LogowanieZarejestruj się
News

Grajek HiFiMANa dla tych co lubią sobie pobiegać, poskakać, pojeździć…

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
hm700-min1

No proszę, my tu właśnie testujemy topową konstrukcję, a na rynek trafia produkt, który zrywa z dotychczasową formą prezentowaną przez odtwarzacze przenośne HiFiMANa. To model HM-700, z wyglądu mocno lifestyle’owy, lekki, kompaktowy, w niczym nie przypomina walkmana z lat 80 tych, czy niewielkiej radiostacji przenośnej stanowiącej wyposażenie żołnierza Wietkongu ;-) Tutaj jest zupełnie inaczej – odtwarzacz prezentuje się nowocześnie, lekko, ładny design, ciekawe jak to wygląda z bliska… postaramy się zdobyć sprzęt do testów (coś czuję, że z przetestowanymi u nas Westone Adventure odtwarzacz HiFiMANa tworzyłby zgrany duet). Poniżej pełna treść notki prasowej z wszelkimi danymi dotyczącymi playera. Dodam tylko, że dystrybutor – firma Rafko – podała ceny odtwarzacza uwzględniające firmowe słuchawki (zakup w komplecie). Biorąc pod uwagę niezwykle filigranową (co nie oznacz, że delikatną) konstrukcję testowanych właśnie RE-600 taki zestaw może być strzałem w dziesiątkę. Jeżeli uda nam się zdobyć rzecz do testów, sprawdzimy jak to gra z dużo przystępniejszymi cenowo RE-400. Ceny przedstawiają się następująco: 1259zł odtwarzacz HM-700 w zestawie ze słuchawkami HiFiMAN RE-400 oraz 2379zł w zestawie ze słuchawkami HiFiMAN RE-600. Więcej, poniżej…

» Czytaj dalej

Testujemy odtwarzacz HiFiMAN HM-901 oraz dokanałówki RE-600

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
HM-901_3

Testujemy topowy odtwarzacz HiFiMANa HM-901 (cena 4499 zł) oraz najwyższy model dokanałówek w ofercie Amerykano-Chińczyków: RE-600 Songbird (cena 1845 zł). To pierwsze z zapowiadanych przez nas nowości jakie opiszemy na naszych łamach. Niebawem powinien do nas trafić najnowszy DAP firmy Astell&Kern, czekamy na egz. niesamowitego przetworniko-wzmacniacza z opcją grania bez drutu… Chorda Hugo. Może uda się porównać wszystkie te urządzenia, gdyby to się nie udało i tak będzie ultraciekawie. Po pierwsze sprawdzimy jak HM-901 radzi sobie z różnymi słuchawkami, o bardzo różnej konstrukcji, odmiennej impedancji… w teście wezmą udział, redakcyjne AKG K701, Sennheisery HD-650 oraz Momentum, HiFiMANy HE-400 oraz rzecz jasna RE-600, wreszcie na deser produkt, którego recenzja jest już prawie gotowa – sprawdzimy HM-901 z sześcioprzetwornikowymi, trójdrożnymi dokanałówkami EarSonic S-EM6. Będzie się działo! Jako punkt odniesienia znakomity wzmacniacz (oraz DAC, choć przede wszystkim amplifikacja robi tu gigantyczną różnicę) przenośny Matrix Portable skojarzony z naszymi handheldami Apple. Mam nadzieję, że HM-901 stanie także w szranki z AK240 (w rezerwie jest niższy model, ale zależy nam na starciu topowych, high-endowych DAPów). Na razie mogę napisać tyle, że najnowszy DAP HifiMANa konsekwentnie nawiązuje to stylu, formy, materiałów oraz obsługi poprzedników. Od razu wiemy z czym mamy do czynienia. Dla mnie to coś ala czołg, aparycją obudowa nawiązuje do radzieckiego produktu z fabryki ciągników z lufą, generalnie należy skupić się na brzmieniu. Niektórzy audiofile mówią: „nieważne jak wygląda, ważne jak gra”… cóż, tego się po prostu trzymajmy. W rozwinięciu galeria (dla tych, co zainfekowani fb jest duża fotogaleria na naszym profilu, jednak nie zmuszamy nikogo do korzystania z wynalazku Pana Zuckerberga, patrz niżej)…

» Czytaj dalej

Nokia X – Android inaczej, czyli koń trojański a’la Microsoft

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Nokia X 2

Na MWC jedną z największych sensacji było zaprezentowanie nowych smartfonów (aż 3 modeli) Nokii wyposażonych w Androida. Jak wiadomo stosunki między Microsoftem (niebawem finalnie prawa do linii Lumia, dużej części mobilnego biznesu Nokii) a Google są od dawien dawna lodowate. Google podgryza Microsoft gdzie się da (systemy operacyjne, usługi, wyszukiwanie treści w sieci… alternatywny ekosystem, w którym nie ma miejsca na MS), Microsoft w sumie nie pozostaje dłużny, choć do tej pory prowadził dość subtelną grę. Firma z Redmond otrzymuje od każdego producenta androidowych urządzeń pieniądze z tytułu licencji – warto o tym pamiętać, a jest to jeden z elementów który stanowi bardzo drażliwy punkt we wzajemnych relacjach. Microsoft do tej pory unikał otwartej konfrontacji (czego nie można powiedzieć o Google, które gdzie się tylko da starało się i nadal się stara ograniczać wpływy MS), jednak to co zaprezentowała Nokia pokazuje, że producent Windows postanowił przejść do ofensywy.

Wystarczy rzut oka na nowe telefony z serii X, by przekonać się, że za ich wprowadzeniem na rynek kryje się sprytny plan wyrugowania Google (usługi) z „własnego” poletka. Piszę „własnego”, bo w sumie Androida trudno uznać za własność Google, wręcz przeciwnie Android – jak pokazał Amazon – może być trampoliną do robienia swojego biznesu, bez oglądania się na Google. W końcu Kindle Fire ze zmodyfikowanym Androidem jest w 100% zależny od Amazona, nie ma dostępu do Google Play (w przypadku X też nie będzie dostępu do aplikacji via Google Play), to po prostu zamknięty (eko)system. W przypadku Nokii nowe modele Nokia X mają być czymś pomiędzy komórkami Asha, a najtańszymi modelami z Windows Phone (modele 520 oraz 620). To, wydawać by się mogło, nieco ryzykowane posunięcie – w końcu może się to skończyć podcinaniem gałęzi na której samemu się siedzi (pardon – będzie to podcinanie gałęzi na której siedzi kluczowy partner – MS, w sumie wychodzi na jedno). To właśnie wspomniane, najtańsze modele Lumii sprzedają się wyśmienicie i nakręcają zapotrzebowanie na mobilny system Microsoftu. Na pierwszy rzut oka tak to mogłoby wyglądać, jednak wg. mnie nowe X nie stanowią praktycznie żadnej konkurencji dla Windows Phone. Nokia idzie tutaj drogą Amazona, wprowadza bardzo tanie, przystępne telefony, oparte o najpopularniejszy system, z własnym oprogramowaniem, własnymi usługami, rzecz jasna tożsamymi z tym, co znajdziemy na telefonach z Windows Phone. Są to zarówno firmowe aplikacje, jak i te oferowane czy też promowane przez Microsoft. I tutaj zasadza się cały misterny plan… ktoś chce tanio kupić telefon, bardzo tanio, jednocześnie skorzystać z bardzo dobrych usług, możliwości oferowanych przez specjalistę, dużą korporację, do tego kupić produkt dobry jakościowo? Nowe X mogą być odpowiedzią na takie zapotrzebowanie. Owszem mamy w tym segmencie ogromną konkurencję, ale też wiele produktów z najniższej półki w przypadku Androida jest mocno krytykowana za niewystarczające wsparcie, za kiepską wydajność etc. Kto wie, być może nowe Nokie X zerwą z przekonaniem, że jak coś jest tanie, na Androidzie, to często jest do niczego…

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem pulpit nowych telefonów stało się dla mnie jasne, że Nokia/Microsoft chcą w ten sposób uderzyć w biznes Google i to bezpośrednio uderzyć. Już sam wygląd sugeruje, że mamy tutaj do czynienia z tytułowym koniem trojańskim. Kafelkowa nakładka nie jest jakoś wybitnie piękna, ale spełnia swoje nadrzędne zadanie – kojarzy się z wiadomo czym, jest całkowicie zdominowana przez wiadome usługi, aplikacje (Skype, integracja z Outlookiem, One Drive, soft Here), dodatkowo tak zoptymalizowana, że naprawdę proste telefony, jakie zaprezentowano, z bardzo ubogą specyfikacją, prawdopodobnie bez problemu poradzą sobie z takim, zmodyfikowanym Androidem. Do tego dwie karty SIM, możliwość instalacji dowolnego oprogramowania z sieci (co oznacza, że nic nie stracimy na braku Google Play… poza Google, które w oczywisty sposób straci). To nie mają być telefony dla geeków, to mają być telefony dla mas. I to mas w sensie milionów konsumentów, szczególnie w krajach rozwijających się. To bardzo mądra strategia, bo właśnie na tych, najchłonniejszych rynkach mamy do czynienia z klientem kupującym pierwszego smartofna w życiu, klienta dysponującego bardzo ograniczonymi środkami, kogoś kto poszukuje bardzo taniego, łatwego w obsłudze urządzenia gwarantującego podstawową funkcjonalność na odpowiednim poziomie. Nokia może to wszystko zapewnić. Nokie X mogą okazać się rynkowym hitem. Dodatkowo Microsoft może zainteresować większą liczbę developerów (tworzących na Androida) swoją własną platformą, może szybciej przenieść dane oprogramowanie (port) na Windowsa Phone – który jest już dojrzałym systemem, z sensowną biblioteką oprogramowania, której jednak nadal nieco brakuje do iOSa oraz Androida odnośnie dostępności popularnych aplikacji. To także jeden z ważnych elementów tej układanki. Bardzo sprytny ruch, moim zdaniem noszący niewielkie ryzyko dla własnego OS (WP), jednocześnie potencjalnie duży kłopot dla Google. Internetowy gigant nadal za bardzo nie wie czy i jak wejść na rynek hardware, czy linia Nexus powinna być odrębną marką, czy też powinna być zarezerwowana dla partnerów (konkretne modele, albo standardowe z „czystym” Androidem). Wejście Nokii na androidowy rynek może sporo namieszać, w końcu to właśnie Nokia była hegemonem w segmencie tanich telefonów, mając udziały podobne do obecnie dzierżonych przez Androida (Symbian). Cóż, ciekawe, czy ten koń trojański wypali? Moim zdaniem, Google ma powody do niepokoju. Poniżej specyfikacja zaprezentowanych telefonów…

» Czytaj dalej

Rzut okiem: głośniki bezprzewodowe Bose Soundlink III & Harman Kardon Aura

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
HK Aura_4

Kolejne produkty z serii – sobie stoi i bezprzewodowo gra (w domyśle z telefonu, czy zazwyczaj z telefonu). To bardzo dynamicznie rozwijający się segment rynku audio, niestety często nabywca może tutaj trafić na miny i to także z tego względu, że co rusz do sklepów trafiają nowe produkty, trudno się w tym wszystkim rozeznać. Nie ma jakiegoś punktu odniesienia, bo – trzeba to uczciwie powiedzieć – liczba rozwiązań, rodzaj przetworników, rozwiązania konstrukcyjne, priorytety w tego typu produktach to prawdziwa mozaika często wykluczających się założeń, do tego całe mnóstwo kompromisów, które muszą uwzględnić projektujący bezprzewodowe głośniki inżynierowie. Nie zawsze te kompromisy wychodzą na zdrowie, czasami można spotkać się z niemiłą niespodzianką, kiedy to urządzenie starsze, tańsze gra wyraźnie lepiej niż nowe, droższe, można też kupić coś, co znowu jest droższe, niby znacznie bardziej funkcjonalne (bo ma baterię, bo przenośne jest i na kablu wisieć nie musi), a jednak na tyle kompromisowe właśnie, że te dodatkowe cechy trudno uznać za pożądane w ogólnych rozrachunku, wręcz przeciwnie mogą one użytkownikowi „wyjść bokiem”.

Sprawdziłem dwa nowe produkty, z których jeden wpisuje się w to, co napisałem powyżej, drugi zaś jest potwierdzeniem że nie zawsze coś niby lepszego, o niby większych możliwościach i katalogowo przynależącego do wyższej klasy jest… lepsze. Szczerze powiedziawszy, mam coraz większe obawy, szczególnie w zestawieniu z rewelacyjnymi S5BT firmy Scansonic, czy liczni, pierwszoligowi producenci nie próbują nas zwyczajnie naciąć, próbując wmówić, że to nowe, to takie świetne, najlepsze, i w ogóle co może nas spotkać, gdy zechcemy strumieniować dźwięk z naszego telefonu lub z tabletu na jakiś, no właśnie, stylowy, modny głośniczek bezprzewodowy. Do tej pory miałem zazwyczaj styczność z – fakt dość drogimi – ale ambitnymi konstrukcjami tego typu, które próbowały w jak najlepszy sposób reprodukować dźwięk z tak… słabego źródła, jakim jest współczesny handheld. W przypadku tytułowych produktów mam wątpliwości, czy za tym wszystkim nie stoi sprytny księgowy, który sobie wyliczył, że owszem można na tym biznesie nieźle zarobić, przy czym wcale nie trzeba się starać, wystarczy byle co i byle jak, a klient i tak się znajdzie i kupi. Ostro? No ostro, ale co poradzę, jak tu drogo z jednej strony, a brzmieniowo… no właśnie. Zapraszam do krótkiego testu najnowszych produktów Bose oraz Harman Kardona.

» Czytaj dalej

Microsoft ze swoim, cyfrowym asystentem. Konkurencja dla Siri oraz Google Now

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Cortana-Blue-Sci-Fi-chick

Cortana – tak się to na razie nazywa i powiem szczerze, że nazwa (podobnie jak Courier, czy Project Natal) jest bardzo fajna, dobrze dobrana, problem w tym że jak to zazwyczaj w Microsofcie bywa… nazwa kodowa projektu nie ma nic wspólnego z finalnym produktem. Cóż, Cortana czy jak to się tam później będzie nazywało, to odpowiedź giganta z Redmond na wprowadzonych przez Apple oraz Google cyfrowych asystentów. To, co ma ułatwiać życie, wprowadzać coś w rodzaju inteligentnej (no powiedzmy, bo w praktyce daleko do tego) konwersacji między użytkownikiem a urządzeniem, administrowania naszym cyfrowym profilem, analizowania oraz odpowiedniego zarządzania informacją dostarczaną nam w użytecznej formie etc. pojawi się niebawem w urządzeniach z Windows Phone (8.1). Fundamentem ma być tutaj nie analiza tysięcy odpowiedzi przechodzących przez zdalne serwery (Siri), nie będzie to także gromadzenie danych przez liczne usługi jak u Google, a coś, co MS nazwał pamiętnikiem (vel cyfrowym notesem, org. Notebook). Nasza cyfrowa tożsamość ma być bez przerwy analizowana przez oprogramowanie, ma pozwolić Cortanie na poznanie użytkownika tak dokładne jak to tylko możliwe. Już widzę czerwone światełka zapalające się w niektórych głowach. Inwigilacja, wyzbycie się prywatności, możliwość nadużyć …tak, takie obawy mogą się wraz z wprowadzeniem omawianej technologii pojawić i nie będą to zastrzeżenia na wyrost biorąc pod uwagę skalę szpiegowania głównie własnych obywateli (nie tylko, ale głównie) przez NSA.

Oczywiście każdy będzie mógł ograniczyć dostęp do ważnych informacji – będzie wybór, jak głęboko, jak dużo ma o nas wiedzieć nasz („nasz”?) prywatny asystent. W sytuacji, gdy pozwolimy mu na wiele, będzie prowadził nas za rączkę, pilnując naszego terminarza, dopasowując informacje, treści do naszych zainteresowań, upodobań, wreszcie sugerując konkretne rzeczy użytkownikowi. Ma to być znacznie głębsza, bardziej zaawansowana wersja tego, co proponuje obecnie konkurencja. Czy tak faktycznie będzie? Przekonamy się o tym niebawem. Microsoft chce swojego asystenta zintegrować z całym ekosystemem, co w sumie nikogo nie powinno dziwić. Szczególnie, gdy popatrzymy na możliwości Xboksa One, na planowany rozwój usług, na nowe pomysły (elektronika osobista, montowana w pojazdach etc.).

Do kompletu w smartfonie – DAC & audiofilski wzmacniacz słuchawkowy ESS

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
ESS

Ostatnio pisałem o wyczynowym DACu, nowym Wolfsonie WM51102S, który trafi niebawem do wybranych telefonów. To jeden, ważny, element układanki. Drugi to wzmacniacz. Jest tutaj co poprawiać, bo większość ampów montowanych w smartfonach jest do niczego. Nie tylko same układy są słabe, ale swoje robi także kiepskie zestrojenie całości, sztuczne ograniczenie głośności w oprogramowaniu, trudne do wyeliminowania interferencje (anteny, moduły łączności). Wiele raf, trudnych do ominięcia raf. Ale sytuacja się zmienia i to na korzyść, bo na rynku pojawiają się coraz to lepsze produkty przeznaczone do zamontowania w handheldach i wg. mnie już niebawem do sklepów trafią telefony odznaczające się wyraźnie lepszym brzmieniem w porównaniu do poprzedników. Na pewno pomocne okażą się takie elementy, jak opisywany wzmacniacz słuchawkowy ESS Sabre 9601. Znamy doskonale znakomite układy stosowane powszechnie w najlepszych, stacjonarnych dakach oraz odtwarzaczach, takich jak choćby najlepsze na rynku wieloformatowe playery Oppo. Tym razem chodzi o duet, który ma zagwarantować najlepszy możliwy do uzyskania na wynos dźwięk – wspomniany amp oraz DAC z nowej serii 2M (dla urządzeń przenośnych).

Oba produkty debiutują na właśnie rozpoczętym MWC w Barcelonie. Mobilne technologie stają się jednym z kluczowych segmentów dla firm z branży audio – to właśnie tego typu produkty będą w centrum uwagi, a to ze względu na masowość urządzeń, w których zostaną zamontowane. Nie mówimy tutaj o kilku tysiącach sztuk (czy kilkunastu) – tyle zazwyczaj udaje się sprzedać DACów, odtwarzaczy, audiofilskich DAPów, a o kilkuset czy nawet milionach urządzeń z zamontowanymi procesorami audio, gwarantującymi najwyższą jakość przetwarzania dźwięku. W przypadku 9061 skorzystamy ze znakomitej charakterystyki, mamy do czynienia z wręcz wyczynowymi osiągami… parametry wzmacniacza to, min,.: 122dB DNR oraz -117dB THD+N oraz uziemione wyjście i stabilne zasilanie 3.3V – to wszystko ma pozwolić na uniknięcie jakichkolwiek zakłóceń, zniekształceń, znienawidzonych przez użytkowników clicks & pops. Nowe produkty z linii SABRESOUND mają być idealnym wyborem dla urządzeń mobilnych, korzystających z odtwarzania muzyki przez słuchawki. Czekamy na pierwsze, oficjalne zapowiedzi handheldów, w których znajdzie się duet ESS Sabre.

 

Kieszonkowy, a wiele może… przetwornik 32/384 THE KEY firmy ALO AUDIO

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
the-key-black-800x800

To już nie jest kilka produktów, ale całe tabuny produktów – mamy prawdziwy wysyp miniaturowych DACów. Zazwyczaj są to konstrukcje, których celem jest wyprowadzenie dźwięku via USB do postaci analogowej, strawnej dla słuchawek. W 95% to właśnie takie mikrusy. Zdarzają się nietypowe rozwiązania, jak przetestowany u nas hiFace DAC firmy M2Tech, dedykowany stacjonarnym zestawom stereo, ale to margines. Generalnie możemy przyjąć, że jak ktoś chce zbudować sobie dzisiaj wysokiej klasy zestaw w oparciu o komputer napędzający słuchawki (i na tym przykładowo poprzestać) to ma znakomitą okazję do kupienia któregoś z takich, malutkich, bardzo przystępnych cenowo DACów. Czy ta moda szybko przeminie? Raczej się na to nie zanosi, a to dlatego że te mikrusy coraz częściej potrafią współpracować z handheldami (Android, iOS) a to otwiera przed nimi nowe perspektywy ekspansji, nawet jeżeli komputery skazane są na powolne wymarcie (ja w to nie wierzę, ale są tacy co wierzą).

Nowy THE KEY znanej w branży firmy ALO AUDIO to typowa konstrukcja mikroDACa USB. Sprzęt przypomina jako żywo klasycznego pendrive, właściwie w pierwszym odruchu chcemy otworzyć eksploratora bądź findera i …przenieść jakieś pliki. Ale nie, to nie to, to jest przetwornik C/A i to nie byle jaki przetwornik, bo ten konkretnie poradzi sobie z każdym materiałem dźwiękowym, nawet takim zapisanym w bezkompromisowym formacie 32 bit 384 kHz. Nieźle. Bardzo dobrze, że producent nie chce nas uszczęśliwiać na siłę dodatkowymi, cyfrowymi wyjściami – w przypadku takiego produktu 99% klientów chce po prostu podpiąć słuchawki, nie jest zainteresowana podpinaniem komputera przez interfejs cyfrowy (konwersja USB-SPDIF) ze stacjonarnym zestawem stereo. Do tego w dobie wyposażania wszystkiego jak leci (odtwarzacze, wzmacniacze, głośniki – te aktywne i inne, nowe produkty z kategorii audio) w przetworniki cyfrowo-analogowe to przerost formy nad treścią, generujący dodatkowe koszta. To ma być tanie, to ma grać ze słuchawkami (genialnie, jeżeli jest na tyle uniwersalne że napędzi zarówno pchełki czy mobilne nauszniki, jak również domowe słuchawki o wysokiej impedancji). I tak jest w tym przypadku. Cena wynosi 189 dolarów, czyli jest przystępnie, do tego kolorowo (dostępne w kolorach: czarnym, niebieskim, srebrnym oraz złotym). Ciekawe czy trafi to, to do dystrybucji w Polsce?

» Czytaj dalej

Recenzja konwertera Matrix X-SPDIF oraz aktywnych monitorów Scansonic S5BT

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Matrix & Scansonic (15)

Zacznę od monitorów – prezentują się wyśmienicie. Znakomita jakość wykonania, świetne materiały, dbałość o szczegóły (w komplecie białe rękawiczki, głośniki są pokryte błyszczącym lakierem). Do nas dotarła wersja z modułem Bluetooth. Model pozbawiony tego udogodnienia, prezentujący jednakże ten sam, wysoki poziom wykonania, kosztuje niecałe 1000 złotych. Nie widziałem w takiej cenie produktu odznaczającego się taką jakością! Ośmiowarstwowa powłoka lakiernicza (klasa!), idealne spasowanie elementów, bardzo dobre gniazda… te mini monitorki można spokojnie uznać za wzór dla konkurencji. Tak to powinno wyglądać. O brzmieniu na razie się nie wypowiadam. Sam producent zaleca 24-48 godzinne wygrzanie. Tak też zrobimy.

Kolumienki, choć małe, ważą konkretnie, szczególnie ta, która zawiera całą elektronikę, zasilacz oraz wzmacniacz. Scansonic to Duńczycy – wiemy co to oznacza… w konstruowaniu S5 brali udział specjaliści z Dantaksa (Dantax A/S). Zastosowano znakomite przetworniki średnio-niskotonowe oraz wysokotonowe, do tego otrzymujemy możliwość podpięcia źródeł cyfrowych (koaksial oraz optyk), ładowania handhelda (np. iPhone via USB), podłączenia aż dwóch źródeł analgowych, a nawet -dodatkowo- subwoofera. Innymi słowy można w oparciu o S5BT stworzyć autonomiczny system stereo do niewielkiego pomieszczenia, przy czym może to być system 2.1. Sub to idealne rozwiązanie, gdy zechcemy wspomóc tytułowe monitorki bliskiego pola dodatkową dawką basu. Wreszcie to, co potencjalnie jest (poza rzecz jasna dźwiękiem wydobywającym się z opisywanych kolumn) największą atrakcją – możliwość strumieniowania dźwięku via Bluetooth. Sprawdzimy jak sobie radzą handheldy oraz komputer przesyłając bezprzewodowo dźwięk do głośników. Jestem pod dużym wrażeniem! Widać skandynawskie przywiązanie do szczegółów, jakościowo to mistrzostow świata w tym budżecie. Mam porównanie z ostatnimi wytworami Harman Kardona i cóż, nie ma o czym mówić. To, co prezentuje HK chcąc za swoje nowości często dużo większe pieniądze, w porównaniu do S5 to zwyczajna tandeta.

Matrix X-SPDIF to asynchroniczny konwerter cyfrowy USB-SPDIF. I to taki z wysokiej półki, w którego konstrukcji zastosowano najlepszy odbiornik USB jaki jest obecnie dostępny na rynku. Chodzi o kość XMOS (X-CORE 32BIT/500MIPS), charakteryzującą się ultraniskim poziomem jittera, stosowaną w najdroższych, kosztujacych kilkadziesiat tysięcy złotych, przetwornikach cyfrowo-analogowych. Poza gniazdem USB typu B, z tyłu znajdziemy dwa wyjścia cyfrowe – koaksialne oraz AES/EBU. Porównam z moim prywatnym hiFace Two, obawiam się że Matrix nie da szans włoskiemu urządzeniu. W przypadku X-SPDIF mamy precyzyjne zegary (dwa dla częstotoliwości 44.1 oraz 48kHz), mamy separację galwaniczną interfejsu USB, co zabezpieczy nas przed zakłóceniami z komputera. W przypadku Windowsa trzeba będzie zainstalować (>24/96) sterowniki Thesycona. Poniżej galeria prezentująca oba, opisane powyżej produkty PC Audio…

AKTUALIZACJA #1 – pierwsze wrażenia z odsłuchu kolumienek S5BT Scansonika…

AKTUALIZACJA #2 – recenzja kolumienek oraz konwertera (live ;-) )

AKTUALIZACJA #3 – opis uzupełniony o dane na temat przetwornika zainstalowanego w kolumnach

» Czytaj dalej

Nowe wersje iOSa z wsparciem dla aplikacji dla MacOSa, iPad z dedykowaną klawiaturą…

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
ipad-dell-tablet

Nowe wersje systemu mobilnego Apple będą prawdopodobnie umożliwiały uruchamianie aplikacji stworzonych pierwotnie z myślą o MacOSie. Takie przypuszczenia pojawiły się wraz z zaprezentowaniem jesienią 2013 roku nowego iOSa 7 oraz najnowszej generacji handheldów Apple. Faktycznie technologia 64 bitów, którą wdrożyło Apple wskazuje że taki scenariusz może się niebawem ziścić. Nowy iOS8 lub iOS9 będą mogły uruchamiać software stworzony dla komputerów Mac. Co więcej, ogromna popularność iPada w środowisku korporacyjnym może doprowadzić do stworzenia nowych wersji tego urządzenia, przystosowanych specjalnie do tego typu środowiska. Być może nowy iPad (Pro) będzie dysponował nie tylko większym ekranem, ale także otrzyma natywną klawiaturę. Nie będzie to jednak odpowiednik Surface – Apple odmiennie, nie chce najwyraźniej doprowadzić do połączenia obu systemów operacyjnych (co poniekąd próbuje forsować Microsoft), dostosowując oba środowiska do specyficznych wymagań, z jednoczesnym poszerzaniem ich kompatybilności względem siebie. Do tej pory były to działania głównie jednokierunkowe, polegające na wprowadzaniu do MacOSa funkcjonalności, programów znanych z iOSa.

Niewykluczone, że w br to iOS będzie dopasowywał się do komputerowego OS, co doprowadzi w efekcie do jeszcze ściślejszego połączenia obu środowisk (jednak nadal zostanie zachowana ich odrębność). Zdaniem analityków takie działania dowodzą, że Apple obiera podobny do Microsoftu kierunek rozwoju. Już nie tylko, czy przede wszystkim, firmy produkującej hardware (MS – głównie software), a kogoś kto oferuje kompletny ekosystem, skupia się głównie na dostarczaniu kompleksowego rozwiązania, dostarcza usługi, poza softwarem oraz urządzeniami. Apple idzie swoją drogą, wpisującą się w głoszoną przez siebie tezę (post PC). Z całą pewnością tym, na czym skupi się obecnie firma z Cupertino będą usługi chmurowe, rozbudowa iCloud, nowe oprogramowanie wirtualne, rozszerzenie możliwości bazodanowych oraz opracowanie nowych rozwiązań wykorzystujących rosnącą moc mobilnych urządzeń. Kolejna generacja iPadów będzie w stanie bezproblemowo poradzić sobie z aplikacjami stworzonymi pierwotnie dla komputerów Mac. To logiczne następstwo rozwoju technologii mobilnych, najbliższa przyszłość pokaże czy świat „post PC” zdominuje rynek, stanie się już nie alternatywą a głównym nurtem rozwoju technologii informatycznych.

Office niebawem w wersji na iOS?

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
microsoft-office-2013

Plotki o tym, że w końcu pakiet biurowy MS pojawi się na urządzeniach mobilnych Apple są rozpowszechniane od dawna. Tym razem źródło informacji to Mary Jo Foley – osoba znakomicie zorientowana w planach Microsoftu, dziennikarka portalu ZDNet. Jej zdaniem takie oprogramowanie trafi do App Store wcześniej niż nam się wydaje, a dokładnie w pierwszej połowie bieżącego roku. Co ciekawe, aplikacje w wersji specjalnie dostosowanej do dotykowej obsługi trafią na urządzenia z iOSem wcześniej niż dedykowane warianty Worda, Excela oraz PowerPointa dla tabletów z Windows 8.1 (RT). Oznacza to prawdziwy przewrót kopernikański w myśleniu szefostwa MS – całość zbiegnie się zapewne z wyborem nowego kierownictwa. Zresztą sam Steve Ballmer, były CEO, w rozmowie z MJF mówił o tego typu scenariuszu. Nowa wersja pakietu, zwana Gemini, trafi nie tylko na iPada, ale także na urządzenia z Androidem. Taki ruch wydaje się całkiem logiczny. W końcu to właśnie Android jest obecnie najpopularniejszą platformą mobilną, iPad zaś absolutnie zdominował rynek tabletów użytkowanych przez biznes. Ocenia się, że ponad 90 procent urządzeń w biznesie to dotykowa płytka Apple.