Tubka oczywiście swoje kosztuje, a konkretnie to 599€. W zamian użytkownik otrzymuje coś, co wygląda (i jest) ceramicznym rogiem powleczonym (przykładowo) 24 karatowym złotem (są też tańsze, lakierowane na biało i czarno tubki bez dodatku drogocennego kruszcu, ale złota wersja pasuje idealnie!). Złoty róg czy też tuba to wedle terminologii producentów pasywny… wzmacniacz. Cóż, forma z obrazka znana jest od niepamiętnych czasów, kiedy to nasi dziadowie i pradziadowie, a także babcie i prababcie słuchali płyt na staromodnych gramofonach wyposażonych w tubę. Drewniany stand (ładny) pozwala na umiejscowienie „złotka” w taki sposób, aby po pierwsze wyglądało, oraz po drugie aby (no, no, no) grało. Z iPhone grało, albo z innego iPoda, bo na końcu, zamiast ustnika (skojarzenia z trąbką) mamy dok. Tak dok, bo to co stworzyli dwaj włoscy projektanci, niejacy Enrico Bosy i Isabelli Lovero jest stacją muzyczną, tudzież głośnikiem (ekhmm, nie, zaraz… wzmacniaczem pasywnym) dla handhelda Apple. MegaPhone to znak czasów, to coś o czym kiedyś wspominałem przy okazji omawiania high-endowych, audiofilskich urządzeń zintegrowanych z elektroniką mobilną z logo jabłuszka na obudowie – oto przyszłość topowego audio (hehehe) czy to się komuś podoba, czy nie. Za dodatkowe technologie, które przecież zaimplementowano w omawianym produkcie, takie jak czysty przetwornik lub przeźroczysty filtr soniczny czy też tlenowy tunel rezonansowy można by spokojnie zażądać 500€ więcej. W tej tubce znajdziemy sporo audiofilskiego powietrza. Oby tylko iPhone czy iPod oprócz obowiązkowego grawerunku wyposażony był w jakieś diamentowo-platynowe dodatki. Niewątpliwie podniesie to walory brzmieniowe, jakby nie patrzeć dość (brrr) powszedniego źródła
Podobne, odnośnie zasady działania, oprogramowanie (Dragon) jest już od jakiegoś czasu oferowane na AppStore. Sama technologia jaką wykorzystuje Siri pozwala na sensowne działanie na starszym sprzęcie czego dowodzą niezależne testy oraz wcześniejsze doświadczenia (jeszcze przed zakupem twórcy przez firmę z Cupertino). Innymi słowy, wydawałoby się, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby zaoferować zaawansowany system rozpoznawania mowy w starszych urządzeniach. Oczywiście pewnym problemem, z marketingowego punktu widzenia, jest fakt promowania nowego (czy też „nowego”) iPhone jako jedynego sprzętu wyposażonego w Siri. To jeden z najmocniejszych punktów strategii marketingowej dotyczącej niedawno wprowadzonego do sprzedaży, nowego modelu smartfona. Jednakże Siri może okazać się (patrz informacja „zabójca Google”) czymś więcej niż tylko nową, mniej lub bardziej użyteczną funkcjonalnością. Apple w takiej sytuacji może zdecydować się na szerokie wprowadzenie nowego produktu także do urządzeń starszej generacji. Na razie wiadomo tyle, że Siri jest testowane na iPhone 4. Nie jest oczywiście przesądzone, że po zakończeniu testów, w nowej osłonie iOS5 zostanie wprowadzona obsługa wspomnianej powyżej usługi w starszym modelu telefonu (bo raczej można wykluczyć 3GS). Na Siri raczej nie mają co liczyć właściciele iPodów touch, a to ze względu na dużo gorszej jakości mikrofon, który mógłby znacznie utrudnić korzystnie z tej funkcji. Nowa aktualizacja wprowadza do pierwszej generacji iPada nowe, rozszerzone gesty (multi), które pojawiły się początkowo jako upgrade iPada 2. Kto wie, może użytkownicy iPhone 4 otrzymają to, czym mogą się cieszyć właściciele modelu 4S? Tylko wtedy kto będzie chciał (z dotychczasowych posiadaczy iP4) kupić nowy model? No właśnie, kto? Aktualizacja: Najnowsze informacje niestety nie dają większych nadziei na wprowadzenie Siri w starszych produktach Apple. Jeden z testerów napisał do działu wsparcia e-mail z listą błędów jakie zauważył w trakcie testowania Siri na iPhone 4. Odpisano mu, że firma nie przewiduje implementacji tego software w starszych urządzeniach.
Ostatnio Eric Schmidt, CEO Google, wypowiedział się na temat nowej usługi rozpoznawania mowy, zaimplementowanej w najnowszym smartfonie Apple iPhone 4S. Zdaniem szefa konkurencyjnej firmy, Siri może być potencjalnie „zabójcą Google”. Schmidt dostrzega spore zagrożenie dla własnego ekosystemu usług opierających się, jakby nie patrzeć, przede wszystkim na wyszukiwaniu informacji. Co gorsza (dla Google) nowa usługa może być także dość prosto powiązana z reklamami (analiza tego co mówimy do telefonu, a następnie pozycjonowanie użytkownika w iAd ) co godzi w podstawę biznesu Google… w firmie większość przychodów generują reklamy. Co prawda na razie Siri można określić mianem bety, nowa usługa nie pokazuje całego potencjału, jednak jak widać niektórzy już nerwowo przebierają nogami. Podsumowując, zdania na temat wprowadzonego przez Apple systemu rozpoznawania mowy (oraz wyszukiwania informacji) są podzielone. Część branży, szczególnie ta która produkuje własne telefony, uważa że gadanie do telefonu nie jest najbardziej użyteczną rzeczą, pozostaje sceptyczna co do praktycznego wykorzystania Siri. Google uważa, jak widać, inaczej – CEO firmy upatruje w produkcie Apple potencjalnego zagrożenia dla własnego biznesu. Oczywiście Schmidt dostrzega także silną konkurencję na polu wyszukiwania informacji – zalicza do niej między innymi: Binga oraz Yahoo oraz wyspecjalizowane silniki oferowane przez Kayak, Amazon, WebMD czy eBay.
O jakiś konkretnych aplikacjach dla handheldów piszemy stosunkowo rzadko. Jest tego na pęczki, z drugiej strony naprawdę użytecznych programów nie ma wcale tak wiele. Przy okazji recenzji iPada 2 wspomniałem o Garageband, genialnym programie pozwalającym kompletnemu laikowi skomponować całkiem sensowny utwór. To bardzo wartościowy soft, który pokazuje jaki potencjał drzemie w dzisiejszych urządzeniach mobilnych, jak wiele można zrobić za pomocą smartfona, grajka czy tabletu. Właśnie, smartfona oraz grajka: do tej pory z Garageband mogli korzystać właściciele tabletów Apple. Na szczęście firma udostępniła wersję dostosowaną do 3.5 calowych wyświetlaczy iPhone oraz iPoda Touch i jak ktoś chce skomponować kawałek w tramwaju, tudzież podczas jakiś niezwykle zajmujących wykładów to nic nie stoi na przeszkodzie by to zrobić, wystarczy pobrać dostosowaną do małych wyświetlaczy wersję z App Store. Cena nie jest wygórowana jak na możliwości, które oferuje tytułowy software – Garageband kupimy za 3.99€ (w przypadku pobrania aplikacji na iPada, nie trzeba będzie płacić za wersję dostępną dla iPhone/iPoda touch).
Nowy zestaw głośnikowy Altec Lansing inMotion Air emituje bezprzewodowo strumień muzyki z komputera, iPhone czy iPoda, iPada. Ten praktyczny panel głośnikowy wyposażony jest w akumulator, dzięki czemu można wykorzystywać go praktycznie wszędzie. Łatwa domyślna konfiguracja inMotion Air umożliwia zaś na szybkie podłączenie głośnika do różnego rodzaju sprzętu. Bezprzewodowy transmiter przesyła sygnał audio z komputera do głośnika nawet na odległość 100 metrów. Zastosowana w inMotion Air technologia apt-X zapewnia jakość dźwięku Audio CD. Akumulator gwarantuje 7 godzin nieprzerwanego odtwarzania muzyki. Pilot zdalnego sterowania zapewnia kontrolę głównych funkcji programów iTunes, Windows Media Player oraz większości innych odtwarzaczy muzycznych. Głośnik wyposażony jest też w wygodny, ułatwiający przenoszenie uchwyt.
W formie walca, elegancka, przypominająca głośniki bezprzewodowe firmy Bowers&Wilkins. NAD co prawda kojarzy się nam głównie z przystępnym cenowo stereo, ale w końcu to właśnie NAD ma w ofercie superwyrafinowane,w pełni cyfrowe wzmacniacze serii Masters. W przypadku tytułowego produktu mówimy o obowiązującym obecnie na rynku trendzie – kto nie ma doka, stacji muzycznej, jakiegoś strumieniowca ten gapa. Oczywiście są tacy, którzy muzykę z pliku omijają szerokim łukiem, ale raz że takich producentów jest niewielu, to jeszcze zazwyczaj zaliczają się do grona high-endu. To niewielkie manufaktury, bo więksi producenci obowiązkowo muszą mieć w ofercie jakiś player, dok etc. Powracając do VISO 1, mówimy o stacji muzycznej / głośniku, który przynależy do serii AV NADa (amplitunery). Na szczęście sprzęt współpracuje nie tylko z urządzeniami Apple, ale także ze smartfonami i tabletami wyposażonymi w systemy Android i Windows. To dobrze, że producent VISO 1 nie narzuca nam z góry od kogo mamy kupić telefon. W standardzie, …standard czyli Bluetooth oraz USB (tylko do aktualizacji). Wejście optyczne pozwala na odtwarzanie plików o jakości do 24/96, znowu narzucają się porównania z Zeppelinami B&W, bardzo podobnie wyposażonymi. Warto podkreślić, że Anglicy wykorzystali w konstrukcji cyfrowy wzmacniacz oparty na układach stosowanych w referencyjnym modelu M2. O serii Masters wspomniałem na wstępie, to naprawdę zaawansowana technologia (polecam lekturę białej księgi). Jakąś cząstkę z tego mamy zaimplementowaną w omawianym produkcie. Kolejna ważna informacja dotyczy głośników – system głośnikowy został opracowany przy współpracy z Paulem Bartonem z PSB Speakers. W przypadku NADa w grę wchodzi elektronika (firma nie robi kolumn), stąd dobrze się stało, że potencjalny nabywca został poinformowany kto stoi za kluczowym elementem konstrukcji głośnika. Cena urządzenia powinna wynosić około 700 dolarów. Sprzedaż ruszy w grudniu.
Jeżeli Air to pewnie AirPlay… nowy produkt Loewe, które wyraźnie skręca w stronę sieci, „gadżetów” oraz audio (takiego lifestyle`owego) to bezprzewodowy głośnik w typowej dla producenta, nowoczesnej obudowie. Design typowy dla Niemców współgra z całkiem solidnymi parametrami. W końcu mówimy tutaj o kompaktowym produkcie, a – jak deklaruje producent – głośnik dysponuje mocą 80W. To już nie w kij dmuchał, sporo jak na tego typu produkt. Kolejna zaskakująca cecha to cała bateria przetworników: dwa woofery, dwa średnio i dwa wysokotonowce. W sumie więc sześć głośników zintegrowanych w jednej obudowie. Dzięki funkcji „pobudka” można ustalić kolejność oraz rodzaj wybudzania poszczególnych LAS, o ile kupimy więcej niż jedną sztukę. Patrząc na rozwój tego segmentu (sprzętu kompatybilnego, czy wręcz stworzonego na potrzeby AirPlay) widzę, że producenci starają się mocno akcentować multistrefowość swoich urządzeń. Ma to jak najbardziej sens, szkoda tylko że samo Apple mocno ogranicza AirPlay pod tym kątem (nie da się połączyć z jedną stacją muzyczną, głośnikiem więcej niż jednego handhelda Apple, względnie jeden jabłkowy grajek nie obsłuży więcej niż jedno urządzenie via AirPlay). Powracając do opisywanego produktu, ten dostępny jest w kilku wykończeniach (kolorowe panele na górze urządzenia). Możliwe jest podłączenie innych źródeł za pomocą portu USB oraz wejścia liniowego. Cena sprzętu wynosi 699€
Kolejna stacja muzyczna z obsługą jabłkowego AirPlay. Tym razem forma rzekłbym minimalistyczna, co ma tę zaletę że omawiany produkt sprawdzi się praktycznie w każdym pomieszczeniu, wystroju wnętrza, nie narzucając właścicielowi sposobu umeblowania, koloru ścian etc. Kwadratowy głośnik bezprzewodowy Audyssey o nieco przydługiej nazwie Lower East Side Audio Dock Air korzysta z technologii „Smart Speaker Technology”, która zdaniem producenta zapewnia bezkonkurencyjną jakość brzmienia w przypadku tego typu konstrukcji. Cóż, może i zapewnia, ale firma nie podała żadnych szczegółów dotyczących działania tego magicznego poprawiacza (?) dźwięku. Specyfikacja wygląda dość typowo – zastosowano dwa 1 calowe tweetery, dwa średniotonowe przetworniki współpracujące z 4″ pasywnymi głośnikami basowymi. Wyposażenie ogranicza się do zamontowanego na górze pokrętła, pozwalającego na kontrolę głośności oraz dwóch złącz audio jack, do których podepniemy słuchawki oraz ew. zewnętrzne źródło dźwięku. Głównie jednak będziemy korzystać z wbudowanego modułu bezprzewodowego, który połączy się z jabłkowymi handheldami lub z udostępnioną na komputerze biblioteką iTunes. Urządzenie zadebiutuje w listopadzie, a jego cena będzie wynosiła 400 dolarów.
Czterysta dziewięćdziesiąt osiem pikseli na cal to absolutny rekord. Obecny rekordzista, wyświetlacz Retina może się pochwalić się zaledwie 326ppi. To oczywiście wartość całkowicie wystarczająca w przypadku 3.5 calowego wyświetlacza o rozdzielczości 960×640 pikseli, jednak większe ekrany, o wyższej rozdz. aby zachować taką ostrość muszą dysponować znacznie lepszymi parametrami. Prawie pięćset pikseli przyda się w panelach fullHD, a nawet 2K/4K. Z tym, że w tym wypadku mówimy o wyświetlaczu mobilnym, 6.1″ który można teoretycznie zamontować w jakimś handheldzie. Wyobraźmy sobie taki monitor, albo jeszcze lepiej telewizor… obraz wyglądałby dokładnie tak jak ten za szybą (byle była umyta ta szyba ). W sumie na niewielkiej powierzchni LCDka udało się pomieścić rekordową ilość pikseli – rozdzielczość wyświetlacza wynosi 2560×1600 pikseli. To gigantyczny postęp, bo jeszcze niedawno taką rozdz. można było osiągnąć przy znacznie większych przekątnych (min. 30″). Nowe tablety, MIDy wyposażone w taki LCD będą prezentowały fotograficzną jakość obrazu. Jeżeli te wyniki porównamy z iPadowym ekranem 132ppi to wyraźnie widać, jak wielka przepaść dzieli obecnie sprzedawany sprzęt z tym, który trafi do sklepów w przyszłym roku. Kontrast wynosi 1000:1 co jest świetną wartością jak na mobilny wyświetlacz, kąty mają wg. producenta wynosić 176 stopni, jeżeli chodzi o kolory to omawiany produkt Toshiby może pochwalić się wyświetlaniem 61% przestrzeni NTSC (co jest wartością niską w przypadku desktopowych monitorów, ale całkiem niezłą jeżeli popatrzmy na mobilne ekrany). Toshiba mówi o nowym produkcie nie tylko w kontekście dotykowych płytek (tablety), ale także smartfonów. Nieoficjalnie mówi się o tym, że Apple zainwestował sporo pieniędzy w tworzone przez Toshibę wyświetlacze… następne generacje iPadów oraz iPhone będą zapewne dysponowały ekranami o superrozdzielczości.