Jakby tu wykorzystać wolną przestrzeń po złożeniu etui do postaci podstawki? Jakiś sprytny człowiek w studio CRE8, zajmującym się innowacyjnymi projektami z zakresu przemysłowego designu, zastanawiał się w jaki sposób „sprzedać” pomysł na nowy głośniczek zleceniodawcy – firmie Rocketfish. Tak sobie myślał, myślał aż w końcu wymyślił. Wystarczy nadać mu trójkątny kształt, dopasowany wymiarami do wspomnianej na wstępie, pustej przestrzeni po złożeniu smart cover i już głośniczek nie dość że będzie ledwie co widoczny, co w wielu sytuacjach będzie stanowić sporą zaletę (dyskrecja), to jeszcze pozwoli na korzystanie z tabletu bez konieczności jego dokowania (wiele stacji z zamontowanymi przetwornikami), w ogóle będzie można zapomnieć że coś żeśmy do naszego tabletu podłączyli. Przynajmniej do czasu włączenia muzyki. Wtedy nagle okaże się, że ten nasz iPad to chyba jakaś prototypowa konstrukcja, bo zamiast podłego, monofonicznego głośniczka (nie mamy nic przeciwko dobremu mono, ale to co siedzi w jabłkowym tablecie jest mniej więcej takiej jakości co dołączane do iPhone czy iPoda słuchawki… dużo poniżej przeciętnej) gra coś znacznie lepszej jakości. A jednak, to nie prototyp, a trójkątny system głośnikowy Sound Prism, sprytnie „zadokowany” w smart cover dzięki jabłkowemu, magnetycznemu zapięciu. Genialnie proste, genialnie użyteczne! Oczywiście po bokach będzie co nieco wystawało, bo tu dźwięk nie ma być tylko „dodatkiem do kożuszka”, ma to grać, ma być mini stereo i jak widać jest mini stereo. Bardzo nam się spodobał ten produkt. Kosztuje to zaledwie (lub aż – w zależności od poziomu naszej szkockości) 80 dolarów. Mam nadzieję, że innowacyjność tego głośniczka doceni Apple i w AOS pojawi się to, to. Chętnie kupimy …i przetestujemy Na marginesie, coś dzisiaj samo Lo-Fi na głównej. Takie czasy, panie, takie czasy…
Produkt Amazona wyraźnie dominuje nad konkurencją, można wręcz mówić o analogii do rynkowej pozycji iPada wobec całej reszty świata. Co prawda produkt Apple ma wyższe udziały na rynku tabletów, jednak z tendencją zniżkową. Odwrotnie Fire, który obecnie notuje 54.4%, a przewidywania co do jego dalszej sprzedaży są bardzo optymistyczne. Nie dziwi fakt przygotowywania przez Amazon kolejnych wersji urządzenia. Inne firmy mają znacznie mniejsze udziały: Samsung może się pochwalić 15.4%, Motorola 7%, kolejny w rankingu popularności Asus to 6.3%. Oczywiście Fire nie jest typowym, androidowym tabletem – ale to raczej większe zmartwienie dla Google, niż dla Amazona. Ten drugi stworzył popularny terminal, bazujący na popularnym systemie, pozwalający na konsumpcję kontentu oferowanego przez Amazona. Z drugiej strony, warto zaznaczyć że badania jednoznacznie wskazują, że modele z większym ekranem o przekątnej ok. 10″ są znacznie chętniej wykorzystywane do oglądania multimediów oraz innych materiałów (np. książki, czasopisma) niż modele 7″. Różnica jest spora, wynosi bowiem aż 39%. Stąd bliskie finalizacji prace nad większym modelem.
Niedawna premiera Androida 4.0 Ice Cream Sandwich – to jedno z ważniejszych wydarzeń w branży telekomunikacyjnej ostatnich miesięcy. Najnowsze dzieło Google redefiniuje możliwości autorskiego systemu operacyjnego. System został przystosowany do tabletów, dzięki czemu te urządzenia zyskają jeszcze więcej możliwości, a ich użytkowanie będzie jeszcze przyjemniejsze. Już teraz posiadacze najpopularniejszych tabletów Manta Multimedia: MID05 i MID06 mogą bezpłatnie pobrać najnowszą aktualizację systemu do wersji 4.0.
Po zmianie systemu, tablety zyskają szereg nowych funkcji, takich jak modyfikowalne gesty, nowy interfejs, foldery ekranu głównego, odnowione czcionki, zmienione animacje, wirtualne przyciski nawigacyjne, odświeżoną klawiaturę, system powiadomień i wiele innych. Dokładny opis procesu aktualizacji można znaleźć pod tym adresem. Aktualizacja jest całkowicie bezpłatna i każdy użytkownik tabletu może ją przeprowadzić we własnym zakresie, przy użyciu domowego komputera.
Wodoodporny, niewrażliwy na wilgoć …sprzęt w sam raz do łazienki, a konkretnie do tego, by skorzystać z niego w wannie. I nie chodzi tutaj o odporność na parę kropel. na wilgoć typową dla tego typu pomieszczenia. Urządzenie spełnia bowiem bardzo wyśrubowaną normę IP54, co w praktyce oznacza, że teoretycznie można na tablet wylać metrowy słup wody i nic złego nie powinno się w związku z tym przydarzyć. Meopad AQUA otrzymał 7 calowy ekran o rozdzielczości 1024×600 pikseli, Androida 2.3 Gingerbread, 5MP kamerę z tyłu i 1.3 na froncie, tuner cyfrowy 1Seg TV, 1GHz procesor, 512MB RAMu, 8GB pamięci wewnętrznej oraz baterię zdolną do pracy przez 6 godzin. Poza tym w specyfikacji znajdziemy Wi-Fi, GPS oraz Bluetooth. Nie napiszę: przydałby się, bo jakoś tak bez oporów korzystam z tabletu w środowisku wodnym, choć zdaje sobie sprawę z ryzyka uszkodzenia sprzętu. Ale to przecież esencja, cały sens użytkowania tabletu – korzystania wszędzie, gdzie tylko przyjdzie nam na to ochota. W przypadku modelu AQUA, oznacza to faktycznie całkowity brak ograniczeń – nawet jak nam się przyśnie, to najwyżej wyłowimy urządzenie z wanny, względnie będziemy mogli wejść z dotykową płytką pod prysznic, bez żadnej obawy o stan urządzenia. Pani na obrazku wygląda na bardzo zrelaksowaną…
Kto wie, kto wie… Sharp właśnie rozpoczął produkcję paneli HI-DPI (IGZO), a to właśnie takie ekrany (czy raczej ekran) miałby znaleźć się w hipotetycznym odbiorniku z logo jabłka na obudowie. Zresztą patrząc na tabelkę można także wysnuć inne wnioski co do zastosowania nowego produktu Japończyków. Idąc tropem Apple, od paru tygodni mówi się o wprowadzeniu ekranów Retina do komputerów produkowanych przez firmę z Cupertino. Chodzi o nowe MacBooki Pro oraz nową generację iMaków. Niebawem przekonamy się ile jest prawdy w tych przypuszczeniach. Uwagę zwraca stosunkowo niewielka przekątna wyświetlaczy. O ile 32″ iMac (względnie HDTV) nie budziłby wielkiego zdziwienia, to już 7 calowy iPad (mini) czy też 10 calowy MacBook (netbook Apple? Nigdy w życiu! @ Jobs) to raczej czyste sci-fi. Może zatem chodzi o zupełnie innego producenta PC / elektroniki mobilnej? Tak czy inaczej wyższa gęstość upakowania pikseli na cal wkracza raźno na rynek, sukces Apple jest tu wielce wymowny i można spodziewać się wysypu produktów z wysokim współczynnikiem PPI. Do tego w przypadku większych przekątnych dochodzi bardzo wysoka rozdzielczość. I tak w przypadku rozdzielczości 3840 x 2160 pikseli wydaje się, że to „ciut” za dużo dla odbiornika HDTV, choć z drugiej strony obecnie sprzęt 4K powoli wkracza do urządzeń wizyjnych, więc kto wie? Inteligentne skalowanie, bazowanie na kontencie via iTunes, odejście od tradycyjnego sygnały telewizyjnego na rzecz strumienia z Internetu mogłoby oznaczać nadejście jabłkowej rewolucji w segmencie telewizorów. Oczywiście znacznie bardziej prawdopodobne wydaje się wykorzystanie takiego 32″ panelu w nowym iMaku.
Plotki, ploteczki …te o jabłczanym posmaku najczęściej okazują się dalekie od prawdy. W tym wypadku nastąpił jednak prawdziwy wysyp nieoficjalnych wieści ze wspólnym mianownikiem „nowości z Cupertino”. Mamy więc cichą nadzieję, że któraś z informacji okaże się prawdziwa, coś o czym przeczytacie poniżej pojawi się za parę miesięcy w sklepach. W przypadku nowego smartfona z logo jabłka na obudowie plotki koncentrują się na dwóch rzeczach: telefon ma być wyposażony w większy ekran (zamiast 3.5″ pojawi się wyświetlacz 4″) oraz układ SoC znany z najnowszego iPada (A5X). Poza tym telefon ma otrzymać zupełnie nową obudowę typu unibody (coś ala biały MacBook sprzed paru lat, który miał taką właśnie obudowę). Jak widać telefon nie będzie wyposażony w zapowiadany chip A6, który pojawi się dopiero wtedy, gdy uda się opanować proces produkcyjny w rozmiarze 28nm. Poza tym iPhone (oznaczony kodowo N96) otrzyma 1GB RAMu.
Co ciekawe poza nowym smartfonem na rynek ma trafić nowy iPod touch. Wielu postawiło już krzyżyk na kolejnej generacji odtwarzacza PMP firmy Apple, być może przedwcześnie i zupełnie niesłusznie. We wpisach identyfikujących urządzenia kompatybilne z najnowszym iOSem, pojawia się ”iPod 5,1„. Obecna generacja sprzętu oznaczona jest jako iPod 4.1. Poza tym ponownie usłyszeliśmy o mini iPadzie. Urządzenie ma otrzymać 7.85″ ekran o rozdzielczości 1024×768 pikseli, czyli dokładnie takiej jaką dysponują wyświetlacze w iPadzie pierwszej oraz drugiej generacji. Dzięki mniejszemu ekranowi obraz będzie prezentował się nieco lepiej niż w wymienionych powyżej modelach. Co z tych rewelacji okaże się prawdą czas pokaże…
Jeżeli zapytamy kogoś z Microsoftu o następcę Windowsa Phone 7 to… na pewno niczego konkretnego się nie dowiemy. Ten deficyt informacji związany jest ze strategią rozwoju mobilnej platformy, z przewidywanym przez wielu przejściem z Windows Phone na Windowsa 8, który stanie się w ten sposób pierwszym, w pełni uniwersalnym systemem Microsoftu. Oczywiście wersja dla handheldów będzie się różniła od wariantu dla desktopów, ale nie powinniśmy się specjalnie dziwić takiemu obrotowi sprawy – wystarczy popatrzeć na nowy system MS choćby pod kątem jego otwarcia dla innej architektury (poza x86 będzie / jest ARM). Windows Phone nigdy nie stanie się platformą dla tabletów, to właśnie „ósemka” ma być środowiskiem dla tego typu sprzętu. A to wymaga integracji (w końcu zarówno jeżeli chodzi o tablety, jak i smartfony narzędzia programistyczne, filozofia tworzenia aplikacji są – patrząc na rozwój tego segmentu, na obowiązujące standardy – tożsame).
Nie można także zapominać, że Windows 8 wcale nie musi stać się wiodącym systemem desktopowym – wręcz przeciwnie, może się okazać że jest przez wiele lat tylko uzupełnieniem dla całkiem świeżego i bardzo dobrze przyjętego Windowsa 7. Nikt tu nie będzie chciał sobie robić wewnętrznej konkurencji. W tej sytuacji nowy Windows stanie się poniekąd eksperymentalną platformą, systemem który ma pozwolić firmie z Redmond osiągnąć dwa cele: wejść na rynek tabletów (dzięki integracji z mobilnymi komputerami, ma to się odbyć bezboleśnie dla interesów MS) oraz przećwiczyć wariant systemu uniwersalnego, działającego na bardzo różnych platformach sprzętowych (od handheldów, poprzez typowego komputery, kończąc na systemach pro, choć tutaj zapewne głównie będzie chodziło o usługi chmurowe). Jednak pojawiły się jakieś szczątkowe informacje na temat Windowsa Phone 8… wiadomo tyle, że nowa wersja (o ile powstanie) będzie obsługiwała aplikacje napisane dla poprzednika, innymi słowy zostanie zachowana wsteczna kompatybilność (co do niedawna wcale nie było takie oczywiste, wręcz pisano o konieczności… wymiany sprzętu). To co napisałem w nawiasie, byłoby naszym zdaniem klasycznym strzelaniem sobie w stopę.
Obecnie duży Note korzysta z dwurdzeniowej jednostki taktowanej zegarem 1.4GHz. Po upgrade będzie mógł się pochwalić znacznie wydajniejszym układem: wolniejszy chip ma zastąpić czterordzeniowy Exynos 4412, taktowany zegarem 1.5GHz. Oczywiście takie rozwiązanie ma jeden, zasadniczy cel – skutecznie rywalizować z Apple, z najnowszym iPadem. Ten co prawda otrzymał jedynie poprawiony SoC znany z iPada 2 (A5X), jednak ze znacznie szybszą, wydajniejszą grafiką. Rzecz jasna dla Koreańczyków liczy się głównie to, że największy rywal nadal bazuje na dwurdzeniowej jednostce, zaś nowe dotykowe płytki Samsunga miałyby czerpać pełnymi garściami z mocy oferowanej przez najnowsze, czterordzeniowe chipy. Warto nadmienić, że drugi z większym tabletów koreańskiej firmy – Galaxy Tab 10.1, także ma przejść kurację odmładzającą. Ma być tańszy, szybszy od obecnie sprzedawanego modelu. Samsung musi przyjąć nową strategię wobec arcyrywala – tytułowy sprzęt nie może konkurować ceną (w przypadku wyposażenia go w drogie piórko Wacoma), będzie on zatem droższy od najnowszego modelu z Cupertino. Jednak wyższą cenę ma uzasadniać lepsza funkcjonalność, wyższa wydajność. Odnośnie ceny, Koreańczycy, mają w zanadrzu model Tab 2, z ceną obniżoną do poziomu 400 dolarów (za wersję 8GB), a więc o 100 dolarów taniej od najtańszego wariantu nowego iPada (choć porównywalnie cenowo z nadal bardzo dobrym iPadem 2).
Zamiast maja będzie czerwiec. Opóźnienie jest stosunkowo niewielkie, ale irytujący jest fakt wiecznego spóźniania się Google z premierami zapowiedzianych wcześniej produktów. Poza tym niestety należy spodziewać się wyższej ceny. W tym wypadku sprawa nie jest jednoznaczna. Najnowsze informacje to 250 dolarów za tablet, wcześniej mówiło się o 199, a nawet 149 dolarach. Z tym że niewykluczone, że do sprzedaży trafi tańsza wersja wyposażona w reklamy, innymi słowy Google pójdzie drogą obraną przez Amazona. Przypomnijmy, prawdopodobnie produkcją sprzętu zajmie się Asus. Oby nie było kolejnych przesunięć terminów, a cena zmieniała się w dół, a nie w górę.
Wall Street Journal opublikował informację o bliskim otwarciu sklepu on- line Google oferującego androidowe tablety. Firma ma już doświadczenie w sprzedaży hardware za pośrednictwem własnego kanału dystrybucji… niestety nie jest to dobre doświadczenie. Google próbowało sprzedawać w ten sposób swój pierwszy telefon Nexus One z bardzo mizernym skutkiem. Teraz ma być inaczej i rzecz jasna lepiej. Będzie można kupić w ten sposób wybrane modele Asusteka oraz Samsunga. Zapewne jak tylko pojawi się na rynku tablet Google, także trafi do nowego sklepu. Wygląda na to, że firma nadal chce stworzyć coś na kształt, przynoszącego ogromne zyski, Apple On-line Store. Zresztą cały zamysł opiera się na tym, by skuteczniej rywalizować z iPadem, wspierać producentów androidowej, mobilnej elektroniki. Ciekawe czy ta próba się powedzie, czy też po paru miesiącach usłyszymy o końcu tego projektu…