Pęd producentów audio (i nie tylko audio) dotyczący wypuszczania nowych modeli słuchawek wyraźnie przybiera na sile. Nie ma praktycznie dnia, żeby jakaś firma nie zapowiedziała jakiegoś nowego modelu. Na rynek trafiają różne produkty – tanie, droższe oraz wściekle drogie. Słuchawki dla chłopaka oraz dla dziewczyny, high-endowego ULTRASONE zaliczają się bez wątpienia do ostatniej z wymienionych kategorii. Co ciekawe ten model dedykowany jest… handheldom! Waży jedynie 260 gramów, wyposażony jest w wygodny pokrowiec, do tego cechuje go wodoodporność. I wszystko byłoby cacy, gdyby nie cena wywołująca lekką palpitację serca. Powiedzmy sobie szczerze, niewielkie, przenośne nauszniki za bagatela 1400 €? To po naszemu będzie jakieś 6000-7000 złotych. Nowość przynależy do linii Ultrasone Edition 8, słuchawek które zaliczają się do high-endu. Na kablu znajdziemy mikrofon, a w materiale prasowym takie rzeczy jak iPad, iPhone czy Galaxy S. Producent mówi o pierwszych, dedykowanych damom, luksusowych słuchawkach (to te czerwone). Brzydkie nie są, brzmią pewnie też niezgorzej, ale 1400 euro za przenośne słuchawki? Serio?
Starym dockiem dodajmy, nowego lightningowego handhelda nie zaparkujemy. Cóż, postęp. Philips zaprezentował właśnie swój nowy mikrosystem audio DCM3020, dzięki któremu można słuchać muzyki z wielu różnych źródeł. Sprzęt zawiera nie tylko napęd na płyty CD, ale także umieszczoną na górze stację dokującą dla odtwarzaczy, telefonów i tabletów Apple. Nośniki CD-R/RW można też wykorzystać do nagrania plików MP3, WMA, choć te zdecydowanie wygodniej przenieść w pamięciach fl ash podłączanych do portu USB na przednim panelu miniwieży. Philips może się też pochwalić ciekawą konstrukcją dużych monitorków z tweeterem, dwoma głośnikami nisko-średniotonowymi oraz umieszczoną z boku membraną bierną o nazwie wOOx, którą nazywa sympatycznie promiennikiem. Cena bardzo przystępna jak na mikrosystem – sprzęt za jedyne 800 zł.
Po ostatnich zmianach w zarządzie, numerem jeden jest niewątpliwie John Ive. Nie umniejszam roli pozostałych osób, w tym przede wszystkim Boba Mansfielda oraz Tima Cooka, jednak największy wpływ na to jak będą wyglądały oraz działały kolejne generacje iPodów, iPhone`ow oraz iPadów będzie miał właśnie Ive. Człowiek, który jako jedyny ze współpracowników Steve Jobsa, był uważany za niezastąpionego, pracował bezpośrednio z legendarnym CEO Apple nad kolejnymi urządzeniami z logo jabłka, który stworzył design jabłkowej elektroniki. Jego nowe obowiązki związane mniej więcej z tym, czym zajmował się główny wyrzucony – Scott Forstall – kwestią działania oraz wyglądu interfejsu systemu mobilnego iOS, daje mu gigantyczną władzę, wpływ wszystko co dotyczy kluczowych produktów firmy z Cupertino. Ive niewątpliwie potrafi tworzyć ciekawe (choć wielu mówi, że dalekie od oryginalności) wzornictwo, z całą pewnością przez lata wypracował sposób komunikacji z inżynierami oraz projektantami interfejsu, jednak jego umiejętności w zakresie OS są jednak pewną niewiadomą.
Tu nie chodzi przecież tylko o kształt ikonek, layout, a o coś znacznie większego, trudniejszego do ogarnięcia… działanie całego ekosystemu, ewolucję iOSa która (jak wielu sądzi) tkwi w miejscu. Każdy, nawet największy zwolennik jabłkowej platformy, zgodzi się z opinią, że iOS jest pod względem możliwości, designu …retro, a niektórzy powiedzą dosadniej… jest po prostu przestarzały. Prostota, funkcjonalność jabłkowego systemu to niewątpliwie jego mocne strony, ale nie można nie dostrzegać zmian, które zachodzą na rynku, pojawienia się nowych produktów, nowych wersji konkurencyjnych OS, które są znacznie nowocześniejsze, bardzie zaawansowane. Czy Ive poradzi sobie z tym wyzwaniem? Czy podoła? Patrząc na dzisiejsze Apple, niewątpliwie jest jednym z najlepszych kandydatów do przewodzenia firmie. No bo jak nie Ive, to kto? W końcu to jedyny człowiek, którego wpływ na rozwój Apple w okresie sprawowania władzy przez Jobsa, był porównywalny z tym, co robił dla firmy poprzedni CEO. W przypadku porażki, osoba numer dwa (niektórzy powiedzą numer jeden) w Apple może w dużej mierze przekreślić swój dotychczasowy, imponujący dorobek. Miejmy nadzieję, że ta zmiana doprowadzi do poważnych zmian, pozwoli Apple na nowo kreować nowe, innowacyjne produkty, a nie odpowiadać na ruchy konkurencji, jak to ma obecnie miejsce.
Szczerze? Najnowsza informacja o nowej funkcjonalności cyfrowego asystenta, dostępnego (gdzieniegdzie) w handheldach Apple jest dla mnie dobrą okazją do złożenia pewnej deklaracji. Pomijając wieczną betę, niedoróbki, wiele znaków zapytania dotyczących funkcjonalności, Siri jest jednym z kluczowych elementów iOS, całego uniwersum stworzonego przez Apple. Niniejszy news będzie ostatnim, który dotyczy Siri, do chwili wprowadzenia zlokalizowanego asystenta na nasz rynek. Coraz więcej z funkcji, możliwości iOS jest zarezerwowana dla użytkowników paru wybranych państw (a właściwie, precyzyjnie, to jednego, gdzie Siri działa na 100%), gdzie sprzedaje się najwięcej urządzeń z logo jabłka. Owszem, w Polsce popularność jabłkowej elektroniki jest mniejsza (głównie za sprawą wysokiej ceny), jednak jak ocenia jeden z dużych developerów tworzących aplikacje dla mobilnego systemu Apple, obecnie używane jest od 800 tysięcy do nawet miliona iHandheldów. To sporo, choć pewnie liczba nowych urządzeń, korzystających z Siri jest dużo mniejsza. Tak czy inaczej polski konsument kupujący jabłkową elektronikę otrzymuje towar wybrakowany.
Pomysł na wyręczanie nas przy zamawianiu biletu brzmi atrakcyjnie, niestety nowość, która zostanie wprowadzona do iOS 6.1, będzie ograniczona tylko i wyłącznie do Stanów. Kolejny raz Apple pokazuje, gdzie ma pozostałych klientów (np. w Europie). Polityka firmy polegająca na wypuszczaniu niedopracowanych, ograniczonych do jednej lokalizacji produktów staje się mocno irytująca. Zamiast dopracowania oraz rozszerzenia możliwości korzystania z nowości w różnych krajach, mamy bezsensowne mnożenie rzeczy niedorobionych, z których skorzysta (strzelam) może połowa użytkowników jabłkowej elektroniki. Powracając do tytułowej funkcjonalności, wystarczy poprosić Siri o znalezienie odpowiedniego filmu i zamówienie biletu (w najbliższym kinie), oczywiście pod jednym warunkiem – musisz mieszkać w Ameryce. Ciekawe, czy Apple poradzi sobie z tą nowością? Jeżeli powtórzy się historia z mapami to …nie chciałbym być w skórze pracowników odpowiedzialnych za wprowadzenie tego elementu do iOSa.
Tablety urosły o 6.7% w trzecim kwartale 2012 roku. Bardzo interesująco przedstawia się poniższy wykres. Wynika z niego, że najwięksi konkurenci Apple – Samsung, Asustek (& Google) oraz Amazon zanotowali bardzo dobre wyniki w ostatnich paru miesiącach. W przypadku dwóch pierwszych firm można mówić o stałym wzroście, Amazon po początkowym sukcesie Kindle Fire, miał gorszy okres (drugi kwartał), jednak ostatnie premiery wyraźnie pomogły firmie ponownie wejść na ścieżkę wzrostu. Niskie ceny markowych urządzeń spowodowały (co specjalnie nie dziwi) odpływ klientów zainteresowanych tanimi, niekoniecznie markowymi tabletami, które do tej pory radziły sobie bardzo dobrze. Cóż, w sytuacji, gdy różnica w cenie wynosi 20~40$ wiele osób decyduje się na coś od znanego, dużego producenta. Niewątpliwie firmom produkującym androidowe tablety pomaga googleowy Nexus. Asustek już korzysta z tego mariażu, Samsung niebawem podobnie będzie mógł bazować na rozpoznawalności oraz atrakcyjności marki, wraz z wprowadzeniem na rynek 10 calowego modelu. Apple traci udziały w tym segmencie. To naturalna kolej rzeczy – rosnąca konkurencja, nowi gracze (ciekawe jak wypadnie w zestawieniu Microsoft… powiedzmy za pół roku… ciekawe) powodują erozję, co wcale nie musi oznaczać mniejszej sprzedaży. Tak czy inaczej spadek jest znaczący – w drugim kwartale Apple mogło pochwalić się udziałami na poziomie 65%. Obecnie jest to zaledwie nieco powyżej 50% (50.3%). Jak widać, ten segment nadal rośnie i analitycy zgodnie przyznają, że jeszcze długo tablety będą „gorącym towarem”. Oczywiście czekamy na pierwsze wiarygodne dane dotyczące wyników iPada Mini oraz iPada czwartej generacji. Zdaniem wielu komentatorów, nowy Mini jest za drogi i ma marne szanse na osiągnięcie podobnego sukcesu co większe iPady.
W połowie listopada na rynek trafią pierwsze egzemplarze nowego odtwarzacza multimedialnego Popcorn Hour A400. Urządzenie zbudowano na bazie najnowszego układu Sigma Designs SMP8911. To dwurdzeniowa jednostka, taktowana zegarem 800 MHz. Będzie to niewątpliwie jeden z najszybszych, najwydajniejszych odtwarzaczy na rynku. Dzięki wspomnianemu powyżej chipowi urządzenie nie będzie mieć problemu z uzyskaniem wysokich transferów w ramach sieci lokalnej oraz połączenia z Internetem, będziemy mogli cieszyć się strumieniowaniem najwyższej jakości wideo (do 40MB/s via LAN), poza tym oczywiście sprzęt poradzi sobie z audio hi-res. Dodatkowo producent przewidział pełną obsługę takich (wymagających) formatów, jak SBS, TAB, MVC (3D), ripy Blu-ray 3D. Dzięki VXP Image Procesing będzie można skalować materiały SD do Full HD, z adaptacyjnym usuwaniem przeplotu, dynamiczną korektą kadencji, kontrastu oraz szczegółowości obrazu. Na targach IFA mogliśmy porozmawiać z głównym programistą Syabas, dowiedzieć się co nieco o najważniejszych cechach tytułowego odtwarzacza. Poprawa obrazu ma być szczególnie widoczna w przypadku gorszych jakościowo materiałów (tj. divx, wideo strumieniowane z sieci etc.). Będzie można regulować stopień ingerencji w ustawienia obrazu (użycie poszczególnych filtrów, poprawiaczy). Algorytmy działają zarówno dla obrazu 2D jak i 3D.
W przypadku audio (postaramy się zdobyć skrzynkę do testów i nie ukrywam, że na ten element zwrócimy baczną uwagę) sprzęt zdekoduje wszystkie najważniejsze formaty, w tym bezstratne DTS MA HD i Dolby Digital True HD w trybie passthrough (7.1) lub 5.1/2.0 na potrzeby kina domowego (względnie – i to będziemy starali się przetestować – przy wykorzystaniu zestawu stereo HiFi z HDMI). Oczywiście nie będzie problemu z FLAC, WAV czy OGG (oraz innymi formatami, niestety zabrakło AIFF/Apple Lossless ALAC), a wszystko to w jakości aż do 24 bit 192 kHz.
W środku zainstalujemy dysk 2.5 lub 3.5″ o poj. maks. 3TB. Dzięki wygodnej kieszeni nie trzeba będzie demontować całej obudowy urządzenia. W standardzie dostaniemy gigabitowy LAN, opcjonalnie będzie można rozszerzyć możliwości o sieciówkę WiFi (802.11b/g/n). Urządzenie obsłuży wszelkie protokoły sieciowe, będzie mogło pracować jako serwer multimediów oraz klient BitTorent (oraz korzystać z zasobów Usenetu). Bardzo ważną cechą będzie nowy interfejs graficzny Networked Media Jukebox (NJM) z funkcją Navigator. Poza atrakcyjnym wyglądem, skatalogowaniem oraz zarządzaniem multimediami z poziomu urządzenia, będzie można połączyć skrzynkę z drugim ekranem (najlepiej tabletem, np. iPadem) uzyskując pełną kontrolę nad sprzętem (możliwość odtwarzania oraz modyfikowania ustawień, wyświetlanie informacji o bibliotece, okładki etc.). Dzięki marketowi (aplikacje) będzie można dodatkowo rozszerzyć możliwości urządzenia, instalując przygotowane przez partnerów programy (np. świetny klient radia internetowego TuneIn). Poza muzyką, serwisami moto, zdjęciowymi, informacyjnymi itp pojawią się także propozycje VOD (wideo na żądanie). Popcorny do tej pory nie wyróżniały się jakoś szczególnie formą, można wręcz powiedzieć że design był daleko na liście priorytetów producenta. W przypadku A400 jest inaczej – nadal to prosta, surowa forma, ale projekt może się podobać… nawiązuje do komponentów (mini) systemów audio, co niewątpliwie ucieszy estetów. Cena? Dystrybutor, firma Human Media, poinformował że będzie wynosiła 1299 złotych. Czekamy zatem na pierwsze egzemplarze…
Na razie sprzedaż Lumii rozczarowuje. Czy nowe modele oparte na Windows Phone 8 odwrócą niekorzystną sytuację? Zaskakująco dobrze wypada RIM, które ląduje na 3 miejscu, zaraz po Samsungu (32~35% udziałów) oraz Apple (15~16,5%). Na czwartym miejscu debiutuje ZTE, które w fantastyczny sposób wykorzystuje swoją szansę, wprowadzając bardzo dobrze wyposażone, jednocześnie zauważalnie tańsze od konkurencji produkty. Dzięki skutecznej strategii firmie udało się zepchnąć na 5 miejsce HTC. Poza piątką, oprócz Nokii jest przykładowo Asus, który notuje świetne wyniki finansowe i choć na razie jego oferta w zakresie telefonów nie jest wielka, to konsekwentnie firma zwiększa udziały w tym segmencie rynku. Badanie przeprowadzone przez IDC uwzględnia dane za pierwsze półrocze 2012 roku.
Dla wszystkich użytkowników urządzeń mobilnych, którzy często się przemieszczają i lubią, by otaczająca ich muzyka przemieszczała się razem z nimi, firma Gear4 proponuje kompaktowy głośnik StreetParty Wireless. StreetParty Wireless współpracuje bezprzewodowo z każdym urządzeniem wyposażonym w moduł Bluetooth 3.0 - nie tylko więc ze smartfonami i tabletami, lecz także z z notebookami oraz odtwarzaczami MP3. Wystarczy włączyć Bluetooth na swoim urządzeniu mobilnym, a następnie przez kilka sekund przytrzymać przycisk parowania na obudowie głośnika – w ten sposób połączony StreetParty Wireless odtwarza każdy plik muzyczny zapisany na nadajniku. Urządzenia mogą współpracować bez zakłóceń na odległość ok. 10 metrów.
Najnowszy głośnik Gear4 został wyposażony w technologię A2DP, która zapewnia strumieniowe przesyłanie dźwięku w jakości stereo. Gear 4 StreetParty Wireless, choć stworzony z myślą o współpracy bezprzewodowej, pozwala również na odtwarzanie muzyki z urządzeń nieposiadających modułu Bluetooth. Z tyłu głośnika znajduje się wejście 3.5mm, które umożliwia łączność przewodową. Dołączony do zestawu kabel pozwala na liniowe połączenie pojedynczego modelu StreetParty Wireless z innymi głośnikami.
Szczerze to ja po prostu nie wierzę w dobrze brzmiący moduł Bluetooth. To co udało mi się usłyszeć (a był to sprzęt zarówno „bazarowy”, skądinąd nie wiem dlaczego, promowany przez niby markowych producentów, jak również oryginalne rozwiązania) nigdy mnie nie przekonało do słuchania za pośrednictwem sinozębnego interfejsu. Zawsze było jakieś „ale”. W przypadku słuchawek nieodmiennie dźwięk wydawał się odchudzony, skompresowany, kompletnie bez jaja No ale tym razem, za opracowanie wtyczki z BT wziął się specjalista od dźwięku wysokiej jakości (tzn. Francuzi nigdy nie pozwolili sobie na fuszerkę, z tego co pamiętam) – Focal – który od jakiegoś czasu łakomym okiem spogląda na rynek Lo-Fi (czy może Hi-Fi z ukłonem w stronę wszędobylskich handheldów, streamingu, mobilnego grania). No dobrze, jak się pojawi na naszym rynku postaram się zdobyć to ustrojstwo do testów i zdać relację – sam jestem ciekaw, czy da się z Bluetooth`a wydobyć dźwięk na poziomie.
Uniwersalny transmiter pozwala na przekazywanie sygnału do wzmacniacza ze wszystkich urządzeń zaopatrzonych w interfejs Bluetooth. Sygnał przesyłany jest w ramach nowego protokołu aptX, który ma przede wszystkim zagwarantować dźwięk bez kompresji (stratnej). Zasięg modułu wynosi 10 metrów. Kompresja bezstratna 4:1 ma być porównywalna do tego, co słyszymy z plików FLAC. Przekaźnik jest uniwersalny, to znaczy możemy go podłączyć do wszystkich wzmacniaczy wyposażonych w standardowe terminale RCA. Urządzenie będzie dedykowane najnowszemu produktowi Focala – XS Book Music System. Sugerowana cena = 99 euro. Hmmm, to chyba najdroższy moduł BT na rynku. No to teraz nie ma wątpliwości, to musi pięknie zagrać, nieprawdaż?