Ogromna liczba przetworników, które trafiły na rynek w przeciągu ostatnich dwóch, trzech lat związana jest z dość nieoczekiwanym awansem komputerowego audio, które nagle stało się jednym z najważniejszych, a niektórzy twierdzą wręcz że kluczowych źródeł muzyki. Od dawna mamy do czynienia z muzyką pobieraną z Internetu, jednak wcześniej cyfrowa muzyka z sieci była w 99.9% przypadków nagraniami poddanymi silnej kompresji stratnej (rewolucja MP3), jeżeli już ktoś decydował się na przeniesienie kolekcji z fizycznego nośnika, to ograniczeniem był format czerwonej księgi, jakość płyty kompaktowej. Niektórzy szybko zauważyli, że dźwięk zgrany z płyty brzmi nierzadko lepiej od kompaktu (bo zawodny mechanizm czytnika, bo niedoskonała konwersja w odtwarzaczu etc.), tyle tylko że nie za bardzo można było docenić tą lepszą jakość. Przetworniki C/A od wielu lat integrowano z odtwarzaczami, czasy osobnych DACów wydawało się, dawno (temu) bezpowrotnie się skończyły. Poza tym komputer był, zresztą całkiem słusznie, uważany za bardzo kiepskie źródło – jakość kart dźwiękowych pozostawiała wiele do życzenia, dodatkowo PC to wiele zakłóceń i interferencji, mających negatywny wpływ na brzmienie – nikt zatem nie traktował serio brzmienia z komputera, jak widać do czasu.
Dwie rzeczy spowodowały eksplozję popularności PC-Audio oraz jego awans do pierwszej ligi jako źródła muzyki. Po pierwsze opracowano skuteczne metody ominięcia problemu zakłóceń, a głównym cyfrowym interfejsem stało się USB, które mimo że nie doskonałe, okazało się znakomitym transportem danych audio. Po drugie to, co egzystowało w studiach nagraniowych (względnie to, co stanowiło materiał dla audiofilskich, rzadkich wydań wysokiej jakości na fizycznych nośnikach): mastery, taśmy matki, muzyka zarejestrowana w bezkompromisowej jakości (wysoki bitrate, wysoka częstotliwość próbkowania) trafiło do szerokiej dystrybucji w Internecie. I nie chodzi tutaj o muzykę pobieraną z P2P, a oficjalną dystrybucję: wytwórnie fonograficzne, sklepy wirtualne, witryny artystów, co pozwoliło na popularyzację plików hi-rez, nawet jeżeli nie faktyczną to przynajmniej zakiełkowanie w powszechniej świadomości pojawienia się muzyki zarejestrowanej w znacznie lepszej jakości niż obowiązujący na rynku standard (mam tu na myśli CDA, choć można polemizować co jest tym standardem – niektórzy pewnie nie bez słuszności, powiedzą że jest to MP3/AAC, dźwięk poddany silnej kompresji stratnej). Nic zatem dziwnego, że na rynek trafiły setki różnorodnych przetworników C/A, wykorzystujących ogromny potencjał materiału hi-rez, wielki skok jakościowy jaki dokonał się ostatnio w dziedzinie audio. Jednym z przedstawicieli nowego trendu w branży, którym zajmiemy się w naszej najnowszej recenzji, jest DAC Matrix Quattro. Przetwornik, który (nie przesadzam) wbił nas w fotel. Szczegóły znajdziecie poniżej, w rozwinięciu. Zapraszam do lektury…