Poza pilotem (w PRO) oba urządzenia są jak bracia bliźniacy (jednojajowi) – są identyczne. Oznaczenia na obudowach nic nam nie mówią z czym mamy do czynienia. Co ciekawe numery seryjne sugerują, że są to urządzenia, które zeszły z taśmy dokładnie w tym samym czasie. Ot, jak wspomniałem, wypisz wymaluj bliźniacy. Sprzęt prezentuje się podobnie jak poprzednik, czyli prezentuje się bardzo dobrze. Gruby, srebrny, aluminiowy front, zwarta, dość ciężka, metalowa konstrukcja z dobrej jakości gniazdami (w obu przypadkach mamy dokładnie ten sam zestaw obejmujący także złącza XLR). Tańszy model, jak wspomniałem, pozbawiony jest pilota – to opcja, nie zrezygnowano z czujnika IR, jednak w tym przypadku trzeba liczyć się z koniecznością dopłaty za ten dodatek. Uniwersalna, aluminiowa gałka / przycisk pozwalają w pełni kontrolować DACa. Oczywiście na froncie znajdziemy bardzo ważny element wyposażenia, czytaj znajdziemy gniazdo słuchawkowe 6.3mm. Pamiętam, że w przypadku przetestowanego przez nas poprzednika mocno chwaliłem ten element… mam nadzieję, że będzie to wartościowy dodatek (choć to, w sumie, nietrafione słowo, bo Mini-i to na równi DAC jak i słuchawkowy amp). Oczywiście najważniejszą rzeczą z punktu widzenia możliwości jest wprowadzenie obsługi plików DSD (64/128). Sprawdzimy jak sobie nowe daki Matriksa radzą z odtwarzaniem takiego materiału, choć nie ukrywam że jestem sceptycznie nastawiony do marketingowego szumu jaki towarzyszy wprowadzaniu „nowych”, „lepszych” wersji starszych urządzeń od teraz obowiązkowo wyposażanych w możliwość odtwarzania plików DSF/DFF. Po pierwsze PCM wcale nie jest gorsze, bo i być nie może… mimo usilnych starań co poniektórych, mających na celu dyskredytację zapisu cyfrowego w tej, najpopularniejszej formie. Twierdzenie, że pliki DXD brzmią, czy wypadają w pomiarach (sic!) gorzej od DSD są kompletnie bezsensowne. U źródeł tej samo nakręcającej się machiny stoją rzecz jasna konkretne interesy. Mniejsza, że materiału tyle co kot napłakał, grunt że można zaoferować „nowe” wersje dotychczasowych produktów. O to wg. mnie, głównie w tym wszystkim chodzi…
Czy krytykuję zatem Matriksa? Nie, na szczęście tutaj zmiany nie ograniczają się do dodatnia obsługi nowego formatu. Absolutnie nie. W przypadku New Mini-i zastosowano zupełnie nowe, znakomite komponenty, które mam nadzieję zaowocują brzmieniem znacznie wykraczającym poza zakres ceny za jaką oferowane są oba urządzenia. Przypomnę tylko, że wersja bez PRO kosztuje 1525 zł, zaś model wyposażony w znakomitą kość ESS9016 Sabre (Ultra) 2258 zł. Patrząc przez pryzmat możliwości oraz wyposażenia to atrakcyjna oferta… rzecz jasna o tym, na ile czy bardzo atrakcyjna zadecydują walory brzmieniowe. Tak czy inaczej mamy tutaj kompletne rozwiązanie obejmujące DACa z obsługą wszelkich formatów, gotowego na hi-resy o jakości studnio mastera, wzmacniacz słuchawkowy, znakomite układy, czytelne ekrany OLED oraz wysoką jakość wykonania. Za europejskie, czy za amerykańskie odpowiedniki (funkcjonalno-konstrukcyjne) zapłacimy znacznie więcej. Sprzęt będzie miał okazję zagrać na aż pięciu (!) różnych zestawach głośnikowych. Będą to podłogowe Topazy 20, także podłogowe Pearl 25 oraz podstawkowe Topazy, aktywne Scansoniki jak również nasze pierwsze kolumny z oferty Pylon Audio – głośniki Pearl Monitor. Tak szeroki wybór kolumn to nie jedyna rzecz, jaką planujemy odnośnie testu tytułowych daków. Poza dwoma zestawami stereo (dzielony z końcówką oraz z integrą) przetworniki będą stanowiły wsparcie dla cyfrowego wzmacniacza, który ma szansę już teraz na tytuł urządzenia 2014 roku. Nic więcej nie powiem, bo chcę odpowiednio produkt zapowiedzieć, nie zdradzę więc na razie szczegółów. Ten „wzmak” jest emanacją zachodzących w audio zmian, do tego jest tak dobry, że naprawdę nie wiem po co ładować się w coś innego. Tak właśnie, tak dobry jest!
Powracając do przetworników Matriksa, obecnie seria Mini to trzy urządzenia: poza wymienionymi powyżej jest jeszcze świetny Mini Portable (nasz test tutaj). Konfrontowałem go ostatnio z kilkoma nowymi wzmacniaczami słuchawkowymi (zarówno stacjonarnymi oraz przenośnymi) i szczerze powiedziawszy ten sprzęt nadal wywołuje u mnie entuzjazm. Chciałem się jego pozbyć, bo pewne urządzenie na H bardzo, bardzo kusi, ale… jednak nie, jako DAC nie jest to rzecz wybitna, ale jako amp w moim odczuciu ma naprawdę niewielu konkurentów na rynku. Oba Mini-i wraz z przenośnym przetworniko-wzmacniaczem tworzą bardzo mocną ofertę, kompletną ofertę, szczególnie dla kogoś, kto nie stroni od słuchawek. Można zdecydować się na któregoś ze stacjonarnych przedstawicieli tej rodziny oraz Portable, aby uzyskać wysokiej klasy brzmienie zarówno w domu, jak i poza nim. Niewiele firm oferuje takie, kompleksowe rozwiązanie. Postaram się odpowiedzieć na pytanie czym różnią się odnośnie jakości dźwięku oba stacjonarne daki (czy model z Sabre Ultra wart jest dopłaty) oraz jak przedstawia się sprawa z mobilną konstrukcją, głównie pod kątem brzmienia ze słuchawek (choć Portable może być także z powodzeniem wykorzystywany jako DAC w torze z klasycznymi komponentami sprzętu HiFi). Na pewno nie zaniedbamy kwestii sprawdzenia wbudowanego w obu New Mini-i wzmacniacza słuchawkowego. Poza stacjonarnymi konstrukcjami, sprawdzę jak dobrze to zagra z IEM-ami. Szykuje się więc bardzo pracowity tydzień
Komentarze Czytelników
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Kiedy ukarze się test tych przetworników,i tego wzmacniacza cyfrowego. Pozdrawiam.
Myślę, że do końca marca się wyrobimy. Obecnie bez przerwy PRO gra w naszym głównym systemie z makówką w roli źródła. Niebawem sprawdzimy współpracę z piecem i z STB oraz porównamy z wersją na AD1955. Mini bez PRO w nazwie gra obecne ze słuchawkami – spokojnie można sobie darować osobnego ampa dla nauszników. Znakomicie to się sprawdza, znakomicie, a przy tym sprzęt jest uniwersalny, bo każda ze słuchawek, bardzo różnych słuchawek (K701, HD650, HE-400, Momentum) radzi sobie tutaj bez żadnych „ale”.