LogowanieZarejestruj się
News

Po co Apple Beats? Podgryzanie konkurentów (Bose) z jabłkiem w tle…

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Beats-V-Bose-591x319

Nie wiem tak do końca po co, bo na razie efektów największej inwestycji Apple nie widać (poza, ale to może czysty przypadek, nieźle grającymi Solo 2 – zresztą projekt musiał być zatwierdzony na długo przed wzbogaceniem się niejakiego Dr Dre & co), a dodatkowo pojawiają się problemy na linii: dotychczasowi partnerzy biznesowi vs. b jak A. Ostatni spór o technologie (aktywna redukcja odgłosów tła… Bose vs. Beats), to jedynie przedsmak tego co czeka branżę. Niedawno byliśmy świadkami bezpardonowej walki o markę, reklamę między wspomnianymi powyżej rywalami na arenie NFL (czytaj: kto może, a raczej czego nie może nosić na uszach). To w sumie nie ma za wiele wspólnego z dźwiękiem, z jakością muzyki (w ogóle nie ma), ale już z przyszłością branży jak najbardziej, a przy tym jest ciekawym przykładem na zażartą rywalizację na rynku wartym miliardy dolarów. Właśnie, miliardy, bo mówimy nie tylko o sprzęcie, ale także, coraz częściej, o dystrybucji muzyki, czy ogólnie multimediów. Bose to firma, która od wielu lat żyje w pełnej symbiozie z Apple, jednak teraz obu partnerom przestaje być po drodze, co w sumie nie powinno nikogo dziwić – mówimy o rywalizacji o tego samego klienta, a konkretnie o zawodnika, celebrytę (a fe), kogoś kto zareklamuje nam markę, „sprzeda” produkt. Dzisiaj, jak wspominałem wiele razy, liczy się „nowe audio”, to znaczy liczą się słuchawki, strumieniowanie, Internet oraz takie rzeczy jak moda, znaczek, tzw. „lifestyle”. To jest coś, co daje klucze do rynkowego sukcesu. Inni zadowalają się (i na całe szczęście) niszą, produkując rzeczy niemodne, nierozpoznawalne (dla niewtajemniczonych), w których to liczy się coś innego. Dotyczy to w sumie każdej branży, każdego segmentu w dzisiejszych realiach rynkowych, choć chyba jednak najbardziej, najmocniej branży audio właśnie.

Beats to niewątpliwie fenomen, bo tak beznadziejnie brzmiących (pierwsza generacja produktów) słuchawek, tak fatalnie zestrojonych przetworników ze świecą szukać. No troszkę przesadzam, znaleźli się przecież bardzo szybko naśladowcy, jednak coś co kosztuje jak topowe słuchawki specjalistów z tego segmentu, produkty za ponad 200$, zostało całkowicie zdominowane przez „b”. Przyczynił się do tego sprawny marketing, wspomniani celebryci, sprytne połączenie technologii (jaka by ona nie była) z modą (w tym, branżą odzieżową). To wystarczyło by osiągnąć gigantyczny sukces.

Można zatem zrozumieć powody biznesowe jakie stały za zakupem. Wiadomo, że Apple chce także zmian w swoim systemie dystrybucji muzyki, który dzisiaj nie ma już przyszłości. Beats ma wszystko to, czego teoretycznie potrzeba Apple, tyle tylko że to „wszystko” to za mało, by przekuć rzecz w sukces. Na razie nie widzimy żadnych efektów, pozytywnych efektów tego przejęcia. Być może jabłkowa firma jest obecnie zbyt zaabsorbowana nowymi produktami (core) iPhone 6/6+, iOSem 8 czy MacOS 10.10, by znaleźć jeszcze energię na to, co Tim Cook nazywa najważniejszą rzeczą, fundamentem, czytaj miłością do muzyki. Z tą miłością to można by ostro polemizować, bo dla wielu Apple jest przykładem na to, jak można popsuć rynek, jak z bylejakości zrobić coś pożądanego, popularnego, powszechnego, „najlepszego”. Dzisiaj, na szczęście, nikt nie mówi, że marne 128kbps AAC wystarczy do życia, bo to wierutna bzdura, że kiepskie źródło jest w porządku (po stokroć nie jest), widzi to samo Apple. Jednak patrząc na rynek, reaguje mocno anemicznie, nie zmienia tego ani Remastered for iTunes, ani piękna biała księga o sposobach uzyskania dobrej jakości dźwięku (napisana przez inżynierów zatrudnionych w Apple, pod którą każdy fan dobrej jakości na pewno by się podpisał), ani zapowiadane zmiany (czy może nie zapowiadane, a oczekiwane). Nie ma w tym jakiegoś konkretnego planu, całościowego podejścia, wyznaczania na nowo standardów. To nie jest początek cyfrowej dystrybucji muzyki w Internecie, to moment rewolucyjnej rezygnacji z dotychczasowych form sprzedawania, oferowania muzyki, odejścia od nich na rzecz nowego… Apple nie jest tu kimś, kto podobnie jak w czasach iPoda, iTunes, nadawałby ton zmianom. Wręcz przeciwnie…

Beats mógłby być szansą na zmianę, w tym sensie, że mówimy o kimś kto budował swoją rynkową pozycję właśnie w branży audio, właśnie na kanwie zmian jakie zachodzą obecnie w świecie muzyki, sprzętu. Zamiast tego na razie widzimy okładanie się kijami przez konkurentów, co dla konsumentów jest tak zajmujące, tak ważne jak zeszłoroczny śnieg. Są na szczęście inni, inni którzy oferują dobre rozwiązania, którzy mogą poniekąd zająć miejsce firmy z Cupertino. iTunes przez cały czas notuje spadki sprzedaży i na razie nie ma widoków na zmianę tego stanu rzeczy. Słuchawkowy boom raczej się nie skończy, bo trudno sobie wyobrazić odwrót od handheldów, od zmian jakie zachodzą odnośnie sposobów konsumowania muzyki. Apple będzie bardzo trudno nawiązać rywalizację ze Spotify oraz innymi serwisami muzycznymi, bo nadal myśli w kategoriach swojego tradycyjnego biznesu (sprzedaż plików skompresowanych stratnie po, patrząc na dzisiejsze realia, mocno zawyżonej cenie). Dlatego iTunes Radio okazało się klapą (mało kto tego słucha), dlatego nowy serwis strumieniowy nie musi wcale być skazany na sukces. To nie jest proste pozyskanie wszystkich zarejestrowanych w iTunes, wręcz przeciwnie, to ciężka walka o wielu, którzy iTunes kojarzą coraz częściej historycznie, z czymś co kiedyś się używało, a co obecnie jest zupełnie zbędne (no może poza aktualizacjami oprogramowania, ale to raczej nie zaleta, a spora wada, coś czego Apple powinno się wstydzić po ostatnich wpadkach z iOSem).

Jutro będziemy świadkami konferencji, konferencji na której chyba ostatni raz w tym roku Apple zaprezentuje nowe produkty. Pomijając to co przewidywalne, co z oczywistych względów zostanie jutro zaprezentowane, jest to chyba ostatni dzwonek by zainteresować swoich obecnych oraz potencjalnych klientów nowymi pomysłami z zakresu audio. O Beats (nowe produkty pod szyldem), o nowym (???) iTunes, o nowym otwarciu na jakość (hi-res? bezstratna kompresja?), wreszcie serwisie, który nie będzie zachęcał do kupowania lipnych jakościowo plików z kramiku, a zaoferuje coś więcej niż konkurencja… o tym wszystkim chcielibyśmy wreszcie usłyszeć. Apple nie musi, a nawet nie powinno pokazywać jakiś nowych iPodów (zresztą wyraźnie wycofuje się z tego segmentu), bo to właśnie to „stare” Apple z jego nie przystającą do dzisiejszych czasów wizją oferowania muzyki swoim klientom. Apple powinno iść naprzód, pokazać coś, co będzie stanowiło nową jakość w segmencie muzyki, dostępu do niej oraz sposobów jej konsumowania. Pisałem przed poprzednią konferencją, że czas najwyższy. Wiem, powtarzam się. Audio bez Apple sobie poradzi, bez problemu sobie poradzi, bo dzisiaj prężnie rozwija się nowa dystrybucja (streaming), dla tych co lubią powspominać jest pnący się w górę winyl, pliki kupuje się wyłącznie w jakości hi-res (i za to się jakby chętniej płaci), tysiące nowych produktów (słuchawek, bezprzewodowych systemów audio, konstrukcji otwartych na strumieniowanie, na cyfrowe źródła) zalewa rynek. Nie ma więc obaw. Apple może bezpowrotnie stracić swoje możliwości wpływu na branżę muzyczną, stracić udziały, klientów, rozmienić na drobne to, co wcześniej wypracowało sobie za pomocą iPoda oraz iTunes. Cóż, zobaczymy jutro, czy firmie uda się czymś nas zaskoczyć w tej materii. Jestem mocno sceptyczny, choć mam odrobinę nadziei, że jednak ktoś tam poważnie myśli o tym segmencie rynku, o segmencie, który pozwolił kiedyś, ponad dekadę temu, odrodzić się firmie, narodzić się na nowo.

WPIS BĘDZIE ZAKTUALIZOWANY, O ILE PEWNA FIRMA POKAŻE COŚ CIEKAWEGO NA JUTRZEJSZEJ KONFERENCJI Z ZAKRESU AUDIO (caps zamierzony, te różowe b… wiadomo, muszę dojść do siebie… ;-) )

AKTUALIZACJA: SUPERULTRAKOMPAKTOWA RELACJA (OBJĘTOŚCIOWO NICZYM GRUBOŚĆ iPADa AIR 2) PONIŻEJ… TAK, TAK O AUDIO BYŁO MNIEJ NIŻ ZERO

» Czytaj dalej

Czy strumieniowanie uratuje telewizory? Raport specjalny Skąpca o HDTV

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Zrzut ekranu 2014-10-15 o 10.42.56

Objęliśmy jak co roku patronat nad raportem specjalnym Skąpca, tradycyjnie napisaliśmy coś o telewizorach, o telewizji – ogólnie rzecz ujmując – jak widzimy przyszłość odbiornika w dobie Internetu, wszędobylskich handheldów oraz stałego odpływu (tele)widzów, rezygnacji z klasycznego oglądania programu telewizyjnego. Poza tym w raporcie sporo o nowych trendach (krzywe ekrany, ekrany UHDTV, obraz 4K etc.). W sumie kilkadziesiąt stron z ciekawymi, problemowymi tekstami oraz krótkim przeglądem nowości z zakresu HDTV (czy może już UHDTV? ;-) ). Z całością można zaznajomić się pod podanym poniżej linkiem:

http://www.skapiec.pl/site/doc/200/20/33/

Nasz tekst, opublikowany w raporcie, znajdziecie poniżej, w rozwinięciu newsa…

» Czytaj dalej

WiMP z teledyskami! 75 tysięcy klipów, także w jakości HD udostępnionych w serwisie

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
wimp-logo-mat-pras-660x440

Doskonała wiadomość dla abonentów norweskiego serwisu streamingowego. WiMP właśnie uruchomił streaming wideo, możemy wybierać spośród 75 tysięcy klipów, a ich liczba ma w niedalekiej przyszłości jeszcze znacząco wzrosnąć. To idealne uzupełnienie i według mnie świetny sposób na uatrakcyjnienie oferty. Pewnie niebawem zobaczymy naśladowców (tak, pewien serwis na S mam na myśli), na rynku od dawna funkcjonują wyspecjalizowane usługi streamingowe z klipami muzycznymi, ale (poza YouTube, tle, że to inna para kaloszy) nie zdobyły one popularności. Vevo, jeden z najbardziej znanych, nie jest w stanie konkurować z wymienionym powyżej YT. W przypadku WiMPa oraz podobnych usług, takie połączenie może nie tylko się udać, ale stanowić całkowicie nowe otwarcie w dziedzinie popularyzacji streamingu muzyki z sieci. W końcu, jak napisano w notce prasowej: „bardzo mocno wierzymy w to, że muzyka jest doświadczeniem multimedialnym i nie powinna być ograniczona wyłącznie do dźwięku”. Też tak uważam, czasami wręcz obraz stanowi według mnie nieodłączony element dzieła, bywa że teledyski to nie tło, a równie ważny co muzyka element, bez którego całość nie smakuje tak dobrze, jakby mogła… smakować :-)

Watro przy tym nadmienić, że klipy nie są przerywane żadnymi reklamami (czy raczej nie są wyświetlane podczas oglądania żadne reklamy), dodatkowo, jak wspomniałem w tytule newsa, część teledysków oferowana jest w jakości HD. Dźwięk, z tego co udało mi się pobieżnie sprawdzić, to stereo w stratnej kompresji 256kbps… tutaj, warto pomyśleć o lepszej jakości, szczególnie w przypadku perełek, gdzie realizator nie szczędził wysiłków i jest audio dookólne, jest dużo lepsza, bezstratna jakość ścieżki dźwiękowej etc. Nie mówię, żeby każdy klip oferowany był w takiej jakości, ale jakaś część owszem. Dostęp do klipów możliwy jest na każdej platformie z odpaloną usługą WiMP tzn. na zarówno na handheldach, jak i komputerach. Kwestię nawigacji po zbiorach rozwiązano w najprostszy sposób: nawigujemy jak dotychczas po artystach, albumach, w klipy znajdziemy w profilach poszczególnych wykonawców.

To także bardzo dobra wiadomość dla tych, którzy mają urządzenia, pozwalające na szybkie przesłanie obrazu i dźwięku na duży ekran. Apple TV, Chomecast oraz parę innych rozwiązań na rynku, pozwala na niemalże natychmiastowe zobaczenie wideoklipów na wielkim ekranie. Tak jak miałem wątpliwości, czy warto w ramach platform SmartTV oferować dostęp do Spotify, Deezera czy WiMPa, to po takim ruchu Norwegów widzę, że ma to jak najbardziej sens i dobrze, żeby producenci odbiorników wprowadzili szybko taką możliwość w oferowanych przez siebie telewizorach. Przydałaby się możliwość tworzenia playlist z ulubionymi klipami, zapisywana w profilu użytkownika, poza tym, jak wspomniałem, można otworzyć nowe możliwości przed posiadaczami (a tych jest całkiem sporo) kina domowego. Taki WiMP zaszyty w amplitunerze, z dostępem do kilkudziesięciu, a docelowo pewnie setek tysięcy klipów, to by było coś!

Poza tym poinformowano nas o ogromnej popularności jaką cieszy się niedawno uruchomiony WiMP HiFi. Zainteresowanie nową usługą z bezstratną jakością muzyki przerosło wszelkie oczekiwania. To bardzo dobra wiadomość dla nas, wszystkich tych, którzy widzą w tego typu usługach przyszłość dystrybucji muzyki. Oznacza to jedno – ludziom nie jest wszystko jedno, w jakiej jakości słuchają, nie chcą wcale iść tutaj na kompromisy. Warunkiem powodzenia było odpowiednie przyjęcie na rynkach, na których postanowiono rozpocząć oferowanie tego typu usługi. Dla nas, w Polsce, ważne jest to, że znaleźliśmy się w pierwszej grupie państw, które mogą korzystać z dostępu do lepszej jakości. Przypomnijmy, poza naszym krajem, z WiMP HiFi mogą korzystać także użytkownicy w Niemczech, Norwegii, Danii oraz Szwecji. Niebawem ruszy podobna usługa w Stanach Zjednoczonych. Sukces na rym rynku może uruchomić lawinę. Myślę tutaj o wielkich korporacjach, takich jak Apple czy Google, które oferują swoje usługi z zakresu streamingu muzyki (choć głównie kojarzone są z cyfrową, tradycyjną dystrybucją prowadzoną za pośrednictwem wirtualnych sklepów). Niebawem przekonamy się, czy bezstratny streaming stanie się nowym standardem dystrybucji dźwięku w Internecie. Oby…

Deezer od 15 września strumieniuje w jakości bezstratnej. Na razie w Stanach

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Sonos_deezer-elite_web

Deezer, francuski serwis streamingowy, będzie kolejnym (na razie de facto mamy WiMP HiFi – niebawem pod marką Tidal w Stanach, Qobuz chyba padnie, Ora stream to jakaś nisza niszy) miejscem w którym znajdziemy muzykę w bezstratnym zapisie. To bardzo dobra wiadomość, bo oznacza że jednak ludziom nie jest wszystko jedno, że ta lepsza jakość znajduje zainteresowanie wśród klientów. Warto uzmysłowić sobie, że oferowany do tej pory streaming pozwalał na maksymalny bitrate w okolicach 320kbps. Jakość tak zapisanej muzyki bywa całkiem znośna, jednak wprowadzenie (oby tylko zadbano o źródła!) strumieniowania o parametrach 1411kbps (tyle właśnie wynosi transfer w przypadku pliku bez kompresji stratnej, a konkretnie bez żadnej kompresji – plik WAV zapisany na płycie kompaktowej) otwiera nowe możliwości. Rzecz jasna jest tutaj spore pole do różnicowania jakości nagrań, bo pliki VBR, poddane kompresji bezstratnej (ALAC, FLAC) to jest około 1000 kbps (czasami mniej), jednakże niektóre z wymienionych serwisów zapowiadają ni mniej, ni więcej tylko 1411 kbps. Rzecz jasna nie pozostanie to bez wpływu na dwa, ważne aspekty – czas pracy na baterii oraz limity w ramach miesięcznych paczek danych przypisanych do danego abonamentu. W przypadku pierwszej kwestii niestety nie ma co liczyć na przełom, nie ma na razie mowy o rewolucji w tym względzie, w przypadku drugiej mam dobrą wiadomość: operatorzy znowu biją się (u nas, w Polsce) o klienta i wprowadzają, nawet do niższych abonamentów opcję stałego dostępu, bez limitów do sieci w ramach usług transferu danych via 3/4G. To może mieć duże znaczenie dla wszystkich tych, którzy będą chcieli bez skrępowania skorzystać z tytułowego strumieniowania, generującego duże zapotrzebowanie na przepustowość oraz duże transfery. W przypadku przepustowości może być z tym różnie, chociaż przedstawiciele operatorów zapewniają, że obecna infrastruktura gwarantuje odpowiednio komfortowe korzystanie z usług. Jak będzie faktycznie, przekonamy się niebawem, gdy więcej osób zacznie intensywnie słuchać muzyki w bardzo dobrej jakości, korzystając z serwisów oferujących bezstratny streaming muzyki.

Deezer Elite – bo tak się nowy serwis będzie nazywał – będzie wyróżniał się wspomnianym przesyłem całych 1411kbps. O ile Francuzi zadbają o źródła, może to być pierwsza, tak bezkompromisowa odnośnie jakości, opcja dostępna na rynku (Ora Stream oferuje transfer na poziomie 700-1100 kbps, w przypadku WiMP HiFi trudno precyzyjnie to określić, ale na pewno jest to mniej niż wspomniane ponad 1400 kilobajtów na sekundę). Od 15 września, to znaczy od poniedziałku, z usługi będą się cieszyć Amerykanie. Dodatkowo najpierw skorzystają użytkownicy dysponujący urządzeniami Sonosa (multiroom, głośniki, odtwarzacze sieciowe etc.), następnie wszyscy pozostali. To oni, Amerykanie, jako pierwsi otrzymają taką możliwość, z opcją miesięcznej jazdy próbnej. Na szczęście dość szybko, choć nie podano kiedy dokładnie, rzecz zawędruje na Stary Kontynent. Polska była jednym z pierwszych krajów, w którym Deezer rozpoczął swoją działalność i z tego co mi wiadomo, spotkał się z całkiem życzliwym przyjęciem. Na marginesie, Polska jest jednym z niewielu państw w Europie, z tak bogatą ofertą tego typu usług. Daje to nadzieję na rychłe uruchomienie Elite także u nas w kraju. Miejmy nadzieję, że cena nie będzie wyższa od tej, którą woła konkurencja (39.99). W Stanach ma to być 20 dolarów (podwójny koszt abonamentu w wersji premium, czyli u nas właśnie te 40 złotych). Deezer przygotowuje dla tych, którzy skuszą się już teraz specjalną ofertę – cenę obniżoną o 10 dolarów. Jeżeli u nas będzie możliwość takiej migracji (pewnie czasowej, ale dobre i to), to każdy abonent serwisu w wersji premium będzie mógł bez opłat przenieść się do krainy bezstratnego dźwięku. Cóż, pozostaje czekać na oficjalną zapowiedź…

09.09.14 Konferencja Apple naszym okiem

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Apple Conf 090914

Zupełnie nowe produkty (i nie mam tu na myśli iPhone), wprowadzenie ważnych, wnoszących istotne nowości, nowe możliwości, nowe usługi oraz usprawnienia, wersji mobilnego oraz komputerowego systemu operacyjnego oraz (niewykluczone) wprowadzenie wielkich zmian w systemie dystrybucji muzyki… tego mniej więcej możemy się spodziewać po dzisiejszej, chyba najważniejszej od czasu przejęcia steru przez Tima Cooka konferencji Apple. Będę relacjonować to wydarzenie, a właściwie to precyzyjniej, na gorąco postaram się o ocenę oraz subiektywny opis tego co pokaże firma z Cupertino podczas dzisiejszego wydarzenia. Najistotniejsze, z punktu widzenia branży audio, pytanie brzmi: Czy Apple zapowie ewolucyjną zmianę (koniec?) obecnego iTunes, narodziny nowego modelu dystrybucji opartego na miesięcznych opłatach, na subskrypcji? A jeżeli tak, to jaki to będzie miało wpływ na oferowane przez firmę urządzenia? Czy w związku z tym znikną iPody? Czy model oparty na płaceniu za piosenkę, album będzie utrzymany tylko i wyłącznie na potrzeby zapowiadanego przez niektórych wejścia Apple na rynek dystrybucji muzyki w bezstratnej jakości? Czy model subskrypcyjny będzie oznaczał progres do bezstratnego strumieniowania, a iTunes store zaoferuje hi-resy? Jak Apple zdyskontuje zakup Beats, w jaki sposób przełoży się to na oferowane przez siebie produkty, usługi (streaming jest tutaj moim zdaniem pewniakiem).

Muzyka rzecz jasna nie będzie głównym bohaterem – tutaj rzecz jasna dominującym produktem będzie iPhone oraz prawdopodobny iWatch. Jednak muzyka może być jednym z głównych motywów, szczególnie jeżeli Apple postanowi wprowadzić gruntowne zmiany w swoim wirtualnym kramiku, jeżeli całości będzie towarzyszyła poważna zmiana iTunes (rozumianego szerzej, a konkretnie jako model dystrybucji, łącznik, kluczowy element ekosystemu). Ten mianownik, wg. mnie, wymaga pilnej modyfikacji, odważnych decyzji. Czy tak się stanie, przekonamy się już niebawem. Nie można zapominać, że zapowiadane na WWDC nowości dotyczą innych dziedzin, takich jak zdrowie, jak płatności mobilne, jak integracja usług w obu systemach, jeszcze ściślejsza współpraca, współdziałanie handheldów z Makówkami, inteligentny dom itp. Liczę jednak na to, że Apple zaskoczy nas, informując o nowościach z zakresu audio i będzie to jeden z ważnych punktów konferencji. W końcu od iPoda to się zaczęło, od iPoda oraz iTunes. Od muzyki. Byłaby to ładna klamra, bo oczekiwania względem Apple są ogromne, a jednocześnie wiele rzeczy w „królestwie” zdążyła się wyraźnie zestarzeć, żeby nie powiedzieć zdewaluować. Sprzedaż „mp-3ek” za kilkanaście dolarów za album to nie jest coś, co dzisiaj ma przyszłość. Brak lepszej jakości muzyki, brak atrakcyjnego serwisu streamingowego, przy jednoczesnym inwestowaniu w ten segment (Beats) to coś, co mocno tu nie pasuje, nie koresponduje. To tylko jeden z elementów, ale istotny, bo powiązany z całym ekosystemem. Pytanie, czy oni zdążą to wszystko pokazać w trakcie dwugodzinnego spotkania? Cóż, w tym prezentowaniu, pokazywaniu są niewątpliwie mistrzami.

Ten wpis będzie aktualizowany… Aktualizacja (po konferencji)

» Czytaj dalej

Bezprzewodowa obsługa 24 bitów w systemie multiroom VOCO

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
_MG_9180

Postaramy się jak najszybciej przetestować to rozwiązanie w redakcji. Pisaliśmy na temat tytułowego multiroomu w poprzednich newsach (np. tutaj), przypomnę tylko że chodzi tutaj o kompleksowe rozwiązanie wielostrefowe, oparte na urządzeniach strumieniujących dźwięk, odtwarzających (końcówki) z własnym, autorskim oprogramowaniem, pełnym wsparciem dla systemów mobilnych etc. Unikalną cechą jest interfejs oparty na rozpoznawaniu mowy, pozwalający na najbardziej naturalną obsługę urządzeń za pomocą komend głosowych. Producent sukcesywnie wprowadza nowe funkcjonalności, co dobrze świadczy o jakości wsparcia dla tej platformy. Wraz z wersją oprogramowania oznaczoną jako 23134 VOCO uruchomiło nie tylko natywny przewodowy oraz bezprzewodowy przesył danych w formacie FLAC 24 bity i 48 kHz, ale także rozwojową wersję beta w jakości FLAC 24 bity i 96 kHz (dla połączeń ethernet), która będzie sukcesywnie dopracowywana w najbliższych tygodniach.  

Obecnie takimi możliwościami dysponuje jedynie śp Squeezebox, który jak wiemy nie jest już od dawna oferowany na rynku – niestety Logitech porzucił to rozwiązanie na rzecz dużo prostszego, pozbawionego możliwości poprzednika Ultimate Ears (dużo mniejsze możliwości od strony oprogramowania, brak pluginów, brak 24/192 i wielu innych elementów, które są dostępne w ramach SB). Także popularny Sonos nie kwapi się z wprowadzeniem obsługi hi-resów w swoim systemie (szkoda). Innymi słowy VOCO staje się obecnie jedynym tego typu rozwiązaniem na rynku, bo trudno za konkurencję uznać wspaniałe, ale należące do zupełnie innego segmentu (high-end, właściwie trudno w tym kontekście mówić o wielostrefowych systemach, chociaż… oczywiście, da się takie coś stworzyć w oparciu o niektóre z wymienionych urządzeń) streamery/all-in-one Devialeta, Linna czy Naima.

Dodatkowo VOCO przebudowało aplikację dla urządzeń mobilnych. Patrząc na obrazki, widać że klientom zaproponowano bardzo przejrzysty, ułatwiający szybką nawigację interfejs, dodatkowo w atrakcyjnej wizualnie formie. Jak już wspomniałem, to rzecz która jest tylko jednym ze sposobów obsługi opisywanego rozwiązania. Zapewne wielu użytkowników będzie starało się skorzystać z dobrodziejstw sterowania za pomocą głosu, tak czy inaczej nawigowanie po rozległych zbiorach wymaga jakiegoś front-endu, a tutaj najlepszym rozwiązaniem pozostaje wg. mnie obsługa systemu za pomocą dotyku, gestów oferowana w dedykowanych aplikacjach na handheldy. To najkorzystniejsza, najskuteczniejsza metoda sprawnego poruszania się po rozbudowanych kolekcjach muzyki zgromadzonej na serwerach NAS, czy komputerach. Dodajmy do tego możliwość integracji z dotychczasowym systemem audio, a otrzymamy pełen obraz możliwości multiroomu VOCO. Poniżej, dla przypomnienia, parę informacji na temat systemu VOCO, krótki opis rozwiązania wielostrefowego, które obecnie nie ma odpowiednika (możliwości, funkcjonalność) na rynku…

» Czytaj dalej

Korektor parametryczny w Spotify. Użytkownicy chcieli Equalizera w usłudze, no to mają…

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
EQ iPhone

Spotify wprowadził przedwczoraj equalizer do aplikacji dostępowych na iOSie oraz Androidzie. Od teraz użytkownicy serwisu będą mogli skorzystać z 22 predefiniowanych trybów dźwiękowych. Możliwa jest także indywidualna konfiguracja według własnych preferencji. To istotne usprawnienie, które pozwoli na uzyskanie lepszego jakościowo dźwięku, szczególnie w przypadku osób słuchających muzyki na zazwyczaj kiepskich słuchawkach dołączanych w komplecie do smartfona, odtwarzacza przenośnego.

“Wiele osób korzystających ze Spotify prosiło o wbudowany korektor dźwięków. To jedna z najbardziej pożądanych funkcji naszej aplikacji dla urządzeń z systemem iOS” – mówi Sten Garmark, wiceprezes do spraw produktu w Spotify.

Dobrze, że wsłuchano się w prośby użytkowników, ciekawe czy Spotify w następnym kroku nie zaoferuje czegoś na kształt WiMP HiFi. Myślę, że wiele osób powitałoby z radością możliwość strumieniowania muzyki o jakości CDA, szczególnie że operatorzy konsekwentnie zwiększają pulę GB dostępnych w ramach abonamentu (niedawno standardem był 1GB, 2GB w wyższych planach, teraz coraz częściej na starcie jest 3GB – np. w sierpniu tyle swoim klientom zaoferuje niskokosztowy operator NjuMobile). Taka ilość GB pozwala na swobodniejsze (choć o pełnej swobodzie nie ma jeszcze mowy) korzystanie z usługi strumieniowania muzyki o wysokiej jakości. W sumie można powiedzieć, że trzykrotnie większa paczka danych, przy trzykrotnie większym transferze (ok. 1000 kbps) oznacza, że obecnie użytkownik takiej usługi może z niej korzystać w podobny sposób, jak wcześniej korzystał z usługi oferującej muzykę w kompresji stratnej (przy 1GB limicie).

Więcej informacji na temat EQ w Spotify, znajdziecie poniżej w materiale prasowym…

» Czytaj dalej

VOCO – multistrefowy system dystrybucji obrazu oraz dźwięku już w Polsce

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
systems_5

VOCO, producent unikalnych na skalę światową produktów multiroom z głosowym wyszukiwaniem muzyki zyskał w Polsce oficjalnego dystrybutora, firmę RAFKO. To ciekawy produkt, integrujący nie tylko dźwięk, ale także obraz w obrębie wielu stref, przy czym możemy w katalogu znaleźć zarówno urządzenia dedykowane audio, jak i strumieniowe odtwarzacze wideo. Do tego – oczywiście – sterowanie za pośrednictwem handheldów (odpowiednie aplikacje) oraz, co wyróżnia ten system na tle innych, dostępnych na rynku rozwiązań, zestaw urządzeń VOCO pozwala na sterowanie głosem, w tym także w naszym ojczystym języku.

Oprogramowanie VOCO VTUI (Touch User Interface) wraz ze sprzętem VOCO umożliwia zmianę dowolnego zestawu hi-fi w super wygodny bezprzewodowy system domowej rozrywki, który jednocześnie może stanowić część kilku strefowego systemu multiroom.  Źródłem plików audio będzie zaś każde urządzenie (z zainstalowaną aplikacją VOCO) zdolne do wysłania sygnału Wi-Fi lub podłączone kablem ethernet do routera. Aplikacja VOCO Controller dla urządzeń Apple oraz Android pozwala na szybkie przeszukiwanie biblioteki multimediów za pomocą głosu – także jw. w języku polskim. Cena urządzeń oferowanych w ramach tytułowego systemu jest niższa od tej, która cechuje dedykowane systemy dystrybucji A/V w rozwiązaniach wielostrefowych proponowanych przez konkurencję. Więcej informacji, także o cenach znajdziecie na: http://myvoco.pl/

Postaramy się niebawem przetestować zestaw tych urządzeń, konfigurując system trójstrefowy, zdolny do przesyłu dźwięku wysokiej rozdzielczości oraz (salon) wideo, ze źródeł w postaci naszego redakcyjnego serwera Synology.

AKTUALIZACJA: Będziemy testować cały system na HDO. Poniżej ważne uzupełnienie dotyczące jednego z kluczowych elementów zestawu multiroom opartego na produktach VOCO (chodzi o głośnik bezprzewodowy V-Spot)…

» Czytaj dalej

Beats + Apple = $$$ …deal potwierdzony

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Apple&Beats Audio

Ok, zakup Beats przez Apple został właśnie oficjalnie potwierdzony. Teraz tylko zgoda regulatorów rynku, papierki i do października (jesienne konferencje!) powinni się wyrobić. Co to oznacza dla branży? Potencjalnie bardzo poważne przetasowania na rynku, a w dalszej perspektywie finalne zmiany w sposobie dystrybucji i zarabiania na muzyce. To jest cel, dalekosiężny cel Apple, które do tej pory nie kupowało tak dużych, znaczących firm, jak Beats. Wcześniej zakup kończył się przejęciem praw do technologii, patentów, względnie wprowadzeniem pod swoim szyldem danego produktu (głównie software), teraz będzie zupełnie inaczej… Jak już wcześniej pisałem, Apple za 3 miliardy dolarów (nie jest to wcale przesadzona kwota, powiedziałbym nieźle wydane 3 miliardy, szczególnie w zestawieniu z 19mld wydanymi na takie Whats’up czy 12 na Motorolę (przez Google)) nabywa maszynkę do robienia pieniędzy. I ta maszynka ma nadal działać, działać tak, jakby się nic nie zmieniło. Sprytne. Nadal więc Beats będzie wypuszczał tony plastikowych, drogich słuchawek, które będą schodziły jak świeże bułeczki, nadal będzie zajmował się produkowaniem lifestylowych produktów (np. głośniki bezprzewodowe, pewnie jakieś nowe produkty z dziedziny ubieralnej elektroniki się trafią, mamy to jak w banku), nadal będzie oferował muzykę w ramach serwisu streamingowego. Apple przejmuje markę, produkty oraz miliony klientów i – jak głosi komunikat zainteresowanych – nie ma zamiaru nic zmieniać. Będzie zatem zarabiać zarówno na słuchawkach (krocie – na pewno Beats ma podobną, albo i wyższą marżę z każdego sprzedanego produktu), jak i na serwisie streamingowym. Tim Cook potwierdził to, mówiąc, że dla Apple zawsze rynek muzyczny był kluczowy i teraz firma będzie mogła zaoferować kompletny zestaw produktów / usług… w tym sensie, że zarobi na tym świetnie, a serwis, słuchawki będą nadal kojarzone z ugruntowaną na rynku marką, marką Beats. Dodatkowo powiedział jeszcze coś na temat usługi streamingowej, że jest to pierwsza tego typu usługą „którą zrobiono dobrze”. Rzecz jasna trudno się dziwić, że coś takiego powiedział, jednak całą wypowiedź można odczytać także jako zaakcentowanie głównego powodu, dla którego doszło do transakcji.

Serwis, mimo że nie będzie stricte Apple, ale zapewne stanie się najbardziej promowaną usługą w ramach iTunes Store, pozwoli Apple płynnie przejść z dystrybucji opartej na sprzedaży plików muzycznych na system abonamentowy. To Apple będzie czerpało z tego tytułu zyski i to nie tylko w ramach swojego ekosystemu. No właśnie, nie tylko, bo potwierdzono przy okazji że usługa będzie dostępna zarówno na Androida, jak i na Windows Phone. A to, w przypadku modelu abonamentowego, kluczowa sprawa – dostęp do odpowiednio szerokiego rynku potencjalnych abonentów. I tutaj Apple nie musi „łamać” swojej zasady zamykania wszystkiego (usług) w ramach swojej platformy. Ot, po prostu będzie streaming by Dr. Dre, będzie dostępny na każdym sprzęcie, a zysk popłynie do Cupertino. Zamiast wyłamywać drzwi (czekać na finał rozmów z wytwórniami, co jest obecnie trudne do zaakceptowania, bo konkurencja nie śpi), zamiast tworzyć coś swojego, Apple „podepnie” się pod markę, która będzie jego własnością. To zmiana strategii, sprytna zmiana, którą na pewno z zadowoleniem przywitają akcjonariusze firmy. Warto przy tym pamiętać, że hegemon na rynku usług streamingowych audio – Spotify – ma ok. 10 milionów płacących użytkowników. Patrząc na rynek, to mało, jesteśmy dopiero na początku drogi prowadzącej do zagospodarowania tego segmentu. Apple zatem wie co robi, kupuje nie tylko gotowe rozwiązania, ale także (równie ważne) czas oraz ludzi. Zarówno Jimmi Iovine jak i Dr. Dre to osoby z doskonałymi układami w branży, osoby które wiedzą w jaki sposób prowadzić ten biznes, z kim rozmawiać, poza tym mający świetne wyczucie na temat trendów, mody, potrafiący łączyć te rzeczy. To bardzo ważne elementy, które same w sobie warte są fortunę.

Połączenie mody, popkultury oraz technologii to spoiwo tej umowy. Zakup Beats może zatem oznaczać dla Apple otwarcie nowego rozdziału w historii firmy i kto wie, czy nie będzie najważniejszym, ważniejszym od tegorocznych premier, wydarzeniem w dziejach korporacji. Tim Cook mówi o komplementarności obu biznesów, o tym że cele oraz metody dojścia do przyjętych zamierzeń są podobne w przypadku Apple oraz Beats. W sumie, patrząc przez pryzmat ekonomii, rynku, trudno się nie zgodzić z takim twierdzeniem. Pozostaje tylko (czy aż) zapytać, na ile Apple uda się wykorzystać sytuację, umiejętnie umiejscowić Beats w konstelacji swoich produktów, usług, tak aby zmaksymalizować efekt. Kto wie, może jedno z kluczowych, nowych urządzeń – hipotetyczny iWatch – będzie bardziej „b” niż „i”? A może po prostu nikt tu nie będzie nikomu wchodził w drogę i faktycznie na rynku będą koegzystować wspólnie, ale jednak osobno, dwie marki… nic się od strony wizerunkowej nie zmieni. To także, bardzo możliwy, choć jakże nudny ;-) mało spektakularny scenariusz. Na pewno Apple otrzyma niezbędne know-how jak rozmawiać z ludźmi z branży muzycznej w taki sposób, aby jak najszybciej wprowadzać zmiany w oferowanych przez siebie (iTunes) usługach. Poza tym, jak wspomniałem, przy zdominowaniu rynku słuchawek za ponad 100-150$ przez Beats, Apple nabyło właśnie prawa do maszynki produkującej pieniądze i jest mocno wątpliwie, czy będzie chciało tutaj coś zmieniać, eksperymentować. Wystarczy nic nie robić, pozwolić osobom z przejętej firmy zajmować się tym, czym do tej pory i liczyć zyski. Pewnie tak to będzie właśnie wyglądało. Od strony marketingowej niewiele, albo zgoła nic się nie zmieni. W Apple Store nadal będą Beats, w innych sieciach nadal będą Beats. Może nowy iPhone 6 otrzyma słuchawki z „b”, co dla niektórych i tak będzie „kopernikańskim przewrotem”? Może (aż) tyle i tylko tyle… ;-)

PS. Jedna rzecz może ulec zmianie – jak już wcześniej napisałem, taki zakup może jeszcze uratować iPoda. I bardzo dobrze…

 

Spotify ma już 40 milionów abonentów – z tego 1/4 płaci regularnie abonament. Kiedy hi-resy?

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
spotify-logo

Przy dziesięciu milionach subskrybentów możemy już mówić o stabilnej, wielkiej bazie konsumentów, którzy wybrali taki właśnie sposób na opłacanie muzyki, którą słuchają na co dzień. Widać, że usługi streamingowe powoli, ale nieubłaganie, wypierają dotychczasowy model oparty na kupowaniu pojedynczych utworów, albumów, co szczególnie powinno martwić Apple ze swoim kramikiem iTunes. Najbliższe miesiące będą przełomowe odnośnie przyszłości konsumpcji muzyki w Internecie  - albo Apple zmieni dotychczasowy model, oferując hi-resy w swoim sklepie, dodatkowo uzupełniając swoją ofertę o usługi abonamentowe, dodatkowo wyposażając najnowsze gen. handheldów w pełną obsługę lepszego jakościowo audio, albo… podzieli los wcześniejszych hegemonów, w rodzaju Napstera, tracąc bezpowrotnie swoją pozycję, udziały na rynku. Fizyczny nośnik stanie się niszą i to taką w retro stylu, co zresztą przyznają obecnie zarówno producenci sprzętu jak i wytwórnie… wycofanie się z produkcji wyspecjalizowanych czytników laserowych (Philips) dowodzi, że ostatecznie żegnamy CDA jako wiodący, czy jeden z głównych nośników muzyki. To już nieodwracalnie przeszłość i tylko patrzeć, jak nowe generacje klasycznych segmentów audio (wzmacniacz plus odtwarzacz) znikną ze sklepowych półek. Właściwie już teraz obserwujemy takie zjawisko – albo wzmacniacze wyposaża się w interfejsy cyfrowe oraz sieciowe, albo odtwarzacze zamiast napędu optycznego otrzymują moduły łączności, aplikacje do sterowania z poziomu handhelda etc. To będzie, czy wręcz już jest główny nurt. Dodajmy do tego zalewające rynek stacje muzyczne, głośniki bezprzewodowe i mamy mniej więcej obraz tego, co się dzieje w branży.

Spotify to niewątpliwie awangarda tych zmian, choć wg. mnie do pełni sukcesu brakuje odważnego otwarcia na (bardziej) wymagających klientów. Na razie jedynie norweski WiMP pozwolił na strumieniowanie w jakości HiFi (kompresja bezstratna) i po dwóch miesiącach korzystania z tej usługi mogę powiedzieć jedno – to nie ma prawa się nie przyjąć, to na pewno zastąpi fizyczny nośnik i to szybciej i w jeszcze bardziej bezwzględny sposób niż downloady. Zwyczajnie, ludzie w końcu zaczną płacić za muzykę określoną, miesięczną opłatę i będą w pełni usatysfakcjonowani. Będą, bo poza dostępem do ogromnej bazy muzyki, otrzymają coś jeszcze, coś czego do tej pory nie mieli – możliwość nieskrępowanego poszukiwania, zaznajamiania się z tym co się dzieje we współczesnej muzyce, możliwość eksploracji tego, jakże ważnego, elementu współczesnej kultury. I będą to mogli zrobić bez żadnych, powtarzam żadnych, finansowych ograniczeń, mając dodatkowo możliwość bezproblemowego korzystania z tych przepastnych zbiorów oraz możliwości poszukiwania, swoistego edukowania na każdym, posiadanym sprzęcie, w każdym miejscu, w każdej chwili. Tego nikt do tej pory nie oferował – nareszcie odpada argument o słabszej jakości, o kompromisach – można wreszcie mieć i to (dostęp, gigantyczną bibliotekę) i to (jakość dźwięku). Dodajmy do tego nowe, atrakcyjne możliwości słuchania czy zapoznawania się z muzyką (profile, playlisty, sugestie, współdzielenie swoich upodobań, pasji itd. itp.) a będziemy mieli pełen obraz rewolucji jaka zachodzi w branży. Tego nie da się powstrzymać i bardzo dobrze, bo może w końcu (może) artyści będą się promować live, podczas tras koncertowych, podczas bezpośredniego kontaktu z publicznością, fanami, w ten sposób weryfikując swoje umiejętności, swoją klasę. To powrót do źródeł, do tego co najistotniejsze.

Muzyka zapisana, oferowana w ramach serwisów będzie „wallem”, fanpagem danego artysty, prezentującym jego dokonania, pozwalając na stały kontakt z twórczością, jednocześnie stanowiąc zaproszenie do kontaktu na żywo. I nie wątpię, że to właśnie ta forma będzie dla nas, odbiorców, najlepsza, najatrakcyjniejsza, pozwoli na pełną swobodę wyboru oraz – właśnie – kontaktu z ulubioną muzyką (oraz aktywnego poszukiwania tego, co w niej najlepsze, najistotniejsze, odnajdywania wciąż na nowo zapisanego w niej piękna). Już teraz to powiązanie widać, już teraz serwisy zaczynają aktywnie promować bliższe relacje słuchacz – artysta, a to tylko z czasem się pogłębi. I nie oszukujmy się, to właśnie taka forma stanie się zapewne obowiązującym standardem w relacjach muzyk – publiczność, bo idealnie wpisuje się w rozwój technologii, w styl życia milionów konsumentów.

Pozostaje więc tylko trzymać kciuki za rozwój tego typu usług i mieć nadzieję, że wytwórnie, przemysł muzyczny, w końcu zrozumiał w czym rzecz, wyciągnął odpowiednie wnioski i wreszcie przestał obrażać się na rzeczywistość, pogodził się z tym co jest. Na muzyce nadal można zarabiać, a systemy abonamentowe mogą (zastępując, wypierając zarówno legalne formy kupowania na własność muzyki, jak nielegalne jej pobieranie), przy swojej popularności przynieść odpowiednio wysokie dochody. W końcu mówimy tutaj o czymś, co finalnie można porównać do płacenia rachunków za prąd, za gaz… może trochę przesadzam, ale tylko trochę, na pewno lwia część konsumentów mając do wyboru niewielką, miesięczną opłatę i dotychczasowe formy dystrybucji, wybierze abonament. To przesądzone i nie ma już powrotu do tego, co było. To co było będzie niszą, modą na słuchanie w stylu retro, wybieraną często z powodów sentymentalnych, a w przypadku garstki, także jakościowych (mam tu na myśli high-end, który twardo obstaje za fizycznymi nośnikami, w którym pliki, strumieniowanie pełni funkcję uzupełniającą, z rzadka zastępując płyty).