Autor: Antoni Woźniak
|
Kategoria: Artykuły, Audio, Handheldy, Slider
|
| Źródło:
HD-Opinie.pl
Nowe HiFiMANy HE-400 reklamowane są przez producenta jako słuchawki uniwersalne. W przypadku modeli ortodynamicznych takie stwierdzenie budzi od razu ciekawość, bo można o tego typu słuchawkach wiele napisać, ale nie to że są „uniwersalne”. Nie chodzi tutaj rzecz jasna o repertuar, a odpowiednie źródło/wzmacniacz, zdolne do napędzenia tak trudnych słuchawek, jakimi są modele planarne oraz elektrostaty. Pewnie kojarzycie japońskiego Staksa, który w swoich słuchawkach stosuje energizery, własne wzmacniacze i w praktyce nabywając elektrostaty, od razu w komplecie kupujemy odpowiednią skrzyneczkę (nie to, że nie ma alternatywy, bo jest, choć trudno osiągalna, ale i tak w 99% przypadków mamy „system Staksa” z obowiązkowym , firmowym okablowaniem). Z ortodynamikami jest o tyle podobnie, że też z byle czego nie zagrają, a wyższe modele wręcz wymagają dedykowanych wzmacniaczy.
Do niedawna byliśmy zatem „skazani” na dynamiczne konstrukcje, jednak parę lat temu sytuacja uległa zamianie za sprawą pewnej firmy. Amerykańsko-chiński HiFiMAN zaprezentował przystępne cenowo modele ortodynamiczne (magnetoelektryczne, zwane też planarnymi), które bardzo szybko zdobyły uznanie. Innymi słowy zapaliło się zielone światełko dla tego słuchawek i bardzo dobrze, bo jak to opisywali użytkownicy Staksów (do których porównuję modele planarne nie bez powodu, mają wiele cech typowych dla ww. elektrostatów) możliwości ich ukochanych słuchawek zostawiały wszelkie, tradycyjne modele dynamiczne daaaaleko w tyle. Można polemizować z tym wszelkie (każde generalizowanie ma to do siebie, że jest w jakiejś mierze przesadzone), ale faktycznie słuchając paru modeli u zaprzyjaźnionych melomanów wiedziałem od razu o co im chodzi. To nie było typowo słuchawkowe granie. To był inny świat. Pod wieloma względami lepszy, dający bardziej że tak powiem namacalne doświadczanie muzyki, które kojarzymy z dobrej klasy kolumnami. Po prostu umiejętności kreacji przestrzeni, pełnej niuansów sceny, pokazywania instrumentów „jak żywe”, ich bryły, mikrodetali zrobiły na niżej podpisanym spore wrażenie.
Tak, to faktycznie coś – pomyślałem. Potem udało się posłuchać prawie wszystkich modeli HiFiMANów. Świetne, ale piekielnie trudne do napędzenia, niezwykle wybredne słuchawki, wymagające przygotowania toru „pod nie”. No i w końcu pojawił się wspomniany model HE-400, „uniwersalny”, który – jak zachwalano – zagra nawet z takim iPodem. Dobra, pomyślałem, zobaczymy co zostanie z tego „ortodynamicznego grania”, względnie jak bardzo producent naciąga rzeczywistość, mówiąc o nowym modelu, że można go podpiąć pod każdą dziurkę. Co się okazało? Odpowiedź znajdziecie poniżej, czytając naszą najnowszą recenzję HiFiMANów HE-400. Zapraszam do lektury!
» Czytaj dalej