LogowanieZarejestruj się
News

Rzut uchem: FiiO A1 & M3 czyli amp & DAP za parę pesos

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
A1_1

Tak, to tanie granie. Bardzo tanie. FiiO – jak wiemy – tak ma, że za swoje produkty chce bardzo niewiele, ale tutaj mówimy wprost: to entry level. Czy to oznacza, że mamy do czynienia z lowFi w wariancie coś tam leci, byleby grało, w takiej cenie to cudów nie ma? Otóż nie, za te niewielkie pieniądze, które przyjdzie nam zapłacić za miniaturowy wzmacniaczyk A1 oraz najtańszy w ofercie DAP M3 oferują więcej niż sprzęt duuuuuużo droższy, odtwarzający muzykę na innym – wyższym poziomie – tyle, że w konfrontacji z powyższymi zawodnikami relacja koszt – efekt wypada przypadku dużo droższych znacznie gorzej. I nie jest tak, że z takimi produktami nie warto łączyć produktów z innej półki cenowej. Testowałem tytułowe urządzenia ze słuchawkami Momentum (IEMy oraz pierwsza i druga generacja wokółusznych naszuników). Z nowym modelem taki M3 grał dobrze, to samo w tandemie z wpiętym w tor A1. Po aktywacji ANC w słuchawkach miałem wrażenie obcowania z dużo droższym niż w rzeczywistości źródłem (tandem A1&M3). Słuchawki? Owszem, bo Momentum potrafią wyciągnąć ze źródła wiele dobra, a przy tym są uniwersalne, łatwo się dopasowują, ale to nie tłumaczy wszystkiego. Mam tanią MP3, która notabene stanowi użyteczny element w testach mobilnych źródeł, pokazuje bowiem poziom mniej niż zero (nie da się tego słuchać, w sytuacji gdy skupimy się na przekazie), jest też tablet na Androidzie (wyjście słuchawkowe w Neksusie 7 kiepskie) i to wszystko (jako punkt odniesienia) prowadzi do prostego wniosku – także w niskim budżecie da się zrobić coś, co gra nie tylko poprawnie, ale w odpowiednim towarzystwie potrafi pozytywnie zaskoczyć. Potrafi tak, jak tandem A1 z M3.

Testowanie takich urządzeń, jak tytułowe maluchy, jest często większym wyzwaniem niż audiofilskiego odtwarzacza za parę tysięcy, bo tam pewne rzeczy są dość przewidywalne. Zawsze gra to dobrze, płynnie, przekonująco, przekaz jest koherentny, możemy być pewni, że to poziom zapewniający odpowiednio wysoką jakość tego, co usłyszymy. W przypadku tańszego, budżetowego sprzętu, podobny efekt można uzyskać tylko wtedy, gdy inżynierowie, producent podejmą właściwe decyzje i stworzą coś, co mimo ograniczeń budżetowych da finalnie coś z czego z przyjemnością skorzysta osoba, której nie jest wszystko jedno (odnośnie jakości odtwarzanej muzyki). Jak pokazują produkty FiiO to się czasami udaje bardziej (fantastyczny E10K Olympus 2), innym razem mniej (np. pierwszy Alpen), ale jest w przypadku tego producenta widoczne dążenie do tego, aby takie coś – tanie a dobrze grające – tworzyć. Widać to wyraźnie, wystarczy rzut oka na katalog. W przypadku A1 mówimy o użytecznym akcesorium, które daje nam dodatkową moc (szczególnie przydatne w przypadku często mocno rachitycznych wzmacniaczyków handheldów… no może poza nowym iPadem Pro 9,7″ – będzie o tym osobny wpis na HDO, testowałem pod kątem audio rzecz jasna) i robi to nad wyraz transparentnie dla sygnału, czytaj – nie ma tam śladu podkoloryzowania oraz destruktywnego wpływu na dźwięk tj. kompresji, przesterowania, a mamy z A1 te dodatkowe poziomy głośności, które są nam zwyczajnie potrzebne. Potrzebne w przypadku niektórych słuchawek (wręcz niezbędne, bo bez tego zagra nam to jałowo), potrzebne by mieć szerszy zakres i zapas (wystarczy odtworzyć niektóre albumy w hires, te dobrze przygotowane, gdzie nikt nie masakrował nagrania sztucznie podnosząc głośność). Natomiast M3 to coś, co mimo oczywistych ograniczeń (in minus: sterowanie, obsługa… o czym dalej, tanie materiały czy spasowanie poszczególnych elementów przypominające urządzenia odtwarzaczopodobne) potrafi na wymienionych powyżej słuchawkach zagrać. Zagrać tak, że nie mamy wrażenia, że do słuchawek za tysiąc, czy prawie dwa tysiące złotych został podpięty produkt za 10-15% wartości „efektorów”. Brakuje rzecz jasna do dużo lepszych DAPów i to nie mało brakuje, ale też – bądźmy uczciwi – do znaaacznie droższych DAPów (wyjątek… stare iPody). No dobrze, to skonkretyzujmy to „nie mamy wrażenia” oraz „dodatkowa moc bez utraty”…

Zapraszam :)

Co z pudełka… 

A1 to płaskie pudełko od zapałek, takie małe coś, ale to małe coś wykonano z aluminium, wyposażono w nieco za słabo trzymający klips do umieszczenia na garderobie. Mała dioda LED informuje nas, czy już upłynęło te 13 godzin (160 mAh… tak, to nie może grać dłużej) i czas podpiąć wzmacniacz do kabelka (ładującego). Do tego oczywiście wyjście oraz wejście 3.5mm i miniaturowe przyciski do zmiany natężenia dźwięku oraz on/off – niestety umieszczony wraz z wspomnianymi guziczkami + / – co czasami skutkuje mimowolnym wyłączeniem wzmacniaczyka. Prezentuje się całkiem nobliwie, elegancko. Tyle. Wróć. Jest jeszcze podbicie basu. Trzy poziomy. No proszę i tutaj, nagle, okazuje się, że możemy w przypadku jakiś pchełek (byle grały, a nie bzyczały) dostać coś jeszcze. Sprawdziłem z EarPodsami – to działa, można dosmaczyć sobie muzyczne danie, wedle uznania…

 

Specyfikacja:

Długość działania 13 godzin
Długość ładowania 90 minut
Wejścia 3,5 mm Jack
Wyjścia 3.5 mm jack
Pasmo przenoszenia
20 Hz – 20 000 Hz
Akcesoria 2x kablel jack-jack 3.5mm, przedłużacz jack 3.5mm
Waga 172g
Zniekształcenie
20g
Czułość
98 dB
Wtyk
3.5 mm jack
Zasilanie
DC 5V 1A
Rozmiar 42mm x 40.7mm x 9.4mm
Zawartość zestawu Etui, słuchawki, adapter
Materiał aluminium
Kolor Srebrny

 

 

 

M3 to równie niepozorne, małe pudełeczko, z małym ekranikiem. Jest – niestety – plastikowy, ale tutaj trzeba było w niewielkim budżecie zmieścić wyświetlacz, procesor, oprogramowanie, przetwornik, wzmacniacz itd itp. Czytaj, nie da się zapewne w zakładanym pułapie cenowym wpakować to w aluminiową obudowę. No i nie dało się. Jest plastik, wygląd jest tutaj nieistotnym elementem… takie urządzenie mogłoby być spokojnie materiałem na ikonkę „player mp3″ w jakimś OS (w 100% przewidywalna, typowa forma odtwarzacza empe trzy). Obsługa to nie jest mocna strona M3 – piktogramy upakowane poniżej ekranu z niewielkimi, wciskanymi powierzchniami to nie najlepszy sposób sterowania. Dobrze, że to nie dotykowe wynalazki, bo można w rękawiczkach i precyzyjniej, ale przydałby się jakiś sposób identyfikacji bez konieczności sięgania do kieszeni. Fizyczny, namacalny jest jeden – on/off z lewej strony obudowy. Z prawej przełącznik blokady klawiszy (polecam korzystać, bo czasami odtwarzacz reaguje w sposób nieplanowany, wystarczy np. przejechać dłonią po kieszeni w której tkwi odtwarzacz), na dolnej ściance slot dla kart microSD o poj. do 64GB (jest też pamięć w samym urządzeniu o poj. 8GB, co warto podkreślić, bo w takim tanim playerze mogli dać tylko opcję grania z zew. nośnika), gniazdko jack (tu widać luzy w spasowaniu) oraz złącze microUSB do ładowania (ew. transmisji – sprzęt widać bezproblemowo na każdym komputerowym OeSie jako zew. pamięć).


Wyświetlacz nie jest zbyt czytelny, bo mały i z niską rozdzielczością (320x240px), ale komunikuje nam w zadowalający sposób: co, gdzie i jak. Minusem (poruszania się) po interfejsie są mało wygodne i niezbyt precyzyjne przyciski (obsługa bezwzrokowa tych guziczków jest w praktyce niemożliwa). Odtwarzamy muzykę 24 godziny (wynik bardzo dobry w tej klasie grajków), a odtwarzacz umożliwia odtwarzanie muzyki w wielu formatach: FLAC, WAV, APE, WMA oraz MP3, przy czym może to być także materiał 24 bitowy (nie czyta egzotyki, ale trudno to uznać za wadę w przypadku taniutkiego DAPa jakim jest M3). Zdarzyło mi się, że niektórych plików FLAC nie chciał mi odpalić, jednak większość była grana bez problemów, w tym jw. pliki hi-res. Czymś, o czym można z miejsca zapomnieć to dołączone do zestawu słuchawki. Pchełki są po prostu kiepskie, niewygodne, grają słabo, producent mógł spokojnie pominąć ten element wyposażenia – nikt by nie powiedział złego słowa, gdyby w pudełku słuchawek nie było. Są, tyle że niewiele z tego (dobrego) wynika. Do tego, na dzień dobry, mamy język chiński w interfejsie. U mnie od razu było jak trzeba (pewnie kolejny test), ale przestrzegam że nówka zawiera kanji. Na szczęście da się to szybko obejść (lewy przycisk na górze przytrzymać, wejdziemy w ustawienia, siódma opcja z kolej). Plastik jest z tych miękkich, co oznacza zwiększoną podatność na uszkodzenia mechaniczne – warto to uwzględnić podczas użytkowania. W zestawie dostaniemy, poza „słuchawkami”, dwie folie zabezpieczające ekran, kabelek USB oraz smycz.

 

Specyfikacja:

2″ TFT 240×320 px
Długość działania 24 godziny
Długość ładowania 2,5 godziny
Wejścia USB
Wyjścia 3.5 mm jack
Pasmo przenoszenia
20 Hz – 20 000 Hz
Moc 30 mW(32Ω) 50 mW(16Ω)
Zniekształcenie
poniżej 0,008%
Obsługiwana impedancja
16 – 100 Ohm

 


To sprecyzujmy, dlaczego jest dobrze, mimo że tak tanio… ;-)  

Najważniejsze, szczególnie gdy zapłacimy niewiele, jest to co usłyszymy (nie, to zawsze jest najważniejsze – bardzo drogi DAP wykonany z taniego materiału, z zacinającym się interfejsem i niewygodną obsługą, grający rewelacyjnie… nie sprzedałby się). Odtwarzacz jak i wzmacniacz są tanie, stąd wymienione powyżej kompromisy, niedostatki (głównie dotyczące DAPa), jednak to wszystko jest zrozumiałe i czymś, co ma nam to wynagrodzić jest jakość dźwięku. No to pokrótce opiszę, czym się te dwa maluchy odznaczają…

Zacznijmy od A1. Po pierwsze, jak już było na wstępie wspomniane, nie ma tutaj żadnego przesterowania, miejsca na kompresję. Dźwięk jest czysty, także w przypadku wysokich poziomów wzmocnienia. W opcji bez wybierania podbicia basu, określiłbym go jako łagodny, przyjemny w odbiorze, w praktyce odzwierciedlający naturę podpiętego do wzmacniaczyka źródła, a więc zaskakująco neutralny (zaskakująco jak na tak tanie przecież akcesorium). Niczego nie dodaje w sposób bezpośredni, można wskazać na delikatne ocieplenie (dobrze wyartykułowane na wyjściu słuchawkowym iPada). To co najistotniejsze to właśnie brak problemów przy (najważniejszym w przypadku A1) wzmocnieniu sygnału ze źródła. Czy to tablet, czy smartfon, A1 daje nam więcej, bez skutków ubocznych. To bardzo dobra rekomendacja dla tego malucha.

Po drugie, przy presetach sporo się dzieje, szczególnie gdy wybierzemy opcje 2/3 – wtedy odczujemy dość radykalne podbicie niskiego zakresu, niekoniecznie pozytywne w całościowym odbiorze brzmienia. Oczywiście wszystko zależy od słuchawek, jakie podepniemy, ale zdecydowanie nie zalecałbym wybierania innej opcji niż pierwsza, chyba że chcemy mieć bas i tylko bas, a poza tym bas – wtedy tak, można, śmiało. Pierwsza opcja daje nam natomiast możliwość podbudowy fundamentu, zmiany zasadniczo pozytywnej, szczególnie gdy słuchawki nie są mistrzami tego zakresu. Nasycenie, dodanie szczypty przypraw, szczególnie gdy repertuar (muzyka elektroniczna, rock, jakiś pop) reaguje na takie zmiany pozytywnie to dobry kierunek i warto tę opcję włączyć. Nie ma tu mowy o przewaleniu (to te kolejne opcje), choć bas jest już (wystarczająco) mocny, właściwe to takie ustawienie powinno być na końcu opcji, a wcześniejsze powinny dawać jakieś subtelniejsze zmiany. Podsumowując, A1 to uniwersalny produkt, który zwiększy możliwości każdego handhelda, a w przypadku takiego DAPa jak M3 pozwoli na podłączenie dowolnych, także stacjonarnych nauszników, do mobilnego źródła.

 


M3 nie będzie błyszczał w aspekcie dynamiki (gra spokojnie), rozdzielczości czy detaliczności (tak – tu widać ograniczenia źródła), jednak to w sumie oczywiste i niczego innego się nie spodziewałem. To, co robi wrażenie, to sposób w jaki całościowo odtwarza muzykę. To spójny przekaz, nie ma tutaj żadnych większych niedostatków – mamy dobry jakościowo, wyraźny, ładnie wyartykułowany bas, średnica nigdzie nam się nie chowa, wokale wyraźne, a góra… bez szklistości, bez wyostrzeń, ale nie jest tak, że jej nie ma (jak to często bywa w tanich źródłach) – jest, gładka, dopełnia, jako ważny dla całościowego przekazu składnik, brzmienie. To dobre, przyjemne dla ucha granie. W muzyce (umownie) rozrywkowej M3 będzie bardzo przekonywujący, sprawdzi się bardzo dobrze. W innym repertuarze nie będzie aż tak fajnie, wyjdą niedostatki (szczególnie w zakresie detalu, tworzenia atmosfery, sceny), jednak jak na źródło za 300 złotych to wartościowa propozycja. Z A1 jest ciekawie, zarówno w opcji bez podbicia, jak i z podbiciem basu (na IEMach), a cały zestaw (A1 + M3) można spokojnie pożenić z takimi HD650, nie mówiąc już o wokółusznych Momentum. W porównaniu z iPodem Touch (4 gen.) FiiO soute nie wypada już tak dobrze, źródło od Apple potrafi więcej w zakresie wglądu w nagranie, do tego jest lepsze (znacznie) odnośnie przestrzenności. Tu M3 w miarę dobrze radzi sobie ze stereofonią, ale już całościowo przestrzeń to nie jest mocny punkt tego grajka.

Sumując…

FiiO jak zwykle daje coś za pół-darmo. Firma słynie z tego, że większość oferowanych produktów to poziom absolutnie budżetowy. Można w tych tanich ampach, DACzkach, ampodaczkach znaleźć perły. M3 oraz A1 takimi perłami nie są, choć w tandemie to solidny poziom, można by rzec deklasujący większość handheldów, zbliżający się poziomem możliwości do tańszych modeli audiofilskich DAPów. Dalej jest budżetowo, bardzo budżetowo nawet, a gra nam bardzo przyjemnie. Sam M3 nawet przy ustawieniu skali na 60 (maks) wykazuje niedostatki, gdy mu podepniemy jakieś nie super efektywne nauszniki. Momentum grały głośno, ale A1 był cennym wsparciem dla grajka, a z HD650 podpiętymi na próbę, dało się tego tandemu słuchać bez zgrzytu. Gdyby nie iPody powiedziałbym, że to okazja. Nowe iPody oczywiście to inna półka cenowa, a Shuffle trudno porównywać z M3 (bo to zupełnie inne produkty, biorąc pod uwagę możliwości odtwarzania), ale na rynku jest całe mnóstwo używanych grajków Apple w dobrym stanie. To duża konkurencja dla wszystkich tego typu propozycji z jednym zastrzeżeniem – bez modów iPody grają nam jabłkowe formaty plus WAV/mp3, zaś Touch nie zajechany, w dobrym stanie (gdzie można grać w dowolnym formacie dzięki iOSowi) to jednak trzeba się naszukać. Jest zatem miejsce dla takich produktów, to może być fajna opcja dla kogoś, kto chce wydać maksimum 300-400 złotych na dobrze grające źródło mobilne, zdolne do odtwarzania „wszystkiego jak leci”. Prawie. Znaczek dobra cena dostaje tandem, a gdyby produkty potraktować oddzielnie to wyróżnienie należy się przede wszystkim A1. Tak to widzę.

…dla tandemu amp A1 & DAP M3

Wzmacniacz mobilny FiiO A1  129~149zł

Plusy:
- transparentny, neutralny dla sygnału
- niczego nie koloryzuje (lekko ociepla – to nie wada)
- brak artefaktów, kompresji, przesterowania na wysokich poziomach
- atrakcyjna cena

Minusy
- przyciski zgrupowane w jednej linii (głośność, on/off) co powoduje przypadkowe wyłączanie
- presety basu zbyt agresywne (opcje 2/3)
- klips nie zawsze zdaje egzamin 

Odtwarzacz osobisty FiiO M3  299zł 

Plusy:
- wyposażenie grajka, możliwości (m.in. odtwarzanie plików hi-res, spora pojemność nośnik + wew. pamięć…)
- przyzwoite brzmienie w kontekście ceny
- długi czas odtwarzania
- atrakcyjna cena

Minusy
- sterowanie (przyciski sterowania, brak fizycznego zróżnicowania, brak precyzji)
- spasowanie, zastosowane materiały
- sporadyczne problemy z obsługą formatów (opisane pliki FLAC)
- brakuje tutaj przestrzeni, dynamiki, spodziewane niedostatki w zakresie rozdzielczości / detaliczności 


Dziękuję firmie Audiomagic za udostępnienie produktów do testu


Autor: Antoni Woźniak

Galeria:

A1 – specyfikacja

Te przyciski można było umieścić lepiej tzn. oddzielając on/off od +/-, dodatkowo pozwoliłoby to na odseparowanie tych, odpowiedzialnych za głośność, zapobiegając pomyłkom

Dodaj komentarz