No proszę, my tu właśnie testujemy topową konstrukcję, a na rynek trafia produkt, który zrywa z dotychczasową formą prezentowaną przez odtwarzacze przenośne HiFiMANa. To model HM-700, z wyglądu mocno lifestyle’owy, lekki, kompaktowy, w niczym nie przypomina walkmana z lat 80 tych, czy niewielkiej radiostacji przenośnej stanowiącej wyposażenie żołnierza Wietkongu Tutaj jest zupełnie inaczej – odtwarzacz prezentuje się nowocześnie, lekko, ładny design, ciekawe jak to wygląda z bliska… postaramy się zdobyć sprzęt do testów (coś czuję, że z przetestowanymi u nas Westone Adventure odtwarzacz HiFiMANa tworzyłby zgrany duet). Poniżej pełna treść notki prasowej z wszelkimi danymi dotyczącymi playera. Dodam tylko, że dystrybutor – firma Rafko – podała ceny odtwarzacza uwzględniające firmowe słuchawki (zakup w komplecie). Biorąc pod uwagę niezwykle filigranową (co nie oznacz, że delikatną) konstrukcję testowanych właśnie RE-600 taki zestaw może być strzałem w dziesiątkę. Jeżeli uda nam się zdobyć rzecz do testów, sprawdzimy jak to gra z dużo przystępniejszymi cenowo RE-400. Ceny przedstawiają się następująco: 1259zł odtwarzacz HM-700 w zestawie ze słuchawkami HiFiMAN RE-400 oraz 2379zł w zestawie ze słuchawkami HiFiMAN RE-600. Więcej, poniżej…
Cortana – tak się to na razie nazywa i powiem szczerze, że nazwa (podobnie jak Courier, czy Project Natal) jest bardzo fajna, dobrze dobrana, problem w tym że jak to zazwyczaj w Microsofcie bywa… nazwa kodowa projektu nie ma nic wspólnego z finalnym produktem. Cóż, Cortana czy jak to się tam później będzie nazywało, to odpowiedź giganta z Redmond na wprowadzonych przez Apple oraz Google cyfrowych asystentów. To, co ma ułatwiać życie, wprowadzać coś w rodzaju inteligentnej (no powiedzmy, bo w praktyce daleko do tego) konwersacji między użytkownikiem a urządzeniem, administrowania naszym cyfrowym profilem, analizowania oraz odpowiedniego zarządzania informacją dostarczaną nam w użytecznej formie etc. pojawi się niebawem w urządzeniach z Windows Phone (8.1). Fundamentem ma być tutaj nie analiza tysięcy odpowiedzi przechodzących przez zdalne serwery (Siri), nie będzie to także gromadzenie danych przez liczne usługi jak u Google, a coś, co MS nazwał pamiętnikiem (vel cyfrowym notesem, org. Notebook). Nasza cyfrowa tożsamość ma być bez przerwy analizowana przez oprogramowanie, ma pozwolić Cortanie na poznanie użytkownika tak dokładne jak to tylko możliwe. Już widzę czerwone światełka zapalające się w niektórych głowach. Inwigilacja, wyzbycie się prywatności, możliwość nadużyć …tak, takie obawy mogą się wraz z wprowadzeniem omawianej technologii pojawić i nie będą to zastrzeżenia na wyrost biorąc pod uwagę skalę szpiegowania głównie własnych obywateli (nie tylko, ale głównie) przez NSA.
Oczywiście każdy będzie mógł ograniczyć dostęp do ważnych informacji – będzie wybór, jak głęboko, jak dużo ma o nas wiedzieć nasz („nasz”?) prywatny asystent. W sytuacji, gdy pozwolimy mu na wiele, będzie prowadził nas za rączkę, pilnując naszego terminarza, dopasowując informacje, treści do naszych zainteresowań, upodobań, wreszcie sugerując konkretne rzeczy użytkownikowi. Ma to być znacznie głębsza, bardziej zaawansowana wersja tego, co proponuje obecnie konkurencja. Czy tak faktycznie będzie? Przekonamy się o tym niebawem. Microsoft chce swojego asystenta zintegrować z całym ekosystemem, co w sumie nikogo nie powinno dziwić. Szczególnie, gdy popatrzymy na możliwości Xboksa One, na planowany rozwój usług, na nowe pomysły (elektronika osobista, montowana w pojazdach etc.).
Ostatnio pisałem o wyczynowym DACu, nowym Wolfsonie WM51102S, który trafi niebawem do wybranych telefonów. To jeden, ważny, element układanki. Drugi to wzmacniacz. Jest tutaj co poprawiać, bo większość ampów montowanych w smartfonach jest do niczego. Nie tylko same układy są słabe, ale swoje robi także kiepskie zestrojenie całości, sztuczne ograniczenie głośności w oprogramowaniu, trudne do wyeliminowania interferencje (anteny, moduły łączności). Wiele raf, trudnych do ominięcia raf. Ale sytuacja się zmienia i to na korzyść, bo na rynku pojawiają się coraz to lepsze produkty przeznaczone do zamontowania w handheldach i wg. mnie już niebawem do sklepów trafią telefony odznaczające się wyraźnie lepszym brzmieniem w porównaniu do poprzedników. Na pewno pomocne okażą się takie elementy, jak opisywany wzmacniacz słuchawkowy ESS Sabre 9601. Znamy doskonale znakomite układy stosowane powszechnie w najlepszych, stacjonarnych dakach oraz odtwarzaczach, takich jak choćby najlepsze na rynku wieloformatowe playery Oppo. Tym razem chodzi o duet, który ma zagwarantować najlepszy możliwy do uzyskania na wynos dźwięk – wspomniany amp oraz DAC z nowej serii 2M (dla urządzeń przenośnych).
Oba produkty debiutują na właśnie rozpoczętym MWC w Barcelonie. Mobilne technologie stają się jednym z kluczowych segmentów dla firm z branży audio – to właśnie tego typu produkty będą w centrum uwagi, a to ze względu na masowość urządzeń, w których zostaną zamontowane. Nie mówimy tutaj o kilku tysiącach sztuk (czy kilkunastu) – tyle zazwyczaj udaje się sprzedać DACów, odtwarzaczy, audiofilskich DAPów, a o kilkuset czy nawet milionach urządzeń z zamontowanymi procesorami audio, gwarantującymi najwyższą jakość przetwarzania dźwięku. W przypadku 9061 skorzystamy ze znakomitej charakterystyki, mamy do czynienia z wręcz wyczynowymi osiągami… parametry wzmacniacza to, min,.: 122dB DNR oraz -117dB THD+N oraz uziemione wyjście i stabilne zasilanie 3.3V – to wszystko ma pozwolić na uniknięcie jakichkolwiek zakłóceń, zniekształceń, znienawidzonych przez użytkowników clicks & pops. Nowe produkty z linii SABRESOUND mają być idealnym wyborem dla urządzeń mobilnych, korzystających z odtwarzania muzyki przez słuchawki. Czekamy na pierwsze, oficjalne zapowiedzi handheldów, w których znajdzie się duet ESS Sabre.
To już nie jest kilka produktów, ale całe tabuny produktów – mamy prawdziwy wysyp miniaturowych DACów. Zazwyczaj są to konstrukcje, których celem jest wyprowadzenie dźwięku via USB do postaci analogowej, strawnej dla słuchawek. W 95% to właśnie takie mikrusy. Zdarzają się nietypowe rozwiązania, jak przetestowany u nas hiFace DAC firmy M2Tech, dedykowany stacjonarnym zestawom stereo, ale to margines. Generalnie możemy przyjąć, że jak ktoś chce zbudować sobie dzisiaj wysokiej klasy zestaw w oparciu o komputer napędzający słuchawki (i na tym przykładowo poprzestać) to ma znakomitą okazję do kupienia któregoś z takich, malutkich, bardzo przystępnych cenowo DACów. Czy ta moda szybko przeminie? Raczej się na to nie zanosi, a to dlatego że te mikrusy coraz częściej potrafią współpracować z handheldami (Android, iOS) a to otwiera przed nimi nowe perspektywy ekspansji, nawet jeżeli komputery skazane są na powolne wymarcie (ja w to nie wierzę, ale są tacy co wierzą).
Nowy THE KEY znanej w branży firmy ALO AUDIO to typowa konstrukcja mikroDACa USB. Sprzęt przypomina jako żywo klasycznego pendrive, właściwie w pierwszym odruchu chcemy otworzyć eksploratora bądź findera i …przenieść jakieś pliki. Ale nie, to nie to, to jest przetwornik C/A i to nie byle jaki przetwornik, bo ten konkretnie poradzi sobie z każdym materiałem dźwiękowym, nawet takim zapisanym w bezkompromisowym formacie 32 bit 384 kHz. Nieźle. Bardzo dobrze, że producent nie chce nas uszczęśliwiać na siłę dodatkowymi, cyfrowymi wyjściami – w przypadku takiego produktu 99% klientów chce po prostu podpiąć słuchawki, nie jest zainteresowana podpinaniem komputera przez interfejs cyfrowy (konwersja USB-SPDIF) ze stacjonarnym zestawem stereo. Do tego w dobie wyposażania wszystkiego jak leci (odtwarzacze, wzmacniacze, głośniki – te aktywne i inne, nowe produkty z kategorii audio) w przetworniki cyfrowo-analogowe to przerost formy nad treścią, generujący dodatkowe koszta. To ma być tanie, to ma grać ze słuchawkami (genialnie, jeżeli jest na tyle uniwersalne że napędzi zarówno pchełki czy mobilne nauszniki, jak również domowe słuchawki o wysokiej impedancji). I tak jest w tym przypadku. Cena wynosi 189 dolarów, czyli jest przystępnie, do tego kolorowo (dostępne w kolorach: czarnym, niebieskim, srebrnym oraz złotym). Ciekawe czy trafi to, to do dystrybucji w Polsce?
Nowe wersje systemu mobilnego Apple będą prawdopodobnie umożliwiały uruchamianie aplikacji stworzonych pierwotnie z myślą o MacOSie. Takie przypuszczenia pojawiły się wraz z zaprezentowaniem jesienią 2013 roku nowego iOSa 7 oraz najnowszej generacji handheldów Apple. Faktycznie technologia 64 bitów, którą wdrożyło Apple wskazuje że taki scenariusz może się niebawem ziścić. Nowy iOS8 lub iOS9 będą mogły uruchamiać software stworzony dla komputerów Mac. Co więcej, ogromna popularność iPada w środowisku korporacyjnym może doprowadzić do stworzenia nowych wersji tego urządzenia, przystosowanych specjalnie do tego typu środowiska. Być może nowy iPad (Pro) będzie dysponował nie tylko większym ekranem, ale także otrzyma natywną klawiaturę. Nie będzie to jednak odpowiednik Surface – Apple odmiennie, nie chce najwyraźniej doprowadzić do połączenia obu systemów operacyjnych (co poniekąd próbuje forsować Microsoft), dostosowując oba środowiska do specyficznych wymagań, z jednoczesnym poszerzaniem ich kompatybilności względem siebie. Do tej pory były to działania głównie jednokierunkowe, polegające na wprowadzaniu do MacOSa funkcjonalności, programów znanych z iOSa.
Niewykluczone, że w br to iOS będzie dopasowywał się do komputerowego OS, co doprowadzi w efekcie do jeszcze ściślejszego połączenia obu środowisk (jednak nadal zostanie zachowana ich odrębność). Zdaniem analityków takie działania dowodzą, że Apple obiera podobny do Microsoftu kierunek rozwoju. Już nie tylko, czy przede wszystkim, firmy produkującej hardware (MS – głównie software), a kogoś kto oferuje kompletny ekosystem, skupia się głównie na dostarczaniu kompleksowego rozwiązania, dostarcza usługi, poza softwarem oraz urządzeniami. Apple idzie swoją drogą, wpisującą się w głoszoną przez siebie tezę (post PC). Z całą pewnością tym, na czym skupi się obecnie firma z Cupertino będą usługi chmurowe, rozbudowa iCloud, nowe oprogramowanie wirtualne, rozszerzenie możliwości bazodanowych oraz opracowanie nowych rozwiązań wykorzystujących rosnącą moc mobilnych urządzeń. Kolejna generacja iPadów będzie w stanie bezproblemowo poradzić sobie z aplikacjami stworzonymi pierwotnie dla komputerów Mac. To logiczne następstwo rozwoju technologii mobilnych, najbliższa przyszłość pokaże czy świat „post PC” zdominuje rynek, stanie się już nie alternatywą a głównym nurtem rozwoju technologii informatycznych.
Plotki o tym, że w końcu pakiet biurowy MS pojawi się na urządzeniach mobilnych Apple są rozpowszechniane od dawna. Tym razem źródło informacji to Mary Jo Foley – osoba znakomicie zorientowana w planach Microsoftu, dziennikarka portalu ZDNet. Jej zdaniem takie oprogramowanie trafi do App Store wcześniej niż nam się wydaje, a dokładnie w pierwszej połowie bieżącego roku. Co ciekawe, aplikacje w wersji specjalnie dostosowanej do dotykowej obsługi trafią na urządzenia z iOSem wcześniej niż dedykowane warianty Worda, Excela oraz PowerPointa dla tabletów z Windows 8.1 (RT). Oznacza to prawdziwy przewrót kopernikański w myśleniu szefostwa MS – całość zbiegnie się zapewne z wyborem nowego kierownictwa. Zresztą sam Steve Ballmer, były CEO, w rozmowie z MJF mówił o tego typu scenariuszu. Nowa wersja pakietu, zwana Gemini, trafi nie tylko na iPada, ale także na urządzenia z Androidem. Taki ruch wydaje się całkiem logiczny. W końcu to właśnie Android jest obecnie najpopularniejszą platformą mobilną, iPad zaś absolutnie zdominował rynek tabletów użytkowanych przez biznes. Ocenia się, że ponad 90 procent urządzeń w biznesie to dotykowa płytka Apple.