LogowanieZarejestruj się
News

Chromecast w redakcji… Google TV wymyślone na nowo

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Chromecast_1

Chromecast do kolejne (bodaj trzecie) podejście internetowego giganta do kwestii Google-salon-telewizor. Wcześniejsze próby były całkowicie nieudane, paru wielkich wytwórców elektroniki użytkowej mocno się przejechało na Google TV… przykładowo takie Sony, które wprowadziło parę produktów i nic z tego nie wyszło. Chromecast to zupełnie inne, w mojej opinii dużo lepsze, dużo sensowniejsze podejście do tematu. Nie ma tutaj mowy o kosztownym telewizorze z google’owym smartTV,  nie ma mowy o jakimś drogim odtwarzaczu, którego i tak nikt nie kupi… nie, tu chodzi o coś bardzo taniego, wręcz śmiesznie taniego, o dodatek, o urządzenie koncepcyjnie przypominające cieszące się sporą popularnością Apple TV. Nie bez powodu przywołuje tutaj jabłkowy produkt. Chodzi dokładnie o to samo… tzn. o wprowadzenie sprzedawanego przez siebie kontentu, usług na ekran telewizora. To jedna strona medalu, dla nas w Polsce akurat mało atrakcyjna, bo Google na razie oferuje ze swojej dystrybucji… książki. Druga sprawa to przeniesienie obrazu z handhelda na wielki ekran telewizora oraz wykorzystanie smartfona lub tabletu w roli sterownika. Innymi słowy taka bździna ma pełnić funkcję bezprzewodowego huba, przekazującego obraz i dźwięk z handhelda na HDTV. Tylko tyle i aż tyle. W obu przypadkach mamy także aplikacje, które rozszerzają funkcjonalność urządzenia o rzeczy znane z ekranów smartTV (YouTube, Flickr itd., itp.). W przypadku Chromecast dochodzi jeszcze przeglądarka – możliwość wyświetlania stron via Chrome, co daje dodatkowe możliwości / korzyści. Nie działa to jeszcze idealnie, ale z czasem jest coraz lepiej. Ograniczeniem są wspierane formaty (czy raczej te, które nie są wspierane), problemy ze stabilnością wyświetlania obrazu oraz reprodukcją dźwięku. Do tego dochodzi zauważalny lag (2 sekundy). Jego niwelacja pozwoli na to, co jest jedną z głównych atrakcji konkurencyjnego rozwiązania spod znaku jabłka. Na granie.

Tak czy inaczej, dopiero teraz, po ostatniej aktualizacji oraz (wreszcie!!!) opublikowaniu SDK przez Google, Chromecast ma szansę rozwinąć skrzydła. Warto w tym miejscu o małą dygresję – obecnie NIE MA SENSU recenzowanie tego typu sprzętu zaraz po premierze, czy w pierwszych miesiącach po debiucie. To znaczy można zrobić krótki opis i na tym poprzestać. Dopiero z czasem można zająć się tematem, dopiero wtedy, gdy jw. ma to jakikolwiek sens. Na wstępie Chromecast z paroma aplikacjami (z których można było skorzystać w Polsce, bo taki np. Netflix to zupełnie bezużyteczna sprawa u nas) na krzyż, z szwankującym trybem wyświetlania obrazu z Chrome miał na tyle ograniczone możliwości, że uznałem że rzecz nie jest warta poświęcenia jej miejsca na naszych łamach. To się jednak zmieniło, czy precyzyjniej się zmienia. Poza nowymi aplikacjami (vide odtwarzacz AVIA – możemy wreszcie streamować kontent z lokalnych źródeł, poza tym mamy dostęp, jako abonenci usługi, do HBO GO) w zanadrzu jest parę WIELKICH rzeczy. Do tych wielkich zaliczam w pierwszej kolejności projekt XBMC (na razie można rzecz skojarzyć za pośrednictwem wspomnianego powyżej playera) oraz zapowiedziane w oprogramowaniu DSM 5.0 pełne wsparcie dla Chromecasta ze strony producenta dysków sieciowych Synology. Tak się składa, że korzystam z ich rozwiązania i możliwość bezpośredniego strumieniowania z NASa na telewizor całego, multimedialnego archiwum (z opcją wyjścia via optyk na Zeppelina – muzyka, kino) to dokładnie to, czego oczekujemy od produktu Google. Dzięki opublikowanemu SDK liczę mocno na developerów, że nas niebawem pozytywnie zaskoczą.

O ile wspomniane XBMC ruszy natywnie na google’owym adapterze będzie to najatrakcyjniejsza wg. mnie opcja dla użytkownika – najtańszy, w pełni funkcjonalny odtwarzacz sieciowy, zintegrowany z naszym telewizorem. Dużo sensowniejsze rozwiązanie od praktycznie każdego, firmowego smartTV, może poza paroma chlubnymi wyjątkami. Telefon, tablet to sprzęt, który i tam praktycznie zawsze trzymamy na widoku, więc taka integracja ma po prostu sens, jest logiczna, pożądana. Google ma tutaj spore szanse ugrania dużego kawałka rynku – Apple TV jest zamknięte zarówno odnośnie streamingu (AirPlay), jak i software (brak App Store). To się pewnie niebawem zmieni (?), jednak nadal pozostanie kwestia ceny. Apple TV to 99$, a Chromecast zaledwie 35$. Spora różnica, nieprawdaż?

Jako, że właśnie tytułowy produkt zaczął być tym, czym powinien, zastępuje u nas zużytą kukurydzę, która ostatnio zaczęła się wieszać. I choć jeszcze daleka droga przed Chromecastem, to jestem spokojny o przyszłość – inaczej niż w przypadku Google TV (ver.1, ver.2) tutaj nie da się tego schrzanić. Nawet jeżeli Google sobie nie poradzi, to poradzą sobie inni. I tego powinniśmy sobie, jako użytkownicy, życzyć. Test adaptera opublikujemy w kwietniu.

» Czytaj dalej

Testujemy odtwarzacz HiFiMAN HM-901 oraz dokanałówki RE-600

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
HM-901_3

Testujemy topowy odtwarzacz HiFiMANa HM-901 (cena 4499 zł) oraz najwyższy model dokanałówek w ofercie Amerykano-Chińczyków: RE-600 Songbird (cena 1845 zł). To pierwsze z zapowiadanych przez nas nowości jakie opiszemy na naszych łamach. Niebawem powinien do nas trafić najnowszy DAP firmy Astell&Kern, czekamy na egz. niesamowitego przetworniko-wzmacniacza z opcją grania bez drutu… Chorda Hugo. Może uda się porównać wszystkie te urządzenia, gdyby to się nie udało i tak będzie ultraciekawie. Po pierwsze sprawdzimy jak HM-901 radzi sobie z różnymi słuchawkami, o bardzo różnej konstrukcji, odmiennej impedancji… w teście wezmą udział, redakcyjne AKG K701, Sennheisery HD-650 oraz Momentum, HiFiMANy HE-400 oraz rzecz jasna RE-600, wreszcie na deser produkt, którego recenzja jest już prawie gotowa – sprawdzimy HM-901 z sześcioprzetwornikowymi, trójdrożnymi dokanałówkami EarSonic S-EM6. Będzie się działo! Jako punkt odniesienia znakomity wzmacniacz (oraz DAC, choć przede wszystkim amplifikacja robi tu gigantyczną różnicę) przenośny Matrix Portable skojarzony z naszymi handheldami Apple. Mam nadzieję, że HM-901 stanie także w szranki z AK240 (w rezerwie jest niższy model, ale zależy nam na starciu topowych, high-endowych DAPów). Na razie mogę napisać tyle, że najnowszy DAP HifiMANa konsekwentnie nawiązuje to stylu, formy, materiałów oraz obsługi poprzedników. Od razu wiemy z czym mamy do czynienia. Dla mnie to coś ala czołg, aparycją obudowa nawiązuje do radzieckiego produktu z fabryki ciągników z lufą, generalnie należy skupić się na brzmieniu. Niektórzy audiofile mówią: „nieważne jak wygląda, ważne jak gra”… cóż, tego się po prostu trzymajmy. W rozwinięciu galeria (dla tych, co zainfekowani fb jest duża fotogaleria na naszym profilu, jednak nie zmuszamy nikogo do korzystania z wynalazku Pana Zuckerberga, patrz niżej)…

» Czytaj dalej

Nokia X – Android inaczej, czyli koń trojański a’la Microsoft

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Nokia X 2

Na MWC jedną z największych sensacji było zaprezentowanie nowych smartfonów (aż 3 modeli) Nokii wyposażonych w Androida. Jak wiadomo stosunki między Microsoftem (niebawem finalnie prawa do linii Lumia, dużej części mobilnego biznesu Nokii) a Google są od dawien dawna lodowate. Google podgryza Microsoft gdzie się da (systemy operacyjne, usługi, wyszukiwanie treści w sieci… alternatywny ekosystem, w którym nie ma miejsca na MS), Microsoft w sumie nie pozostaje dłużny, choć do tej pory prowadził dość subtelną grę. Firma z Redmond otrzymuje od każdego producenta androidowych urządzeń pieniądze z tytułu licencji – warto o tym pamiętać, a jest to jeden z elementów który stanowi bardzo drażliwy punkt we wzajemnych relacjach. Microsoft do tej pory unikał otwartej konfrontacji (czego nie można powiedzieć o Google, które gdzie się tylko da starało się i nadal się stara ograniczać wpływy MS), jednak to co zaprezentowała Nokia pokazuje, że producent Windows postanowił przejść do ofensywy.

Wystarczy rzut oka na nowe telefony z serii X, by przekonać się, że za ich wprowadzeniem na rynek kryje się sprytny plan wyrugowania Google (usługi) z „własnego” poletka. Piszę „własnego”, bo w sumie Androida trudno uznać za własność Google, wręcz przeciwnie Android – jak pokazał Amazon – może być trampoliną do robienia swojego biznesu, bez oglądania się na Google. W końcu Kindle Fire ze zmodyfikowanym Androidem jest w 100% zależny od Amazona, nie ma dostępu do Google Play (w przypadku X też nie będzie dostępu do aplikacji via Google Play), to po prostu zamknięty (eko)system. W przypadku Nokii nowe modele Nokia X mają być czymś pomiędzy komórkami Asha, a najtańszymi modelami z Windows Phone (modele 520 oraz 620). To, wydawać by się mogło, nieco ryzykowane posunięcie – w końcu może się to skończyć podcinaniem gałęzi na której samemu się siedzi (pardon – będzie to podcinanie gałęzi na której siedzi kluczowy partner – MS, w sumie wychodzi na jedno). To właśnie wspomniane, najtańsze modele Lumii sprzedają się wyśmienicie i nakręcają zapotrzebowanie na mobilny system Microsoftu. Na pierwszy rzut oka tak to mogłoby wyglądać, jednak wg. mnie nowe X nie stanowią praktycznie żadnej konkurencji dla Windows Phone. Nokia idzie tutaj drogą Amazona, wprowadza bardzo tanie, przystępne telefony, oparte o najpopularniejszy system, z własnym oprogramowaniem, własnymi usługami, rzecz jasna tożsamymi z tym, co znajdziemy na telefonach z Windows Phone. Są to zarówno firmowe aplikacje, jak i te oferowane czy też promowane przez Microsoft. I tutaj zasadza się cały misterny plan… ktoś chce tanio kupić telefon, bardzo tanio, jednocześnie skorzystać z bardzo dobrych usług, możliwości oferowanych przez specjalistę, dużą korporację, do tego kupić produkt dobry jakościowo? Nowe X mogą być odpowiedzią na takie zapotrzebowanie. Owszem mamy w tym segmencie ogromną konkurencję, ale też wiele produktów z najniższej półki w przypadku Androida jest mocno krytykowana za niewystarczające wsparcie, za kiepską wydajność etc. Kto wie, być może nowe Nokie X zerwą z przekonaniem, że jak coś jest tanie, na Androidzie, to często jest do niczego…

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem pulpit nowych telefonów stało się dla mnie jasne, że Nokia/Microsoft chcą w ten sposób uderzyć w biznes Google i to bezpośrednio uderzyć. Już sam wygląd sugeruje, że mamy tutaj do czynienia z tytułowym koniem trojańskim. Kafelkowa nakładka nie jest jakoś wybitnie piękna, ale spełnia swoje nadrzędne zadanie – kojarzy się z wiadomo czym, jest całkowicie zdominowana przez wiadome usługi, aplikacje (Skype, integracja z Outlookiem, One Drive, soft Here), dodatkowo tak zoptymalizowana, że naprawdę proste telefony, jakie zaprezentowano, z bardzo ubogą specyfikacją, prawdopodobnie bez problemu poradzą sobie z takim, zmodyfikowanym Androidem. Do tego dwie karty SIM, możliwość instalacji dowolnego oprogramowania z sieci (co oznacza, że nic nie stracimy na braku Google Play… poza Google, które w oczywisty sposób straci). To nie mają być telefony dla geeków, to mają być telefony dla mas. I to mas w sensie milionów konsumentów, szczególnie w krajach rozwijających się. To bardzo mądra strategia, bo właśnie na tych, najchłonniejszych rynkach mamy do czynienia z klientem kupującym pierwszego smartofna w życiu, klienta dysponującego bardzo ograniczonymi środkami, kogoś kto poszukuje bardzo taniego, łatwego w obsłudze urządzenia gwarantującego podstawową funkcjonalność na odpowiednim poziomie. Nokia może to wszystko zapewnić. Nokie X mogą okazać się rynkowym hitem. Dodatkowo Microsoft może zainteresować większą liczbę developerów (tworzących na Androida) swoją własną platformą, może szybciej przenieść dane oprogramowanie (port) na Windowsa Phone – który jest już dojrzałym systemem, z sensowną biblioteką oprogramowania, której jednak nadal nieco brakuje do iOSa oraz Androida odnośnie dostępności popularnych aplikacji. To także jeden z ważnych elementów tej układanki. Bardzo sprytny ruch, moim zdaniem noszący niewielkie ryzyko dla własnego OS (WP), jednocześnie potencjalnie duży kłopot dla Google. Internetowy gigant nadal za bardzo nie wie czy i jak wejść na rynek hardware, czy linia Nexus powinna być odrębną marką, czy też powinna być zarezerwowana dla partnerów (konkretne modele, albo standardowe z „czystym” Androidem). Wejście Nokii na androidowy rynek może sporo namieszać, w końcu to właśnie Nokia była hegemonem w segmencie tanich telefonów, mając udziały podobne do obecnie dzierżonych przez Androida (Symbian). Cóż, ciekawe, czy ten koń trojański wypali? Moim zdaniem, Google ma powody do niepokoju. Poniżej specyfikacja zaprezentowanych telefonów…

» Czytaj dalej

Rzut okiem: głośniki bezprzewodowe Bose Soundlink III & Harman Kardon Aura

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
HK Aura_4

Kolejne produkty z serii – sobie stoi i bezprzewodowo gra (w domyśle z telefonu, czy zazwyczaj z telefonu). To bardzo dynamicznie rozwijający się segment rynku audio, niestety często nabywca może tutaj trafić na miny i to także z tego względu, że co rusz do sklepów trafiają nowe produkty, trudno się w tym wszystkim rozeznać. Nie ma jakiegoś punktu odniesienia, bo – trzeba to uczciwie powiedzieć – liczba rozwiązań, rodzaj przetworników, rozwiązania konstrukcyjne, priorytety w tego typu produktach to prawdziwa mozaika często wykluczających się założeń, do tego całe mnóstwo kompromisów, które muszą uwzględnić projektujący bezprzewodowe głośniki inżynierowie. Nie zawsze te kompromisy wychodzą na zdrowie, czasami można spotkać się z niemiłą niespodzianką, kiedy to urządzenie starsze, tańsze gra wyraźnie lepiej niż nowe, droższe, można też kupić coś, co znowu jest droższe, niby znacznie bardziej funkcjonalne (bo ma baterię, bo przenośne jest i na kablu wisieć nie musi), a jednak na tyle kompromisowe właśnie, że te dodatkowe cechy trudno uznać za pożądane w ogólnych rozrachunku, wręcz przeciwnie mogą one użytkownikowi „wyjść bokiem”.

Sprawdziłem dwa nowe produkty, z których jeden wpisuje się w to, co napisałem powyżej, drugi zaś jest potwierdzeniem że nie zawsze coś niby lepszego, o niby większych możliwościach i katalogowo przynależącego do wyższej klasy jest… lepsze. Szczerze powiedziawszy, mam coraz większe obawy, szczególnie w zestawieniu z rewelacyjnymi S5BT firmy Scansonic, czy liczni, pierwszoligowi producenci nie próbują nas zwyczajnie naciąć, próbując wmówić, że to nowe, to takie świetne, najlepsze, i w ogóle co może nas spotkać, gdy zechcemy strumieniować dźwięk z naszego telefonu lub z tabletu na jakiś, no właśnie, stylowy, modny głośniczek bezprzewodowy. Do tej pory miałem zazwyczaj styczność z – fakt dość drogimi – ale ambitnymi konstrukcjami tego typu, które próbowały w jak najlepszy sposób reprodukować dźwięk z tak… słabego źródła, jakim jest współczesny handheld. W przypadku tytułowych produktów mam wątpliwości, czy za tym wszystkim nie stoi sprytny księgowy, który sobie wyliczył, że owszem można na tym biznesie nieźle zarobić, przy czym wcale nie trzeba się starać, wystarczy byle co i byle jak, a klient i tak się znajdzie i kupi. Ostro? No ostro, ale co poradzę, jak tu drogo z jednej strony, a brzmieniowo… no właśnie. Zapraszam do krótkiego testu najnowszych produktów Bose oraz Harman Kardona.

» Czytaj dalej

Recenzja konwertera Matrix X-SPDIF oraz aktywnych monitorów Scansonic S5BT

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Matrix & Scansonic (15)

Zacznę od monitorów – prezentują się wyśmienicie. Znakomita jakość wykonania, świetne materiały, dbałość o szczegóły (w komplecie białe rękawiczki, głośniki są pokryte błyszczącym lakierem). Do nas dotarła wersja z modułem Bluetooth. Model pozbawiony tego udogodnienia, prezentujący jednakże ten sam, wysoki poziom wykonania, kosztuje niecałe 1000 złotych. Nie widziałem w takiej cenie produktu odznaczającego się taką jakością! Ośmiowarstwowa powłoka lakiernicza (klasa!), idealne spasowanie elementów, bardzo dobre gniazda… te mini monitorki można spokojnie uznać za wzór dla konkurencji. Tak to powinno wyglądać. O brzmieniu na razie się nie wypowiadam. Sam producent zaleca 24-48 godzinne wygrzanie. Tak też zrobimy.

Kolumienki, choć małe, ważą konkretnie, szczególnie ta, która zawiera całą elektronikę, zasilacz oraz wzmacniacz. Scansonic to Duńczycy – wiemy co to oznacza… w konstruowaniu S5 brali udział specjaliści z Dantaksa (Dantax A/S). Zastosowano znakomite przetworniki średnio-niskotonowe oraz wysokotonowe, do tego otrzymujemy możliwość podpięcia źródeł cyfrowych (koaksial oraz optyk), ładowania handhelda (np. iPhone via USB), podłączenia aż dwóch źródeł analgowych, a nawet -dodatkowo- subwoofera. Innymi słowy można w oparciu o S5BT stworzyć autonomiczny system stereo do niewielkiego pomieszczenia, przy czym może to być system 2.1. Sub to idealne rozwiązanie, gdy zechcemy wspomóc tytułowe monitorki bliskiego pola dodatkową dawką basu. Wreszcie to, co potencjalnie jest (poza rzecz jasna dźwiękiem wydobywającym się z opisywanych kolumn) największą atrakcją – możliwość strumieniowania dźwięku via Bluetooth. Sprawdzimy jak sobie radzą handheldy oraz komputer przesyłając bezprzewodowo dźwięk do głośników. Jestem pod dużym wrażeniem! Widać skandynawskie przywiązanie do szczegółów, jakościowo to mistrzostow świata w tym budżecie. Mam porównanie z ostatnimi wytworami Harman Kardona i cóż, nie ma o czym mówić. To, co prezentuje HK chcąc za swoje nowości często dużo większe pieniądze, w porównaniu do S5 to zwyczajna tandeta.

Matrix X-SPDIF to asynchroniczny konwerter cyfrowy USB-SPDIF. I to taki z wysokiej półki, w którego konstrukcji zastosowano najlepszy odbiornik USB jaki jest obecnie dostępny na rynku. Chodzi o kość XMOS (X-CORE 32BIT/500MIPS), charakteryzującą się ultraniskim poziomem jittera, stosowaną w najdroższych, kosztujacych kilkadziesiat tysięcy złotych, przetwornikach cyfrowo-analogowych. Poza gniazdem USB typu B, z tyłu znajdziemy dwa wyjścia cyfrowe – koaksialne oraz AES/EBU. Porównam z moim prywatnym hiFace Two, obawiam się że Matrix nie da szans włoskiemu urządzeniu. W przypadku X-SPDIF mamy precyzyjne zegary (dwa dla częstotoliwości 44.1 oraz 48kHz), mamy separację galwaniczną interfejsu USB, co zabezpieczy nas przed zakłóceniami z komputera. W przypadku Windowsa trzeba będzie zainstalować (>24/96) sterowniki Thesycona. Poniżej galeria prezentująca oba, opisane powyżej produkty PC Audio…

AKTUALIZACJA #1 – pierwsze wrażenia z odsłuchu kolumienek S5BT Scansonika…

AKTUALIZACJA #2 – recenzja kolumienek oraz konwertera (live ;-) )

AKTUALIZACJA #3 – opis uzupełniony o dane na temat przetwornika zainstalowanego w kolumnach

» Czytaj dalej

Beyerdynamic z mobilnym wzmacniaczo-dakiem A 200 p

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Beyerdynamic A 200 p

Jedną z najnowszych propozycji z zakresu mobilnego audio (pokazanej na CES 2014) jest uroczy, miniaturowy wzmacniaczo-dac Beyerdynamic A 200 p przystosowany do współpracy z handheldami. Ostatnio sporo pisaliśmy na temat tego typu urządzeń, w zapowiedziach jest test dwóch high-endowych DAPów firm HiFiMAN oraz Astell&Kern, jak również przenośnego wzmacniaczo-daka Chord Hugo. To właśnie specjaliści z iRivera (Astell&Kern) stworzyli wraz z inżynierami Beyerdynamika tytułowy produkt. Wygląd to wg. mnie kwintesencja dobrego smaku – jest minimalistyczny, prosty, sprzęt od strony ergonomicznej prezentuje się znakomicie, wielkie pokrętło regulacji głośności to duże ułatwienie odnośnie obsługi urządzenia – będzie można bezzwrokowo, bez szukania po omacku, wygodnie zmieniać natężenie dźwięku. Widać, że ktoś, kto projektował tego malucha znał się na rzeczy.

Głównym zamierzeniem twórców było obejście zazwyczaj kiepskich układów przetwarzających dźwięk w mobilnej elektronice. Smartfony, tablety wyposażone są w przetworniki oraz (przede wszystkim) wzmacniacze, które niestety nie są w stanie zagwarantować dobrej jakości dźwięku. Szczególnie kiepsko wygląda w tego typu rozwiązaniach dynamika, rozdzielczość, dodatkowo możliwa do uzyskania moc, zapewnienie odpowiednich warunków do napędzenia dobrej klasy słuchawek przedstawia się zazwyczaj wyjątkowo źle. Stąd konieczność poszukiwania jakiegoś alternatywnego rozwiązania. I tutaj właśnie jest miejsce dla takich produktów jak opisywany Beyerdynamic A 200 p. Ominięcie kiepskich układów cyfrowo-analogowych w handheldach to lepsza separacja instrumentów, większa szczegółowość, dużo lepszy, głębszy bas, odpowiednia dynamika, naturalne wokale.

W środku znajdziemy starego znajomego – świetny układ Wolfsona WM8740. DAC pozwala na odtwarzanie muzyki 24 bit / 96 kHz, co idealnie wpisuje się w możliwości obecnych na rynku smartfonów oraz tabletów, które zdolne są do przesyłu cyfrowego sygnału via USB właśnie o takich, jak wyżej, parametrach. Warto zaznaczyć, że nie każdy handheld jest do tego zdolny – przykładowo iPhone będzie mógł przesłać dźwięk 24 bitowy o częstotliwości próbkowania 48 kHz. W przypadku jabłkowych handheldów, maksymalną, obsługiwaną częstotliwość będzie wspierał iPad. Co się tyczy współpracujących urządzeń, A 200 p jest kompatybilny z handheldami Apple (złącze Lightning – w komplecie dostajemy odpowiedni kabel, intrygujące… wygląda na to, że nie jest wymagany camera kit), smartfonami oraz tabletami na Androidzie (od wersji 4.1, via micoUSB), wreszcie komputerami PC/Mac. Akumulator pozwala na 11 godzin pracy. Sprzęt umożliwia sterowanie handheldem (100% kompatybilność z urządzeniami marki Apple, z Androidem może być różnie), to znaczy możemy pauzować, wznawiać odtwarzanie, cofać oraz wybierać kolejny utwór. W komplecie otrzymujemy skórzane etui, które można zamontować na pasku od spodni, względnie przymocować do naszego telefonu. Zapytamy dystrybutora o możliwość wypożyczenia malucha do testów (premiera na polskim rynku to pierwsza połowa lutego – sprzęt powinien być już dostępny) oraz cenę (rekomendowana na rynek EU = 299 Euro). Poniżej główne cechy oraz specyfikacja nowości Beyerdynamika…

AKTUALIZACJA: Sprzęt trafi do nas do testów, będziemy mogli sprawdzić możliwości brzmieniowe tego malucha na specjalnie przygotowanym pod kątem grania hi-resów iPadzie Mini oraz na naszym redakcyjnym Neksusie…

» Czytaj dalej

Super promocja na słuchawki HiFiMAN HE-400 & HE-500. Nawet o 400zł taniej!

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
hifiman_he_400_3

Wiadomość z pierwszej ręki… HiFiMAN oferuje czasową promocję na dwa modele słuchawek ortodynamicznych. Promocją objęte są: przetestowany u nas model HE-400 oraz HE-500. Dzięki obniżeniu ceny modelu HE-400 o 12% słuchawki zamiast 1899 złotych kosztują obecnie 1690 złotych. W przypadku modelu HE-500 możemy zaoszczędzić aż 400 złotych, cena promocyjna wynosi bowiem 2899 złotych – regularna cena tego modelu to 3295 złotych. Można zatem sporo zaoszczędzić! Promocja obowiązuje do 28 lutego 2014 roku lub wyczerpania zapasów. Zarówno HE-400, jak i HE-500, to pierwsze ortodynamiczne słuchawki HiFiMANa, które bez problemu potrafią współpracować z większością wzmacniaczy słuchawkowych na rynku (szczególnie pierwszy z wymienionych modeli). Dodatkowo model HE-400 zagra z urządzeniami mobilnymi (smartfony). W takim scenariuszu można obyć się bez dodatkowego, przenośnego wzmacniacza (choć ten będzie optymalnym wyborem, szczególnie gdy nasz telefon dysponuje słabą amplifikacją, o mocno ograniczonej mocy). Oczywiście zarówno HE-400, jak również HE-500 bez problemu dadzą się zintegrować z przenośnym torem audio opartym na high-endowym odtwarzaczu przenośnym, takim jak choćby wspomniane u nas niedawno, nowe modele odtwarzaczy iBasso DX100, FiiO X5, HiFiMAN HM-601SE oraz HM-901, czy wreszcie topowy Astell&Kern AK240. W przypadku ostatnich dwóch grajków sprawdzimy ich działanie na jednym z objętych promocją modeli ortodynamików – podłączymy do obu DAPów nasze redakcyjne HE-400. Większość sklepów zmieniła już cenniki. Na marginesie, ciekawe, czy niebawem producent nie zaskoczy nas jakimiś nowymi modelami słuchawek planarnych?

HiFiMAN HE-400: cena promocyjna: 1690zł, regularna cena: 1899zł
HiFiMAN HE-500: cena promocyjna: 2899zł, regularna cena: 3295zł

 

Czekamy na kolumny podłogowe Pylon Pearl 20… niebawem test na HD-Opinie

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Pylon Audio Pearl 20 white glossy

Kolejne kolumny polskiego producenta. Po Topazach Monitor, do redakcji zawitają podłogówki Pylon Pearl 20. Wcześniej testowaliśmy na naszych łamach Perly w wersji podstawkowej. Pierwszy model, właśnie podłogowy, Pearl nie był przez nas testowany. Teraz pojawi się jego odświeżona wersja. Nowe przetworniki, zbliżona konstrukcja obudowy, inna zwrotnica oraz nowe wybarwienia (prawdopodobnie będziemy testować wersję biały połysk, która wygląda fantastycznie!). Być może uda się skonfrontować tytułowy produkt z nowymi kolumnami Indiana Line lub Definitive Technology. Oczywiście będą to kolumny podłogowe, do testów mamy także obiecane Melodiki BL40. Innymi słowy produkty z zakresu do 2000 złotych, z tym że Pearl 20 będą tutaj najkorzystniejszą cenowo propozycją. Sprawdzimy nie tylko na naszym głównym, salonowym systemie, ale także z dwoma urządzeniami, których recenzje mamy zamiar opublikować niebawem… mam tu na myśli rewelacyjnego NADa D3020 oraz bardzo ciekawą hybrydę Peachtree Audio Decco 65. To idealne wg. mnie urządzenia do testowania niewielkich podłogówek.

Co poza tym? Kilka nowych handheldów (w pierwszym rzucie duży tekst poświęcony iPadowi Air oraz iPadowi Mini Retina), Chromecast wreszcie zapowiadany pojedynek na mobilnym szczycie (HM-901, AK240, Hugo z topowymi słuchawkami dousznymi EarSonika oraz HiFiMana). Innymi słowy będzie się działo! W marcu skoncentruję się na jednym produkcie – na wzmiankowanym komputerze Mac Pro (2013). Nie będzie to test pod kątem wykorzystania w profesjonalnym środowisku (3D Maya, CAD czy pakiet Adobe), to znajdziecie w paru innych lokalizacjach (szczególnie polecam artykuły na Ars Technica oraz na Anandtechu), choć oczywiście co nieco wspomnimy o tego typu zastosowaniach. Według mnie to sprzęt, który będzie miał znacznie szersze zastosowanie (ale też… inne) niż typowe stacje w rodzaju wcześniejszych, desktopowych pro makówek (mimo ceny, choć ta w zestawieniu z solidną stacją roboczą wcale nie jest wysoka, a wręcz zbliżona do maksymalnych konfiguracji MacBook Pro czy iMac 27″). Będzie więc audio (zarówno odtwarzanie jak i tworzenie), będą gry (Windows – mamy pełne wsparcie odnośnie sterowników, jest CrossFire), będzie próba odpowiedzi na pytanie, czy to aby nie jest (w wersji podstawowej, ew. z mocniejszą grafiką) high-endowy komputer domowy, taki z możliwością szybkiego wskoczenia do wagonu z napisem 4K? Ciekawe, czy Radeony poradzą sobie z ultrawysoką rozdzielczością właśnie w grach, bo z materiałem wideo nowy Pro radzi sobie bez zarzutu (choć tutaj też małe „ale” – radzi sobie w ramach firmowego oprogramowania, tam gdzie potrzeba dwóch CPU niestety jest słabo). Prawdopodobnie odtwarzanie obrazu ultrawysokiej rozdzielczości z jednoczesnym wykorzystaniem komputera nie będzie większym problemem, wyzwaniem.

Mam nadzieję, że termin marcowy okaże się realny i będziemy mogli napisać o czymś, co faktycznie najlepiej określić mianem „desktop pro”. Nie jest to w pełni stacja robocza, to moim zdaniem coś z pogranicza… specyficzny rodzaj bardzo wydajnego komputera do określonych zadań (w których poradzi sobie doskonale), jw. super komputer do domu (choć – rzecz jasna – można za mniejsze pieniądze kupić coś… wydajniejszego do takich zastosowań). Pytanie, jak mocno rozwinie się technologia wielowątkowości, która jest najmocniejszą stroną nowego Pro? Czy zapowiadany rozwój wirtualizacji wpisze się w koncepcję zaproponowaną przez Apple w omawianym powyżej sprzęcie? Jak rozwinie się rynek urządzeń peryferyjnych (@ Thunderbolcie)? Cóż, zobaczymy. Jedno jest pewne, to dość oryginalne podejście do tematu: „przyszłość sprzętu komputerowego”. Bardzo oryginalne (także od strony budżetowej, filozofii wykorzystania oraz oferowanych możliwości).

» Czytaj dalej

Harman Kardon Onyx – recenzja najnowszego głośnika AirPlay (i nie tylko)

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
harman-kardon-onyx_2

Wygląda jak UFO, wyposażony jest we wszystkie możliwe technologie łączności bezprzewodowej, do tego ma baterię, co oznacza że jest przenośny… Onyx firmy Harman Kardon jest produktem unikalnym, łączącym wiele cech spotykanych do tej pory w kilku kategoriach głośników strumieniujących dźwięk, unikalnym, bo potrafiącym grać z każdym możliwym źródłem komunikującym się z siecią. To wielka zaleta tego głośnika, bo nie jesteśmy tutaj ograniczeni daną platformą (mam tu na myśli głównie AirPlay), możemy w każdym scenariuszu uzyskać najlepsze brzmienie, bez stratnej kompresji (poza AirPlay, jest DLNA oraz Bluetooth z aptX – jest więc wszystko). Czy to komputer, czy handheld, odtwarzacz strumieniowy, a nawet wyposażony w odpowiednią aplikację… dysk sieciowy – z każdym z tych urządzeń Onyx się skomunikuje i zacznie odtwarzać muzykę. Przenośność tytułowego modelu to kolejna cecha wyróżniająca go, na tle innych, bezprzewodowych konstrukcji dostępnych na rynku.

Do tej pory, tego typu sprzęt wyposażony w akumulator oferowany był w rozmiarze mikro. Malutkie głośniczki z Bluetooth (w 99%) można było traktować jako odpowiednik niewielkiego radyjka tranzystorowego, czegoś co nie może pełnić funkcji urządzenia zdolnego do nagłośnienia większego pomieszczenia. Onyx jest dużo większy, dysponuje dużo większą mocą, ma zadatki na to, by wypełnić spory pokój solidną dawką dźwięku. Owszem, na rynku pojawiły się nieliczne konstrukcje natywnie, bądź opcjonalnie, wyposażone w akumulatory. Mam tu na myśli mniejszego Coocoona firmy Denon oraz głośnik Klipsch-a z opcjonalną baterią. Tyle tylko, że oba wymienione produkty nie oferowały takiej uniwersalności jak omawiany Onyx.

To wszystko, to niewątpliwie mocne punkty tej konstrukcji, pytanie czy sprzęt poza wielkimi możliwościami, bogatą specyfikacją gra na poziomie? Czy – jako produkt premium (tak jest niewątpliwie pozycjonowany przez Harman Kardona) wart jest wydania 2300 złotych? Czy jakość wykonania, ergonomia stoją tutaj na najwyższym poziomie? Postaram się odpowiedzieć na te pytania, jednocześnie zestawiając omawiany produkt z przetestowanym przez nas Zeppelinem Air (odnośnie brzmienia, bo funkcjonalnością Onyx bije na głowę wspomnianą powyżej konstrukcję Bowersa). W ofercie Harmana pojawił się także inny „airplay’owy” głośnik – Aura – który też niebawem opiszemy na naszych łamach (o kilkaset złotych tańszy, model stacjonarny, nawiązujący stylistycznie do wcześniejszych produktów HK tj. sub z zestawu Soundstic). Na zakończenie wstępniaka napiszę tylko, że wnioski z testu nie są… jednoznaczne. Mam nadzieję, że takie sformułowanie zaostrzy apetyt, bo tu nie będzie tony cukru, lukru, wypunktuję słabe punkty przetestowanego Onyksa. Zapraszam…

» Czytaj dalej

High-endowy Astell&Kern AK240 w testach na HD-Opinie

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
ak240

Jesteśmy w kontakcie z dystrybutorem, jak tylko sprzęt trafi do Polski postaramy się o jak najszybsze przetestowanie tego, high endowego DAPa. Końcówka lutego zapowiada się niezwykle gorąco… będzie w testach na HD-Opinie HiFiMan HM-901, konkurencja dla tytułowego playera, dodatkowo jest szansa na zdobycie opisanego przedwczoraj, rewelacyjnego, przenośnego wzmaciaczo-daka Chord HUGO. Innymi słowy szykuje się cykl artykułów poświęcony najlepszym, topowym urządzeniom mobilnym. Od strony słuchawkowej, materiałów audio najwyższej jakości jesteśmy przygotowani do takiego cyklu. Mam nadzieję, że uda się dograć terminy i sprzęt nie tylko przetestujemy, ale przede wszystkim porównamy. Będzie można dzięki temu odpowiedzieć na kluczowe pytania: interfejs (HUGO) czy może DAP (AK240 lub HM-901), co lepiej gra, co jest bardziej funkcjonalne? Przy czym warto podkreślić, że z wyżej wymienionych AK240 jest najdroższą opcją – cena w Polsce ma wynosić ok. 10 000zł. Poniżej oficjalna zapowiedź premiery Astell&Kern AK240 na naszym rynku…

» Czytaj dalej