LogowanieZarejestruj się
News

W nawiązaniu: ideał PC Audio za rozsądne $ zwie się Sonore microRendu

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
nas-mr-as

W nawiązaniu do poprzedniego wpisu o systemie komputerowym pod audio rodem z Antypodów. Tamten wynalazek kosztuje 6500 dolarów, ten tutaj 650. Dziesięć razy mniej. To nie jedyna zaleta, bo choć nie jest to tak rozbudowany komputer co opisany wcześniej DX2 to jednak ma – poza ceną – jeszcze jedną, niezaprzeczalną zaletę… nie wygląda jak komp, nie zajmuje tyle miejsca co komp, w ogóle nie wymaga konfiguracji i obsługi niczym komp. To właśnie idealne, bo „niekomputerowe” źródło PC Audio. Całość zamknięta a miniaturową obudowę wykonaną z aluminium, przypominającą jako żywo jakiegoś niewielkiego DACa. Tutaj mamy, coś innego niż wszystko to, co do tej pory pojawiło się na rynku. Bo ten wyspecjalizowany komputer jest właśnie wyspecjalizowanym transportem audio z własnym oprogramowaniem systemowym/front-endem*. I choć może być dowolnie zastosowane któreś z popularnych rozwiązań (Squeezebox Lite, AirPlay, DLNA, front-end JRivier etc) to sednem jest kompletne rozwiązanie z własnym protokołem tj. RAAT via Roon, względnie takim sofcie jak HQ Player NAA. A dokładnie to wykorzystanie microRendu w roli końcówki/transportu czytaj end-pointu, przykładowo z modułem Roon Ready. Wtedy wystarczy serwer NAS z zainstalowanym oprogramowaniem Core i już mamy wszystko, by grać z plików, elegancko łącząc opisywane rozwiązanie z systemem audio. Oczywiście można też skorzystać z LMS (Squeezebox) z SqueezePadem czy iPengiem …opcji jest więcej:

Możliwości Sonore microRendu w oparciu o zainstalowane moduły:

  • SqueezeLite
  • ShairPort
  • MPD/DLNA
  • HQ Player NAA
  • RoonReady

To, co robi tutaj ogromną różnicę, poza wspomnianym oprogramowaniem (sterowanym przez Roon Remote na innym komputerze, czy – co bardziej prawdopodobne i wygodniejsze, dotykowo na handheldzie) jest implementacja USB, a właściwie cały tor sygnału, czy precyzyjniej tor danych audio, jakie przechodzą przez naszego bohatera. Tak, cały sekret tkwi w tym, jak to skonstruowano, jak wiele zrobiono by problemy znane z wykorzystania interfejsu USB całkowicie wyrugować w tym projekcie. I wiecie co, patrząc na ten komputerek przez pryzmat własnych doświadczeń z branży IT, widzę że to jest właśnie to koszerne, w 100% dopasowane rozwiązanie – idealny interfejs / transport USB audio, bez żadnych „ale”. Dlaczego? Popatrzmy na tę specjalizację i doceńmy, jak wiele zrobiono by uniknąć interferencji, wpływu poszczególnych komponentów typowego komputera, wpływu negatywnego, na odtwarzanie muzyki przez takie źródło. Dwurdzeniowy układ to jednostka z pamięcią operacyjną funkcjonująca jako System On Module z dedykowanym oprogramowaniem. Wspominałem we wcześniejszym wpisie jak ważne to zagadnienie, jak ważny jest tutaj OS*, w ogóle oprogramowanie, w tym przypadku mamy całość opracowaną SPECJALNIE POD AUDIO, bez kompromisów, napisaną właśnie dla tego audio komputerka. Przy czym sam system daje nam coś, co stanowi przewagę komputerowego OS*, nad rozwiązaniami zamkniętymi, tj., możliwość modyfikacji, wprowadzania nowych wersji software, instalowania w przyszłości nowych aplikacji. Tyle, że nie ma tam ani śladu edytora tekstu, obsługi drukarek, integracji komunikatora oraz programu pocztowego itp spraw… to czysty kod pod audio*. I to, moi drodzy, robi różnicę i powoduje, że to ambitniejsze, dojrzalsze rozwiązanie od jednak tylko zmodyfikowanego Linuksa w przedstawionym w poprzednim wpisie komputerze z Nowej Zelandii (ta sama dystrybucja, jednak w przypadku Sonore poszli znacznie dalej w optymalizacji oprogramowania, to w 100% kompilacja pod audio!)*.

Minimalizm w tym wypadku, to minimalizm formy, bo treść jest MAX (to jedyny taki micro PC w 100% zaprojektowany pod audio – tylko i wyłącznie pod audio)

 * Sonicorbiter OS to oparty na Open Source (Fedora) system całkowicie zoptymalizowany pod audio. Kompilacja jest przyporządkowana tylko i wyłącznie jednemu celowi: przesłać dane audio z gniazdka LAN i dalej wysłać jako sygnał via USB do zewnętrznego przetwornika. Dodatkiem jest któryś z front-endów, czyli warstwa softwareowa odpowiedzialna za zawiadywanie odtwarzaniem oraz nawigowanie po zbiorach. Tu nie ma żadnych, niepotrzebnych elementów, typowych dla każdego komputerowego OS. W końcu komputer, z definicji, to urządzenie wielozadaniowe – no właśnie – tyle, że nie mówimy o typowym komputerze, bo ten tutaj jest właśnie WYSPECJALIZOWANY, bardzo wyspecjalizowany, a funkcjonalność OS dopasowana do tego, co powyżej tzn. wybrać i przesłać dane audio. Koniec, kropka. Odtwarzacz audio bez zbędnych dodatków. Czysty. Taka idea przyświecała twórcom tego projektu! Za całość odpowiada Sonore / Simple Design oraz Small Green Computer. Całość działa jak w przysłowiowym tosterze – niczego nie musimy wiedzieć o kompilacjach, o Linuksach, o komputerowych OSach… UX to prostota porównywalna z klasycznymi źródłami (nośniki). Wybieram wykonawcę, naciskam play, leci. Tyle. Konfiguracja to trzy tapnięcia w ekran dotykowy. I TO JEST TO! Linux jako fundament z przyjaznymi jw. front-endami audio (Roon!), z okiełznanym zapleczem hardwareowym (sprzęt) oraz ze skonfigurowanym przez producenta oprogramowaniem. Wreszcie ktoś tego dokonał! :)


To pierwszy taki system, gdzie całość oparto na przesyle danych in/out z zastosowaniem przygotowanego pod transfer muzyki LANu oraz USB. Pobieramy zatem dane z sieci za pomocą skrętki pakietowo, bezstratnie, z ewentualną korekcją, finalnie otrzymując bezbłędny zbiór zer i jedynek, następnie dane te trafiają do odbiornika USB, który wyposażono w doskonalszą wersję Regena – regenerator sygnału (interfejs USB), którego niedoskonałości tj. opóźnienia czasowe, jitter są powszechnie znane i z którymi na różne sposoby się walczy. Tutaj USB to nie magistrala z współdzielonymi procesami / urządzeniami, a audio droga dla audio sygnału. Tylko i wyłącznie. Całkowicie odcięto tutaj procesor (inne odwołania), wszelkie dodatkowe interfejsy (a to jakieś HID, jakaś kamera, jakiś kontroler), przerywania jakie znajdziemy w typowym systemie komputerowym – tu nie ma NIC, co mogłoby zakłócić sygnał. Wyeliminowano wszelkie, faktyczne jak i potencjalne źródła zakłóceń! Izolacja, separacja od zakłóceń, szumu wraz z własnym zasilaniem obu interfejsów gwarantują, że na tym etapie (tj. w źródle cyfrowym tzn. transporcie cyfrowym, czytaj opisywanym PC) nic, absolutnie nic nie popsuje sygnału. Dopasowanie impedancji oraz integracji sygnału z faktyczną eliminacją jittera to cel, który udało się w tym projekcie osiągnąć twórcom i – jak mówi John Swenson (zaprojektował Regena oraz opisywanego PC) – „w tym przypadku nie trzeba już niczego z sygnałem robić, bo ten trafia do DACa w idealnej, wzorcowej postaci”.

Dodajcie, do tego co powyżej, Roon-a i mamy komplet!

Lepsze oscylatory, wyłączenie „brudnych” układów (CPU, pamięć, stopnie zasilania), ich odseparowanie, tworzy coś na kształt układu DAC z zewnętrznym, precyzyjnym zegarem, z osobnym, precyzyjnie dopasowanym zasilaniem**. Tak właśnie wygląda ten IDEALNY TRANSPORT PC AUDIO. Wraz z odpowiednim, takim jak opisany przed chwilą, przetwornikiem (łatwo zaprzepaścić cały układ, tor, przez coś, co wprowadzi nieład – dobry DAC to arcyważny element), można w oparciu o microRendu zbudować wzorcowe źródło komputerowego dźwięku, idealny odtwarzacz plikowy. Dopasowanie zegara wraz z odpowiednim, napisanym specjalnie – jeszcze raz podkreślę – oprogramowaniem systemowym, pozwala temu komputerkowi przeistoczyć się w coś, co teoretycznie stanowi cyfrową referencję, punkt odniesienia dla każdego plikowego źródła audio. Wiele razy podkreślałem jak ważne jest zasilanie i jak poważnym problemem jest dostarczenie odpowiedniego prądu w komputerowych aplikacjach audio. Właściwie jest to niemożliwe odnośnie PC, a precyzyjniej – tak było aż do pojawienia się opisywanego urządzenia. Zamiast siejącej płyty głównej z ekstremalnie zaszumionymi konwerterami zasilania (DC-DC), zamiast bałaganu jaki pojawia się nawet w przypadku drogich liniowych zasilaczy zewnętrznych, które dostarczają w typowych płytach głównych zasilania pokonując skomplikowany tor, tutaj mamy czystą ścieżkę dla zasilania opartą na liniowym regulatorze aż do portu USB i dalej zew. do USB DACa. Nie ma konieczności stosowania przełączników, konwerterów, całość oparta jest na dedykowanym dla konkretnego interfejsu rozwiązaniu. To coś innego, niż micro PC, unikalnego – to nie jest oferowany przez Sonore Sonicorbiter SE (komputerek ala Raspberry Pi, oparty na typowej typologii, w żadnym stopniu nie przystosowanej do bycia wyspecjalizowanym, komputerowym transportem audio) oraz zminiaturyzowany PC x86, których zatrzęsienie znajdziemy obecnie na rynku (vide Fooko PC (2), czy inni kieszonkowy pecet – czekający na pogłębiony opis – eGreat i5). To unikalna rzecz, podkreślam, bo zaprojektowana od podstaw pod transport plikowy, a nie dostosowana (jak wymienione konstrukcje) do tej roli!

 

Tylko tyle i aż tyle: LAN in –> USB out…

** jako zasilacz można zastosować produkt iFi (kosztujący rozsądne 49$) albo coś od naszego rodzimego Tomanka (właśnie piszę do Pana Tomasza w tej spawie ;-) )

 

Właśnie zasilacz, oczywiście zewnętrzny (nie ma go w komplecie – dla jasności – to dodatkowy wydatek… można kupić dowolny 6/9V, można wyspecjalizowany jw i zapewne warto taki właśnie), zaprojektowany pod to konkretne urządzenie, odgrywa tu jedną z kluczowych ról. Opisane powyżej, odseparowanie poszczególnych sekcji zasilania, zastosowanie osobnych domen w zależności od tego co zasilamy energią, z osobną optymalizacją dla interfejsu LAN oraz dla USB to coś, czego nigdzie indziej (poza opisywanym PC) w takiej formie nie uświadczymy. Innymi słowy, ktoś po raz pierwszy, stworzył komputer, którego konstrukcja w najdrobniejszym szczególe realizuje postulat transparentności, braku interferencji oraz czystego zasilania w ramach komputerowego transportu audio. Niesamowite!

A to jeszcze nie koniec, bo konstruktorzy zadali sobie wiele trudu by podsystem pamięci (operacyjnej i masowej) także był „koszerny”, tj. nie generował problemów w trakcie odtwarzania muzyki. W sumie układ i.MX6 korzysta z trzech różnych podsystemów pamięci – jest RAM tj. moduł DDR3, jest pamięć podręczna NVRAM (flash ROM Cisco) oraz karta pamięci SD. Całość finalnie jest bardzo szybka, system ładujemy z karty SD, co ma zabezpieczać nas przed ewentualnością wystąpienia jakiś problemów, błędów w oprogramowaniu. Jeżeli system będzie działał niestabilnie, przestanie działać jak należy, wystarczy pobrać oprogramowanie systemowe na inną kartę (bywa, że winien jest właśnie nośnik – wymienny oznacza brak konieczności wymiany wewnętrznego dysku) i przeprogramować komputer. Sam kontroler kart SD jest powolny w stosunku do szybkich pamięci półprzewodnikowych (SSD), ale ma też duże zalety w takiej aplikacji, takie jak niewielki szum oraz ekstremalnie niewielkie zapotrzebowanie na energię. Po załadowaniu OS wraz z softwarem do pamięci, całość działa bardzo szybko. Rzecz jasna obsłużymy wszystko jak leci odnośnie formatów audio, tj. DSD/DXD aż do poziomu PCM 32/768 oraz 1 bit aż do 512. Jak każdy komputer, ten tutaj także będzie „future proof”, pozwoli na dopasowanie transportu pod aktualne potrzeby, wymagania. Zawsze.

Przykładowy system oparty na microRendu

DF to fajny DAC, są jednak inne, lepsze od niego USB DACzki tj. hiFace DAC M2Techa, HA-2 Oppo czy Hugo Mojo (a to tylko opcje USB DAC / USB DAC & bateria) 

Cóż można tutaj dodać? Chyba jedno tylko: ten mini PC wyspecjalizowany pod audio wcześniej, czy później, trafi do nas jako finalne źródło plikowe, będzie to koniec poszukiwań ideału PC Audio. Wraz z Roonem, Tidalem oraz NASem (zawiadywanym przez Core Server), Sonore microRendu będzie docelowym rozwiązaniem. To, co będzie dosmaczać, zmieniać, przyprawiać to różne przetworniki C/A – tu zawsze znajdzie się coś nowego, ciekawego. Czy produkt Sonore przekreśla dotychczasowe rozwiązania z zakresu dźwięk z komputera? No nie powiedziałbym. Pamiętacie interfejs thunderboltowy TAC-2/elgato dock, który niedawno opisywałem? No właśnie. To zapewne podobny opad szczęki i coś, co ustawia wszystko w określonej hierarchii, porządku. Wiem, że „piorun” to w dużej mierze ominięcie wielu wspomnianych problemów w aplikacji USB Audio, to ten kierunek, przy czym nie wyklucza to progresu wynikającego z bezkompromisowej konstrukcji CAŁEGO systemu komputerowego, z dedykowanym OS, z misternie zaprojektowanym układem.

To właśnie o microRendu mowa.

Wow!

Komentarze Czytelników

  1. emdeend

    Fajnie, że takie rzeczy się tutaj pojawiają. Dzięki za tekst
    .
    Mam tylko problem z punktem odniesienia. Wiadomo, że trzeba posłuchać, ale też tego typu nowinki ciężko wyrwać na odsłuch. Funkcjonalnie rozumiem, że w pewnym sensie rozwiązanie zamyka poszukiwania, ale jak wygląda poziom dźwięku?
    To takie moje luźne przemyślenie / życzenie. Żeby teksty nie wyglądały, jak pochwała wszystkich nowinek (patrz HI-FI Choice), ale pozwalały też lokować urządzenia w skali bezwzględnej.

    Dzięki. Pozdrawiam 5!

  2. Antoni Woźniak

    Dziękuję :) Jak trafi do nas to już z rąk nie wypuścimy. Nie widzę tutaj żadnych elementów do których można by się przyczepić (teoria). W praktyce oczywiście trzeba rzecz podpiąć i sprawdzić, także od strony stabilności działania OS, jego podatności na współpracę z interfejsami etc. Pytanie, czy znajdzie się w Polsce dystrybutor? W sumie nie jest to dla mnie aż takie istotne, bo planuję to nabyć, ale ogólnie, dla zainteresowanych, może to być ważny czynnik (gwarancja, wsparcie itp).

    Jak napisałem w jednym z ostatnich wpisów (a powyżej wspomniałem), dla mnie czymś teoretycznie jeszcze lepszym może być transport PC oparty na interfejsie Thunderbolt oraz ewentualne 2-w-1, czyli warstwa serwerowa zaimplementowana w takim supertransporcie PC (czy może poprawniej superźródle PC). Zaletą takiego rozwiązania byłoby wyjęcie spod równania (tor) istotnego dla całości elementu tj. magazynu danych (zwykle jest to jakiś NAS). Unikamy ewentualnych problemów wynikających z jakiś tam niedostatków infrastruktury sieciowej oraz zastosowania dodatkowego komputera w torze.

Dodaj komentarz