LogowanieZarejestruj się
News

Co słychać? Wybieramy się na AudioShow, Pebble ma drugą szansę…

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
zdjęcie 5

Wróciłem do świata żywych. Problemy zdrowotne mają to do siebie, że potrafią skutecznie pokrzyżować plany. Niestety tym razem musiałem zrobić sobie przerwę, przymuszony okolicznościami. Oby się nie powtórzyło. Ambitny plan (teraz to ambitne plany) zrobienia relacji z jednej z największych imprez branżowych w Europie (AudioShow) mógł się nie powieść, ale (chyba) damy radę. Poza możliwością przekrojowego spojrzenia na rynek audio, wystawa daje unikalną szansę spotkania z producentami oraz dystrybutorami. I głównie po to się tam jedzie – porozmawiać, zobaczyć, dowiedzieć się, zapoznać i na końcu, ewentualnie, posłuchać… choć z tym, bywa różnie, ale trudno obwiniać tutaj kogokolwiek (tzw. czynniki obiektywne, czytaj tłumy, gęsto, głośno, bez szans na odpowiednie warunki). Będę w niedzielę (prawdopodobnie), może uda się spotkać któregoś z Czytelników, kto wie?

Druga sprawa to Pebble. Ma drugą szansę. Tak zwany smartwatch, który w tym wypadku faktycznie zasługuje na to miano, mimo że wcale nie jest najbardziej zaawansowany, czy naładowany funkcjami. Początkowo, o czym wspominałem, odrzuciła mnie forma. Ta forma w wydaniu plastikowym nadal podoba się średnio, choć wersja czarna (całościowo czarna) jest ok. To taki Swatch, czyli można bez wstydu nosić, choć szału nie ma. Wiadomo, to element ubioru, musi być dobrze wykonany, najlepiej elegancki, z dobrych materiałów. Tutaj tego zwyczajnie nie ma, choć trzeba docenić kompaktową na tle konkurencji (te grube, przerośnięte koperty… brrrr) obudowę. Tym, co robi zasadniczą różnicę jest oprogramowanie. I w tym aspekcie Pebble zdecydowanie deklasuje wszystko, co się do tej pory na rynku pojawiło. Te ponad 1000 aplikacji (z czego duża część do chłam, ale znajdziemy kilkadziesiąt przydatnych, a czasami wręcz genialnych aplikacji) to jest potencjał, to jest coś, co zdecydowanie ma znaczenie. Plus czas działania na baterii. Porównując Pebble z zapowiadanym produktem Jabłka – Apple Watch będzie bez sensu. Nie widzę sensu w codziennym ładowaniu zegarka. To nie przejdzie, to jest idiotyczny pomysł. Apple musi coś z tym zrobić. Pebble, mimo że ma może 10% możliwości (choć właściwie nie, dzięki zapleczu developerskiemu możliwości nierzadko są / będą zbliżone), to faktycznie zegarek, bo można z niego przez 5 dni intensywnie korzystać. Przez tydzień, jeżeli chcemy głównie dowiadywać się która to godzina. Testuję i po zakończeniu zdam relację. Wersja metalowa może być strzałem w dziesiątkę (na marginesie). Poniżej parę fotek.

No i na koniec, wszystkie zaległości w najbliższych dniach nadrobimy. Będzie sporo do poczytania. Wreszcie…

» Czytaj dalej

Będziemy testować… kolejny, topowy DAP: Calyx M

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Calyx_M_0_3

Jest piękny, jest znakomicie wykonany, dysponuje pełnym wsparciem dla wszelkich hi-resów jakie zażyczymy sobie odtwarzać… do tego ten interfejs… tak Calyx M to coś, co wyrasta na groźnego konkurenta high-endowych, mobilnych odtwarzaczy od HiFiMANa, Astell & Kern (rivera) czy Basso etc. Sprzęt nie tylko prezentuje się nad wyraz urodziwie, ale jak zachwala dystrybutor, firma GFmod, brzmi nieprzyzwoicie dobrze :) Ok, zweryfikujemy to nieprzyzwoicie z przyjemnością, zresztą nadarza się ku temu dobra okazja, bo będziemy testować parę nowych słuchawek (pełen przekrój: od dokanałówek po planarne potwory). Przeegzaminujemy nowość z koreańskich fabryk. Czego tam nie ma… przetwornik ES9018-2M Sabre, dotykowy, OLEDOwy wyświetlacz HD, obsługa DSD 128 oraz plików PCM do 384KHz (maks. zmieścimy 320GB muzyki – 256 na karcie SD oraz 64 w pamięci wew.) , niezwykle wyśrubowane parametry, których nie powstydziłby się sprzęt high-endowy za sto tysięcy dolców ;-) …całość prezentuje się naprawdę niczego sobie. Moją jedyną wątpliwość budzi niezbyt długi czas działania na baterii. Pięć godzin to ciut mało, mam jednak w zanadrzu nowe, bardzo pojemne banki energii (HyperJuice… na marginesie nowa bateria dla makówek powala możliwościami, wg. mnie skończona doskonałość), będzie zatem możliwość uzupełnienia słabnącego akumulatora w trasie. Nie wiem jak wypadnie w praniu, ale ten cały M:USE, interfejs urządzenia, niezwykle mi się podoba, co więcej widzę w nim rękę nie tylko dobrego designera, ale także kogoś kto wie co to znaczy ergonomia. Cena 1000 euro, czytaj 4200 złotych (pytanie, czy dokładnie za tyle będzie można tego DAPa u nas kupić?). Czekamy na egzemplarz testowy, poniżej pełna specyfikacja oraz kilka zdjęć (na headphone.guru opublikowano test, jak dla mnie za dużo opisu sprzętu, za mało opisu dźwięku, trochę mało tego, poza tym dobór słuchawek mógłby być nieco większy, bardziej przekrojowy)…

 

» Czytaj dalej

Definitywne rozstanie z plazmą

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
PDP Hi Vision 4K

To już koniec. PDP przechodzi do historii. Ostatni Mohikanin, firma LG, właśnie zapowiedział wycofanie się z produkcji paneli plazmowych. Po wcześniejszej rezygnacji Panasonica, końcu produkcji u Samsunga (30 listopada br.) rok 2014 będzie ostatnim, w którym z taśm zejdą plazmowe panele. Powody są znane i od wielu lat podnoszone. Produkcja PDP nie opłaca się, to dużo droższa technologia od taniego jak barszcz wytwarzania matryc ciekłokrystalicznych. Dla konsumentów (podobno) istotną sprawą był większy pobór energii oraz zazwyczaj wyższa cena telewizorów plazmowych w odniesieniu do modeli LCD. Oczywiście poza wspomnianymi powodami oraz mniej, lub bardziej dokuczliwymi cechami „charakteru” był jeszcze jeden czynnik podnoszony na równi przez zwolenników oraz przeciwników PDP… jakość obrazu. Przeciwnicy zazwyczaj mówili o gigantycznym postępie (co jest faktem) jaki dokonał się w przypadku telewizorów ciekłokrystalicznych i ich zbliżonych do PDP parametrach jakościowych. Jak się jednak okazało i nadal okazuje, plazma ma do zaoferowania co najmniej dwie, jak nie trzy rzeczy, które mogą przynieść dużo lepsze efekty wizualne od najlepszych ekranów LCD. Po pierwsze panel plazmy jest nadal płynniejszy, lepiej sobie radzi odnośnie reprodukcji dynamicznych scen, zauważalnie lepiej jest także w przypadku kolorów. To co prezentuje plazma to naturalniejsze barwy, szersze kąty widzenia, lepszy kontrast… tego wszystkiego LCD nie oferuje na takim poziomie. Dodajmy do tego znakomitą czerń (głęboką, a przy tym, pozwalającą dojrzeć szczegóły), która zawitała najpierw w legendarnych plazmach Kuro firmy Pioneer, a następnie trafiła do plazmowych ekranów Panasonica.

Przez chwilę wydawało się, że plazma jeszcze nie zginęła, że jeszcze da się ją uratować. Nadzieje podsycała Korea, gdzie ulokowane są fabryki, wyrażała gotowość kontynuowania produkcji. Nic z tego jednak, jak widać, nie wyszło. Wobec zamknięcia wszystkich fabryk dostarczających panele PDP*, jest kwestią paru miesięcy kiedy ostatnie telewizory tego typu znikną definitywnie z rynku. Czy gorsze zatem wyparło lepsze? Niekoniecznie, bo faktycznie materiał 4K na dostosowanym odbiorniku (LCD) może prezentować się bardzo dobrze, dodatkowo możemy zawsze zdecydować się na model z miejscowym wygaszaczem ekranu oraz wieloma technologiami niwelującymi wady tego typu matryc. Następcą plazm mają być ekrany OLEDowe, niestety tutaj postęp jakby przyhamował. Nośnym tematem jest także 4k, …coraz więcej materiałów, coraz większa dostępność. Na razie ceny organicznych paneli utrzymują się na wysokim, nieakceptowalnym, dla większości poziomie. Technologia ciekłokrystaliczna też dobiega swoich dni.

Sam korzystając z plazmy na co dzień, mogę to skomentować następująco…. jaka szkoda. Z drugiej strony, rozumiem powody i nie dziwi mnie to, że wycofano się z produkcji PDP, wręcz nawet dziwię się że trwało to tak długo. Już od paru lat mówiło się o plazmie tylko i wyłącznie w kontekście wygaszania produkcji, rezygnacji z oferowania telewizorów wyposażonych w panele plazmowe. Pozostaje tylko żałować, że Panasonic nie pokaże czegoś lepszego od Kuro (to właśnie w kolejnej, już nieplanowanej, generacji była szansa na jednoznaczną detronizację Pioneera), że wszyscy zaangażowani nie wprowadzą ultra wysokiej rozdzielczości, nie pojawią się nowe warstwy antyodblaskowe etc. Niestety to wszystko nas ominie. Dla osób bezkompromisowych odnośnie jakości pozostaną topowe modele projektorów, które nie tylko zbliżają się, ale często prezentują czy prezentowały znacznie lepszą jakość od paneli PDP. Dla osób z przepastną kieszenią będą OLEDy, które na razie nie mogą być alternatywą cenową, do tego mają duże problemy z właściwym odwzorowaniem pełnej gamy kolorów.

*Jak ktoś szuka dużego HDTV i nie wie za bardzo co kupić, polecam przejrzeć aukcje, sprawdzić w jakiej cenie są oferowane obecne modele PDP. Można spróbować szczęścia z używanym PDP, ale przed zakupem trzeba dokładnie się jemu przyjrzeć. W starszych problemem były duszki oraz możliwość trwałego wypalenia elementów. Pamiętajmy także o żywotności (też raczej w kontekście starszych modeli)

 

 

Wreszcie news o czymś innym niż Apple. ADL zawita do Kraju nad Wisłą

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
1548_ADL_A1-2-Chip

Wreszcie, chciałoby się rzec. Są marki audio, które jakoś nie miały szczęścia zagościć na naszym rynku, prężnym dodajmy, bo coraz większe zainteresowanie branży nie jest dzisiaj dla nikogo niespodzianką. Polacy słuchają, kupują, na koncerty chodzą Proszę Pana i nawet kupują muzykę, choć głównie widać to po rosnących udziałach czarnego krążka (wiadomo, bo moda, choć w tym wypadku moda która bez żadnego szukania dziury w całym, cieszy) oraz rosnącej liczbie abonentów serwisów streamingowych (WiMP, Spotify, Deezer i reszta stawki). To dobrze, że się kręci, bo jak się kręci to zyskamy na tym wszyscy. Większa konkurencja, większy wybór przełoży się na wielu zadowolonych konsumentów, którzy kupią to co im odpowiada, a nie to co jest. Oczywiście prywatny import w czasach globalizacji to nie jest wielki problem, generalnie wszystko można gdzieś dostać, gdzieś kupić. Problem pojawia się z chwilą, gdy nabywca potrzebuje serwisu, wsparcia, gdy szuka pomocy. Bez oficjalnej dystrybucji, co najwyżej można się ugryźć nie powiem w co. Zresztą, oficjalny dystrybutor też nie zawsze jest gwarantem załatwienia sprawy w cywilizowany sposób (ostatnie przygody znajomego reklamującego KEF-y… szczerze współczuję).

ADL to Furutech tyle że bardziej przystępny, z cenami nie ścinającymi białka we krwi. To marka japońska, co w dzisiejszych czasach zamawiania wszystkiego jak leci w najludniejszym państwie świata, oznacza oryginalne podejście do tematu, nie tylko własną myśl, ale własne patenty, rozwiązania przekute w wyprodukowane na miejscu (tzn. w Nipponie) produkty. A że Japończycy, jak wiemy, słyną z perfekcji i prawdziwie i gorącą kochają muzykę… Produkty ADLa przynależą do najmodniejszych obecnie segmentów rynku audio, to przede wszystkim: przetworniki C/A, wzmacniacze słuchawkowe oraz same słuchawki. Poniżej przedstawiam informację od dystrybutora, firmy MIP, która będzie odpowiadała za sprzedaż oraz promowanie ADL w Polsce. Z produktami Japończyków będzie można się zapoznać już niebawem, bo podczas najbliższego Audio Show 2014, które tradycyjnie odbędzie się w pierwszej połowie listopada, w Warszawie.

» Czytaj dalej

Spada sprzedaż iPadów, gwałtownie spada… Apple ma problem

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
140731095901-ipad-sales-down-620xa

iPady odnotowały aż 13 procentowy spadek sprzedaży w porównaniu z poprzednim rokiem. To sporo, szczególnie gdy popatrzymy na niedawną dominację Apple w tym segmencie rynku. Niedawną, bo to już obecnie nieaktualne, na tym rynku, podobnie jak w przypadku smartofonów, dominuje Android. Co gorsza dla Apple, rośnie udział rywala, a liczba sprzedawanych tabletów wcale nie maleje. Nie ma więc mowy o nasyceniu rynku, chyba że mówimy o klientach Apple (no tak, ale gdzie są w takim razie nowi?), którzy iPada już mają i wcale im nie spieszno go wymieniać. Patrząc przez pryzmat pokazanych ostatnio produktów, można w ciemno zakładać, że negatywna tendencja utrzyma się i nadal będzie (Apple) w tym segmencie tracić. Trudno oczekiwać, by „nowy” iPad Mini zachęcił (jedyna nowość to Touch ID) do kupna obecnych użytkowników mniejszych tabletów z logo jabłka, także nowi klienci pewnie nie będą skorzy do zakupu, gdy jednocześnie powiększono wielkość iPhone. Telefony, jak wiadomo wymienia się w cyklu dwuletnim, bywa że nawet co sezon, co oznacza że mało kto będzie zainteresowany zakupem sprzętu, który właśnie został skanibalizowany przez duże modele telefonów (4,7 oraz 5,5 calowe).

iPad Air 2 wnosi co prawda sporo nowego w sensie usprawnień, ale nie są to żadne przełomowe rzeczy. To nadal ten sam iPad, tyle że szybszy, z nieco lepszym ekranem. Nawet pamięć, która mogłaby być dla niektórych argumentem za zakupem, większa pamięć, nie będzie czynnikiem zachęcającym do pójścia do sklepów z prozaicznego powodu – Apple nie wprowadziło 2GB do nowego, dużego modelu iPada, co wg. mnie jest największym błędem firmy, który będzie ją drogo kosztował (kolejne spadki sprzedaży). Nawet agresywna przecena starszych modeli, nawet jeżeli chwilowo poprawi sytuację, to tylko na moment. Pojemniejsze wersje, nieprodukowane, zostaną zaraz wysprzedane, a mało kto w obecnych czasach będzie miał ochotę na 16 czy 32GB tablet. To mało, dużo za mało, szczególnie w kontekście jednoczesnego rozbudowywania funkcjonalności w ramach oferowanego przez siebie oprogramowania (64 bitowego systemu, w którym coraz częściej mamy do czynienia z aplikacjami zajmującymi po parę gigabajtów pojemności!). Przy czym, co warto podkreślić, duża część oprogramowania (mimo prawie pół miliona apek dla iPada, albo w wersji dla iPada) nie ma swoich odpowiedników dla tabletu, oferowana jest tylko o wyłącznie wersja dla telefonu. To wcale niemały problem, dla kogoś, to chciałby wykorzystać iPada do czegoś więcej niż surfowanie, korespondowanie oraz konsumowanie multimediów / granie.

Apple podczas ostatniej konferencji tak naprawdę nie zrobiło nic, by odwrócić złą passę, nie pokazało niczego, co mogłoby na powrót zachęcić klientów do zakupu oferowanego przez siebie sprzętu. Tablety, jak wyżej, nie są urządzeniami wymienianymi co dwa lata, nawet co trzy, cztery, czego dobrym przykładem jest nadal użytkowany, nadal z pełnym wsparciem iPad 2. Firma oferuje obecnie aż 5 modeli, co jest de facto zabójcze dla własnego interesu. Te starsze, mocno przecenione, mogą tylko utrudnić sprzedaż nowych modeli, jednocześnie zmniejszy się znacząco zysk ze sprzedaży. iPad na pewno zyskał po wprowadzeniu trybu współpracy z Makiem, jednocześnie jednak wysoka funkcjonalność, dobre parametry wcześniej wprowadzonych na rynek generacji, stanową poważną przeszkodę dla interesów Apple. Dla klientów to w sumie same pozytywy, dla Apple jednak już niekoniecznie. Próba zainteresowania obecnych użytkowników takimi możliwościami, jak „lepsze kadrowanie, lepsza kamera” w iPadzie gwarantuje wg. mnie klapę, jest całkowicie pozbawione sensu. iPad nigdy nie będzie kamerą, nigdy nie zastąpi w tej roli iPhone, może jedynie służyć od edycji (o do tego w istocie służy), tyle że do tego typu zadań nada się każdy model, może za wyjątkiem tych najstarszych z ekranami 1024 x 768. Firma musi określić cele, przedstawić nowy pomysł na produkt pt. iPad inaczej straci rynek dla własnych rozwiązań. Nie, nie ma tu przesady. Bardzo dobra sprzedaż oraz nowe możliwości wielkich iPhone’ów to gotowa recepta na podkopanie własnego produktu jakim jest iPad. Dotyczy to zarówno mniejszego (skazany w takiej sytuacji na niebyt), jak i klasycznego, prawie 10 calowego modelu. Wymiana sprzętu w tym segmencie to – jak się okazuje – kilka lat i to bez gwarancji, że ktoś faktycznie będzie tego niezbędnie potrzebował. Nie będzie, bo każde nowe urządzenie oferuje w przybliżeniu dokładnie to samo, tzn. tak samo można się komunikować, surfować po internecie oraz konsumować multimedia, a do tego głównie tablet nam służy. Próba zwiększenia możliwości za pomocą syntezy systemów operacyjnych (mobilnego i komputerowego) w zakresie ich współdziałania, niekoniecznie przełoży się na chęć zakupu nowego iPada… bo stary poradzi sobie tutaj całkiem dobrze, a ideą jest (no właśnie) i tak przerzucenie trudniejszych czy po prostu niektórych czynności na komputer (Mac = większa moc obliczeniowa, bardziej zaawansowane oprogramowanie, wprowadzanie dużych partii tekstu etc.). To wszystko zresztą potwierdza się w wynikach rynkowych. Mac oraz iPhone notują wzrosty, iPad dramatycznie pikuje w dół. Przypomina to trochę sytuację w jakiej już od dawna znajduje się iPod. Nie ma potrzeby posiadania dublujących możliwości, funkcjonalności urządzeń, po prostu nie ma. Apple mogło, wprowadzając duże iPhone, do oferty zrobić sobie niemałą krzywdę. Postępując analogicznie, może ratunkiem okazałby się nowy iPad (Pro) z wielkim ekranem? Tutaj, znowu, nie jest to wcale przesądzone, bo akurat taki segment (choć istnieje) jest dopiero w fazie wykluwania, a dotychczasowe próby (12-13 calowe tablety Samsunga, Microsoftu, hybrydy wielu innych producentów) nie nastraja optymistycznie…

Bose musi ewakuować się z salonów Apple. Beats (Apple) > Bose

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
350x700px-LL-db598fa1_bose-vs-beats

Stało się, Bose, wieloletni partner Apple, firma która od zawsze sprzedawała swoje wyroby w sklepach z wiadomym logo, musi opuścić definitywnie salony. Przyczyną jest pokrótce przedstawiony we wcześniejszym newsie spór na linii Bose – Beats (którego właścicielem jest Apple) odnośnie technologii aktywnej niwelacji odgłosów z tła, jednej z najważniejszych w posiadaniu Bose, która to technologia od paru lat stosowana jest w topowych słuchawkach tego producenta. Bose zarzuca Beatsowi, że ten bez licencji kopiuje rozwiązania opracowane przez firmę dużym nakładem środków. Druga rzecz, która ostatnio wypłynęła, to afera w lidze NFL, której oficjalnym sponsorem jest Bose. Wściekłość sponsora wywołało pojawienie się na konferencjach zawodników ze słuchawkami konkurenta. Reakcja była niezwykle ostra, zakazano osobom noszącym „b” pojawiania się w pracy z produktami konkurencji, co zostało przez zainteresowanych najpierw zignorowane, a następnie w „kreatywny” sposób ominięte. Po prostu zaklejono znaczek na muszli, uznając najwidoczniej że to załatwia sprawę.

Apple zareagowało z pewnym opóźnieniem. Pewnie liczono, że uda się doprowadzić do jakiejś ugody, że rzecz jest do odkręcenia, jednak wspomniany konflikt w amerykańskiej lidze futbolu przekreślił szanse na polubowne załatwienie sprawy. W całym tym sporze chodzi oczywiście o gigantyczne pieniądze, o wielki rynek słuchawek (w mniejszym zakresie urządzeń audio, choć tutaj także Beats ostatnio zaczyna agresywnie promować swoje produkty). Dla Bose to bolesny cios. Brak produktów firmy w jabłkowych butikach przyczyni się zapewne do spadku sprzedaży, nie będzie łatwo zniwelować ten poważny ubytek w sieci dystrybucyjnej. Co gorsza, globalny market jakim niewątpliwie jest Apple Online Store, to w ogóle miejsce trudne do zastąpienia dla producenta elektroniki użytkowej. Generalnie każda firma dąży do tego, by zaoferować klientom swoje produkty właśnie via AOS. Bose będzie musiało sobie jakoś poradzić, ciekawe czy przejęcie Beatsa w przyszłości nie doprowadzi do wyrugowania innych producentów elektroniki (takich jak JBL, Harman Kardon czy Bowers), którzy sprzedają swoje produkty w sieci Apple. Oczywiście zniknięcie z firmowych placówek handlowych nie oznacza automatycznie, że słuchawki oraz głośniki Bose znikną z oferty resellerów. Ciekawe, czy Apple postawi taki warunek współpracy ze swoimi partnerami handlowymi… jak na razie nic na ten temat nie wiemy. Tak czy inaczej, to dobry przykład, wręcz modelowy, jakimi prawami rządzi się obecnie branża, jak bezpardonowa, ostra bywa walka między producentami.

Maluchy z Italii – kolumny Indiana Line Zero

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
indiana-line-zero-off

Urocze, małe, kompaktowe kolumienki ze słonecznej Italii. Mam słabość do takich produktów, po prostu lubię niewielkie zestawy głośnikowe, szczególnie że takie niewielkie monitory bliskiego pola potrafią dostarczyć dźwięk wysokiej próby, oczarować słuchacza. Czy w tym wypadku będzie podobnie? Cóż, nie omieszkam sprawdzić. Póki co, krótka aczkolwiek treściwa informacja o nowym produkcie, który właśnie trafił do dystrybucji w naszym kraju. Zapytam kolegów z Rafko czy będzie można rzecz wypożyczyć do testów w najbliższym czasie (będziemy mieli parę małych wzmacniaczy, w tym lampki, byłoby jak znalazł!). Pewnie zobaczymy te  maluchy na najbliższym Audio Show… Poniżej parę słów na temat specyfikacji Indiana Line Zero wraz z króciutkim opisem konstrukcji.

» Czytaj dalej

WiMP z teledyskami! 75 tysięcy klipów, także w jakości HD udostępnionych w serwisie

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
wimp-logo-mat-pras-660x440

Doskonała wiadomość dla abonentów norweskiego serwisu streamingowego. WiMP właśnie uruchomił streaming wideo, możemy wybierać spośród 75 tysięcy klipów, a ich liczba ma w niedalekiej przyszłości jeszcze znacząco wzrosnąć. To idealne uzupełnienie i według mnie świetny sposób na uatrakcyjnienie oferty. Pewnie niebawem zobaczymy naśladowców (tak, pewien serwis na S mam na myśli), na rynku od dawna funkcjonują wyspecjalizowane usługi streamingowe z klipami muzycznymi, ale (poza YouTube, tle, że to inna para kaloszy) nie zdobyły one popularności. Vevo, jeden z najbardziej znanych, nie jest w stanie konkurować z wymienionym powyżej YT. W przypadku WiMPa oraz podobnych usług, takie połączenie może nie tylko się udać, ale stanowić całkowicie nowe otwarcie w dziedzinie popularyzacji streamingu muzyki z sieci. W końcu, jak napisano w notce prasowej: „bardzo mocno wierzymy w to, że muzyka jest doświadczeniem multimedialnym i nie powinna być ograniczona wyłącznie do dźwięku”. Też tak uważam, czasami wręcz obraz stanowi według mnie nieodłączony element dzieła, bywa że teledyski to nie tło, a równie ważny co muzyka element, bez którego całość nie smakuje tak dobrze, jakby mogła… smakować :-)

Watro przy tym nadmienić, że klipy nie są przerywane żadnymi reklamami (czy raczej nie są wyświetlane podczas oglądania żadne reklamy), dodatkowo, jak wspomniałem w tytule newsa, część teledysków oferowana jest w jakości HD. Dźwięk, z tego co udało mi się pobieżnie sprawdzić, to stereo w stratnej kompresji 256kbps… tutaj, warto pomyśleć o lepszej jakości, szczególnie w przypadku perełek, gdzie realizator nie szczędził wysiłków i jest audio dookólne, jest dużo lepsza, bezstratna jakość ścieżki dźwiękowej etc. Nie mówię, żeby każdy klip oferowany był w takiej jakości, ale jakaś część owszem. Dostęp do klipów możliwy jest na każdej platformie z odpaloną usługą WiMP tzn. na zarówno na handheldach, jak i komputerach. Kwestię nawigacji po zbiorach rozwiązano w najprostszy sposób: nawigujemy jak dotychczas po artystach, albumach, w klipy znajdziemy w profilach poszczególnych wykonawców.

To także bardzo dobra wiadomość dla tych, którzy mają urządzenia, pozwalające na szybkie przesłanie obrazu i dźwięku na duży ekran. Apple TV, Chomecast oraz parę innych rozwiązań na rynku, pozwala na niemalże natychmiastowe zobaczenie wideoklipów na wielkim ekranie. Tak jak miałem wątpliwości, czy warto w ramach platform SmartTV oferować dostęp do Spotify, Deezera czy WiMPa, to po takim ruchu Norwegów widzę, że ma to jak najbardziej sens i dobrze, żeby producenci odbiorników wprowadzili szybko taką możliwość w oferowanych przez siebie telewizorach. Przydałaby się możliwość tworzenia playlist z ulubionymi klipami, zapisywana w profilu użytkownika, poza tym, jak wspomniałem, można otworzyć nowe możliwości przed posiadaczami (a tych jest całkiem sporo) kina domowego. Taki WiMP zaszyty w amplitunerze, z dostępem do kilkudziesięciu, a docelowo pewnie setek tysięcy klipów, to by było coś!

Poza tym poinformowano nas o ogromnej popularności jaką cieszy się niedawno uruchomiony WiMP HiFi. Zainteresowanie nową usługą z bezstratną jakością muzyki przerosło wszelkie oczekiwania. To bardzo dobra wiadomość dla nas, wszystkich tych, którzy widzą w tego typu usługach przyszłość dystrybucji muzyki. Oznacza to jedno – ludziom nie jest wszystko jedno, w jakiej jakości słuchają, nie chcą wcale iść tutaj na kompromisy. Warunkiem powodzenia było odpowiednie przyjęcie na rynkach, na których postanowiono rozpocząć oferowanie tego typu usługi. Dla nas, w Polsce, ważne jest to, że znaleźliśmy się w pierwszej grupie państw, które mogą korzystać z dostępu do lepszej jakości. Przypomnijmy, poza naszym krajem, z WiMP HiFi mogą korzystać także użytkownicy w Niemczech, Norwegii, Danii oraz Szwecji. Niebawem ruszy podobna usługa w Stanach Zjednoczonych. Sukces na rym rynku może uruchomić lawinę. Myślę tutaj o wielkich korporacjach, takich jak Apple czy Google, które oferują swoje usługi z zakresu streamingu muzyki (choć głównie kojarzone są z cyfrową, tradycyjną dystrybucją prowadzoną za pośrednictwem wirtualnych sklepów). Niebawem przekonamy się, czy bezstratny streaming stanie się nowym standardem dystrybucji dźwięku w Internecie. Oby…

Kolejny maluch, przenośny DAC/AMP SB E5… Creative, jak Asustek, zawstydzi konkurencję?

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
feature_05

Przed momentem pisałem o FiiO X1. Cena 399. Aluminium, 128GB, hi-resy, wygodne sterowanie. Tyle w temacie. Teraz napiszę coś o urządzeniu, które może stanowić uzupełnienie, kropkę nad i świetnego, a niedrogiego toru z wymienionym powyżej źródłem muzyki. Chodzi mi tutaj o nowego, przenośnego DAC/AMPa firmy Creative Labs, model E5. Tak, tej od dźwiękówek komputerowych. Podobnie jak z Asustekiem (też dźwiękówki dla PC początkowo), Creative ma ambicje wejść do salonu (patrz bezprzewodowe wielostrefowe głośniki, które zbierają dobre recenzje) oraz zaoferować produkty pod słuchawki. I to nie takie „komputerowe”, a pod rasowe słuchawki. Takim produktem niewątpliwe jest najnowszy DAC/AMP SoundBlaster E5. Powinien pojawić się w sklepach lada moment (premiera zapowiadana na październik)… patrząc zaś na możliwości, formę, jakość wykonania trudno dać wiarę, że ten sprzęt będzie kosztował jedynie 200$. To oznacza, że jego cena nie raczej nie przekroczy w Polsce pułapu 800 złotych. Ok, mamy w tej cenie np. takiego iFi Audio nano iDSD, są też inne propozycje (choć mniej funkcjonalne vide DragonFly Audioquesta w wersji 1.2), jednak tutaj funkcjonalność, możliwości biją na głowę wszystko, co się do tej pory pojawiło na rynku.

Nie wierzycie? To popatrzcie, co ten maluch oferuje… pełne OTG dla Androida oraz iOSa, asynchroniczny interfejs USB, przetwornik analogowo-cyfrowy dla wejścia mikrofonowego oraz rejestrowania dźwięku wreszcie wisienkę na torcie: interfejs bezprzewodowy Bluetooth z aptX oraz wsparciem dla AAC. W takiej cenie, takich rzeczy do tej pory nikt nie oferował! Bardzo dobry DAC/AMP Astell &  Kern AK10 (vel Beyerdynamic A200p – pod taką marką występuje rzecz w Europie), przetestowany zresztą u nas, dysponował znacznie skromniejszymi możliwościami. Głównymi elementami odpowiedzialnymi za dźwięk są bardzo dobre kości: wzmacniacz TI TPA6120A2 oraz przetwornik Cirrus Logic CS4398. Ten pierwszy, generalnie raczej nie kojarzy się z napędzaniem dokanałówek (możemy zmieniać gain – od 32 ohm… stąd pewnie nie każde „pchełki” dadzą się zintegrować), patrząc przez pryzmat materiałów prasowych urządzenie dedykowane jest przede wszystkim do współpracy z komputerem, może być też stacjonarnym DACiem (liniowo do zew. wzmacniacza). Producent obiecuje 8 godzin działania – przyzwoity, ale nie najlepszy wynik na rynku. Intrygująco przedstawia się firmowa aplikacja dla handheldów… czego tam nie ma. Oczywiście pełna obsługa hi-resów (24/192), wbudowany wzmacniacz ma zapewnić odpowiednie zasilanie nawet dla 600 ohmowych słuchawek. Postaramy się to zweryfikować jak tylko sprzęt będzie dostępny dla mediów. Poniżej specyfikacja (tym razem w j. ang.):

» Czytaj dalej

To może być sprzedażowy hit! Testy odtwarzacza FiiO X1 na HD-Opinie.pl

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
x1main

Czekamy na dostawę (rozchodzi się jak ciepłe bułeczki i nic dziwnego, o czym kapkę niżej), jak tylko do nas trafi szybko sprawdzimy możliwości najtańszego (śmiesznie taniego) odtwarzacza przenośnego hi-res firmy FiiO. X1, bo o nim tutaj mowa, to według mnie bardzo prawdopodobny następca takich legendarnych, popularnych playerów jak iPod Classic (właśnie zaprzestano jego produkcji) czy Sansa Clip. Tyle, że w tym wypadku mamy coś dysponującego znacznie większymi możliwościami, znacznie lepszym potencjałem. Odtwarzanie hi-resów (24/192) we wszystkich popularnych formatach to oczywiście pierwsza z rzeczy, które wyróżniają tego grajka na tle wspomnianych odtwarzaczy, ale to dopiero początek. Aluminiowa, solidna obudowa, bardzo dobry, czytelny interfejs, kółko nawigacyjne (yes, yes, yes!) oraz slot dla kart microSD, pozwalający na umieszczenie 128GB muzyki to rzeczy, których naprawdę nikt by się nie spodziewał po urządzeniu kosztującym… 99 dolarów! W Polsce X1 kosztuje 399zł, co nadal jest ceną nie tyle atrakcyjną, co okazyjną wręcz. Takiego odtwarzacza, w takiej cenie jeszcze nie było. Szczerze powiedziawszy nie widzę dla tego malucha konkurencji, a wręcz uważam że stanowi on bardzo poważne zagrożenie dla wszelkich DAPów na rynku – zarówno tych tańszych (co oczywiste), jak i droższych.

Dlaczego? Ano dlatego, że kupując transport pod postacią X1, możemy zawsze wpłynąć na jego brzmienie, podłączając na wyjściu liniowym jakiś zewnętrzny wzmacniacz. Ktoś mógłby powiedzieć, że lepiej byłoby wyprowadzić dźwięk w domenie cyfrowej, ale ja się z tym nie do końca zgadzam. Już tłumaczę. Miałem styczność z wieloma mobilnymi DAC/AMPami, poza nielicznymi wyjątkami brzmiały one gorzej od mobilnych wzmacniaczy. Rzecz jasna mówię tutaj o sprzęcie przenośnym, który dysponował niezłymi przetwornikami, na tyle dobrymi, by wyprowadzenie zer i jedynek nie dawało jakiejś wyraźnie zauważalnej zmiany. Co innego wzmacniacz. Te w smartfonach, tabletach, a także wielu grajkach są rachityczne, kiepskie, mają zasadniczy wpływ na to co usłyszymy podpinając słuchawki. I tutaj faktycznie przydaje się wyprowadzenie dźwięku w domenie analogowej na zewnętrzny amp. Bardzo dobrze obrazował w czym rzecz Matrix Portable – praktycznie, poza okazjonalnym podpinaniem iPada, grał u mnie właśnie jako wzmacniacz z iPodem oraz iPhone’em. To akurat przykład przeciętnego DACa w połączeniu (akurat częściej jest odwrotnie) z świetnym wzmacniaczem. Innymi słowy nic nie stoi na przeszkodzie, by nowego, taniutkiego jak barszcz playera FiiO podpiąć pod któryś z firmowych wzmacniaczy (z E12 może potencjalnie zdeklasować wiele drogich DAPów) lub np. coś z oferty iFi Audio. Na pewno przetestujemy taką możliwość u nas, szczególnie, że w dość zgodnej opinii pierwszych użytkowników X1 od strony cyfrowego źródła jest niemalże bezbłędny, ale przydałby mu się lepszy „napęd”. Dla mnie to w ogóle interesujący produkt, bo po pierwsze generalnie uważam że w DAPach wyjścia cyfrowe, bateria gniazd wyjściowych, są zazwyczaj zbędne, po drugie interfejs dotykowy w takim urządzeniu uważam za problematyczny, znacznie lepiej wg. mnie sprawdzają się przyciski, a najlepiej (cóż, przyzwyczajenia) – kółko.

Tutaj to wszystko, wraz z bardzo ładnym, funkcjonalnym interfejsem występuje, do tego solidna obudowa, bardzo kompaktowe rozmiary, wysoka jakość wykonania. Czego chcieć więcej? Moim zdaniem X1 może zawojować rynek, stać się potencjalnym następcą legendarnych, bardzo popularnych odtwarzaczy Apple, SanDiska oraz irivera. Nie ma tutaj mowy o sieci, to – w odróżnieniu od zbędnych wyjść/wejść cyfrowych, istotne udogodnienie (niestety mające bardzo negatywny wpływ na czas pracy na baterii), jednak można sobie stosunkowo prosto poradzić z tym brakiem. Opublikuję krótki test prawdziwego odkrycia, moduły BT z aptX, który zamienił moje Momentum w najlepsze słuchawki bezprzewodowe, jakie kiedykolwiek miałem na głowie. Dwa takie moduły, pracujące w trybie – jeden odbiornik, drugi nadajnik – mogą przemienić każde urządzenie audio w sprzęt zdolny do współpracy z bezprzewodowymi nausznikami. Wierzcie mi, naprawdę warto rzecz wypróbować! O tym jednak przeczytacie jutro wieczorem… Poniżej skrócona specyfikacja tytułowego DAPa…

» Czytaj dalej