Zastanawiałem się czy nie napisać o tym niesamowitym pojeździe badawczym wczoraj, dobę przed startem. Pamiętając jednak o wielu nieudanych misjach marsjańskich, wolałem nie zapeszać. Zresztą ostatnio przykre rozczarowanie przeżyli Rosjanie, których sonda marsjańska, a dokładnie sonda która miała dotrzeć do Fobosa, jednego z księżyców Marsa, zaraz po starcie, na orbicie przestała funkcjonować i jak oceniają obecnie specjaliści jest już stracona. Na szczęście wielka rakieta Atlas V wyniosła bez większych komplikacji „Ciekawość” ma orbitę po godzinie 16 naszego czasu, a więc pierwszy, trudny etap misji zakończył się sukcesem (niestety przed nami jeszcze wiele sytuacji krytycznych, etapów które mogą zakończyć się nie tak jak założono w planach całego przedsięwzięcia). Warto nadmienić, że to właśnie ta misja ma być kluczowa z punktu widzenia poznania przeszłości Czerwonej Planety, wyjaśnienia kwestii występowania na niej wody oraz weryfikacji teorii o życiu jakie mogło kiedyś się na niej rozwijać (a być może w prymitywnej formie dotrwało do naszych czasów). Są to fundamentalne pytania nie tylko odnośnie samego Marsa, ale nas samych, ludzkości, odpowiedzi na zasadnicze kwestie związane z naszym funkcjonowaniem we Wszechświecie. Bardzo mocno trzymam kciuki za powodzenie misji, oby wszystko poszło tak gładko, jak z poprzednimi łazikami (które były jednak sporo mniejsze, nie miały nawet ułamka możliwości wystrzelonej właśnie sondy). Jak powiedział jeden z kierowników NASA, to jest coś, co – jeżeli zakończy się sukcesem – utoruje drogę do misji załogowej na Marsa. Jeżeli uda się uzyskać twierdzące odpowiedzi na wyżej wymienione pytania i dowieść, że Mars może być miejscem przyszłej eksploracji oraz epokowych odkryć, łatwiej będzie zachęcić rządy (poparcie opinii publicznej) do większych wydatków, a co za tym idzie szybszego postępu prac nad lotem człowieka na Czerwoną Planetę (planowanym w trzeciej, albo czwartej dekadzie XXI wieku). W rozwinięciu można przeczytać czym jest „Ciekawość” oraz jakie głównie cele badawcze ma ten pojazd zrealizować.
Japończycy chcą najwyraźniej przenieść telewizję do Internetu. To znaczy zaoferować na swoich Braviach dostęp do najlepszych stacji telewizyjnych za pośrednictwem kabla LAN (lub WiFi). Może doczekamy chwili, w której telewizor zamiast tradycyjnego tunera będzie miał właśnie tylko i wyłącznie gniazdko LAN, które pozwoli na pełen dostęp do kontentu (zarówno tego sieciowego, telewizyjnego jak i lokalnego/zdalnego… mam tu na myśli biblioteki multimedialne w chmurze, albo umieszczone na dysku NAS). CEO Sony Howard Stringer mówi o nowej jakości, o „”different kind of TV”, co powiązane jest ściśle ze strategią „czterech ekranów”, zaprezentowaną niedawno przez japoński koncern. Chodzi tutaj o jednakowo prosty, szybki dostęp do wszelkich treści multimedialnych na ekranie TV, przenośnej konsoli, komputera, telefonu oraz tabletu (handheldów), wyposażeniu w takie możliwości całej sprzedawanej przez koncern elektroniki, która ma możliwość łączenia się z siecią (PS3, odtwarzacze BD, zestawy kina domowego, komputery Vaio…). Rozmowy nie są proste, bo to uderzenie w rynek tradycyjnej dystrybucji sygnału telewizyjnego, przede wszystkim w potężne sieci kablowe (US), w powiązane z wielkimi stacjami biznesy… tak czy inaczej, nie tylko Sony planuje przeniesienie wszystkiego do sieci. Podobne ruchy daje się zauważyć w przypadku Microsoftu oraz Google. Sony już wcześniej próbowało w przypadku PS3 na rozbudowę IPTV jednak z dość mizernym skutkiem. Może teraz pójdzie lepiej? Firma dodatkowo zapowiedziała, że te działania mają także na celu docelowo budowę jednolitego ekosystemu, przypominającego to co zbudowało sobie Apple. Zapewne jedną z najważniejszych kwestii będzie odpowiednie rozbudowanie oraz zabezpieczenie (pamiętamy głośny blamaż) PSN. Cóż, strategia wydaje się słuszna, pytanie jak z realizacją ambitnych zamierzeń?
Podobne, odnośnie zasady działania, oprogramowanie (Dragon) jest już od jakiegoś czasu oferowane na AppStore. Sama technologia jaką wykorzystuje Siri pozwala na sensowne działanie na starszym sprzęcie czego dowodzą niezależne testy oraz wcześniejsze doświadczenia (jeszcze przed zakupem twórcy przez firmę z Cupertino). Innymi słowy, wydawałoby się, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby zaoferować zaawansowany system rozpoznawania mowy w starszych urządzeniach. Oczywiście pewnym problemem, z marketingowego punktu widzenia, jest fakt promowania nowego (czy też „nowego”) iPhone jako jedynego sprzętu wyposażonego w Siri. To jeden z najmocniejszych punktów strategii marketingowej dotyczącej niedawno wprowadzonego do sprzedaży, nowego modelu smartfona. Jednakże Siri może okazać się (patrz informacja „zabójca Google”) czymś więcej niż tylko nową, mniej lub bardziej użyteczną funkcjonalnością. Apple w takiej sytuacji może zdecydować się na szerokie wprowadzenie nowego produktu także do urządzeń starszej generacji. Na razie wiadomo tyle, że Siri jest testowane na iPhone 4. Nie jest oczywiście przesądzone, że po zakończeniu testów, w nowej osłonie iOS5 zostanie wprowadzona obsługa wspomnianej powyżej usługi w starszym modelu telefonu (bo raczej można wykluczyć 3GS). Na Siri raczej nie mają co liczyć właściciele iPodów touch, a to ze względu na dużo gorszej jakości mikrofon, który mógłby znacznie utrudnić korzystnie z tej funkcji. Nowa aktualizacja wprowadza do pierwszej generacji iPada nowe, rozszerzone gesty (multi), które pojawiły się początkowo jako upgrade iPada 2. Kto wie, może użytkownicy iPhone 4 otrzymają to, czym mogą się cieszyć właściciele modelu 4S? Tylko wtedy kto będzie chciał (z dotychczasowych posiadaczy iP4) kupić nowy model? No właśnie, kto? Aktualizacja: Najnowsze informacje niestety nie dają większych nadziei na wprowadzenie Siri w starszych produktach Apple. Jeden z testerów napisał do działu wsparcia e-mail z listą błędów jakie zauważył w trakcie testowania Siri na iPhone 4. Odpisano mu, że firma nie przewiduje implementacji tego software w starszych urządzeniach.
Producenci tabletów raczej nie podkreślają w swoich materiałach sporych możliwości jakie drzemią w dotykowych płytkach dotyczących możliwości kontrolowania, sterowania całą domową elektroniką ze szczególnym uwzględnieniem systemu AV. Motorola wraz z jednym z lokalnych, amerykańskich operatorów kablowych właśnie w ten sposób reklamuje swój najnowszy tablet – to proste urządzenie wyposażone dość nietypowo w 6″ ekran dotykowy, działające pod kontrolą Androida 2.3. Generalnie sprzęt poza sterowaniem bezprzewodowo wyświetla obraz na ekranie HDTV. Chodzi zatem o integrację tego co trzymamy w ręce z dużym odbiornikiem telewizyjnym, coś, o czym mówi między innymi Panasonic promujący własne rozwiązania (tablet zintegrowany z VieraCast). Poza sterowaniem daje to nowe możliwości interakcji użytkownika z TV. Dzięki dotykowemu ekranowi, który pozwala na nawigowanie na HDTV można ominąć jeden z zasadniczych problemów jaki trapi nowoczesne, zintegrowane z Internetem telewizory – problem sterowania tymi wszystkimi, rozbudowanymi funkcjami, usługami. W przypadku Motoroli sprzęt może przykładowo nakładać interaktywną grafikę na to co wyświetla telewizor, a dzięki powiązaniu funkcji jakie oferuje oprogramowanie tabletu z tym, co otrzymuje użytkownik korzystający z nowoczesnej platformy cyfrowej (w tym wypadku kablowej) daje to nowe możliwości w zakresie aplikacji, usług interaktywnych, funkcji. Poza kablówką można wykorzystać tablet Corvair do sterowania pozostałym sprzętem za pomocą zamontowanego portu IR lub/i interfejsu Zigbee RF4CE (pytanie, gdzie się podział Android@Home?). To rozwiązanie wpisuje się w strategię Motoroli oraz Verizona, które to firmy dążą do zaoferowania klientom kompletnego systemu inteligentnego domostwa, opartego na własnych produktach/rozwiązaniach. Źródło słusznie wskazuje jedno, dość istotne ograniczenie – partner Motoroli pozwala na wykorzystanie pełni możliwości ograniczając jednocześnie dobór operatora, pobierając za to (być może) dodatkowe opłaty, wreszcie (sad but true) zazwyczaj oprogramowanie platformianych dekoderów jest obrzydliwie brzydkie, często niefunkcjonalne i prawie na 100% woooolne. W sumie nie jest to wina Motki, ale oferując taką integrację warto wymóc na partnerze odpowiednio wysoką jakość wsparcia, produktu jaki oferuje bo inaczej cała zabawa traci sens.
Wygląda na to, że niebawem zobaczymy telewizor wykorzystujący technologię AMOLED opracowaną przez firmę DuPoint. Poniżej możecie zobaczyć film prezentujący na czym polega pomysł wymyślony przez wspomnianego powyżej producenta. Co ciekawe firma próbowała zainteresować swoim rozwiązaniem branżę od …2006 roku. Całe pięć lat trwały, jak widać, poszukiwania partnera. W końcu udało się. Nie wiadomo na razie kto jest tajemniczym producentem telewizorów, jednak wszystko wskazuje na to, że jest to ktoś z Azji, najprawdopodobniej z Korei (w przypadku Samsunga, firma dysponuje swoimi rozwiązaniami). To co opracował DuPoint jest na tyle dojrzałe, że można liczyć na szybkie wdrożenie dużych paneli OLED, co daje nadzieję na wprowadzenie odbiorników tego typu na rynek w bliskiej przyszłości. W materiałach podkreśla się przewagi nad obecnymi na rynku technologiami: lepsze kolory, kontrast, jasność, efektywność energetyczną, kąty oraz szybkość reakcji. Fakt, to wszystko prawda, widzieliśmy OLEDowe maluchy (LG, Sony) w akcji, problem w tym że od paru lat mówi się o tego typu ekranach, jednak na razie nikt nie wprowadza ich (na serio) na rynek. Może tym razem się uda? Kto wie, być może… trzeba poczekać do styczniowego CES, wtedy to zaprezentowane zostaną urządzenia które trafią na rynek elektroniki użytkowej w 2012 roku.
Ostatnio Eric Schmidt, CEO Google, wypowiedział się na temat nowej usługi rozpoznawania mowy, zaimplementowanej w najnowszym smartfonie Apple iPhone 4S. Zdaniem szefa konkurencyjnej firmy, Siri może być potencjalnie „zabójcą Google”. Schmidt dostrzega spore zagrożenie dla własnego ekosystemu usług opierających się, jakby nie patrzeć, przede wszystkim na wyszukiwaniu informacji. Co gorsza (dla Google) nowa usługa może być także dość prosto powiązana z reklamami (analiza tego co mówimy do telefonu, a następnie pozycjonowanie użytkownika w iAd ) co godzi w podstawę biznesu Google… w firmie większość przychodów generują reklamy. Co prawda na razie Siri można określić mianem bety, nowa usługa nie pokazuje całego potencjału, jednak jak widać niektórzy już nerwowo przebierają nogami. Podsumowując, zdania na temat wprowadzonego przez Apple systemu rozpoznawania mowy (oraz wyszukiwania informacji) są podzielone. Część branży, szczególnie ta która produkuje własne telefony, uważa że gadanie do telefonu nie jest najbardziej użyteczną rzeczą, pozostaje sceptyczna co do praktycznego wykorzystania Siri. Google uważa, jak widać, inaczej – CEO firmy upatruje w produkcie Apple potencjalnego zagrożenia dla własnego biznesu. Oczywiście Schmidt dostrzega także silną konkurencję na polu wyszukiwania informacji – zalicza do niej między innymi: Binga oraz Yahoo oraz wyspecjalizowane silniki oferowane przez Kayak, Amazon, WebMD czy eBay.
Nieco wcześniej Nokia pokazała swój prototyp Kinetic Device, który ma korzystać z elastycznego wyświetlacza. Samsung, jako jedna z wiodących firm w branży, nie pozostał dłużny i pokazał swoje rozwiązanie, jednocześnie zapowiadając wprowadzenie produktów z takimi ekranami już w przyszłym roku. Zastosowanie? Oczywiście handheldy, a konkretnie tablet (ciekawe, ciekawe, czy będzie to coś w stylu elektronicznego papieru, coś co schowamy do teczki niczym gazetę, tudzież zwiniemy w rulonik?) oraz jakiś odtwarzacz względnie smartfon. Na razie wydaje mi się, że będzie to kolejna niezbyt praktyczna ciekawostka, choć kto wie, może pomysł się przyjmie. Szczerze powiedziawszy najbardziej ucieszyłoby mnie (i myślę że większość użytkowników mobilnej elektroniki miałaby podobne zdanie) pojawienie się wydajniejszych źródeł energii. Ten zastój (bo inaczej nie da się tego nazwać) jaki obserwujemy w temacie baterii, akumulatorów za moment będzie głównym hamulcowym. Właściwie tu już jest. Powiedzmy sobie szczerze, handheld który musi być co chwila ładowany jest zaprzeczeniem idei mobilności, wolności jaką rzekomo oferuje nam dzisiejsza technologia. Chcemy wydajnych baterii! Wydajnych i lekkich, bo wydajne i na taczkach to nie jest rozwiązanie problemu. Wszelkim „pleckom” mówimy: nie!