LogowanieZarejestruj się
News

Future Fi is HERE! Sonos Amp w redakcji. No to jedziemy po bandzie…

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_1067

Wczoraj z rana paczka wpadła przez okno. Sonos Amp. Namacalny dowód na to, że w audio trwa rewolucja i tej rewolucji nic już nie powstrzyma. Amp jak amplifikacja. Tak, podobnie jak Google (spudłował z Q), jak Amazon (zrobił dobrze ze swoimi nowymi HiFi produktami tj. strumieniowcem i wzmacniaczem), Sonos wprowadził produkt, który może okazać się prawdziwie przełomowy (dla domowego audio – nie przesadzam). Sonos nie jest tu jakimś beniaminkiem. O nie! To Sonos był pierwszy, przy czym ZP-ty (ZonePlayery) teraz inaczej nazywane (też amp i jeszcze ten, no connect), od zawsze w ofercie, były produktami uzupełniającymi, w cieniu tego, z czym nam się Sonos kojarzył od zawsze. Wiadomo – samograje (w sensie, głośniki bezdrutowe ze strumieniami). No dobrze, to w czym rzecz? Ano w tym, moi drodzy, że to jest coś, co będzie EWOLUOWAĆ i integruje WSZYSTKO. Sonos mówi o tym bardzo wyraźnie i przygotował ten sprzęt pod wyzwania jutra, tyle że już dzisiaj można (z wielu rzeczy) cieszyć się, po odpakowaniu. To jest właśnie FUTURE FI. Ekosystem. Rozwiązanie systemowe. Element większej (znacznie większej) całości. Sonos Amp to łącznik dwóch światów: klasycznego HiFi z masowym sprzętem AV. Przecież nic nadzwyczajnego, powiecie. Mhm. To dopiero początek. Wymienione przed chwilą podlane jest otwartością (kompatybilnością) oprogramowania z wieloma alternatywami, z wieloma propozycjami softowymi dla zatwardziałych muzykofilów (ehę Roon, ale nie tylko Roon!), gdzieś tam kołaczącym się inteligentnym domostwem i przyszłością sterowania czymkolwiek via AI. Sieciocentryczne coś. To DUŻE coś. Wiecie – kod. To jak z komputerem, który bez systemu operacyjnego, bez dostępnego oprogramowania jest niczym. Przykład? Nowy Amp pojawia się w świetnym Vox Playerze, z doskonałym modułem internetowego radia (czego w Roonie bardzo brakuje) i mam dostęp do pierdyliarda histreamowych sieciostacji. Pięknie? No pewnie, że pięknie! Pięknie jak cholera! Właśnie tak ma to audio teraz wyglądać. Bez ograniczeń. To tylko przykład, bo można tym sypać jak z rękawa (Spoty Connect, agregacja streamów w firmowej aplikacji, protokoły Apple pod dachem itd. itp.) Jako end-point zagra nam to w Roonie zarówno via AirPlay 2 jak i w sonosowym protokole (sieć mesh – znaczy LEPIEJ od jabłkowego – bo pewniej, bez najmniejszych interferencji no i bitperfect). Sumując, żaden inny producent z branży nie będzie nigdy (chyba, że coś się tu zmieni… paru próbuje) oferował takiego wsparcia, takiego rozwoju oprogramowania. A to ono jest tu kluczowe. Analogia z Roonem? Mhm, dobra analogia.

Co napisałem powyżej potraktujcie jako liźnięcie tematu. Pobieżne. Bo dalej jest jeszcze lepiej. Chcemy integrować kino prawdziwie bezdrutowo? No wiadomo, dwie duże podłogowe paczki na 125W końcówkach tytułowego klamota*, Sonos One (bo mikrofon, bo AI) z drugim, zwykłym :1 jako tyły i klasyczny sub pod wyjście w Sonos Ampie. Dialogi? Mhm, jest na to sposób, bo zrobili to via DSP, a wiem z pewnego źródła, że integracja centrala z prawdziwego zdarzenia będzie (podobnie jak wyjście poza 5.1 na obiektowy tj. Atmos …te sprawy). Mało? Dobrze, to lecimy dalej: analogowe, RCA, z pełną korekcją (z pełną korekcją pracy wejścia!!!) I tutaj „sonosujemy” dowolne źródło. Jakiś audofilsko odjechany streamer / DAC? Proszę bardzo. Gramofon (no oczywiście że sprawdzimy jak to w praniu wyjdzie, znaczy staruszek NAD 5120 zrobi się bezprzewodowy (sic!))? Proszę, nie ma problemu. Może chcemy srebrny krążek, tuner kablowy/sat/wizyjny, albo sokowirówkę (żartowałem) – proszę, proszę, smaczny soczek z rana… czemu nie?

Mało? Dobrze. To lecimy na zewnątrz ze strefami opartymi na głośnikach instalacyjnych. Albo wewnątrz, też w oparciu o pasywne, wbudowane w ściany – właśnie – głośniki, nie kolumny. Przecież instalatorzy to pokochają (tak jak kochają wcześniejsze Sonosy, ale te wcześniejsze nie mają tego, co ma nowy – nie są w pełni i nie będą w pełni Future Fi). Mało? No okey, to wrzucamy kolejne biegi… za kilkanaście dni Ikea na konferencji pokaże sonosolubne (pełna kompatybilność z ekosystemem) samograje. Różne. Tanie. Do kibla, do łazienki, do ogródka, do garażu… multiroom dla mas? Owszem, przy czym na (wg. mnie) najsensowniejszym, najbardziej pewnym i najprostszym poziomie integracji (wszystko) z interfejsem (docelowo głos). To nie musi być skomplikowane i nie będzie.

Nie będzie? Podłączenie tego sieciowego wzmacniacza to, w przypadku mostka Sonos Bridge, parę sekund w aplikacji (dobra, pobiera się aktualizacja, teraz zawsze będzie pobierać się jakaś aktualizacja na starcie, takie czasy!) i już. Nawet konfigu sieci domowej nie musicie. Poniżej na zrzutach ekranowych można zobaczyć jakie to proste, nieskomplikowane, jakie to samosię. Ktoś powie – klasycznie i wyłącznie analogowego klamota wystarczy podpiąć. Zgoda. Ale analogowy nie umie tego, co powyżej. I na takim poziomie, bezsprzecznie, potrafić nigdy nie będzie. Tutaj kod warunkuje możliwości, a te dają jak napisałem powyżej, NIEOGRANICZONE możliwości. Można w oparciu o tego Sonosa budować coś, co będzie wielostrefowym systemem, będzie robiło AV bez kucia ścian, będzie ogarniać wszystkie obecne, jak i przyszłe siecioźródła, będzie integrować bezkolizyjnie dowolne „klasyki”, względnie z nowoczesnym sprzętem firm trzecich współpracować, no i będzie future-proof. No nieźle. Dokonuje się realny postęp. Wystarczy posłuchać amplitunerów kina domowego sprzed paru lat z konstrukcjami, które są obecnie nie czasie. To jest przepaść. Przepaść na korzyść teraźniejszych konstrukcji bezapelacyjnie, w jakości, w SQ. Tutaj btw ten element będzie można (yes!) w ogóle wygumkować. Po co amplituner KD? No właśnie, po co?

Takie coś krążyło w Las Vegas, w styczniu, podczas targów CES…
…tańszy sub (core) oraz „Atmos Surrounds” (rzecz jasna tylko poglądowa to rycina)
Te 700$ za dźwięk obiektowy to mało, ale tu chodzi raczej o uzupełnienie systemu o jw, a nie całość.
To już nie mało, choć nadal atrakcyjnie jak za dźwięk obiektowy bez drutów… 

Co zapowiada sam Sonos? Ano zapowiada (CES) tańszego bezdrutowego Suba oraz efektowe głośniki do stworzenia systemu dźwięku obiektowego. Bardzo, bardzo bym sobie życzył, żeby za tym wszystkim poszło jeszcze jedno COŚ. Mhm. Dokładnie. Wielokanałowy dźwięk audio. Muzyka rozpisana na więcej niż dwie paczki. Druga szansa dla tematu, może ostatnia taka, w strumieniu, a nie na płycie, nie tylko binauralne (czytaj pod stereo robione i nisza, ciekawostka taka), ale faktycznie wielokanałowe audio. Jakże by miło było, gdyby ktoś nam to zaoferował. To inne doświadczenie, wierzę, że dla wielu zaskakujące i inspirujące (do wyjścia poza stereofonie). Nie, nie, nie – nie chodzi mi o to, że stereo out, absolutnie nie, bo tak już jesteśmy przez naturę stworzeni, że to stereo ma miejsce i ma być, ale jakże fascynujące byłoby (szeroko) wyjście na nowe doznania, no coś (serio) nowego. Bo można rzecz jasna podniecać się nowymi formatami, doszukiwać się różnic w źródłach CDA va hi-res, poszukując jakiegoś absolutu, dążąc do perfekcji. To kręci, ale kręci też coś z zupełnie innej beczki. Wierzcie mi – kręci.

Patrząc na to całościowo, inni też w tym kierunku kroczą. Robią to, choć na nieco innym pułapie integracji, budowy spójnego rozwiązania. Robi to taki NAD, robi to Yamaha i wielu innych też robi, próbuje. Sonos nie był do tej pory postrzegany jako ktoś, kto mierzy w HiFi, kto mierzy (tak serio) w kino (choć grające belki i podstawka wskazały kierunek zainteresowań). Teraz to się zmieni. Zresztą, popatrzcie co robią inni giganci IT. To nieuniknione. Przenikanie się w dziedzinie reprodukcji dźwięku oraz wyczarowania kinowej wizji (e tam, to już w sumie udało się osiągnąć, bywa na takim poziomie, że w kinie nie dostaniemy tego, co dostaniemy w domu), przenikanie się IT z branżą audio i audio/wideo to dzisiejszy i jutrzejszy aksjomat. Nie bójmy się tego, starajmy się to zrozumieć, pozwólmy się oswoić. W sumie, nie mam wątpliwości – nie mamy innego wyjścia. Sonos Amp będzie przeze mnie przenicowany na wylot. Sprawdzę każdą możliwą konfigurację, nawet najbardziej dziką. Sprawdzę, czy w eterze granie nie jest dla (tradycyjnie po drucie grającego) klamota deprecjonujące, korygujące SQ w dół, sprawdzę jak będzie się ten Sonos sprawdzał w najlepszych audio front-endach, sprawdzę czy kino daje radę, ocenię całość rozwiązania pod kątem ergonomii, prostoty obsługi (było już na łamach, ale tym razem właśnie pod kątem ekosystemu, całości). Będzie sporo pracy, ale też sporo frajdy. Lubię kompy, a tu będą kompy (bo Sonos Amp to komp jest), ale jeszcze bardziej lubię muzykę, a ta muzyka via Amp będzie musiała zadowolić ucho, sprostać oczekiwaniom. Wiecie, czytałem, niektórzy mówili że na dzień dobry gra to, to zbyt analitycznie, zbyt cyfrowo, zbyt szkliście, ostro. Mhm. To jest audio-komputer, to od czego są ustawienia? Od czego jest DSP, od czego jest EQ? Tak, to odstępstwo od wierności (czym jest wierność? A co się dzieje w studio? Jak wygląda processing? Przecież tutaj przedmałżeńskie współżycie – stosując kontrowersyjną analogię – ma zawsze miejsce, no zawsze, bo to reprodukcja li tylko, interpretacja tylko). Ma się podobać, ma wywołać zachwyt, ma być proste, łatwe i przyjemne w obsłudze, ma dawać możliwości. Takie ma być!

A będzie? Cóż, we will see…

Fotogaleria z rozpakowania, instalacji i pierwszego posłuchania (w różnych okolicznościach przyrody, ale jeszcze bez kina, choć już z HDMI wpiętym gdzie trzeba).

PS. Nie ma problemów synchro audio z obrazem (a jednak coś na temat kina w zajawce się udało ;-) )

PPS. Zostaje

* tylko 55W w ZP było ograniczeniem, teraz każde paczki podpięta być mogą

AKTUALIZACJA! Robimy recenzję (powyżej/poniżej macie wprowadzenie, pilota, wstęp do future-fi uczty) na raty, ale wszystko w jednym miejscu, tak old-style’owo, nie klikbajtowo (bo ponieważ mamy to w czterech literach), klikasz i masz (a nie że pierydyliard stronek, albo pociachane to na części). So…

CZEŚĆ 1 – SONOSowanie źródeł: high-endowa cyfra on route (poniżej, już dostępne) 24.03

CZĘŚĆ 2 – SONOSowanie źródeł: analogiem w eter, czyli strefowy gramofon on route (25.04) AKTUALIZACJA

CZĘŚĆ 3 – Wielokanałowe granie po SONOSowemu, SONOekosystem: audio kwadrofonia, HDMI ARC on route (robi się, robi)

CZĘŚĆ 4 – ARTIFICIAL INTELLIGENCE, w skrócie AI. Co nam to daje? W audio, w wideo, w agregacji treści, w sterowaniu chałupą (się zrobi, jak nam Google Assistant w Sonosie zadziała, też .pl)

Sonos Amp. Jak się uczyć to od najlepszych (czas przeszły, bo dzisiaj często dramat). Opakowanie, feeling… Apple.
Okoliczności nieprzypadkowe (TV, na przeciwległej projekcja). Ma być audio i ma być AV

 

  

Minimalizm, elegancki ascetyzm… jabłko tego nie wymyśliło ofc (Japonia), ale to zglobalizowało

To jest cała instrukcja. No Jabco, no właśnie i nic więcej nie musimy, w ogóle nie musimy zaglądać.
Bo to jest „it just works”

Genialnie prosty patent na coś, co bywa poważnym ergonomicznym wyzwaniem w tradycyjnych ampach…
Wtykamy, jak chcemy sobie surowy kabel, albo widły zaaplikować. Jak nie, to nie wtykamy

Banany w otwory i już 

Amp? Znaczy wzmak?

Może jednak coś innego?

Podstawka (gumowa) jak w kompie. Forma też od razu z jakimś makiem mini się kojarzy. To może nie amp jednak?

No nie, jednak chyba amp, bo te metalowe obejmy gniazd (osadzonych w środku) dla paczek… jakoś nie przypominam sobie by Mac Mini miał wyjścia głośnikowe…
…wstyd Apple. Wstyd. ;-)  

Czegoś tu brakuje

Już lepiej, ale nadal nie to (w komplecie macie tylko prądodrut). HDMI swoje, głośnikowe swoje…

O to, to… taki adapterek ułatwia (HDMI), kabel LAN też się przyda (podepnę do Sonos Bridge, przy czym konfig i część testów bezdrutowo leci, wiecie, ja tam WiFi lubię, ale LAN bardziej)

Tu jeszcze samograje na froncie, znaczy te tam głośniki …a sio mi stąd!

O! Od razu lepiej

Przypominam. One może być skojarzony z :1, będzie wtedy widoczny (w firmowej apce) zestaw stereo (albo efekty), ale nie skonfigurujecie takiej pary w Sonos.app.
Do tego trzeba Sonosqencr.app (też alternatywa odnośnie kontroli dla firmowego softu)
No to mamy AI. W panelu pojawił się już wybór asystenta cyfrowego (Alexa), ale po przejściu dalej jest „niedostępne”. Czekam na Google.

To odpalamy…

Pali się dioda i…

 

…parę sekund później można strumieniem nakarmić

Choć przed tym już nie uciekniemy

Spokojnie, zmiana konfiguracji to suwak w ustawieniach. Można w stereo, można w multichannel, w zależności od okoliczności.
Muzyka – wiadomo, kino – wiadomo.

Widzicie? Nie samą muzyką człowiek żyje ;-)

AirPlay 2 na pokładzie

Wszystkie strefy / pomieszczenia gotowe do grania

Te ustawienia tylko dla Ampa są

Gdyby coś (kino, synchro)

Bardzo dobrze to wygląda. Prosto, przystępnie, a jednocześnie daje spore możliwości konfiguracji niskotonowca

Znowu tylko dla Ampa… za tymi funkcjami kryje się potencjał!

Gramofon na samej górze. Przypadek? Nie sądzę…

 

Sobie wywołamy głosowo, przy czym jeszcze .pl nie ma, bo na integrację asystenta Google czekamy

Automatyzacja

Przegeniale, bo przegenialnie proste i jw. rozbudowane – można dopasować w presetach konfigurację analogowego wejścia (RCA)

To jak już jesteśmy przy ustawieniach związanych z SQ… zakładka EQ.
Mało? Spokojnie, suwakami działamy (lepiej komp/tablet, nie fon), można też wybasić
Wysokie temperujemy, wedle gustu.

To powyżej to jest kwadrofonia (4.0), z opcjonalnym subem (4.1), a będzie …ho, ho, ho 

Bardzo rozdzielcze to na wstępie, bardzo rozdzielcze granie

Z Roonem integruje się natychmiastowo, w swoim protokole/sieci oraz via AirPlay

Korekta

Lepiej na tablecie. Jednak nie liniowa, a skokowa (w telefonie trudno o precyzyjną identyfikację). W 20 krokach można ustawiać

Gramy, słuchamy

Spotify Connect? Mhm. Własne protokoły to nie głupi pomysł, pod warunkiem, że da się też inaczej

Bauhausujemy

A jak nie Connect to w Spoty można wybrać AirPlay’a, podstawowy multiroom, choć daleko mu do…

Roona

Mało…

Duuuużo

  

Po skonfigurowaniu możecie zawiadywać dowolnie strefami, załączać potężne DSP… wiadomo, tak to w Roonie wygląda

Bardzo fajny dodatek do firmowej aplikacji. Niezależny dev – SonoSequencr i można pewne rzeczy sobie dodatkowo skorygować, rozbudować.
Tak to jest z komputerami. Nie ma czegoś takiego jak: nie da się. Da się, da

Polecam

Czas sprawdzić jak gra to via RCA z mocarnym dakiem (X-Sabre Pro MQA)

To tutaj ustawiamy analogowe wejście, sposób jego działania

Wybieramy poziom

Następnie AutoPlay – automatyzujemy, przypisujemy do sonosowej końcówki, sonosowych końcówek.
Może grać z Ampem, ale może też równocześnie w innej strefie na samograju. Dowolnie sobie to ustawiamy 

Pojawia się ikonka łączówki RCA

Gramy z zewnętrznego źródła na Sonosach. Tu Amp gra nam z wyczynowym dakiem Matrix Audio

Jak widać z konwersją PCM do DSD512. Sonos natywnie nie obsługuje hi-resów. Sonos „obsługuje” hi-resy, w takim scenariuszu obsługuje.
Czy na pewno? Ciekawe jak rozwiązano ścieżkę sygnału wewnątrz wzmacniacza? Czy jest jak np. w KEFach (LS50W) konwersja z wejść analogowych na postać cyfrową (ADC),
…podwójna konwersja? Sprzęt jest na pierwszy rzut oka raczej nie rozbieralny, ale wrodzona ciekawość każe zweryfikować co się tam w środku dzieje.

Dodatkowo X-Sabre robi tutaj za przedwzmacniacz… dużo większa precyzja, choć też w domenie cyfrowej się to odbywa.
Mamy do dyspozycji fizycznego pilota, a nie suwak w apce, czy przyciski dotykowe na froncie wzmacniacza. Możemy wykorzystać nawet tor I2S. 
Konfiguracja: poziom dla RCA niski, Amp pracuje jak końcówka z ustawionym cyfrowym potencjometrem na 100

Dzięki Autoplay można to, co powyżej zaaplikować w całej chałupie, w wielu strefach, na innych Ampach czy sonosowych samograjach 

Za komputerowy transport robi tutaj GIADA F105D (via Roon Bridge)
Można też Ampa cyfrowo podpiąć pod starsze makówy (SPDIF via adapter opcjonalny HDMI-optyk),
teraz do X-Sabre wpięty via coax CDA NADa – to też udostępniamy. Za moment zsonosujemy gramofon (odłączając DACa)

Tutaj bezpośrednio, kablem, w strefach – wiadomo – bezdrutowo (względnie via LAN).
Będzie to przycięte do formatu strawnego dla sonosowych klamotów…

W dowolnej lokalizacji…

…z wykorzystaniem dowolnego front-endu (tutaj XBMC). Kto co lubi i jak lubi

Lubię czekoladę, lubię też czołgi. Znaczy tytuł jak najbardziej prawidłowy!

CZEŚĆ 1 – SONOSowanie źródeł: high-endowa cyfra on route (poniżej, już dostępne)

MESH

Klucz do zrozumienia, z czym mamy tu do czynienia to mesh. Macie system zbudowany od podstaw tak, jak należy (jeżeli naszym celem jest transport sygnału w eterze, bezdrutowo, bez kabli). Brak interferencji, arcyprosta konfiguracja (wystarczy włączyć kolejne klamoty, same się zobaczą z automatu), brak dropów… no mamy autostradę w tym zasyfionym infośrodowisku (dziesiątki sieci bezdrutowych) i możemy cieszyć się w 100% stabilną, w 100% pewną, w 100% odporną siecią bezdrutową. Wiecie co? Olałem LAN. Sonos Amp łączy się z Sonos Bridge w ramach mesh, w ramach mesh działa ze wszystkimi samograjami i działa to wybornie. Kudy Apple do tej szybkości i powtarzalności… AirPlay to jakaś archaiczna, przedpotopowa technologia, z tymi opóźnieniami reakcji, z tymi problemami z synchronizacją obrazu i dźwięku, z tym działaniem via urządzenie strumieniujące, z brakiem bitperfect… no antyczna rzecz. Sonos zrobił to kiedyś dobrze i to moi drodzy procentuje, bo dzisiaj właśnie w ten sposób należy budować system bezdrutowy. Niestety nie zrobił tego KEF (stąd pod Roonem możecie tylko pojedyncze zestawy widzieć, nie możecie grupować, w strefach różnych grać z LS50W czy LSXów… słabe to w opór), nie robi tego wielu, wielu producentów, zadowalając się zawodnymi protokołami (uPnP/DLNA), korzystając z niedoskonałych (jw) protokołów transmisji. Użytkownik nie ma zrobić doktoratu o infrastrukturalnych aspektach działania sieci bezprzewodowych, ma podpiąć i ma działać. Działać dobrze. Kropka.

Znakomite źródło nie popsute przez to co dźwięk przenosi, na przetworniki eksportuje…

Transparentne wejście analogowe – brama do niekończących się możliwości

Sonos Amp gra jako końcówka z linkiem sieciowym do stref lub/i konfiguracji 4.0 („double stereo”). Do opcji standalone tj. sieciowa integra z wielokanałowym dźwiękiem przestrzennym powrócimy w trzeciej części recenzji, gdy przyjdzie nam opisać możliwości. W konfiguracji końcówka grało z DACzkem Matrix Audio, przy czym ten przetwornik robił tutaj nie tylko robotę w konwersji C/A ale był też znakomitym, cyfrowym pre. W Sonos.app wszystko maksimum w prawo, zarówno Amp, jak i samograje – regulujemy gdzie indziej. Jako przedwzmacniacz z szeroką & precyzyjną regulacją X-Sabre Pro sprawdził się wprost wybornie. Daje to nam dodatkowe opcje regulacji (DSP) w samym daczku, czy bardziej precyzyjnie procesorze dźwięku z funkcją przedwzmacniacza. Od 0 do 99 co 0,5 bela sobie precyzyjnie ustawiamy. Tego Amp nie umie, tego żaden efektor Sonosa nie umie, ale po skonfigurowaniu takiego… dzielonego zestawu, wykorzystujemy w pełni zalety końcówek mocy w Sonosie i powiem Wam jedno: wejście w tym grzmocie (Amp) jest przezroczyste dla sygnału, na końcówki trafia sama prawda i tylko prawda.

Granie z pliku na bardzo wysokim poziomie jakościowym

Słów parę na temat cyfrowego transportu: grał pasywny terminal HP gt7745 (wentylator off) z zainstalowanym na wbudowanej w mobo pamięci flash (2GB) wersji popularnego software ELEC / Kodi (17.3). Wiąże się to z pewnymi ograniczeniami funkcjonalnymi (ten OS to typowe oprogramowanie HTPC, rozwojowa wersja XBMC). Mamy zatem „tylko” 24/192, nie ma DSD, nie każdy stream obsłuży (serwisy). Mhm, ale ma jedną, niezaprzdczalną zaletę. Stabilny jak skała, bez dropów, bez problemów z odtwarzaniem – nic, null, zero przerw, pyknięć, zwiech. To ogromny plus, szczególnie w kontekście karty …ostatniego elementu układanki. Nowa element H to przetestowana u nas X-Hi na sterydach. Osobny kontroler USB dedykowany wyłącznie audio, bez współdzielenia, na karcie rozszerzeń montowanej w slocie pci-e, co oznacza wykorzystanie do przesyłu zer i jedynek najszybszej, najlepszej drogi dla sygnału wewnątrz komputera… szyny łączącej point to point główne podzespoły komputera tj. procesor, pamięć operacyjną i (o ile tak to sobie skonfigurujemy) pamięć masową. Najlepiej. Bez podatności na interferencje od współdzielonych urządzeń, bez jittera (poziom opóźnień zdecydowanie najniższy). A to przecież jeszcze poziom wyżej, bo element H to femto (precyzyjne zegary), to jeszcze lepsze komponenty odpowiedzialne za filtrację zasilania, to pełne ekranowanie (pucha, obudowa), gwarantujące brak wpływu generowanych we wnętrzu komputra zakłóceń na przesył sygnału. Taki to właśnie transport komputerowy robił za pierwotne źródło sygnału, ale nie tylko. Podpiąłem także end-point Daphile PC (tu już wskoczył nam Roon, niestety roonowy plug do Kodi krzaczy) i standardowo iMac, czyli nasz Roon Core. Teraz konfiguruję jeszcze jeden end-point na bardzo odchudzonym Win (tylko to co niezbędne plus Roon Bridge). Sumując, na sterownikach linuksowych (ALSA) 100% stabilności, świetny dźwięk PCM (i tylko taki pod KODI), bezproblemowe współdziałanie. Oczywiście owtyczkowane to, z Tidalem, Deezerem, Spotify i czym tam jeszcze przyjdzie nam ochota oraz naszymi lokalnymi NASami. BTW plug-in AirPlay’owy działa (KODI-ROON), ale to nędza jest.

    

 

PC HARDCORE. Spokojnie, to tylko hobby. Nie trzeba, nie ma konieczności, hobby takie. ;-)
A serio, polecam, karta robi robotę (element H). To opisany transport komputerowy, który nam w secie X-Sabre & Amp strumieniował 

Z kartą element H słuchałem tego setu z rozdziawioną buzią. Serio, to trzeba usłyszeć. W efekcie, mamy znakomity, niebywale rozdzielczy, gładki (w sensie precyzji, nie ograniczeń, temperowania… nie ma o tym tutaj mowy!) dźwięk. No fantastycznie! Kolejną rzeczą, która robi różnicę, jest możliwość rozszerzenia pola stereo (tyły z korekcją TruePlay), co …działa, wpływa na odbiór muzyki. Po odłączeniu – wiecie – dziura. Psychoakustyka się kłania. Słuchając po przerwie samego Ampa bez grupowania tyłów nie odczuwamy braku. Jak jednak już załączymy… Cóż, w salach koncertowych też macie całe baterie kolumn, pole akustyczne nie ogranicza się do 2 paczek na froncie, dźwięk promieniuje z różnych miejsc. To jak w instalacjach podtynkowych, gdzie możemy grać stereofoniczny sygnał za pośrednictwem kilkunastu nawet spk. No takie buty. Ten zestaw Sonos Amp z DAC, tyłami gra na poziomie, który kojarzę z testu Auralic-a Polaris. Serio! Doskonały dźwięk. A przecież to dopiero początek, bo możliwości mamy tu niczym nieograniczone. Bo, jak wspomniałem, aktualizacje-ewolucja, rozbudowa, progres. I nie chodzi tutaj o dodanie suba (będzie REL, będzie zabawa btw), bo to oczywista możliwość, chodzi o dużo więcej. Korekcja frontów (Amp nie ma na razie TruePlay), także w zew. oprogramowaniu (vide Roon-DSP-DiRac), nowe propozycje produktowe (wspomniany surround obiektowy, możliwy, separowany, wysokiej jakości central), rozbudowa firmowego modułu DSP… tu, no jak wspomniałem, nie ma ŻADNYCH OGRANICZEŃ.

Dyskofon zsonosowany

Tu powyżej, w tych zakładkach, kryje się ta transparentna droga dla sygnału ze źródła. Ustawiamy i gra!

Dobra, miało być wyłącznie cyfrowo i było, ale też z fizycznego nośnika. Na DACu wybrane coax, podpięty NAD C515 i płytki jedna po drugiej, kolejna, następna i jeszcze jedna, lądują na tacce. Znowu, gra ten Amp rasowo, nie ma mowy o żadnej emfazie, bez cienia przesadyzmu, bez jakiegoś koloryzowania, odstępstwa, no nic z tych rzeczy. Muzyka z płyty gra nam tu jak dobrze przygotowany plik, nie robi specjalnie różnicy czy ten sam materiał chwilę wcześniej grał nam komputer (w hi-resie), gra gładko, czytelnie, precyzyjnie, swobodnie. Nie czujemy żadnych ograniczeń (one oczywiście są, wynikają choćby z zastosowania budżetowego transportu, budżetowego dyskofonu), zatapiamy się w dźwiękach. Idealny drut ze wzmocnieniem? Robotę robi tu X-Sabre, robi ją jak trzeba, wybornie, ale też Amp niczego nam tu nie uroni, niczego nie zmieni, nie przeinaczy, poda takie, jakie jest. Transparentność tego setu robi ogromne wrażenie!

W strefach

Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by przesłać do innych pomieszczeń i precyzyjnie dźwięk wysterować. Btw gdyby tak jeszcze zdalne sterowanie daka wchodziło w grę na poziomie jakiegoś firmowego rozwiązania… można rzecz jasna scedować to też na jakiś front end (Roon) i wtedy zawiadujemy wygodnie całością, korzystając z dotykowego interfejsu. Alternatywą będzie ustawianie głośności na samych spk. Mówimy w końcu o niewielkich samograjach, zazwyczaj mono, choć nic nie stoi na przeszkodzie, by łączyć je w pary stereo (jak u nas: One & :1 w parze) i wtedy idziemy w strefy stereofoniczne. Znowu, łączymy to, to w ramach sonosowego ekosystemu z AI, z korekcją pomieszczeń… przyznacie, że tego nikt na takim poziomie, za takie (niewielkie) pieniądze, obecnie nie oferuje! Przy czym punktem integralnym, koniecznym, łączącym świat „Lo-Fi” z Hi-Fi, a nawet High-endem jest opisywany Sonos Amp. To element spinający, integrujący wszystko w zgrabną całość. I nie jeden. Nie. Widzę tu jak najbardziej opcję na rozbudowę z wieloma Sonos Amp-ami (na razie mowa jest o możliwości spięcia czterech takich urządzeń w ramach jednego domostwa, jednej sieci mesh). To rozwiązanie tworzące nowy wymiar dla osób chcących grać muzykę wszędzie, gdzie przyjdzie im na to ochota, z tego, co lubią (źródła fizyczne i wirtualne), w sposób najbardziej ludzki (teraz jeszcze głównie dotykowo, ale za moment będziemy wymawiać komendę i zagra).

Stereo tu, stereo tam… w czasie rzeczywistym razem, osobno, dowolnie

Future Fi to także agregacja treści. Sonos robi to w swojej aplikacji sterującej, za moment będzie tym zawiadywała AI po polsku. Jak nie przeszkadza nam język Szekspira to możemy już teraz załączyć Alexę i wygodnie sterować całym systemem, wybierając dowolnie źródła, załączając strefy (ale o tym przy innej okazji, na koniec Wam opowiem ze szczegółami). Także za moment będzie strefowo i w rozszerzonym stereo (grupowanie) grał nam gramofon, a potem jeszcze dokładny test możliwości kinowych takiego zestawu (4.0, 4.1 z red. niskotonowcem, rozszerzeniem via DSP wirtualnego kanału dla dialogów oraz wspomnianym RELem). Obiecywałem wielkie COŚ, no i jest wielkie coś.  Co jeszcze? Połączenie aktywnej korekcji pomieszczenia (TruePlay) z pasywnym dostosowaniem (ekrany akustyczne, front (za) oraz po bokach zestawu głośnikowego. Duży panel / ekran (też dla projektora, takie 2 w 1) i też duże „materace” po bokach, którymi się już chwaliliśmy przy okazji ostatnich testów. Lepsze grubsze, niż cienkie, oczywiście rodzi to konsekwencje estetyczne (in minus) w obrębie adaptowanego pomieszczenia. Opiszemy to wszystko w trzeciej części Future Fi is HERE!

Sonos Amp i stereo para One & :1, all na 100%

X-Sabre Pro jako pre, to tu sterujemy poziomem, to tu mamy cyfrowy, super precyzyjny, potencjometr. Zanim zaczniecie pomstować:
w większości obecnie dostępnych, nowoczesnych klamotów Hifi, Hiend, macie regulację cyfrową, te gałki to też enkodery są. Oj ;-) Także nie krytykować mi tu…

Sonos Amp aż się prosi o bezkompromisowe eksperymenty. Z takim cyfrowym pre & konwerterem C/A (jak wyżej) to moim zdaniem rasowa propozycja dla muzykofila zorientowanego na granie hajfajowe, a nawet hajendowe (SQ). Dobra, to powyżej, to cyfra, a „analog”? No właśnie będzie też analog (gramofon). Szkoda że nie mam szpuli, może uda się od kokoś pożyczyć, no chciałbym to skonfrontować z systemem pod szpulowca za grubą kasę (też odpowiednio drogie kolumny warto by… może w końcu Pylon te swoje hajendy przyśle – jakoś opornie im to ostatnio idzie). W razie czego jest pare zacnych alternatywnych rozwiązań, możliwe że przeegzaminujemy Sonosa w zaadaptowanych warunkach pewnego salonu, z wyczynowymi torami. Myślę, że warto to zrobić, ale to w przyszłości. Sprzęt, jak wspomniałem, zostaje, bo jest TAK DOBRY i tak rozwojowy, że nie widzę innej możliwości.

Wybieracie sobie co Wam najbardziej pasuje (UI, UX, integracja z AI, kinem domowym…) i już :)

Sumując. Duży dźwięk z pliku i ze srebrnego krążka, potężny, znakomita przestrzenność, wielowymiarowe granie. Wybitna rozdzielczość i obłędna (dzielony) dynamika. No, no. Nie spodziewałem się czegoś takiego. Zakładałem (błędnie) że będzie to poziom budżetowego HiFi. W istocie, soute, to jest poziom HiFi (bez żadnych „ale”) z, jak widać, widokami na coś, na coś znacznie więcej. To jest przyszłość, to jest integra na miarę postępu technologicznego jaki dokonał się przez ostatnie dwie dekady. I śmiało wkracza to, to w dekadę trzecią. Bo jest na to przygotowane. W pełni.

Opad szczęki.

CDN

PS. Po zaprzestaniu odtwarzania, z automatu rozłącza nam grupy. To bug do skorygowania. Poza tym błędem wszystko działa w 100% zgodnie z przeznaczeniem. To kolejna, wielka zaleta, prezentowanego rozwiązania. Wieloletnie doświadczenie i rozbudowa ekosystemu procentują.

PPS. A co mi tam, napiszę to… wiem, że prace nad systemowymi słuchawkami (Sonos headphones) są zaawansowane. Wiecie co to oznacza? ;-)

PPPS. Dodatkowa fotostory podsumowująca wszystkie 3 (4) części na koniec mega recenzji.

…via Roon, na Ampie, bez pre, soute, ale dobrze to brzmi!

-
-
Źródło analogowe: oldschool NAD 5120 z pre 1020 w torze z Sonos AMP w różnych, nawet najbardziej odjechanych, konfiguracjach bezdrutowych…

Tytułem wprowadzenia parę słów na temat gramofonowego setu. Staruszek 5120 to model odbudowany przeze mnie, ze zmodyfikowanym talerzem (wyważenie, podkładki, okładzina), zregenerowanym napędem, wymienionym paskiem (dużo wytrzymalszy od firmowego) oraz oryginalnym ramieniem wyposażonym we wkładkę Ortofon VMS z nową igłą, natomiast 1020 to legendarny amp 3020 tyle że bez końcówek, przedwzmacniacz, który znakomicie służy w roli partnera dla staruszka, pozwalając przy okazji na dobór odpowiedniego (do reszty toru) wyjścia (standardowe oraz wysokiego poziomu). Dodajmy do tego bogate możliwości ustawienia parametrów pracy podpiętego źródła (EQ, balans, tryb mono, korekcja dynamiki – loudness), sensownie działający potencjometr (nie jest to żaden cud świata ofc) wreszcie możliwość ustawienia działania pre pod MC oraz MM i mamy mniej więcej obraz całości.

Stare bardzo, spotyka nowe bardzo. Ten materiał, co widać, świetnie nadawał się do testowania, bo doskonale zrealizowany, sporo się tam dzieje, bogato.

Stary, ale jary #1

Ten tor służy mi od wielu, wielu lat i mimo, że to naprawdę antyczne już klamoty, że można dzisiaj – w dobie mody na czarną – nabyć naprawdę świetnie grające, niedrogie gramofony, nie widzę dla powyższego sensownego zastępstwa bez solidniejszej inwestycji w igłę. Nie odczuwam takiej potrzeby, chyba że przez przypadek wpadnie w moje ręce (niestety nadal dostępny wyłącznie jako import z Japonii) niesamowity Nu-1 KORGa. Taki pre/rekorder z opcją tworzenia sobie kolekcji ripów w DSD (x4) z krążków zapewne zmusiłby mnie do wymiany, upgrade gramofonu na coś adekwatnego. To tyle, tytułem wstępu do właściwej tematyki aktualizacji… do zsonosowania czytaj usieciowienia tego, wyżej opisanego, vintage, grania z płyty w strefach, grania via ultranowoczesna końcówka (Sonos Amp) oraz grania …w opcji wielokanałowej (a konkretnie „kwadrofonicznej”, oczywiście mówimy tutaj o sygnale stereofonicznym reprodukowanym przez dwie pary zestawów głośnikowych, pracujących pod kontrolą sonosowego oprogramowania). Zainteresowani? Zaintrygowani?

Sonos Amp, jak już wspomniałem, pozwala na super-precyzyjne dopasowanie pracy wejścia liniowego. Mamy aż 10 ustawień od niskiego do wysokiego poziomu i to, wraz z – wg. mnie – obłędną przezroczystością, neutralnością tej pojedynczej pary analogowych wejść RCA robi tu robotę. Oczywiście za tą obłędną przezroczystością, przejrzystością kryje się konwersja ADC, która w tym wypadku (wspomniałem KORGa nie bez przyczyny, bo to dla mnie referencja w tym względzie vide DS-DAC-10R przetestowany u nas rekorder DSD tego producenta, patrz też zajawka) właśnie jw. robi tu robotę konkretnie. To oraz – nie zapominajmy o tym elemencie – software, który pozwala ogarnąć wszystkie aspekty transmisji, niezakłóconej transmisji, w ramach sieci mesh do efektorów, stref, bezstratnie, za pośrednictwem autorskiego protokołu (mam taką teorię, że Sonos celowo trzyma się 16/44, nie idzie w stronę hi-resów, dla zachowania wysokiej jakości transmisji bezdrutowej).

Stary, ale jary #2

Można sobie sygnał przesyłać gdzie bądź, może być dostarczany do sufitowych oraz ścianowych głośników instalacyjnych, może być dystrybuowany zarówno jako mono, jak i stereo do innych pomieszczeń (stereopary w oparciu o firmowe, jak i firm trzecich, oprogramowanie / ustawienia), można sobie wszystko zautomatyzować (funkcja Autoplay, z nastawą odpowiedniego poziomu wzmocnienia w strefie), można posiłkować się systemem korekcji pomieszczenia Trueplay – sumując – można stworzyć kompletne rozwiązanie dystrybuujące sygnał analogowy bezprzewodowo, wielostrefowo oraz jw. wielogłośnikowo. Rzecz jasna obsługa gramofonu pozostaje niezautomatyzowana, wiecie, analogowa zarówno w formie jak i treści ;-) , czyli mamy to co stanowi ważny element całej tej zabawy w czarną, ale jak ktoś ma ochotę na zmianę parametrów, dołączanie czy odłączanie stref itd za pomocą komunikacji głosowej to przecież kto, komu zabroni. Prawda? Tak właśnie spotykają się antyki z XXI wiecznym audio i ten mariaż według mnie ma jak najbardziej sens, to zwyczajnie wpasowanie klasycznego w nowe audio, w system, który jest sieciocentryczny, opiera się na kodzie. Dla tych, co będą pomstować, przypomnę, że nie tak dawno opisywaliśmy na łamach procesor DSP SugarCube SC-2 stworzony dla wyznawców płyty winylowej, który dostał błogosławieństwo samego Fremera. Kod nie jest niczym zdrożnym, nawet jak usuwa te tam artefakty, czyli zmienia to, co igła nam komunikuje (pops & clicks out…). Trzeba – wiecie – przejść z domeny analogowej, na postać cyfrową, zrobić co trzeba, potem znowu na analog. Masakra – powiedzą dogmatycy. Cóż, to jest postęp, tak to wygląda we wspomnianym KORGu, gdzie też robimy to, co powyżej, na naprawdę mocno wyśrubowanym poziomie (AudioGate), co w efekcie pozwala uzyskać doskonały rip z krążka, pozbawiony artefaktów, przy zachowaniu dynamiki, płynności fizycznego, analogowego formatu (przeniesienia tego na poziom 1 bitowy, najlepszy do zapisu cyfrowego materiału z gramofonu/magnetofonu imho). Uspokoję tylko tradycjonalistów, świętego winyla piewców, zwolenników inkwizycji (zwalczającej cyfroheretyków) – wszystkie trzaski w salonie, strefach wyraźnie słyszalne, im mniej mintowa płyta, tym mniejsza ochota na słuchanie, także spokojnie…. trzeszczało.

No dobra, a jak to właściwie grało? Poniżej wrażenia, czytaj rozbudowana fotostory z opisem jak nam to grało, także w opcji wincyj głośników, wincyj… ;-)

…i ten tu… ultranowoczesny. Już podpięty tandem 1020/5120 pod analogowe wejścia

W 1020 wychodzimy z pre za pośrednictwem złącz hi-level, bo Sonos Amp robi nam tu za końcówkę, sterujemy oldschoolowo (w salonie oraz w części stref) via….

…”gała”, tutaj niebezpiecznie na 12 (o czym kapkę poniżej, dlaczego niebezpiecznie ;-) )

No to gramy… a nie, zaraz, chwila, uno momencik

No właśnie, najpierw konfiguracja pracy końcówki i działania w strefach, tudzież przekazywania sygnału do dodatkowych spk 

Jeden rabin mówi tak (uwaga na potencjometr, ten analogowy!)

Drugi rabin mówi nie (uwaga na potencjometr, a…. powtarzam się, przepraszam)

Pseudo kwadro, czyli gramy z wielu głośników (więcej niż 2, no z 4) w strefie: salon

No, jak widać, na powyższym obrazku.

Kluczowe miejsce

O właśnie

Ustawiamy sobie inną strefę…

Dopasowując indywidualnie, jak to nam będzie poza solonem grało

Oczywiście cudów nie ma, to tylko mały, bezdrutowy głośnik. Kolumienka dwudrożna, zamknięta, grająca mono…
…a jednak ogólny charakter tego, co z igły jest zachowany, od razu słyszymy z jakim źródłem mamy do czynienia.

Dużo i znacznie lepiej w stereoparze. Dźwięk nam rośnie, otwiera się, choć i tak najlepiej to brzmi, gdy… 

…jak gra całość tj. fronty podpięte pod Sonos Ampa wraz z tymi dwoma, co powyżej, równocześnie

Jak widać

Wiecie co w czarnej jest najfajniejsze? Ano skala, swoboda… flow. Dźwięk nie kończy się, jest zawieszony w przestrzeni, płynie. 
To moim zdaniem kwintesencja winylowego grania, brzmienia analogowego źródła (gramofon), coś co dosłownie i w przenośni kręci (tych co mają i lubią igłę).
W przypadku systemu opartego na powyższych składowych, mamy ten flow, mamy to, co w sposób niewyjaśniający niczego, opisujemy jako: dźwięk analogowy, muzykalny etc. 
Tak, Sonos potrafi przenieść to, co antyki reprodukują, przenieść w sposób wg. mnie bardzo kompetentny, ba, powiem więcej – żaden z analogowych (AB) wzmacniaczy, jakie są na stanie, nie robi tego tak… dobrze, na takim (SQ) poziomie. Muzyka z krążka nie tylko nie jest pozbawiona ww. cech, ale jeszcze to wszystko podane jest z precyzją, dynamiką, które są zwyczajnie lepsze od tego, co oferują klasyczne, budżetowe wzmacniacze NADa sprzed dekady. To jest realny postęp, to gra – po prostu – na innym, lepszym poziomie. Co więcej, analogowe wejście w Sonos Ampie, jak udowadnia i potwierdza źródło takie, jak gramofon, ma wszystkie pożądane cechy, nie dziwi zatem wysoka ocena tego elementu, także przy okazji wcześniejszego opisu z cyfrowymi klamotami, podpinanymi do Sonosa. 
Oczywiście trzeba zachować w tym wszystkim proporcje, skalę (odniesienia). Przyjmijmy, że sonicznie ten system to poziom dobrego, współczesnego HiFi w granicach 5-6k (za samą elektronikę, w praktyce nowoczesną integrę). Zestawiając to z dodatkowymi możliwościami (jeszcze czeka nas opis integracji z kinem domowym, grania wielokanałowego…) jakie oferuje propozycja Sonosa robi się ciekawie. Są na rynku rozwiązania alternatywne, ale właściwie tylko Sonos robi to od dawna i ma to „ogarnięte” od strony oprogramowania, typologii (mesh) oraz integracji muzyki (wszystko pod jednym dachem, agregacja treści) oraz przodujących technologii (przykładowo AirPlay2). Amp stanowi kropkę nad i (no uzupełnieniem będzie jeszcze dźwięk obiektowy, ale to dla zainteresowanych). Ze źródłem opartym na fizycznym nośniku możemy liczyć na urządzenie zdolne do konkurowania z propozycjami od specjalistów z branży w zakresie nie tylko swojego pułapu cenowego, ale jak wspomniałem, także wyższym. Gdy uwzględnimy miks możliwości, jak wspomniałem, robi się naprawdę bardzo ciekawie. A to – dopiero – początek drogi, bo Amp to software, to wbudowany w środku komputer, to nie jest coś zamkniętego, jak 99% audio klamotów na sklepowych półkach (brak sieci, albo sieć jako dodatek, albo tylko USB, albo i tak można wymieniać)

Warto pożenić, warto…

…także by posłuchać sobie igły w gabinecie, patio, relaksując się podczas kąpieli (tylko kto zmieni stronę? ;-) )
A może poza usieciawianiem samych gramofonów (klasycznych w formie), wprowadzić na rynek zautomatyzowane szafy grające?
Ta, zawiadywane z apki, albo głosowo. Wyposażone w zaawansowane DSP (vide SugarCube). Taki winyl na miarę XXI wieku.

Stare (gra płyta winylowa, na tym co widać) z nowym (agregowane treści z Tidala oraz Spotify).
Zawsze można sobie porównać, w aplikacji, albo głosowo wybierając wersję strumieniowaną. Tylko gdzie te trzaski, gdzie te pyknięcia, no gdzie? 

Dodaj komentarz