Mobilnym źródłem muzyki jest obecnie jakiś smartfon. W 99,9% przypadków. Nie chodzi nawet o to, że DAP, czyli wyspecjalizowane urządzenie do odtwarzania dźwięku, jest dodatkowym bytem, czymś w co trzeba dodatkowo zainwestować, chodzi o coś innego – o rosnący udział streamingu, o usługi strumieniowe, które w przypadku mobilnego odsłuchu zaczynają zastępować odtwarzanie muzyki ze zgromadzonych na sprzęcie, w jego pamięci, kolekcji. Nie ma przed tym odwrotu i jak wspomniałem ostatnio, przyszłe DAPy muszą być usieciowane, tj. otrzymać moduły komórkowe, pozwalające na dostęp do Spotify, Tidala i innych tego typu usług. To konieczność. Już się pojawiają takie urządzenia i kwestią czasu jest implementacja modułów w grajkach, co pozwoli na integrację strumieni z osobistymi odtwarzaczami muzycznymi. Wraz z np. MQA będzie można liczyć na bezstratny streaming w jakości co najmniej płyty CDA, a już się mówi o wprowadzeniu streamingu hi-res. I tak to zapewne niebawem będzie wyglądało.
Czy to oznacza, że DAP bez 3G/4G nie ma racji bytu? Nie, jeszcze nie, bo jesteśmy nadal przyzwyczajeni do odtwarzania muzyki zgromadzonej, kupionej, zripowanej, którą (nadal) gromadzimy na lokalnych pamięciach masowych. Czy to komputer, czy NAS, czy jakieś inne, fizyczne nośniki, muzyka nadal egzystuje jako zbiór osobistych danych zapisanych, skatalogowanych (w często mozolnie, przez wiele lat tworzonych kolekcjach) i udostępnianych. No właśnie, to udostępnianie także przybiera coraz częściej formę nie lokalnego, a globalnego dostępu – wystarczy jakaś muzyczna chmurka (w rodzaju opisywanego przeze mnie Loopa), może to być też usługa typu iTunes Match (co niestety oznacza kompromisy jakościowe) i już można cieszyć się swoimi zbiorami wszędzie, gdzie przyjdzie nam na to ochota. Pod warunkiem, że będziemy mieli Internet, sprzęt zdolny do połączenia z globalną siecią. No dobrze, ale to na razie niszowe usługi, a przegranie na kartę pamięci czy do wbudowanej pamięci urządzenia muzyki to coś, czym oswoiliśmy się przez lata. DAP daje nam przewagę nad tabletem czy smartfonem, bo jest zbudowany, zaprojektowany w jednym celu – jak najlepszego odtworzenia dźwięku. Alternatywą dla niego będzie amp/dac, pozwalający na przekształcenie dowolnego telefonu w transport, z wspomnianymi powyżej zaletami takiego rozwiązania (dostęp). Tyle, że nie jest to wygodne tak do końca, bo wiadomo: „kanapki”, kable, bywa że jeszcze jakieś przejściówki. Mnożymy byty, choć DAP nie uwalnia nas przecież od telefonu (niestety dzisiaj nic nas już od niego nie uwolni).
Wspomniałem o tym wszystkim nie bez przyczyny… widzę zmieniające się tendencje na rynku, widzę jak wyglądają najnowsze odtwarzacze osobiste, zapowiedzi takich urządzeń – producenci zdają sobie sprawę, że bez sieci niebawem nic nie sprzedadzą. Tak czy inaczej, jest nisza dla takich grajków, są osoby nimi zainteresowane i do nich właśnie adresowany jest niniejszy artykuł W przyszłości skupię głównie na DAPach nowego pokolenia, takich, które mają sieć, a te które jej nie mają, będą musiały czymś szczególnym przykuć moją uwagę i nakłonić do zainteresowania się nimi, do przetestowania i opublikowania recenzji na ich temat.
Dwa playery, jeden od Cayin’a (wcześniej testowaliśmy bardzo ciekawy tandem – wzmacniacz oraz wzmacniaczo-dak z serii C5), drugi od FiiO. Pierwszy – N6 – to sprzęt mający przenieść nas do świata najwyższej jakości materiału, przenieść nas w sposób bezpośredni …to jeden z nielicznych grajków rozpoznających i pozwalających na odczyt obrazów ISO z plikami DSD. W ogóle wsparcie dla formatu SACD jest tutaj czynnikiem wyróżniającym, do tego cała konstrukcja ma gwarantować napędzenie nie tylko mobilnych, ale także stacjonarnych nauszników, jest gapless, są audiofilskie tapetki W przypadku X5, średniopółkowego DAPa FiiO mówimy o sprzęcie, który nie ma aż takich ambicji, ale – co warte podkreślenia – ma bez żadnych „ale” odtworzyć nam muzykę zapisaną bezstratnie, także 24 bitową, także DSD. To produkt, który ma być z jednej strony przystępny cenowo, a z drugiej oferować zauważalny progres w stosunku do wyjścia słuchawkowego w dowolnym smartfonie. Poniżej opiszę, czy obu producentom udało się przekonać mnie do swojej wizji osobistego odtwarzacza, czy te DAPy warte są zachodu i czy taki sprzęt można potraktować jako alternatywę (a nie fanaberię) dla źródła mobilnego w postaci telefonu. Zapraszam…
Cayin N6 (galeria z opisem)
Jest duży, jest nieporęczny, do tego szybko wyczerpuje się bateria, jest wolny (nawigacja), a samo sterowanie to jakaś pomyłka. Takie miałem pierwsze wrażenia, gdy N6 trafił w moje ręce. Cegiełka dodatkowo lubi się nagrzewać, wyraźnie ciepło się robi po paru kwadransach grania. Tak, to wszystko prawda. Tyle, ze to co powyżej jest kompletnie nieistotne. Dlaczego? Bo ten odtwarzacz gra nieprawdopodobnie dobrze. To źródło mobilne źródło, które stoi u mnie wyżej od tańszych A&K, przypominające powierzchownością i umiejętnościami muzycznymi przetestowanego przez nas Calyx M (choć gra inaczej, o czym w poniżej). Obłędnie gra z plików DSD, obłędnie, właściwie można podpiąć tego grajka pod duże stereo i mieć klamota pod stacjonarne słuchanie. Do tego wysteruje dowolne nauszniki, z LCD-3 nie było problemów, z HD-650 nie było problemów, nie było problemów (także) z wybrednymi K701. Z takim czymś jeszcze się nie spotkałem wśród mobilnych odtwarzaczy. Oczywiście dla kogoś zwracającego uwagę na szczegóły (nie treść, a forma – tj. ergonomia, czas pracy, software etc.) wspomniane powyżej wady, takimi pozostaną. Innymi słowy, w sytuacji gdy szukamy czegoś dopracowanego w każdym calu, szybko N6 skreślimy z listy zakupów. Wyznawcy prostej, audiofilskiej zasady: „nieważne jak wygląda, ważne jak gra” natomiast będą mieli dokładnie to, czego chcą… A konkretnie?
….tak to wygląda w środku
Dane techniczne:
- obsługa: DSF, DFF, SACD-ISO (DSD64 – DSD128); WAV, FLAC, APE max. 24Bit/192kHz (również CUE), MP3, WMA, AAC
- Pasmo przenoszenia: 20Hz – 20kHz ±0.2dB, 5H~50KHz±1dB
- THD + N: 0.005%
- Skala dynamiki: 110dB
- SNR: 109dB
- Maksymalna moc wyjściowa: 220mW przy 32 Ω na kanał
- Zniekształcenia: 0,005%
- Skuteczność: 110dB
- Impedancja wyjścia słuchawkowego: < 0,26 Ω
- Waga: 225 gramy
- Wymiary: 126x72x19,7 mm
- Wbudowana bateria: 5600 mAH (3.7V)
- Czas pracy: 6-8h (DSD nawet 5h)
- Czas ładowania: 4h
W środku znajdziemy dwa układy DAC PCM1792. To konstrukcja dual-mono, coś nieczęsto spotykanego w przenośnych odtwarzaczach, albo inaczej, coś zarezerwowanego dla tych najdroższych DAPów, jakie znajdziemy na rynku. N6 kosztuje nie dzieśięć, nie pięć, a trzy tysiące, co zważywszy na możliwości soniczne można uznać za prawdziwą okazję. Sekcja wzmacniacza dysponuje niespotykanymi zazwyczaj w przenośnych, bateryjnych źródłach możliwościami mocowymi. To właśnie dzięki temu można grać z bardzo mało skutecznymi nausznikami, takimi trudnymi do wysterowania, do tego ten zapas mocy pomaga wybić się odtwarzaczowi w jeszcze jednej dziedzinie… szybkości dźwięku. Moc to jeszcze nie wszystko, bez dobrej dynamiki to sztuka dla sztuki a tu mamy takiego kopa, tak szybką reakcję na to, co się dzieje na scenie, że aż dziw bierze, że to z pudełka wielkości większej papierośnicy, albo lepiej (bo oddającej proporcje, gabaryty i masę) cygaretki. Mamy lekki powiew dekadencji i retrostylu, gdy na ekraniku (czytelnością nie grzeszącym, ani jakością) wyświetla się grafika z kręconym się winylem oraz igłą wydobywającą dźwięki. Także dobre i to, bo trzeba nieco cierpliwości (nieco – enigmatycznie) by zaczęło grać. Ale jak zacznie…
Co wyróżnia tego grajka, ponad to, co podałem powyżej? Niebywała detaliczność (wypadkowa rozdzielczości osiąganej ze źródeł hi-res, a przede wszystkim z plików DSD, takoż podanych jako .ISO… ta płyta kręcąca się w formie gif-u to nie przypadek ) i oderwanie dźwięku w słuchawkach, w tym sensie oderwanie, że scena nie jest tu zamknięta w głowie, ani że mamy tylko oględnie wskazane osie x,y,z ale faktycznie ten player potrafi budować przestrzenną scenę, z instrumentami z ciałem, z bryłą, fakturą a to – powiedzmy sobie szczerze – w przypadku mobilnych odtwarzaczy nie zdarza się często. Nie. Zdarza się rzadko, bardzo rzadko. Podobne wrażenia braku ograniczeń w tej materii miałem z AK240, wtedy też ta ułuda naturalności (ułuda, bo słuchamy na słuchawkach, a to zawsze zmienia postać rzeczy – zawsze), koherentności z muzyką płynącą swobodnie, z gładkim, pełnym, czy wypełnionym brzmieniem nie opuszczała nas do ostatnich taktów, towarzyszyła nam wraz z wybraniem play na ekranie odtwarzacza (AK). Tu jest podobnie i byłem serio zdziwiony, że można taki poziom osiągnąć z urządzenia, które w konfrontacji z innymi klamotami – czy to stacjonarnymi czy mobilnymi – w relacji koszt/efekt wypada wprost znakomicie. Nie dostaniecie streamera za 2-3 tysiące, który potrafi tak czarować, tak dobrze grać. Transport cyfrowy w postaci komputera to oczywiście inna bajka i inna kategoria, bo wtedy to z jeden strony odpowiednia konfiguracja oraz forma tego źródła, a z drugiej cała reszta decydują, ale dźwięk z jednej „wszystkomającej” skrzynki? No nie wiem, nawet najtańsze Auraliki wg. mnie odpadają (te tanie), bo jak udało mi się ostatnio przez chwilę sprawdzić (niestety polska dystrybucja od stycznia nie istnieje), to nie jest ten poziom umiejętności, co prezentowany DAP. No proszę!
To granie nie może się nie podobać. Może ktoś lubi coś bardziej stonowanego, bardziej miękkiego, z dużą ilością ciepełka, ale to będzie kwestia wyłącznie własnych preferencji, a nie dezawuowanie niezaprzeczalnych zalet i umiejętności tego grajka. Sam byłem w ciężkim szoku, jak dobrym źródłem może być DAP, słuchając muzyki dawnej, nagrań (katedry, chorały) w których cechy tego odtwarzacza zgotowały mi prawdziwą ucztę. Dodajmy do tego metal, który odkrywam na nowo dzięki thunderboltowemu przetwornikowi TAC-2 (ja cież…), gdzie niesamowicie szybka reakcja to podstawa, to absolutnie niezbędny element do czerpania radości z obcowania z ciężkim brzmieniem. Pamiętacie wzmacniacz C5? Byłem pod ogromnym wrażeniem i N6 to kontynuacja tego, co zapoczątkował ten mobilny amp… Cayin robi świetne urządzenia (brzmieniowo), potrafiące dużo więcej niż podobnie wyceniona konkurencja! Dzięki uniwersalnemu wyjściu słuchawkowemu (w sensie obsługi jw.), dzięki liniowemu (brzmi bardzo dobrze, zachowując opisane zalety brzmienia DAPa) oraz cyfrowemu SPDIF (jak i USB w trybie DACa USB) możemy grać ze wszystkim, integrować i tylko szkoda, że na wynos krótko, a sama obsługa pozostawia sporo do życzenia. Jak jednak było napisane, to szczegóły, bo to co kluczowe jest tutaj na fantastycznym poziomie. Na wbudowanej pamięci 8GB wiele nie zmieścimy (szczególnie, gdy przyjdzie ochota na .dsf, .dff), ale slot obsłuży nam 128GB karty (256GB niepotwierdzone), nie ma więc obaw o zbiory… trzeba „tylko” zakupić odpowiednio pojemną kartę (wg. mnie producenci mogliby oferować wraz z grajkiem 64GB karty, które są obecnie na takim poziomie cenowym, że taki dodatek nie powinien znacząco wpłynąć na marżę, a użytkownik miałby konkret). I na koniec. Calyx czarował inaczej – był super gęsty, gorący (to było bardzo syropowate brzmienie), do tego ta średnica, w której człowiek zadurzył się od pierwszego utworu. Tu jest inaczej, ale prowadzi to do tego samego efektu. Nakładasz słuchawki i słuchasz do oporu
No dobrze, a o X5 generacja II zapominałem? Ano nie zapomniałem. Czy to ta „podobnie wyceniona konkurencja”? Nie, to nie ona, bo X5 II jest sporo tańszy, a dokładnie o połowę od opisanego powyżej N6. Nie potrafi grać na takim poziomie, ale wiecie co? Porównując go do zrecenzowanej wcześniej X1 (skądinąd świetnej w tej cenie), a nade wszystko do FiiO X3 i X5 (pierwszej generacji, słuchany, ale nie opisany na HDO) dostrzegam spory progres, postęp we właściwym kierunku, podjęcie przez inżynierów FiiO trafnych wyborów, decyzji – popchnięcie brzmienia tego playera w optymalną stronę. Nie testowałem androidowego X7 (Android na pokładzie, strumienie, serwisy… tak właśnie, tak jak we wstępie stoi – idzie nowe, idzie sieć, DAP bez sieci niebawem będzie gatunkiem na wymarciu, zobaczycie…). X5 ma tę samą kość, tyle – że no właśnie – sztuk jeden. Jest więc PCM1792, który to DAC ma do towarzystwa opampy TI serii 16xx oraz nowoczesną regulację głośności opartą na układzie PGA2311 (patrz schemat poniżej). Ten ostatni znalazł się także w N6 i robi dobrą robotę Nie ma wbudowanej pamięci, kupujemy kartę i dopiero po jej nabyciu mamy z czego grać. Dzięki dwóm slotom, łącznie możemy mieć nawet 256GB bibliotekę na odtwarzaczu (maksymalna, obsługiwana wielkości w slocie to 128GB). Ten player to przeciwieństwo klockowatego N6. Jest lekki, przy czym śweitnie wykonany, aluminiowy, ale dużo poręczniejszy od opisanego powyżej DAPa, do tego sterowanie, interfejs pierwszorzędne – widać, że FiiO doskonale tutaj sobie radzi i obsługa tego odtwarzacza to czysta przyjemność. Tu także znajdziemy taki zestaw jak powyżej wyjść audio. Można podpiąć X5 do komputera, uzyskując lepszą jakość niż z wbudowanej integry.
Schemat toru dźwiękowego odtwarzacza FiiO X5II
Dane techniczne:
- przetwornik 24-bit/192 kHz PCM1792A
- procesor Ingenic JZ4760B (600 MHz), odbiornik SA2000, PCA2311UA (analogowa regulacja głośności)
- obsługa DSD64, DSD128
- funkcja USB DAC
- OPA1652 (I/V, low-pass, voltage amp) & BUF634U
- obsługa słuchawek o parametrach 16–150 Ohm
- 10-pasmowy EQ
- bateria: 3300 mAh (czas pracy do 11h, ładowanie ok. 3h)
- wyświetlacz: 2,4”, IPS, 400×360 pikseli
- 120 stopni regulacji głośności
- regulacja balansu +/- 5 dB
- gain: 3,6 dB, 9,1 dB
- wymiary: 109 x 63,5 x 15,3 mm
- waga: 165 g
Wyjście liniowe:
- THD+N: <0,001% @ 1 kHz
- pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz
- crosstalk: 102 dB @ 10 kOhm przy 1 kHz
- SNR: >114 dB
- dynamika: >110 dB
- napięcie: 1,53 V RMS
Wyjście słuchawkowe:
- moc: 436 mW @ 16 Ohm, 245 mW @ 32 Ohm, 27 mW @ 300 Ohm
- pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz
- SNR: 117 dBA
- impedancja: <0,2 Ohm
- crosstalk: >75 dB
- THD+N: 0,001% @ 1 kHz
Jak gra X5 II?
To brzmienie bardzo równe, spójne, ale pozbawione wg. mnie pazura, tej magii, jaką oferuje N6. Jest jednakowoż dużo ciekawiej niż w poprzedniku, który grał z cyfrową manierą, tutaj tego dźwięku nie określimy takim mianem, ogólnie sposób prezentacji przypomina mi bardzo mojego wiernego druha, odtwarzacz płyt kompaktowych firmy NAD C515BEE. To bardzo przyjemne w odbiorze granie, z ciepłą barwą instrumentów, z wyraźnym podkreśleniem midbassu, z ciepełkiem, ale bez utraty precyzji. Detale są, choć nie tak dobrze oddane jak powyżej, rozdzielczość nie jest tak obłędna jak w N6. Jest miękko, płynnie, czasami trochę brakuje precyzji, ale w tym wygładzaniu jest metoda – nigdy nie usłyszycie z tego odtwarzacza szklistej góry (która jest wycofana i lekko zamglona), nie będzi ani grama wyostrzenia, nawet wtedy, gdy w utworze, gdy instrument tak właśnie się zachowuje, tak gra. To odstępstwo od neutralności jest z pożytkiem dla słuchacza, szczególnie takiego, który przekłada nad wierność (czymże ona jest, na marginesie?) przyjemność, przewidywalność czy wreszcie bezpieczeństwo – w sensie, brak przykrych dla ucha niespodzianek. Sam nie jestem fanem wiernego przekazu za wszelką cenę, podkoloryzowanie, czy pewne uproszczenie może nieść korzyści, nie widzę sensu w super analitycznym, super rozdzielczym graniu, bo zawsze chodzi o zdrowe proporcje (rzecz jasna różnie definiowane, stąd różnice w brzmieniu, bo inaczej mielibyśmy lata 70 z takimi samymi wynikami pomiarów tzn. z identycznym, hipotetycznie, dźwiękiem). Teoria oczywiście jest prawdziwa do momentu jej empirycznej weryfikacji, bo ostatecznym sędzią są i pozostaną nasze uszy. To się w tej zabawie liczy i nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej, bo to z samego założenia całkowicie błędne stanowisko (teoretycznie można rzecz jasna dowodzić i udowadniać, tylko po co?).
Scena jest poprawna, ale niczym specjalnym się nie wyróżnia, choć widać lekki progres w stosunku do poprzednika (grał płasko). Nie ma głębi, stereofonia jest, ale też trudno tu mówić o (wielo)wymiarowości. Płaskie to? Nie, to nie to, ale przeskok w stosunku do N6 jest duży, to czuć od razu. Nie ma tutaj mowy o uniwersalności w zakresie podpinania słuchawek, choć z LCD-3 oraz HE-400i (inaczej – z redakcyjnymi planarami) było całkiem dobrze, ale chyba najprzyjemniej słuchało mi się na Momentum pierwszej generacji oraz momentumowych IEMach. Te słuchawki, jak wspomniałem w rzucie okiem, grają energetycznie, soczyście, zabawowo wręcz. Z X5 tworzyły całkiem zgrabny duet, to był dobry mariaż. Natomiast kompletnie nie przypadły sobie do gustu X5II z HD650. To nie ten adres, pozostając przy Senkach, grało to w bardzo zamglony, bardzo nieczytelny sposób. W sumie dziwne, bo pamiętam że z X5 nie miałem aż takich problemów na tych słuchawkach. Odtwarzacz specjalnie nie wyróżnia nagrań hi-res, obsługuje DSD, ale gra je w taki sposób, że trudno jest określić, czy leci PCM, DSD, czy są hi-resy, czy „tylko” 16/44. To wypadkowa bezpiecznego, spokojnego reprodukowania dźwięku jak w tym odtwarzaczu zaimplementowano. To świadomy wybór producenta, próba standaryzowania tego, co dociera do uszu. I nie ma się co zżymać, bo jak w innych, tańszych, czy starszych odtwarzaczach FiiO dało się czasami wyczuć cyfrowy nalocik, to tutaj jest właśnie bezpiecznie, nie ma mowy o surowości, szklistości, to wybór bez ryzyka.
Podsumowując,
mamy dwa DAPy, oba mogą stanowić ciekawą alternatywę dla drożnych odpowiedników, przy czym N6 można rozważać w kategoriach niemal głównego źródła (gdyby jeszcze był jakiś dock do tego), świetnie się sprawdzi w domu – w drodze już z pewnymi ograniczeniami, związanymi z szybkim wysysaniem baterii oraz dużymi gabarytami. Także obsługa od strony intuicyjności pozostawia sporo do życzenia. Tak czy inaczej, jeżeli chcemy mieć wybitnie dobry dźwięk z grajka to N6 jest na krótkiej liście „naj, najlepszych DAPów”. X5 jest natomiast wyraźnie poprawioną wersją poprzednika, dodatkowo wyborem bezpiecznym, przewidywalnym, dającym progres w odniesieniu do dźwięku generowanego przez wbudowane w handheldy i komputery układy. Nie jest to mistrzostwo świata, nie jest to najlepszy DAP w kategorii „do 1300zł”, ale jest na tyle dobry, że dla kogoś planującego wydanie kwoty 1500 (a nawet 1200, bo są takie oferty na rynku) to ciekawa propozycja. FiiO daje wybór, podczas gdy N6 może skutecznie komuś zawrócić w głowie. Bardzo skutecznie.
dla Cayin N6
Odtwarzacz osobisty audio Cayin N6 2990zł
Plusy
- scena, detal, dynamika
- DSD! Tutaj na serio
- wysterujemy dowolne słuchawki
- sekcja DAC pierwszorzędna, sekcja wzmacniacza pierwszorzędna
- jeżeli rozpatrujemy w kategoriach jedno, jedyne źródło to cena (szczególnie na tle konkurencji)
Minusy
- duże to
- ciężkie to
- powolne to
- nieergonomiczne (interfejs, przyciski …kiepsko)
- krótko gra na baterii, długo się ładuje
- nieczytelny ekran, co się zaś tyczy designu to – de gustibus w sumie
FiiO X5 DAP 1200-1500zł
Plusy
- dobre wykonanie, materiały, bardzo dobra ergonomia
- UI …tak to powinno wyglądać, FiiO wie jak to się robi
- dwa sloty
- szybkość działania, obsługa wszystkich potrzebnych formatów
- lekki, przyzwoicie na baterii, krótko się ładuje
- progres w stosunku do poprzednika oraz X1 / X3
- bezpieczne, przewidywalne brzmienie, wyrównane, uspokojone
Minusy
- bezpieczne, przewidywalne brzmienie, wyrównane, uspokojone (dla tych, którzy takiego czegoś nie trawią)
- nie ma tu czarowania sceną, nie ma wybitnej dynamiki, „brakuje pazura”
- nie jest uniwersalny (współpraca ze słuchawkami)
- bez pamięci wbudowanej
- ujednolica nagrania (brak gradacji jakościowej, co z jednej strony boli, ale z drugiej, przy gorszym materiale…)
Dziękuję firmie Audiomagic za wypożyczenie produktów
Autor: Antoni Woźniak
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.