LogowanieZarejestruj się
News

Nasza opinia na temat WiMP HiFi

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
mainbannerhifi

Zarejestrowaliśmy się na okres 30 dni, intensywnie strumieniujemy muzykę w bezstratnej kompresji (FLAC / ALAC) na nasze handheldy oraz komputery… czas na pierwsze wnioski. To niewątpliwie rewolucyjna usługa. Nikt do tej pory nie oferował tak szerokiego (nie jest to pełna baza 22 milionów utworów zgromadzonych w zasobach norweskiego serwisu streamingowego, ale mówimy tutaj o milionach piosenek) dostępu do muzyki o jakości płyty CD Audio w abonamencie. Ten nie jest niski – wynosi 39,99, czytaj jest dwa razy droższy od konta premium (format .ogg / 320kbps). Oczywiście najważniejsze pytanie brzmi – czy warto w ogóle w takie coś wchodzić. Dwie rzeczy są tu kluczowe: transfer (średnio trzykrotnie większy od strumienia w stratnej kompresji o najwyższej jakości) oraz baterie zamontowane w naszych urządzeniach. To aspekty związane z samym użytkowaniem, nie dotykające kwestii jakości dźwięku. O tym – jakby nie patrzeć podstawowym dla wielu – argumencie za lub przeciw usłudze przeczytacie poniżej, w ostatnim akapicie niniejszego omówienia.

Wracając do kwestii podstawowych – tak, transfer jest znacznie większy, zabiera nam cenne MB w bardzo szybkim tempie. Jak powyżej wspomniałem, trzykrotnie większa ilość danych, które trafiają do naszego urządzenia przekłada się na dużo krótszy czas korzystania z tego typu usług. I – przynajmniej na razie – żaden operator nie oferuje u nas w kraju darmowego strumieniowania w ramach omawianej usługi. Polski partner Norwegów, Play, pozwala na korzystanie bez limitów w ofercie premium, o nowym HiFi nie ma w tej chwili mowy. Pytanie, czy to się nie zmieni? Dla osób, dla których muzyka stanowi bardzo ważny element życia, wprowadzenie nielimitowanego transferu w opcji bezstratnej jakości mogłoby być argumentem za wybraniem danego operatora (to raz, dwa cena samej usługi byłaby wg. mnie dla wielu łatwiejsza do zaakceptowania). Druga sprawa związana z drenażem baterii. To główny powód uporczywego trzymania się stratnej kompresji. Baterie nie z gumy i taki intensywny transfer danych do telefonu (3G/LTE) może teoretycznie szybko wyczerpać nam zamontowany w smartfonie akumulator. Przeprowadzone testy na szczęście nie potwierdzają dramatycznego zużycia energii. Przykładowo 40 minutowe odtwarzanie muzyki w jakości HiFi (obok paska czasu odtwarzania wyświetla się HiFi, gdy jest podświetlony gramy materiał w bezstratnej kompresji, gdy jest niepodświetlony odtwarzamy muzykę w kompresji stratnej) zżera nam ok. 15% (sprawdzone na iPhone 4S w 3G). To wg. mnie akceptowalna ilość, aczkolwiek taki drenaż baterii może być dla niektórych użytkowników nieakceptowalny. W drodze do i z pracy, podczas spaceru możemy zatem oczekiwać ok. 30% zużycia baterii. Oczywiście oznacza to znacznie krótszy czas działania przy intensywnym korzystaniu z telefonu. Coś za coś. Transfer jest stabilny, nawet wtedy, gdy na wyświetlaczu mamy dwie kreski zasięgu. Pomaga buforowanie, poza tym WiMP informuje o możliwości integracji usługi z kilkoma typami urządzeń stacjonarnych (m.in. odtwarzacze strumieniowe Sonosa oraz Apple TV). Można także pobierać muzykę w jakości HiFi w trybie offline.

A jak z jakością dźwięku? Aby w pełni docenić to co w strumieniu trafia do naszych uszu, dobrze skorzystać z dobrych słuchawek. Zwykłe, firmowe pchełki, jakieś makabryczne wynalazki (Sony Xperia Z, którą testujemy, w wyposażeniu ma właśnie pseudo słuchawki) oznaczają tyle, że cała ta lepsza jakość zda się na nic. Testowałem usługę na naszych Sennheiserach Momentum i moim zdaniem jakość dźwięku istotnie uległa poprawie. Słuchałem dobrze mi znanych utworów (m.in. album Aventine Agnes Obel) i nie tylko wyraźnie uległa poprawie rozdzielczość nagrań (lepszy wgląd w strukturę odtwarzanej muzyki, przede wszystkim dostrzeżemy to w przypadku klasycznych instrumentów – fortepian, skrzypce, kontrabas…), nic się nie zlewa (lepsza separacja), pojawiło się powietrze, przestrzeń. Wyraźny progres w stosunku do bardzo dobrej (chcę to podkreślić) kompresji stratnej zastosowanej przez Norwegów. Czasami różnica jest minimalna, lub w ogóle trudna do zauważenia (drum&bass, np. albumy Kosheen). Z drugiej strony taki Tricky wyraźnie zyskuje (znakomity LP False Idiots – polecam!). Innymi słowy naprawdę warto zainwestować w dobre, mobilne nauszniki, inaczej cała zabawa w ogóle nie ma sensu. Na stacjonarnym sprzęcie (NAD D3020, strumieniowanie z MacBooka via Bluetooth aptX oraz via AirPlay za pośrednictwem Apple TV/MacBook Air) gra to porównywalnie z płytą odtwarzaną z dobrego, budżetowego odtwarzacza CD (mój NAD C515). Super! Już sam streaming w warunkach domowych (bez opłat za transfer) wart jest zastanowienia (ogromna kolekcja nagrań), poza tym mamy zawsze opcję pobierania muzyki offline (kolekcja w pamięci handhelda). Pytanie co zrobi konkurencja, czy zdecyduje się na podobny ruch. Jeżeli najpopularniejszy z serwisów na rynku – Spotify – wprowadzi podobną usługę, możemy spodziewać się walki cenowej między konkurentami. Tylko się cieszyć, choć powiedzmy sobie uczciwie: dostęp do całych dyskografii naszych ulubionych wykonawców w cenie jednego srebrnego krążka to nie jest chyba wygórowana cena? Poniżej parę zrzutów ekranu oraz dodatkowe informacje nt. usługi…

» Czytaj dalej

Rzut okiem (uchem): słuchawki Marshall Monitor

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Marshall Monitor (5)

Bazowanie na legendarnej marce to zawsze parę dodatkowych punktów, gdy się chce coś sprzedać. To, czy za tym kryje się cokolwiek oprócz nazwy, to inna inszość, ale grunt żeby się kojarzyło. Nie, nie jestem przeciwnikiem tego typu zagrywek, w końcu ktoś może w ten sposób niechcący oddać należny hołd legendzie, albo …wręcz przeciwnie, a to już jakby nie patrzeć gorzej, mniejsza. Na szczęście w przypadku producenta tytułowych nauszników wstydu nie ma, odwrotnie – najwyższe w ofercie słuchawki nieźle wywiązują się z zadania bycia na topie (oferty). Co więcej, faktycznie w tym wypadku nawiązanie do piecy gitarowych ma solidne podstawy, jest uzasadnione. Marshalle (słuchawki) można od zgoła dwóch lat znaleźć na sklepowych półkach, czytaj świeżynka, ale dzisiaj w sumie trudno znać to za minus – w dobie gigantycznego runu na słuchawki, sytuacji w której kto żyw bierze się za produkcję nauszników, IEMów etc. takie „doświadczenie” jest czymś typowym dla tego segmentu rynku. Potencjalny nabywca może dostać kręćka od tego nadmiaru, od tej klęski urodzaju i wcale nie jest obecnie łatwo kupić tego typu produkt. I nie chodzi tutaj nawet o to, że łatwo się naciąć… nie, jest naprawdę sporo bardzo dobrych produktów, tyle że trudno się w tej mnogości rozeznać, a jak ktoś dodatkowo chce jak najlepiej wydać ciężko zarobione pieniądze to ma nielada kłopot.

Rozpiętość cenowa jest olbrzymia, można za stosunkowo niewielkie pieniądze nabyć coś, co zagra nie tylko dobrze, ale dużo, znacznie lepiej od konstrukcji za ok. 1000 złotych (mam tu na myśli Kossy, czy ostatni przebój budżetowy – Superluksy, tudzież testowane przeze mnie jakiś czas temu Brainwavz), można też wydać sporo, a potem pluć sobie w brodę, bo ani to ergonomiczne, ani wygodne, a już fatalnie jak jeszcze gra nie tak jakbyśmy tego chcieli. Ok, no i mamy te Marshalle, Monitory, co od razu (nazwa) wskazuje że będzie to dźwięk nie taki tam, a konkretny, studyjny może nawet (w końcu wiecie, monitory to domena studia nagraniowego, czyż nie?), że będzie to grało solidnie, na poziomie, że tym dźwiękiem zawstydzimy paru utytułowanych producentów słuchawek, którzy zęby zjedli na …mniejsza na czym zjedli. No dobrze, to teraz czas przejść do konkretów i pokrótce opisać to brzmienie, te słuchawki – zapraszam na recenzję nauszników Marshall Monitor

» Czytaj dalej

Nowa generacja NU: recenzja przetworników Icon DAC oraz uDAC 3

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
nuforce_icon_wzmacniacz_37898

NuForce to firma, która oferuje szeroki asortyment urządzeń audio. W katalogu znajdziemy zarówno high-end (urządzenia na P) jak i sporo bardzo przystępnych, budżetowych rozwiązań, można by rzec na każdą kieszeń. Testowaliśmy na naszych łamach głównie te droższe produkty, jednak nasze obcowanie z tą marką byłoby niepełne bez zapoznania się z tym, co znajduje się na dole oferty. Oba tytułowe daki trafiły do nas przed paroma miesiącami, mieliśmy więc czas dokładnie zapoznać się z możliwościami tych, budżetowych urządzeń. Sprawdziliśmy kompleksowo ich możliwości, testując je w bardzo różnych scenariuszach, konfiguracjach, także w takich, które rzadko, czy w ogóle nie zostały sprawdzone przez innych testujących. Daki grały więc z wysokiej klasy wzmacniaczem słuchawkowym, jak i z aktywnymi kolumnami (także jako konwertery cyfrowe USB-SPDIF, podpięte do kolumienek za pomocą kabla koaksialnego), poza komputerem wpinaliśmy do gniazda USB testowane przez nas, wysokiej klasy odtwarzacze przenośne oraz sprawdziliśmy w jaki sposób poradzą sobie oba urządzenia z bardzo różnymi słuchawkami (także takimi 3-4 krotnie droższymi od przetworników). Innymi słowy było kompleksowo, udało się ustalić kompetencje nowych daków od NU, odnieść to do naszego ref. systemu, wreszcie wyciągnąć wnioski z tego całego testowania.

Różnie z NU bywa, zdarzały się pewne niedociągnięcia jakościowe w przypadku poprzednio testowanych urządzeń, w tym jednak przypadku – muszę przyznać – wszystko było w jak najlepszym porządku. Wręcz, co może wydać się nieco dziwne, te tańsze urządzenia zarówno odnośnie wykonania, materiałów jak i opakowania sprawiały lepsze wrażenie od wcześniej testowanych, dużo droższych produktów. Nie wiem czym to jest podyktowane, być może ostatnimi czasy Amerykanie (czy raczej nadzór w chińskich fabrykach) bardziej zwracają uwagę na to, co wychodzi z taśm, może ten typ tak ma (że jak tańsze, to jw.), w sumie nie jest to istotne w przypadku niniejszego omówienia. Tak, czy inaczej, warto na wstępie nadmienić, że dostajemy coś dobrze wykonanego, działającego bez problemów, co będzie nam długo służyć. Zapraszam na naszą najnowszą recenzję przetworników (i nie tylko) NuForce uDAC-3 oraz NuForce Icon DAC…

» Czytaj dalej

Super promocja na słuchawki HiFiMAN HE-400 & HE-500. Nawet o 400zł taniej!

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
hifiman_he_400_3

Wiadomość z pierwszej ręki… HiFiMAN oferuje czasową promocję na dwa modele słuchawek ortodynamicznych. Promocją objęte są: przetestowany u nas model HE-400 oraz HE-500. Dzięki obniżeniu ceny modelu HE-400 o 12% słuchawki zamiast 1899 złotych kosztują obecnie 1690 złotych. W przypadku modelu HE-500 możemy zaoszczędzić aż 400 złotych, cena promocyjna wynosi bowiem 2899 złotych – regularna cena tego modelu to 3295 złotych. Można zatem sporo zaoszczędzić! Promocja obowiązuje do 28 lutego 2014 roku lub wyczerpania zapasów. Zarówno HE-400, jak i HE-500, to pierwsze ortodynamiczne słuchawki HiFiMANa, które bez problemu potrafią współpracować z większością wzmacniaczy słuchawkowych na rynku (szczególnie pierwszy z wymienionych modeli). Dodatkowo model HE-400 zagra z urządzeniami mobilnymi (smartfony). W takim scenariuszu można obyć się bez dodatkowego, przenośnego wzmacniacza (choć ten będzie optymalnym wyborem, szczególnie gdy nasz telefon dysponuje słabą amplifikacją, o mocno ograniczonej mocy). Oczywiście zarówno HE-400, jak również HE-500 bez problemu dadzą się zintegrować z przenośnym torem audio opartym na high-endowym odtwarzaczu przenośnym, takim jak choćby wspomniane u nas niedawno, nowe modele odtwarzaczy iBasso DX100, FiiO X5, HiFiMAN HM-601SE oraz HM-901, czy wreszcie topowy Astell&Kern AK240. W przypadku ostatnich dwóch grajków sprawdzimy ich działanie na jednym z objętych promocją modeli ortodynamików – podłączymy do obu DAPów nasze redakcyjne HE-400. Większość sklepów zmieniła już cenniki. Na marginesie, ciekawe, czy niebawem producent nie zaskoczy nas jakimiś nowymi modelami słuchawek planarnych?

HiFiMAN HE-400: cena promocyjna: 1690zł, regularna cena: 1899zł
HiFiMAN HE-500: cena promocyjna: 2899zł, regularna cena: 3295zł

 

Mobilna rewolucja w audio! Docelowe źródło, kompletny interfejs cyfrowy? Chord Hugo

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Hugo tyt

Do napisania eseju, natchnęła mnie obserwacja tego, co pokazali producenci podczas ostatnio zakończonego CES 2014. To ciekawe, że właśnie tam, w Las Vegas (Hugo, AK240 i wiele, wiele innych urządzeń), a nie w Monachium, w Berlinie czy w Warszawie, względnie innym mieście ze znaczącą imprezą branżową audio, byliśmy świadkami wg. mnie rewolucyjnego otwarcia na rynek mobilny, czegoś co jest logiczną kontynuacją ogromnej i wciąż rosnącej popularności słuchawek oraz streamingu. Intrygujące, że dzisiaj obserwujemy wyraźny zwrot w stronę jakości (vide pilotażowe projekty serwisów streamignowych, mające na celu udostępnienie muzyki w bezstratnym formacie oraz prawdziwy wysyp dobrych i bardzo dobrych brzmieniowo słuchawek). To nie są czasy, gdy wystarczy że coś tam sobie gra, że leci mp3-ka, że obcięty bitrate uniemożliwia w praktyce słuchanie muzyki, bo zamiast niej do uszu dociera „fastfoodowa”, ciężkostrawna papka, coś jak wyrób czekoladopodobny (stare pierniki, takie jak ja, pamiętają co to było, jaki to był horror dla podniebienia). Rosnąca (serio! Wszyscy w branży to podkreślają – TO SIĘ SPRZEDAJE) popularność sklepów wirtualnych z muzyką hi-res, plików o bezkompromisowej jakości, które pretendujądo miana następcy kompaktu, gwałtowny zwrot w stronę DSD (wg. mnie głównie o podłożu marketingowym, ale z drugiej strony to propagowanie lepszej jakościowo muzyki, więc tylko przyklasnąć!), prawdziwa eksplozja w segmencie wszelkiej maści cyfrowych źródeł… to wszystko prowadzi nas do bardzo prostej konkluzji: rynek zmienia się zasadniczo i to w kierunku, który wielu uważało za mało prawdopodobny.

Większość z nas raczej nie dawała szansy na popularyzację muzyki powyżej poziomu mp3 320kbps, bo po pierwsze baterie (w handheldach – nadal temat aktualny), bo po drugie odnośnie zwykłego zjadacza chleba to, to się nie opłaca bo mu i tak wszystko jedno, bo trzecie wreszcie – przygotowanie materiału w odpowiednio wysokiej a nie byle jakiej jakości kosztuje. No właśnie, kosztuje, a wytwórnie od dawna narzekają na spadające zyski, na to że „muzyka się nie sprzedaje”. To nie tak, ludzie chcą jej słuchać, tylko słuchać inaczej. Coraz częściej wykrzystując jako źródło jedno z dwóch urządzeń (no trzech): komputer, smartfona lub tablet. To są źródła. Czy raczej – precyzyjniej – niezbędne elementy składające się na ŹRÓDŁO. Jako, że jw. słuchamy na wynos, ze słuchawkami w uszach, do uzyskania kompletnego systemu wystarcza coś, co dzisiaj staje się wg. mnie najważniejszym elementem układanki: wzmacniaczo-dak, sprzęt pozwalający na integrację obu elementów, mobilny, przenośny, dodatkowo – coraz częściej – z aspiracjami klasyfikowania nie tylko jako sprzęt HiFi, ale jako high-end, jako źródło docelowe. Moim zdaniem muzyczne odtwarzacze hi-endowe w rodzaju HiFiMana HM-901, iBasso DX100 czy Astell&Kern AK 100/120/240 etc. będą stanowiły ciekawe uzupełnienie, może nawet nie niszę (choć biorąc pod uwagę ceny, zapewne nie zastąpią miłośnikom dobrego brzmenia ich handheldów, które jak napisałem stają się najczęściej używanym przez nas źródłem dźwięku). Streaming muzyki wymaga modułu komórkowego, w który to wyposażone są smartfony, tablety, w które coraz częściej będą wyposażone laptopy. To naturalna kolej rzeczy, a właśnie dostęp do muzyki w strumieniu będzie wg. mnie warunkował skalę popularności danego rozwiązania. Chodzi tutaj nie tylko o możliwość dostępu, ale także wygodę korzystania z urządzeń, które towarzyszą nam wszędzie, są z nami w każdym miejscu, z których korzystamy najczęściej. Konieczność odbierania połączeń (jak i dostęp do innych funkcji komunikacyjno-informacyjnych) to jeden z najważniejszych aspektów, pozostałe to brak konieczności „mnożenia bytów”, integracja, obecnie kluczowa kwestia bycia cały czas online. Potrzebujemy zatem czegoś, co będzie idealnym bypassem, przeniesie nas (bez komplikowania sobie życia) w świat wysokiej jakości dźwięku (poniekąd dotyczy to także obrazu, vide kamery w topowych modelach handheldów, ekrany 4K, zapowiedzi dotyczące odtwarzania materiału UHD etc.).

Potrzebujemy zatem niezbędnego łącznika, który jednocześnie nie będzie w żaden sposób nas absorbował. Wzmacniaczo-dak, najlepiej wyposażony w moduł komunikacji i tutaj mamy do wyboru: Bluetooth z aptX – opcja minimum, WiFi z wysyłaniem strumienia via DLNA, ew. AirPlay (podobnie jak BT z aptX jako opcja minimum, względnie jeden z egzotyczynych standardów SKAA (znakomity, patrz recenzja AirDAC firmy NuForce), czekam na nową wersję obsługującą strumień 24 bitowy), z dużym akumulatorem oraz kompletem złącz. Moim zdaniem wystarczy optyk (bardziej przydatny od współosiowego złącza, można wykorzystać złącze mini-jack, co też nie jest bez znaczenia w przypadku mobilnego urządzenia) oraz USB i to głównie w charakterze złącz wykorzystywanych przy okazji, stacjonarnie. Komunikacja z handheldem za pomocą złącza bezprzewodowego jest kluczowasmartfon (bo głównie to urządzenie mam na myśli) musi być w pełni użyteczny, nie może być ograniczony funkcjonalnie przez podpięcie go w domenie cyfrowej (bo tylko taka, biorać pod uwagę bezkompromisową jakość audio, ma sens). Plusem BT jest jego energooszczędność (wersja 4.0), aptX pozwala na brak stratnej kompresji i z własnego doświadczenia mogę napisać, że daje znakomite efekty. To działa, to jakość porównywalna z kompaktem, przy dobrym pliku dająca pełną satysfakcję ze słuchania. Rzecz jasna konieczne jest przynajmniej odbieranie połączeń przy pozostającym w torze wzmacniaczo-daku, a najlepiej pełne sterowanie oferowane przez piloty na kablu. W takiej sytuacji przenośhy DAC/AMP powinien być wyposażony w opcję urządzenia głośnomówiącego, czegoś na kształt zestawów montowanych w autach. Jest to proste i niezbyt kosztowne w realizacji i – jak napisałem – w pełni uwalnia telefon od niewygodnego, fizycznego połącznenia z przetwornikiem / wzmacniaczem. Dzięki takiej konfiguracji kwestie sterowania, dostępu do materiałów (coraz częściej jw. w strumieniu), interfejsu mamy rozwiązane samoistnie, załatwione. Poniżej (wpis będzie podlegał stałej aktualizacji) przedstawię najciekawsze urządzenia (na razie jedno, które muszę zdobyć) wpisujące się w opisane powyżej trendy… » Czytaj dalej

Cztery i pół tysiąca w uszach. Testujemy EarSoniki S-EM6

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
EarSonic S-EM6 (16)

Dla tych, co nie mają alergii na media społecznościowe link do galerii z opisem. Dla tych, którzy owszem mają, w rozwinięciu galeria przedstawiająca tytułowe słuchawki dokanałowe. Za 4500 złotych można, a nawet trzeba wymagać*. Na razie mam mieszane uczucia, na pewno średnica, wokale są ponadprzeciętne (nie tylko w przypadku dokanałówek, ale… w ogóle ponad…) jednak cała reszta… będę konktaktował się z dystrybutorem, bo coś mi tu nie gra. Sprawdzam bardzo kompleksowo – porównuję z red. Momentum oraz HE-400, w testach bieże udział przenośny wzmacniaczo-dac Matrix Portable & DAC USB Audioquest DragonFly, do tego odpowiedni repertuar. Odnośnie tego ostatniego, jest przekrojowo – przygotowałem specjalnie na tę okazję zestaw muzyki, pozwalający na precyzyjne określenie czy są to słuchawki uniwersalne, czy grają równie dobrze klasykę, damskie wokale jak i, dla kontrastu, ciężkie brzmienia, nowe brzmienia, sporo alternatywy. Sprawdzę opcję mobilną (tak właśnie, opcję, bo S-EM6 są i w sumie powinny być za takie pieniądze słuchawkami także do domowych sesji) nie tylko za pomocą handheldów Apple oraz makówki. W odwodzie są DAPy (do kompletu brakuje HM-901, mam nadzieję że trafi do mnie niebawem i będziemy testowali teoretyczną, przenośną referencję… nowego DAPa HiFiMANa wraz z EarSonikami S-EM6), dojdzie kilka stacjonarnych wzmacniaczy (testowane NuForce oraz MF M1HPA & Schiit Asgard). Poniżej, wspomniana galeria…

* Za taką kwotę, w przypadku IEMów (nie CIEMów, tutaj …powiedzmy… dostajemy coś unikalnego), produkt musi być tiptop.

» Czytaj dalej

Co przetestujemy w najbliższym czasie? Na tapecie HD-Opinie.pl

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
S-EM6-profil

Poza wzmiankowanymi słuchawkami Marshalla – modelem Monitor – oraz dokanałówkami przełajowymi Westone Adventure, na froncie nausznikowym sporo się u nas zadzieje. W najbliższym czasie trafią do nas Harmany Soho oraz wspomniane w poprzednim newsie modele AKG: K812, K545 oraz K845BT. A to jeszcze nie koniec, bo mamy niebawem otrzymać rewelacyjne, absolutnie topowe, dokanałówki EarSonic S-EM6. To bezkompromisowa konstrukcja z 6 (!) przetwornikami oraz trójdrożną zwrotnicą. Jedyne takie, dokanałowe, słuchawki na rynku. Powinny do nas trafić już dzisiaj, od razu sprawdzę jak grają w torze iPod + wzmacniacz Matrix Portable. Przygotowany materiał to hi-resy Linna (ALAC) oraz – przy wykorzystaniu aplikacji Golden Ear – ripy płyt z mojej kolekcji (FLAC). Rzecz jasna nie będę ograniczał się tylko i wyłącznie do odtwarzaczy przenośnych. Kosztujące 4500 złotych słuchawki sprawdzę także na naszym referencyjnym torze słuchawkowym: wzmacniaczach stacjonarnych Muscial Fidelity M1HPA oraz Schiit Asgard, jak również na komputerowych wzmaczniaczo-dakach USB: Audioquest Dragonfly oraz hiFAce DAC firmy M2Tech. Czyli kompleksowo, wymaga tego klasa słuchawek… ktoś, kto zakupi taki model zapewne będzie chciał wykorzystać takie, topowe dokanałówki jako główny element toru, zarówno w domu, jak i poza domem.

To nie wszystko, co przygotowujemy w najbliższej przyszłości (nasze plany na pierwszą połowę 2014 przedstawiłem przy okazji życzeń świąteczno-noworocznych). Poza anonsowanymi, znakomitymi monitorkami aktywnymi Scansonic S5BT (w tej cenie, wg. mnie, bezkonkurencyjny produkt z segmentu PC Audio) oraz dakami HuForce (Icon oraz uDAC3), za tydzień, dwa trafi do nas niezwykle smakowity kąsek – najnowszy model przetwornika / wzmacniacza słuchawkowego Matrix New Mini-I Pro. Poprzednik był u nas testowany, pamiętam że był to jeden z najlepszych DACów za sumę do 1500 złotych. Najnowszy model to konstrukcja niezwykle zaawansowana, oparta na ESS Sabre (topowym układzie Ultra ESS 9016), z ekranem OLED, z obsługą plików DSD, interfejsem USB opartym na kości XMOS. Zagramy także materiał DXD (24/384kHz). Jak widać, możemy spodziewać się kolejnej (po przetestowanym X-Sabre) znakomitej konstrukcji. Przy czym jest już u nas testowany interfejs cyfrowy, konwerter USB-SPDIF Matriksa wykorzystujący wspomnianego XMOS-a. Patrząc na ofertę Chińczyków, można powiedzieć, że mają pełen przekrój produktów dla bardzo wymagającego melomana, audiofila. Jest w czym wybierać!

Wreszcie, odnośnie handheldów, będzie krytyczny (bardzo) tekst poświęcony Lumii 925, testujemy właśnie najnowsze tablety Apple (Mini Retina oraz Air), pojawią się także teksty o tablecie PC jako źródle audio (Asus ME400) oraz o Leap Motion. Poza tym przeczytacie u nas o najnowszych głośnikach bezprzewodowych, współpracujących z handheldami. Mamy na tapecie głośnik AirPlay Harman Kardon Onyx, będzie Aura tego samego producenta oraz Go & Play i Esquire, przenośne (podobnie jak Onyx) modele wyposażone w moduły BT. Do tego sprawdzamy wg. mnie bardzo udanego przedstawiciela malutkich, desktopowych głośniczków bezprzewodowych z wbudowaną baterią, głośnik Bose SoundLink III. Być może wspomniane powyżej głośniczki opiszę w jednym artykule – sporo tego – można będzie przy okazji porównać dźwięk tych, mocno lifestylowych, produktów. Czekam na potwierdzenie ze strony dystrybutora odnośnie nowego NAD Viso One z wbudowanym modułem AirPlay. To jedyny sprzęt w tej kategorii, który wg. mnie ma szansę rywalizować w kwestii jakości brzmienia z naszym redakcyjnym Zeppelinem Air. Produkty Harman Kardona wyraźnie odstają jakościowo i mówię tutaj o długim dystansie jakie dzieli te konstrukcje. Z tego co udało mi się sprawdzić także bezprzewodowe głośniki Denona oraz Marantza (choć tutaj jest naprawdę dobrze! Szkoda tylko, że cena skalkulowana tak wysoko) nie mogą równać się z topowym produktem firmy Bowers&Wilkins. Cóż, zobaczymy co przyniesie najbliższa przyszłość, bo w tej kategorii mamy prawdziwą „klęskę urodzaju”, podobnie jak w przypadku słuchawek, to najdynamiczniej rozwijający się segment rynku. Jak widać, będzie się działo :) Zapraszam serdecznie do lektury, do końca tygodnia przeczytacie dwie recenzje poświęcone wspomnianym na wstępie słuchawkom Marshall Monitor oraz dokanałówkom Westone Adventure.

» Czytaj dalej

AKG 812 trafiają do sprzedaży… będziemy testować nową referencję Austriaków

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
AKG_K812PRO

Jestem ogromnie ciekaw jak wypadnie w testach najnowszy, referencyjny model słuchawek nausznych AKG. Nie jest to następca K701, bo tytułowy model jest znacznie droższy, to raczej próba stworzenia czegoś bezkompromisowego, właśnie referencyjnego. Moje K701 służą mi dzielnie od paru lat i uważam, że są to jedne z najlepszych słuchawek na rynku (pod niektórymi względami, rzecz jasna, mają parę unikalnych cech, za które doceniają je właściciele). W przypadku K801 mówimy o czymś, co ma konkurować z HD800, z HifiMANami HM6, z topowymi modelami Grado etc. K812 to klasyczna, dynamiczna konstrukcja, do której budowy użyto najlepszych dostępnych materiałów oraz wykorzystano wiedzę i najnowsze osiągnięcia dostępne obecnie na rynku. Przetworniki mają rekorodowo dużą średnicę… aż 53mm, gwarantując reprodukcję pełnego pasma, o najwyższy komfort dbają miękkie pady.

To nie jedyna nowość w ofercie AKG. Będziemy mieli sposobność sprawdzić nowe modele K545 oraz – kolejna referencja, tyle że bezprzewodowa – model K845. Te ostatnie to bardzo ciekawa konstrukcja, z dużymi 50mm przetwornikami, pełnym sterowaniem, komunikująca się z mobilnym źródłem za pomocą transmisji Bluetooth. Postaram się zgrać terminy, aby K845 trafiły do nas w czasie testów najnowszych DAPów (mam tu na myśli nowego Walkmana Sony oraz AK240 – oba urządzenia wyposażono w moduł BT). Oczywiście warunkiem koniecznym jest wsparcie dla aptX (bez tego cała zabawa nie ma sensu – ma być dźwięk 1:1, bezstratny, bitperfect). Słuchawki dają takie możliwości, potrzeba zatem odpowiedniego, przenośnego playera. Elektronika mobilna Apple nie daje takich możliwości, niestety nasz Nexus 7 też nie wspiera tego kodeka. W zanadrzu mamy komputer jako źródło z obsługą aptX, jednak chcemy sprawdzić jak referencyjne bezprzewodowe nauszniki Austriaków poradzą sobie w terenie. Poniżej specyfikacja tytułowych K812…

» Czytaj dalej