Denon wkracza na rynek zaawansowanych stacji muzycznych, przedstawiając dwa produkty z nowej gamy Cocoon - Home i Portable - dwie zaawansowane stacje muzyczne z elementem dokującym, które oferują swoim użytkownikom wyjątkową prostotę obsługi. Połączenie stylu z dźwiękiem Hi-Fi to między innymi: kształt urządzenia jest również uzasadniony dbałością Denona o dobre i mocne brzmienie; dwudrożny system głośnikowy, duża komora akustyczna, kopułki przetworników wykonane we własnej technologii Denon Dual Layer Cones, porty basowe i zaawansowany system DSP w układach wzmacniających – wszystko służy optymalizacji dźwięku. Dodając do tego ergonomiczny kształt pilota zdalnego sterowania otrzymamy urządzenie bardzo łatwe w obsłudze i współpracy z zadokowanym iPhonem, iPadem lub iPodem touch. Kształt pilota nawiązuje do kształtu samego Cocoona i znacznie ułatwia korzystanie z wbudowanego w system radia internetowego, czy podłączonych źródeł zewnętrznych. Nowe modele urządzeń będą dostępne jeszcze latem bieżącego roku. O sprzęcie wspominaliśmy już wcześniej, teraz publikujemy więcej informacji na temat Cocoonów. Po Bowersie, po NADzie, kolejna duża firma z branży wskakuje do pociągu AirPlay… Cena jest zbliżona do produktów konkurencji, wynosi bowiem 2695 zł (obie wersje).
No proszę, wygląda na to, że nasze źródło okazało się nad wyraz wiarygodne. Co prawda iTunes Match nie pojawiło się w czerwcu, ale jest duża szansa, że trafi na polski rynek już niebawem. Właśnie dokonano zmian w regulaminie polskiego iTunes Store, co oznacza że prawdopodobnie w najbliższym czasie usługa ruszy w naszym kraju. Rzecz jasna samo pojawienie się nowego regulaminu nie jest jednak równoznaczne z wprowadzeniem tych usług do Polski, na razie oficjalnie nikt tego nie wprowadził. Z drugiej strony niektórzy użytkownicy jabłkowych handheldów informują o pojawieniu się w iTunes opcji Match (komputery z biblioteką iTunes) oraz możliwości wykupienia subskrypcji (w cenie 24,99€). Funkcja ta nie pojawia się u każdego i może nie działać prawidłowo. Podobne zmiany widoczne są na urządzeniach z iOS. Przypomnijmy, chodzi o usługę, która pozwala całą naszą kolekcję muzyki przenieść do chmury, „podmienić” pliki własne na materiał ze sklepu (tagowanie, okładki, czasami lepsza jakość, choć dotyczy to w praktyce tylko mp3-jek) oraz streamować takie archiwum z chmury na dowolne urządzenie z oprogramowaniem iTunes, jabłkowe handheldy etc. Dzięki iTunes in the iCloud można już autmoatycznie aktualizować bibliotekę multimediów (muzyka, filmy) na wszystkich urządzeniach przypisanych pod dane Apple ID.
Jak podaje Anandtech, ta pierwsza poważna przymiarka do tabletu, była wyposażona w procesor Pentium M, protoplastę mobilnych układów Core, które to Core niebawem trafi do konkurencyjnego Surface (w wersji x86). Jak wiadomo, Apple zdecydowało się na wybór innej architektury, w przypadku mobilnej elektroniki są to kości ARM, układy, które gwarantują odpowiednią moc przetwarzania, a przy tym charakteryzują się świetną energooszczędnością. Wtedy jednak, na początku XXI wieku, za wielkiego wyboru nie było – AMD nie stanowiło konkurencji, co prawda na rynku egzystowała firma VIA ze swoimi ultraoszczędnymi procesorami, ale te znowuż nie mogły pochwalić się zbyt dobrymi parametrami wydajnościowymi.
Apple ujawniło zdjęcia oraz informacje na temat przodka wszystkich iPadów podczas toczącej się właśnie rozprawy przed sądem, w której jabłczana firma walczy z Samsungiem. Co widać na fotografiach? Urządzenie nieodbiegające wyglądem od pierwszego iPada. Oczywiście było grubsze, zapewne sporo cięższe, bez przycisku Home, za to z dwoma elementami, które pojawiły się w urządzeniach, które znamy, które trafiły na rynek: gniazdo słuchawkowe (co specjalnie nie zaskakuje) oraz złącze dokowania (bardzo przypomina 30 pinowe gniazdo, stosowane po dziś dzień we wszystkich handheldach z logiem jabłka na obudowie). Jak wyglądał protoplasta? Galeria poniżej…
W nawiązaniu do naszej najnowszej recenzji czytnika PocketBook 622 Touch, warto zajrzeć do poradnika, który pojawił się na jednej z zagranicznych witryn. W przystępny sposób omówiono nie tylko kwestie związane z hardware, ale także dostępem do kontentu, plusami i minusami większej, bądź mniejszej otwartości na różnego rodzaju formaty. Nasz tekst, mimo że skupia się na ocenie i opisie wyżej wymienionego sprzętu, zawiera także wskazówki dotyczące wyboru odpowiedniego czytnika. Dzisiaj, gdy czytniki są tanie, kiedy mamy całkiem spory wybór tego typu urządzeń, warto zastanowić się chwilkę przed sięgnięciem po portfel. W Polsce mamy naszych dostarczycieli książek, prasy, na razie dostęp do materiałów oferowanych przez potentatów bywa ograniczony (dotyczy to głównie Amazona oraz Google, w przypadku Apple sporo rzeczy jest już dostępne). Niebawem na rynek trafi Nexus 7, tablet stworzony do konsumpcji mediów, w tym także książek (owszem, nie jest to czytnik, ale być może uda się skłonić co poniektórych do szybszego otwarcia swoich kramików w Europie, w Polsce). Na pewno sporo będzie się działo w tej materii w najbliższym czasie. Warto zatem wiedzieć, co i jak wybrać, aby potem nie żałować podjętej decyzji. Artykuł znajdziecie w linku źródłowym.
Powód takiego stanu rzeczy jest następujący: w Stanach obowiązuje określony, zielony standard dla elektroniki użytkowej (grupa EPEAT). Każdy produkt, który trafia do agencji rządowych musi spełniać te normy. W przypadku komputerów wyprodukowanych przez Apple te standardy zostały naruszone. Chodzi o klej stosowany do przytwierdzenia baterii w MacBookach. Już sama decyzja o takim patencie spotyka się z powszechną krytyką. Serwis iFixit, specjalizujący się w rozkładaniu dowolnego sprzętu elektronicznego na części pierwsze, zwrócił uwagę na mocny klej uniemożliwiający de facto podmianę baterii w nowych MacBookach. Co ciekawe, w przypadku iPhone czy iPada, gdzie samodzielna wymiana akumulatora także jest niemożliwa, Apple nie zastosowało tego typu rozwiązań (klej). Nie tylko federalne urzędy nie będą mogły kupować komputerów mobilnych z logo jabłka – w przypadku wielkich korporacji (np. Ford, GM) także obowiązują wspomniane standardy ekologiczne. Apple ma więc do nad czym myśleć – albo zrezygnuje ze stosowania klejów w swoich nowych laptopach do przytwierdzania toksycznych z natury baterii, zmieni konstrukcję swoich komputerów, albo będzie musiało pogodzić się z utratą części klientów. Poza klejem chodzi tu także o utrudniony recycling oraz bardzo utrudniony dostęp do wnętrza urządzenia (problemy z serwisowaniem, modyfikacjami – czynniki typowo użytkowe – jak widać nie tylko o ekologię tu chodzi)
Aktualizacja: Apple zrezygnowało z certyfikacji EPEAT. Firma najwyraźniej uznała, że nie opłaca się lądować w rankingach na szarym końcu. Oznacza to, że żadnych zmian w konstrukcji oraz podejściu w projektowanie nie może być mowy. Apple i tak koncentruje swoje wysiłki na rynku masowym, stąd utrata klientów korporacyjno-instytucjonalnych (PRO) nie będzie dla firmy specjalnie bolesna.
Aktualizacja 2: Apple – jak widać – przemyślało sprawę i podjęło decyzję o powrocie produktów na listę certyfikacji EPEAT. Warto rzucić okiem na wypowiedź Boba Mansfielda (główny inżynier Apple, obecnie na emeryturze) w tej sprawie, w której przyznaje że decyzja była dużym błędem.
Wall Street Journal to zasadniczo ktoś, kto w odróżnieniu od DigiTimes (które jest jak prognoza pogody, która ma te gorsze dni, kiedy zamiast spodziwanego słońca mamy rzęsiste ulewy) nie publikuje plotek wyssanych z brudnego palucha. Od paru dni sieć obiegają informacje o nowym, mniejszym 7″ modelu iPada, który miałby konkurować z tanimi tabletami w rodzaju Nexusa 7 oraz amazonowego Kindle Fire. Moment ujawnienia tych rewelacji nie jest przypadkowy – Google przed momentem ujawniło swoje urządzenie, które – co warto podkreślić – zebrało niezwykle przychylne opinie, wzbudziło bardzo duże zainteresowanie. Można chyba zaryzykować tezę, że oto pojawiła się realna konkurencja (choć nie do końca można porównywać iPada z Nexusem – to jakby inny segment tabletowego rynku), ktoś kto może zagrozić supremacji Apple. O co zatem chodzi odnośnie mniejszego tabletu z logo jabłka na obudowie? Po pierwsze o cenę – ta ma być niska, porównywalna z tym ile trzeba zapłacić za Nexusa z 16GB pamięci. Po drugie sprzęt ma uzupełnić ofertę firmy z Cupertino, która w przypadku handheldów dysponuje produktami z niewielkim, albo dużym ekranem dotykowym – nie ma nic pośrodku.
Jak pokazują wyniki rynkowe jest bardzo wiele osób, które są zainteresowane urządzeniami o przekątnej 5-8″. Apple nie ma tutaj nic do zaoferowania na chwilę obecną. To czy urządzenie zostanie wyposażone w panel IGZO, Retinę, czy wręcz przeciwnie będzie to nadal 1024×768 w formacie 4:3 nie jest w sumie aż takie ważne. Co źródło to inne (hipotetyczne) parametry – kluczowy jest sam fakt ewentualnego pojawienia się małego iPada na rynku. Byłoby to wbrew temu co głosił, lansował swego czasu Steve Jobs (nie dla 7 cali, ale też nie dla HDMI – a przecież niedawno pojawiło to złącze w najnowszym MacBooku PRO Retina) – widać Tim Cook postanowił nieco zmodyfikować strategię, dopuszczając rzeczy, które za jego poprzednika nie miały szans na realizację. Pierwszym możliwym terminem debiutu tytułowego modelu będzie jesień – wrześniowo-październikowy keynote na którym Apple pokaże nowego iPhone, być może nowego iPoda Touch oraz nową linię iMaków.
Nowa wersja iTunes 11 ma zawierać sporo zmian w stosunku do obecnego oprogramowania. Przede wszystkim zostanie pogłębiona integracja z iCloud. Zwiększone zostaną możliwości współdzielenia plików ze znajomymi, w tym kolekcji muzycznych. Apple chce tutaj nawiązać do znanych z Deezera oraz Spotify możliwości udostępniania utworów, albumów, rekomendowania własnej muzyki, własnych zbiorów. Wymaga to zgody wytwórni fonograficznych – obecnie toczą się finałowe rozmowy w tej sprawie. Nowe możliwości nie będą ograniczać się do dźwięku – podobne możliwości mają dotyczyć wideo, książek oraz podcastów. Gruntownemu faceliftingowi ma ulec sklep iTunes. Znacznie łatwiej będzie można wyszukać interesujące nas pozycje – nowy silnik wyszukiwania ma pozwolić na znacznie szybsze dotarcie do rzeczy, które nas interesują. Poza tym Apple planuje stopniowe rozdzielanie poszczególnych działów zakupowych oraz usług (osobne aplikacje, vide ostatnio wprowadzone podcasty). Chodzi o to, aby użytkownik mógł w prostszy sposób nawigować po wirtualnym markecie firmy z Cupertino. Ciekawe, czy firma zdecyduje się na jakieś niespodziewane funkcjonalności? Nie liczymy specjalnie na wsparcie niewspieranych do tej pory formatów – to praktycznie wykluczone, ale przykładowo wprowadzenie możliwości bezpośredniego pobierania plików do pamięci urządzenia, jakiś rodzaj administrowania byłyby na pewno bardzo pozytywnie odebrane przez użytkowników jabłkowych handheldów.
Bob Mansfield to człowiek odpowiedzialny za iPada (wcześniej, za inne jabłkowe handheldy). Główny inżynier, osoba która decydowała o tym, jak będzie wyglądał każdy kolejny tablet Apple. Nie przechodzi do konkurencji, nie zmienia profesji – po prostu przechodzi na zasłużoną emeryturę. Tym niemniej, to poważne osłabienie dla firmy, bo Mansfield miał decydujący wpływ na konstrukcję każdego z iPadów, które trafiły na rynek. Bob został zatrudniony w Cupertino w 1999 roku, w czasie w którym ster firmy przejął Jobs. Jak wiadomo, pomysł na tablet kiełkował w głowie legendarnego CEO pd dawna, ale nie było możliwości technologicznych by zrealizować ten projekt. W końcu jednak się to udało, a jedną z osób które walnie się do tego przyczyniły był wspomniany powyżej inżynier. Dan Ricco, bliski współpracownik zatrudniony w firmie mniej więcej w tym samym czasie, przejął obowiązki – od teraz będzie szefował całemu zespołowi osób, które designerom Apple czasami muszą powiedzieć: „nie, Panowie tak się nie da Panowie”.
Jeden z najpoważniejszych magazynów audio, amerykański Stereophile wydał właśnie bardzo ciekawą aplikację (niestety na razie na iOS, choć zapowiadają wersję na Androida) z rekomendacjami sprzętu grającego. To miarodajne źródło informacji, choć trzeba pamiętać że po pierwsze część marek to rynek amerykański, po drugie sporo sprzętu to urządzenia z bardzo wysokiej półki cenowej. Tak czy inaczej znajdziemy tam wiele cennych wskazówek. Magazyn ukazuje się od 1962 roku, opisuje komponenty i akcesoria hi-fi i hi-end, poza tym jest skarbnicą wiedzy o dźwięku (teoria), muzyce oraz brzmieniu. Jeśli zamierzasz coś dokupić do swojego systemu lub zacząć jego budowę, najpierw zapoznaj się z tym materiałem, który – moim zdaniem – jest lekturą obowiązkową. Aplikacja do pobrania pod tym adresem.