LogowanieZarejestruj się
News

FiiO E17 Alpen: miniaturowy, przenośny DAC/wzmacniacz dla handhelda

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
E17 slider

Coś czuję przez skórę, że niebawem rynek zaleją tego typu urządzenia. Na razie taki sprzęt stanowi prawdziwą rzadkość. Owszem, na Zachodzie można dostać przynajmniej kilka alternatywnych, bateryjnych, mikroDACów, ale to – w porównaniu z przebogatą ofertą stacjonarnych przetworników – margines. Jednak pojawiły się już pierwsze zapowiedzi nowych urządzeń tego typu. W testach znajduje się podobny do Alpena, przenośny DAC firmy Matrix (recenzja wkrótce). Ogromna, stale rosnąca popularność mobilnego audio (wszystko kręci się wokół smartfonów/tabletów – słuchawki, serwisy streamingowe audio, głośniki bezprzewodowe, stacje muzyczne…) powoduje, że tego typu peryferia, jak tytułowy przetwornik, mają szansę nieźle się sprzedać. W przypadku firmy FiiO mówimy o specjaliście od przenośnej elektroniki (w kontekście audio), który ma w katalogu wiele propozycji z zakresu akcesoriów oraz urządzeń współpracujących ze smartfonami, przenośnymi grajkami etc.

E17 Alpen jest na szczycie oferty. Nie jest to sprzęt bardzo drogi, wręcz przeciwnie, jego cena jest utrzymana na bardzo przyzwoitym poziomie. FiiO to producent, który dba o przystępne ceny swojego asortymentu, to nie jest typowa firma audio wystawiająca rachunek na kilka tysięcy złotych. ;-) Jakby nie patrzeć to bogato wyposażony DAC z kompletem złącz cyfrowych (opis poniżej), który można podpiąć pod domowy zestaw stereo. Oczywiście sprzęt obsługuje pliki hi-res, poza tym otrzymał parę rozwiązań firmowych, pozwalających rozszerzyć funkcjonalność po dokupieniu dodatkowych elementów (wzmacniacz, stacja E9). Ogólnie, pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne. Rzecz jasna i tak najważniejsza jest jakość brzmienia, choć w tym wypadku warto pamiętać o tym, że Alpen jest urządzeniem, które ma poprawić dźwięk z handheldów, które świetną jakością audio raczej nie grzeszą. Popatrzmy zatem, na co może liczyć osoba, która postanowi zainwestować 630zł w poprawę możliwości brzmieniowych swojego telefonu, względnie przenośnego grajka. Zapraszam do lektury…

» Czytaj dalej

a-Jays One & Four – dokanałowe słuchawki ze Szwecji

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
jays_a_jays_one

Nie lubię dokanałowych słuchawek, nie bardzo pasują mi wszelkie pchełki, generalnie wolę solidne nauszniki na głowie, najlepiej takie, które przenoszą mnie w inny wymiar. To nie oznacza, że nie słucham muzyki za pośrednictwem mobilnych słuchawek, jednak staram się (o ile to możliwe) zabierać w plener lekkie nauszniki Klipscha. Zawsze coś mi przeszkadza w przypadku słuchawek „wkładanych” w ucho – a to wypadają, a to się plączą, no i zazwyczaj (co najważniejsze) dźwięk jest daleko w tyle, porównując go z tym, co nakładam na głowę w domu. Kiedy nadarzyła się okazja przetestowania dokanałowych słuchawek a-Jays założyłem sobie, że mogę co najwyżej „przyjemnie się rozczarować”.

Mimo oporu materii (recenzent) jest parę rzeczy, które w oczywisty sposób warunkują czy dany model spełnia kryteria używalności, czy też nie spełnia. To w kolejności: wygoda (dla mnie i chyba dla przeważającej części użytkowników numer jeden), ergonomia, wyposażenie oraz rzecz jasna jakość brzmienia (nie na ostatnim miejscu, ale zdaje sobie sprawę z ograniczeń takich konstrukcji). W przypadku słuchawek a-Jays miało być inaczej niż zwykle, to znaczy kabel miał się nie plątać, dodatkowo w komplecie trafiły do mnie miękkie wkładki Comply. Jako że domeną dokanałówek jest mobilne granie, w ruch poszedł iPod z muzyką zapisaną w bezstratnych formatach (WAV, FLAC), poza tym odtwarzany był materiał z inteligentnego radia (dom) oraz bazy utworów ściągniętych (tryb offline) z Deezera. Jak wypadły oba modele, z wyciosanej z granitu Szwecji? Popatrzmy…

» Czytaj dalej

Debiut Windowsa 8, premiera microsoftowego ekosystemu

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Surface slider

Dzisiejszy dzień jest dla firmy z Redmond jednym z najważniejszych w historii. Nie, nie są to przesadzone słowa, bo Windows 8 stanowi rewolucję. To rewolucja, którą obserwujemy już od ładnych paru lat, polegająca na wykorzystaniu nowych technologii z handheldami na czele, coraz częstszym zastępowaniu przez chmurę własnych zasobów sprzętowo-softwareowych, tworzenia spójnych ekosystemów, w których komputer (dotychczasowy punkt odniesienia dla wszystkich produktów MS) staje się jednym z elementów, niekoniecznie najważniejszych, najczęściej użytkowanych. Microsoft zdał sobie sprawę z ogromnych zmian jakie zaszły przez ostatnie 5 lat w branży i na dobrą sprawę nie miał wyjścia – musiał zaproponować coś, co będzie nie tylko współgrało z wyżej wymienionymi zjawiskami, ale pokaże swoje rozwiązanie, które będzie łączyć „stare” z nowym. To bardzo trudne zadanie, dodatkowo firma ambitnie podeszła do wyzwania – jej nowe systemy operacyjne są na wskroś nowoczesne, XXI wieczne, stanowią nowy krok w rozwoju tego typu oprogramowania. Dodatkowo – co warto podkreślić – poza softwarem po raz pierwszy, Microsoft angażuje się na polu hardware. I to nie na marginesie, Surface to bardzo poważny krok na drodze wprowadzenia własnych rozwiązań sprzętowych na rynek elektroniki użytkowej. To ważny element nowej układanki, nowej strategii Microsoftu.

Windows 8, to tak naprawdę nowe środowisko na które składają się trzy uzupełniające się, stanowiące wspólny ekosystem, produkty. Poza wersją dla komputerów, mamy Windowsa 8 RT oraz Windowsa Phone 8. Każdy z nich korzysta z podobnych rozwiązań, dysponuje wspólnym interfejsem dotykowym (kafelkowy Modern UI), opiera się na tych samych zasadach tworzenia oraz implementowania oprogramowania. To – moim zdaniem – bardzo poważny krok na drodze ewolucji OS, wręcz rewolucyjny, niosący ze sobą ogromne zmiany, przewartościowanie wielu pojęć, dogmatów związanych z branżą, z informatyką w ogóle. Wielki konkurent – Apple – był pierwszy, Steve Jobs mówił o erze „post-PC”, jednak to Microsoft chyba najpełniej nawiązuje do popularnego sformułowania, którego autorem jest legendarny CEO firmy z Cupertino. Patrząc przez pryzmat tego co proponuje Apple, Microsoft idzie dalej, ryzykuje… ale też nie ma za bardzo wyjścia. Coraz popularniejsze przynoszenie przez pracowników własnych urządzeń do pracy (BYOD – zazwyczaj dotyczy wszelkiej maści handheldów) w oczywisty sposób ogranicza wykorzystanie typowego sprzętu komputerowego. Patrząc przez pryzmat rozrywki, multimediów, użytkowania domowego, wyraźnie widać co wybrali konsumenci. Z całą pewnością nie wybrali PC. Microsoft ma dzisiaj gotowe wszystkie elementy układanki – jest Xbox i wykraczająca poza świat konsoli usługa Live, jest Windows 8 w wariancie RT dostosowanym do dotykowych płytek, jest smartfonowy Windows Phone 8.

Niewykluczone, że dużą popularność zdobędą urządzenia hybrydowe (Surface PRO), które będą stanowiły swoisty łącznik między światem PC a handheldami. Gdyby jednak było inaczej, Surface w wariancie Intel/Windows 8 nie wypalił, Microsoft i tak wg. mnie dokonuje właściwego wyboru, podejmuje właściwe decyzje. Z pierwszych recenzji tabletu z RT (własnej produkcji oraz producentów PC, np. Asusteka) wynika, że użytkownik może się cieszyć urządzeniem w pełni porównywalnym z najnowszymi tabletami konkurencji (iOS, Android), jednocześnie uzyskując unikalną możliwość korzystania z rozwiązań przewidzianych dla środowiska Windows. Najnowszy Office 13 doskonale to obrazuje, a patrząc przez pryzmat tego artykułu, kafelkowy interfejs po prostu dobrze się sprawdza, pozwalając dodatkowo (w odniesieniu do konkurencji) na wykorzystanie urządzenia w typowym, standardowym środowisku pracy. Wkraczamy w nową erę w świecie IT? Całkiem niewykluczone…

» Czytaj dalej

Nasza opinia o nowościach pokazanych przez Apple

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
ipad-mini-black-1

Apple idzie w ilość? Nie da się zaprzeczyć, że ostatnie parę miesięcy upłynęło pod znakiem wielu premier, sporych zmian w konstrukcji sztandarowych produktów, poza tym chyba po raz pierwszy firma z Cupertino w tak oczywisty sposób odpowiada na ruchy konkurencji (mniejszy iPad). Na razie niby nic się nie zmieniło, nadal keynoty są wielkim show na którym prezentuje się nowe gadżety (przy okazji, jak ostatnio, jakieś komputery). Firma podjęła kilka bardzo ważnych, kontrowersyjnych decyzji. Nowy iOS6 to ostateczne zerwanie z Google, to także element zaplanowanej jeszcze przez Steve Jobsa strategii autonomii, samowystarczalności, pełnej kontroli nad stworzonym ekosystemem. Na razie bodaj tylko na AnandTechu (polecam lekturę) pojawiła się bardzo szczegółowa recenzja własnego układu (podkreślam – własnego) Swift, zamontowanego w nowym iPhone oraz najnowszym iPadzie. To logiczny krok, który daje Apple kontrolę nad własnym hardware. Zarówno iOS6 jak i układ A6 to otwarcie nowego rozdziału w firmie – od teraz można mówić o sprzęcie oraz oprogramowaniu, że jest ono w 100% jabłkowe, bez żadnych naleciałości (w przypadku poprzednich wersji systemu, jak pisałem, mapy Google dawały firmie z Moutain View wielki wpływ na cały ekosystem Apple). Oczywiście tak szybkie tempo musiało odbić się na jakości, musiało kosztować – pamiętamy fatalne mapy, brak spójności (interfejs) w najnowszej odsłonie iOSa. W przypadku iPhone podobnie pojawiły się krytyczne głosy na temat designu, kontroli jakości, materiałów, wad produkcyjnych etc.

Tyle tylko, że dla Apple na razie te uchybienia nie stanowią żadnego większego problemu – sprzedaż rośnie, ludzie kupują na potęgę, firma nie czuje potrzeby zmiany strategii. W mojej opinii może to być potencjalnie bardzo niebezpieczne, doprowadzić do kryzysu, ale na razie sytuacja przedstawia się tak, jak ją opisuje Tim Cook: „Apple nigdy nie było tak mocne”. Nowe urządzenia wpisują się w opisaną powyżej politykę. Pewnym zaskoczeniem było szybkie wprowadzenie nowego iPada. W sumie jednak nie aż tak wielkim – nowe, dopiero co wprowadzone złącze niejako wymusza szybkie zaktualizowanie oferty, poza tym poprzedni model z Retiną cierpiał (o czym, co ciekawe, nie przeczytamy w 95% recenzji) na niedobór mocy. Nie jest dla mnie zatem specjalnym zaskoczeniem wprowadzenie następcy. Mini iPad był nieoficjalnie zapowiadany od dawna, no i – jak oczekiwano – pojawił się. O nowych makówkach nie będziemy specjalnie się rozwodzić, poza tym nie ten adres, powiem tylko tyle, że najnowszy MacBook Pro 13″  jest za drogi, ze zbyt słabą grafiką (Intel HD4000), w opcji standardowej 128GB pamięci masowej to jakiś ponury żart w dzisiejszych czasach (w sprzęcie PRO). Konkretnie, rozkładając na czynniki pierwsze, nowe dotykowe płytki to sprzęt, który zapewne dobrze się sprzeda, choć musi stawić czoła coraz solidniejszej, mocniejszej konkurencji. Jak ocenić dwa nowe tablety, czy nowe iPady zdominują rynek jak poprzednicy, czy goniące konkurencję (małe tablety) Apple nie popełnia błędu, wchodząc do tego segmentu rynku?

» Czytaj dalej

Przenośny akumulator HyperJuice 60Wh dla MacBooka oraz iHandhelda

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
HyperJuice 60Wh (13)

Problem zasilania w przypadku urządzeń przenośnych to coś, co stanowi jedno z najpoważniejszych wyzwań, które stoją przed branżą. Postęp w dziedzinie baterii niestety nie jest duży, na pewno pozostaje daleko w tyle za podstępem w innych dziedzinach elektroniki. Każdego roku dokonuje się wymiana pokoleniowa układów na bardziej energooszczędne, producenci optymalizują swoje rozwiązania pod kątem jak najmniejszego zużycia energii. To niewątpliwie pomaga, ale trudno mówić o przełomie, o takim wzroście efektywności zasilania, żeby urządzenia mobilne, w szczególności smartfony, mogły działać znacznie dłużej niż obecnie. W przypadku każdej kategorii sprzętu – laptopów, tabletów czy wspomnianych telefonów, projektanci i inżynierowie muszą uwzględnić w swojej pracy pewien, bardzo istotny paradoks: każda kolejna generacja urządzeń musi (tutaj swoje trzy grosze dorzucają marketingowcy oraz obowiązujące trendy, moda) być cieńszy od poprzednika. Wydaje się, że obecnie doszliśmy już do pewnej granicy, jej przekroczenie nie przyniesie żadnych korzyści użytkownikowi, wręcz przeciwnie – może przyczynić się do problemów z ergonomią. Powiedzmy sobie szczerze, dzisiejsze urządzenia mobilne są niezwykle lekkie, supercienkie, a to przekłada się na możliwości zamontowanych w nich baterii.

Miniaturyzacja akumulatorów wymuszona coraz mniejszą grubością to niewątpliwie spore osiągnięcie (bez radykalnego zmniejszenia pojemności), jednak nie ma tutaj miejsca na przedłużenie czasu pracy. Od dawna utrzymuje się pewien stały poziom dotyczący tego parametru: w przypadku smartfonów jest to kilkanaście godzin działania (doba bez ładowania), tabletów ok. 10 godzin intensywnego wykorzystania (zazwyczaj, w przypadku tego typu urządzeń, jedno ładowanie wystarcza na dwie, trzy doby), laptopów (ultrabooki) do maksymalnie 8-9 godzin. Są to wartości osiąganie przez najlepsze pod względem czasu działania na baterii urządzenia na rynku. Każdy użytkownik mobilnej elektroniki marzy o sprzęcie działającym (znacznie) dłużej, o jakiejś magicznej baterii, która zapewni dużo większy komfort użytkowania. Nowe technologie łączności (z LTE na czele) szybko drenują akumulator, nagle okazuje się, że nie jesteśmy w stanie w pełni (czy tak, jakbyśmy tego pragnęli) wykorzystać możliwości sprzętu. Musimy iść na kompromisy. Bolesne kompromisy. Na szczęście na rynku pojawiają się akcesoria, które mogą przynajmniej częściowo zniwelować wyżej wymienione problemy. Do takich produktów zalicza się przetestowany, przenośny akumulator HyperJuice 60Wh, unikalne urządzenie, które pozwala podładować smartfona, tablet oraz laptopa (firmy Apple). Tak właśnie, każde z tych, jakże różnych urządzeń, można podpiąć pod opisany akumulator. Od jakiegoś czasu produkty HyperJuice dostępne są w naszym kraju, co daje możliwość przetestowania tego, mocno zachwalanego na Zachodzie, akcesorium. Zapraszam do lektury, popatrzmy co daje wykorzystanie dodatkowego, zewnętrznego magazynu energii w codziennym użytkowaniu…

» Czytaj dalej

Recenzja Nexusa 7 – tabletu, który ma szansę zawojować rynek

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Nexus 7 slider (6)

Nie tak dawno temu, niejaki Steve Jobs zauważył podczas jednej z konferencji, że urządzenie z 7 calowym ekranem jest po prostu bez sensu. Wiadomo – Apple – miało i nadal ma w ofercie iPada w dogmatycznym rozmiarze 9,7”. Co prawda zaraz ten dogmat (o idealnym rozmiarze iPada) może przestać być aktualny, bo jak wieść gminna niesie nowy model z 7,85” wyświetlaczem już niebawem zostanie zaprezentowany, ale nie bez przyczyny przywołuje na wstępie słowa legendarnego CEO Apple. Sam jestem byłem sceptycznie nastawiony do dotykowej płytki w takim rozmiarze. Po co takie urządzenie, które co prawda oferuje większy komfort przeglądania www niż smartfon, ale jednak nie sprawdza się tak dobrze jak o te parę cali większy wyświetlacz w typowym wykorzystaniu: poza siecią mam tu na myśli przede wszystkim multimedia (wideo) oraz tworzenie treści. Tak sobie myśląc, okazjonalnie korzystając z paru małych tabletów (Samsung), pod wpływem impulsu (no może jednak nie do końca spontanicznie – w końcu w redakcji przyda się jakiś Android) kupiłem Nexusa 7. I wiecie co? Wcale tego nie żałuję. To bardzo fajne, całkiem użyteczne, atrakcyjnie wycenione urządzenie, które ma jedną niezaprzeczalną zaletę w stosunku do iPada, z którego intensywnie korzystam na co dzień: kompaktową formę. Sam sobie zaprzeczam? Cóż, w pewnych sytuacjach, ta niewielka waga oraz rozmiar jednak procentują, a większy ekran niż w smartfonie (fakt, jestem przyzwyczajony do małych ekranów… 3.5”, podługowate 4” jakoś do mnie zupełnie nie przemawia ;) ) oferuje dodatkowe korzyści.

Google wraz  z Asustekiem stworzyli urządzenie tanie, w zamyśle masowe, wyposażone w najnowszą wersję systemu mobilnego Android. Do tej pory moja styczność z tym systemem była skażona po pierwsze licznymi nakładkami (nie mówię, że wszystkie są kiepskie, niektóre są niezłe, ale w telefonie szczególnie jestem zwolennikiem maksymalnej prostoty i minimalizmu), po drugie często przestarzałymi wersjami systemu. Nexus 7 jest pod tym względem inny, jest taki właśnie w sam raz, taki mój, to znaczy otrzymujemy czystego Androida i chwała powyższemu tandemowi, że nie uległ pokusie dodawania wodotrysków. Oczywiście to bardzo subiektywna opinia, ale przyznacie że coś jest na rzeczy – wiele osób wybierając produkty z linii Nexus liczy właśnie na „nieskalanego” Androida… no i dostaje dokładnie to, czego potrzebuje. Poza tym, do zakupu przekonuje zapewnione wsparcie – tutaj nie będziemy czekali Bóg wie ile na aktualizacje. Zaczynam także rozumieć powód, dla którego Apple (być może) chce jak najszybciej wprowadzić podobny produkt na rynek – to inne doświadczenie płynące z użytkowania w porównaniu z większym tabletem. To doświadczenie wydaje się bardziej… osobiste (w ogóle iPad moim zdaniem jest „rodzinny”, jest urządzeniem idealnym do współużytkowania). Nawet taki szczegół jak moduł NFC (jak ruszy pilotaż z płatnościami, nie omieszkamy tego sprawdzić) w Nexus 7 kojarzy się z osobistym użytkiem (elektroniczna portmonetka). Ciekawi naszych doświadczeń z użytkowania dopiero co wprowadzonego na rynek tabletu Google/Asusteka? Zapraszam do przeczytania naszej najnowszej recenzji. Jak wcześniej wspomniałem, w zapowiedzi, to potencjalnie rynkowy szlagier, hit…

» Czytaj dalej

[FORUM] Czym kierować się przy wyborze stacji muzycznej, głośnika bezprzewodowego? (cz.4)

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
B&W Zeppelin Air

Ostatnio parę razy wspomniałem o wyraźnie zauważalnym trendzie na rynku, związanym z wprowadzaniem do oferty przez praktycznie każdego większego producenta audio urządzeń strumieniujących muzykę z sieci. I nie chodzi tutaj o odtwarzacze strumieniowe audio, tudzież odtwarzacze CD czy wzmacniacze uzupełnione o możliwość podłączenia ich do Internetu. W tym wypadku chodzi o niewielkie, autonomiczne urządzenia, których głównym przeznaczeniem jest nagłośnienie niedużych pomieszczeń, względnie zbudowanie całego wielostrefowego systemu audio w oparciu o bardzo proste w instalacji oraz obsłudze urządzenia strumieniujące dźwięk z globalnej sieci. Wcześniej karierę zrobiły stacje dokujące, czasami wyposażone w głośniki, będące niejako protoplastami omawianych urządzeń.

Za produkcję tego typu urządzeń biorą się obecnie niemal wszyscy producenci, upatrując w tego typu produktach szansę na dotarcie do klientów słuchających muzyki głównie z Internetu, osób które wykorzystują w tym celu wszędobylskie handheldy. Niewątpliwie prekursorem tej mody jest firma Apple, która dwa lata temu zaprezentowała swoje rozwiązanie – technologię AirPlay – pozwalające na strumieniowanie muzyki oraz obrazu z iPhone, iPoda oraz iPada. Na rynek trafiły liczne urządzenia wykorzystujące AP. Okazało się, że jest to idealne rozwiązanie, bardzo przez konsumentów chwalone za prostotę oraz integrację z całym ekosystemem. Na szczęście (dobrze jest mieć wybór, nieprawdaż?) na rynku pojawiają także urządzenia w pełni uniwersalne, pozwalające na przesyłanie bezprzewodowe dźwięku z dowolnego urządzenia. Zazwyczaj wykorzystuje się protokół Bluetooth, który pozwala na strumieniowanie dźwięku z większości dostępnych na rynku urządzeń (standardowe wyposażenie dzisiejszej elektroniki).

Drugi z artykułów jakie dzisiaj publikujemy na naszym forum, został poświęcony stacjom muzycznym, głośnikom bezprzewodowym, odtwarzaczom strumieniowym audio… Lo-Fi atakuje! ;-) Poniżej, w rozwinięciu, końcówka wstępu oraz link (umieszczony także powyżej) do reszty tekstu na naszym forum…

» Czytaj dalej

[FORUM] Jak wybrać optymalny komputer do audio? Cz. I – komputer uniwersalny

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
hiface

Teoretycznie każdy PC nadaje się do tego, żeby stanowić źródło dźwięku. Podłączając go kablem do przetwornika cyfrowo-analogowego wyposażonego w interfejs USB, wyprowadzamy muzykę (zera i jedynki) i o ile DAC jest dobrej jakości, dysponuje odpowiednimi parametrami, uzyskujemy niezłe, albo nawet bardzo dobre źródło. Tyle teoria. Praktyka wygląda nieco inaczej, to znaczy dobrze jest przygotować komputer pod kątem optymalizacji jego parametrów, doboru właściwego oprogramowania, zminimalizować interferencje (czytaj: nie uruchamiać wielu dodatkowych procesów, nie podłączać wielu peryferiów etc.). To wszystko da się przeprowadzić w sprzęcie wykorzystywanym do innych celów. Inna droga, lepsza, trudniejsza, bardziej kosztowna to dedykowany komputer, przeznaczony wyłącznie do odtwarzania muzyki.

W drugim scenariuszu wszystko przyporządkowane jest jednemu celowi – stworzenia na bazie peceta wysokiej klasy źródła. Takie PC może być stawiany na równi (jak pokazują niektóre opracowania, z CAPS twórcy portalu computeraudiophile, na czele) z najdroższymi urządzeniami audio. Wielką zaletą takiego rozwiązania jest… stosunkowo niewielki koszt w odniesieniu do uzyskanych rezultatów. Tego typu urządzenie będzie wielokrotnie tańsze od topowych, high-endowych konstrukcji audio. Co więcej, dzięki ogromnemu postępowi jaki dokonał się w PC Audio nikt obecnie nie zaprzeczy, że kompetencje brzmieniowe takiego specjalnie przystosowanego komputera są gorsze… one są porównywalne, można się sprzeczać co jest lepsze. Widać to choćby po licznych wypowiedziach polemicznych w sieci, gdzie zwolennicy – nazwijmy ich „komputerowego audio” – prowadzą dyskusje z tymi, którzy uważają, że kosztujące dziesiątki tysięcy źródło jest po prostu lepsze (już sam fakt, że trzeba bronić oblężonych pozycji, że nie można dzisiaj a priori odrzucać PC Audio, pokazuje zmiany, jakie dokonały w branży).

To pierwszy z poradników jakie publikujemy na naszym forum. Poniżej, w rozwinięciu, wprowadzenie oraz link (umieszczony także powyżej) do reszty tekstu na naszym forum… » Czytaj dalej

Kingston Wi-Drive: lokalna chmurka, przenośny hot-spot, rozszerzona pamięć

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Wi Drive old (18)

Świat handheldów dzieli się między innymi na urządzenia pozwalające rozszerzać wbudowaną pamięć oraz na takie, które tej opcji są pozbawione. W przypadku telefonu dodatkowe gigabajty może nie są aż tak potrzebne (choć rosnące z roku na rok ekrany zachęcają do konsumpcji multimediów, w tym wideo), to w przypadku urządzeń dedykowanych do oglądania, słuchania ograniczenia ilościowe w tym względzie mogą szybko dać się we znaki. W końcu taki tablet to sprzęt stworzony do tego, by za jego pomocą korzystać z wszelakich multimediów, a te – jak wiemy – wymagają przestrzeni. Co więcej, od paru lat utrzymuje się określona granica pojemności wbudowanej w handheldy pamięci. Smartfony, tablety, odtwarzacze PMP mają maksymalnie 64GB (z nielicznymi wyjątkami), co po pierwsze nie każdemu wystarcza (fani seriali szybko się o tym fakcie przekonają), po drugie zazwyczaj oznacza znacznie wyższą cenę (szczególnie w przypadku tabletów/smartfonów). W bardzo dobrej sytuacji są ci, którzy mogą włożyć do swojego mobilnego urządzenia kartę pamięci SD – w takiej sytuacji zakup tytułowego sprzętu ma mniejszy sens, jednak jak wspomniałem powyżej, niestety nie jest to dzisiaj standard. Wręcz przeciwnie, kolejni producenci odchodzą od stosowania w swoich urządzeniach slotów dla kart pamięci (przykładem choćby Windows Phone).

W szczególnej sytuacji są użytkownicy mobilnej elektroniki spod znaku nadgryzionego jabłka. Nie ma tutaj mowy, nie tylko o slocie, ale nawet transfer plików jest mocno ograniczony (brak gniazda USB, obcięta funkcjonalność Bluetooth, iTunes, konieczność instalacji oprogramowania firm trzecich, pozwalającego na swobodniejszy dostęp do danych). To właśnie dla nich przede wszystkim przeznaczony jest Wi-Drive przenośna pamięć flash z wbudowanym hot-spotem WiFi. Oczywiście nie oznacza to, że osoby dysponujące innym sprzętem nie skorzystają – nie ma problemu z dostępem do dysku z poziomu Androida (tu także zdarzają się urządzenia pozbawione slotu dla kart pamięci, czego najnowszym przykładem jest testowany u nas Nexus 7), oczywiście produkt Kingstona widoczny jest także dowolne komputery Mac/PC. Innymi słowy sprzęt jest uniwersalny, pozwala stworzyć lokalną, osobistą chmurę, która pozwoli współdzielić pliki multimedialne (oraz zdjęcia, dokumenty) między kilkoma urządzeniami. Brzmi zachęcająco? To jeszcze dodam, że produkt został wyceniony bardzo atrakcyjnie – kupimy go za ok. 160 zł (wersja 16GB). Przyznacie, że to niewiele za coś, co wyposażono dodatkowo (poza pamięcią masową) w kartę WiFi, pozwalającą na bezprzewodowy dostęp do danych oraz stworzenie mobilnego hot-spota. Zapraszam do lektury naszego najnowszego testu…

» Czytaj dalej

A jednak? Nieoficjalnie Microsoft pracuje nad własnym Surface Phone

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Logo_Microsoft

Czyżby mariaż z Nokią okazał się dla firmy z Redmond niezbyt satysfakcjonujący? Być może wiara w sukces Lumii mocno się zmniejszyła, albo też wraz z ekosystemem Windows 8, korporacja doszła do wniosku, że czas zaprezentować własne rozwiązania hardwareowe? Wygląda na to, że firma po prezentacji tabletu Surface (który niebawem trafi na rynek) do kompletu dołoży jeszcze smartfona. Telefon, który ma konkurować z takimi modelami, jak iPhone 5 czy Galaxy III S. Jeżeli nieoficjalne informacje okażą się prawdą, będzie to szczególnie dla partnerów (z Nokią na czele) spore zaskoczenie. Już chęć wejścia na rynek tabletów wywołała gorzkie komentarze, łącznie z zapowiedziami weryfikacji strategii biznesowej, wręcz odpuszczenia sobie oprogramowania Microsoftu, wyborze alternatywy.

Według źródeł redakcji China Times Microsoft od czterech miesięcy pracuje nad Surface Phone. Premiera przewidziana jest na pierwszą połowę przyszłego roku. Wiadomości te potwierdziły serwisy Boy Genius Report oraz Windows Phone Central, powołujące się na własne źródła zbliżone do Microsoftu. Na to, że Microsoft przystąpił do pracy na smartfonem Surface, wskazuje również fakt, że jakiś czas temu aplikacja Windows Phone o nazwie WP Bench, prowadząca statystyki dotyczące telefonów z tym systemem, zarejestrowała urządzenie oznaczone jako Microsoft Surface Phone. Microsoft stanowczo zaprzeczał, aby miało to coś wspólnego z produkcją własnego smartfonu. Pamiętam, że w przypadku tabletu firma również starała się zachować tajemnicę, co się zresztą całkiem nieźle udało (fakt, wcześniej był niewprowadzony na rynek Courier, ale także na polu telefonów MS próbował, z fatalnym skutkiem vide Project Pink). Ciekawe co z tego wyniknie? Patrząc na rzecz globalnie, w sumie trudno się dziwić – komputery coraz częściej zastępowane są przez handheldy, a na razie na tym polu MS nie może pochwalić się spektakularnymi sukcesami, musi ścigać Google oraz Apple.