Kurcze, jako użytkownik urządzeń z logo jabłka miałem cichą nadzieję, że może kiedyś Apple przejrzy na oczy i pozwoli na jakąś formę przeglądania wszystkich zapisanych w handheldzie plików oraz (co najważniejsze) dostęp do nich z poziomu każdej aplikacji. Wygląda jednak na to, że to inni będą wzorować się na rozwiązaniu przyjętym przez firmę z Cupertino. Tak chyba należy interpretować wypowiedź przedstawiciela Google, który odniósł się do zarzutów dotyczących braku czytnika kart SD w najnowszym googlefonie, czytaj Neksusie Galaksy. Zdaniem Dana Morrilla, inżyniera zatrudnionego przez Google, to świadomy wybór i chęć eliminacji zewnętrznej, rozszerzalnej pamięci oraz przyjęcie podobnej filozofii do tej prezentowanej przez Apple – użytkownik ma mieć w nosie gdzie się fizycznie znajdują jego pliki, ma z nich po prostu korzystać (fajnie, tylko często przypomina to sięganie prawą ręką do lewej, tylnej kieszeni). To pewnie szokująca dla wielu androidowych geeków wypowiedź, ale -stety czy niestety wpisująca się w to co obserwujemy dzisiaj na rynku. Konkurencja w postaci Windowsa Phone niejako z miejsca zrezygnowała z fizycznego nośnika, dzisiaj w dobie chmurowych usług w ogóle odchodzi się od lokalnego zapisu danych… i można by zapewne jeszcze długo wymieniać. Dan uważa, że z technicznego punktu widzenia, technologii, nie ma najmniejszego problemu z wyposażeniem dowolnego urządzenia w slot dla kart pamięci. To jest proste, to nie wymaga dużo miejsca, to nie coś co ma jakiś wielki wpływ na zapotrzebowanie na energię z baterii, to po prostu bardzo łatwe do wprowadzenia rozszerzenie możliwości danego sprzętu. Problem leży gdzie indziej. Według inżyniera nie da się zrobić dobrego UI, które w sposób kompleksowy obsługiwałoby karty pamięci. Musimy w jakiś sposób dostać się do tych danych, trzeba wykorzystać jakiś menadżer plików, który… ma zostać finalnie wyrzucony z mobilnego systemu, jako rzecz zbędna, niepotrzebna oraz komplikująca życie. Obecnie właściwie tylko iOS jest platformą, która działa w taki sposób, w jaki powinno docelowo każde mobilne środowisko systemowe. Dane mają być po prostu dostępne, dla użytkownika cały dostęp do danych ma być przezroczysty. Chmura czy fizyczna pamięć – nieważne, gdzie, dotarcie do pliku (kontentu) ma być natychmiastowe, bez pośredników, bez zastanawiania się „gdzie to cholera się podziało”.
Dodatkowym ograniczeniem jest przyjęty jako standard w przypadku mobilnej elektroniki format danych FAT32. To, w dobie wielogigabajtowych archiwów przechowywanych w chmurze, spore ograniczenie. Stąd wybór efektywnego ext3. Co prawda nadal Android 4.0 obsługuje USB Mass Storage, ale to kompromis, to opisane powyżej problemy z dotarciem do informacji. Zdaniem Morrilla najlepiej zdecydować się na model Apple, gdzie jeżeli komuś brakuje czytnika czy możliwości podpięcia kamery to daje się mu taką możliwość w ramach opcji – adaptera. Choć 64GB handheld Apple kosztuje sporo więcej od swojego google`owego odpowiednika ze slotem dla kart, to właśnie urządzenie z logo jabłuszka gwarantuje dostęp do całej przestrzeni i sensowne jej wykorzystanie (polemizowałbym z takim stwierdzeniem). Podsumowując, nowy Nexus Galaxy jest co prawda krytykowany za niewystarczającą pojemność, ma jednak możliwość szybkiego transferu niektórych danych w ramach Media Transfer Protocol (MTP) oraz Picture Transfer Protocol (PTP) i jak widać, stanowi zapowiedź poważnych zmian w budowie androidowej elektroniki.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.