Źródła audio potrzebują dobrego prądu. Nie, nie chodzi mi tutaj o kondycjonery za kilkanaście tysięcy złotych, albo kable zasilające grube jak wąż boa warte kilka (a nawet naście) tysięcy… o odpowiednie zasilanie trzeba po prostu zadbać, by umożliwić danemu systemowi odpowiednie warunki działania. To konieczny element, o którym warto zawczasu pomyśleć. Najlepszym rozwiązaniem, nie zawsze niestety możliwym do realizacji, jest osobny obwód dla sprzętu audio. Mamy wtedy pewność, że przynajmniej na poziomie naszej domowej instalacji, nic więcej nie da się już zrobić. Oczywiście to jaki produkt dostarcza nam nasza firma energetyczna to osobna kwestia, coś na co nie mamy de facto wpływu (bywa, że ten produkt jest naprawdę podłej jakości – mam tu na myśli częste wyłączenia, brak stabilności napięcia etc.), jednak we własnym zakresie możemy sporo zrobić, żeby stworzyć optymalne warunki dla działania naszej instalacji audio/video. W przypadku obrazu, rzecz przedstawia się lepiej (to samo dotyczy komputerów) – wystarczy dobra listwa, w przypadku PC dobrym pomysłem jest UPS (chodzi o stabilność zasilania głównie, w mniejszym zakresie bateryjne podtrzymywanie), z audio nie jest tak prosto.
Dlaczego? Ano dlatego, że czułość sprzętu odtwarzającego muzykę na fluktuacje ze strony zasilania jest dużo wyższa, przekłada się na to co słyszymy. W przypadku audio często chodzi o subtelności, im lepszy sprzęt, którym dysponujemy, tym te czasami niewielkie, ale zauważalne elementy składające się na wierniejszy, względnie po prostu bardziej przez nas pożądany kierunek odwzorowania tego co na płycie, czy pliku łatwiejsze do pominięcia, do zatarcia z powodu złego zasilania. Niestety obowiązuje tutaj pewna, żelazna zasada, im gorszy prąd dostarczymy do urządzenia, tym mniej usłyszymy. W przypadku kiepskiej instalacji możemy wręcz nie dostrzec zalet danego urządzenia, całość toru mimo dobrego jakościowo okablowania, kosztownych komponentów zagra dużo poniżej możliwości, zagra po prostu źle. Stąd wielu producentów stosuje w swoich produktach drogie komponenty elektroniczne odpowiedzialne za „dobry prąd”, poświęca wiele czasu, aby sekcja zasilania była na najwyższym możliwym poziomie. To, plus solidna instalacja, gwarantuje optymalne warunki pracy podłączonych urządzeń. W najnowszej recenzji, nie będziemy rozwodzić się nad budową idealnej instalacji (niniejszy wstęp posłużył przybliżeniu tematyki). Skupimy się na zasilaniu po stronie urządzenia, alternatywnym zasilaniu, nietypowym, bo dotyczącym komputera, interfejsu USB oraz PC-Audio. Na rynku obecnie jest całe mnóstwo urządzeń audio zasilanych via komputer, który jako dostarczyciel energii jest tak samo problematycznym źródłem, co gniazdko elektryczne (w aspekcie odtwarzania dźwięku). Winny jest sam sposób przesyłania energii – jednym kablem, z wszelkimi możliwymi konsekwencjami dla sygnału audio (płynącym w tym samym przewodzie), gdzie liczne źródła zakłóceń (płyta główna, własne zasilanie, liczne elementy peryferyjne) mogą w znaczącym stopniu degradować jakość muzyki. Panaceum może okazać się osobny obwód zasilający, lub/i zasilacz, który dostarczy czystą energię do naszego DACa czy konwertera cyfrowego. Takie urządzenie trafiło do naszej redakcji – zapraszam na krótką recenzję zasilacza Tomanek ULPS USB…
Obudowa zasilacza wygląda identycznie jak w przypadku przetestowanych przez nas wcześniej modeli ULPS dla SB Touch oraz rDACa. Jedyna różnica to tylna ścianka, na której znajdziemy „przelotkę” USB, pozwalającą na przesłanie do podłączonego urządzenia energii z zasilacza (który dysponuje znacznie lepszymi obwodami, solidnym trafo, zabezpieczeniami), z drugiej zaś strony popłynie sygnał audio. Innymi słowy jeden kabel podłączamy do pierwotnego źródła, którym jest pecet, drugie złącze służy do podpięcia DACa lub konwertera, zasilanych ze złącza USB. Nieco to komplikuje instalację, ale – jak pokaże nasz test – ma korzystny wpływ na jakość brzmienia. Nie jest to więc bezsensowne komplikowanie sobie toru, wpinanie kolejnej skrzynki, jakieś audio voodoo, ale też chcę już na początku mocno to podkreślić: nasza instalacja musi być na poziomie, nie może być podatna na zakłócenia generowane przez podłączony sprzęt AGD (u mnie, mimo zabiegów z mojej strony, zmywarka podczas uruchamiania generuje w testowanych głośnikach – tych lepszej klasy – nieprzyjemny pik). W idealnych warunkach (wyłączone wszystkie problematyczne odbiorniki, względnie opisana powyżej, osobna linia zasilania dla audio) można dostrzec subtelne, ale wyraźnie zauważalne różnice w jakości brzmienia.
Nasz system odsłuchowy (kursywą zaznaczono kluczowe elementy toru wykorzystane w teście oraz porównaniu):
- Zestaw #1: przedwzmacniacz NAD 1020, NAD T743 (końcówka mocy, kino), kolumny Pylon Pearl (nasz test), kolumny Pylon Topaz (nasz test), kolumny Mordaunt Short 902
- Zestaw #2: aktywne kolumny Microlab Solo 7C (z przetwornikiem Beresford TC-7520)
- Zestaw #3: Zeppelin Air (nasz test)
- Zestaw #4: NAD C-315BEE/C-515BEE (kolumny jw)
- DAC: Arcam rDAC (nasz test), Beresford TC-7520 (nasz test), Matrix i-Mini DAC, FiiO E17 Alpen
- Główne źródła cyfrowe: Squezeebox Touch (muzyka 24/96KHz), laptop z Win 7 (foobar z WASAPI, MediaMonkey + ASIO, muzyka 24/96~192 via USB-SPDIF), MacBook Air (wtyczka Bitperfect + iTunes 24/96~192 via USB-SPDIF)
- Konwertery SPDIF-USB: M2Tech HiFace Two & Matrix USB (nasz test)
- Dodatkowe źródła cyfrowe: PlayStation 3 (dla SACD, BD), handheldy Apple, Toshiba E-1 (HD-DVD)
- Gramofon NAD 5120
- Modyfikacja (opcjonalna) toru analogowego: bufor lampowy DIY
- Wzmacniacze słuchawkowe: Music Hall ph25.2 (nasz test); Musical Fidelity HPA 1
- Słuchawki: AKG K701 (nasz test), Klipsch Image One (nasz test), Sennheiser HD650
- Sterowniki: iPod (nasz test) oraz iPad 2 (nasz test) z odpowiednim oprogramowaniem sterującym
- Okablowanie: Supra (analog, cyfra), Procab (analog – głośnikowe), Klotz (analog) oraz Prolink (cyfra), Belkin (cyfra -> USB)
- Router audio: Beresford TC-7220 (nasz test)
- Zasilanie: Tomanek ULPS for rDAC & SB Touch (nasz test), listwy APC (SA PF-8 oraz Cyberfort 350 z UPS)
Zasilacz przetestowaliśmy z dwoma, przetestowanymi wcześniej konwerterami USB-SPDIF: M2Tech oraz Matrix, jak również z miniaturowym DACiem FiiO E17 Alpen (USB, optyk, koaksial). Jako pierwotne źródło dźwięku posłużył laptop Asusa UL30A oraz MacBook Air, oba komputery pracowały na baterii. Z ciekawości sprawdziłem także tor z wpiętym HTPC Xtreamer Ultra – okazuje się, że w przypadku desktopa dźwięk zyskuje znacznie bardziej na podłączeniu tomankowego zasilacza, niż w przypadku wspomnianych laptopów. Ciekawe. Tłumaczę to tym, że HTPC jest źródłem generującym znacznie większe zakłócenia w obrębie interfejsu USB, szczególnie w przypadku wyciągania dźwięku z komputera. Zresztą nie ma w tym nic dziwnego, w laptopach generalnie jest znacznie większa szansa uzyskania dobrego rezultatu brzmieniowego przy wykorzystaniu interfejsu USB, niż w „przeładowanym” najróżniejszymi interfejsami komputerze stacjonarnym.
Co zatem możemy powiedzieć o brzmieniu, po podłączeniu wyżej wymienionych urządzeń do zasilacza ULPS USB? Dwie rzeczy są tutaj ewidentne – poprawa rozdzielczości, szczegółowości oraz czystość, tło bez zakłóceń. Te dwie sprawy są ze sobą ściśle skorelowane. Im mniej zakłóceń, tym więcej słychać, coś co mogło umknąć, mogło wtopić się w zaszumione tło (szczególna poprawa dotyczyła budżetowego Matriksa!) teraz jest słyszalne, mamy do czynienia z bogatszym przekazem. Zmiany określiłbym jako subtelne (M2Tech), albo – jak to miało miejsce w przypadku Matriksa – wyraźne, jednoznacznie poprawiające jakość brzmienia. Oczywiście problemem jest tutaj cena – budżetowy sprzęt jest tani, jego cena jest na tyle niska, że zakup osobnego zasilacza wydaje się ekstrawagancją. Cóż, jest to na pewno problem od strony marketingowej, choć z tego co wiemy, niebawem Tomanek przygotuje tańszą, pozbawioną drogiej obudowy, wersję swojego zasilacza dla urządzeń USB. Okazuje się, że więcej zyskamy podłączając tańsze, często dysponujące skromniejszymi możliwościami brzmieniowymi urządzenie, co tylko potwierdza to, o czym napisałem wcześniej: zasilanie to bardzo ważny element, którego nie wolno lekceważyć.
Aby określić polepszenie dźwięku, przyrost w tym zakresie po wpięciu ULPS, ważne jest to, na czym słuchamy muzyki. W moim przypadku wgląd w wymienione powyżej, pozytywne zmiany w brzmieniu, najlepiej oddawały słuchawki – w klasyce K701, w pozostałych gatunkach Sennheisery HD650. To właśnie te drugie nauszniki pozwoliły precyzyjnie określić (urządzenie z zasilaczem w torze oraz bez zasilacza) różnice, jakie nastąpiły w brzmieniu. Co ciekawe, tych różnic nie dało się tak łatwo uchwycić słuchając muzyki za pośrednictwem wzmacniacza Music Hall`a, znacznie lepszy efekt zapewniło podpięcie sprzętu Musical Fidelity (HPA 1), porównywalne ze słuchaniem wprost z… dziurki w jednym z przetestowanych urządzeń – przenośnym DACu FiiO. Zastosowanie nieco lichej (z wyglądu) przejściówki USB/jack 3.5mm (+ redukcja z dużego jacka), którą podłączyłem do specjalnego portu w wyżej wymienionym przetworniku, zaowocowało czystym, bardzo rozdzielczym, dokładnym brzmieniem. Podpinając DACa bezpośrednio pod komputer miałem wrażenie, że wszystko jest bardziej ściśnięte, że w brzmieniu pojawia się kompresja, dźwięk się zamyka.
Jak już wcześniej wspomniałem, w przypadku konwertera M2Tech, zmiany były najmniej zauważalne. Być może to efekt bardzo starannego przygotowania urządzenia także pod kątem jego pracy w danym środowisku, gdy konwerter czerpie dane oraz zasilanie z komputera? Być może, tak czy inaczej różnice szły w opisanym powyżej kierunku (rozdzielczość, czystość brzmienia), ale były znacznie subtelniejsze niż w przypadku Matriksa USB. W tym przypadku zmiana była oczywista, łatwo wyczuwalna i jednoznacznie pozytywna. Dźwięk nabrał wigoru, poprawiła się selektywność, zabrzmiało to dużo lepiej. Rzecz jasna, aby się o tym przekonać, warto zadbać o materiał o jak najlepszej jakości. Na mp3 tego nie usłyszymy. Słuchając rozgłośni via Deezer dźwięk prezentował się podobnie, żeby nie powiedzieć identycznie zarówno z wpiętym ULPS, jak i bez niego.
Powracając na krótko do HTPC, jeżeli ktoś chce wyciągnąć dźwięk z takiego komputera, służącego za źródło audio, za pomocą konwertera cyfrowego (co, skądinąd, uważam za bardzo dobry pomysł, lepszy niż podpięcie do DACa via USB) zasilacz Tomanka może w niektórych przypadkach mocno poprawić brzmienie. Jak pokazał przykład z przenośnym DACiem współpracującym z PC via USB, takie urządzenia mogą bardzo zyskać, gdy zapewni się im dobre jakościowo zasilanie. Komputer, generujący wiele zakłóceń, jest tutaj niewątpliwie wąskim gardłem. W przypadku laptopa działającego na akumulatorze sytuacja nie przedstawia się źle, ale już desktop to duże wyzwanie dla kogoś, kto chce widzieć w PC główne źródło dźwięku w systemie.
Podsumowując, opisane powyżej urządzenie sprawdzi się w niektórych scenariuszach, poprawi brzmienie w niektórych systemach. Na pewno zyska na takim połączeniu desktop z wpiętym DACiem (USB) lub konwerterem cyfrowym (polecam!). Oczywiście nie każdy w równym stopniu, zapewne im lepsza klasa sprzętu, tym subtelniejsze zmiany. Zastrzegam jednocześnie, że mogą zdarzyć się urządzenia, które nie zyskają wyraźnie na takim połączeniu. Może się okazać, że zmiany są na tyle subtelne, albo nasza instalacja zasilająca na tyle ułomna, że wpięcie ULPS nie da nam żadnej, wyraźnej poprawy brzmienia, nie zauważymy żadnych korzystnych zmian. To możliwy scenariusz, szczególnie, że w wielu domach instalacje elektryczne wołają o pomstę do nieba. Dla własnego bezpieczeństwa, a także dla stworzenia optymalnych warunków działania dla urządzeń AV warto zainwestować, zmodernizować ten element budynku. Naprawdę warto. Zasilacz ULPS USB to oryginalne urządzenie, mało kto oferuje podobne rozwiązania na rynku. Jako że PC-Audio staje się obecnie wiodącym nurtem w branży audio, jest miejsce dla tego typu usprawnień. Jeżeli Twój tor (wzmacniacz, kolumny, przedwzmacniacz), instalacja elektryczna, okablowanie są dobrej klasy (nie piszę, że są drogie, bo nie o to tu chodzi, raczej o poszczególne elementy, które trzymają poziom, gdzie nie ma słabego ogniwa, czegoś wyraźnie gorszego, kiepskiego, co ma negatywny wpływ na brzmienie), a przy tym stawiamy na PC-Audio w swoim systemie, chcemy grać z pliku, to produkt Tomanka może okazać się cennym uzupełnieniem naszego zestawu audio.
Zasilacz Tomanek ULPS USB
Plusy
– poprawa brzmienia, szczególnie zauważalna w przypadku tańszych przetworników/konwerterów
– solidna, schludna obudowa
– dobrej jakości komponenty
– na tle nielicznej konkurencji, cena nie jest „z kosmosu”
Minusy
– przydałaby się wersja budżetowa (cena współgrająca ze współpracującym sprzętem)
– za duże to akcesorium w stosunku do gabarytów obsługiwanego sprzętu
- nie zawsze odczujemy poprawę… warto o odsłuch przed podjęciem decyzji o zakupie
Autor: Antoni Woźniak
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.