LogowanieZarejestruj się
News

Chromecast w redakcji… Google TV wymyślone na nowo

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Chromecast_1

Chromecast do kolejne (bodaj trzecie) podejście internetowego giganta do kwestii Google-salon-telewizor. Wcześniejsze próby były całkowicie nieudane, paru wielkich wytwórców elektroniki użytkowej mocno się przejechało na Google TV… przykładowo takie Sony, które wprowadziło parę produktów i nic z tego nie wyszło. Chromecast to zupełnie inne, w mojej opinii dużo lepsze, dużo sensowniejsze podejście do tematu. Nie ma tutaj mowy o kosztownym telewizorze z google’owym smartTV,  nie ma mowy o jakimś drogim odtwarzaczu, którego i tak nikt nie kupi… nie, tu chodzi o coś bardzo taniego, wręcz śmiesznie taniego, o dodatek, o urządzenie koncepcyjnie przypominające cieszące się sporą popularnością Apple TV. Nie bez powodu przywołuje tutaj jabłkowy produkt. Chodzi dokładnie o to samo… tzn. o wprowadzenie sprzedawanego przez siebie kontentu, usług na ekran telewizora. To jedna strona medalu, dla nas w Polsce akurat mało atrakcyjna, bo Google na razie oferuje ze swojej dystrybucji… książki. Druga sprawa to przeniesienie obrazu z handhelda na wielki ekran telewizora oraz wykorzystanie smartfona lub tabletu w roli sterownika. Innymi słowy taka bździna ma pełnić funkcję bezprzewodowego huba, przekazującego obraz i dźwięk z handhelda na HDTV. Tylko tyle i aż tyle. W obu przypadkach mamy także aplikacje, które rozszerzają funkcjonalność urządzenia o rzeczy znane z ekranów smartTV (YouTube, Flickr itd., itp.). W przypadku Chromecast dochodzi jeszcze przeglądarka – możliwość wyświetlania stron via Chrome, co daje dodatkowe możliwości / korzyści. Nie działa to jeszcze idealnie, ale z czasem jest coraz lepiej. Ograniczeniem są wspierane formaty (czy raczej te, które nie są wspierane), problemy ze stabilnością wyświetlania obrazu oraz reprodukcją dźwięku. Do tego dochodzi zauważalny lag (2 sekundy). Jego niwelacja pozwoli na to, co jest jedną z głównych atrakcji konkurencyjnego rozwiązania spod znaku jabłka. Na granie.

Tak czy inaczej, dopiero teraz, po ostatniej aktualizacji oraz (wreszcie!!!) opublikowaniu SDK przez Google, Chromecast ma szansę rozwinąć skrzydła. Warto w tym miejscu o małą dygresję – obecnie NIE MA SENSU recenzowanie tego typu sprzętu zaraz po premierze, czy w pierwszych miesiącach po debiucie. To znaczy można zrobić krótki opis i na tym poprzestać. Dopiero z czasem można zająć się tematem, dopiero wtedy, gdy jw. ma to jakikolwiek sens. Na wstępie Chromecast z paroma aplikacjami (z których można było skorzystać w Polsce, bo taki np. Netflix to zupełnie bezużyteczna sprawa u nas) na krzyż, z szwankującym trybem wyświetlania obrazu z Chrome miał na tyle ograniczone możliwości, że uznałem że rzecz nie jest warta poświęcenia jej miejsca na naszych łamach. To się jednak zmieniło, czy precyzyjniej się zmienia. Poza nowymi aplikacjami (vide odtwarzacz AVIA – możemy wreszcie streamować kontent z lokalnych źródeł, poza tym mamy dostęp, jako abonenci usługi, do HBO GO) w zanadrzu jest parę WIELKICH rzeczy. Do tych wielkich zaliczam w pierwszej kolejności projekt XBMC (na razie można rzecz skojarzyć za pośrednictwem wspomnianego powyżej playera) oraz zapowiedziane w oprogramowaniu DSM 5.0 pełne wsparcie dla Chromecasta ze strony producenta dysków sieciowych Synology. Tak się składa, że korzystam z ich rozwiązania i możliwość bezpośredniego strumieniowania z NASa na telewizor całego, multimedialnego archiwum (z opcją wyjścia via optyk na Zeppelina – muzyka, kino) to dokładnie to, czego oczekujemy od produktu Google. Dzięki opublikowanemu SDK liczę mocno na developerów, że nas niebawem pozytywnie zaskoczą.

O ile wspomniane XBMC ruszy natywnie na google’owym adapterze będzie to najatrakcyjniejsza wg. mnie opcja dla użytkownika – najtańszy, w pełni funkcjonalny odtwarzacz sieciowy, zintegrowany z naszym telewizorem. Dużo sensowniejsze rozwiązanie od praktycznie każdego, firmowego smartTV, może poza paroma chlubnymi wyjątkami. Telefon, tablet to sprzęt, który i tam praktycznie zawsze trzymamy na widoku, więc taka integracja ma po prostu sens, jest logiczna, pożądana. Google ma tutaj spore szanse ugrania dużego kawałka rynku – Apple TV jest zamknięte zarówno odnośnie streamingu (AirPlay), jak i software (brak App Store). To się pewnie niebawem zmieni (?), jednak nadal pozostanie kwestia ceny. Apple TV to 99$, a Chromecast zaledwie 35$. Spora różnica, nieprawdaż?

Jako, że właśnie tytułowy produkt zaczął być tym, czym powinien, zastępuje u nas zużytą kukurydzę, która ostatnio zaczęła się wieszać. I choć jeszcze daleka droga przed Chromecastem, to jestem spokojny o przyszłość – inaczej niż w przypadku Google TV (ver.1, ver.2) tutaj nie da się tego schrzanić. Nawet jeżeli Google sobie nie poradzi, to poradzą sobie inni. I tego powinniśmy sobie, jako użytkownicy, życzyć. Test adaptera opublikujemy w kwietniu.

» Czytaj dalej

Kolumienki Zingali Client NANO – włoskie piękno w wersji kompaktowej

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
P5110509-zingali

Założenie jest proste – kunsztowne dzieło, które zachwyci najbardziej wymagające ucho – w wersji kompakt.  Zingali Client Nano zamknięty w wyszukanej formie wyżłobionej w bloku drewna z największą pieczołowitością. Mikrokolumny dla konesera – muzyczna uczta dla ucha, rzeźbiarska forma dla oka. Do tego dostępne w wielu wersjach kolorystycznych oraz wyposażone w pasywny subwoofer Zingali Zero Sub.  Warto nadmienić, że kolumny Zingali były jednym z odkryć Audio Show 2013. Znakomite wykonanie, forma nawiązująca do klasycznych instrumentów, no i najważniejsze… brzmienie. Te zachwyciło zwiedzających wystawę. Kolumny dostępne są w stałej ofercie polskiego dystrybutora, firmy GFMod. Więcej szczegółów poniżej…

» Czytaj dalej

Nowe DACi firmy Matrix: New Mini-i oraz New Mini-i PRO (niebawem na HDO)

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
new_mini-i_pro01

Będziemy chyba jako jedyni testować oba nowe Mini-i. Recenzja porównawcza odpowie na kluczowe pytanie – jak dobrym przetwornikiem jest high-endowy ESS9016 SABRE Ultra, zamontowany w PRO. Warto nadmienić, że mieliśmy wcześniej sposobność przetestować topową konstrukcję Chińczyków – model X-SABRE, w którym zastosowano znakomity, 32 bitowy chip ESS9018. Jak widać na naszych łamach przeczytacie teksty poświęcone urządzeniom wyposażonym w najlepsze przetworniki jakie są obecnie dostępne na rynku. Testowaliśmy także jeden z budżetowych układów (Peatchtree DAC iT), można więc powiedzieć że mamy przekrój tego, co dzisiaj oferuje ESS odnośnie przetwarzania cyfrowego sygnału na analogowy. Sam jestem ciekaw jak wypadną oba urządzenia, model bez PRO to konstrukcja wyposażona w bardzo dobrą kość Analog Devices AD1955, stosowaną z powodzeniem w wielu DACach, także tych z wysokiej półki. Mamy sporo materiału najwyższej jakości (nowe albumy z katalogu Linn’a), jest też nieco muzyki w DSD 64/128, nowa składanka 2L (DXD 24-32bit/384kHz)… będzie z czym i na czym testować.

Oba tytułowe urządzenia właśnie debiutują w ofercie polskiego dystrybutora, firmy C4i. Cena detaliczna Matrix New Mini-i wynosi 1525,00 zł, a New Mini-i Pro – 2258,00 zł. Produkty są objęte 24-miesięczną gwarancją dla użytkowników domowych oraz 12-miesięczną dla firm. Sprzęt trafi do nas niewygrzany, damy mu na wszelki wypadek (choć w przypadku DAC-ów to dawanie czasu jest naprawdę na „wszelki wypadek”, do tej pory nie stwierdziłem jakiś istotnych zmian w brzmieniu testowanych u nas przetworników). Za parę dni tradycyjna zapowiedź wraz z fotogalerią – nowe produkty Matriksa powinny być u nas już w środę. Poniżej informacja prasowa z pełną specyfikacją obu konstrukcji…

» Czytaj dalej

Wiosenne porządki, czyli parę rzeczy w dobre ręce… redakcyjny sprzęt pod młotek ;-)

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
HD-Opinie

Przyszedł moment w którym trzeba definitywnie zrobić porządek. Chcę trochę przewietrzyć półki, szczególnie że ostatnio zrobiło się stanowczo za gęsto na nich. To, co idzie pod umowny (albo i nie – patrz niżej) młotek, to moje ulubione urządzenia, które wiernie służyły mi przez ostatnich parę lat. Mam nadzieję, że trafią do osób, którym ich użytkowanie da tyle radości co wyżej podpisanemu. Zestaw Peatchtree DAC IT z zasilaczem Tomanka to gotowe rozwiązanie dla kogoś, kto poszukuje dobrego DACa w niewygórowanej cenie, taki duet będzie znacznie lepszy brzmieniowo niż wiele propozycji do sumy 2000-2500 złotych. Dzięki modyfikacji zasilania (zasilacz ULPS) oraz kości ESS Sabre zamontowanej w przetworniku będzie można cieszyć się bardzo dobrym dźwiękiem. Do tego całość prezentuje się atrakcyjnie od strony, że tak powiem, wizualnej. Specjalna cena dla naszych Czytelników wynosi 900 złotych plus koszty wysyłki. Jak widać duża okazja, sam zasilacz Tomanka to 600 złotych (nowy), DAC w sklepie kosztuje zaś 1799 złotych. Sprzęt opisaliśmy tutaj. Sprzedane.

W przypadku drugiej propozycji, wzmacniacza słuchawkowego Music Hall ph25.2, świetnej hybrydy Roy’a Halla, cena jaka mnie interesuje to 950 złotych plus wysyłka. W Stanach życzą sobie za to urządzenie 400 dolarów, u nas cena za nowy egz. wynosi od 1999 do nawet 2499 złotych. To bardzo dobry sprzęt, świetny napęd dla AKG, brzmieniowo po ciepłej (nie jest ani ciemny czy (za) jasny, dobre, zrównoważone, harmonijne granie) stronie mocy. Zresztą mocy tutaj nie zabraknie., dynamiki również. Nasz test jest dostępny tutaj. Sprzedane.

Wreszcie przenośny Matrix Mini Portable. Czasami, słuchając muzyki ze smartfona trudno uwierzyć, że może to być wartościowe źródło dźwięku. Może. Sprzęt, którego się pozbywamy potrafi przemienić każdy telefon, każdego grajka w znacznie lepsze brzmieniowo urządzenie. Do tego wbudowany, wartościowy DAC (na AD1955) z opcją grania hi-resów 24/192 (jest komplet złącz cyfrowych z USB). W sklepie rzecz kosztuje 1359 złotych, u mnie rzecz jasna sporo taniej – 750 złotych plus wysyłka.  Nasz test znajdziecie tutaj.  Nieaktualne.

Uwaga, wystawiamy równolegle na Allegro, aby skorzystać z oferty kupna po znacznie niższej cenie nie licytujemy, tylko piszemy poniżej, w tym temacie (potem kontakt ze mną via mail). Niewykluczone, że to nie jedyne urządzenia, których będziemy się niebawem pozbywać…

Aktualizacja: „Pod młotek” trafia także Schiit Asgard. Stan jak nowy, etap wygrzewania mamy jednakowoż za sobą :-) , tzn. grał u mnie w sumie ponad 100 godzin. Sprzęt do odebrania za 575 złotych, czytaj ponad dwa razy taniej niż za nowy egzemplarz ze sklepu. Recenzja tutaj. Sprzedano.

» Czytaj dalej

Testujemy odtwarzacz HiFiMAN HM-901 oraz dokanałówki RE-600

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
HM-901_3

Testujemy topowy odtwarzacz HiFiMANa HM-901 (cena 4499 zł) oraz najwyższy model dokanałówek w ofercie Amerykano-Chińczyków: RE-600 Songbird (cena 1845 zł). To pierwsze z zapowiadanych przez nas nowości jakie opiszemy na naszych łamach. Niebawem powinien do nas trafić najnowszy DAP firmy Astell&Kern, czekamy na egz. niesamowitego przetworniko-wzmacniacza z opcją grania bez drutu… Chorda Hugo. Może uda się porównać wszystkie te urządzenia, gdyby to się nie udało i tak będzie ultraciekawie. Po pierwsze sprawdzimy jak HM-901 radzi sobie z różnymi słuchawkami, o bardzo różnej konstrukcji, odmiennej impedancji… w teście wezmą udział, redakcyjne AKG K701, Sennheisery HD-650 oraz Momentum, HiFiMANy HE-400 oraz rzecz jasna RE-600, wreszcie na deser produkt, którego recenzja jest już prawie gotowa – sprawdzimy HM-901 z sześcioprzetwornikowymi, trójdrożnymi dokanałówkami EarSonic S-EM6. Będzie się działo! Jako punkt odniesienia znakomity wzmacniacz (oraz DAC, choć przede wszystkim amplifikacja robi tu gigantyczną różnicę) przenośny Matrix Portable skojarzony z naszymi handheldami Apple. Mam nadzieję, że HM-901 stanie także w szranki z AK240 (w rezerwie jest niższy model, ale zależy nam na starciu topowych, high-endowych DAPów). Na razie mogę napisać tyle, że najnowszy DAP HifiMANa konsekwentnie nawiązuje to stylu, formy, materiałów oraz obsługi poprzedników. Od razu wiemy z czym mamy do czynienia. Dla mnie to coś ala czołg, aparycją obudowa nawiązuje do radzieckiego produktu z fabryki ciągników z lufą, generalnie należy skupić się na brzmieniu. Niektórzy audiofile mówią: „nieważne jak wygląda, ważne jak gra”… cóż, tego się po prostu trzymajmy. W rozwinięciu galeria (dla tych, co zainfekowani fb jest duża fotogaleria na naszym profilu, jednak nie zmuszamy nikogo do korzystania z wynalazku Pana Zuckerberga, patrz niżej)…

» Czytaj dalej

Rzut okiem: głośniki bezprzewodowe Bose Soundlink III & Harman Kardon Aura

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
HK Aura_4

Kolejne produkty z serii – sobie stoi i bezprzewodowo gra (w domyśle z telefonu, czy zazwyczaj z telefonu). To bardzo dynamicznie rozwijający się segment rynku audio, niestety często nabywca może tutaj trafić na miny i to także z tego względu, że co rusz do sklepów trafiają nowe produkty, trudno się w tym wszystkim rozeznać. Nie ma jakiegoś punktu odniesienia, bo – trzeba to uczciwie powiedzieć – liczba rozwiązań, rodzaj przetworników, rozwiązania konstrukcyjne, priorytety w tego typu produktach to prawdziwa mozaika często wykluczających się założeń, do tego całe mnóstwo kompromisów, które muszą uwzględnić projektujący bezprzewodowe głośniki inżynierowie. Nie zawsze te kompromisy wychodzą na zdrowie, czasami można spotkać się z niemiłą niespodzianką, kiedy to urządzenie starsze, tańsze gra wyraźnie lepiej niż nowe, droższe, można też kupić coś, co znowu jest droższe, niby znacznie bardziej funkcjonalne (bo ma baterię, bo przenośne jest i na kablu wisieć nie musi), a jednak na tyle kompromisowe właśnie, że te dodatkowe cechy trudno uznać za pożądane w ogólnych rozrachunku, wręcz przeciwnie mogą one użytkownikowi „wyjść bokiem”.

Sprawdziłem dwa nowe produkty, z których jeden wpisuje się w to, co napisałem powyżej, drugi zaś jest potwierdzeniem że nie zawsze coś niby lepszego, o niby większych możliwościach i katalogowo przynależącego do wyższej klasy jest… lepsze. Szczerze powiedziawszy, mam coraz większe obawy, szczególnie w zestawieniu z rewelacyjnymi S5BT firmy Scansonic, czy liczni, pierwszoligowi producenci nie próbują nas zwyczajnie naciąć, próbując wmówić, że to nowe, to takie świetne, najlepsze, i w ogóle co może nas spotkać, gdy zechcemy strumieniować dźwięk z naszego telefonu lub z tabletu na jakiś, no właśnie, stylowy, modny głośniczek bezprzewodowy. Do tej pory miałem zazwyczaj styczność z – fakt dość drogimi – ale ambitnymi konstrukcjami tego typu, które próbowały w jak najlepszy sposób reprodukować dźwięk z tak… słabego źródła, jakim jest współczesny handheld. W przypadku tytułowych produktów mam wątpliwości, czy za tym wszystkim nie stoi sprytny księgowy, który sobie wyliczył, że owszem można na tym biznesie nieźle zarobić, przy czym wcale nie trzeba się starać, wystarczy byle co i byle jak, a klient i tak się znajdzie i kupi. Ostro? No ostro, ale co poradzę, jak tu drogo z jednej strony, a brzmieniowo… no właśnie. Zapraszam do krótkiego testu najnowszych produktów Bose oraz Harman Kardona.

» Czytaj dalej

BOSE SoundLink III – nowy głośnik BT w ofercie Amerykanów… już w redakcji

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
bose-soundlink-iii-glosnik-wyglad

Poprzednik grał, jak na mikre rozmiary oraz najsłabsze jakościowo łącze bezprzewodowe (Bluetooth) bardzo dobrze. Nie tylko głośno, zadziwiająco głośno, jak na naprawdę miniaturową wielkość, ale do tego bardzo czysto. A to – w przypadku BT – spore osiągnięcie, szczególnie że mówimy o urządzeniu bez wsparcia dla kodeka aptX, który niweluje główne wady transmisji bezprzewodowej w „sinozębnym” standardzie. Do tego, jak to u Bose, nienaganna jakość wykonania (jest drogo, ale widać za co płacimy), wbudowana bateria… Na rynek trafił właśnie następca malucha, tym razem głośnik nam nieco urósł. Może się to przełożyć na jeszcze lepsze możliwości brzmieniowe, szczególnie że SoundLinka III wyposażono w aż cztery neodymowe przetworniki oraz dwa przeciwstawne radiatory pasywne. Nowy DSP ma pozwolić na głośniejsze granie, przy zachowaniu naturalności oraz dobrego odwzorowania poszczególnych zakresów dźwięku. Designersko nowość nawiązuje do stylu bauhaus, może się podobać minimalistyczna w formie, prosta stylistyka. Bose, będąc pewien swoich możliwości w zakresie ujarzmiania bezprzewodowego interfejsu BT, także w tym wypadku zdecydował się na klasyczne rozwiązanie – nie ma mowy o aptX, jest standardowy rodzaj transmisji A2DP. To, biorąc pod uwagę sporą cenę, trudno uznać za zaletę, z drugiej strony pamiętam naprawdę dobrą jakościowo transmisję w poprzedniku. Cóż, zobaczymy w teście jak to gra.

Podobnie jak we wcześniejszym modelu, także w przypadku SoundLink III sprzęt został wyposażony w litowo-jonowy akumulator, mający zapewniać nawet do 14 godzin odtwarzania muzyki na jednym naładowaniu. To duży progres, bo poprzednik mógł realnie grać maksymalnie do 10 godzin (typowo 8). Pytanie, czy te 14 dotyczy scenariusza cichego odsłuchu, czy też grania na poziomie 50-60% skali głośności? Głośnik waży niewiele ponad 1 kg, do tego jest bardzo kompaktowy, to gabaryty większej książki. Cena sprzętu wynosi 1299 złotych. To sporo, szczególnie, że mówimy o urządzeniu ze zwykłym BT, bez DLNA (WiFi) czy technologii AirPlay. Na ocenę trzeba poczekać do odsłuchów – sprawdzimy czy ponownie będzie to najlepiej brzmiące źródło Bluetooth bez obsługi kodeka aptX, czy faktycznie da się nim nagłośnić większe pomieszczenie? Nasz test SoundLinka to kolejna recenzja z cyklu „nowe audio”, urządzeń odległych od tradycyjnych zestawów muzycznych, jednocześnie coraz częściej uzupełniających, bądź „zastępujących” klasyczne rozwiązania. Napisałem „zastępujących”, bo często nabywcy nie są w ogóle zainteresowani typowymi zestawami stereo, obejmującymi kolumny, elektronikę… chcą coś lifestylowego, coś kompaktowego, dodatkowo dopasowanego do wyglądu nowocześnie urządzonych wnętrz. Niektóre produkty, jak choćby przetestowany przez nas Bowers&Wilkins Zeppelin Air udowadniają, że taki wybór niekoniecznie musi być obarczony jakościowym kompromisem, choć oczywiście dwie wysokiej klasy kolumny zawsze sprawdzą się (z zapasem) lepiej od tych wszystkich strumieniujących głośników.

» Czytaj dalej

Harman Kardon Onyx – recenzja najnowszego głośnika AirPlay (i nie tylko)

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
harman-kardon-onyx_2

Wygląda jak UFO, wyposażony jest we wszystkie możliwe technologie łączności bezprzewodowej, do tego ma baterię, co oznacza że jest przenośny… Onyx firmy Harman Kardon jest produktem unikalnym, łączącym wiele cech spotykanych do tej pory w kilku kategoriach głośników strumieniujących dźwięk, unikalnym, bo potrafiącym grać z każdym możliwym źródłem komunikującym się z siecią. To wielka zaleta tego głośnika, bo nie jesteśmy tutaj ograniczeni daną platformą (mam tu na myśli głównie AirPlay), możemy w każdym scenariuszu uzyskać najlepsze brzmienie, bez stratnej kompresji (poza AirPlay, jest DLNA oraz Bluetooth z aptX – jest więc wszystko). Czy to komputer, czy handheld, odtwarzacz strumieniowy, a nawet wyposażony w odpowiednią aplikację… dysk sieciowy – z każdym z tych urządzeń Onyx się skomunikuje i zacznie odtwarzać muzykę. Przenośność tytułowego modelu to kolejna cecha wyróżniająca go, na tle innych, bezprzewodowych konstrukcji dostępnych na rynku.

Do tej pory, tego typu sprzęt wyposażony w akumulator oferowany był w rozmiarze mikro. Malutkie głośniczki z Bluetooth (w 99%) można było traktować jako odpowiednik niewielkiego radyjka tranzystorowego, czegoś co nie może pełnić funkcji urządzenia zdolnego do nagłośnienia większego pomieszczenia. Onyx jest dużo większy, dysponuje dużo większą mocą, ma zadatki na to, by wypełnić spory pokój solidną dawką dźwięku. Owszem, na rynku pojawiły się nieliczne konstrukcje natywnie, bądź opcjonalnie, wyposażone w akumulatory. Mam tu na myśli mniejszego Coocoona firmy Denon oraz głośnik Klipsch-a z opcjonalną baterią. Tyle tylko, że oba wymienione produkty nie oferowały takiej uniwersalności jak omawiany Onyx.

To wszystko, to niewątpliwie mocne punkty tej konstrukcji, pytanie czy sprzęt poza wielkimi możliwościami, bogatą specyfikacją gra na poziomie? Czy – jako produkt premium (tak jest niewątpliwie pozycjonowany przez Harman Kardona) wart jest wydania 2300 złotych? Czy jakość wykonania, ergonomia stoją tutaj na najwyższym poziomie? Postaram się odpowiedzieć na te pytania, jednocześnie zestawiając omawiany produkt z przetestowanym przez nas Zeppelinem Air (odnośnie brzmienia, bo funkcjonalnością Onyx bije na głowę wspomnianą powyżej konstrukcję Bowersa). W ofercie Harmana pojawił się także inny „airplay’owy” głośnik – Aura – który też niebawem opiszemy na naszych łamach (o kilkaset złotych tańszy, model stacjonarny, nawiązujący stylistycznie do wcześniejszych produktów HK tj. sub z zestawu Soundstic). Na zakończenie wstępniaka napiszę tylko, że wnioski z testu nie są… jednoznaczne. Mam nadzieję, że takie sformułowanie zaostrzy apetyt, bo tu nie będzie tony cukru, lukru, wypunktuję słabe punkty przetestowanego Onyksa. Zapraszam…

» Czytaj dalej

Recenzja systemu audio all-in-one coctail Audio X30

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Coctail Audio X30  (13)

Pierwszy model Koreańczyków – kompaktowy X10 – omawialiśmy na naszych łamach dwukrotnie. Jak na razie, poza Zeppelinem Air, to jedyny produkt który doczekał się takiego, podwójnego artykułu na HDO (niebawem, jako trzecie urządzenie, zostatnie w ten sposób opisany SB Touch z modyfikacją EDO). Po kolejnych aktualizacjach (bardzo dobre wsparcie ze strony producenta) uważałem, że warto raz jeszcze wrócić do tej niepozornej skrzynki, niepozornej w formie, dysponującej ogromną, niespotykaną w tym przedziale cenowym, funkcjonalnością. Sprzęt wywarł na nas duże wrażenie, byłem bardzo ciekawy jak sobie Novatron (który stoi za marką cA) poradzi z czymś jeszcze ambitniejszym – stworzeniem systemu all-in-one klasy HiFi, w założeniach wysokiej klasy. Pamiętam rozmowę z przedstawicielem firmy dwa lata temu (kiedy debiutował X10), podczas berlińskich targów IFA, kiedy po raz pierwszy usłyszałem o planach stworzenia takiego sprzętu. Informacja była siłą rzeczy lakoniczna – ma być duża skrzynka, ma być znacznie wydajniejszy wzmacniacz (także w klasie D), ma być metalowo-aluminiowa obudowa oraz wsparcie dla plików hi-res (wtedy X10 nie potrafił grać takiego materiału – później wprowadzono taką opcję, co m.in. było powodem ponownego zajęcia się tematem, napisania drugiego artykułu na temat tego urządzenia).

Minęły dwa lata i oto jest – nowy system audio, który ma w zamierzeniach producenta stanowić kompletne rozwiązanie nie na nocną szafkę, nie na biurko, a do salonu, do głównego miejsca, gdzie słuchamy muzyki. Ogólna koncepcja nie zmieniła się, wręcz przeciwnie, uległa nawet rozszerzeniu. Mamy więc samowystarczalny system audio, który może stanowić jedyne źródło sygnału i po podłączeniu głośników stanowić całościowe rozwiązanie. To bardzo atrakcyjna opcja, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę obecne trendy dotyczące architektury wnętrz, panującą modę na skrajny minimalizm, integrację sprzętu AV etc. X30 choć formą przypomina typowe (duże) komponenty audio, pozwala zrezygnować z osobnej końcówki, przedwzmacniacza, czy integry oraz kilku źródeł… właściwie jedynym (ew. brakującym) urządzeniem, które zresztą możemy z tytułowym serwerem zintegrować (konieczny przedwzmacniacz MM/MC) jest gramofon. No dobrze, ale czy ta odważna próba wejścia na bardzo wymagający, trudny rynek HiFi udała się Koreańczykom? Czy X30 faktycznie może stanowić alternatywę dla urządzeń utytułowanych marek? Czy to wartościowa propozycja dla melomana? Dla audiofila? Postaram się w nieniejszej recenzji odpowiedzieć na te pytania. Zapraszam do lektury…

» Czytaj dalej

Trafiły do redakcji… NuForce Icon DAC & NuForce uDAC 3

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
nuforce_icon_wzmacniacz_37898

Kolejne urządzenia amerykańskiego NuForce – najnowsze, miniaturowe przetworniki / wzmacniacze słuchawkowe Icon DAC oraz uDAC 3, z obsługą plików DSD. Jak wspomniałem wcześniej, teraz kto żyw, wprowadza do swoich DACów obsługę powyższego formatu. Czy ma to sens? W sumie, nie zaszkodzi sprzęt obsługujący taki materiał, szczególnie że coraz głośniej mówi się o równoległej (do PCM) dystrybucji muzyki zapisanej w formie niszowego SACD. Czy będzie to wiodący dla hi-resów sposób zapisu śmiem wątpić, bo też jakościowo nie jest to lepsze od muzyki zapisanej bez stratnej kompresji o parametrach 24/96-192. Dodatkowo, w przypadku PCM, mamy jeszcze w zanadrzu pliki DXD o wyczynowych parametrach (24 lub nawet 32 bity o próbkowaniu 384 kHz). Rzecz jasna nie chodzi tutaj o numerkologię (no, marketingowo to jak najbardziej chodzi), a o coś innego – o źródła, o jakość rejestracji oraz to co zrobią z materiałem w studiu. Obecnie coraz baczniej zwraca się na te aspekty – kluczowe aspekty – uwagę, co bardzo cieszy i możemy mieć tylko nadzieję, że ten trend się utrzyma i bez względu na ostateczny zapis (czy to będzie mp3 320kbit/s czy też wspomniany DXD czy (DSD) DFF, DSF) otrzymamy bardzo dobre brzmienie.

Oba wzmacniacze wykonane są bardzo starannie, z dobrych jakościowo materiałów. Icon dysponuje całkiem sporą funkcjonalnością (wejścia, wyjścia liniowe audio, komplet złącz cyfrowych, 6.3mm audio jack…), uDAC 3 to mikrus, którego pierwszoplanowym zadaniem jest granie jako USB DAC z komputera. Icon wymaga zewnętrznego zasilania, jest typowym, stacjonarnym urządzeniem, w bardzo kompaktowej formie. Możemy podłączyć (w obu przypadkach) dodatkowe źródło cyfrowe (koaksialem). Sprzęt zajmie bardzo niewiele miejsca na biurku. Niebawem zaczniemy testy obu DACów, sprawdzimy jak sobie poradzą z naszym tabletem PC, zoptymalizowanym pod kątem PC Audio. Sprawdzimy przy okazji słuchawki nauszne Marshalla (Monitor), zobaczymy jak sobie tablet poradzi z DSD (pierwsze próby z przetwornikiem Matriksa X-Sabre nie były do końca udane, głównie korzystałem podczas testowania tamtego DACa z Makówki). Poniżej galeria przedstawiająca tytułowe urządzenia…

» Czytaj dalej