No proszę, to by było coś, ciekawa alternatywa dla jabłkowego iWorks, które na razie nie ma alternatywy na App Store (jest parę innych aplikacji tego typu, ale są one dość kiepskie). Z całą pewnością użytkownikom tabletu Apple przyda się bardzo w pełni funkcjonalny (inaczej: oby nie nazbyt okrojony) Excel. Arkusz kalkulacyjny Numbers jest całkiem niezły, ale jednak ma pewne trudne do obejścia ograniczenia i wspomniany powyżej software z Redomond bardzo by się przydał. Niektórzy zapytają – po co w ten sposób wspierać konkurencję? To błędne myślenie, bo poza oczywistą korzyścią związaną z wprowadzeniem swojego sztandarowego produktu do urządzenia, które ma 80% udziałów w rynku, dodatkowo MS zachęca nabywcę do zakupu własnych rozwiązań, nawet jeżeli nie związanych z hardware, to na pewno własnego oprogramowania (OS oraz pakiet biurowy dla PC z opcją BootCamp dla jabłkolubów). Warto przypomnieć, że Microsoft przykładowo zarabia na każdym sprzedanym egzemplarzu urządzenia z zainstalowanym Androidem. Dodatkowo wprowadzenie pakietu do sklepu dla handheldów uprawdopodabnia najnowsza wersja dla Makówek, zgodna z najnowszym, iOSowym MacOSem – Lionem. Niebawem oprogramowanie będzie dostępne w Mac App Store. Czekamy zatem z niecierpliwością na wersję dla iPada…
Innymi słowy Australijczycy będą mogli niebawem pójść do sklepów i kupić co tej pory zakazanego w tym kraju Galaxy Taba 10.1. Tablet musiał zostać wycofany z oferty w związku z pozwem jakie przedłożyło Apple, skarżąc Samsunga o naruszenie licznych praw patentowych. Będą mogli to zrobić, chyba że… Apple skutecznie odwoła się od tego najnowszego postanowienia australijskiego sądu. Ma w sumie sporo czasu, bo apelację może złożyć do piątku. Tak czy inaczej Samsung pewnie jest zadowolony, bo w przypadku australijskiego zakazu chodzi nawet nie tyle o wielki biznes (trudno oczekiwać, by na rynku zdominowanym przez iPada, nagle Galaxy Tab stał się bestsellerem), chodzi głównie o prestiż, o kwestie wizerunkowe. Utrzymywanie zakazu, już nie mówiąc o ewentualnym zwycięstwie Apple i uznaniu produktu Samsunga za plagiat, byłoby dla Koreańczyków bardzo niekorzystne. Oczywiście to rozstrzygnięcie nie kończy wielkiej wojny patentowej między dwoma, blisko współpracującymi ze sobą i (jak widać) ostro rywalizującymi firmami.
Czyli wszystko idzie zgodnie z planem. Sprzęt ma się pojawić w kwietniu, a o iPadzie 3 usłyszymy zapowiedź w styczniu na pierwszej w 2012 roku konferencji Apple. Pamiętając o kiepskiej dostępności modelu drugiej generacji, firma z Cupertino tym razem zamówił wielkie ilości komponentów, w tym przede wszystkim ekranów dla nowego iPada. Będzie to wyświetlacz LCD IPS, który zachowa proporcje 4:3 – Apple zdecydowało się na utrzymanie takiego formatu ekranu, rezygnując ze stosowanego przez innych standardu 16:9 (i bardzo dobrze się stało, bo w przypadku wideo w niczym to nie przeszkadza, a do Internetu, pracy, zdjęć etc taki ekran jest po prostu, naszym zdaniem, lepszy od panoramy). Ogromne zamówienia realizują Samsung, LG oraz Sharp. Dzięki temu, że aż trzy firmy produkują wyświetlacze istnieje duża szansa na to, że iPadów 3 nie zabraknie w sklepach po premierze, Apple sprosta zapotrzebowaniu rynku. W sumie do końca roku Apple zgromadzi 3-4 miliony ekranów, co powinno wraz z dostawami w 2012 roku zapewnić wystarczającą liczbę tego kluczowego elementu nowego urządzenia, a co za tym idzie uda się dostarczyć do sklepów tyle iPadów 3 ile będzie trzeba. Na marginesie pojawiły się (znowu) plotki o mniejszym modelu z 7.85″ displejem… jako że źródłem tych plotek jest DigiTimes, który chyba przejął schedę po The Inquirer, te informacje należy uznać za mało prawdopodobne. Wcześniej pisaliśmy o ewentualnym wypuszczeniu zmodyfikowanego iPada 2, jednak wydaje się że Apple będzie nadal oferował dotychczasowy model, a w kwietniu wprowadzi trójkę. Przemawia za tym fakt bardzo dużej przewagi nad resztą konkurencji. W sumie inni producenci wprowadzili na rynek zaledwie 1.7 mln egzemplarzy, podczas gdy Apple w tym czasie (ostatni kwartał) sprzedało 10 mln iPadów. Co ciekawe drugie miejsce zajął nieoczekiwanie HP ze swoim uśmierconym TouchPadem. Wyprzedaż po 99$ od sztuki na pewno okazała się pomocna. Poniekąd jest to sukces Androida, na ten model powstają coraz doskonalsze porty systemu mobilnego Google. To też takie ostanie tchnienie WebOSa, oryginalnie zainstalowanego na tym urządzeniu. Trzeci jest Samsung, utrzymujący dobrą dynamikę wzrostu w tym segmencie (ale nadal, w porównaniu z Apple, to bardzo kiepściutkie wyniki).
Wygląd bardzo niecodzienny, forma wielce oryginalna. Dla niektórych będzie to charakterystyczny pojazd obcych z serialu / filmu Star Trek, inni będą w tym produkcie widzieć inspirację swego czasu głośnym filmem klaustrofobiczno-dekapitacyjnym ;-] Cube. Pozostając przy nawiązaniach do popularnego serialu statek Borgów jest czarny jak smoła, rzecz jasna kanciasty, to kwadrat, kostka z nieregularnym kształtem ścian, na które składają się małe kwadraty. Na razie nie za wiele wiadomo o tym produkcie. Urządzenie nazywa się ND8520 “Powerful Sound” i ma przede wszystkim odtwarzać bezprzewodowo muzykę z handheldów Apple dzięki AirPlay. Dodatkowym zadaniem jest podładowanie baterii w iUrządzeniu, ale to już po zadokowaniu sprzętu na górze urządzenia. Czekamy na więcej informacji na temat tego produktu. Sprzęt zadebiutuje na CES 2012, wtedy poznamy pełną specyfikację omawianego urządzenia.
Podobnie uczynił, o czym informowaliśmy swego czasu Denon, wprowadzając darmową opcję aktualizacji swoich produktów, pozwalającą na uruchomienie usługi bezprzewodowego transferu muzyki w ramach jabłkowego AirPlay. Podobnie jak w przypadku konkurencji Marantz ograniczył darmowy upgrade czasowo, do końca roku. Wcześniej trzeba było zapłacić (aż) 50 dolarów/euro za uruchomienie tej technologii. Rzecz dotyczy następujących produktów: M-CR603 (miniamplituner sieciowy), NA7004 (odtwarzacz strumieniowy), SR7005 (amplituner A/V) oraz AV7005 (procesor A/V). Na pewno osoby korzystające z elektroniki mobilnej Apple, użytkujący przy okazji AV Marantza bardzo się ucieszą. W końcu nie trzeba będzie podłączać iUrządzenia do sprzętu grającego za pomocą kabelka lub stacji dokującej. Procedura aktualizacji jest dwuetapowa. Najpierw należy zarejestrować urządzenie na stronie www.marantz.eu, podając numer seryjny, adres MAC, miejsce zakupu oraz swoje dane. Po pomyślnie przeprowadzonej rejestracji, w zakładce Network, w menu produktu odblokowuje się opcja „Add Features” i możliwe jest automatyczne ściągnięcie aktualizacji. Zalecamy pośpiech, bo od przyszłego roku znowu trzeba będzie nie mało zapłacić za możliwość skorzystania z opcji AP na wymienionych powyżej komponentach AV. Warto przy tym zaznaczyć, że firma poza upgradem oferuje w AppStore własną aplikację, pozwalającą na wygodne sterowanie własnym sprzętem.
Ta liczba w jednoznaczny sposób pokazuje kto dzisiaj rozdaje w tym biznesie karty. Praktycznie cały ruch generowany jest przez dwie generacje urządzeń z logo jabłuszka na obudowie. Co prawda udział na rynku jest mniejszy, wynosi obecnie 75% i powoli się obniża, jednak to właśnie iPad dominuje i nic tego stanu rzeczy w najbliższym czasie nie zmieni. Co więcej w Stanach (tytułowe 88% przypada na cały świat) iPad odpowiada za 96% ruchu w sieci generowanego przez tablety. Innymi słowy można powiedzieć że Amerykanie korzystają tylko i wyłącznie ze sprzętu marki Apple, pozostałe urządzenia to nisza. To zestawienie jest o tyle ważne, że pozwala zorientować się w realnej sprzedaży androidowych, dotykowych płytek. Andy Rubin z Google niedawno mówił o 6 milionach tabletów z Androidem, co jest liczbą niewielką w porównaniu z 40mln iPadów, dodatkowo są to urządzenia wysłane do sklepów, a nie sprzedane. Właśnie ruch w sieci pokazuje jak to faktycznie wygląda, to znaczy ilu użytkowników korzysta z danej platformy. Jak widać, na razie, w przypadku Androida jest bardzo skromniutko, dominacja Apple w tym segmencie rynku wydaje się na razie niezagrożona.
Apple TV to, jak przyznał sam Steve Jobs, hobby. Taki produkt na marginesie tego co jabłkowa firma wypuszczała na rynek. Rzecz, która nigdy nie miała przynosić takich dochodów Apple jak handheldy. Być może nowe urządzenie „telewizyjne” coś w tej kwestii (nastawienia) zmieni, jednak na razie Apple TV to dodatek, który po wyjęciu z pudełka ma sporo ograniczeń. Jednym z najważniejszych jest brak obsługi formatów innych niż „applowskie”. To najpoważniejszy brak, bo nie ma mowy o MKV, o FLAC i wielu innych popularnych formatach. Natywnie mamy po prostu iTunes, You Tube i (w Stanach) Netflix. Fakt, że po ostatnich ruchach firmy z Cupertino na naszym rynku, ta zabawka (zresztą od paru tygodni jest w oficjalnej dystrybucji) zaczęła być funkcjonalnym urządzeniem, pozwalającym na korzystanie z biblioteki multimedialnej iTunes na ekranie HDTV, tudzież na bezprzewodowe połączenie iPada 2 z telewizorem. Jednak dla wielu nabywców to stanowczo za mało. Dla nich ciekawą opcją będzie zakup oprogramowania aTV Flash radykalnie zwiększającego możliwości naszej małej skrzyneczki. Nie trzeba przy tym modyfikować samego urządzenia, wystarczy wgrać oprogramowanie, aby poza podstawową funkcjonalnością cieszyć się wszystkim tym, co jest standardem w odtwarzaczach sieciowych. Przede wszystkim otrzymujemy soft, który uwalnia nas od iTunes. Mamy więc streaming filmów np. z NASa w MKV, AVI, ISO, przeglądarkę sieciową HTML5, parę dodatkowych usług w rodzaju Last.FM. Niestety nie jest to oprogramowanie tanie, bo kosztuje (aż) 30$. Późniejsze aktualizacje są darmowe. Najnowsza wersja (beta) przeznaczona jest dla 2 generacji Apple TV. Skrzynkę mamy obecnie w testach, na pewno poddamy ją stosownej modyfikacji po przetestowaniu funkcjonalności „z pudełka”.