Na wyrost? Nie, nie na wyrost. Tak jak KEF-y LS50 Wireless są, w co nie wątpię, zwiastunem końca tradycyjnego toru audio i w perspektywie nastu lat będziemy mieli coś co gra (głośnik), dopasowując się jednocześnie do pomieszczenia, niknąc w nim, wtapiając się, znikając, tak Polaris jest alternatywnym uwieńczeniem rewolucji jaka dokonuje się w audio na przestrzeni ostatnich paru lat w zakresie elektroniki. Innymi słowy, albo będzie nam samo pomieszczenie grało, albo będziemy mieli zintegrowane, niewielkie, małe coś, co zajmie minimum przestrzeni, nie będzie wymagało specjalnego, wydzielonego miejsca, de facto audio „zniknie”, czyli tak jak to u designerów wnętrz od zawsze było: wygumkowane, audio nie ma… tyle, że teraz będzie grało. Zamknięcie wszystkiego w formie niewielkiego urządzenia bez ograniczeń funkcjonalnych, takiego, które gotowe jest na wyzwania przyszłości – tytułowy klamot jest właśnie czymś takim. To faktycznie „koniec drogi”, to finał, połączenie świata IT z światem audio w dojrzałej, kompletnej formie. Jest tak, nie tylko z powodu doskonałości dzisiejszych procesorów, miniaturyzacji układów, szybkich łącz sieciowych, stałego dostępu do sieci i jeszcze długo by wymieniać… powodem, dla którego według mnie możemy mówić o ostatecznej transformacji domowego systemu audio w nowe, jest OPROGRAMOWANIE. Kod jest dzisiaj wszystkim. Bez niego komputer jest bezużytecznym złomem, bez niego to nowe audio nie ma racji bytu. Już tłumaczę o co chodzi. Taki zintegrowany system tylko wtedy ma sens, gdy zarówno dostęp do treści jak i sposób jej odtwarzania oraz sama obsługa całości to algorytmy, linijki kodu, tysiące linijek kodu. Nie ma w tym nic romantycznego, prawda, ale tak to wygląda „od spodu”. Sposób w jaki trafia do klamota sygnał, transformacja, przetwarzanie tego sygnału, jego dopasowanie (korekcja pomieszczenia, zaawansowane DSP), sposób jego wzmocnienia i finalnego odtworzenia to kod, podobnie jak „warstwa użytkownika”, UI/interfejs… no, wszystko. Polaris jest kwintesencją, a jest nią, bo choć na rynku pojawiło się sporo urządzeń z własnymi rozwiązaniami, cyfrowych omnibusów, to nigdy wcześniej nie mieliśmy SYSTEMU OPERACYJNEGO AUDIO. Jak wiecie, taki system powstał, jest dostępny i tworzy niezbędną warstwę dla tego, co powyżej: transformacji domowego toru audio w coś, co nierozerwalnie łączy odtwarzanie dźwięku z IT. Patrząc zaś szerzej, na dystrybucję, na dostęp do muzyki dzisiaj (wielkie bazy danych, przetwarzanie w centrach), widzimy że to nieuchronne i zwyczajnie nie ma odwrotu od powyższego. Wielkie sieci sklepowe wycofują się ze sprzedaży kompaktów, download powoli, ale wyraźnie staje się już tylko uzupełnieniem dla streamu.
Polaris nie przypomina tradycyjnego urządzenia, więcej – jest w opozycji do klasyki, bo mamy tutaj wszystko to, co w przypadku klasycznych systemów stanowi co najwyżej dodatek. Dodatkowo stanowi haj-endową wersję all-in-one, przy czym w odróżnieniu od budżetowych rozwiązań, które pojawiły się (oferujących coraz większą funkcjonalność, multifunkcjonalność), tutaj trzeba było uwzględnić wyższe wymagania odnośnie jakości, bo przecież to ma być wysoka półka, ma być alternatywa dla systemów za kilkadziesiąt tysięcy, ma być (i według mnie jest) zmiana filozofii budowy całego toru audio, co implikować będzie bardzo poważne przetasowania w całej branży audio. I – biorąc pod uwagę ROONa – jest takim punktem zwrotnym. To kompletne rozwiązanie, to synteza (teoretyzując: nigdy nie osiągniemy podobnego rezultatu łącząc poszczególne komponenty) całości, to coś co wg. mnie po prostu zamyka temat. Jest system operacyjny Roon labs (z firmową alternatywą w postaci Lightning OS), jest integracja wszystkich elementów na poziomie wykraczającym poza budżet, to znakomicie grające urządzenie, a do tego takie, które może i będzie grało zawsze najlepiej, bez względu na to gdzie zostanie umiejscowione. Tak, nie ma tu pomyłki, bo to co dzisiaj oferują takie programowe rozwiązania (kod!) jak Dirac Live (szczególnie w wersji pełnej) pozwala na osiągnięcie rezultatu NIEOSIĄGALNEGO w przypadku tradycyjnego audio. Wróć. Ok, można osiągnąć podobne rezultaty na drodze niezwykle kosztownego, długotrwałego procesu dopieszczania systemu, akustycznego dopasowywania pomieszczenia, uwzględnienia pierdyliarda czynników. Teraz, moi drodzy, stoimy u progu nowego – wystarczy maznąć na dotykowym ekranie i się zadzieje. Wiem, brzmi to dla tradycjonalistów koszmarnie, ale cholera… to, co działo się w studio nagraniowym, to czym dysponował inżynier dźwięku, to co robiono podczas pracy nad materiałem, to jak (w idealnych warunkach studyjnych) udawało się przygotować materiał teraz jest nie tylko na wyciągnięcie ręki (dostęp), ale jest do wyczarowania w domowych warunkach, bo NOWY system audio może nam się dostosować do danych warunków i stworzyć nie tylko optymalne, ale finalnie DOSKONAŁE warunki odsłuchowe. Widzę to wyraźnie, opisuję na łamach (True-Fi, Reference, Dirac i inne tego typu rozwiązania…), a wspomniany audio OS pozwala na dowolne kształtowanie, integrację, dopieszczanie na drodze programowej całego toru złożonego z jednej skrzynki i efektorów.
POLARIS potrafi, bo umie, bo jest wyposażony w układy komputerowe zapewniające kompatybilność z tym, co dzisiaj kluczowe… z kodem. ROON Ready to furtka do nowego świata, bo daje nam sposobność rozszerzenia możliwości takiego klamota właściwie bez ograniczeń. Nie ma rzeczy niemożliwych. To kompletna zmiana filozofii, tego co gra w domu. Możemy wymazać cały proces poszukiwania i błądzenia, bo świetnie brzmiące urządzenie może ewoluować i będzie ewoluować wraz z rozwojem systemu operacyjnego audio, już teraz wraz z rozwojem kodu oferuje funkcjonalności, nowe możliwości, które wcześniej WYMAGAŁY ZMIANY CAŁEGO SYSTEMU. Teraz wystarczy aktualizacja. Wraz z ucyfrowieniem całego toru (aż do gniazd głośnikowych) ludzie odpowiedzialni za rozwój kodu mogą w praktyce wszystko. My, użytkownicy, możemy wszystko. Rodzi to oczywiste konsekwencje… niektórzy mówią: to zbyt skomplikowane, to nas przerasta, to wymaga (…), moim zdaniem to błędne rozumowanie. Dobre UI, dobry kod, to najprostsze, najprzystępniejsze, najłatwiejsze w obsłudze, to brak konieczności przeczytania manuala, to brak konieczności „znania się”. Z jednej strony automatyka, z drugiej przyjemne, łatwe, atrakcyjne w odbiorze interfejsy, z takim pomysłem na obsługę, by każdy mógł opanować to z marszu. Da się. To się właśnie dzieje. Doszliśmy do tego po wielu latach rozwoju systemów komputerowych, rozwoju elektroniki osobistej, sposobów interakcji z światem zero jedynkowym. AUDIO KORZYSTA Z TYCH POSTĘPÓW. Polaris, ROON, to o czym przeczytacie poniżej, soczewkują nam idealnie to branie pełnymi garściami z osiągnięć współczesnego IT. Złożoność zastępuje prostota, każdy może, za moment proces inicjowania, instalacji, ustawień będzie na tyle zautomatyzowany, że faktycznie wystarczy usiąść i nacisnąć play. I bardzo dobrze. A dla każdego „geeka”, swojsko „dłubacza” (niżej podpisany ) to nieograniczone możliwości ewolucji tego, co nam gra dokonywane nie tylko za pomocą portfela, bo coraz częściej bez udziału $ (bardzo to zmieni całą branżę, zobaczycie, BARDZO), ale wiedzy, umiejętności oraz otwartego podejścia do spraw, które do tej pory nie były dobrze rozumiane, rozpoznane. To wraz ze streamem zmienia wszystko. Nieodwracalnie.
Muzyka to miłość. Brak ograniczeń w odkrywaniu tego, co kochamy, to wystarczająco fascynująca perspektywa… nieprawdaż?