LogowanieZarejestruj się
News

Recenzja kolumn podstawkowych Topaz Monitor firmy Pylon Audio

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Topaz Monitor tyt

Kolejne kolumny polskiego producenta, firmy Pylon Audio, trafiły do nas do testów. Pamiętam znakomite 20-ki, które po testach kupiłem dla rodziców melomanów, oczarowanych dźwiękiem sporych podłogówek. Pamiętam jak wiele przyjemności ze słuchania muzyki oferowały słuchane później Topazy 15 – mniejsza, znacznie bardziej kompaktowa konstrukcja podłogowa, która idealnie pasowała do 17 metrowego pomieszczenia, w którym przeprowadzałem testy. Monitory to kolumny oparte konstrukcyjnie na 15-kach. To niewielkie podstawkowce, znacznie mniejsze od naszych redakcyjnych Pereł, kolumienki do ustawienia w niewielkim pomieszczeniu, można wręcz napisać – monitory bliskiego pola – jednak, jak pokazała praktyka, radzące sobie w pomieszczeniu o powierzchni 18,9 metrów kwadratowych (z oczywistymi ograniczeniami dotyczącymi niskiego zakresu, basu, co jest w tego typu głośnikach typowe). Zabierałem się do testów z wielką ochotą i dużymi oczekiwaniami – do tej pory produkty Pylona jednoznacznie kojarzyły mi się ze znakomitym w relacji koszt – efekt dźwiękiem, fantastycznie pasując do posiadanej przez nas w redakcji elektroniki (opartej na urządzeniach NADa). Od jakiegoś czasu w naszym torze egzystuje gramofon z pre (vintage – ponownie NAD – zmodyfikowany, ponaprawiany, grający że czapki z głów), sprawdziłem więc nowe kolumny w torze z igłą. Do tego w trakcie testów do redakcji trafiło sporo sprzętu, z którym Topazy miały okazję zagrać. Dzięki m.in. przetwornikowi X-Sabre firmy Matrix oraz systemowi all-in-one firmy coctail Audio  X30 udało mi się kompleksowo przetestować monitorki, w zestawach z zakresu od 3000 (budżetówka) do nieco ponad 10 000 (nasza umowna granica hi-endu za pojedynczy element toru) złotych za elektronikę (nie licząc okablowania, zasilania etc.). Przy okazji udało się przetestować (artykuł opublikujemy niebawem!) rodzime okablowanie Melodiki, porównałem jak to gra z przewodami ref. Supry, na chwilę podpiąłem Topazy do lampy (uświadomiłem sobie przy okazji, że przyda nam się jakaś lampa, względnie hybrydowy, kompaktowy wzmacniacz do drugiego pomieszczenia), ustawiłem je na zmodyfikowanych przez siebie standach w pomieszczeniu o powierzchni 8 metrów kwadratowych. To właśnie tam, słuchając w bliskim polu, najpełniej doświadczyłem jak małe Topazy radzą sobie z reprodukcją dźwięku, jaki jest „patent” na muzykę w tym konkretnie przypadku. Zaciekawieni? Zapraszam do lektury naszej najnowszej recenzji. Oto Topaz Monitor, kolumienki za niecałe 1500 złotych, które grają jak…

» Czytaj dalej

Rzut okiem: radyjko internetowe Noxon Fun

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
noxonfun

Do redakcji trafił produkt kuchenny ;-) , urządzenie które nie jest żadnym tam HiFi, tylko zamiennikiem grającego w tle radyjka. Nie byle jakim zamiennikiem – bo to sprzęt pełną gębą z XXI wieku. Mamy tutaj sieć (i to nie tylko z rozgłośniami internetowymi, ale także serwisami informacyjnymi oraz dostępem do lokalnych zbiorów via uPnP/DLNA), mamy bajecznie prostą obsługę za pomocą pilota względnie kilku sensownie rozmieszczonych na obudowie (górny panel) przycisków. To coś do postawienia na blacie, na półce, coś co ma grać w miejscu, w którym chcielibyśmy usłyszeć muzykę (także tą konkretną, ulubioną z naszej kolekcji), a które to miejsce wyklucza ustawienie nawet zminiaturyzowanego systemu stereo. Poza tym, do okazjonalnego słuchania, do słuchania w tle niekoniecznie potrzebujemy od razu takiego Pianocrafta, czy zestawu pudełek od Pro-Ject`a. Nie ma sensu wydawać dwóch tysięcy złotych na zestaw do kuchni czy do łazienki (to znaczy, jest sens, o ile pieniądze nie są problemem ;-) ). W takim miejscu idealnie sprawdzi się przetestowany Noxon Fun. Jak na urządzenie o niemałych możliwościach, z pełną integracją w ramach lokalnej sieci, cena jaką przyjdzie zapłacić za radyjko (i nie tylko) nie jest specjalnie wygórowana – 499 złotych to mniej niż woła Logitech za swoje UE Radio (Squeezebox Radio w nowej odsłonie). Owszem, funkcjonalność alternatywnego produktu Logitecha (oprogramowanie) jest nieco większa (np. aplikacje, możliwość instalacji opcjonalnej baterii), ale …już od strony brzmieniowej tytułowy sprzęt radzi sobie lepiej. Miałem sposobność korzystania z UE Radio przez jakiś czas i moja ocena nie była dla szwajcarskiego urządzenia zbyt pozytywna. Pamiętam SB Radio (to samo, tylko bez ograniczeń jakie stwarza „nowe” UE – na szczęście można wgrać software starego, dobrego SB do UE), które w ramach zintegrowanego ekosystemu sprawowało się znacznie lepiej, pamiętam świetnego SB Boom (jednak dość kosztownego), który brzmieniowo wykraczał poza segment „radyjka” czy „miniwieży”… Wracając do meritum, Noxon Fun ma obecnie sporą konkurencję (setki modeli – jest w czym wybierać), jednak patrząc przez pryzmat funkcjonalności, dźwięku, bezproblemowej obsługi Fun wydaje się całkiem sensownym wyborem w przypadku budżetowych radyjek. Zapraszam, do zapoznania się z naszymi spostrzeżeniami, na temat tytułowego produktu…

» Czytaj dalej

WiSA – nowy standard. Zapowiedź końca branży kablarskiej?

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
WiSA logo

O WiSA przeczytacie jeszcze nie raz. W końcu udało się ustalić jednolity standard bezprzewodowego przesyłu audio wideo, który oferuje jakość fullHD oraz transmisję audio o parametrach 24/96. To wszystko w promieniu 9 metrów od nadajnika. Co to oznacza w praktyce? Ano oznacza, że przyszłe odtwarzacze (czy raczej urządzenia wielofunkcyjne), kolumny głośnikowe będą komunikować się bez pośrednictwa kabla. Ten zostanie wyeliminowany z toru. Rzecz jasna nie nastąpi to od razu, będzie to proces stopniowy, ale docelowo bezprzewodowy streaming zdominuje salony, stanie się wiodącym standardem. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. W końcu, patrząc na niektóre, najbardziej awangardowe produkty (audio), takie jak kolumny Avantgarde Acoustic Zero 1 pokazują, w którym kierunku to zmierza. Brak fizycznego nośnika, strumieniowanie muzyki ze źródeł lokalnych, Internetu, wzmacniacze w klasie D, miniaturyzacja oraz integracja… oraz eliminacja połączeń kablowych, względnie oparcie całego okablowania na uniwersalnej skrętce (służącej nie tylko do przesyłu danych do odtwarzacza, ale także samego sygnału do, czy między kolumnami) staje się obecnie realną alternatywą dla tradycyjnych interkonektorów, kabli głośnikowych. Ważne – nie ma tu mowy o jakiś kompromisach odnośnie jakości dźwięku. Wręcz przeciwnie. Kabel ethernetowy to zdaniem wielu najlepsze fizyczne medium dla obrazu i dźwięku, przesył bezprzewodowy w obecnej postaci jest na tyle dopracowany, wolny od błędów, ewentualnych interferencji że może i będzie alternatywą dla przewodu, dla kabla.

Dobrze, że pojawia się jednolity standard, bo do tej pory każdy próbował na własną rękę opracować technologię, co blokowało popularyzację tego typu rozwiązań na rynku. Najpopularniejszym rozwiązaniem był/jest opracowany przez Intela WiDi oraz (w ramach zamkniętego ekosystemu) AirPlay firmy Apple. Teraz, w sytuacji, gdy mamy WiSA (Wireless Speaker & Audio), bezprzewodowy transfer ma szansę na szybką adaptację. Transfer w ramach WiSA odbywa się w odpornym na interferencje paśmie 5,2-5,8 GHz. To gwarancja braku zakłóceń, wysokiej jakości przekazu. Na CES 2014 zobaczymy pierwsze urządzenia wspierające nowy standard. Będą to m.in. odtwarzacz multiformatowy Sharpa oraz sprzęt firmy Bang & Olufsen, która niedawno zaprezentowała kolumny BeoLab 17, 18 i 19 z modułami WiSA. Czekamy na prezentacje i wierzymy, że nadejdą w końcu czasy, kiedy kabel odejdzie na zasłużoną emeryturę. A co z konserwatystami? Z klasycznym stereo? Cóż, takie rzeczy jak dzielony zestaw pre+power, integrę z odtwarzaczem (CD) będziemy podziwiać w muzeum. To nieuniknione. Wielu czołowych producentów z branży doskonale to rozumie – wystarczy popatrzeć na nowe konstrukcje, na przesunięcie akcentów, na coraz częstszą implementację interfejsów sieciowych. A od tego tylko krok od rezygnacji z tego co było (jw.) na rzecz zupełnie na nowo zdefiniowanych źródeł dźwięku. To się już dzieje, a teraz wraz z wprowadzeniem WiSA n-o-w-e nabierze rozpędu…

Oficjalna strona stowarzyszenia promującego nowy standard mieści się pod tym adresem.

Ponownie Linn rozdaje pliki hi-res przed świętami. Gorąco polecam!

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
banner-2

Mamy u siebie na dysku zeszłoroczną, świąteczną składankę, która służy jako obowiązkowy materiał demo do testowania sprzętu. Zresztą, to nie tylko bardzo fajny, przekrojowy (jest tam wiele gatunków – klasyka, muzyka symfoniczna, muzyka dawna, jazz, folk, pop, elektronika…) album do testowania, ale także po prostu do posłuchania. Dobra muzyka, znakomita jakość dźwięku, a do tego gratis, za darmo. Tylko pamiętajcie, koniecznie sprawdzajcie począwszy od pierwszego co wisi na stronie Szkotów – utwory dostępne są przez 24 godziny (chyba, że w tym roku to zmienią i będzie można po ludzku ściągnąć wszystko jednorazowo). To takie utrudnienie. Nagrodą za pamięć i cierpliwość będzie fantastyczna składanka (w moim rankingu darmowych downloadów, zeszłoroczny materiał jest zdecydowanie na pierwszym miejscu). Do testowania nadaje się to znakomicie, a to ze względu na zróżnicowane parametry plików. Będzie więc zapewne, podobnie jak przed rokiem, 16/44, 24/44, 24/48 i 88.2 itd. itp. Można sprawdzić, czy nasz tor zdolny jest do odtwarzania każdego materiału hi-res, czy robi / nie robi samplingu, czy jest bitperfect. Gorąco polecam, bo to naprawdę okazja!

Aby cokolwiek ściągnąć, musimy się najpierw zarejestrować w sklepie wytwórni Linn. Pobieranie po „zakupie” za 0 funtów możliwe jest za pośrednictwem oprogramowania przygotowanego przez Szkotów, lub manualnie (polecam tą drugą opcję). Na przystawkę możemy pobrać „Chwalmy Pana” z Mesjasza w jedynie słusznej ;-) jakości (maks.) 24bit/88.2KHz w formacie FLAC lub ALAC. Smacznego! 

Strona z testerem oraz z kolejnymi, sukcesywnie pojawiającymi się od 1 grudnia utworami TUTAJ.

Playstation 4… wielkie rozczarowanie?

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Playstation-4

Oczywiście to zależy jakie były nasze oczekiwania względem nowej „plejki”. W artykule z dn. 3 lutego pisaliśmy jakie są nasze… Niestety PS4 stworzono w całkowitej opozycji do poprzednika. PS3 była prawdziwym, multimedialnym kombajnem, urządzeniem zdolnym zastąpić praktycznie każde źródło sygnału (mam tu na myśli odtwarzacze oraz serwery AV) w salonie. PS4 jest zupełnie inna, jest nastawiona na graczy, zbudowana pod kątem graczy, jest sprzętem do grania. Koniec, kropka. W przywołanym artykule pisaliśmy o takich sprawach, jak: multiformatowa obsługa z graniem wszystkich formatów audio (oraz wideo) zarówno za pośrednictwem napędu, jak i z wew. dysku oraz sieci, braku ograniczeń regionalnych (także dla własnych usług streamingowych – nic się w tej materii nie zmieniło!(Boli, bo to obecnie jedyna możliwość wykorzystania PS4 do czegoś innego niż granie!), utrzymania funkcjonalności (złącza AV, multimedialny serwer etc.), wprowadzenia nowych serwisów streamingowych (poza tymi które były, takich jak Spotify, Deezer etc), pełnej integracji z handheldami i domową elektroniką (nie tylko od Sony), nowych usług IPTV, możliwości odtwarzania bez konieczności odpalania HDTV, obsługi 4K (multimedia) itd. itp. Sporo tego, ale tak naprawdę było to wszystko na wyciągnięcie ręki, to znaczy te wszystkie rzeczy to takie PS3+, bo poprzedniczka poza przykrymi ograniczeniami, mogła jw. pełnić funkcję uniwersalnego, multimedialnego huba. Wprowadzenie samodzielności (pełna obsługa formatów, pełna integracja z NASami) byłyby niejako ukoronowaniem tego, co próbowało Sony zaoferować swoim klientom w przypadku Playstation 3. Ograniczenia wprowadzane wraz z kolejnymi aktualizacjami oprogramowania systemowego PS3 nie wskazywały na to, że w przypadku następczyni kwestie obsługi A/V zostaną potraktowane całkowicie po macoszemu. Polityka odbierania funkcjonalności, ograniczania możliwości w stosunku do poprzedniej generacji sprzętu, to nie jest chyba najwłaściwsza droga…

Niewykluczone, że z biznesowego punktu widzenia to słuszna decyzja. W dobie SmartTV, handheldów które stanowią coraz częściej nieodłączną część domowego systemu rozrywki, multimedialny kombajn to przeżytek (z drugiej strony po co nam te wszystkie skrzynki, jakby nie można było stworzyć jednej – do wszystkiego). Być może. Jednak zwyczajnie szkoda unikalnego połączenia możliwości, jakie w takiej cenie nie oferował nikt inny – obsługi fizycznych nośników oraz odtwarzania plików z integracją z elektroniką zgromadzoną w domu (PC, NAS, system stereo). Taką drogę mniej więcej obrał tym razem Microsoft. Problem w tym, że Xbox One to urządzenie tak mocno osadzone w Stanach (materiały, dostawcy), tak mocno stawiające na obraz (dźwięk potraktowano jako przysłowiowy dodatek do kożuszka), a przy tym na tyle mocno zorientowany na streaming wymagający uiszczenia opłat abonamentowych (bez pełnej swobody korzystania z własnych zbiorów), że ta nowa propozycja nie jest tym, czym miała być jw. nowa „plejstacja”. Szkoda, bo jednozadaniowy sprzęt wg. mnie to dzisiaj… przeżytek. Jednofunkcyjne urządzenie jakim jawi się nowa PS4 to coś, co nie pasuje do dzisiejszej rzeczywistości. I nawet zapowiedź wprowadzenia obsługi odtwarzania MP3 (sic!) niczego tutaj nie zmienia. Kto będzie chciał korzystać z bardzo ograniczonych możliwości sprzętu, którego de facto jedyną funkcją są gry? Ok, to jest konsola, to ma przede wszystkim przynieść wpływy ze sprzedaży gier, ale jednak pewien niesmak pozostał. Wygląda na to, że najnowsze next-geny to coś, co należy potraktować w kategoriach – tylko do gier. Nawet wspomniany Xbox, mimo kilku interesujących rozwiązań, mimo idei połączenia innego sprzętu (w założeniach set-top-boksa kablowego, satelitarnego etc) via konsola do TV, to sprzęt – przynajmniej u nas – zorientowany w 99% na gry. Na razie nie jest jasne, czy będzie integrował się z lokalnymi zbiorami, z biblioteką multimedialną i będzie zdolny do odtwarzania wielu formatów. Nie liczyłbym specjalnie na to, z zastrzeżeniem, że trzeba poczekać te kilkanaście dni do premiery i przekonać się jak to będzie. Podsumowując, prywatnie, czuję się rozczarowany. Mnożenie bytów pod HDTV od dawna mnie nie bawi (szczególnie w zakresie obrazu), wolałbym mieć możliwość wyboru maksymalnej integracji. Niestety takiej możliwości póki co nikt nie jest w stanie zaoferować. Sony nie jest. Microsoft (zdaje się) nie jest. Może ktoś trzeci zdoła? Google? Apple?

coctailAudio X30 w redakcji. Pierwsze wrażenia…

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Coctail Audio X30  (12)

Zaczynamy testy muzycznego serwera coctailAudio X30. Sprzęt właśnie do nas dotarł, podłączyliśmy go do naszych redakcyjnych Pylonów (za dwa dni zmienimy kolumny na najnowsze podstawkowe Topazy, które do nas jadą…). Muzyczny serwer ewoluował z typowo desktopowego mini systemu (X10) do czegoś, co śmiało może konkurować z urządzeniami audio w cenie do 10 tysięcy złotych. Takie są pierwsze wrażenia, po przestudiowaniu konstrukcji, zapoznaniu się z (ogromnymi) możliwościami tytułowego sprzętu. Tylna ścianka na bogato… czego tu nie ma, właściwie to można to opisać tak: tutaj jest absolutnie wszystko: mamy liczne wejścia i wyjścia cyfrowe (wszystkie, łącznie z optykiem obsługują 24/192), wejścia i wyjścia analogowe ( w tym XLR), bardzo ładne / solidne gniazda głośnikowe, gigaLAN, szufladę dla pamięci masowych (HDD/SSD), HDMI (obraz), FM… Jakość wykonania bez zarzutu, to poziom rasowego urządzenia audio. Bardzo dobre jakościowo gniada przyłączeniowe, sztywna, aluminiowa obudowa. Forma serwera może nie jest zbyt wyszukana, ale też w niczym nie odstaje od typowych komponentów audio. To w sumie zaleta, bo łatwo da się to zintegrować estetycznie z dowolnym systemem stereo, kinem (u mnie serwer umieszczony jest nad amplitunerem Onkyo – pasuje to do siebie jak ulał, to samo mogę powiedzieć o redakcyjnym zestawie dzielonym NADa… czarne, tradycyjne w formie obudowy, tworzą jedność, wygląda to bez zarzutu). Wyszukany? Niekoniecznie, ale jak najbardziej elegancki, konkretny kawał solidnego HiFi.

Właśnie HiFi bez żadnych „ale”, a patrząc przez pryzmat funkcjonalności X30 jawi się jako coś naprawdę wyjątkowego… wspomnę tylko o najważniejszych możliwościach: gramy m.in. materiał DXD 24/352,8KHz (ciekawe czy zostanie wprowadzona obsługa DSD? Będzie / nie będzie… zobaczymy, tutaj jak widać jest coś lepszego), obowiązkowo tryb gapless, odnośnie przenoszenia kolekcji na dyski – możemy zgrywać z praktycznie dowolnego źródła muzykę o maks. jakości 24/192 (WAV lub FLAC) podpinając je cyfrowo lub analogowo, możemy wykorzystać X30 w roli pre-ampa (nie tylko cyfrowego, ale także analogowego – ma gniazda wejściowe RCA), jest to także wysokiej klasy DAC (wejścia optyczne, koaksialne, AES/EBU) oraz przetwornik ADC. Do tego wygodny montaż dowolnego nośnika 3,5 lub 2,5″ (zainstalowałem dysk SSD firmy Intel, który będzie służył głównie do tymczasowego zapisywania nagrań z późniejszym ich eksportem do NASa), pełna współpraca z lokalnymi, sieciowymi pamięciami masowymi (serwer Samba, uPnP, obsługa ftp itd). Świetnie prezentują się możliwości dodawania / edytowania metadanych. Serwer korzysta nie tylko z własnej bazy (online, albo lokalnie zapisanej na wew. nośniku), ale także zewnętrznych wyszukiwarek, co w praktyce oznacza, że każdy materiał odpowiednio opiszemy, dodając okładkę albumu (można wybierać z kilku propozycji, dobierając precyzyjnie grafikę), w efekcie tworząc kompletną kolekcję, zawierającą wszelkie niezbędne dane. Jakby było tego mało, jest jeszcze na froncie zachęcający do wpięcia dobrych słuchawek duży jack (zastosowano osobny wzmacniacz dla nauszników). Bardzo rozbudowany pilot z jednej strony (każdy klawisz obsługuje jakąś funkcję serwera… naprawdę sporo tego), z drugiej webowy interfejs w dwóch wariantach: mobilnym oraz komputerowym – do wyboru. Do tego aplikacje dla iOSa, Androida (firm trzecich). Podstawowe funkcje odtwarzania obsłużymy bardzo szybko – wygodne sterowanie za pomocą gałki na froncie oraz czytelny, wielki 5″ ekran nawigacyjny pozwalają na bezproblemowe sterowanie urządzeniem także bezpośrednio, bez korzystania z pilota lub dodatkowego ekranu. Interfejs jest bardzo czytelny, choć można by pomyśleć o lekkiej modyfikacji wyglądu, stylu – to kwestia gustu, wydaje mi się jednak że tak zaawansowany, a jednocześnie aspirujący do miana wysokiej klasy HiFi sprzęt powinien wyróżniać się choćby w stosunku do bardzo podobnego w formie interfejsu modelu X10.

Do funkcjonalności oraz ergonomii nie mam zastrzeżeń – jest bardzo dobrze. Jako że X30 to cyfrowa centrala audio, urządzenie integrujące de facto każde źródło dźwięku (brak odbiornika USB przyjmującego sygnał z komputera trudno uznać w tym przypadku za znaczącą wadę – można skorzystać z cyfrowych złącz, wykorzystując konwerter lub bezpośrednio strumieniować muzykę z PC/MACa na X30), uniwersalna nagrywarka, wreszcie samodzielne, główne  źródło dźwięku (własna oraz lokalna biblioteka nagrań, plus muzyka z Internetu) postanowiłem …zintegrować z nowym cA wiele redakcyjnych urządzeń, aby w pełni wykorzystać i jednocześnie rzetelnie opisać oraz ocenić potencjał serwera. Używam nazwy serwer, bo wydaje się opisywać główną funkcjonalność tytułowego sprzętu, ale też jak widać z opisu to tylko jedna z (podstawowych) możliwości jakie oferuje X30. Wykorzystam zarówno wewnętrznego DACa (odtwarzając dźwięk z serwera, strumieniując muzykę z zew. nośników przez podpięte do cA, redakcyjne Pylony) jak i zewnętrzny przetwornik X-Sabre (oba urządzenia połączone cyf. kablem koaksialnym Melodiki – testujemy przy okazji rodzimy system okablowania). Skonfrontuję możliwości cA z wzmacniaczem NADa na źródle komputerowym (X-Sabre z Makiem podłączonym przez USB), wykorzystując nasz router audio Beresforda. Zobaczymy także jak zagra nasz redakcyjny kompakt 515BEE podpięty optycznie do serwera cA, porównując dźwięk z wbudowanym napędem optycznym (tym razem nie znalazłem wzmianki o czytniku „tylko do nagrywania”, jak w przypadku X10 – sprawdzę zatem, czy można także odtwarzać w odpowiedniej jakości płyty kompaktowe w szczelinowym napędzie X30). Podepniemy także kilka nauszników, sprawdzimy jak sobie radzi wbudowany wzmacniacz słuchawkowy.

Oczywiście najważniejszym kryterium będzie jak zwykle jakość dźwięku. To jest element, który jest tu największą zagadką. Czy producentowi udało się faktycznie zbudować konkurenta dla dużo droższych urządzeń takich firm jak Olive (miałem sposobność zapoznania się), Linn (mam dostęp), czy NAIM (okazjonalnie, na wystawach)? Czy jest to kompletne rozwiązanie dla melomana, który chce zintegrować wszystko w ramach koncepcji all-in-one? Takiego, który ma dużą kolekcję muzyki zapisanej na fizycznych nośnikach i chce ją przenieść w najlepszej jakości na dysk twardy? Wreszcie warto odpowiedzieć sobie na pytanie: czy cena urządzenie w konfrontacji z funkcjonalnością, możliwościami oraz nade wszystko brzmieniem to wyjątkowa okazja? Na razie wygląda to bardzo obiecująco, ale jw. każdy z elementów będę weryfikował, sprawdzę szczegółowo, aby móc rzetelnie odpowiedzieć na zadane powyżej pytania. Nowy produkt cA zasługuje na dłuższy test, na bardziej rozbudowaną procedurę testową, obejmującą wiele scenariuszy, bo w cenie poniżej 5000 złotych (dokładnie 4499) urządzeń o takim potencjale po prostu nie ma. Dystrybutorem sprzętu jest firma Human Media z Wrocławia.

Zaktualizowano (zdj. interfejs na HDTV)

» Czytaj dalej

Do redakcji dotarł X-Sabre… topowy DAC Matriksa

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
X Sabre _1

Zabieramy się za testowanie. Mam nadzieję, że się nie zawiedziemy. Waży jak słoń, prezentuje się bardzo ładnie, faktycznie Matrix w tym przypadku nie szedł na żadne kompromisy. Już sama forma X-Sabre powoduje lekki opad szczęki, a przecież nie jest to urządzenie za 10 i więcej tysięcy (spokojnie można by tak wycenić tę skrzynkę), a za mniej niż połowę wspomnianej sumy. Oczywiście kluczowe pytanie brzmi jak zwykle: jak to gra? Niebawem pierwsze wrażenia (bardzo wstępne) oraz więcej zdjęć…

» Czytaj dalej

Relacja z Audio Show 2013

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
as2013

Była niedziela i było jak na standardy trzeciej co do wielkości imprezy poświęconej audio dość… pustawo. Niewiele odwiedzających, w każdej sali dało się bez problemu usiąść, nawet we względnym spokoju czegoś posłuchać no i przede wszystkim porozmawiać z nieco znudzonymi wystawcami. Dla organizatorów to źle, dla kogoś kto chciał się czegoś dowiedzieć, a przy okazji tu i ówdzie sprawdzić (oczywiście bardzo pobieżnie, bo i tylko takie pobieżne osłuchanie wchodziło w tym wypadku w grę) dany system, produkt nadarzyła się nie lada okazja. Niestety dało się także zauważyć mniejszą niż zapowiadana liczbę wystawców, niektórych dystrybutorów zabrakło na imprezie, nie pojawiły się także niektóre urządzenia (które chciałem nie tylko chwilę posłuchać, ale przede wszystkim ściągnąć do nas na testy – mam tu na myśli np. NADa z jego nowymi produktami serii D). Udało się uzyskać parę ciekawych informacji na temat interesujących nas urządzeń, umówiliśmy się na kontakt w sprawie wypożyczenia do testów kilku produktów… poza tym, nasi rozmówcy zwracali uwagę na to, o czym mówi się od paru miesięcy – wraz z wycofaniem się Philipsa z produkcji napędów CD, kompakty niechybnie staną się niszą, niszą podobną do tej winylowej niszy… będzie to rynek niewielki, znacznie mniejszy od tego który (jeszcze) egzystuje (choć wyraźnie widać, że fizyczny nośnik jest w głębokiej defensywie). Streaming, PC Audio, muzyka z pliku nie jest już alternatywą – to główny nurt. Co więcej zmienia się cały asortyment urządzeń, bo do głosu dochodzą produkty zintegrowane, wielofunkcyjne, obowiązkowo wyposażone we wszelkie niezbędne interfejsy sieciowe. System coraz częściej to jedno, wielozadaniowe urządzenie, integrujące funkcje wzmacniacza, przedwzmacniacza, źródła, a nawet centrali A/V. Właśnie audio… wideo, bo tu także widać ciekawy trend integrowania obrazu. Nie, nie chodzi tutaj po prostu o amplitunery kina domowego (na marginesie, coraz lepiej radzące sobie z dźwiękiem oraz wyposażone we wszystko co niezbędne do słuchania muzyki z Internetu), a o sprzęt z jednej strony przepuszczający sygnał wideo (bez jego modyfikowania), z drugiej poprawiający, dopieszczający, czy w ogóle odpowiedzialny za dźwięk. I to ma głęboki sens, głębokie uzasadnienie, bo osobne kolumny, a przede wszystkim osobne przetworniki i wzmacniacze dla kina oraz stereo po prostu niepotrzebnie rzecz komplikują i rodzą zbędne koszta. A że wszystkim i tak sterujemy za pośrednictwem aplikacji w Androdzie, iOSie…

Kino domowe coraz częściej stanowi jedność z systemem stereo i jest to coraz częściej coś, czemu trudno zarzucić jakieś brzmieniowe kompromisy! To plus 4K, które promowano na imprezie dość intensywnie (wg. mnie w sposób nie do końca przemyślany i co najważniejsze niezbyt przekonywujący), tworzy nową przestrzeń dla twórców sprzętu, dla producentów audio, dla ludzi z branży. To nie jest „ściema” pt. „3D”, a coś, co faktycznie robi różnicę. Dodajmy do tego coraz częstsze stosowanie aktywnych konstrukcji (głośnikowych), przeniesienie przetwornika C/A do obudowy kolumny, a nawet źródła w ramach idei cyfrowego „samograja” i już widzimy, czujemy co to w praktyce oznacza – to rewolucja zmieniająca oblicze całej branży. Po pierwsze mniej skrzynek, po drugie całkowicie odmienne podejście do budowy całego systemu, po trzecie zdecydowany tryumf technologii cyfrowej, po czwarte poważne wyzwanie dla producentów okablowania (mam nadzieję, że będzie to oznaczało stopniowe „zejście na ziemię”, redukcję zer na metce, zaoferowanie produktów w dającej się zaakceptować cenie), po piąte postępujące, gigantyczne zmiany w sposobie dystrybuowania (oraz produkowania, tworzenia) muzyki. Wysłuchaliśmy co miał do powiedzenia Ken Ishiwata – ambasador marki Marantz, prezentujący najnowszy odtwarzacz strumieniowy firmy. W sumie może bardziej posłuchaliśmy muzyki odtwarzanej przez Kena z firmowego systemu. Kluczowym elementem były wcale nie high-endowe, a wręcz budżetowe kolumny (i to też znak czasów – można dzisiaj kupić świetne kolumny za …grosze) oraz iPhone. Handheldy są wszędzie, są coraz częściej nieodłącznym elementem całego systemu… zdominowały kwestie sterowania, czasami pełnią także funkcję źródła, uzupełniając w tej roli komputery (których było w tym roku jakby mniej… często grano bezpośrednio z dysku sieciowego NAS lub pamięci masowej bezpośrednio podpiętej pod źródło – odtwarzacz, serwer muzyczny, system all-in-one). Poniżej krótka foto relacja z opisem najciekawszych naszym zdaniem produktów (niekoniecznie najlepiej grających, wręcz parę urządzeń pod tym względem wypadło kiepsko)…

» Czytaj dalej

O czym napiszemy… Audio Show 2013

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Zero

Największa impreza poświęcona tematyce audio (z dodatkiem wideo) to przede wszystkim okazja do spotkań. Można porozmawiać „u źródła” z osobami, które nie tylko zajmują się przyziemnym marketingiem (handel, dystrybucja), ale także z ludźmi tworzącymi sprzęt, producentami, często prawdziwymi pasjonatami, z ogromną wiedzą i wielkim bagażem doświadczeń. Warto przyjść i – właśnie – porozmawiać. Zachęcam do tego, bo taka okazja trafia się właśnie raz do roku, w pierwszej połowie listopada (9-10 listopada, godz. 10-20.00, 10-18.00, hotele Bristol, Golden Tulip i Radisson Blu Sobieski, bilet 25zł). Rzecz jasna można czegoś posłuchać, sporo zobaczyć (zazwyczaj w odwrotnej kolejności, bo małe salki rzadko dają sposobność faktycznego zapoznania się z możliwościami danego urządzenia, sprzętu od strony brzmieniowej), jednak esencją według mnie jest możliwość kontaktu z ludźmi z branży. Panele, które często poświęcone są najnowszym trendom (zeszłoroczne spotkanie z założycielem Computeraudiophile), to także jeden z ważnych składników potrawy, choć tutaj trzeba zwrócić uwagę na dwie rzeczy – po pierwsze trudno się dostać, po drugie trzeba przy zakupie biletu (z akredytacją też trzeba) pofatygować się do kas i poprosić o wejściówkę (a tych zazwyczaj jest znacznie mniej niż chętnych). Nie wiem jak to będzie w tym roku, ale w zeszłym wyglądało to kiepsko – od zawiedzionych, po takich, którzy mimo braku bileciku pozostali na sali utrudniając wszystkim życie (bo ścisk, brak miejsc etc.). To przede wszystkim problem organizatora, który musi lepiej przygotować się do prowadzenia takich spotkań (niestety zdarzyły się także wpadki techniczne – a można tego łatwo uniknąć, wydzielając jedną z sal na prelekcje, z przygotowanym zawczasu sprzętem).

U nas znajdziecie sporo informacji z pierwszej ręki. Nie będziemy zastanawiać się co zagrało najlepiej, a co najgorzej (bo to sztuka dla sztuki – po prostu na AS panują takie, a nie inne warunki i takie zestawienia są wg. mnie pozbawione jakiegokolwiek sensu), nie będziemy na siłę starać się dostać do obleganej przez setki ludzi salki „z tym systemem”. Porozmawiamy, powyciągamy interesujące szczegóły, zapytamy o plany, o przyszłe produkty (producenci, pasjonaci). Oczywiście wspomnimy także o sprzęcie, ale głównie w kontekście innowacyjności (kolumny aktywne z DACiem, cyfrowym torem przewodowym lub bezprzewodowym Avantgarde Acoustic Zero 1) oraz technologii o których mówi się dużo i słusznie – bo niebawem będziemy świadkami kolejnej, tym razem nie hasłowo-marketingowej (vide 3D) rewolucji. Rewolucji, która nie tylko spowoduje przewartościowanie pojęcia jakość obrazu (tak, mówimy o UHDTV, o 4K, o ultrawysokiej rozdzielczości), ale także odciśnie znaczące piętno na branży audio. Bo powiedzmy sobie szczerze, nowe możliwości techniczne stawiają przed producentami bardzo wysokie wymagania. Jak wykorzystać 22 kanały, jak to pogodzić z ergonomią, z trendem miniaturyzowania, minimalizmu etc.? Na pewno takie rzeczy jak aktywne przetworniki, jak „czysta” technologia cyfrowa (mam tu na myśli całkowicie cyfrowy tor audio z konwersją C/A na ostatnim etapie, tuż przed głośnikiem), jak zminiaturyzowane, wysoce efektywne, energooszczędne urządzenia nowej generacji (formą w żaden sposób nienawiązujące do klasycznego systemu!) będą wyznaczały kierunek. Do tego integracja sieci oraz… wideo (także bezprzewodowa, zorientowana na rezygnację z okablowania) w uniwersalnym sprzęcie AV to coś, co ma przemożny wpływ na całą branżę. Audio w czystej formie, rozumianej jako źródło (fizyczny nośnik) oraz drut ze wzmocnieniem (wzmacniacz) z dodatkiem klasycznych kolumn pasywnych będzie musiało coraz częściej ustępować miejsca wszelkiej maści streamerom, wielofunkcyjnym urządzeniom łączącym kilka osobnych skrzynek w ramach jednego, zintegrowanego sprzętu. Sprzętu gotowego „na wszystko”.

Pokaz Sony Digital Cinema 4K, Ken Ishiwata (Marantz, najnowszy odtwarzacz sieciowy NA-11S) oraz panel poświęcony ultrawysokiej rozdzielczości to główne, ale nie jedyne atrakcje. Będzie parę niespodzianek (m.in. Oppo), mam nadzieję że uda się maksymalnie wykorzystać z konieczności (za)krótki pobyt w stolicy i zrealizować plan. Jak wspomniałem powyżej, nie warto nastawiać się na wielkie przeżycia związane z dźwiękiem (oczywiście może się trafić udany pokaz, dobrze zestawiony system, w pomieszczeniu gdzie nie kłębi się tłum odwiedzających wystawę), ale jw. najlepiej skoncentrować się na możliwości rozmowy, na poznaniu wielu wartościowych ludzi, ludzi z pasją, którzy robią to co kochają (tu nierzadko mamy do czynienia z jakże rzadkim w dzisiejszych czasach prymatem być nad mieć). Brzmi to może dziwnie, w zestawieniu z systemami za kilkaset i więcej tysięcy złotych. Ok, to także oblicze warszawskiej wystawy, gdzie prezentuje się najdroższe systemy audio. Tyle tylko, że dobry dźwięk, dobra obsługa, dobra ergonomia, dobry produkt to dzisiaj zjawisko na tyle częste, na tyle spopularyzowane, przystępne, że każdy może bez obaw „w to wejść”. Bez obaw o drenaż portfela, albo złe samopoczucie wynikające z tego, że nas na coś nie stać. Znakomita elektronika Marantza podpięta pod taniutkie, świetne Bostony? Tak, tak to właśnie dzisiaj wygląda. A to tylko jeden z wielu przykładów, bo wystarczy popatrzeć na dziesiątki budżetowych, wysokiej jakości produktów (czasami ocierających się możliwościami o high-end, bez cienia przesady!). Sieć, rewolucja cyfrowa, PC Audio, ogromny wybór / konkurencja… to wszytko powoduje, że obecnie można na to wszystko (także za grube pieniądze) patrzeć ze zdrowym dystansem. Kosztuje? Kosztuje, ale to przede wszystkim wyznacznik statusu, czasami biżuteria, wręcz fanaberia – da się za znacznie mniejsze pieniądze stworzyć coś równie, albo lepiej grającego. I każdy, czy prawie każdy może się do tego pułapu zbliżyć. I to jest w tym wszystkim najlepsze…

Oppo idzie w audio! Nowe produkty: wzmacniacz słuchawkowy oraz słuchawki

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Amplifier-HA-1

Cóż, wydaje mi się, że dzisiaj łatwiej jest zrobić pieniądze w segmencie audio, gdzie jest większe pole do popisu (i ustalania czasem absurdalnie wysokiej marży). W przypadku wideo, trzeba się nieźle natrudzić, by w ogóle coś sprzedać (statystyki), choć akurat Oppo nie ma z tym (chyba) większych problemów. Zresztą wieloformatowe odtwarzacze tej firmy od zawsze świetnie sobie radzą na polu muzycznym – grają jak rasowe, dobrej klasy komponenty HiFi. Do tego są całkiem przyzwoicie wycenione. No dobrze, jak się już ma w ofercie bardzo dobre, cieszące się zasłużoną renomą odtwarzacze, to czemu nie zaoferować urządzeń, które pomogą klientowi w pełni wykorzystać możliwości playerów? Porywanie się na cały zestaw stereo, z kolumnami, wzmacniaczem, jakimś pre oraz power (żeby było bardziej purystycznie – powiedzmy sobie szczerze, dzisiejsze integry, szczególnie te w klasie D są często tak dobre, że dwa osobne komponenty przestają mieć jakikolwiek sens… dąży  się do integracji wszystkiego w kompaktowej formie i obecnie jest to już w pełni osiągalne bez kompromisów jakościowych) to jednak spore ryzyko, stąd Oppo zdecydowało się na inne rozwiązanie, zresztą korespondujące z dzisiejszymi potrzebami klientów, z tym co idzie jak ciepłe bułeczki. Tak, zgadliście, tym czymś są słuchawki. W tym wypadku słuchawki oraz tor, a dokładnie wzmacniacz i to taki z wbudowanym DACiem (opartym na ESS 9018 Sabre), wyposażonym we wszystkie potrzebne przyłącza cyfrowe (z AES/EBU oraz USB na czele), zbalansowane wyjście słuchawkowe oraz dużego jacka. Ceny niestety na razie nie znamy, jak podadzą, poinformujemy niezwłocznie. Forma? Duża skrzyneczka z wbudowanym, zdaje się że monochromatycznym wyświetlaczem (OLED?) na froncie, nawiązująca stylistycznie do obecnych na rynku odtwarzaczy 103/105. Co ciekawe, nie zapomniano o dzisiejszych trendach (handheldy) – mamy więc drugie USB do podłączenia docka (ciekawe czy także pamięci masowej?) oraz …bezprzewodowy transfer w standardzie Bluetooth aptX. Innymi słowy, będzie można strumieniować muzykę z Waszego Galaxy (Apple na razie omija temat, zresztą trudno się dziwić, wszak to konkurencja dla jabłkowego AirPlay) wprost do wzmacniacza. Ten wyposażony jest ponadto w sterefoniczny pre-amp (tyle że nie wiadomo, czy będzie miał kilka wejść analogowych, czy też będzie to urządzenie przyjmujące wyłącznie sygnał cyfrowy). Oppo HA-1, bo tak się rzecz nazywa, zadebiutuje na rynku w pierwszej połowie 2014. Na Audio Show postaramy się zdobyć trochę więcej informacji na temat tego urządzenia od naszego lokalnego dystrybutora (pamiętam, że dystrybutor dość kontaktowy, chętnie odpowiada na pytania). Garść szczegółów znajdziecie tutaj.

Drugi element układanki to… słuchawki planarne. Tak ortodynamiki nie od HiFiMANa. Ciekawe co z tego wyjdzie, szczególnie że nauszniki mają – cytuję – „bez problemu współpracować z urządzeniami mobilnymi”. Czyli takie dwa w jednym, odpowiednik przetestowanych u nas HE-400. Pytanie (na razie bez odpowiedzi), czy będzie to poziom wspomnianych, podstawowych, najtańszych modeli w ofercie konkurencji, czy też zaskoczą nas czymś z wyższej półki. W sumie mam nadzieję, że Oppo, jak zwykle, nie przesadzi z ceną i będzie to sprzęt za kilka tysięcy złotych (a nie kilkanaście – to byłoby nie w ich stylu). Planarne PM-1 ( PM jak PlanarMagnetic – prosta nazwa, która od razu wskazuje z czym mamy do czynienia – z pierwszym modelem ortodynamików, słuchawek magnetostatycznych firmy Oppo) mają być wedle opisu zamieszczonego na stronie prawdziwie …rewolucyjnie. Podobnież firma od dawna prowadziła badania w zakresie przetworników słuchawkowych, a efekt ma nas zwalić z nóg. Trzymamy za słowo. Mowa jest o wyśmienitej dynamice, dużo lepszej niż w klasycznych modelach dynamicznych, o uniwersalności (zagrać ma to z każdym wzmacniaczem, czytaj będzie grało z każdym handheldem), do tego świetna przestrzeń oraz wybitna szczegółowość (jak napisali: wysoka skuteczność, czułość membran składających się z siedmiu ultracienkich warstw). Na zakończenie mowa jest nie tylko o domowym HiFi (z HA-1 rzecz jasna w torze), ale także współpracy z wyżej wspomnianym odtwarzaczem mobilnym. Odtwarzaczem  mobilnym „high-definition” żeby była jasność. Czyżby zapowiedź kolejnych produktów Oppo w tym zakresie? Wcale bym się nie zdziwił, w końcu telefony już (od dawna) robią. Teraz tylko wystarczy przepakować i odpowiednio dopasować któryś z topowych modeli androidowych smartfonów w formę uniwersalnego odtwarzacza hi-res i gotowe. Tak, zapewne będzie to kolejny krok, w końcu to właśnie ten element ma „sprzedawać tytułowe produkty”. A już na pewno słuchawki. Odtwarzacz Oppo z aptX, WiFi, streamingiem hi-res, dużą pamięcią i jeszcze większą baterią? Jeden na wynos poproszę ;-) Szczegóły na temat PM-1 znajdziecie tutaj. I jeszcze jedno – słuchawki pojawią się jeszcze w 2013 roku, czyli premiera niebawem.

» Czytaj dalej