Apple nie popisało się, mówiąc oględnie, w przypadku najnowszego update Apple TV. Tuż przed wybraniem aktualizuj, coś mnie tknęło, żeby sprawdzić czy przypadkowo Tim Cook & co na fali wprowadzania „nowych, rewolucyjnych” modeli iPhone nie przestrzeliło z upgradem dotychczasowych produktów. Przestrzeliło. Szczerze powiedziawszy od jakiegoś czasu mam wrażenie cofania się. MacOS, który w teorii ma być systemem „nie wieszającym się, nie psującym, bezproblemowym w użyciu”, płata co chwila figle. Ostatnio trzeba było makówkę restartować parę razy – współpracy odmawiał touchpad (kursor sobie, brak reakcji, względnie jakieś ADHD), zwyczajnie się system wieszał, nie powiodła się aktualizacja oprogramowania (błąd na błędzie). Oprogramowania – dodajmy – firmowego (iMove). Teraz przyszła kolej na Apple TV. Nowa wersja software (6.0) wprowadza sporo nowości, niestety głównie nowości dla amerykańskich klientów (iRadio np.). Usprawnienia dotyczą podcastów, dodano iTunes on iCloud (tylko dla iOS7 niestety), można kupować oraz odtwarzać muzykę z wirtualnego sklepu Apple bezpośrednio na jabłkowej TV skrzynce… no, można było do wczoraj. Apple po cichu wycofało upgrade, po wielu sygnałach ze strony użytkowników o niestabilności, wieszaniu się czy wręcz uwaleniu swoich ATV. Widać, dobrze zrobiłem – warto sprawdzić przed instalacją, co wymodzili spece z Cupertino, bo jw. ostatnio coś im mocno nie wychodzi. Coś za często nie wychodzi…
PS. Swoją drogą, paskudny wygląd interfejsu ATV (a taki ładny był), wprowadzony przed paroma miesiącami zwiastował to co pojawiło się w iOS7.