LogowanieZarejestruj się
News

Nasza opinia na temat WiMP HiFi

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
mainbannerhifi

Zarejestrowaliśmy się na okres 30 dni, intensywnie strumieniujemy muzykę w bezstratnej kompresji (FLAC / ALAC) na nasze handheldy oraz komputery… czas na pierwsze wnioski. To niewątpliwie rewolucyjna usługa. Nikt do tej pory nie oferował tak szerokiego (nie jest to pełna baza 22 milionów utworów zgromadzonych w zasobach norweskiego serwisu streamingowego, ale mówimy tutaj o milionach piosenek) dostępu do muzyki o jakości płyty CD Audio w abonamencie. Ten nie jest niski – wynosi 39,99, czytaj jest dwa razy droższy od konta premium (format .ogg / 320kbps). Oczywiście najważniejsze pytanie brzmi – czy warto w ogóle w takie coś wchodzić. Dwie rzeczy są tu kluczowe: transfer (średnio trzykrotnie większy od strumienia w stratnej kompresji o najwyższej jakości) oraz baterie zamontowane w naszych urządzeniach. To aspekty związane z samym użytkowaniem, nie dotykające kwestii jakości dźwięku. O tym – jakby nie patrzeć podstawowym dla wielu – argumencie za lub przeciw usłudze przeczytacie poniżej, w ostatnim akapicie niniejszego omówienia.

Wracając do kwestii podstawowych – tak, transfer jest znacznie większy, zabiera nam cenne MB w bardzo szybkim tempie. Jak powyżej wspomniałem, trzykrotnie większa ilość danych, które trafiają do naszego urządzenia przekłada się na dużo krótszy czas korzystania z tego typu usług. I – przynajmniej na razie – żaden operator nie oferuje u nas w kraju darmowego strumieniowania w ramach omawianej usługi. Polski partner Norwegów, Play, pozwala na korzystanie bez limitów w ofercie premium, o nowym HiFi nie ma w tej chwili mowy. Pytanie, czy to się nie zmieni? Dla osób, dla których muzyka stanowi bardzo ważny element życia, wprowadzenie nielimitowanego transferu w opcji bezstratnej jakości mogłoby być argumentem za wybraniem danego operatora (to raz, dwa cena samej usługi byłaby wg. mnie dla wielu łatwiejsza do zaakceptowania). Druga sprawa związana z drenażem baterii. To główny powód uporczywego trzymania się stratnej kompresji. Baterie nie z gumy i taki intensywny transfer danych do telefonu (3G/LTE) może teoretycznie szybko wyczerpać nam zamontowany w smartfonie akumulator. Przeprowadzone testy na szczęście nie potwierdzają dramatycznego zużycia energii. Przykładowo 40 minutowe odtwarzanie muzyki w jakości HiFi (obok paska czasu odtwarzania wyświetla się HiFi, gdy jest podświetlony gramy materiał w bezstratnej kompresji, gdy jest niepodświetlony odtwarzamy muzykę w kompresji stratnej) zżera nam ok. 15% (sprawdzone na iPhone 4S w 3G). To wg. mnie akceptowalna ilość, aczkolwiek taki drenaż baterii może być dla niektórych użytkowników nieakceptowalny. W drodze do i z pracy, podczas spaceru możemy zatem oczekiwać ok. 30% zużycia baterii. Oczywiście oznacza to znacznie krótszy czas działania przy intensywnym korzystaniu z telefonu. Coś za coś. Transfer jest stabilny, nawet wtedy, gdy na wyświetlaczu mamy dwie kreski zasięgu. Pomaga buforowanie, poza tym WiMP informuje o możliwości integracji usługi z kilkoma typami urządzeń stacjonarnych (m.in. odtwarzacze strumieniowe Sonosa oraz Apple TV). Można także pobierać muzykę w jakości HiFi w trybie offline.

A jak z jakością dźwięku? Aby w pełni docenić to co w strumieniu trafia do naszych uszu, dobrze skorzystać z dobrych słuchawek. Zwykłe, firmowe pchełki, jakieś makabryczne wynalazki (Sony Xperia Z, którą testujemy, w wyposażeniu ma właśnie pseudo słuchawki) oznaczają tyle, że cała ta lepsza jakość zda się na nic. Testowałem usługę na naszych Sennheiserach Momentum i moim zdaniem jakość dźwięku istotnie uległa poprawie. Słuchałem dobrze mi znanych utworów (m.in. album Aventine Agnes Obel) i nie tylko wyraźnie uległa poprawie rozdzielczość nagrań (lepszy wgląd w strukturę odtwarzanej muzyki, przede wszystkim dostrzeżemy to w przypadku klasycznych instrumentów – fortepian, skrzypce, kontrabas…), nic się nie zlewa (lepsza separacja), pojawiło się powietrze, przestrzeń. Wyraźny progres w stosunku do bardzo dobrej (chcę to podkreślić) kompresji stratnej zastosowanej przez Norwegów. Czasami różnica jest minimalna, lub w ogóle trudna do zauważenia (drum&bass, np. albumy Kosheen). Z drugiej strony taki Tricky wyraźnie zyskuje (znakomity LP False Idiots – polecam!). Innymi słowy naprawdę warto zainwestować w dobre, mobilne nauszniki, inaczej cała zabawa w ogóle nie ma sensu. Na stacjonarnym sprzęcie (NAD D3020, strumieniowanie z MacBooka via Bluetooth aptX oraz via AirPlay za pośrednictwem Apple TV/MacBook Air) gra to porównywalnie z płytą odtwarzaną z dobrego, budżetowego odtwarzacza CD (mój NAD C515). Super! Już sam streaming w warunkach domowych (bez opłat za transfer) wart jest zastanowienia (ogromna kolekcja nagrań), poza tym mamy zawsze opcję pobierania muzyki offline (kolekcja w pamięci handhelda). Pytanie co zrobi konkurencja, czy zdecyduje się na podobny ruch. Jeżeli najpopularniejszy z serwisów na rynku – Spotify – wprowadzi podobną usługę, możemy spodziewać się walki cenowej między konkurentami. Tylko się cieszyć, choć powiedzmy sobie uczciwie: dostęp do całych dyskografii naszych ulubionych wykonawców w cenie jednego srebrnego krążka to nie jest chyba wygórowana cena? Poniżej parę zrzutów ekranu oraz dodatkowe informacje nt. usługi…

» Czytaj dalej

Office dla iPada – oczekiwana premiera

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Office for iPad mock image

Wreszcie Microsoft wprowadził swój sztandarowy produkt na tablet Apple. Wcześniej co prawda oferował aplikację dla iPhone, ale nie tego oczekiwano od giganta z Redmond. Biorąc pod uwagę dzisiejsze trendy w biznesie, w korporacjach, zjawisko BYOD (Bring Your Own Device), znaczne nasycenie firm tabletami (u nas dopiero ten proces następuje) MS w sumie nie miał wyjścia. Czy tak późne wprowadzenie Office na ekrany najpopularniejszych na rynku tabletów było celowym działaniem, mającym zachęcić klientów do nabycia własnych produktów (Windows RT, 8, tablety Surface)? Według mnie nie. To właśnie wersja dla iPada jest pierwszym, przeznaczonym dla tabletów wariantem Office – na Surface mamy wersję pulpitową, na kafelkowego Office przyjdzie jeszcze poczekać. To mądre posunięcie Microsoftu, widać że ktoś tu rzecz gruntownie przemyślał od strony strategii produktowej. Brawo! Microsoft starał się opracować kompletny, pod pewnymi względami innowacyjny pakiet oprogramowania pod iOSa, dla najpopularniejszego tabletu na rynku. Firmie udało się dopiąć swego i w moim odczuciu Office dla iPada jest co najmniej dobry, żeby nie powiedzieć znakomity. Na wstępie, pamiętajmy, że warunkiem skorzystania z nowego software jest zakup Office 365. Niektórzy od razu w tym miejscu zaprzestaną czytania, bo nie mają zamiaru nabijać kieszeni gigantowi, płacąc abonament. Uważam, że takie postępowanie (choć zrozumiałe, w końcu nadal wielu z nas przyzwyczajonych jest do zakupu czegoś fizycznego, w pudełku, płyty, programu na własność) jest błędne. Obecnie nie tylko zmienia się diametralnie kwestia dystrybucji oprogramowania (sieć), ale przede wszystkim zmienia się nasze użytkowanie, sposób w jaki korzystamy z software. I Office 365 znakomicie tutaj pasuje, bo to produkt typu usługa, a nie program w umownym pudełku. Właśnie, kupujemy, czy nabywamy prawa do korzystania z usługi pt. Office i możemy liczyć na kolejne wersje, na pełen support przez cały okres użytkowania, teoretycznie na zawsze. To raz, dwa cena abonamentu choć wydaje się wysoka (99,99$ za rok, po pierwszym roku aktywowania pakietu), w konfrontacji z benefitami nie wygląda wcale na przesadzoną. Pięć stanowisk komputerowych (PC/Mac), tablety, smartfony… Innymi słowy możemy w pełni korzystać z wielostanowiskowego pakietu, dodatkowo edytować dokumenty na tablecie, czy przeglądać je na ekranie smartfona plus 60 minut darmowego użytkowania Skype (mc) oraz 20GB konto na OneDrive. To naprawdę niezła oferta, nie mająca odpowiednika na rynku. Poza tym istnieje możliwość zakupu pakietu dla studenta (4 letni abonament, 20$ na rok) lub wersji jednostanowiskowej (69$ – w tym wypadku to się zupełnie nie opłaca). Piszę o tym wszystkim w temacie poświęconym wersji dla iPada nie bez przyczyny. Nie da się sensownie opisać pakietu dla tabletu Apple bez krótkiego przedstawienia o co w tym wszystkim chodzi. 

Microsoft wykonał kawał świetnej roboty, patrząc na interfejs, wygląd nowego Office dla iPada. Nie dość, że pakiet prezentuje się ładnie, elegancko, to jeszcze całość została gruntownie przemyślana pod kątem wykorzystania na ekranie dotykowym. To całkowicie nowy produkt w odróżnieniu od Office dla urządzeń z myszką i klawiaturą (specjalnie napisałem w taki sposób, bo poza PC/Mac mamy jeszcze tablety na Windowsie). Odpowiednio duże elementy poszczególnych składowych interfejsu są dopasowane do obsługi palcem (palcem, nie stylusem – innymi słowy nie ma konieczności zaopatrywania się w dodatkowe akcesorium… można to zrobić rzecz jasna, ale nie jest to wymagane do sprawnej obsługi). W Excelu mamy rozwijaną klawiaturę numeryczną ułatwiającą wprowadzenie formuł, świetnie przedstawia się kwestia dodawania obrazków do dokumentu… wszystko działa intuicyjnie, szybko, taki element bez problemu wyedytujemy/dopasujemy, rzecz jasna można w pełni formatować tekst – w ogóle całość od strony funkcjonalnej, jako żywo, przypomina wersję dla komputerów (możliwości, funkcje). To dobrze, bo wersja dla iPhone jest mocno ograniczona, a tutaj mamy wszystkie niezbędne narzędzia, mamy dobrze znany górny panel z jw. bardzo dobrze opracowanym pod kątem dotyku interfejsem. Warto przy okazji nadmienić, że każdy z nas może pobrać aplikację i korzystać z niej w trybie przeglądania dokumentów. To bardzo dobry ruch ze strony MS, w końcu niektórym osobom w zupełności wystarczy taka właśnie funkcjonalność – będą chcieli przeglądać na ekranie iPada swoje prezentacje, tabelki czy dokumenty z Worda, a dzięki możliwości przesłania na ekran (przejściówka na HDMI lub AirPlay & AppleTV) mamy bardzo dobre rozwiązanie do prowadzenia prezentacji. Aha i jeszcze jedno, wersja dla iPhone została właśnie zaktualizowana – możemy od teraz korzystać z tego software bez opłat (domowy użytek). W skład pakietu wchodzą: Word, Excel oraz PowerPoint. Do tego osobno mamy OneNote, integracje z Outlookiem – czyli (prawie) komplet. Ciekawe, czy MS udostępni w tej formie pozostałe swoje programy (np. Access Point)? Zobaczymy. Do instalacji potrzebujemy iOSa 7.

Podsumowując, w końcu użytkownicy jabłkowych handheldów otrzymali narzędzie gwarantujące zintegrowanie ich urządzeń z najczęściej użytkowanym oprogramowaniem biurowym. Dla Microsoftu, ale i dla Apple (myślę, że można tu mówić o strategii win-win, gdzie każdy wygrywa) to bardzo ważne wydarzenie, które pozwoli obu firmom zwiększyć bazę użytkowników, zwiększyć zyski. W końcu – jakby nie patrzeć – Android nie ma i raczej nie będzie miał takiej integracji (szczera niechęć Google do Microsoftu i vice versa) nie będzie oferował takich możliwości w kontekście zastosowań biznesowych. Surface to urządzenia, które nie są wg. mnie bezpośrednimi konkurentami dla iPada – Microsoft niewiele tu ryzykuje, a jednocześnie może być pewien, że baza użytkowników Office 365 zwiększy się znacząco (coś czuje, że będzie to prawdziwy szlagier, w ten sposób MS zapewni sobie dominację swojego pakietu biurowego – a to, nie ma tutaj wątpliwości, jest głównym celem wprowadzenia 365 na rynek). Sam chętnie skorzystam z tej oferty, bo nie widzę tutaj słabych punktów. To właśnie tak powinno wyglądać, tak działać. Patrząc na rzecz praktycznie, racjonalnie, mogę powiedzieć, że to się zwyczajnie opłaca. Koszt wykupu usługi pt. Office jest akceptowalny, pozwala na wielostanowiskową pracę (dwie osoby, coś ala małe biuro). Wreszcie.

» Czytaj dalej

Nowy serwer HD-Opinie. Mac Pro 2013… idealna maszyna do audio, nasz test!

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Mac PRO + Matrix

No i stało się, musimy przenieść się na coś lepszego, szczególnie że ostatnio coś za często nasza baza niedomaga ;-) Nowy serwer, nowe możliwości i większa częstotliwość nadawania. Mimo obiektywnych ograniczeń udało nam się utrzymać jako takie tempo (testy), z newsami było sporo gorzej. Od chwili uruchomienia strony na nowym serwerze oraz optymalizacji (co za „piękne” słowo ;-) ) połączonej z nawiązaniem współpracy z kolejnymi dostawcami, producentami oraz dystrybutorami będziecie mogli spodziewać się częstszych wpisów na głównej, przede wszystkim (na tym będziemy się koncentrować) recenzji, testów, artykułów problemowych. Do końca miesiąca (o ile nie nastąpi opóźnienie w przeprowadzce) test Matrix i-Mini i i-Mini Pro, dwa krótkie teksty poświęcone audio z komputera (tabletPC w roli źródła oraz nowy Mac Pro… jako maszyna do audio (i do pracy, tak przy okazji, do pracy – mam bardzo ciekawe spostrzeżenia, wnioski dotyczące „desktop pro”… to nazwa ma sens w kontekście tego komputera) oraz (raczej na początku miesiąca) cztery i pół tysiąca złotych w uszach (recenzja dokanałówek S-EM6). W kwietniu bankowo produkty HiFiMANa (HM-901 oraz zbalansowane dokanałówki HE-600), być może (o ile w końcu do nas trafi) AK240 i wspomniana w poprzednim newsie duża recenzja 55″ plazmy Panasonica VT60 oraz kina domowego firmy Denon wraz z zestawem wielokanałowym Pylon Audio. Czekamy także na niesamowitego Chord Hugo – podobnie jak z Mac Pro 2013 trzeba na to urządzenie niestety długo czekać. Oczywiście opublikujemy również recenzję podłogówek Pearl 25… mogę zdradzić, że drugich takich, w takiej cenie kolumn głośnikowych na rynku nie znajdziecie. Gdybym miał określić, które głośniki polskiego producenta wywarły na mnie największe wrażenie, to w kolejności wymieniłbym: Topazy 20, potem Pearl 25 wraz z Topazami Monitor i na trzecim miejscu na podium Topazy 15 wraz z Pearl Monitor. Wszystkie te zestawy zasługują „na pudło”, podstawkowe Perły jako pierwsze przetestowane zostały okrzyknięte przez nas prawdziwą rewelacją, okazją, to zestawienie pokazuje jednak mój osobisty ranking poszczególnych konstrukcji w ofercie Pylona. Przed nami jeszcze jw. test całego zestawu do kina (bez suba, ten przetestujemy w konfiguracji 2.1 prawdopodobnie w czerwcu) oraz zapowiadany Chromecast (publikację przesuwamy na kwiecień). Będą też handheldy, opisywane w formie krótkich testów „rzut okiem” (Xperie , Lumie, obecna gen. handheldów na iOSie).

Jak widać plany mamy bogate. Względy techniczne nie będą stanowiły przeszkody, aby to wszystko co powyżej pojawiło się u nas na stronie. Mam tylko nadzieję, że czasu nie zabraknie i nie nawali tzw. czynnik ludzki ;-) Do tego wszystkiego dojdzie jeszcze konkurs z atrakcyjną nagrodą oraz parę dodatkowych niespodzianek. Przez parę najbliższych dni proszę o wyrozumiałość, czasami będzie HDO działało w kratkę, czasami w ogóle nie będzie… taki urok przeprowadzek. Oby wszystko potoczyło się w miarę szybko i sprawnie. Jak tylko zaczniemy nadawanie „w nowych okolicznościach natury”, obiecujemy klęskę urodzaju ;-)  Tymczasem, poniżej, kilka zdjęć z komentarzem na temat idealnej, choć dość kosztownej, maszyny do odtwarzania muzyki – wg. mnie idealnego komputera pod audio, który dzięki swojej konstrukcji pozwala na równoczesną pracę (na pełnych obrotach w FCP) wraz z odtwarzaniem muzyki hi-res (w tym, bezproblemowo DSD oraz DXD). Dobry (co ja mówię, genialny – test Matriksa i-Mini Pro już za parę dni!) przetwornik, znakomite słuchawki i mamy audionirwanę, a to wszytko bez konfigurowania, bez jakże często ułomnych sterowników, bez trzasków, błędów komunikacji i co ważne, bez ograniczeń wydajnościowych. Można pracować (intensywnie) i słuchać intensywnie, a nawet dodatkowo ktoś może intensywnie coś oglądać (4K, na dodatkowym ekranie). Mac Pro 2013 jako idealny system pod audio… patrz poniżej… (pełny test już w kwietniu)

Aktualizacja: przenosiny zakończone :) Czasami mogą się jeszcze pojawić drobne problemy. Jak widać przywróciliśmy wczorajsze newsy – przepraszamy za chwilową niedostępność.

» Czytaj dalej

Panasonic Viera 2014 z 4K… tylko LCD. Testujemy topową plazmę VT60

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
viera_tx_60as800e

Tak, tak niestety… Panasonic jak wiadomo (o czym parę razy wspominaliśmy) wycofuje się z technologii plazmowej, jednocześnie wprowadza na rynek swoje telewizory 4K: nowa seria AX800 będzie wyposażona w matryce ciekłokrystaliczne, podświetlane LEDami, dysponującymi rozdzielczością 3840 x 2160 pikseli. Szkoda, że na rynek nie trafią plazmy 4K, wg. mnie takie odbiorniki mogłyby spokojnie rywalizować z dużo droższymi telewizorami OLED (które w wariancie fullHD kosztują krocie, a o UHD w ogóle na razie nie ma co wspominać). Podobno nowo opracowany system podświetlania ledowego ma w przypadku najnowszej serii znacząco podnieść jakość wyświetlania czerni oraz pozostałych kolorów, ale pozostaję sceptyczny do tego typu wypowiedzi. I nie chodzi o to, że nie doceniam ogromnego postępu jaki dokonał się w dziedzinie obrazu w przypadku technologii LCD – to jest przepaść jakościowa i dzisiejsze, najlepsze odbiorniki potrafią wyświetlić bardzo dobry jakościowo obraz, ale… trzy rzeczy są tutaj nie do przeskoczenia – kąty, szybkość reakcji oraz nadal poziom czerni.

Co pisze o nowych telewizorach Panasonic? Sprawdźmy… szybki procesor Hexa Processing Engine PRO w połączeniu z zaawansowanym przetwarzaniem obrazu i innowacyjnym renderingiem maksymalizuje jakość zarówno natywnej treści 4K, jak i materiałów stworzonych w niższej rozdzielczości. W telewizorach wykorzystano również technologię 2000Hz Back Light Scanning (BLS) i mechanizm 4K Intelligent Frame Creation, dzięki którym obraz jest ostry, a ruch płynny nawet w scenach szybkiej akcji. Technologia Local Dimming PRO w telewizorze AX800 oferuje lokalne przyciemnianie obrazu w celu podbicia kontrastu, zwiększając dynamikę obrazu poprzez pogłębianie czerni i rozjaśnianie bieli (ciekawe, czy udało się wyeliminować „pompowanie obrazu”?). Seria oferuje nowy port HDMI 2.0(ważne!), który jest zgodny z protokołem High-Bandwidth Digital Content Protection (HDCP) 2.2 i pozwala przesyłać sygnały 4K z dużą szybkością. nawet 60 klatek na sekundę. Oprócz portu HDMI 2.0 telewizory z serii AX800 zawierają terminal DisplayPort – technologię przydatną graczom, dzięki której wyświetlany obraz zachowuje szczegółowość i ostrość. Jak widać wyposażenie „na bogato” i dobrze, choć jak wspomniałem na wstępie nie będzie to poziom (jakości obrazu) najnowszych i ostatnich w ofercie odbiorników PDP Viera. Warto wspomnieć, że odwrotnie jak u konkurencji, Panasonic nie idzie w gigantyczne przekątne (i dobrze, w końcu nie każdy ma warunki na 80″, poza tym to kosztuje!) i jego 4K zaczyna się już od 50 cali, poza tym można będzie nabyć ekrany 58 i 65 calowe. To ekrany odpowiadające rozmiarami wyświetlaczom fullHD, oferowanym od wielu, wielu lat. Dobra decyzja, choć pamiętajmy, że w takim przypadku dla wychwycenia wszystkich szczegółów obrazu UHD trzeba będzie usiąść naprawdę blisko, nie dalej niż 2-2,5 metra od telewizora (w przypadku 50-ki w sumie jeszcze bliżej). Panasonic bardzo rozbudował w najnowszej serii TV Viera funkcje sieciowe, wprowadził nowe możliwości sterowania etc. O tym wszystkim przeczytacie w rozwinięciu newsa.

Odnośnie plazm, szykujcie się na duży test topowego VT60 – poza oceną (przed i po kalibracji) czerni, kolorów, ostrości etc. oraz funkcjonalności będziemy starali się sprawdzić telewizor m.in. pod kątem rozrywki (szybkość reakcji) oraz integracji funkcji sieciowych oraz multimedialnych w ramach oferowanych w najnowszej odsłonie VieraConnect (Panasonic zapowiada wprowadzenie hbbTV – niestety wprowadzają to dopiero teraz, w najnowszej serii odbiorników), konfrontując je z możliwościami Chromecast. Innymi słowy, odpowiemy sobie na pytanie: czy odbiornik AD2013/2014 może być w pełni autonomiczny (w slocie będzie moduł z kartą operatora UPC – sprawdzimy EPG, PVR etc.), czy też nadal warto posiłkować się zewnętrznymi urządzeniami? To wszystko już niebawem, wraz z VT60 sprawdzimy także kino domowe Denona (oparte na transporcie BD oraz jednym z najnowszych modeli amplitunerów Japończyków) wraz z zestawem głośnikowym Pylona dla KD: fronty Topaz 20, centralny Pearl oraz małe kolumny na tył – również Pearl. Innymi słowy kompletny system wizyjny oraz audio (rzecz jasna posłuchamy muzyki, głównie tej zrealizowanej wielokanałowo – z SACD, BD, BD-A). Poniżej dokończenie  informacji prasowej…

» Czytaj dalej

NAD D3020 w redakcji! Nasz kandydat do tytułu urządzenia 2014 roku

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
NAD D3020 (6)

Nie wiem jak oni to robią, ale chyba znowu im się udało! NAD stworzył wiele znakomitych, przystępnych cenowo urządzeń, stworzył legendarną integrę 3020 i ponownie udowadnia, że sprzęt audio nie musi kosztować kroci, może być na każdą kieszeń, a przy tym może dysponować znakomitą funkcjonalnością oraz fantastycznym brzmieniem. Nie inaczej jest w przypadku D3020. Ta mała, cyfrowa integra wg. mnie stanowi kwintesencję tego, czym jest obecnie HiFi, współczesna branża audio, dzisiejsza fonografia… to emanacja cyfrowego świata muzyki, grania z pliku, z sieci, dźwięków odtwarzanych z urządzeń, które zastąpiły urządzenia obsługujące fizyczne nośniki. Tytułowy sprzęt to coś innego, wyraźnie innego niż klasyczne elementy systemu stereo – chodzi tutaj o cały zespół cech: konstrukcję, design, funkcjonalność oraz możliwości. A przy tym wszystkim NAD nie zapomina, nie rezygnuje z tego co było, daje nam – użytkownikom – wybór, dzięki wejściom analogowym zastosowanym w nowym 3020… chcesz podpiąć tradycyjny odtwarzacz CDA? Nie ma problemu. Chcesz grać z czarnego krążka? Proszę bardzo (podepnij tylko do wejść jakiś gramofonowy pre). Sprytne i jednocześnie przyjazne rozwiązanie, pozwalające znaleźć się osobom, dla których okładka, fizyczna okładka robi różnicę.

NAD zrobił coś, co moim zdaniem zasługuje na dokładne opisanie. To, mam nadzieję, urządzenie które znajdzie się w setkach tysięcy domów. Znajdzie się, bo zwyczajnie na to zasługuje. Znajdzie się, bo może, niczym kameleon, stanowić podstawę dowolnego systemu. Biurko? Oczywista, oczywistość. Salon, główny zestaw HiFi? Ależ oczywiście i niech nas nie zwiedzie 30W w specyfikacji, bo jak to u NADa bywa moc podawana przez producenta może wygląda „niepoważnie”, ale jak już podłączymy kolumny… Sprawdziłem (poza Topazami Monitor, z którymi D3020 głównie gra) z nowymi Pearl 25 i szczerze powiedziawszy takiego drive`u, takiej dawki energii mogą nowej, cyfrowej integrze pozazdrościć nominalnie, niby dużo mocniejsze wzmacniacze. Ten amp potrafi „rozbujać” dowolne kolumny. Ok, a to jeszcze nie wszystko. Chcecie zintegrować sobie w jednej skrzynce kino domowe (decydując się nie na wiele kanałów, a na sprawdzone, dobre, solidne fronty z ewentualnym dodatkiem aktywnego subwoofera)? Proszę bardzo, nie ma problemu, można i tak. Dodajmy do tego bezpośrednie strumieniowanie z handheldów, z komputerów (przy czym nie oznacza to kompromisów jakościowych, dzięki implementacji kodeka aptX) oraz wbudowanego DACa (trzy cyfrowe źródła, z komputerem via USB na czele), wyjście słuchawkowe i mamy pełen obraz tego, czym D3020 jest. Kompletny, nowoczesny, w pełni odpowiadający wymaganiom dzisiejszego, współczesnego audio... to nasz kandydat, mocny kandydat do miana urządzenia 2014 roku. Nie ma obecnie na rynku w tym zakresie cenowym drugiego takiego urządzenia. No i to brzmienie. Poniżej rozbudowana galeria z opisem…

» Czytaj dalej

Rzut okiem (uchem): słuchawki Marshall Monitor

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Marshall Monitor (5)

Bazowanie na legendarnej marce to zawsze parę dodatkowych punktów, gdy się chce coś sprzedać. To, czy za tym kryje się cokolwiek oprócz nazwy, to inna inszość, ale grunt żeby się kojarzyło. Nie, nie jestem przeciwnikiem tego typu zagrywek, w końcu ktoś może w ten sposób niechcący oddać należny hołd legendzie, albo …wręcz przeciwnie, a to już jakby nie patrzeć gorzej, mniejsza. Na szczęście w przypadku producenta tytułowych nauszników wstydu nie ma, odwrotnie – najwyższe w ofercie słuchawki nieźle wywiązują się z zadania bycia na topie (oferty). Co więcej, faktycznie w tym wypadku nawiązanie do piecy gitarowych ma solidne podstawy, jest uzasadnione. Marshalle (słuchawki) można od zgoła dwóch lat znaleźć na sklepowych półkach, czytaj świeżynka, ale dzisiaj w sumie trudno znać to za minus – w dobie gigantycznego runu na słuchawki, sytuacji w której kto żyw bierze się za produkcję nauszników, IEMów etc. takie „doświadczenie” jest czymś typowym dla tego segmentu rynku. Potencjalny nabywca może dostać kręćka od tego nadmiaru, od tej klęski urodzaju i wcale nie jest obecnie łatwo kupić tego typu produkt. I nie chodzi tutaj nawet o to, że łatwo się naciąć… nie, jest naprawdę sporo bardzo dobrych produktów, tyle że trudno się w tej mnogości rozeznać, a jak ktoś dodatkowo chce jak najlepiej wydać ciężko zarobione pieniądze to ma nielada kłopot.

Rozpiętość cenowa jest olbrzymia, można za stosunkowo niewielkie pieniądze nabyć coś, co zagra nie tylko dobrze, ale dużo, znacznie lepiej od konstrukcji za ok. 1000 złotych (mam tu na myśli Kossy, czy ostatni przebój budżetowy – Superluksy, tudzież testowane przeze mnie jakiś czas temu Brainwavz), można też wydać sporo, a potem pluć sobie w brodę, bo ani to ergonomiczne, ani wygodne, a już fatalnie jak jeszcze gra nie tak jakbyśmy tego chcieli. Ok, no i mamy te Marshalle, Monitory, co od razu (nazwa) wskazuje że będzie to dźwięk nie taki tam, a konkretny, studyjny może nawet (w końcu wiecie, monitory to domena studia nagraniowego, czyż nie?), że będzie to grało solidnie, na poziomie, że tym dźwiękiem zawstydzimy paru utytułowanych producentów słuchawek, którzy zęby zjedli na …mniejsza na czym zjedli. No dobrze, to teraz czas przejść do konkretów i pokrótce opisać to brzmienie, te słuchawki – zapraszam na recenzję nauszników Marshall Monitor

» Czytaj dalej

Testujemy kolumny podłogowe Pylon Pearl 25

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Pylon Pearl 25 (8)

Kolumny wygrzały się, mogę przystąpić do odsłuchów. Pierwsze wrażenia? Tym razem wszystko jest osadzone na bardzo solidnym fundamencie basowym. W przypadku monitorów bas choć wyraźnie zaznaczony, nie był tym na co zwracaliśmy przede wszystkim uwagę, w przypadku podstawowych Pereł to średnica stanowiła podstawę charakterystyki brzmieniowej kolumn. W przypadku 25-ek mamy dwa głośniki nisko-średniotonowe, dodatkowo port bass-refleksu zamontowano na samym dole, jest niewielki… te kolumny grają bardzo mocno, wręcz potężnie, inaczej – basu jest pod dostatkiem, przy czym wszystko harmonijnie się ze sobą łączy. Świetnie wypadają podczas odtwarzania koncertów… znakomite oddanie atmosfery, do tego bardzo dobra stereofonia, szeroka scena. Na szczęście nadal mamy znakomitą średnicę, wokale prezentują się wybornie, dodatkowo lepiej niż w poprzednikach wypadają wysokie tony. Brak ostrości, łączy się tu z precyzyjnym, bogatym w szczegóły brzmieniem. Jest parę rzeczy, które wyraźnie wyróżniają ten model na tle pozostałych kolumn z oferty Pylon Audio. Czy nowe kolumny są uniwersalne? Tego jeszcze nie wiem, na razie gram głównie koncerty, rock, ciężkie brzmienia i tutaj jest moc, jest drive, jest jw. sporo basu. Porównam kolumny zarówno do monitorów, jak i do serii Topaz (bezpośrednio do 20-ek oraz modelu podstawkowego, pośrednio do przetestowanych również u nas 15-ek). Warto zwrócić uwagę, że nowe kolumny są węższe od Pearl Monitor, zasadniczo różnią się zastosowanymi przetwornikami (mniejsze nisko-średniotonowce, o odmiennej konstrukcji, zupełnie nowy tweeter). Właściwie tylko na pierwszy rzut oka (patrz zdjęcia) wyglądają podobnie, ale zasadniczo to zupełnie nowe, inne głośniki (porównując do poprzednich podłogówek oraz monitorów). Poniżej kilka zdjęć nowych Pylon Pearl 25…

» Czytaj dalej

Nowa generacja NU: recenzja przetworników Icon DAC oraz uDAC 3

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
nuforce_icon_wzmacniacz_37898

NuForce to firma, która oferuje szeroki asortyment urządzeń audio. W katalogu znajdziemy zarówno high-end (urządzenia na P) jak i sporo bardzo przystępnych, budżetowych rozwiązań, można by rzec na każdą kieszeń. Testowaliśmy na naszych łamach głównie te droższe produkty, jednak nasze obcowanie z tą marką byłoby niepełne bez zapoznania się z tym, co znajduje się na dole oferty. Oba tytułowe daki trafiły do nas przed paroma miesiącami, mieliśmy więc czas dokładnie zapoznać się z możliwościami tych, budżetowych urządzeń. Sprawdziliśmy kompleksowo ich możliwości, testując je w bardzo różnych scenariuszach, konfiguracjach, także w takich, które rzadko, czy w ogóle nie zostały sprawdzone przez innych testujących. Daki grały więc z wysokiej klasy wzmacniaczem słuchawkowym, jak i z aktywnymi kolumnami (także jako konwertery cyfrowe USB-SPDIF, podpięte do kolumienek za pomocą kabla koaksialnego), poza komputerem wpinaliśmy do gniazda USB testowane przez nas, wysokiej klasy odtwarzacze przenośne oraz sprawdziliśmy w jaki sposób poradzą sobie oba urządzenia z bardzo różnymi słuchawkami (także takimi 3-4 krotnie droższymi od przetworników). Innymi słowy było kompleksowo, udało się ustalić kompetencje nowych daków od NU, odnieść to do naszego ref. systemu, wreszcie wyciągnąć wnioski z tego całego testowania.

Różnie z NU bywa, zdarzały się pewne niedociągnięcia jakościowe w przypadku poprzednio testowanych urządzeń, w tym jednak przypadku – muszę przyznać – wszystko było w jak najlepszym porządku. Wręcz, co może wydać się nieco dziwne, te tańsze urządzenia zarówno odnośnie wykonania, materiałów jak i opakowania sprawiały lepsze wrażenie od wcześniej testowanych, dużo droższych produktów. Nie wiem czym to jest podyktowane, być może ostatnimi czasy Amerykanie (czy raczej nadzór w chińskich fabrykach) bardziej zwracają uwagę na to, co wychodzi z taśm, może ten typ tak ma (że jak tańsze, to jw.), w sumie nie jest to istotne w przypadku niniejszego omówienia. Tak, czy inaczej, warto na wstępie nadmienić, że dostajemy coś dobrze wykonanego, działającego bez problemów, co będzie nam długo służyć. Zapraszam na naszą najnowszą recenzję przetworników (i nie tylko) NuForce uDAC-3 oraz NuForce Icon DAC…

» Czytaj dalej

Matrix Mini-i w wersji PRO i bez w redakcji. Zabieramy się za testowanie…

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Matrix New Mini-i_2

Poza pilotem (w PRO) oba urządzenia są jak bracia bliźniacy (jednojajowi) – są identyczne. Oznaczenia na obudowach nic nam nie mówią z czym mamy do czynienia. Co ciekawe numery seryjne sugerują, że są to urządzenia, które zeszły z taśmy dokładnie w tym samym czasie. Ot, jak wspomniałem, wypisz wymaluj bliźniacy. Sprzęt prezentuje się podobnie jak poprzednik, czyli prezentuje się bardzo dobrze. Gruby, srebrny, aluminiowy front, zwarta, dość ciężka, metalowa konstrukcja z dobrej jakości gniazdami (w obu przypadkach mamy dokładnie ten sam zestaw obejmujący także złącza XLR). Tańszy model, jak wspomniałem, pozbawiony jest pilota – to opcja, nie zrezygnowano z czujnika IR, jednak w tym przypadku trzeba liczyć się z koniecznością dopłaty za ten dodatek. Uniwersalna, aluminiowa gałka / przycisk pozwalają w pełni kontrolować DACa. Oczywiście na froncie znajdziemy bardzo ważny element wyposażenia, czytaj znajdziemy gniazdo słuchawkowe 6.3mm. Pamiętam, że w przypadku przetestowanego przez nas poprzednika mocno chwaliłem ten element… mam nadzieję, że będzie to wartościowy dodatek (choć to, w sumie, nietrafione słowo, bo Mini-i to na równi DAC jak i słuchawkowy amp). Oczywiście najważniejszą rzeczą z punktu widzenia możliwości jest wprowadzenie obsługi plików DSD (64/128). Sprawdzimy jak sobie nowe daki Matriksa radzą z odtwarzaniem takiego materiału, choć nie ukrywam że jestem sceptycznie nastawiony do marketingowego szumu jaki towarzyszy wprowadzaniu „nowych”, „lepszych” wersji starszych urządzeń od teraz obowiązkowo wyposażanych w możliwość odtwarzania plików DSF/DFF. Po pierwsze PCM wcale nie jest gorsze, bo i być nie może… mimo usilnych starań co poniektórych, mających na celu dyskredytację zapisu cyfrowego w tej, najpopularniejszej formie. Twierdzenie, że pliki DXD brzmią, czy wypadają w pomiarach (sic!) gorzej od DSD są kompletnie bezsensowne. U źródeł tej samo nakręcającej się machiny stoją rzecz jasna konkretne interesy. Mniejsza, że materiału tyle co kot napłakał, grunt że można zaoferować „nowe” wersje dotychczasowych produktów. O to wg. mnie, głównie w tym wszystkim chodzi…

Czy krytykuję zatem Matriksa? Nie, na szczęście tutaj zmiany nie ograniczają się do dodatnia obsługi nowego formatu. Absolutnie nie. W przypadku New Mini-i zastosowano zupełnie nowe, znakomite komponenty, które mam nadzieję zaowocują brzmieniem znacznie wykraczającym poza zakres ceny za jaką oferowane są oba urządzenia. Przypomnę tylko, że wersja bez PRO kosztuje 1525 zł, zaś model wyposażony w znakomitą kość ESS9016 Sabre (Ultra) 2258 zł. Patrząc przez pryzmat możliwości oraz wyposażenia to atrakcyjna oferta… rzecz jasna o tym, na ile czy bardzo atrakcyjna zadecydują walory brzmieniowe. Tak czy inaczej mamy tutaj kompletne rozwiązanie obejmujące DACa z obsługą wszelkich formatów, gotowego na hi-resy o jakości studnio mastera, wzmacniacz słuchawkowy, znakomite układy, czytelne ekrany OLED oraz wysoką jakość wykonania. Za europejskie, czy za amerykańskie odpowiedniki (funkcjonalno-konstrukcyjne) zapłacimy znacznie więcej. Sprzęt będzie miał okazję zagrać na aż pięciu (!) różnych zestawach głośnikowych. Będą to podłogowe Topazy 20, także podłogowe Pearl 25 oraz podstawkowe Topazy, aktywne Scansoniki jak również nasze pierwsze kolumny z oferty Pylon Audio – głośniki Pearl Monitor. Tak szeroki wybór kolumn to nie jedyna rzecz, jaką planujemy odnośnie testu tytułowych daków. Poza dwoma zestawami stereo (dzielony z końcówką oraz z integrą) przetworniki będą stanowiły wsparcie dla cyfrowego wzmacniacza, który ma szansę już teraz na tytuł urządzenia 2014 roku. Nic więcej nie powiem, bo chcę odpowiednio produkt zapowiedzieć, nie zdradzę więc na razie szczegółów. Ten „wzmak” jest emanacją zachodzących w audio zmian, do tego jest tak dobry, że naprawdę nie wiem po co ładować się w coś innego. Tak właśnie, tak dobry jest!

Powracając do przetworników Matriksa, obecnie seria Mini to trzy urządzenia: poza wymienionymi powyżej jest jeszcze świetny Mini Portable (nasz test tutaj). Konfrontowałem go ostatnio z kilkoma nowymi wzmacniaczami słuchawkowymi (zarówno stacjonarnymi oraz przenośnymi) i szczerze powiedziawszy ten sprzęt nadal wywołuje u mnie entuzjazm. Chciałem się jego pozbyć, bo pewne urządzenie na H bardzo, bardzo kusi, ale… jednak nie, jako DAC nie jest to rzecz wybitna, ale jako amp w moim odczuciu ma naprawdę niewielu konkurentów na rynku. Oba Mini-i wraz z przenośnym przetworniko-wzmacniaczem tworzą bardzo mocną ofertę, kompletną ofertę, szczególnie dla kogoś, kto nie stroni od słuchawek. Można zdecydować się na któregoś ze stacjonarnych przedstawicieli tej rodziny oraz Portable, aby uzyskać wysokiej klasy brzmienie zarówno w domu, jak i poza nim. Niewiele firm oferuje takie, kompleksowe rozwiązanie. Postaram się odpowiedzieć na pytanie czym różnią się odnośnie jakości dźwięku oba stacjonarne daki (czy model z Sabre Ultra wart jest dopłaty) oraz jak przedstawia się sprawa z mobilną konstrukcją, głównie pod kątem brzmienia ze słuchawek (choć Portable może być także z powodzeniem wykorzystywany jako DAC w torze z klasycznymi komponentami sprzętu HiFi). Na pewno nie zaniedbamy kwestii sprawdzenia wbudowanego w obu New Mini-i wzmacniacza słuchawkowego. Poza stacjonarnymi konstrukcjami, sprawdzę jak dobrze to zagra z IEM-ami. Szykuje się więc bardzo pracowity tydzień :-)

» Czytaj dalej

Kolejna premiera u Pylona – zestaw Pearl 25… już do nas zmierza

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
zestaw_glosnikowy_pearl_25_pylon_audio

Nowy zestaw to spora nowość w ofercie polskiego producenta kolumn głośnikowych. Tym razem linia Pearl została wzbogacona o zestaw zdolny do nagłośnienia naprawdę sporego pomieszczenia. Zestaw głośnikowy Pearl 25 został wpisany w muzykalny klimat utytułowanych Pearl 20 jednocześnie oferując większe możliwości w aspektach technicznych reprodukcji dźwięku. Zastosowaliśmy ten sam zestaw głośników który pracuje w Pearl 20 uzupełniając konstrukcje o dodatkowy wyspecjalizowany wooferInnymi słowy nowy Pearl 25 to większa moc, większa dynamika, większa skala dźwięku oraz brak konieczności tłumienia głośnika wysokotonowego. Kolumny dedykowane są pomieszczeniom 15 – 33 m2 w których odnajdą się optymalnie.

Nowy zestaw jest kontynuacją linii dotychczasowego bardzo dobrze przyjętego zestawu głośnikowego Pearl 20. Premiera najnowszej konstrukcji odbyła się przedwczoraj, 03.03.2014r. Koszt zestawu 1499 PLN, dostępne wybarwienia – wenge, orzech, czarny, dąb mleczny, calvados, biały hg oraz trufla. Głośniki już do nas zmierzają, będziemy pierwszym portalem który przetestuje te konstrukcje. Mamy możliwość sprawdzenia nowości z naszymi redakcyjnymi Topazami 20. Będzie to niewątpliwie ciekawe doświadczenie. Pierwotnie planowaliśmy test 20-ek, na nie też przyjdzie czas, jednak tytułowy produkt to coś nowego, o odmiennym układzie przetworników – liczymy na mocne wrażenia podczas słuchania :-) Poniżej parametry techniczne Pereł 25…

» Czytaj dalej