LogowanieZarejestruj się
News

Future-Fi to finalnie ….No-Fi?

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
DSCF4045

Wspomniałem ostatnio na naszym profilu o bliskiej premierze, opisanego wcześniej na łamach, bezprzewodowego wzmacniacza Sonosa. Model Amp, po prostu Amp, to wg. mnie symbol tego co nas czeka W CAŁEJ BRANŻY. To coś, o czym wcześniej pisałem na HDO: Future-Fi to komponowanie systemu audio zupełnie inaczej (niż dotychczas), to inny poziom integracji, możliwości i… estetyki. Właśnie – estetyki. Dlatego ten dziwaczny z pozoru tytuł wpisu. No-Fi. Popatrzcie co się dzisiaj dzieje – wzmacniacze nam karłowacieją w zastraszającym tempie, właściwie prawidłowo byłoby powiedzieć: multiklamoty, a nie jakieś tam wzmacniacze, bo te małe skrzynki (forma też się zmienia btw) to wszystko w jednym. Zresztą, po co multiklamoty, jak system zamykamy w kolumnach. Coraz częściej to się dzieje, rezultaty tego zamykania w paczkach są (już teraz) na takim poziomie jakościowym, że za parę lat może w ogóle klasyczne audio będziemy kojarzyć z jakimś absolutnie old-schoolowym vintage’em. Zmierzch fizycznego nośnika (globalnie i masowo, pomijam nisze, które zawsze będą), triumfalny pochód bezdrutowości (w każdym możliwym zakresie, bo nie tylko przecież o jakieś audio tu się rozchodzi) oraz to, co w branży dzisiaj staje się standardem: energooszczędne końcówki, zintegrowane moduły SoC, ujednolicane platformy softwareowe, strumień (interfejs sieciowy, względnie komputerowy) jako podstawowe, a nawet jedyne medium dla sygnału pozwala wysunąć następującą prognozę:

Przyszłość audio to brak (widocznego) audio.

System (audio) przestanie być utożsamiany z określonym urządzeniem, a będzie elementem zintegrowanego podsystemu chałupy, tj. domu, mieszkania, jednym z paru zintegrowanych w ramach inteligentnego domostwa. I nie mówię tutaj o rzeczach, określanych mianem Lo-Fi, jakiś prostych, nieskomplikowanych, nie aspirujących do miana lepszego jakościowo dźwięku, efektorów bezdrutowych w rodzaju małych kolumienek, monofonicznych systemów głośnikowych. Nie. Mam tu na myśli jak najbardziej rasowe, dobrze brzmiące, Hi-Fi (jeszcze teraz nazywane Future-Fi, ale kiedy stanie się standardem, a to co znamy trafi do muzeum, będzie właśnie Hi-Fi). To nieuniknione i – chyba – oczekiwane. Być może nawet popularyzujące dobry jakościowo dźwięk w domostwach, bo jako standardowy element wyposażenia, będące czymś naturalnym, chcianym, pożądanym. I nieważne, czy będzie to „entertainment”, czy „audio”, bo tu nie będzie zaraz żadnego podziału… będziemy po prostu wykorzystywać system w taki sposób, w jaki przyjdzie nam w danej chwili ochota. Stereo? Proszę. Multichannel? Proszę bardzo. Ma być dyskretnie? Coś na uszy z ANC (Sonos pracuje nad swoimi nausznikami, będzie systemowo, będzie mesh, do domu, już się ustawiam w kolejce). Ma być w dowolnej lokalizacji, także poza chałupą? Nie ma problemu. Sterowane głosowo (oczywista, oczywistość) – jak najbardziej.

Tu jeszcze widoczny, w tradycyjny sposób na stoliku, integruje Amp czarny krążek ze strefami, z korekcją, z różnymi efektorami

Tak, piszę o tym wszystkim w związku z zapowiedzianym pojawieniem się Sonos-a Amp-a. To produkt już nie z pogranicza. To Hi-Fi. Tyle że jutra. To coś, co (Amazon też taki produkt zaoferował, chciał to zrobić Google – nie wyszło z Q, ale nie zdziwię się, jak do tego jeszcze powróci) ładnie nam się zazębia (?) z poważnym graniem, z dobrą jakością, z systemem audio z aspiracjami (do nie plumkania w tle, a grania na odpowiednio wysokim poziomie jakościowym, gdzie słuchanie nie jest ordynarnym konsumowaniem, a czymś więcej…). Powyższy produkt przetestuję bardzo dokładnie. Przetestuję go właśnie dlatego dokładnie, bo widzę w nim i całym ekosystemie (wprowadzanym właśnie i planowanym) tego producenta to, co wpisuje się we wspomniane powyżej zmiany, metamorfozę jaką przechodzi cała dzisiejsza branża elektroniki konsumenckiej z całym segmentem audio, który jest w centrum naszych zainteresowań.

Różne typy wieszadełek, rack… po to by schować, względnie powiesić, względnie zaskoczyć estetycznie… to jest stereo? Multichannel? To na ścianie coś?

 

Rack, czy raczej coś pod tego typu zabudowę, coś na ścianę (z maskownicą) oraz coś do mebla, drzwi, zamknięcia z szybkozłączką (celem natychmiastowego wypięcia).
To jest właśnie „No-Fi” 

Głośniki instalacyjne, pasywne, możliwość malowania membran na dowolny kolor, zanikanie efektorów, źródeł, wtapianie się w tło… to nie jest jeden z trendów, to moi drodzy główny trend i jak za chwilę zobaczycie, coś co związane jest z całym obecnym kierunkiem, w którym podążają firmy technologiczne. Znikające ekrany (rolujące się, przypominające obraz naścienny), wyrugowanie nośników fizycznych, źródeł wizyjnych, gdy stream zastępuję wszystko, co do tej pory zajmowało miejsce plus możliwość (już za moment) przyjmowania przez wyświetlacze absolutnie dowolnej formy. Mhm. To się dzieje w AV, to się wpisuje w zanikanie audio klamotów, ich wygumkowanie, wtopienie. Sonos dokładnie idzie w tym kierunku, dokładnie w tym. Sonos + Sonance. Wcześniej zapowiadane Sonos + Ikea. A przecież to dopiero początek…

Sufit

Ściana

Trawka… znaczy patio, ogród

 

Sonos Amp to małe coś, ale też duże coś. Małe, bo małe gabarytowo, do umiejscowienia dosłownie gdziekolwiek, czy lepiej – ukrycia. To integra, tak, ale taka, której obsługa jest albo w pełni zautomatyzowana (AI), albo w pełni zdalnie zawiadywana, bez konieczności fizycznego kontaktu. Chowamy w ciemnej szafie, podwieszając, chowamy za ekranem (VESA), chowamy w rackowej skrzynce (na sztuk 4), no znikamy. To jest małe, lekkie, zimne, energooszczędne, nie wymagające przestrzeni, wentylacji, no takie zupełnie niewymagające. Popatrzcie na poniższe obrazki. Widzicie? To właśnie Future-Fi, ale może właśnie bardziej No-Fi. Jest, ale nie ma. Wszystko dzieje się na jakimś ekranie, dźwięk sobie swobodnie płynie, ale tak jakby grało całe pomieszczenie. Nie ma widocznych kolumn, bo głośniki (instalacyjne, pasywne) są wbudowane w ściany, sufity, podłogi (przesadziłem ;-) ), gra nam chałupa. System koryguje mody, weryfikuje w czasie rzeczywistym problemy akustyczne lokalizacji, tak aby dźwięk był najlepszy jaki może (tu i teraz) być.

Gdzie to Fi nam się podziało, aaa… za ekranem się podziało

Może być i VESA. Zintegrowane? Mhm. HDMI ARC i już…

Sonos Amp – jak go reklamują – ma być future-proof. I będzie. Przy takim wsparciu (ciągłym, wielo-wielo-wielo-letnim) będzie podążał za nowinkami, integrował lepiej od każdego „tradycyjnego”, nawet nowoczesnego audio systemu w klasycznej formie i formule. To samo będzie można powiedzieć o rozwiązaniach innych, dużo większych firm, gigantów technologicznych, względnie firm z branży audio, które zawiążą ścisłą współpracę z największymi przedsiębiorstwami IT – to, na marginesie, już się dzisiaj dzieje, już się odbywa. Mówimy tu o otwartej architekturze, gdzie spoiwem jest kod i ten kod będzie wyznaczał granice (precyzyjnie – umowną granicę, bo w słowniku informatyka nie ma słowa „niemożliwe”). Trzeba się z tym pogodzić i przyjąć do wiadomości, że w tym kierunku, właśnie tym to zmierza.

Tylko tyle i AŻ tyle – odczepy na kabel nieuzbrojony, względnie widły, albo (po zdemontowaniu) @ banany.
Mhm, żenimy z audiofilskim kablem, audiofilską kolumną i te audiofilskie jest już zSonosowane.

Amp ma aż 125W mocy. Takie małe coś. Amp może z każdego analogowego źródła zrobić sonosową końcówkę. Wszystko jedno co tam sobie wepniemy. Co więcej, dzięki integracji (bo AI, to dlatego jest tak ważna, bo będzie działać wszystko, ze wszystkim, docelowo tak będzie), o ile rzecz będzie zdolna do współdziałania na poziomie interfejsów inteligentnych, ta integracja będzie – właśnie – pełna. Także Amp to integra, która (w podobną stronę zmierza opisany niedawno NAD) jest „lepsza” od każdej klasycznej, bo zdolna do faktycznej (pełnej) integracji źródła. A przecież o to tutaj chodzi, nieprawdaż? Przy tej mocy można będzie zintegrować z sonosowym ekosystemem dowolne kolumny, także te wielkie paczki, także te – nie tylko hajfajowe – ale także hajendowe paczki. O jakość, o SQ jakoś jestem dziwnie spokojny, rzecz jasna zweryfikuję dokładnie, poddam krytycznej analizie. Bo ta jakość – wiem, zabrzmi strasznie – da się skorygować, poprawić. Popatrzcie co robi high-endowy Devialet, jak te integry dopasowują się z każdą kolejną wersją firmware z setkami kolumn, gramofonów, źródeł (strumienie). To schodzi niżej. Taka kolej rzeczy.

Wiele stref, stereo… wielogłośnikowo… integrując wszystko co gra, co obraz wyświetla… 

Sonosowa integra to nie liczba pojedyncza, a mnoga. To integry – cztery, osiem, naście…. to cała architektura domowego systemu rozrywki. To dokładnie to, o czym jest we wstępie niniejszego wpisu. To coś dużo większego, dużo bardziej złożonego (ale dla nabywcy, użytkownika banalnie prostego w obsłudze i w porównaniu z poprzednim, rozbudowanymi instalacjami, łatwiejsze do instalacji, montażu) od nawet mocno rozbudowanego, klasycznego audio toru. To inna jakość. Wiele skrzynek co się łączy, gra w zależności od naszego widzimisię. Chcę stereo… chcę multi… chcę strefy… chcę… Dlatego rackowe skrzynki, dlatego instalacja w szafkach, zabudowie, w meblach, dlatego instalacyjne głośniki.

Ktoś powie, ale no jak, jak to ma zagrać jak z doskonałej, wielgachnej, pięknej kolumny (sztuk dwie), co to zajmuje pół salonu (właściwie to cały, biorąc pod uwagę adaptację tradycyjną pomieszczenia). Niedowiarkom zalecam sprawdzenie jak radzą sobie instalacje ww. typu, co robi korekcja w czasie rzeczywistym, co potrafi dzisiejsze oprogramowania (Dirac). To jest wstęp do No-Fi i to wstęp, który każe zdefiniować system audio na nowo. Jako coś zupełnie odmiennego w formie od tego, co dzisiaj (jeszcze często) okupuje salony, gabinety.

Amp to nie skrzynka, a skrzynki, których „nie ma”. To zespół. Może być stereo, może być multichannel, wiele stref. Ma to, to interfejsy sieciowe* (głównie i właściwie tylko, choć via HDMI możecie sobie coś cyfrowo podpinać, jest taka opcja za pośrednictwem przejściówki na światłowód), ma wyjście na suba. Tak, niskotonowca sobie tutaj integrujemy z sonosowym ekosystemem i to integrujemy w pełni. Do muzyki, do kina, do rozrywki.. na co mamy ochotę w danej chwili. I o to chodzi moi drodzy, o to chodzi. Nie ma mikrofonów Amp (nie dziwne, w szafce ma być zamknięte, co nie?), ale reszta ekosystemu je ma (np. One, np. Beam) i AI steruje, włącza, wyłącza, komendami głosowymi zawiaduje. Wystarczy jeden taki głośnik w chałupie i wszystkie urządzenia Sonosa już pod tym AI podpięte są. Podobnie jak z alternatywnym dla firmowego systemu protokołem transmisji (AirPlay 2), który też staje się dostępny na wszystkim, nawet na starym i natywnie nie wyposażonym w te nowości. To się nazywa, właśnie, integracja. Telewizory na wyścigi otrzymują asystentów, Sonos jako jedyny będzie miał niebawem pod jednym dachem dwie AI (Google zaraz oraz Amazon już od dawna), pozwoli to czy pozwala to już teraz na czerpanie korzyści z najbardziej naturalnego sposobu interakcji człowiek – maszyna.

Możliwości? Nieograniczone. Dostęp do źródeł? Nieograniczony. Jakość? No właśnie – jakość. O jakości wypowiem się, jak ten Amp podpięty nam w salonie zagra. Podpięty do klasycznych, tradycyjnych, wielodrożnych zestawów głośnikowych: do dużych podłogówek, do sporych podstawek, do niewielkich monitorów bliskiego pola. Będzie grał w stereo, ale będzie też z subem dodatkowo (2.1) i w kinie (wielokanałowo, przy czym zarówno w oparciu o sonosowe samograje, jak i tradycyjne, pasywne, zestawy kolumnowe – w mieszanym systemie z dakiem / procesorem dźwiękowym HDMI). Czy będzie to HiFi? Czy będzie to poziom dobrego stereo? Czy za 3 tysiące ten wzmacniacz bezdrutowy (tak go reklamują i mają w sumie słuszność, bo co z tego, że efektory łączymy tu drutem, choć niekoniecznie (bo sonosowe ofc bez druta grają), jak to jest sieciocentryczne, sieciolubne, sieciowe jest od A do Z) to będzie naprawdę COŚ?

Dodajmy do tego, co powyżej, ichni system kalibracji, dodajmy do tego Roon-a (kompatybilność z siecią mesh… jestem ciekaw, czy Amp będzie oferował coś więcej, jako sieciowy, bezprzewodowy audio hub… intrygujące), dodajmy do tego inne oprogramowanie, które otrzymało wsparcie dla ekosystemu Sonosa (vide Vox Player). Jak sami widzicie, Amp może być czymś bardzo, bardzo dużym, mimo że taki mały, malutki, znikający wręcz (bo jw. da się) z pola widzenia. To wg. mnie najważniejszy produkt Sonosa (w tym roku) oraz jedna z ważniejszych premier w branży (…audio). Jak dodamy do tego, co powyżej, plany wprowadzenia rozwiązania pod dźwięk obiektowy (mhm) oraz własnych słuchawek bezdrutowych (mhm) to wiedzmy, że coś się dzieje. Duże coś.

* sieć mesh to brak interferencji, to podłącz i używaj (a nie konfiguruj), to brak problemów z instalacją

PS. Ruszyła właśnie przedsprzedaż. Amp to jw. 2999 pln mniej w portfelu. Dużo? Mało? Niełatwo odpowiedzieć, szczególnie bez zrozumienia z czym mamy tu do czynienia.

Dodaj komentarz