Wygląda na to, że unowocześniona wersja iPhone 5 trafi na rynek nie jesienią, a w wakacje 2013 roku. Konferencja prezentująca nowy model ma się odbyć 29 czerwca. To data wskazywana przez źródła zbliżone do producenta, patrząc na kalendarz dość nietypowa, bo przypadająca na sobotę (Apple prezentowało dotychczas swoje produkty w dni robocze). Co ciekawe poza iPhone 5S ma być także zaprezentowany zupełnie nowy model iPada (5 gen), który będzie lżejszy, cieńszy, będzie przypominał dizajnersko obecnego mini. Mniej pewne, choć niewykluczone jest pokazanie mniejszego iPada z Retiną. Apple musi pokazać szybko nowe produkty, bo po zaprezentowaniu przez konkurencję nowych smartfonów z ekranami 1080p firma zaczyna odstawać od tego, co dzisiaj wyznacza standardy na rynku (standardy w topowych modelach telefonów).
Cóż, w sumie tego można było się spodziewać. Cena urządzenia w Stanach i na rodzimym rynku wynosi również 9999 tyle że dolarów. Zapewne w krajach unijnych, gdzie płaci się w €, metka również pokaże 9999. To bardzo wysoka cena jak za 55 cali (bo tyle mierzy odbiornik), z drugiej strony mamy tutaj „podatek” od nowości, od najnowszej technologii wizyjnej, a konfrontując to z historycznymi premierami pierwszych dużych odbiorników LCD czy PDP, widać że jest… taniej. Dokładnie za te same pieniądze będzie można kupić inną nowość Koreańczyków – 84 calowego giganta z wyświetlaczem 4K. Ten odbiornik także pojawi się na rynku w tym roku.
Akcesorium pozwalające na obsługę komputera za pomocą gestów wykonywanych rękoma w powietrzu niebawem trafi do pierwszych użytkowników. Pierwsze dostawy zaplanowano na 13 maja. Urządzenie działa z komputerami Mac oraz PC z systemem Windows. Wcześniej można było składać zamówienia w promocyjnej cenie 70 dolarów, od teraz koszt zakupu wzrośnie do 80 dolarów. Najłatwiej będzie zamówić via BestBuy (od 19 maja) . Czy taki sprzęt sprawdzi się praktyce? Trudno oceniać, choć Kinect został dostosowany przez Microsoft do wykorzystania w środowisku Windows, do pracy z PC. Firma z Redmond uważa, że może to być jeden z interfejsów przyszłości. W przypadku Leap Motion mówimy o dość tanim (w porównaniu z Kinectem) akcesorium. Na ostateczny werdykt trzeba poczekać do maja (chyba, że ktoś wcześniej otrzyma próbki do testów).
I tak oto doczekaliśmy się telefonu (ok, to tabletofon vel phablet) z 8 calowym ekranem. Trzymać tego w jednej ręce raczej się nie da, operować tym niczym telefonem? Wykluczone… ale pewnie znajdą się amatorzy takiego urządzenia, które poza dzwonieniem jest typowym przedstawicielem niewielkich tabletów. Sprzęt oczywiście otrzymał piórko S Pen, które będzie nam służyło do obsługi wielu mniej lub bardziej przydatnych funkcji na dotykowym ekranie 1280 x 800 TFT. Tutaj taka drobna dygresja. Prawdopodobnie kolejny “mały” Note otrzyma obowiązkowo wyświetlacz fullHD z wysokim ppi. W przypadku takiego produktu, jak tytułowy, aż się prosi(-ło) zastosować ekran o wyższej rozdzielczości, ubiegając w ten sposób Apple z jego przyszłym mini iPadem z Retiną. Samsung wyraźnie wg. mnie przegapił okazję do zagrania na nosie konkurencji. Co prawda gęstość upakowania pikseli i tak nie jest złe, wynosi bowiem 189ppi, ale jw. Koreańczycy mogli się bardziej postarać.
Rozmiary dotykowej płytki są typowe dla tego typu konstrukcji – wynoszą odpowiednio: 210.8mm x 135.9mm x 7.95mm . Niestety obudowa wykonana jest całkowicie z plastiku, piszę niestety, bo z tym (plastikiem) kojarzy się Samsung. Można było wprowadzić jakiś nowy materiał, choćby gumę na pleckach. Niewątpliwie będzie to bardzo szybkie urządzenie. Samsung zastosował swój najnowszy chip, czterordzeniowy Exynos 4 taktowany zegarem 1.6GHz oraz aż 2GB RAM. Za łączność odpowiada bateria modułów: jest WiFi a/b/g/n, jest Bluetooth 4.0 oraz rzecz jasna 3G (gdzie się podziało LTE?) HSPA+ 21 (850/900/1900/2100MHz). Ponadto w specyfikacji Note 8.0 znajdziemy nawigację: A-GPS, GLONASS, 32GB pamięci z przeznaczeniem na dane, slot dla kart microSD, wreszcie baterię o pojemności 4600mAh. Note 8 otrzyma Androida w wersji 4.1.2 z nakładką TouchWiz UX.
Nokia na dzisiejszej konferencji w Barcelonie oficjalnie przedstawiła swoje najnowsze smartfony. Na rynek trafią dwa, bardzo ważne, modele Lumii z Windows Phone 8. Chodzi tutaj o budżetowe telefony: Lumia 520 oraz Lumia 720. Obecnie w ofercie jest bardzo kosztowna Nokia 920 (flagowy model) oraz zbyt droga, patrząc przez pryzmat tego, co oferuje, Nokia 820. Wspominane powyżej smartfony uzupełnią zatem katalog Nokii w kluczowym segmencie tanich i średniopółkowych modeli, które stanowią największy wolumen sprzedaży. Dwurdzeniowy, szybki procesor 1GHz Snapdragona zastosowano w obu telefonach, Lumia 520 otrzymała ponadto 512MB RAM, wyświetlacz 4” WVGA (800 x 480) IPS LCD oraz baterię o poj. 1480mAh. Wraz z telefonem użytkownik otrzyma dostęp do sztandarowego, firmowego oprogramowania: Here Maps, Nokia Music, Cinemagraph oraz panorama. 520 będzie dostępny w pięciu wariantach kolorystycznych. Kolory obudowy: cyjan, żółty, czerwony, czarny oraz biały. Będzie to najtańszy model z WP8 w ofercie Nokii, jego cena ma wynosić $183 (bez abonamentu).
Drugi model, Lumia 720, to większy ekran o przekątnej 4.3 cala ClearBlack (800 x 480px). Poza tym w specyfikacji znajdziemy taki sam CPU jak w modelu 520, 512MB RAM, baterię 2000mAh, układ NFC oraz opcję bezprzewodowego ładowania (wymienne plecki, jak w modelu 820). Do tego dwie kamery (model 520 ma tylko jedną, z tyłu) z optyką Carl Zeiss (6.7MP oraz 1.3MP). Kolory obudowy takie jak wyżej. Cena? 330 dolarów. Dobrze, że Nokia wprowadza te modele, ale pewną wątpliwość budzi oferowanie aż trzech modeli z wyświetlaczami niskiej rozdzielczości (800×480). W przypadku budżetówki, czy taniego modelu z większym ekranem nie jest to może aż taki problem, ale model 820 powinien zostać jak najszybciej odświeżony. W tym przypadku, coś co kosztuje prawie 2000 złotych (oficjalnie) powinno posiadać znacznie lepszy wyświetlacz, poza tym model 720 jest bardzo zbliżony parametrami do wspomnianej powyżej 820.
Niebawem na rynek w 60 krajach trafi najnowsza, flagowa Xperia Z (flagowy smartfon wyposażony z ekran fullHD), a to oznacza że Sony przygotowuje tabletowy odpowiednik topowego modelu w wariancie tabletowym. I faktycznie, nie inaczej, w Barcelonie pokazano właśnie zachwycający parametrami oraz gabarytami tablet Xperia Z. Sprzęt wyposażony jest m.in. w czterordzeniowy układ Snapdragon S4Pro (1.5GHz – trochę stary ten procesor), cztery głośniki (!) oraz 16 / 32GB pamięci (w US będzie dostępny model 64GB z WiFi). Poza tym sprzęt otrzymał Androida 4.1.2 Jelly Bean (Sony obiecuje szybką aktualizację do 4.2) oraz 2GB RAMu, ponadto w specyfikacji znajdziemy tylną kamerę 8.1MP oraz przednią 2.1MP, NFC, PlayStation Certified. Sony zastosowało tym razem wyświetlacz o wysokiej rozdzielczości (WUXGA – 1920×1200 pikseli! Niestety TFT, a nie na przykład IPS), co przy 10.1 calowej matrycy daje przyzwoite zagęszczenie pikseli. Tablet wyposażono poza tym w MHL, slot dla kart pamięci microSD (do 64GB), DLNA. Firma nie podała szczegółów na temat zastosowanej baterii. Ceny? Wersja 16GB będzie kosztować 499, zaś 32GB 599 dolarów. Sprzedaż ruszy w maju.
Poprzednik trafił do sprzedaży bodaj pod koniec maja 2012. Flagowy Galaxy S IV to jeden z najpilniej strzeżonych sekretów Koreańczyków, ich tajna wunderwaffe, która ma podbić rynki całego świata Faktycznie, do tej pory nie pojawiły się żadne obrazki, większe wycieki na temat tego modelu. Generalnie przyjmuje się że nowy flagowiec będzie jeszcze większy (plus, minus 5″), wyposażony we wszystko co do tej pory wymyślono odnośnie handheldów. Odnośnie daty rodzi się podstawowe pytanie – jeżeli 14 marca nowy S IV ma zadebiutować w sklepach (mało prawdopodobne, choć kto wie) to urządzenie z całą pewnością zostanie zaprezentowane na MWC 2013. Jeżeli jednak chodzi o datę konferencji przedstawiającej nowość to …na MWC Samsung będzie musiał pokazać coś innego. Byłaby to dość dziwaczna sytuacja, szczególnie że impreza tej rangi jest naturalnym tłem dla tego typu, wielkich premier. Flagowiec dwa tygodnie po MWC? W źródle podano informację o zaprezentowaniu nowego modelu, czyli w grę wchodziłaby ta druga opcja. Cóż, pozostaje poczekać te parę dni i wszystko stanie się jasne. Nie wiem jak Wy, ale ja patrząc na coraz większe wyświetlacze zaczynam poważnie się zastanawiać gdzie w tym wszystkim znajduje się granica, granica zdrowego rozsądku. Niech tam sobie będą phablety, tabletofony, kto co lubi ale mówimy o flagowym modelu telefonu. Telefonu. No właśnie…
Do takich wniosków można dojść, śledząc ostatnie poczynania szefostwa BB. Obecny CEO od jakiegoś czasu nie wyklucza takiego scenariusza, była by to niewątpliwie szansa zwiększenia zasięgu oddziaływania, z drugiej taka opcja niesie ze sobą niekoniecznie pozytywne konsekwencje (wewnętrzna konkurencja). Biorąc jednak pod uwagę specyfikę ekosystemu BlackBerry taki wariant wydaje się sensownym krokiem na drodze popularyzacji OS, także w obszarach, w których króluje Android oraz iOS (a więc niekoniecznie użytkowników instytucjonalnych, biznesowych). Zapewne na taki rozwój wypadków ma wpływ bardzo ciepłe przyjęcie przez rynek nowego BB10. Zarząd firmy jest bardzo zadowolony z premiery, stąd pomysły by iść za ciosem.
Wprowadzenie licencji ma przede wszystkim zachęcić do wprowadzenia na rynek nowych produktów firmy produkujące dobre jakościowo, tanie smartfony, względnie takie ze średniej półki. Będzie to niewątpliwie spory problem dla Microsoftu, który stara się znaleźć miejsce na mobilnym rynku, dla którego licencjonowany BB będzie sporą konkurencją. Liderzy – Android, iOS – mają na tyle mocną pozycję, że nie muszą niczego udowadniać. W przypadku Apple coraz więcej urządzeń z iOS działa w środowisku firmowym, Android notuje coraz lepsze wyniki sprzedażowe… być może tanie telefony z BB odbiorą jakąś liczbę użytkowników obu systemom, ale nie będzie to dla Google oraz Apple specjalnie odczuwalne.
Jak będzie, zobaczymy. Firma z Redmond musi sprostać zadaniu, bo wielu zawiedzionych klientów po prostu wybierze sprzęt konkurencji, względnie (trudno tu mówić o rynkowym odpowiedniku – PRO jest dość nietypowym… laptopem) kupi jakiegoś ultrabooka. MS zapowiada dostarczenie nowej partii urządzeń jeszcze przed końcem tygodnia (szybciej na rynek trafią modele 64GB, do końca tygodnia w sprzedaży ma się pojawić szczególnie pożądany 128GB model). Nie od dziś wiadomo, że kluczowe dla powodzenia danego produktu są pierwsze dni i tygodnie po premierze, kiedy (zazwyczaj) notuje się największe zainteresowanie, sprzedaje najwięcej egzemplarzy danego urządzenia. W przypadku PRO, działającego na desktopowym Windows 8, dodatkowym czynnikiem jest system – promocja ósemki to coś, na czym szczególnie powinno zależeć Microsoftowi. Ciekawe, czy MS tym razem poda ile Surface przygotował do sprzedaży, czy znowu pozostaniemy w sferze domysłów…
Aktualizacja: Nieoficjalnie liczba wprowadzonych w dniu premiery PRO wynosiła zaledwie… 20 tysięcy sztuk! To tyle co nic! Oczywiście nie są to oficjalne dane, ale… patrząc na dostępność sprzętu w dużych sieciach (śladową!!!) w poszczególnych krajach, taka liczba nie wydaje się nieprawdopodobna (choć taka w istocie jest!). Jeżeli Microsoft w ten sposób chce powalczyć o rynek, to życzymy szczęścia.