LogowanieZarejestruj się
News

Wymowna Ikonografika – klasyczna dystrybucja muzyki przechodzi do historii

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Death-of-an-Industry

W sposób niezwykle skondensowany, a jednocześnie nad wyraz przejrzysty i przystępny, tytułowa ikonografika (patrz rozwinięcie newsa) przedstawia fakty, które nie pozostawiają żadnych złudzeń branży. Stare musi odejść, to znaczy właściwie już odeszło, tylko niektórzy nie są w stanie tego faktu zaakceptować. Cyfrowa rewolucja na polu dystrybucji oraz sposobu konsumpcji muzyki ery Internetu to gwóźdź do trumny dla tych, którzy chcieliby nadal sprzedawać całe albumy na fizycznych nośnikach. W minionej dziesięciolatce sprzedaż płyt kompaktowych spadła o ponad 50%. Tradycyjne sklepy odnotowały aż 76% spadek sprzedaży, a do 2016 roku ten kurczący się każdego dnia segment rynku straci kolejne ponad 77%. W praktyce oznacza to upadek sieci dystrybucji w obecnej postaci – utrzymają się tylko wyspecjalizowane placówki, muzyczne antykwariaty, być może niszę będą stanowiły niezależne, małe wytwórnie z bardzo specyficznym repertuarem. Oczywistym winowajcą jest Internet, mp3 oraz masowe ściąganie muzyki z sieci. Dzisiaj dochodzi do tego strumieniowanie za pośrednictwem sieciowych serwisów, takich jak Deezer czy Spotify. Muzyka z pliku staje się… coraz tańsza.

Rewolucję zapoczątkowało iTunes (chodzi nam tutaj o materiał legalnie kupowany w Internecie), z 99 centami za piosenkę. To całkowicie odmieniło sposób konsumpcji muzyki, było prawdziwym ciosem w samo serce dotychczasowych sposobów dystrybucji muzyki. Wcześniej meloman zmuszony był każdorazowo do zakupu całego albumu, względnie mógł kupić singiel, z tym że nie było tu dowolności w doborze repertuaru – o tym co z danej płyty trafi na rynek w postaci singla decydował muzyk względnie wytwórnia. To co zrobiło Apple przewróciło ten uświęcony porządek do góry nogami. Możliwość komponowania własnych albumów, zakup pojedynczych utworów, możliwość odsłuchu na wielu urządzeniach (próba wprowadzenia do muzyki z pliku drakońskich zabezpieczeń DRM, uskuteczniana swego czasu przez Sony, poniosła totalną klęskę) to było coś, na co wszyscy czekali. Napisałem o taniejącej muzyce i tak jest w istocie. Jeden plik z iTunes wart 99 centów to obecnie równowartość 64 utworów (przelicznik – liczba dostępnych utworów + miesięczny abonament) streamowanych ze Spotify. Tak to dzisiaj wygląda. Ikonografika poniżej…

» Czytaj dalej

Jelly Bean (Android 4.1) wprowadza sporo zmian w odtwarzaniu audio

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
jellybeans

I są to zmiany ważne, mające znaczący wpływ na jakość brzmienia. Usprawnień jest bardzo dużo, właściwie można mówić o całkowitym przebudowaniu systemu pod kątem wsparcia dla audio. W przypadku androidowej elektroniki, niektóre z urządzeń otrzymały całkiem sensowne układy odpowiedzialne za dźwięk. Nie brakuje tutaj specjalnych, energooszczędnych, zminiaturyzowanych układów takich specjalistów jak np. Burr-Brown. Problem w tym, że sam Android nakładał bardzo poważne ograniczenia odnośnie jakości brzmienia, z najważniejszym – ogromnym opóźnieniem, sięgającym 100 ms. Tak to wygląda w przypadku Androida 4.0 aka Ice Cream Sandwitch. Nowa wersja ma pozwolić na redukcję opóźnienia do akceptowalnego poziomu 12 ms (w HiFi przyjmuje się, że ten parametr powinien wynosić < 10 ms). Do tej pory bardzo często w różnego rodzaju aplikacjach audio użytkownicy doświadczali różnego rodzaju trzasków, pisków oraz wspomnianych powyżej opóźnień odnośnie odtwarzania muzyki. Poniżej kluczowe zmiany, które zawierać ma Android 4.1, dotyczące poprawy jakości brzmienia…

» Czytaj dalej

Przenośny DAC & wzmacniacz słuchawkowy FiiO E17 Alpen, a-Jays Four – zapowiedź testu

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
P1100068

Niby sezon ogórkowy, niby leniwe wylegiwanie… wróć. U nas przerwy wakacyjnej nie przewidziano, pracujemy na pełnych obrotach, kurierzy zderzają się w drzwiach :) W nadchodzących tygodniach będziecie mogli przeczytać kilka recenzji sprzętu, który powinien wzbudzić Waszą ciekawość – taką przynajmniej mamy nadzieję. Parę rzeczy nam się opóźniło (z wcześniejszych zapowiedzi), kompletujemy atrakcyjne nagrody na rocznicowy konkurs (złośliwi pewnie rezolutnie zapytają – którą rocznicę?), w między czasie nie zwalniamy tempa i w czasie urlopowym przygotowaliśmy parę niespodzianek. Pierwszą z nich jest miniaturowy, przenośny przetwornik cyfrowo-analogowy oraz wzmacniacz słuchawkowy FiiO E17 Alpen. FiiO to firma specjalizująca się we wzmacnianiu dźwięku na potrzeby handheldów, mająca w swoim katalogu wiele bardzo ciekawych produktów. Do nas dotarło urządzenie z samego szczytu listy – sprzęt nie mający, z tego co się zorientowałem, odpowiednika rynkowego. To prawdziwy, miniaturowy kombajn, pozwalający na odtwarzanie plików hi-rez (wyposażony w pełni funkcjonalny interfejs USB – PC audio 24/96 oraz elektryczne / optyczne wejście cyfrowe audio 24/192 !!!), wzmocnienie dźwięku w przypadku podłączonego handhelda (w sam raz na wakacyjne wypady), podłączenie do aktywnych monitorów bądź wzmacniacza stereo, do tego sprzęt współpracujący z dedykowanym wzmacniaczem stacjonarnym E9 z firmowego katalogu.

Sprawdzimy jak sobie Alpen poradzi z jabłkowymi handheldami, zobaczymy jak wypadnie w roli przetwornika C/A po podłączeniu do zestawu stereo (zarówno z końcówką jak i integrą), jak również sprawdzimy go w roli cyfrowego przedwzmacniacza oraz konwertera (tor z innym przetwornikiem). Będzie to także test słuchawek – nie tylko przetestowanych u nas, redakcyjnych modeli (K701, Klipsch Image One), które oczywiście podłączymy do E17 – wraz z omawianym produktem do redakcji trafiły szwedzkie dokanałówki a-Jays Four. To model wyposażony w pilota współpracującego z mobilną elektroniką z logo jabłka oraz z androidowymi handheldami. Ogólnie, nigdy nie byłem zwolennikiem wkładanych do uszu zatyczek, jednak pierwsze odsłuchy uświadomiły mi, że po pierwsze wcale nie musi być niewygodnie (dodatkowe gąbki Comply), a dźwięk potrafi (pozytywnie) zaskoczyć. Jako chyba jedyni przetestujemy E17 w konfiguracji przenośnej z dodatkiem konwertera cyfrowego (przetestowany u nas Matrix USB-SPDIF). Spróbujemy stworzyć na bazie tytułowego urządzenia przenośny system odtwarzający muzykę w trybie bit-perfect, grający gęste formaty, zdolny do współdziałania z iPodem, iPadem oraz iPhone (z których wyciągniemy zera i jedynki). Być może dodamy do listy urządzeń androidową niespodziankę (podpowiem, że chodzi o niedawno zaprezentowane urządzenie, które ma szansę powalczyć z jabłkową hegemonią w dziedzinie dużych, dotykowych płytek :) ).  Matrix jest na szczęście na tyle mały i ma na tyle niewielki pobór energii, że takie zestawienie ma szansę zadziałać. Zobaczymy. Trafił do nas kompletny zestaw z akcesoriami FiiO (adaptery oraz wysokiej jakości kabel analogowy NuForce… który jednakowoż wymienimy na model z klasycznymi wejściami RCA do podłączenia wzmacniacza stereo), będzie zatem można dokonać kompleksowego testu.  Poniżej parę zdjęć zrobionych podczas wypakowywania tytułowego sprzętu z pudełek.

» Czytaj dalej

Amazon niebawem zaprezentuje odpowiednik iTunes Match

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
amazon-cloud-player

Amazon dogadał się z wytwórniami, co pozwoli zaoferować firmie usługę podobną w założeniach do jabłkowego iTunes Match. Użytkownik będzie mógł całą swoją dotychczasową kolekcję muzyki przenieść do chmury, „wymienić” na pliki z katalogu Amazona. To kolejny serwis oferujący możliwość legalizacji zbiorów, względnie ujednolicenia, uporządkowania kolekcji w ramach oferty wirtualnego sklepu z muzyką z pliku. Usługa pozwala korzystać z chmurowego dostępu do muzyki wszędzie gdzie przyjdzie nam na to ochota. Po porównaniu naszego katalogu zapisanego na dysku komputera, otrzymamy dostęp do albumów z Amazon MP3 store. Dzięki Amazon Cloud Player będzie można odtwarzać muzykę na każdej platformie mobilnej. Na razie nie znamy ceny jaką przyjdzie zapłacić za amazonowego Match, być może już jutro takie informacje zostaną opublikowane. Ciekawe czy po wejściu Amazona do Europy (w wakacje premiera tabletu Kindle Fire, zorientowanego na kontent ze sklepów Amazona) usługa pojawi się na Starym Kontynencie? Miejmy nadzieję, że tak właśnie będzie.

» Czytaj dalej

Test przetwornika cyfrowo-analogowego Arcam rDAC

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
rDAC

Przetworniki cyfrowo-analogowe przeżywają ostatnimi czasy prawdziwy boom. Wcześniej recenzowaliśmy popularnego (przystępnego cenowo) Beresforda, zaskakującego Xonara Essence One Asusteka, świetnego Matrix Quattro… tym razem do testów trafił produkt znanej firmy z branży HiFi – brytyjskiego Arcama. Urządzenie, o którym przeczytacie poniżej to w pewnym sensie kwintesencja zmian, jakie zachodzą wśród producentów sprzętu audio. Muzyka z pliku, sieć (przewodowa lub bez), formaty bezstratne, jakość studyjna (wysoka rozdzielczość materiału) to (już) teraźniejszość, a na pewno przyszłość całej branży. rDAC idealnie tutaj pasuje, bo nie tylko z założenia poprawia jakość reprodukcji tego, co opuszcza niekoniecznie odpowiednio wyposażony w dobre jakościowo przetworniki odtwarzacz strumieniowy, ale także -warto to podkreślić- staje się mostem łączącym świat komputerów ze światem wysokiej jakości HiFi. To właśnie przetwornik urasta do rangi kluczowego elementu, mającego bezpośredni wpływ na to, co usłyszymy z głośników. Oczywiście można zastosować przedwzmacniacz, ale ten zazwyczaj jest nie tylko droższy, ale także pozbawiony portu… USB.

Obecnie wszystkie niemalże przetworniki są wyposażone w to złącze. Jak wiemy, nie jest ono stworzone do transmisji dźwięku, ten jest niejako przy okazji, traktowany jako typowy strumień danych do przesłania. A to rodzi określone problemy, które do niedawna powodowały, że ten właśnie interfejs, nawet jeżeli się pojawił w sprzęcie audio, był traktowany jako najgorsze możliwe połączenie. Złośliwi mówili wręcz, że złącze to jest w sam raz do płaskich, wyprutych z emocji, z oddechu empetrójek, kiedy i tak już nic nie da się więcej zepsuć. Ta opinia to już przeszłość, historia, obecnie USB staje się obowiązkowym wyposażeniem sprzętu audio… PC połączony kablem USB to najtańszy sposób odtwarzania muzyki o jakości studyjnej, za śmiesznie małą sumę, czyli coś czego do tej pory w audio nie spotykaliśmy. rDAC jest rzecz jasna wyposażony w to złącze. Ma nawet WiFi (w opcji). Pozostaje tylko zapytać czy potrafi rozwinąć skrzydła, zagrać „z komputera” niczym z rasowego zestawu HiFi?

» Czytaj dalej

Bit, bitowi nierówny… o muzyce z pliku słów parę

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
logo-ratuj-muzyke-hifiman

Nasz nowy felieton jest swoistym wprowadzeniem do tematyki muzyki z pliku, cyfrowych źródeł audio wysokiej jakości. Rozpoczynamy w ten sposób cykl artykułów poświęcony rewolucji (to chyba adekwatne określenie tego, co się dzieje obecnie w branży) związanej ze zmianami na polu dystrybucji oraz sposobu wydawania muzyki. Opublikowany poniżej tekst pojawił się pierwotnie na stronie ratuj muzykę! (patrz baner obok, z prawej) Muzyka z pliku to – niestety – nie tylko plusy, wiele pisze się o kiepskich nagraniach, o szkodliwych działaniach podejmowanych przez niektórych, ważnych ludzi z branży, o stratnej kompresji, o nadmiernym zwiększaniu głośności etc. Uważamy, że warto uświadomić ludziom, że odarcie muzyki z jakości, wykastrowanie jej z detali, z bogactwa jakie zawiera dobrze zarejestrowany materiał to poważny problem, to zwykłe oszustwo, pozbawianie nas tego, co często decyduje o pięknie, o emocjach, o tym wszystkim co istotne. Oczywiście, we wszystkim należy znać umiar – także w krytykowaniu. Jest miejsce na mp3, nie potępiamy (a wręcz jesteśmy zwolennikami) strumieniowych serwisów muzycznych (jeden z felietonów poświęcimy sieciowym serwisom audio), ale należy mieć świadomość, że to nie powinien być erzac, coś co zastąpi dobre realizacje, nagrania, dźwięk zarejestrowany oraz zapisany w taki sposób, w jaki chciałby go usłyszeć twórca, artysta. Nie odbierajmy sobie przyjemności z muzycznej uczty, nie rezygnujmy ze słuchania gęstych formatów na dobrych słuchawkach, na domowym zestawie stereo, w wygodnym fotelu, przy lampce wina. Serdecznie zapraszam do lektury oraz (przy okazji), do odwiedzin wspomnianej powyżej witryny ratuj muzykę

» Czytaj dalej

E-Onkyo: nowy serwis muzyczny z materiałami audio Dolby TrueHD 5.1

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
e-onkyo-dolby-truehd

Nowy serwis muzyczny Onkyo (E-Onkyo) wyróżnia się na tle konkurencji kolekcją muzyki zarejestrowanej w Dolby TrueHD 5.1. Wielokanałowe ścieżki w bezkompromisowej jakości (kompresja bezstratna), to coś co niewątpliwie zwróci uwagę wszystkich tych, którzy w swoich systemach kina domowego, zamiast amplitunera stosują osobne, audiofilskie końcówki mocy, tak gdzie sprzęt do kina kosztuje tyle ile trzeba by wydać na miejskie autko ;-) Oczywiście z dobrodziejstw serwisu skorzystają wszyscy właściciele w miarę nowych jednostek centralnych kina domowego, wyposażonych w odpowiednie dekodery. Wszyscy w tym wypadku oznacza, wszyscy którzy nabyli amplituner Onkyo – będzie to bowiem ekskluzywna usługa wyłącznie dla właścicieli firmowych zestawów KD. W sumie na początek Japończycy oferują 100 albumów, na razie wyłącznie w Japonii, choć firma twierdzi że już niebawem serwis rozpocznie działalność w innych krajach (nie podano na razie o jakie konkretnie chodzi). Ceny dość wysokie – za album trzeba zapłacić 35$, za singiel 5$. Repertuar dość zróżnicowany: od klasyki po heavy metal.

Recenzja Bowers&Wilkins Zeppelin Air

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Zeppelin Air (17)

Do naszej redakcji trafił produkt z górnej półki (szczególnie, gdy uwzględnimy ceny w tym segmencie rynku), jednego z czołowych producentów audio – firmy Bowers&Wilkins. To stacja muzyczna / głośnik bezprzewodowy Zeppelin Air, który współpracuje z mobilną elektroniką z logo jabłka na obudowie. Dzięki zastosowaniu technologii AirPlay możliwe jest przesyłanie dźwięku wprost na urządzenie, bez konieczności jego dokowania w stacji, zamontowanej na szykownym pałąku na froncie głośnika. Zeppelin Air to następca pierwszego „cygara”, które zdobyło liczne nagrody za design. Wygląd to niewątpliwie jeden z wielkich atutów Zeppelina. Trudno przejść obojętnie, gdy na stoliku, podstawie czy blacie (względnie ścianie, jest możliwość dokupienia odpowiedniego mocowania) stoi pięknie wykonany przedmiot, nawiązujący kształtem do wielkich sterowców, które majestatycznie sunęły w pierwszej połowie XX wieku po niebie, przemierzając tysiące kilometrów nad Atlantykiem. Niewątpliwie jednym z powodów zakupu tego urządzenia jest design, względy estetyczne. Zresztą najlepszym potwierdzeniem powyższych słów jest pozytywna, żeby nie powiedzieć entuzjastyczna reakcja domowników, a konkretnie żony. To jeden z niewielu przypadków, w których wysoki koszt sprzętu AV nie stoi w sprzeczności z wysokim poziomem WAF (Wife Acceptance Factor). Warto o tym pamiętać… Panowie ;-)

Wygląd Zeppelina (zresztą nie tylko, także pilota) to oczywiście w przypadku takiego produktu sprawy niezwykle istotne, ale jednak to urządzenie ma grać, a biorąc pod uwagę niemałą cenę, powinno to robić co najmniej poprawnie. W końcu za 2799 złotych kupimy cały, budżetowy zestaw stereo (nawet z głośnikami), względnie bardzo dobre monitory (z naciskiem na bardzo). To spora suma, szczególnie gdy uświadomimy sobie, że taka stacja jako element instalacji wielostrefowej (o której mówi producent i do której stworzenia rzecz jasna namawia) to nie pojedynczy wydatek… kolejna lokalizacja to konieczność wysupłania kolejnych pieniędzy. Można rzecz jasna kupić coś mniejszego (Zeppelina Mini), ale to już nie to samo – do niewielkiej sypialni będzie może w sam raz, ale w większym pomieszczeniu raczej się nie sprawdzi. W ten sposób dochodzimy do następującej konstatacji – Zeppelin Air to produkt kierowany do pewnej, specyficznej grupy klientów. Duży dom, wielkie przestrzenie (tak, tak to nie pomyłka, Zeppelin wymaga przestrzeni) to naturalne środowisko dla tytułowego urządzenia. No dobrze, czy zatem w ogóle warto zastanawiać się nad kupnem Zeppelina, mając alternatywę w postaci klasycznych komponentów audio, czy ma to jakikolwiek sens? Moim zdaniem, o dziwo… ma. Zaintrygowani? Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak tylko zaprosić Was do lektury najnowszej recenzji na HD-Opinie.pl.

» Czytaj dalej

Po raz pierwszy muzyka z sieci przegoniła w sprzedaży fizyczne nośniki

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
streaming-audio

Takie wyniki podaje RIAA. Chodzi zatem o rynek amerykański, o dane z końca 2011 roku. Muzyka sprzedawana na kompaktach ponownie zanotowała gorsze wyniki – sprzedaż spadła o 8.5% (CDA). Widać natomiast wielki powrót czarnej płyty – oczywiście winyl nie stanie się jakąś konkurencją dla plików czy kompaktów, jego udział na rynku to niecałe 2%, ale chodzi tutaj o dynamikę wzrostu tego niszowego nośnika. W zeszłym roku czarna płyta zanotowała wzrost aż o 34.2%. Nie dziwi zatem fakt wypuszczania przez producentów audio coraz to nowych modeli gramofonów – rośnie popyt na tego typu sprzęt i w sumie tylko się cieszyć, bo zazwyczaj osoby dokonujące takich zakupów to świadomi użytkownicy, którzy cenią sobie jakość dźwięku. Jednak, jak już wspomniałem, chodzi tutaj o dodatkowe urządzenie odtwarzające muzykę (na marginesie reedycje płyt oraz całkiem nowe czarne krążki niewątpliwie stymulują rosnącą popularność płyty winylowej). Zazwyczaj kupujący je klienci, mają w domu elektronikę, nowoczesne zestawy stereo. Coraz częściej jest to sprzęt pozwalający na odtwarzanie muzyki z sieci, a w prawie 100% przypadków pozwalający na odtwarzanie audio z plików.

Sprzedaż muzyki z pliku wzrosła w zeszłym roku o 11.2%. W przypadku społecznościowych serwisów muzycznych, takich jak Spotify, Rdio, czy MOG także odnotowano znaczący wzrost zainteresowania – w sumie przybyło ponad 300 000 abonentów, a liczba zarejestrowanych użytkowników przekroczyła 1.8 miliona. Procentowo wzrost wyniósł 8.5, wartość tego segmentu rynku w 2011 wzrosła do  $241 milionów. Nie ulega żadnej wątpliwości, że streaming (głównie nakręcany przez wszędobylskie handheldy) postrzegany jest jako przyszłość branży, jeden z najdynamiczniej rozwijających się sposobów dystrybucji treści. Zresztą wystarczy popatrzeć na lawinowo rosnącą liczbę wytwórni, które udostępniają swoje katalogi takim serwisom, jak wyżej wymienione (najpopularniejsze w Stanach) – obecnie jest już ich ponad 200, w tym wiele niewielkich, niszowych, czy wręcz stworzonych na własne potrzeby przez artystów. Daje to nadzieję na sprawiedliwszy podział zysków, na zmiany w branży, które powinny przynieść zbawienny skutek także dla nas – konsumentów.

Calyx Audio – nowa marka na polskim rynku

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
calyx-gfmod-audio-research

Na polskim rynku pojawiła się nowa marka z dalekiego wschodu, która na tegorocznych targach CES pokazała m.in. swój najnowszy, flagowy model DAC-a. Firma Calyx Audio, bo o niej mowa, zaprezentowała w Las Vegas system składający się z super DAC-a/preampu Femto i monobloków Calyx Mono 500. Redaktor amerykańskiego magazynu „The Absolute Sound” Steven Stone zachwycił się jego możliwościami, przyznając mu tytuł najlepszego dźwięku wystawy – „The Best Sound of the Show”. Jak tłumaczy dr. inż. Seungmok Yi, Calyx Femto ma najniższy jitter w branży, wyrażony w femtosekundach. Parametry przetwornika – dynamika na poziomie 132dB i THD rzędu 0,0001% – wskazują na bezkompromisowe podejście do budowy tego przetwornika. Konstrukcja bazuje na 4-kanałowym DAC-u Sabre pracującym w trybie różnicowym dla każdego kanału. Ponadto wykorzystano dwa transformatory zasilające osobno sekcje cyfrową i analogową. Super DAC oferuje dwa wejścia cyfrowe koaksjalne S/PDIF, dwa AES/EBU, jedno BNC S/PDIF, dwa optyczne TosLinki i USB 2.0. Wyjścia analogowe obejmują z kolei niezbalansowane gniazda RCA oraz zbalansowane XLR-y. Planowana cena urządzenia to ok. 6000 USD. Na wystawie zaprezentowano także specjalny kabel USB, umożliwiający podłączenie DAC-ów Calyx do iPada.

Pan Yi, twórca jednego z pierwszych układów wzmacniaczy w klasie D i właściciel kilku patentów, przez kilkanaście lat sprzedawał swoje układy na licencji innym producentom, a od czterech lat konstruuje własne urządzenia pod marką Calyx. Jednym z nich jest integra CTI, pozbawiona typowych wad wzmacniaczy cyfrowych. Charakteryzuje się potężną mocą 200W i, co najważniejsze, potrafi nad tą mocą panować. Współczynnik tłumienia 4000 powoduje niesamowitą kontrolę dźwięku – membrana kolumn jest nie tylko poruszana, ale i wyhamowywana z ogromną łatwością. O jakości tego wzmacniacza najlepiej świadczy fakt, iż firma Magnepan postanowiła wykorzystywać go podczas oficjalnych pokazów swoich kolumn.