Początkowo miał być zbiorczy test słuchawek dokanałowych. Testowałem kolejne modele, porównywałem, w między czasie opisałem niesamowite S-EM6, wszystko skrzętnie notowałem. Kiedy liczba produktów zaczęła niebezpiecznie rosnąć, przystąpiłem do tworzenia artykułu. Przy wielu słuchawkach, potrzebnej (przy okazji testowania czegokolwiek z audio) adaptacji, mocno rozbieżnych opinii (prosiłem o opisanie wrażeń paru znajomych, z których jeden należy do szczególnie wybrednych – ma customy i świata poza nimi nie widzi ) wszystko zaczęło mi się rozłazić. Wśród tych wszystkich słuchawek (AKR 01, RE-600, Westone UM30 Pro, Earsonic SM64, RE-400, Final Audio Design Heaven IV, AKG 323, B&W C5…) o mocno odmiennej konstrukcji, zaliczających się do mocno różnych przedziałów cenowych, jedne wyróżniały się, albo inaczej jedne, jedyne tak wyraźnie, tak bez żadnych ale spodobały mi się od momentu zaaplikowania ich sobie w uszach, że postanowiłem nieco zmodyfikować pierwotne plany dotyczące publikacji testów IEMów…
I tak oto, postanowiłem osobno poświęcić nasze łamy na recenzję Westonów UM 30 PRO, słuchawek dokanałowych, z którymi mógłbym żyć. To wielki komplement, bo ja dokanałówek zwyczajnie nie lubię i gdzie tylko mogę, zabieram ze sobą moje ulubione Momentum. Wiem, że customy mogą być niczym przylegająca do ciała, idealnie dopasowana koszula, coś co pozwala osiągnąć pełen komfort mimo wkładania sobie czegoś w ucho. Rozumiem, akceptuję, ale i tak wszelkie słuchawki douszne traktuję jako coś nie dla mnie. Mogę doceniać możliwości, brzmienie, jak to miało miejsce w przypadku wspomnianych, flagowych EarSoników, mogę zachwycać się sposobem komunikowania, odmiennym od tego, który jest udziałem słuchawek nausznych. Tak mogę, ale generalnie ja po prostu dokanałówek nie lubię. Jestem przy tym bardzo krytyczny, bardzo wyczulony na wszelkie braki w zakresie wygody, ergonomii, stąd przykładowo moja krytyka pod adresem szwedzkich a-jay’ów (testowany u nas model four) i wytykanie dyskomfortu w przypadku wielu innych modeli, które przewinęły nam się przez ręce.
Z UM 30 Pro było / jest inaczej. Te słuchawki nie tylko są po prostu wygodne (zaleta, typowej dla Westone aplikacji, konstrukcji obudowy dopasowanej do fizjologii), nie tylko nie wkurzają (idealny kabel, który się nie plącze, nie przenosi niczego z garderoby, jest wytrzymały, jest w sam raz), ale jeszcze dodatkowo potrafią zagrać w sposób zbliżony do… moich ulubionych Sennheiserów. Momentum są i będą punktem odniesienia, bo uważam je za absolutnie wybitne słuchawki mobilne, na pewno jedne z najlepszych słuchawek tego typu jakie pojawiły się na rynku. Każda z testowanych przeze mnie konstrukcji mobilnych (różne Beyery, Bowersy, Gradosy, AKG, Audio Techniki itd, itp.) nie zdetronizowała w moich oczach moich ulubionych, przenośnych słuchawek. UM30Pro (a to nie jedyne Westony, które były u nas testowane, że chociaż wspomnę opisane przez nas Adventure) mimo że nie najdroższe, mimo że nie te najbardziej wyczynowe, moim zdaniem wyszły producentowi wybornie. Od strony dźwiękowej oraz wygody to IEMy bliskie perfekcji. Dlaczego? Ano dlatego, że przez prawie dwa miesiące, w czasie których tytułowe IEMy były u nas „na stanie” najczęściej wybieranymi, najchętniej wybieranymi, a wręcz wybieranymi zamiast Momentum słuchawkami były UM30Pro właśnie. No dobrze, to teraz warto uzasadnić te ochy i achy… powiem tak, w przypadku tych konkretnie słuchawek, nie będzie to specjalnie trudne
Na początek opis konstrukcji…
Będzie krótko, bo przede wszystkim chcę się skupić na opisie brzmienia oraz wygody jaką oferują 30-ki, czyli tym co najważniejsze, co wywarło na mnie (jak widać ze wstępniaka) ogromne wrażenie. Zacznijmy od tego, że to topowy model serii UM Pro. Na rynku są jeszcze, dużo tańsze modele 10, 20. W przypadku opisywanego produktu mówimy o 1500 złotych, a to już kwota konkretna jak na IEMy, to sporo pieniędzy, za tyle kupimy bez problemu praktycznie każdy modeli nausznych zaliczanych umownie do kategorii mobile, nie wyłączając (tak wiem, nudny jestem i powtarzam się ) Momentum. Ok, cena nie mała, ale jeżeli mam być szczery, od strony konstrukcji, wyposażenia, jakości wykonania (z drobnym zastrzeżeniem dotyczącym trwałości samych obudów) to ekstraklasa. Westone to amerykańska firma, specjalista od aparatów słuchowych, słuchawek chroniących uszy, ktoś kto na temat słuchu, budowy ucha wie mógłby napisać całą rozprawę naukową, ktoś kto ma przebogatą wiedzę na temat: jak zaprojektować coś, co idealnie dopasowuje się do naszej fizjologii narządu słuchu. Powiem więcej, to doświadczenie prowadzi do uwzględnienia elementów, które inni producenci zwyczajnie pomijają, które są dla nich nieznane, czy nieistotne, a które takiemu marudzie jak niżej podpisany, komuś komu z dokanałówkami generalnie nie po drodze pozwalają na komfortowe użytkowanie, na czystą przyjemność płynącą ze słuchania ulubionej muzyki. To bez żadnych „ale” jedyne słuchawki dokanałowe, które w żadnym momencie, w ogóle mnie nie irytowały, nie męczyły. Na tę akceptację składały się takie rzeczy, jak: dopasowanie obudów do małżowiny, perfekcyjna aplikacja wraz z działającym (ile to razy nie działało w przypadku innych IEMów) patentem polegającym na zastosowaniu dookołausznej prowadnicy (kawałek gumy nałożony na kabel), pozwalającej na pewne trzymanie słuchawek w uszach. To pierwsze IEMy, które nie wypadały mi z uszu, pierwsze nawet uwzględniając Adventure (tam zastosowano podobny patent, ale same obudowy nie były tak dopasowane do moich uszu). GENIALNE. Całość, wraz z fantastycznym, czarnym, plecionym kablem z niewielką, zaokrągloną, kątową wtyczką tworzy moją prywatną referencję odnośnie wygody oraz ergonomii wśród IEMów. Referencja, wzór do naśladowania. Koniec, kropka, amen.
UM PRO 30 wyposażone są zostały w dwa komplety nakładek: silikonowe oraz piankowe. Po 5 par każdego rodzaju rozróżnianych jest za pomocą kolorów, nakładki mają różny kształt i długość. Z takim kompletem nie będziemy mieli absolutnie żadnych problemów z dokładnym dopasowaniem aplikacji do naszych uszu. Brawa dla producenta za tak kompletne wyposażenie w nakładki, bo niestety zdarza się, że inni producenci zmuszają nas do ponoszenia dodatkowych wydatków. Jak widać da się, da się zrobić to jak należy. W zestawie znajdziemy jeszcze czyścik ze szczoteczką i drucikiem do wyciągania woskowiny z tulejki lub tipsów, a także pudełko na słuchawki. I to nie byle jakie pudełko. Pomarańczowe, bardzo solidne, wykonane z twardego tworzywa… idealne opakowanie dla słuchawek, w takim boksie nic nam naszych UM 30 Pro nie uszkodzi.
Obudowy są półprzezroczyste, wyprofilowane, jak wspomniałem – idealnie dopasowane do małżowin. Procentuje doświadczenie producenta, który wie jak to ucho wygląda i jak to powinno wyglądać, a nie „nasze słuchawki są genialne, nie szkodzi że niewygodne, że do ucha niedopasowane, tym gorzej dla ucha”. Jedyne zastrzeżenie jakie mam to podatność na ewentualne uszkodzenia, upływ czasu. Akurat obudowy wykonano z niezbyt grubego plastiku, łączone są ze sobą na całej długości (dwie skorupy) i tutaj wg. mnie lepszym wyborem byłby twardszy, solidniejszy materiał oraz jakiś dodatkowy element mocujący. W środku widzimy (no prawie, bo jw. nie wszystko widać, bo obudowy są półprzezroczyste) układ przetworników – w UM 30 Pro mamy do czynienia z konstrukcją trójdrożną, w każdej z obudów znalazły się po trzy przetworniki. W porównaniu z S-EM6 nie jest tak gęsto, nie ma takiego tłoku, ale też obudowy są niewielkie, kompaktowe, mniejsze od tych, które stosował wcześniej Westone w poprzednikach (UM1x, 2x, 3x).
SPECYFIKACJA:
Czułość: 124 dB @ 1 mW
Odpowiedź częst.: 20 Hz – 18 kHz
Impedancja: 56 ohm @ 1 kHz
Przetworniki: 3 zbalansowane, armaturowe drivery z pasywną, trójdrożną zwrotnicą
Waga: 12.7 g.
Kabel: odłączalne okablowanie EPIC
Długość kabla: 128 cm
Z czym i na czym testowałem? W skład mobilnego toru wchodziły odtwarzacze osobiste Astell & Kern AK240, AK100 (pierwszej gen.), HiFiMAN HM901, iPod Classic 5.5 gen (iMod), iPod Touch 4 gen., iPhone 4S oraz iPad Mini 1 gen. Dodatkowo, czasami IEMy grały wpięte w jeden z dwóch mobilnych DAC/AMPów Beyerdynamic A200p oraz Matrix Portable. Sprawdziłem także przez moment jak sobie UM 30 Pro poradzą w torze z komputerem (MacBook Air z Audioquestem Dragonfly @ odtwarzaczu soft. Decibel). W przypadku handheldów @ iOSie wykorzystałem oprogramowanie Onkyo (HiFi Player), Golden Ear oraz dostęp do usługi WiMP HiFi.
Optymalne IEMy, optymalne bo… opis brzmienia
Te słuchawki potrafią oczarować, wciągnąć i nie wypuścić. To dwie tony muzykalności, podlane emocjonalnym sosem, z ciepłem, z fizjologiczną reprodukcją basu oraz średnicy, z pełnym, naturalnym przekazem – nie neutralnym, bo wyraźnie faworyzującym niższe pasma i środek. Ta charakterystyka nie tylko trafia w moje gusta, ale odbieram ją jako najbliższą optimum, czyli takiemu graniu które gwarantuje czystą przyjemność z odsłuchu. Ja rozumiem, że można bardziej analitycznie (bo 30-ki to nie jest w żadnym wypadku wzór analityczności, dokładności, precyzji), ja rozumiem że dla niektórych jest tu za dużo „mięcha”, że UM 30 Pro grają dla nich zbyt masywnie, zbyt „cieliście”, właśnie fizjologicznie. Tyle, że taki patent na reprodukcję muzyki pozwala wg. mnie na nieskrępowane czerpanie przyjemności ze słuchania, a przecież koniec końców właśnie o to chodzi w tej zabawie. O przyjemność. I to dostajemy w przypadku UM 30 Pro, dostajemy w pakiecie z wygodą, co dla mnie jest dobrym argumentem za przyznaniem tym IEMom najwyższego wyróżnienia. Co więcej, ta masywność, kapitalna średnica (wokale paru Pań skutecznie uniemożliwiały skupienie się na czymkolwiek innym niż słuchanie muzyki), ciepełko nie oznaczają, że mamy tutaj przegięcie w stronę przymulenia, maskowania, braków w rozdzielczości czy dynamice. Nie, to nie są „miśki”, to nie jest granie w garncu z miodem, bo Westony potrafią zagrać całkiem rozdzielczo, ukazać mikrodetale, a przy tym nic nie zatracić ze swojego charakteru. To ciemne, jak wspomniałem, organiczne granie, które ma niebywałą moc przyciągania. Fundament basowy jest tutaj elementem budującym przekaz, stanowi o atrakcyjności brzmienia, świetnie splata się, spaja z średnicą. Faktura instrumentów, głosu idzie tu w parze z głęboką sceną. Mamy więc piękne wokale, prawdziwe instrumenty i to wszystko osadzone odpowiednio w przestrzeni. Czego chcieć więcej? S-EM6 potrafiły więcej, szczególnie fenomenalna średnica „Francuzów”, powodowała opad szczęki (oraz kreacja sceny), ale gdybym miał wybór, gdybym całościowo miał odpowiedzieć na pytanie co wybrać, nie wahałbym się ani chwili.
A jak z dynamiką, jak z szybkością? Czy te, wspomniane w poprzednim akapicie przymioty, nie stoją w kontrze do możliwości szybkiego przekazania informacji, nadążania za wykonawcą, odpowiedniego odwzorowania tempa nagrania? Okazuje się, że jest tu miejsce na atak, a przy tym słuchawki potrafią nie tylko nadążyć, ale także nie pogubić się w szybkich zmianach tempa, w odpowiednio szybkim reprodukowaniu dźwięków, wtedy gdy wiele się dzieje, gdzie trzeba umieć dotrzymać kroku (wiele instrumentów). Trochę obawiałem się jak sobie UM 30 Pro poradzą w tym aspekcie, ale pięć minut z Sepulturą …z „Roots bloody roots”, rozwiały wszelkie wątpliwości. A przy tym właśnie z takim repertuarem miałem „jak na dłoni” to, co powoduje że te IEMy tak bardzo przypadły mi do gustu. Masywne, mocne, fizjologiczne granie, takie jak muzyka Brazylijczyków, takie właśnie. Warto zarazem zauważyć, że te słuchawki są uniwersalne, bo zmiana nastroju, spokojne ballady, damskie wokalizy, klasyczne instrumenty, czy wreszcie nieco muzyki dawnej nie zmieniły w niczym mojej pozytywnej opinii o tym produkcie. Nie uświadczymy tutaj co prawda precyzyjnej góry, nie będzie (to już na plus) śladu wyostrzenia, tak czy inaczej soprany będą złagodzone, nieco zawoalowane. Mnie to nie przeszkadza, choć rozumiem, że dla kogoś, kto jest fanem bardziej analitycznego, zimniejszego, „sfokusowanego” przekazu to wada, że może czuć pewien niedosyt. Cóż, wszystkich się nie zadowoli, tutaj wg. mnie dokonano pewnych, określonych wyborów odnośnie charakteru brzmienia i konsekwentnie się tego trzymano. Moim zdaniem bardzo dobrze postąpiono, bo taki sposób zestrojenia wyszedł słuchawkom na zdrowie, tzn. jest spójny, a przy tym od strony użytkownika na tyle atrakcyjny, dający tak dużą dawkę przyjemności, że wielu nie będzie potrafiło się oprzeć i zdecyduje się właśnie na ten konkretnie model.
Opisywane słuchawki dysponują bardzo wysoką skutecznością. To plus dla tych, którzy korzystają z dziurki w swoim iPodzie, iPhone czy innym smartfonie. Nie będzie żadnego problemu z uzyskaniem wysokiej jakości brzmienia bez dodatków pod postacią mobilnych DAC/AMPów etc. Właściwie te ostatnie nie są w tym wypadku konieczne, ewentualnie można je potraktować jako wsparcie w przetwarzaniu dźwięku (C/A), uzyskując w tej kwestii lepsze efekty od tych, które oferują zamontowane w grajkach czy telefonach układy. Trochę inaczej ma się sprawa z DAPami. W przypadku AK240 słuchałem wszystkiego jak leci z prawdziwą przyjemnością, było to udziałem samego, wybitnego źródła, jak i tytułowych słuchawek. Właściwie taki komplet mógłby stanowić ref. zestaw mobilny, choć jak pokazały testy topowego odtwarzacza Astell & Kern można (jeszcze) lepiej. Subiektywnie, mógłbym z takim systemem żyć, zresztą to samo mogę powiedzieć o iPadzie z dekodującym dźwięk A200p w komplecie z Westone. Dzięki aplikacji odtwarzającej pliki DSD, nie wspominając już o wszelkich hi-resach, iPad stał się prawdziwie przenośnym, mobilnym źródłem muzyki najwyższej jakości, alternatywą dla wspomnianych DAPów. Oczywiście nie grał tak dobrze jak HM-901 czy AK240… nie, grał gorzej, ale ani dużo, ani przepastnie, a przy tym nie mnożyliśmy bytów, w końcu iPad może się przydać do wielu innych rzeczy, nie tylko do odtwarzania muzyki, a takie playery HiFiMANa czy Astell & Kern… no właśnie. Jeszcze lepiej połączyć wspomnianego DAC/AMPa z iPhone 5/5c/5s i stworzyć kompletne, a jednocześnie nie wymagające noszenia kolejnych urządzeń rozwiązanie. Zamiast iPhone można wstawić dowolnego, androidowego smartfona, kto co lubi. To, plus UM 30 Pro i właściwie temat mobilnego grania mamy zamknięty. Zamknięty do czasu odkrycia czegoś lepszego rzecz jasna Kto wie, może nowe produkty iFi Audio będą kolejnym odkryciem, czymś co pozwoli na uzyskanie jeszcze lepszych efektów w przypadku grania na wynos? Do tego trafiły do nas nowe, high-endowe dokanałówki… Nie wiem, nie wiem, inaczej – wiem tylko jedno – UM 30 PRo zasługują na laury, zasługują na nasz wybór, bo są takie dobre, bo dają użytkownikowi to co najważniejsze i mogą dla wielu być dokładnie TYMI SŁUCHAWKAMI, tymi z którymi nie będziemy się rozstawać…
Słuchawki dokanałowe Westone UM 30 Pro (1550zł)
Plusy:
- dźwięk bezpośredni, ciemny, a przy tym dynamiczny, szybki, z niezłą rozdzielczością
- niezwykła muzykalność, brzmienie ciepłe, bardzo przyjemne w odbiorze
- znakomita, bogata średnica, fantastyczne wokale
- korzenny, głęboki, organiczny bas
- dobra separacja źródeł, piękna faktura instrumentów/głosów, przykuwająca uwagę głębia sceny
- nie wymagają za wiele od wzmacniacza, właściwie to w ogóle nie wymagają (super proste do napędzenia)
- fantastyczna wygoda, ergonomia na najwyższym poziomie. Ja te IEMy polubiłem, serio!
Minusy:
- gdyby tak były o te 300 złotych tańsze…
- obudowy delikatne, nie pancerne
- pewne niedostatki na górze pasma
Autor: Antoni Woźniak
Komentarze Czytelników
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Um30pro nie jest topowym modelem.
Jeżeli chodzi o serie monitorową, to topowym modelem są UM50pro.
Oczywiście pięćdziesiątka w nazwie oznacza 5 przetworników, a kosztują one 2.500 zł.
Grają one podobno dużo lepszym dźwiękiem od trzydziestek.
Nie pozostaje nic innego jak przedzwonić do dystrybutora, zamówić, przesłuchać i napisać coś o nich, bo pewnie nie tylko ja jestem ich ciekaw!: )
Pozdrawiam
Polecam sprawdzić też bardziej umuzykalnioną serię W.
Są to kolejno: W10, W20, W30, W40, W50, W60.
Najbardziej jestem ciekawy tych dwóch ostatnich modeli, ale nie ma ich jeszcze podobno w Polsce.
(Warto sprawdzić, bo już może…)
Dziękuję za wskazówki. Mam w planach testy ww. słuchawek. Model W60 jest już na naszym rynku dostępny, poproszę o egz. do przetestowania.
Mógłbym jeszcze polecić wykonanie custom-tipsów do Westonów w The Custom Art.
Kosztują około 170 zł.
Dla porównania orginalne Westonowskie kosztują 400 złociszy, także różnica spora, a z opini użytkowników wynika, że nie ustępują w najmniejszym stopniu jakością.
Wiele zyskuje na nich wygoda, scena, detale, głębia itp. itd.
Czyli za nie całe 200 zł. można zyskać namiastkę Customów.
Myślę, że warto to sprawdzić!
PS.
Strona świetna!
Bardzo często lubię tu zaglądać, ponieważ recenzje są zawsze pisane w przystępny, rzeczowy sposób.
Oby tak dalej!
Pozdrawiam
Punkt za Momentum !! . Ja obecnie używam zarówno On-Ear jak i Black. Dokanałówek nie zleca mi laryngolog (piski w uszach)…
To zmienia postać rzeczy!
W każdym razie my czytelnicy czekamy na obiecane Westony.
No niestety trza się będzie przez chwile pomęczyć.
Z nausznych ciekawe są te nowe HifiMany HE 560 i HE400i.
Ciekawe jakie to różnice w porównaniu do poprzednich modeli.
Może ktoś już słuchał?
HE560 przez chwilę słuchałem. Świetne wg. mnie słuchawki, na pewno trafią do nas do testów. Będzie ciekawe porównanie z flagowymi HE-6, które obecnie testujemy.
Co się tyczy HE-400i to w redakcji mamy HE-400 (rev 2) i dystrybutor obiecał, że prześle nam egz. do sprawdzenia… będzie pkt. odniesienia w postaci poprzedniej rewizji, interesujące jak wypadną te, podobno, jeszcze bardziej mobilne (dostosowane do grania na wynos) nauszniki. Posiadane 400-setki bardzo lubię, dałem temu wyraz w naszej recenzji, ale nie są to wg. mnie słuchawki przenośne (gabaryty, ergonomia, wygoda). Mamy zalety ortodynamików, ale też i wady związane z konstrukcją (wspomniana wielkość, niewygodne w aplikacji mobilnej okablowanie itd itp). To wygodniejsze (bo lżejsze) stacjonarne, czy półstacjonarne (jakaś podróż) planary, które grają typowo w przypadku takich konstrukcji, mocno na zewnątrz, co raczej nie zyska aprobaty osób postronnych… o tym także warto pamiętać. Na marginesie nowe LCD-XC zdaje się dowodzą, że mariaż konstukcji zamkniętej z układem ortodynamicznym może być bardzo udany. Ten model też na pewno przetestujemy.
W sumie, patrząc na planary, najbardziej przenośne wydają się nowe Oppo PM-1. Jestem umówiony z dystrybutorem na test systemu (słuchawki, wzmacniacz). Będzie intrygująco, bo PM-1 spotkają się z produktami Audeze oraz HiFiMANa, być może także z ww. HE-400i. Na pewno sprawdzę jak te, mimo wszystko nie najłatwiejsze do napędzenia słuchawki zagrają z przenośną elektroniką iFI Audio (iDSD Micro, iDSD nano oraz iCan nano).
To może być bardzo fajne zestawienie.
Szczególnie jestem ciekaw Micro IDSD.
Parametry piorunujące!
Te wyczynowe Hi-resy…
Tylko na czym będą odtwarzane?!
Swoją drogą, to żałuję, że w tak przyzwoitym sprzęcie zabrakło zbalansowanych dzurek!
Może następnym razem…