O tym, że planują poinformował zazwyczaj dobrze zaznajomiony z tematyką „co tam w Cupertino” portal The Verge. Portal, który słynie z jabłkolubnego podejścia, bardzo, ale to bardzo bezkrytycznego zazwyczaj. Ma wobec tego jabłkolubstwa dostęp do wierchuszki Apple, co oznacza newsy „z pierwszej ręki”. O czym napisał zatem TV? Ano, w przyszłym roku, czyli właściwie już za moment (najbliższa konferencja odbędzie się zapewne tradycyjnie w marcu) Apple ma wreszcie wprowadzić do swojego kramiku z muzyką oraz usługi streamingowej coś lepszego od AAC 256kbps. Te informacje o lepszej jakości materiału korespondują z tym, o czym ostatnio parę razy wspominaliśmy na HDO – idzie nowe, a to nowe to słuchawki wyposażone w moduły C/A, łączące się z handheldem cyfrowo (w przypadku Apple chodzi o interfejs Lightning). To oznacza rewolucyjną wręcz zmianę w sposobie odtwarzania muzyki ze smartfona oraz tabletu. Źródło zostaje sprowadzone do roli transportu, a to jaką jakość otrzymamy zależne będzie tylko i wyłącznie od słuchawek jakie założymy na głowę. Ma to sens, głęboki sens, choć rodzi oczywisty problem z koniecznością zakupu takich słuchawek, nie tanich słuchawek chyba, że… producenci pójdą za przykładem firmy Audeze i wprowadzą kable ze zintegrowanym DAC/AMPem (cyfrowa technologia wzmocnienia sygnału pozwala na dowolną miniaturyzację tego elementu), dodatkowo oferującego funkcje sterowania oraz odbierania połączeń. Wszystko w jednym. Tak będzie wyglądała moim zdaniem przyszłość mobilnego słuchania, a stanie się to szybciej niż nam się wydaje, a to głównie za sprawą wprowadzenia lepszej jakości w serwisach streamingowych.
Apple Music z hi-resami to Spotify z hi-resami. Mamy Tidala, dojdą nowi, popularniejsi gracze i będziemy mieli standard - co najmniej jakość CDA, albo i więcej. To „więcej”, w przypadku Apple, ma wyglądać tak, że część zbiorów będzie udostępniona w nowym (?) kodeku, będącym albo zmodyfikowaną wersją obecnego ALACa (bezstratny format), albo czymś zupełnie nowym (MQA?) z jakością na poziomie 24 bit 96 kHz. Według mnie to dobry wybór parametrów jakościowych oferowanego materiału, bo po pierwsze większość hi-resów to właśnie 24/96, po drugie taki materiał choć zajmuje dużo więcej przestrzeni, wymaga dużo większego transferu danych od kompresji stratnej, to jednak nie oznacza 1 i więcej gigabajta na album jak w przypadku plików DXD/DSD. Poza tym, jak wspomniałem, być może Apple zastosuje metody kompresji jakie już pojawiły się na rynku (MQA), co pozwoli de facto na podobną zajętość, transferu jak to miejsce obecnie, w przypadku stratnych plików AAC. Warto przy tym zauważyć, że od dawna Apple otrzymuje od wytwórni materiał o jakości taśmy matki, najlepszy dostępny i z takiego przygotowuje materiał do publikacji w kramiku, strumieniowania w AM. Czyli są już od paru lat gotowi na to, by wreszcie wprowadzić lepszą jakość do swoich usług, sklepu. Oczywiście można zastanawiać się jaki progres przyniesie ta zmiana, w porównaniu choćby z Remastered for iTunes? Moim zdaniem RfiT jest na poziomie jakościowym streamingu z Tidala. Cóż, zobaczymy, czy raczej usłyszymy różnicę, albo jej brak zdaje się, że już za 3-4 miesiące.
Rezygnacja z audio jacka w nowym iPhone nie wydaje się w kontekście tego co powyżej wcale taka nieprawdopodobna. Pytanie, co zrobią z AirPlay’em (nie twierdze, że muszą coś koniecznie zrobić, ale protokół ma ograniczenie 16/44 i nie jest obecnie gotowy na strumieniowanie muzyki w lepszej jakości)? Cóż, przekonamy się być może już na wiosennej konferencji, kiedy Apple (być może) zaprezentuje opisane powyżej zmiany w iTunes / AM.
PS. Niebawem wielka aktualizacja artykułu o Roonie. Wprowadzili m.in. obsługę Squeezeboksa / LSM!!! REWELACJA! Poza tym oprogramowanie jest już 64 bitowe, zmodyfikowali konfigurowanie DACów, wiele usprawnień. Ten front-end naprawdę jest bezkonkurencyjny. Miażdży.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.