiście zmiany nie są tylko dla handheldów Apple). Po pierwsze, mocno niedzisiejsze ograniczenie ilości miejsca, które mocno doskwierało użytkownikom Dropboksa (w podstawowej wersji usługi) przechodzi do historii – zamiast 0,5GB każdy otrzymuje 3GB miejsca na dane. Po drugie Dropbox integruje się z naszym albumem fotograficznym, pozwalając na automatyczne pobieranie zdjęć z rolki naszego smartfona, względnie tabletu. Poza zdjęciami możemy także przesyłać wideo. Będzie można przesyłać fotografie oraz klipy za pośrednictwem 3G oraz WiFi. Co ważne, nie ma żadnego ograniczenia co do pojemności (choć oczywiście nie możemy przekroczyć limitu konta). Dodatkowo dostępna jest w mobilnej aplikacji nowy widok galerii.