Wygląda to na pierwszy rzut oka jak powrót do przeszłości – ekran na rachitycznej nóżce oraz pudełkowa podstawa. Nie jest to jednak reinkarnacja makówki, a najnowsza stacja dokująca/muzyczna firmy iLuv. Pomysł jest taki, aby iPad przeistoczył się w domowe centrum rozrywkowe, serwujące nie tylko muzykę ale także obraz. Poza tym urządzenie ma pozwolić na pracę (np. wraz z pakietem iWorks dla iPada). ArtStation Pro iMM514 dostępna będzie w dwóch wariantach kolorystycznych: czarnym oraz białym, aby barwa współgrała z dostępnymi na rynku wersjami iPada 2. Dodatkowo producent oferuje za pośrednictwem App Store własną aplikację, pozwalającą na sterowanie wybranymi funkcjami iPada z poziomu iPhone lub iPoda touch oraz wyświetlanie zegara, dostęp do informacji pogodowych oraz odtwarzanie muzyki ze stacji internetowych. Oczywiście nie zabrakło możliwości grania z biblioteki iTunes (można stworzyć wielostrefowy system oparty na omawianym produkcie). Wraz z dodatkową klawiaturą bezprzewodową (Bluetooth) całość tworzy… jabłkowego desktopa. Można odtwarzać dźwięk z zewnętrznych źródeł dzięki zamontowanemu w stacji portowi audio jack 3.5mm. Za pomocą adaptera podłączymy mniejsze handheldy Apple. Sprzęt trafi do sprzedaży w sierpniu.
O rozpoczęciu produkcji (elementów) dla iPada 3 informowaliśmy już wcześniej. Kolejne źródło potwierdza, że faktycznie trwa już produkcja niektórych części jabłkowego tabletu nowej generacji. Wiadomo, że sprzęt otrzyma czterordzeniowy układ A6 oraz wzmiankowany wielokrotnie wyświetlacz o rozdzielczości 2048×1536 pikseli. Cytowane źródło jest jednak sceptyczne, co do możliwości wprowadzenia nowej dotykowej płytki już we wrześniu. Jest to raczej mało prawdopodobne, urządzenie trafi na rynek w 2012 roku, choć niewykluczone że wcześniej niż w kwietniu/maju. W ogóle widać, że Apple postanowiło zerwać z tradycją premier wypadających równo rok po debiucie poprzedniego modelu. Przykładem nowy iPhone, który zamiast w czerwcu trafi na rynek we wrześniu. W tym samym miesiącu powinniśmy zobaczyć nowego iPoda touch. Piąta generacja będzie dość zachowawcza – ten sam design, prawdopodobnie ten sam wyświetlacz, podobne wyposażenie oprócz dwóch elementów: do iPoda trafi procesor A5 oraz (być może) będzie to pierwszy model dotykowca ze 128GB pamięci. Taki produkt na pewno spotkałby się z uznaniem klientów, którzy często krytykowali jabłkowe odtwarzacze z ekranem dotykowym za niewystarczającą ilość pamięci. Jakby nie patrzeć, slotu dla kart SD tutaj nie znajdziemy. Poza tym sprzęt ma trafić nie tylko w jedynie słusznym kolorze (czarnym), ale także w bieli. iPody nie są dla Apple tak ważne jak przed paroma sezonami, ale nadal stanowią ważny element oferty. Ze względu na integrację z AV, nowymi usługami, takimi jak AirPlay oraz rozszerzeniem funkcjonalności wraz z wprowadzeniem iOS5 iPod touch może nawet zyskać na popularności. Prawdopodobnie w przypadku pojawienia się 128GB wersji będzie to następca 160GB Classica. Na marginesie trzeba pospieszyć się z publikacją testu czwartej generacji, bo zaraz okaże się że recenzujemy urządzenie którego nie można już w oficjalnej dystrybucji kupić ;-]
Jest to niewątpliwe bardzo tanie rozwiązanie problemu świadomości sytuacyjnej, kiedy alternatywą dla bardzo kosztownych, dedykowanych urządzeń o przeznaczeniu czysto militarnym, jest tania elektronika dostępna w pobliskim sklepie. Smartfony oraz tablety są intensywnie testowane przez amerykańską armię i wygląda na to, że wojsko zdecyduje się na szerokie wykorzystanie tego typu urządzeń w polu. Zresztą odnośnie tabletów już się to stało. Wybrane załogi śmigłowców oraz samolotów otrzymały iPady, które pozwalają zmieścić w swojej pamięci wszystkie niezbędne instrukcje, mapy, dodatkowo niebawem będą oferowały możliwość tworzenia zaawansowanego planu misji (z możliwością aktualizacji w czasie rzeczywistym). To idealne narzędzie, bo proste w użyciu, nie wymagające specjalistycznej wiedzy nt. obsługi. W przypadku smartfonów (do żołnierzy trafiły modele wyposażone w Androida, Windowsa Phone 7 oraz iOSa), sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Wiadomo, że piechota walczy w trudnym terenie, w warunkach, które dla delikatnej elektroniki są skrajnie niekorzystne. Jednak nie zraża to Pentagonu, który widzi w smartfonach świetne uzupełnienie obecnych systemów. Młodzi rekruci są za pan brat z tego typu sprzętem, korzystając z niego w cywilu na co dzień. A każdy smartfon to urządzenie pozwalające na nawigację, na obserwację elektronicznej mapy, na geolokację, na wysyłanie i otrzymywanie strumienia danych (tekst, fonia, obraz) w czasie rzeczywistym i wiele innych rzeczy, które dzisiaj stanowią podstawę budowy nowoczesnej armii, opartej na przewadze informatycznej, na tzw. sieciocentryczności. Prawdopodobnie w przyszłym roku iPhone oraz wybrane modele androidowych smartfonów zaczną pełnić służbę w US Army, jako pełnoprawny element wyposażenia żołnierza. Na marginesie, w polskim wojsku dokonał się spory postęp jakościowo/ilościowy odnośnie urządzeń informatycznych. Co prawda nikt nie myśli o wyposażeniu naszych żołnierzy w smartfony, ale w ramach cyfryzacji już od szczebla drużyny personel sił zbrojnych korzysta ze wzmocnionych naręcznych komputerków PDA, laptopów, dużych ekranów dotykowych tworzących nowoczesne systemy BMS (Battle Management System) oraz nowoczesnych systemów łączności cyfrowej.
Popyt na tablety Apple jest tak duży, że firma obecnie poważnie rozważa powierzenie produkcji tego typu sprzętu dodatkowemu producentowi, który umożliwiłby utrzymanie płynności dostaw. Obecnie iPady opuszczają linie produkcyjne Foxconna, jednak mimo zwiększenia produkcji nie zawsze udaje się dostarczyć wystarczającą liczbę iPadów na rynek. Kto może wchodzić w grę? Lista jest krótka, bo też wymagania wobec ewentualnego producenta jabłuszkowych tabletów stawiane przez firmę z Cupertino są wysokie. Wybór ogranicza się zatem do Quanta Computers oraz Pegatron Technology. Obie firmy mogłyby szybko podjąć produkcję dotykowych płytek, poza tym mogą pomóc Apple zaspokoić potrzeby rynku, gdy do sklepów trafi trzecia generacja iPadów. Niektórzy analitycy rynku przewidują, że w tym roku uda się sprzedać nawet 60 milionów tabletów z logo Apple. Taka skala produkcji przekracza możliwości jednego wytwórcy, stąd konieczność poszukiwania drugiej firmy, która byłaby w stanie szybko podjąć produkcję sprzętu. Patrząc na ogromne, idące w miliardy dolarów, zakupy Apple dotyczące elementów, części do iPadów/iPhone widać, że przynajmniej na razie udział mobilnych urządzeń na rynku elektroniki użytkowej będzie szybko rósł. Kolejnym impulsem pobudzającym sprzedaż tego typu sprzętu będzie zapewne pełne uruchomienie usług chmurowych. Może to wygenerować znaczny wzrost zainteresowania, bo przetwarzanie w chmurze jest przede wszystkim dedykowane urządzeniom mobilnym, które dzięki tego typu funkcjonalności mają szansę zastąpić w dużym stopniu sprzęt stacjonarny. Opisywane poszukiwania Apple odzwierciedlają obecną sytuację na rynku, tłumaczą chęć dostosowania skali produkcji, możliwości hardware oraz software do nowych technologii.
Aktualizacja: oficjalnie Apple zaprzeczyło, że szuka nowego wytwórcy iPadów
iPadowi stuknęło 100 000 w App Store. Sto tysięcy aplikacji to liczba wprost astronomiczna, patrząc przez pryzmat konkurencji. Google (które, naturalnie, należy uznać za największego konkurenta) na razie nie może się pochwalić większymi sukcesami na tym polu… owszem pojawiają się co chwila nowe modele tabletów, ale szczupła liczba aplikacji nie pozwala na razie rozwinąć skrzydeł androidowej platformie. Pozostali konkurenci to raczej produkty niszowe, trudno przewidywać że nagle WebOS stanie się poważnym zagrożeniem dla iOSa oraz Androida, to samo dotyczy produktu firmy RIM. Czarnym koniem rywalizacji w tym segmencie rynku może okazać się Microsoft. Windows 8 ma być dostosowany do tabletów i z zapowiedzi wygląda, że faktycznie będzie niezłą platformą dotykową, a co jak co, ale aplikacji na nową wersję okienek nie powinno zabraknąć. Rzecz jasna ilość nigdy nie idzie w parze z jakością, w przypadku tytułowych 100 000 programów, duża cześć nie nadaje się do niczego sensownego (albo jest to oprogramowanie, które zainteresuje niewielką grupę użytkowników, co zresztą należy uznać za zaletę, bo każdy znajdzie coś interesującego dla siebie). Jednak w tym morzu aplikacji znajdziemy prawdziwe perły i jest ich naprawdę dużo. Wiadomo, że nawet najlepszy sprzęt bez oprogramowania nadaje się co najwyżej do postawienia w gablotce. W przypadku iOSa mamy już ponad 500 000 programów do pobrania z App Store. Astronomiczna liczba…
Od wczoraj można pobierać z App Store mobilną wersję komunikatora Gadu-gadu przeznaczoną dla iPada. Do tej pory możliwe było korzystanie z wersji dla iPhone, co nie było zbyt wygodnym rozwiązaniem (rozdzielczość dopasowana do ekranu telefonu). Gadu-Gadu na iPada pozwala na korzystanie z tych samych funkcji komunikatora, które były dotychczas dostępne w iPhone, dodatkowo wprowadzając klika nowości. Co nowego oferuje GG w wersji dla iPada? To między innymi bardzo przydatna możliwość korzystania z funkcji kopiuj/wklej w oknie rozmowy, obsługa trybu „tylko dla znajomych”, ignorowanie kontaktów oraz obsługa emotikonów. Poza tym wprowadzono wygodną możliwość dostosowywania komunikatora z poziomu ustawień systemowych tabletu (m.in. powiadomienia Push, dźwięki, wibracje). A to jeszcze nie wszystko…
Usługa streamingowa pozwalająca na granie w gry PC (do niedawna dostępna w Polsce, niestety po zeszłomiesięcznej aktualizacji przestała działać), będzie mogła być uruchamiana na tabletach. Co prawda od razu rodzi się pytanie – na ile wygodne (niewygodne) będzie sterowanie w grach dedykowanych PC (choć powiedzmy sobie szczerze, obecnie większość jest multiplatformowa), czy nie jest to przerost formy nad treścią? Cóż, w przypadku komputerów mobilnych OnLive pozwala na nieskrępowaną rozrywkę, bez względu na parametry sprzętu – warunek jest jeden: dobre łącze z Internetem. Po zakupieniu przystawki i podłączeniu jej do telewizora można podobnie, komfortowo grać na ekranie HDTV. W przypadku tabletów, które obsługiwane są za pomocą dotyku oraz wyposażone w żyroskopy/akcelerometry sprawa się nieco komplikuje… generalnie wśród dostępnych gier na pewno znajdą się takie, które da się bezproblemowo obsługiwać za pomocą wyświetlacza pojemnościowego, są także takie, które będą w praktycy niegrywalne. Tak czy inaczej dobrze, że użytkownicy dotykowych płytek otrzymają dostęp do tytułowej usługi, szczególnie zadowoleni będą miłośnicy gier strategicznych. Zresztą pod koniec roku ma być dostępny dla tabletów Universal Wireless Controller, pozwalający na grę na padzie komunikującym się via Bluetooth z dotykową płytką. W ten oto, prosty sposób, kwestia sterowania zostanie rozwiązana…
CEO NVIDII wyraził swoje niezadowolenie z faktu bardzo kiepskiej sprzedaży androidowych tabletów. Jak wiadomo, większość z nich wyposażona jest w układy NV, stąd rozczarowanie szefostwa jednego z głównych producentów komponentów dla dotykowych płytek z systemem mobilnym Google, jest jak najbardziej zrozumiałe. Co prawda w wypowiedzi nie pada ani razu słowo Apple, ale CEO wyraźnie odnosi się w swojej wypowiedzi do iPada, mówiąc o błędach jakie jego zdaniem popełnia Google oraz producenci hardware. Dwa główne zarzuty to wysoka, wyższa cena oraz praktycznie zerowa dostępność aplikacji stworzonych z myślą o tabletach. W przypadku konkurencji nie tylko jest taniej, sprzęt dysponuje lepszym wsparciem, ale nade wszystko są na niego tysiące użytecznych programów – czegoś, czego nie ma na Androida 3.x. Co więcej, podczas wywiadu padły gorzkie i dość mocne stwierdzenia: Acer, ASUS, Dell, LG oraz Motorola nie wiedzą jak się sprzedaje tego typu sprzęt. Poza tym producent iPada ma znacznie lepsze podejście marketingowe, wie w jaki sposób dotrzeć do potencjalnych konsumentów. Cóż, faktycznie na razie sprzedaż idzie jak po grudzie, należy jednak wspomnieć, że CEO NVIDII (do czego zresztą otwarcie się przyznaje) jest wielkim jabłkofilem. Akurat w tym konkretnie przypadku trudno się nie zgodzić z argumentami, jednak gwoli sprawiedliwości pierwsze produkty trafiły na rynek przed kilkoma tygodniami, nowa aktualizacja Androida (3.1) wprowadza szereg ważnych, użytecznych i oczekiwanych poprawek. Tak czy inaczej na razie jest tak: „mówimy tablet, myślimy iPad”.