Od niedawna w branży karierę robi hasło: „Smart TV”. Mówi się o inteligentnych odbiornikach, które niebawem zastąpią większość domowego sprzętu AV, stając się swoistymi hubami multimedialnymi, urządzeniami wszechstronnymi, zdolnymi do odtwarzania wszelkich treści cyfrowych, dodatkowo pozwalając na wygodny dostęp do Internetu. To właśnie globalna sieć stanowi główny element, najważniejszą z możliwości jakie serwuje nam „Smart TV”. Początkowo chodziło o korzystanie w dość ograniczony sposób z paru przygotowanych przez producenta witryn / portali, dzisiaj możliwości nowoczesnych odbiorników są daleko większe, faktycznie sieć staje się alternatywą dla fizycznych nośników oraz tradycyjnych sposobów dystrybucji treści (platformy cyfrowe, telewizja naziemna). Dzięki syntezie tradycyjnej telewizji (ramówka, określony profil stacji) z praktycznie nieograniczonymi możliwościami jakie daje Internet (interakcja, współdecydowanie, komunikacja, media społecznościowe) tworzy się nowa jakość (IPTV), coś co faktycznie pozwala mówić o „inteligentnym odbiorniku”. Eksplozja popularności mediów społecznościowych pokazuje jak ważna jest nieskrępowana wolność wyboru oraz możliwość kreowania treści przez odbiorcę.
Ilość plotek na temat hipotetycznego telewizora Apple rośnie w tempie geometrycznym. Wróżenie z fusów – tak można zazwyczaj odnieść się do publikowanych tu i ówdzie informacji. Sami trochę swego czasu poplotkowaliśmy, ale powiedzmy sobie szczerze… w tej sprawie nie tylko nie można niczego pewnego stwierdzić, dodatkowo nie jest wcale wykluczone że żadnego telewizora z logo jabłka nie będzie. Tak czy inaczej mocne przesłanki za tym, że firma faktycznie prowadzi prace nad takim produktem daje biografia Jobsa, w której pada kluczowe: „rozgryzłem to” w nawiązaniu do planów dotyczących rynku TV. Co oznacza owo „rozgryzłem”? Jeden z autorów na All Things Digital napisał bardzo ciekawą i moim zdaniem trafną analizę dotyczącą tego, co powinno Apple zaoferować konsumentom w niezwykle konkurencyjnym segmencie rynku jakim bez wątpienia są telewizory oraz (dzisiaj już cyfrowa, nie analogowa) telewizja. Kwestie techniczne, technologie są w tych rozważaniach potraktowane bardzo po macoszemu i słusznie… jak wyżej, po co bawić się we wróżenie z fusów? Znacznie ciekawsze i chyba sensowniejsze wydają są dociekania w jaki sposób firma z Cupertino zdobędzie serca i umysły telewidzów. Może to się stać tylko w jeden, konkretny sposób – gdy wywrócimy cały rynek telewizyjny, kanały dystrybucji, cały model biznesowy do góry nogami. To piekielnie trudne zadanie, wyzwanie w sam raz dla kogoś takiego jak… Apple. Jeżeli w tym wypadku zadziała jabłkowy „Think Different”, to kto wie czy faktycznie nie będziemy świadkami rewolucji i to bynajmniej nie w sferze technologii (tutaj raczej nie ma się co spodziewać nowatorskich rozwiązań, szczególnie że konkurencja nie śpi i zdaje się będzie oferowała wszystko to, co zaoferuje Apple), a sposobu konsumowania treści, korzystania z telewizora. Smart TV to bardzo pojemne hasło, mieści się w nim także odmienny sposób oglądania, pozyskiwania kontentu. Tyle tylko, że to na razie w sumie ciekawostka (choć rozwój tech. sieciowych w TV jest bardzo szybki), trudno to co dzisiaj oferuje branża uznać za poważną alternatywę dla platform cyfrowych, dla ramówki, dla klasycznych kanałów, dla programów premium. I tutaj pojawia się Apple. Zamiast być skazanym na to, co oferuje dzisiejszy rynek telewizyjny, stwórz nowy model, wprowadź pełną dowolność, możliwość tworzenia indywidualnej ramówki, połącz to z siecią, ekosystemem a następnie daj możliwość stworzenia dokładnie takiej telewizji jaka ci najbardziej odpowiada…
Cóż, bardzo ambitną wizję przedstawił na niedawnej konferencji szef Google, pan Eric Schmidt. Jego zdaniem pod koniec 2012 roku najnowsza odsłona Google TV będzie zainstalowana w większości sprzedawanych na rynku odbiorników. Zresztą kto wie… nie da się przecież zaprzeczyć, że inny produkt Google – You Tube jest dzisiaj niekwestionowanym liderem, standardową aplikacją wideo która funkcjonuje we wszystkich sieciowych telewizorach oraz odtwarzaczach. Być może Google TV faktycznie trafi jako alternatywna usługa (w tym wypadku stawiam na przetwarzanie w chmurze, a nie fizyczne instalowanie androidowego software w telewizorze – jest to raczej wykluczone) do większości Smart TV? Firma była zresztą i jest nadal krytykowana za to, że tylko niewielka ilość producentów chce obecnie produkować sprzęt z GTV. Zdaniem Schmidta do wakacji 2012 zobaczymy całe mnóstwo firmowych telewizorów wyposażonych w google`owy ekosystem tv (precyzyjnie Schmidt użył sformułowania: „Google TV embedded in them”). Fakt, pojawiły się pogłoski (zdementowane) że Samsung pokaże na CES swoje odbiorniki z GTV 2.0, jednak na razie ze strony przemysłu nie widzimy przejawów jakiegoś wielkiego zainteresowania. Cóż, zobaczymy czy najnowsza odsłona Google TV faktycznie się (aż tak) spopularyzuje. Poniżej klip z wypowiedzią szefa Google…
Japończycy chcą najwyraźniej przenieść telewizję do Internetu. To znaczy zaoferować na swoich Braviach dostęp do najlepszych stacji telewizyjnych za pośrednictwem kabla LAN (lub WiFi). Może doczekamy chwili, w której telewizor zamiast tradycyjnego tunera będzie miał właśnie tylko i wyłącznie gniazdko LAN, które pozwoli na pełen dostęp do kontentu (zarówno tego sieciowego, telewizyjnego jak i lokalnego/zdalnego… mam tu na myśli biblioteki multimedialne w chmurze, albo umieszczone na dysku NAS). CEO Sony Howard Stringer mówi o nowej jakości, o „”different kind of TV”, co powiązane jest ściśle ze strategią „czterech ekranów”, zaprezentowaną niedawno przez japoński koncern. Chodzi tutaj o jednakowo prosty, szybki dostęp do wszelkich treści multimedialnych na ekranie TV, przenośnej konsoli, komputera, telefonu oraz tabletu (handheldów), wyposażeniu w takie możliwości całej sprzedawanej przez koncern elektroniki, która ma możliwość łączenia się z siecią (PS3, odtwarzacze BD, zestawy kina domowego, komputery Vaio…). Rozmowy nie są proste, bo to uderzenie w rynek tradycyjnej dystrybucji sygnału telewizyjnego, przede wszystkim w potężne sieci kablowe (US), w powiązane z wielkimi stacjami biznesy… tak czy inaczej, nie tylko Sony planuje przeniesienie wszystkiego do sieci. Podobne ruchy daje się zauważyć w przypadku Microsoftu oraz Google. Sony już wcześniej próbowało w przypadku PS3 na rozbudowę IPTV jednak z dość mizernym skutkiem. Może teraz pójdzie lepiej? Firma dodatkowo zapowiedziała, że te działania mają także na celu docelowo budowę jednolitego ekosystemu, przypominającego to co zbudowało sobie Apple. Zapewne jedną z najważniejszych kwestii będzie odpowiednie rozbudowanie oraz zabezpieczenie (pamiętamy głośny blamaż) PSN. Cóż, strategia wydaje się słuszna, pytanie jak z realizacją ambitnych zamierzeń?
Integracja obu najpopularniejszych portali społecznościowych w ramach jednej aplikacji ma jak najbardziej sens. Panasonic postanowił wprowadzić do swojego telewizyjnego marketu tego typu oprogramowanie, pozwalające użytkownikowi na szybki dostęp do Twittera oraz Facebooka. Na ekranie pojawiają się najnowsze wiadomości, wpisy na naszym profilu, możemy przeglądać, wprowadzać, publikować – oczywiście przyda się opcjonalna klawiatura, która pozwoli na komfortowe korzystanie z nowych możliwości. Poza tym Panasonic udostępnia gry Gameloftu – w sumie wprowadzono trzy tytuły, wszystkie za darmo, w tym samochodowe wyścigi Asphalt5, znane dobrze właścicielom handheldów. Firma mocno podkreśla chęć rozwoju swoich usług sieciowych, uważa (podobnie jak reszta branży), że obecnie czymś, co jest najbardziej obiecujące odnośnie rynku HDTV to właśnie integracja telewizorów z Internetem, SmartTV pod różnymi postaciami, które pozwala na sprzedaż nowych produktów (aplikacje oraz programy w ramach IPTV).
Jak Phoenix z popiołów odrodzi się niebawem google`owy pomysł na telewizję. Tym razem ma być bez porównania lepiej, bez żenujących wpadek (niedogadanie się z dostarczycielami kontentu – wyłączenie usług we wprowadzonym już na rynek produkcie). Po pierwsze, i najważniejsze, nowe Google TV to Android 3.x (Honeycomb). Można co prawda utyskiwać, że nie ma najnowszego ICS, ale to i tak spory postęp, bo wreszcie użytkownicy GTV będą mogli liczyć na konkretne, sensowne wsparcie. Poza tym sprzęt z najnowszą odsłoną usługi skorzysta z bazy oprogramowania dla Androida (nie jest tego dużo, w końcu mówimy o tabletowym Androidzie, ale też nic nie stoi na przeszkodzie, by uruchomić coś spoza dedykowanych aplikacji… najwyżej się zawiesi ). Generalnie nowe GTV ma być takim wieeeelkim VOD. Będzie można oglądać kanały (IP)TV, będzie można korzystać z wielkiej biblioteki filmów i seriali (pytanie gdzie konkretnie, bo wiadomo że restrykcje regionalne dotyczące dostępu do kontentu to rzecz właściwie nie do ruszenia) oraz w wygodny sposób wyszukiwać informacje (na sieci), wszystko będzie podlane społecznościowym sosem (rzecz jasna), a cała platforma ma być maksymalnie „user frendly”. Ważne, że tym razem Google nie pokpiło kwestii umów i wszystko co się będzie pojawiało w ramach GTV jest „zaklepane”, a nie udostępnione na zasadzie „a jakoś tam będzie”. Taka firma jak Google nie może po prostu pozwolić sobie na kolejną wpadkę, więc raczej to ma być, będzie na 100%. Pełna personalizacja ma być czymś, co przyciągnie tych, którzy nie mają już ochoty na oglądanie tradycyjnej TV (i tej nieco mniej tradycyjnej również). Nie wiadomo do końca w jaki sposób zostanie to osiągnięte, liczymy na coś naprawdę nowatorskiego. Na pewno jednym z zasadniczych elementów będzie zmodernizowane You Tube (HD, kanały TV, premium) oraz rozbudowywane Google Music. Aplikacje mają być zorientowane na oglądanie, użytkowanie na ekranie HDTV. Wśród firm wspierających widzę Sony – widać, Japończycy mimo fatalnego startu (pierwsza wersja Google TV to w przypadku „dużego” AV głównie, jeżeli nie wyłącznie Sony z serią TV oraz odtwarzaczy BD).
Nowa strategia YouTube zakłada zaoferowanie w ramach serwisu telewizji internetowej, kanałów tematycznych, które będą zawierały klasyczną (no prawie) ramówkę. Jest to próba wejścia na rynek usług telewizyjnych – wielkie sieci kablówkowe czy platformy sieciowe dopiero zaczynają penetrować temat IPTV, do tej pory koncentrując się na usługach typu PVR oraz VOD. Obserwatorzy rynku są zgodni co do tego, że właśnie IPTV ma przed sobą świetlaną przyszłość, dzięki zainteresowaniu producentów HDTV dzisiaj właściwie każdy odbiornik jest przystosowany do odbierania danych z sieci bez żadnych ograniczeń. Google chce zainwestować 150 milionów dolarów w ten biznes. Mają to być profesjonalnie przygotowane programy, które będą stanowić realną alternatywę / konkurencję dla tradycyjnych stacji. To oczywiście nowy nośnik reklamy, choć tutaj Google chce konkurować z przeładowanymi reklamą klasycznymi stacjami telewizyjnymi mniejszą ich ilością oraz ogólnie ich „mniejszą dokuczliwością” dla użytkownika (cokolwiek miałoby to oznaczać). Dodatkowo Google chce zaoferować możliwość wypożyczania seriali telewizyjnych, ogólnie więc chce zacząć zarabiać na YT, które do tej pory pozostawało darmowe. I zapewne nadal pozostanie w dużej mierze bezpłatne, ale pojawią się w ramach serwisu treści za które będzie trzeba zapłacić. Jak widać firma przygotowuje się sumiennie do startu swojego najnowszego projektu – Google TV wer. 2. Nowa platforma IPTV oparta na Androidze ma być zabezpieczona przed tym, co spotkało poprzednika. Zaraz po starcie oryginalnego Google TV duża cześć nadawców, właścicieli treści zablokowała dostęp do kontentu co było prawdziwym kubłem zimnej wody dla Google (oraz stosunkowo nielicznych klientów, którzy dali się skusić na pierwszy wariant GTV).
Cel jest prosty… przeistoczenie społecznościowej platformy wideo w platformę telewizyjno-multimedialną. Oczywiście pierwotny charakter zostanie zachowany, ale na YT ma się pojawić znacznie więcej materiałów mainstreamowych. Kontent spotykany do tej pory w serwisach premium, w VOD i tym podobnych miejscach ma stanowić nieodłączną cześć nowego YT. Google chodzi o to by maksymalnie uniezależnić się od kaprysów branży telewizyjnej co nie dziwi w kontekście problemów z jakimi spotkała się firma podczas promocji pierwotnego wariantu Google TV. Teraz ma być inaczej: Google nie popełni znowu tego samego błędu i po prostu sypnie groszem, wykupując prawa i licencje, zapewniając dostęp do kontentu użytkownikom googleowych usług. Mniej telewizji w telewizji? Idea IPTV niewątpliwie w jakiejś mierze konkuruje z tradycyjnymi kanałami dystrybucji, z klasycznymi programami, a Google widać jest zdeterminowane zmienić zasady gry. W sumie telewizor wcale nie musi być podłączony do tunera, wystarczy kabel ethernetowy by móc skorzystać z tego wszystkiego, co do tej pory zapewniała telewizja. Google chce rozdawać tutaj karty, bo to nie tylko potencjalnie bardzo rozwojowy segment rynku, ale przede wszystkim kolejny, atrakcyjny kanał dla reklamy. A ta, jak wiemy, stanowi ponad 90% przychodów twórcy Androida. Stąd zrozumiała wydaje się determinacja i spore fundusze jakie chce wydać Google, aby jego wizja Google w TV stała się w przyszłości obowiązującym standardem. Patrząc na resztę branży, każdy próbuje dzisiaj wprowadzić coś swojego w tym zakresie (Smart TV, Viera Connect etc), jednak to właśnie Google ma całościową wizję, jakby to miało wyglądać. Być może zakup Motoroli dotyczy nie tylko szeroko komentowanego przejęcia działu produkcji i patentów z zakresu elektroniki mobilnej, ale także produktów takich jak telewizyjne set-top-boksy… w końcu nie kto inny, jak Motorola jest tu jednym z potentatów (szczególnie na rynku amerykańskim).