Czego potrzebujemy obecnie w audio centralce, w przetworniku… a może w ogóle nie potrzebujemy osobnego DACa? Dobrze postawić sobie takie pytanie, bo dzisiaj coraz częściej widzimy w audio integrację, praktycznie każde nowe urządzenie jakie trafia na rynek jest wielofunkcyjne i jego klasyfikacja (w tradycyjnym ujęciu) właściwe jest niemożliwa. Nowe wzmacniacze otrzymują nie tylko moduły C/A, ale coraz częściej producenci decydują się na integrację sieci – najczęściej jest to Bluetooth ze względu na najłatwiejszy z punktu widzenia użytkownika sposób połączenia źródła muzyki z klamotem. Bywa że trafia do nas coś, co właściwe jest już all-in-one i nie wymaga poza podpięciem do routera (streamer) niczego więcej. Własne systemy operacyjne, współpraca z popularnymi serwisami, sterowanie za pomocą dowolnego handhelda. Standard. Już teraz. Tak to wygląda na pierwszy rzut oka, ale gdy przyjrzymy się bliżej ofercie rynkowej, szybko dostrzeżemy, że owszem – można dzisiaj mieć wszystko w jednym – można, ale będzie to coś mocno odmiennego od klasycznego systemu HiFi. I nie chodzi mi tutaj o konserwatywne podejście do tematu, że jak system to osobno wzmacniacz (albo końcówka), że najlepiej preamp i mnożenie bytów w nieskończoność. Nie. Chodzi o coś innego. Chodzi o technologie jakie dzisiaj wykorzystuje się do – mówiąc kolokwialnie – „robienia dźwięku”. Tu dokonuje się niemała rewolucja, nowe urządzenia działają na zupełnie odmiennych zasadach co „stare, jare HiFi”. Ma to swoje plusy, jak i ujemne strony, nie będę tego w tej chwili opisywał, bo to dobry materiał na osobny artykuł (będzie takowy, bo poza D3020 będziemy mieli sposobność zapoznać się z nową linią NADów, a to właśnie dokładnie to, o czym powyżej). Czyli idzie nowe, ale po pierwsze mamy zazwyczaj już coś, co nam gra i akurat wzmacniacz jaki by nie był, czy dzielony system oparty na końcówkach i pre to rzeczy, które ruszamy na końcu, z rzadka, bo stanową fundament toru (choć ważniejsze są wg. mnie efektory w postaci kolumn, słuchawek), a te które stoją na stoliczku są praktycznie bez wyjątku do bólu analogowe. Jakie tam internety, blutooth’y, cyfrowe porty… są wejścia, wyjścia RCA, może coś zbalansowanego i tyle.
Tu możliwa konfiguracja ala system, z końcówką Matrix AMP
Także integracja, integracją, ale jeszcze długo, bardzo długo (bo w konserwatywnym świecie audio, szczególnie tym z wyższej półki, pewne rzeczy nie przeminą, nawet gdy regulacje środowiskowe wymuszą na producentach sprzętu dla mas rezygnację z pewnych rozwiązań) będziemy potrzebowali interfejsu cyfrowego, łącznika tego co w naszym torze proste, analogowe, z tym co wyrasta ze świata zerojedynkowego. Przy czym, jak wspomniałem powyżej, DAC dzisiaj to już nie tylko taki po prostu tłumacz, ale coś więcej, bywa że dużo więcej. Integracja sieci, umożliwienie bezpośredniego połączenia się ze źródłem, będącym jednocześnie oknem do całego zasobu muzyki, z pełnym sterowaniem, zawiadywaniem zawartością to coś, co nie tylko zmienia sposób korzystania (co oczywiste), ale – dużo ważniejsze – zmienia sposób słuchania, naszego obcowania z muzyką. To zmiana fundamentalna. Odejście od albumu, odejście od klasycznego – brzydko mówiąc – konsumowania treści, słuchania singli, epek, albumów (lp) na rzecz playlist, dopasowywania do nastroju, scedowania naszych wyborów na algorytm*, na sugestie, na dopasowywania, wreszcie – co uważam za doświadczenie jednoznacznie pozytywne i rozwijające (to, co wymieniłem wcześniej, już tak jednoznacznie na plus nie jest, prawda?) – otwarcia na nowe brzmienia, na muzykę całkowicie do tej pory dla nas nieznaną, nieodkrytą. Dlatego też to, co obserwujemy od około roku (a teraz staje się de facto standardem), czytaj integrowanie w przetwornikach (nie tylko, ale o nich dzisiaj, a konkretnie o jednym takim będzie) interfejsów sieciowych to nie szczegół, nie coś uzupełniającego, a… moim skromnym zdaniem… najpoważniejsza funkcjonalna zmiana w tego typu urządzeniach, zmieniająca jak wyżej, wszystko. DAC do niedawna mógł stanowić element pomocniczy toru, dawać pewien progres w przypadku połączenia źródła z wzmacniaczem, stanowić alternatywę, uzupełnienie właśnie. Już wprowadzenie USB do przetworników zwiastowało rewolucyjne zmiany, a domknięciem tego procesu jest sieć, obecnie, właściwie zawsze bezprzewodowa sieć. Tak to widzę.
Kto wie, może w przyszłości tylko tak, bez druta (via BT, via WiFi)?
Matrix Mini-i Pro 2 ma sieć. Ma Bluetooth-a i – o czym mogliście przeczytać w zapowiedzi i pierwszych wrażeniach – ten interfejs nie jest tu tylko dodatkiem, uzupełnieniem całości, on jest jednym z najważniejszych elementów, z którego użytkownik tego DACa będzie korzystał często, a …kto wie… może nawet najczęściej? Tak, nie będzie to najlepsza metoda transmisji, a następnie konwersji dźwięku, ale na pewno najwygodniejsza i dająca największe możliwości. Najlepsza jakościowo. Przy czym, jak wspominałem przy okazji pierwszych chwil spędzonych z tytułowym urządzeniem, dzisiaj BT potrafi grać naprawdę dobrze, to nie jest „ułomny” interfejs, coś co nadaje się tylko „do grania do kotleta”, do słuchania w tle. Więcej, wg. mnie postęp jaki się dokonuje w przypadku sinozębnego jest najdynamiczniejszy, największy w porównaniu do innych typów transmisji, co oczywiście związane jest przede wszystkim z rosnącą popularnością słuchawek bezprzewodowych, coraz szybszym, dokonującym się na naszych oczach, rozbratem z kablem. Tu chodzi o każdy aspekt działania – o zasięg, stabilność, ale także (i dla nas przede wszystkim) jakość transmisji, jej parametry przekładające się na to, co słyszymy. Pamiętam słuchawki, czy głośniki z BT parę lat temu. Tego zazwyczaj nie dało się słuchać. Dzisiaj sytuacja wygląda inaczej, zupełnie inaczej. Mini-i Pro jest świetnym przykładem jak ogromnego progresu dokonano, podobnie jak testowany właśnie hajfajowy Relay MassFidelity (którego można zakwalifikować do nowej grupy DACów: DACów bluetooth’owych, z możliwością wyprowadzenia sygnału zarówno w domenie analogowej, jak i cyfrowej, poza skrzyneczkę). Zatem, nie przedłużając już i tak przydługiego wstępniaka…
Matrix Mini-i Pro 2 czytaj – DAC uszyty na miarę teraźniejszego audio, wedle dzisiejszych potrzeb, trendów i upodobań. Zapraszam do lektury recenzji:
* kiedyś, w zamierzchłych czasach, twórca tworzył dzieło skończone, jakim był album. Album tj. zbór utworów tworzących całość, jakiś koncept, gdzie próbowano z lepszym, czy gorszym skutkiem coś przekazać. A dzisiaj? No właśnie, patrz wyżej.
Pamiętacie? Przyjechał i od razu podpięliśmy klamota. Nowy Mini-i jest naprawdę nowy.Zmienili w nim niemal WSZYSTKO w stosunku do przetestowanych u nas modeli (patrz: pierwsza generacja, model bez pro i z pro drugiej generacji, wreszcie wersję AD 2015). To nie tylko zupełnie nowa obudowa, ale przede wszystkim znaczące rozszerzenie możliwości o bezprzewodowy link Bluetooth z obsługą kodeka aptX. Właśnie gram bardzo dobry jakościowo materiał (studio mastery, param. 24/96) z MacBooka z wymuszoną obsługą aptX-a (patrz nasz opis Bluetooth Explorer) i powiem tak… o cholera jasna, jak to dobrze, baaaardzo dobrze brzmi. Nie odczuwam tego, co zazwyczaj towarzyszy transmisji tego typu – dźwięk bywa wyprany, płaski, bez „planktonu”, często z cyfrowym nalotem, którego tak nie znosimy. Tutaj w ogóle nie ma o tym mowy. Rewelacja!
Tak, wrażenia były od razu nie tyle pozytywne, co wręcz entuzjastyczne. Właśnie BT. Tak Bluetooth. Zastanawiałem się, czy w ogóle będę chciał podpiąć komputer via USB, oczywiście trochę przesadzam w tym miejscu, ale tylko trochę. Przy czym Matrix w odróżnieniu od konkurencji nie zdecydował się na nowe kości (serii 902x, 903x) a wykorzystał starego znajomego tj. Sabre 9016 z programowalnym odbiornikiem uniwersalnej magistrali XMOS, modyfikując cały układ w ten sposób, że najnowsza wersja Mini-i będzie natywnie, w trybie DoP, jak sobie wybierzemy, obsługiwać materiał DSD (maks. 256, co – zwarzywszy na brak materiałów powyżej tego parametru jest jak najbardziej sensowne), ale już np. taki wzmacniacz słuchawkowy to całkowicie nowy pomysł na granie z nauszników, a to nie jedyna rzecz zupełnie nowa w tym DACu. Przetestowałem ten element (wzmacniacz) bardzo gruntownie zresztą i od razu zdradzę… warto było w przypadku poprzednich Mini-i zdecydować się na coś lepszego, na lepszy napęd (amp słuchawkowy) łącząc klamoty. Tutaj zwyczajnie można sobie odpuścić dodatkowe zakupy. Nie ma takiej potrzeby. Zasilanie, jeszcze lepszy, wyraźniejszy wyświetlacz, nowa obudowa – sporo tych zmian, mimo podobnego „serca” jakie tutaj zastosowano. Najważniejsze jednak jest wprowadzenie BT. To bezapelacyjnie coś, co może i powinno skłonić właścicieli starszych DACów (już nie mówiąc o osobach poszukujących takiego sprzętu) do zastanowienia się, czy nie czas na zmiany, na upgrade. Herezje? Też bym tak jeszcze naście miesięcy temu pomyślał, że przecież… no ale, po kilku tygodniach mogę tylko potwierdzić, że to robi zasadniczą różnicę, że warto, że to wielce przydatne, a w sytuacji korzystania (coraz częściej) jako z głównego źródła muzyki z serwisów streamingowych w ogóle nie ma o czym gadać. Jakościowo zbliża się to w sposób trudny do zidentyfikowania (w ślepym teście raczej nikomu się to nie uda) do innych, cyfrowych interfejsów, w jakie przetworniki są wyposażone. W czym zatem tkwi sekret? Przede wszystkim w znaczącej redukcji opóźnień >20ms, przy wcześniejszych 50-100ms (BT standardowo jeszcze dwa, trzy lata temu)… a to jeden, z moim zdaniem, krytycznych parametrów mający wpływ na jakość brzmienia. Opóźnienia, coś z czym walczy całe komputerowe audio. Tutaj znacząco zredukowane, poza tym dużo wyższy bitrate oraz – dodatkowo – stabilniejsza praca interfejsu (to już aspekt praktyczno-ergonomiczny, wcześniej uważany za piętę achillesową sinozębnego interfejsu).
Tak, nie jest koszernie, bo nie mamy bitperfect (via BT), bo to nadal stratna kompresja (mimo bardzo już wysokich parametrów transmisji). To prawda, tyle że w praktyce nie ma to większego znaczenia (co rodzi niebezpieczne pytania, prawda?), bo całość broni się i zwyczajnie chce się tego słuchać. Według mnie to kwestia już (właśnie już) psychologiczna, nie związana z faktyczną oceną jakościową. Odważnie? Może i odważnie, ale polecam posłuchać tych nowych wynalazków i cóż… moim zdaniem dokonuje się tutaj większy progres w zakresie jakości brzmienia niż w przypadku słuchawek (generalizuje), gdzie pewne rzeczy są – zwyczajnie – trudniejsze do ujarzmienia, gdzie dodatkowo trudniej o lepsze parametry dźwięku ze źródła, transportu (telefonu zazwyczaj). Słuchawki BT potrafią grać bardzo dobrze, te najnowsze naprawdę zaskakują, ale nadal dostrzegam przewagę modeli wyposażonych w kabel (bez modułu), także przy graniu via USB (o ile jest taka opcja) słychać różnicę (czasami wręcz sporą różnicę). Stacjonarne audio daje dużo większe możliwości w zakresie implementacji bezdrutowych interfejsów (bo zasilanie, bo lepsze anteny, bo cały tor o lepszych parametrach). I to słychać.
Nowy Mini-i prezentuje się świetnie. Kompaktowy DAC/AMP, mogący pracować zarówno ze stałym poziomiem wzmocnienia, jak i jako pre-amp. Właśnie może być przedwzmacniaczem i od tej generacji producent idzie za ciosem proponując końcówkę mocy, dopasowaną wielkością, pracującą w klasie D, z możliwością wykorzystania w trybie stereo (RCA) lub mono (łączymy z Mini-i Pro 2 via XLR). Można stworzyć kompaktowy, kompletny system w oparciu o te produkty. Na razie rodzimy dystrybutor nie planuje wprowadzenie końcówki do sprzedaży, chętni muszą skorzystać z własnego importu. Jak wspomniałem w pierwszych wrażeniach, tak rozbudowanego menu konfiguracyjnego mogą temu klamotowi pozazdrościć znacznie droższe urządzenia (znamy to już z poprzedników, ale tutaj jeszcze bardziej to rozbudowano). Możliwości modyfikacji pracy urządzenia sporo, przy czym sama podstawowa obsługa jest prosta jak budowa cepa i jak chcemy żeby „po prostu grało”, to po prostu gra. automatyka pozwala na bezkonfiguracyjny scenariusz obsługi, działa bardzo sprawnie, a oprogramowanie modułu BT to wg. mnie coś, co wymaga specjalnego wyróżnienia. Sprzęt dopasowuje pracę w zależności od źródła, przy czym robi to natychmiastowo (z BT czasami naprawdę można osiwieć, każdy to zapewne przerabiał) i poprzez ciągłe dopasowanie transmisji możemy liczyć na stabilną (jak skała) pracę. Myślałem, że takie coś możliwe jest generalnie tylko w przypadku WiFi… cóż, BT też może grać bezproblemowo. Pilota znamy z poprzednich testów, to ładny, zaprojektowany dla Matriksów (a nie brany z worka), częściowo metalowy, sterownik. Wyświetlacz jest super czytelny, pokazuje źródło, pokazuje parametry transmisji. gdyby jeszcze dioda (oczywiście jaskrawoniebieska) nie dawała w tak radykalny sposób znać o sobie to byłoby bez żadnych „ale”.
Niestety tylko import póki co. Końcówki mocy, w dzisiaj już standardowej zdaje się, klasie D. Może być dual mono nawet, o ile sobie dwa takie ampy sprawimy. Cały system. Mini-i Pro 2 w roli pre sprawdzi się znakomicie
Firmware to bardzo ważny aspekt, bo tu da się nie tylko zmienić konfigurację DACa (czego nikt inny w takim zakresie zwyczajnie nie oferuje, poza paroma wyjątkami, z dużo wyższej półki cenowej dodajmy), ale jeszcze sprzęt będzie mógł być aktualizowany, będzie można skorzystać z nowych możliwości. Nie zostajemy zatem z czymś, co tylko tu i teraz. Sam software napisano jak trzeba, działa bezproblemowo. Sumując, Mini-i Pro 2 to DAC:
- Wyposażony w jednostkę konwertującą ES9016 ESS SABRE Ultra High Performance 32-bit DAC 9016 w konfiguracji 8 kanałów mono na 2 stereo, 4 przetworniki C/A na kanał
- Asynchroniczny interfejs USB XMOS obsługujący sygnały PCM do 32Bit/384kHz oraz DSD64, DSD128 oraz DSD256
- Wejścia optyczne, AES/EBU i koaksjalne obsługujące sygnały do 24Bit/192kHz
- Wzmacniacz operacyjny LME49720 o ultraniskim poziomie zniekształceń
- Układ wzmacniacza słuchawkowego oparty na TPA6120 z łatwością obsłuży szeroki zakres słuchawek
- Precyzyjna, cyfrowa regulacja głośności, wyświetlacz OLED i wiele trybów pracy
- Moduł Bluetooth z obsługą kodeka aptX z niskim poziomem opóźnień
Wejścia cyfrowe:
- Optyczne: 16-24Bit /44.1kHz, 48kHz, 88.2kHz, 96kHz, 176.4kHz, 192kHz
- Koaksjalne : 16-24Bit /44.1kHz, 48kHz, 88.2kHz, 96kHz, 176.4kHz, 192kHz
- AES : 16-24Bit /44.1kHz, 48kHz, 88.2kHz, 96kHz, 176.4kHz, 192kHz
- USB: 16-32Bit /44.1kHz, 48kHz, 88.2kHz, 96kHz, 176.4kHz, 192kHz, 352.8kHz, 384kHz
- Bluetooth: PCM 16Bit/48kHz aptX/AAC/SBC
- Wersja Bluetooth: 4.0
- Pasmo częstotliwości: 2.402GHz – 2.480GHz
- Poziom mocy: klasa II
- Odległość działania: 10-15m
- Opóźnienie: <20ms
Wymagania systemowe dla USB:
- Windows 7/8/8.1/10 – konieczna instalacja sterownika
- Mac OS X10.6.4 i nowsze – obsługa natywna
- Możliwość podłączenia większości ogólnodostępnych urządzeń Android przez kabel OTG
- Możliwość podłączenia urządzeń iOS przez Apple Camera Connection Kit.
Wyjścia analogowe:
XLR
- SNR (stos. sygnał/szum):>-123dB 20Hz-20kHz (A-ważony)
- THD+N: <0.0003% (1 kHz A-ważony)
- Odpowiedź częstotliwościowa: 20Hz-20kHz (+0,01dB/-0.02dB)
- Separacja kanałów: >-130 dB przy 1 kHz
- Poziom wyjścia XLR : 4 V RMS przy 0 dBFS w trybie DAC
- 0-4 V RMS regulowane przy 0 dBFS w trybie PRE
RCA
- SNR (stos. sygnał/szum):>-120dB 20Hz-20kHz (A-ważony)
- THD+N: <0.0005% (1 kHz A-ważony)
- Odpowiedź częstotliwościowa: 20Hz-20kHz (+0,01dB/-0.02dB)
- Separacja kanałów: >-126 dB przy 1 kHz
- Poziom wyjścia XLR : 2 V RMS przy 0 dBFS w trybie DAC
- 0-2 V RMS regulowane przy 0 dBFS w trybie PRE
- Poziom wyjścia RCA : 2 V RMS przy 0 dBFS
- Poziom wyjścia XLR : 4 V RMS przy 0 dBFS
- Odpowiedź częstotliwościowa: 20 Hz (+0,01 dB) – 20 kHz (-0,02 dB)
- SNR (stos. sygnał/szum): – 120 dB przy 0 dBFS (A-ważony)
- THD+N: 0.0005% (1 kHz, 0 dBFS)
- Separacja kanałów: -126 dB przy 1 kHz
- Impedancja wyjścia słuchawkowego: 10 Ω
Wyjście słuchawkowe:
- SNR (stos. sygnał/szum):>-120dB 20Hz-20kHz (A-ważony)
- THD+N: <0.0007% (1 kHz A-ważony) przy 300Ohm 25mW)
- Odpowiedź częstotliwościowa: 20Hz-20kHz (+0dB/-0.1dB)
- Separacja kanałów: -126 dB przy 1 kHz
- Impedancja wyjścia słuchawkowego: 10 Ω
- Impedancja wyjściowa: 0.3 Ohm
- Moc wyjsciowa
820mW przy 33 Ohm przy THD+N=0.1%
210mW przy 300 Ohm przy THD+N=0.1%
110mW przy 600 Ohm przy THD+N=0.1%
Zasilanie:
- Zasilacz: AC 220-240V 50/60Hz lub AC 100V-120V 50/60Hz
- Pobór mocy: <10W
Pozostałe cechy:
- Masa: 1,3 kg
- Wymiary: 168 x 205 x 47 mm
Akcesoria:
- Kabel zasilający
- Skrócona instrukcja obsługi
- Kabel USB
- Pilot
- Antena Bluetooth
Z pudła…
…wypadło
Zaprojektowany dla klamotów Matriksa, matriksowy pilot tutaj z pewną modyfikacją – przycisk zmiany źródła teraz działa jako wybór dodatkowego interfejsu… bezprzewodowego. Świetnie wykonany, znakomicie się nim steruje.
To bardzo kompaktowa konstrukcja
O dużych możliwościach, w praktyce cyfrowa centralka z bezprzewodowym linkiem (czytaj kompletne źródło audio), opcją pre oraz zmodyfikowanym wzmacniaczem słuchawkowym
Zupełnie nowa obudowa, wg. mnie lepsza od poprzednich, stosowanych w serii Mini-i
Otwory wentylacyjne z boku. Jako że niewielka to skrzyneczka, kumulujące się ciepło musi znaleźć ujście ze środka obudowy.
…i faktycznie konkretnie ciepły robi się nowy Mini-i podczas pracy
Jeszcze raz tył, widać komplet złącz cyfrowych, jest też zabezpieczony port dla antenki BT
…którą szybko umieściliśmy w złączu, bo tu naprawdę warto wykorzystać link bezprzewodowy. Warto!
Gęsto
I już na miejscu
Automat, prawidłowo, wykrył sygnał na USB z podpiętego via thunderboltowy hub Maka
Tu liniowo, w opcji pre. W opcji pre warto scedować sterowanie natężeniem dźwięku na Mini-i… takie pierwsze spostrzeżenia
Tu jeszcze bez sygnału
Słowo się rzekło, sterujemy głośnością, enkoder (bo też gałka robi za przycisk wielofunkcyjny) sprawuje się bez zarzutu
Tak… to już było Gramy via BT z aptX odpalonym na macOS-ie strumieniując z audio chmurki Loop (Vox Player)
No właśnie…
HiFi… mhm, tak, BT w tej aplikacji to HiFi
Szczerze polecam (ponownie) Bluetooth Explorera… wszystko o sinozębnym z naszego komputerowego źródła
…a to dopiero początek? Kto wie, w końcu kości są programowalne, software może być modyfikowany. W recenzji opiszę dokładnie możliwości konfiguracyjne tego DAC/AMPa ze szczególnym uwzględnieniem tego, czego konkurencji nie oferuje
Ustawiony (wybrana metoda nie obsługuje DSD 256)
Gramy
- cena w kontekście funkcjonalności, możliwości oraz kompetencji
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.