LogowanieZarejestruj się
News

Obrodziło #2: IEMy KZ ATE… pro armatury za pół-darmo

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
20180417_155450551_iOS

W naszym kraju praktycznie poza jednym sajtem nikt o tych słuchawkach nie pisał. A to błąd, tym bardziej, że produkt mimo braku polskiego dystrybutora jest szeroko dostępny, można zamawiać i po maksymalnie dwóch tygodniach cieszyć się czymś, co w konfrontacji z ceną wywołuje szok i niedowierzanie. Bo jak można armatury z (kiepsko moim zdaniem) ustawionym firmowo, cokolwiek basowo, ale w 100% rasowo grającymi (szczególnie po aplikacji equalizacji, korekcie na suwakach) przetwornikami, zrobione tak, że …takiej formy nie powstydziłby się produkt za 1000, a nie złotych 100, bo taka jest oficjalna KZ ATE cena (w promocji kosztują 39 złociszy z kosztami przesyłki (!)). To armatury wykonane absolutnie bez zarzutu, obudowa z dobrego jakościowo plastiku, pleciony kabel w atrakcyjnym, przezroczystym oplocie, wcale niezłe silikony, zachowujące się (tłumienie, izolacja) trochę jak przez wielu bardzo poważane gąbki Comply (wcale nie przesadzam).

Dacie wiarę? Niecałe 40 złotych polskich? Żart jakiś?
Ano nie żart, serio: Cheap-Fi (nowa kategoria… dobre granie, a niemalże darmowe)

KZ ATE

Mało? To jeszcze na dodatek balans, oznaczenia wyraźne, też kolor, pozwalające na szybką identyfikację lewo/prawo, bardzo dobry, anatomicznie dobrany kształt łezek (obudowy). No właśnie. Po aplikacji przylegają idealnie do małżowiny, w czym zasługa niemała przewodu OTE… tutaj umiejscowienie dodatkowo pomaga, bo mamy okablowanie pod wg. mnie świetnie dobranym kątem (porty) i przewód wokół uszu, dodatkowo naciągany mniej więcej na wysokości żuchwy przez małe ciężarki, naturalnie nam się układa, trzyma, nie ma efektu samodzielnego przemieszczania się, wypadania, znanego z wielu tego typu konstrukcji. Długie tubki wychodzące z łezek precyzyjnie wchodzą w ucho. Obfite, duże (w sensie długie i grube) sylikony nie tylko świetnie izolują, ale jeszcze dodatkowo, dzięki nie zwężającemu się, nie zmieniającemu średnicy kanałowi (po włożeniu do uszu) zapewniają odpowiednie warunki dla niezakłóconej transmisji dźwięku z przetworników. Wreszcie mały pilot (start, pauza) z mikrofonem… nic szczególnego, ale jest i pozwala na podstawową obsługę i odbieranie połączeń.

Te IEMy są równie wygodne, co trójdrożne Westony UM30Pro (nasz test), czy tańsze, dwudrożne, ale przecież wielokrotnie droższe od tych „chinoli” Westony UM20 (recenzja tutaj). Masakra. Wielokrotnie tańsze, a wykonane na podobnym poziomie (tak, jest nieco gorzej, ale to subtelna różnica, jak porównam z redakcyjnymi IEMami Momentum to w ogóle nie ma o czym mówić: poziom markowego producenta, bez żadnej taryfy ulgowej). A przecież Westony to w moim rankingu, do tej pory, najdoskonalsza ergonomia, bo przecież to ktoś, kto robił aparaty słuchowe – słuchawki Amerykanów zazwyczaj są pod tym względem bliskie ideałowi. Tutaj mamy „tanią chińszczyznę”, tyle tylko że ta tania chińszczyzna to bardzo wygodne armatury, z przetwornikiem, który (gdyby nie zbytnie hołdowanie dzisiejszym trendom: głośniej, bardziej dudniąco, umc, umc, umc) ma potencjał, bo jak się go odpowiednio dostroi to…

 

Bardzo stabilne, bardzo wygodne, do tego w ogóle nie rzucają się w oczy (wpasowane w małżowinę)

…to mamy słuchawki, które są lepsze od Momentum (pod każdym względem oferują lepsze, bardziej klarowne, rasowe brzmienie, potrafią dużo, znacznie więcej od Niemca), słuchawek markowych za ponad 4 stówy (teraz taniej, ale za tyle były sprzedawane na starcie). To już jest coś, a przecież to dopiero początek! Mając w pamięci takie konstrukcje jak przetestowane jw., drogie IEMy firmy Westone, przemaglowane u nas flagowe T serie od RHA, kosztujące kontener tych opisywanych „chińczyków” francuskie sześciodrożne (!), sprawdzone swego czasu na HDO wyczynowe EarSoniki S-ME6 (4,5k), czy podobnie wycenione wysoko Astell&Kern/Beyersy z Teslą w obudowie (test T8ie), Senki (wspomniane Momentum IEM, najbliższe cenowo, choć i tak wielokrotnie droższe od tytułowych), HiFiMANy (np. RE-400 w wersji B jak balans) czy FADy (choćby słuchane u nas Piano Forte 9) trudno w jakikolwiek sensowny sposób pozycjonować KZ ATE.

Tak, tak, te wszystkie Aliexpress-y, te dumpingowe ceny, czy jakieś podróby markowych produktów, te wszystkie „koraliki” rodem z Chin gdzieś tam wypływają, czasami gdzieś tam się przebijają jako ciekawostka, ale kto by tam poważnie podchodził do tego typu rzeczy. Cóż, nie trudno zrozumieć, dlaczego nikt tego specjalnie nie śledzi (w mainstreamie, bo nie w ogóle), że to przechodzi bez echa. HDO jest sobie niszą, niszy, nie mamy żadnych zobowiązań wobec kogokolwiek, nie musimy przed nikim się tłumaczyć, realizować polityki, cisnąć na SEO, na klikalność, na te wszystkie bzdety. Mogę sobie pozwolić na opisanie produktu, który w porównaniu, zestawieniu z wymienionymi powyżej, przenicowuje rynek, dezorganizuje porządek rzeczy, bo jest… za pół darmo. Wymieniłem powyżej liczne publikacje jakie ukazały się na HDO z IEMami za wiele tysięcy złotych, albo przynajmniej za kilka set, słuchawek często bardzo, bardzo dobrych brzmieniowo, nierzadko ergonomicznie bliskich ideałowi (Westone), słuchawek wartych zainteresowania. Nie bez przyczyny. Wszystko to prawda, tyle że jak się pojawia taki produkt jak tytułowe IEMy, to trudno przejść nad tym wszystkim do porządku dziennego, zachować dystans. Jak odnieść to do wielokrotnie droższych produktów, kosztujących niejednokrotnie 20-30… a nawet 50 i 100 razy więcej? Ma ktoś pomysł? W sumie, ja mam…

Ten przetwornik to prawdziwa petarda jest. Szkoda, że go tak skaszaniono firmowym strojeniem, ale po korekcie, czapki z głów

Test opublikuje szybko, jako uzupełnienie niniejszego wpisu (pierwszych wrażeń), bo teraz na wynos będzie często, a jak na wynos to będą te KZ ATE. Już teraz mogę napisać tak: VOX Player (2) z przebogatymi opcjami konfiguracyjnymi (bardzo rozbudowany korektor parametryczny), albo HF Onkyo Player, albo CapTune (wszystko to z możliwością dopasowania pracy przetworników) i mamy coś za umownego tysiaka w uszach, kto nie wiedzieć czemu zaoferował nam w promocji za cztery dychy. Ostatnio dużo słucham poza domem via VOX, bo raz że można mieć najlepszy jakościowo stream (żadnych ograniczeń, mogą być DSD, mogą być albumy po 2giga… kto co lubi) z własnej, prywatnej audio-chmurki, bo (dwa) od ostatnich aktualizacjach ma się dodatkowo znakomity moduł DSP w apce (jeden z najlepiej działających, najbardziej zaawansowanych w apkach mobilnych, mobilnych odtwarzaczach softwareowych), do tego oferują mocarny moduł radia (hi-resowe rozgłośnie… polecam!) i jeszcze, jakby tego było mało, integracje streamów popularnych w rodzaju Spotify-a (playlisty… po to, to tu jest) czy SoundCloud (wiadomo, niektóre dźwięki to tylko tam szukać) i wreszcie, jak komuś po drodze, skroblowanie via Last FM. Prawdziwy kombajn do mobilnego grania! Najlepsze jest jednak to, że w przypadku takich zbyt radośnie („funowo”) grających IEMów, można dokonać w tym sofcie korekty pracy przetworników uzyskując softwareowo efekt nie odstający od SQ bardzo drogich doków. VOX czy inne, wspomniane playery będą w przypadku KZ ATE jak znalazł. Warto pożenić, dobry jakościowo stream puścić i cieszyć się dźwiękiem za śmieszne pieniądze (efektor), naprawdę śmieszne.

PS. Bardzo efektywne te wbudowane przetworniki, bardzo czułe. Na iPhone SE jesteśmy na żółtych kreskach i już jest bardzo głośno.

Trochę dodatkowych zdjęć poniżej:

Żółci bracia zadbali nawet o nasze zdrowie. Proszę ile informacji z bardzo ciekawym tabelarycznym zestawieniem „co za dużo to nie zdrowo”: ilość decybeli w jednostce czasu

Trudno tutaj coś zarzucić, szczególnie w konfrontacji z ceną trudno

Lekko dociskamy i w naturalny sposób, wygodny, wszystko się nam dopasowuje

Bardzo dyskretne, porównajcie to z AirPodsami (ekstremum), albo chociaż wymienionymi powyżej, przetestowanymi u nas dokami

Bardzo tanio a solidnie

Obiecują HiFi i w sumie, będzie, tylko EQ zagonić do pracy

Duże tuby :)

Kabel niczego sobie, atrakcyjny (wizualnie), przezroczysty oplot

Bardzo sensowne presety w VOXie

…albo parametryczny i polecam bardzo eksperymentowanie z suwakami (we wszystkich osiach!)

Efekty będą jeszcze rozbudowywane, ważne że są rzeczy niezbędne, a będzie tego więcej

AKTUALIZACJA:

Brzmienie tych słuchawek po paru tygodniach skłoniło mnie do pewnego przewartościowania początkowej oceny… nie jest tak, że korekcja EQ jest wymagana, aby cieszyć się dobrym dźwiękiem. Dźwięk wyraźnie dojrzał, nie ma tego początkowego „parcia na efekt”, w sensie gramy głośno, podkręcamy dynamikę, koloryzujemy – słowem – gramy żeby się „podobało”, gramy „just for fun”. Zrobiło się znacznie bardziej hajfajowo, a mniej do kotleta. Zmiana jest oczywista. Nie oznacza to absolutnej rezygnacji z korekcji suwakami, sam nadal preferuję ustawienia w doskonale przygotowanym equalizatorze Vox Playera, ale można grać muzykę bez ingerencji w sygnał i nie będzie doskwierającego na początku przygody z IEMami za 39.99 „nie no, fajno, ale to nie moja bajka”. Grają te KZ ATE bardzo przyzwoicie, jak wspomniałem, poziom do 1k to ten zakres możliwości, szokująco wysoki w relacji koszt-efekt. Bardzo dobrze sobie radzą w pełnym przekroju gatunkowym – to nie jest tak, jak z wieloma dousznymi monitorami, że mają swoje repertuarowe preferencje i generalnie nie są uniwersalne. Tu nie ma takich ograniczeń, co tym bardziej wskazuje na świetne (i takie są w istocie) przetworniki armaturowe zainstalowane w obudowach tych doków. Słucham sobie i konfrontując ten dźwięk z IEMami Senka, seria Momentum, widzę wyraźnie że Niemce nie mają czego szukać, są o klasę gorsze, mimo że (patrz wpis) to bardzo dobre słuchawki w swojej klasie, z ładnym dźwiękiem, które spodobały się bardzo po instalacji w uchu. No ale… tam było 430 złotych i w tej cenie można kupić KZ dla całej wielodzietnej rodziny, a i tak jeszcze zostanie na dobry obiad w restauracji ;-) Także, nie ma o czym mówić. KZ ATE są według mnie ciekawszą propozycją od bardziej zaawansowanych modeli Chińczyka, tych 4 i 5 drożnych (w drodze), bo zwyczajnie dostajemy tutaj rasowe brzmienie za bezcen, w przypadku droższych (już były słuchane, z dużym przebiegiem, także mogłem dokonać bardziej miarodajnego porównania), bardziej zaawansowanych modeli mamy lepszy dźwięk… subtelnie, nie dramatycznie, czy wyraźnie lepsze, co oznacza że ATE oferują wysokie SQ, na tyle wysokie, że te lepsze to zmiany już nie fundamentalne (typowa zależność w przypadku produktów z poziomu dobre HiFi w konfrontacji z wieloma produktami haj-endowymi). Biorąc pod uwagę ergonomię, dyskusyjną w przypadku kanciastych obudów KZ6 i mniej wg. mnie anatomicznych, dużych KZ10, miałbym spore wątpliwości czy progres jest wart ceny (wygody). ATE nosi mi się bardzo, są po prostu wygodne, jak wspominałem to poziom wychwalanych przeze mnie doków Westone, a to – przyznacie – wysoko postawiona poprzeczka i tutaj udało się osiągnąć podobny efekt.

Lepiej według Apple. Gorzej pod każdym względem według niżej podpisanego. Pierdolety żeby cokolwiek podpiąć, klawiatura wołająca o pomstę do nieba
(ostatnio parę tygodni z MBP 2017… nie, to nie jest innowacyjne, to jest projektowo-inżynierska porażka). mDSD pozwala grać na znacznie lepszym poziomie SQ
w porównaniu z układem wbudowanym w 12 calowej makówce. Zabrali cyfrowe wyjście w jacku, nie dając nic w zamian (btw ten tani układ, który tutaj zastosowali, to antyreklama jest)
Innymi słowy:masz nowego laptopa Apple? To ciesz się z głośniejszego dźwięku z głośników, ale zapomnij o możliwościach jakie oferowały makówy z dziurki i przygotuj się, że jacka w końcu pewnie ubiją w swoich produktach. To jest lepiej. Wiecie: „postęp”. mDSD przykładowo niweluje te braki, bo po pierwsze lepiej brzmi, daje większe możliwości od układu zamontowanego w 12″, a dodatkowo przywraca optyczne wyjście, którego tutaj nie ma.

Brzmienie wyraźnie się ułożyło i nie jest to (bo sporo różnych słuchawek porównawczo ląduje w kanale ;-) kwestia adaptacji, a właśnie odpowiednio długiego przebiegu, skutkującego pozytywnymi zmianami w reprodukcji muzyki. Nie potrzebują żadnego wsparcia, są bezproblemowo napędzane przez jacki w handheldach, kompach, ale… można popatrzeć na to z trochę innej strony, rozbudowy zdolności całego setu opartego na mobilnym źródle & dokach o dodatek wprowadzający obsługę wyczynowych formatów, precyzyjniejszy wgląd w nagranie, dużo dokładniejszą regulację poziomu natężenia dźwięku (to generalnie leży w przypadku handheldów, także komputer bez dobrej karty dźwiękowej nie daje żadnych sensownych możliwości w tym względzie, pomocne bywa dodatkowe oprogramowanie) etc. Dlatego pożeniłem te IEMy z mDSD i był to strzał w 10-kę, bo mogłem sobie znacznie precyzyjniej dobrać poziom, podobnie zresztą jak na MQA lubnym, względnie nowym, DragonFly’u. Czerwona ważka zagrała na tyle fajnie (miałem pierwszą generację tego wynalazku, wtedy okrzykniętą niebywałym przełomem… no ale wtedy, to znaczy, trzy lata temu z okładem, takich grających pendrive’ów praktycznie na rynku nie było), że będzie jej poświęcony osobny wpis na HDO (podobnie jak znakomitemu FiiO Q1 Mark II). Wysoki poziom brzmienia jaki generują te małe USB DACzki każe się zastanowić, czy jest w ogóle miejsce na wyspecjalizowane DAPy. Dla tych ostatnich, co gorsza, wiele nowych smartfonów ma na tyle sensowną konstrukcję (wspominałem o tym już na HDO), że nawet w konfrontacji z „nieuzbrojonym” w takiego grającego pena, telefonem DAP przestaje mieć rację bytu. I chodzi tutaj o SQ, a nie ergonomię i funkcjonalność całości, bo w tym względzie DAPy były zawsze bez sensu. W sumie jedyne, co wg. mnie ma sens w tym segmencie, to nie ściganie się na możliwości (co i tak nie ma sensu, bo DAPy nigdy nie będą mogły być alternatywą, nawet z mobilnym systemem operacyjnym wiadomego pochodzenia) a miniaturowe playery, odpowiedniki Nano czy Shuffle (iPodów), czytaj sprzęt idealny do zabrania na wynos w sytuacji gdy z wielgachnym ekranem (dzisiejsze smartfony) nam nie po drodze. Tyle. Jeżeli „przy okazji” nasz zegarek będzie zdolny do wykonywania połączeń i ogólnie łączności ze światem to takie coś nabierze sensu. W ściśle określonych, „reglamentowanych” sytuacjach nabierze. Powracając zaś do wsparcia dla smartfonów czy laptopów to mDSD nie zmienił charakterystyki brzmieniowej tytułowych doków, ale dodał coś i to nie byle coś od siebie… precyzję, precyzję w zakresie wglądu w nagranie (to co zazwyczaj umie przetwornik od ESS, właśnie duża ilość informacji, szczegółów jakie możemy dzięki kościom Sabre usłyszeć) oraz dużo dokładniejsze ustawienie (precyzyjniejsze właśnie) poziomu. Czyli lepiej i to w wypadku słuchania nie przy okazji, a w skupieniu niemała różnica, ba nawet zasadnicza (komp). Dodajmy do tego natywne wsparcie dla 1 bitowego grania, czy wyczynowe hi-resy grane bez konwersji i – choć to niewielki procent tego, co się słucha – kolejny plus… szczególnie w sytuacji, gdy strumieniujemy takie (ale te lepsze realizacje, uważajcie szczególnie na to co ostatnio pojawia się w wariancie 1 bitowym – niektóre pliki DSD brzmią fatalnie, dużo gorzej od odpowiedników w PCM, wyprane z emocji, dynamiki, płaskie… nie polecam!) wyczynowe dźwięki z prywatnej audio chmurki (Vox Cloud) bez żadnych obostrzeń, ograniczeń jakościowo-transferowych.

Nawet podwójną identyfikację dali: kolorami i na obudowach dla L i P. Nie to, co w wielu konstrukcjach dostępnych na rynku, gdzie zidentyfikować na szybko zwyczajnie, który kanał, się nie da

KZ ATE jako niewymagające zaplecza świetnie sprawdzają się w roli codziennych, przenośnych doków, czegoś do zabrania zamiast wszystkiego, co wkładają do pudełek producenci smartfonów (tak, generalizuje, ale nawet jakieś niezłe doki w limitowanych edycjach, specjalnych edycjach… vide B&O dodawane do LG V30… to nie ten poziom co te KZ ATE), a także większość dostępnych na rynku modeli w cenie do 500, a nawet do 1k złotych. Dopiero przekroczenie tego poziomu 5 stówek pozwala znaleźć coś alternatywnego, grającego na podobnym poziomie… oczywiście mówię tutaj o konkurencji markowej, bo w samych Chinach takich XYZ jest na kopy i sprawdzenie, przetestowanie tego jest zwyczajnie niemożliwe. Wiele z tych konstrukcji „nawiązuje” do topowych modeli za grube tysiące złotych, w co najmniej paru przypadkach mówimy tutaj o tej samej linii produkcyjnej, tych samych materiałach, o …kopii, oczywiście bezlicencyjnej kopii czegoś znacznie droższego, umownie, markowego. To specjalnie nie dziwi, bo znane są przypadku „fejkowych” sklepów (Apple Store) w Chinach i właściwie nic nie powinno dziwić w zakresie powielania tego, co powstało w Europie czy Ameryce. Zresztą dzisiaj – to takie ogólne spostrzeżenie – wiele chińskich produktów jest oryginalnych, nowatorskich, a poziom wsparcia jaki oferuje chiński producent często jest na nieporównywalnie lepszym poziomie od – znowu umownie – Zachodu. Tak to działa, widzę to wyraźnie w przypadku sprzętu AV. Nie ma co porównywać. Ludzie oraz komponenty są tam, na miejscu, w Chinach. I dzieje się, w odróżnieniu od wielu markowych producentów, gdzie bezwład decyzyjny, brak zainteresowania rozwojem, wsparciem to materiał na opasłe tomisko, bywa to tak irytujące i żenujące, że zwyczajnie sobie odpuszczamy. To kwestia kosztów, to kwestia zachowawczej polityki, to także kwestia braku innowacyjności, stagnacji… Chiny są tutaj coraz wyraźniej górą, a ci, na których się wzorowano tracą swoją pozycję, przestają być postrzegani jako wzór do naśladowania.

Problem dla konkurencji, szczególnie tej markowej, ze Starego i Nowego Świata

Te słuchawki są po prostu za dobre w cenie, za jakie je wołają. Najgorsze dla konkurencji jest to, że to nie jest tak, że coś je wyróżnia, a głównym powodem zachwytów jest cena. Nie, jest gorzej. Bo tutaj nie można przyczepić się do tego, co kluczowe, co istotne, bo zwyczajnie nie ma do czego. Dobrze wykonane, dobrze brzmiące, a do tego bardzo wygodne, przyjemne w użytkowaniu. Dodajmy do tego uniwersalność KZ ATE, możliwość słuchania różnorodnej muzyki, a nie tylko takiej „która podchodzi” repertuarowo. Z czystym sumieniem rekomenduję, choć z zastrzeżeniem (stąd nie ma najwyższych laurów, bo to produkt bez polskiej dystrybucji, choć w dobie globalizacji, powoli takie coś przestaje mieć istotne znaczenie) że powtarzalność i jakość produkcji są tutaj pewną niewiadomą, nie wiem także na ile sprawnie działa bezpośrednie wsparcie producenta w naszym kraju. Myślę, z doświadczenia z „chińszczyzną” audio-wideo, że nie będzie najmniejszych problemów z ewentualnym „ale prawa to mi nie gra, albo ma inny balas, albo coś tam, coś tam” ;-) …pewnie nie będzie. W tej cenie niby nie robi to zasadniczej różnicy, ale to nie tak – płacimy (nie ważne ile) i wymagamy. Choćby minimum, to znaczy gwarancji że produkt jest tym, czym powinien być. W przypadku KZ ATE, w cenie miesięcznego abonamentu do pewnej usługi streamingowej, mamy rasowe doki, być może docelowe słuchawki douszne, szczególnie gdy preferujemy słuchanie na nausznikach jak niżej podpisany.

ZA:
- rasowe brzmienie
- uniwersalne repertuarowo
- wykonane starannie, z dobrych jakościowo materiałów
- zaawansowana konstrukcja armaturowa, że aż trudno uwierzyć (w tym budżecie)
- ergonomia bez zarzutu, a nawet więcej: wygodne, poziom Westone to chyba wystarczająca rekomendacja
- wzorcowe oznaczenie kanałów
- sensowne wkładki w komplecie
- wiadomo: cena 

PRZECIW:
- brak polskiej dystrybucji, producent z Chin i pewnie tak zostanie (choć dostępność w Empiku sugeruje coś innego, dopytamy)
- otwarte pytania o powtarzalność produkcji, o ewentualny serwis / gwarancję
- wymagają wygrzania, długiego wygrzania

Autor: Antoni Woźniak

Komentarze Czytelników

  1. emdeend

    Po przejrzeniu tekstu kupiłem „w ciemno”. Wczoraj dojechały. Pobawiłem się trochę korekcją i jestem bardzo na tak! Dużo informacji w dźwięku i da się to fajnie okiełznać.

Dodaj komentarz