LogowanieZarejestruj się
News

Dzisiaj Sony pokazało coś „wielkiego”: prezentacja PlayStation 4

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
psn-playstation-network

Ten wpis będzie na bieżąco aktualizowany. Mam nadzieję, że dzisiejsza konferencja nie będzie rozczarowaniem, że Sony stanie na wysokości zadania i zaprezentuje oszałamiającą maszynkę do wszystkiego (właśnie do wszystkiego, nie tylko do grania… ). We wcześniejszym newsie informującym o planach Sony, podaliśmy naszą listę życzeń. Ciekawe które z wymienionych funkcji, możliwości będzie obsługiwać nowa Playstacja? Oby większość, szczególnie liczę na bardzo dobrego menagera multimediów z możliwością odtwarzania wszystkiego co popadnie, integracją z dowolnym handheldem i brakiem ograniczeń odnośnie przesyłu obrazu (to akurat raczej pewne, że będzie i 3D i 4K) oraz dźwięku (gęste formaty to minimum, fajnie by było, gdyby Sony uwzględniło możliwość grania DSD, DXD; mam także nadzieję, że poza HDMI będzie TOSLink w opcji „full”, czytaj: przesyłający dźwięk o parametrach 24/192). Czekamy z niecierpliwością na PlayStation4

Aktualizacja: Konferencja rozpoczęła się, po 10 minutach przeszli do sedna. Nowe PS4 to architektura oparta na x86 (rozumiem, co mieli na myśli mówiąc, że teraz sprzęt będzie „dla developerów” – programowanie dla Cella było sporym wyzwaniem), układy od AMD, 8GB bardzo szybkiego RAMu, kontroler z dotykową płytką, duży dysk twardy. GPU to specjalnie zmodyfikowany hardware, który znajdziemy w PC. Innymi słowy wszystkie plotki, przecieki, które ostatnimi czasy wypłynęły, okazały się prawdziwe. Tak właśnie będzie wyglądało nowe PlayStation 4. Więcej w rozwinięciu…

» Czytaj dalej

Spotify debiutuje w Polsce

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
spotify-logo

Szwedzki serwis właśnie wystartował w naszym kraju. Od dzisiaj, tzn. od 11 lutego, użytkownicy w Polsce mogą korzystać z trzech wariantów użytkowania Spotify: 

Pierwszy – darmowy („Free”) umożliwia słuchaczom darmowe odsłuchiwanie muzyki na komputerach i laptopach. Podczas słuchania muzyki wyświetlają się reklamy.
Drugi – „Unlimited” – za 9,99 zł miesięcznie użytkownik pozwala na odsłuchiwanie muzyki bez reklam.
Wreszcie trzeci, najciekawszy, daje możliwość zakupu opcji „Premium” (za 19,99 zł miesięcznie), która umożliwia internautom korzystanie ze Spotify na urządzeniach mobilnych: smartfonach i tabletach.

Spotify jest dostępne dla internautów w przeszło 20 krajach na świecie. W grudniu 2012 roku, globalna liczba użytkowników tego serwisu streamingowego przekroczyła 20 milionów. Daje to Szwedom pierwsze miejsce spośród serwisów świadczących tego typu usługi na świecie. Dla przypomnienia – to już trzeci serwis streamingowy dostępny w Polsce. Obecnie możemy korzystać m.in. z francuskiego Deezera oraz norweskiego WiMP-a. Dzięki konkurencji płacimy mniej (obniżka w Deezerze z 29,99 na 19.99 za premium plus), możemy także w ramach umowy abonamentowej zawartej za pośrednictwem naszego operatora komórkowego słuchać muzyki do woli, dzięki braku naliczania transferu danych przesyłanych podczas korzystania z aplikacji dostępowej.

Recenzja słuchawek ortodynamicznych HiFiMAN HE-400

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
AudioQuest DragonFly (14)

Nowe HiFiMANy HE-400 reklamowane są przez producenta jako słuchawki uniwersalne. W przypadku modeli ortodynamicznych takie stwierdzenie budzi od razu ciekawość, bo można o tego typu słuchawkach wiele napisać, ale nie to że są „uniwersalne”. Nie chodzi tutaj rzecz jasna o repertuar, a odpowiednie źródło/wzmacniacz, zdolne do napędzenia tak trudnych słuchawek, jakimi są modele planarne oraz elektrostaty. Pewnie kojarzycie japońskiego Staksa, który w swoich słuchawkach stosuje energizery, własne wzmacniacze i w praktyce nabywając elektrostaty, od razu w komplecie kupujemy odpowiednią skrzyneczkę (nie to, że nie ma alternatywy, bo jest, choć trudno osiągalna, ale i tak w 99% przypadków mamy „system Staksa” z obowiązkowym , firmowym okablowaniem). Z ortodynamikami jest o tyle podobnie, że też z byle czego nie zagrają, a wyższe modele wręcz wymagają dedykowanych wzmacniaczy.

Do niedawna byliśmy zatem „skazani” na dynamiczne konstrukcje, jednak parę lat temu sytuacja uległa zamianie za sprawą pewnej firmy. Amerykańsko-chiński HiFiMAN zaprezentował przystępne cenowo modele ortodynamiczne (magnetoelektryczne, zwane też planarnymi), które bardzo szybko zdobyły uznanie. Innymi słowy zapaliło się zielone światełko dla tego słuchawek i bardzo dobrze, bo jak to opisywali użytkownicy Staksów (do których porównuję modele planarne nie bez powodu, mają wiele cech typowych dla ww. elektrostatów) możliwości ich ukochanych słuchawek zostawiały wszelkie, tradycyjne modele dynamiczne daaaaleko w tyle. Można polemizować z tym wszelkie (każde generalizowanie ma to do siebie, że jest w jakiejś mierze przesadzone), ale faktycznie słuchając paru modeli u zaprzyjaźnionych melomanów wiedziałem od razu o co im chodzi. To nie było typowo słuchawkowe granie. To był inny świat. Pod wieloma względami lepszy, dający bardziej że tak powiem namacalne doświadczanie muzyki, które kojarzymy z dobrej klasy kolumnami. Po prostu umiejętności kreacji przestrzeni, pełnej niuansów sceny, pokazywania instrumentów „jak żywe”, ich bryły, mikrodetali zrobiły na niżej podpisanym spore wrażenie.

Tak, to faktycznie coś – pomyślałem. Potem udało się posłuchać prawie wszystkich modeli HiFiMANów. Świetne, ale piekielnie trudne do napędzenia, niezwykle wybredne słuchawki, wymagające przygotowania toru „pod nie”. No i w końcu pojawił się wspomniany model HE-400, „uniwersalny”, który – jak zachwalano – zagra nawet z takim iPodem. Dobra, pomyślałem, zobaczymy co zostanie z tego „ortodynamicznego grania”, względnie jak bardzo producent naciąga rzeczywistość, mówiąc o nowym modelu, że można go podpiąć pod każdą dziurkę. Co się okazało? Odpowiedź znajdziecie poniżej, czytając naszą najnowszą recenzję HiFiMANów HE-400. Zapraszam do lektury!

» Czytaj dalej

Sony 20 lutego pokaże… nowe PS4? Nasza lista życzeń

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
PlayStation-Orbis

Ma to być coś dużego, coś co na nowo zdefiniuje markę Playstation. Taka zapowiedź raczej jednoznacznie wskazuje na bohatera – oczekiwanego następce obecnej od 6 lat PS3. Być może stymulująco na Sony podziałała zapowiedź premiery na E3 konkurencyjnego Xboksa Next (720). To największy rywal i chyba największe wyzwanie dla Sony oraz jej PS. Nowy model ma otrzymać układy AMD (zarówno CPU jak i GPU), ma wykorzystywać (wciąż) napęd Blu-ray, poza tym niewiele więcej na jego temat wiadomo. Pojawiły się pogłoski o położeniu akcentu na „social games”. Co to konkretnie oznacza, trudno obecnie powiedzieć, jednak taka informacja ma wskazywać pośrednio, że firma nie ma zamiaru aż tak mocno (jak w przypadku poprzedniczki) stawiać na jak największą moc obliczeniową (choć nieoficjalnie będzie szybsza od nowego Xboksa) oraz bardzo rozbudowane wyposażenie. Generalnie ma być to sprzęt przystępny cenowo, pozwalający (także) na mocno niezobowiązującą rozrywkę (casual gamers ;-) ). Ok, ale my nie chcemy tutaj pisać o graniu w gry (o tym, na marginesie), a raczej o graniu muzyki oraz możliwościach wizyjnych, integracji z domową elektroniką etc. PS3 ma spory potencjał w tej materii, choć wiele rzeczy mogłoby wyglądać lepiej. To znaczy miało, bo z każdym kolejnym wypustem ograniczano sprzęt funkcjonalnie (np. od trzeciej gen. brak obsługi SACD). Tego Sony robić nie powinno, a w najnowszym modelu zamiast się cofać, należałoby pójść naprzód! Jako, że nowa konsola ma być wyposażona nadal w czytnik optyczny (Blu-ray) mam nadzieję, że da się odtworzyć za pomocą nowej plejstacji „wszystko” (no właśnie wszystko, a nie z generacji na generację jw ograniczać sprzęt funkcjonalnie). Nasza lista życzeń, zarówno takich ogólnych, jak i konkretnie pod kątem multimediów poniżej.

» Czytaj dalej

Schiit Asgard – recenzja wzmacniacza słuchawkowego zza Atlantyku

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Schiit Asgard (14)

Luzackie podejście do tematu nie jest w sumie niczym oryginalnym, choć zaserwowane w odpowiedni sposób, wywołuje w nas zazwyczaj pozytywną reakcję. Brak bufonady, marketingowej papki to coś, czego podświadomie oczekujemy, wiedząc, że w 95% przypadków to co na papierze (papier wszystko zniesie ;) ) to często bujdy na resorach. W przypadku Schiit`a dokonałem gruntownego rozpoznania, sprawdzając co piszą inni, jakie opinie mają użytkownicy oraz… ludzie, z branży, wreszcie  inżynierowie (oj tych to mało kto lubi – mam tu na myśli producentów oraz dystrybutorów, a także – niestety – niektóre massmedia). Wspominałem o Amerykanach parę razy na łamach HDO, pozytywnie odnosząc się do polityki nie wciskania kitu (patrz niska cena, patrz tanie kable) oraz zdrowego dystansu do tego, co serwuje branża audio (niech będzie – stereotypowo) oraz dystansu do samych siebie. Czy jednak ten dystans nie dotyczy także samego, produkowanego przez Schiit Audio sprzętu? Niska cena, brak wysokiej marży (powiedzmy sobie uczciwie, w przypadku branży kablarskiej oraz niektórych firemek z kategorii tzw. high-endu chodzi o zwyczajne złodziejstwo, wciskanie za bajońskie sumy rzeczy nie wartych nawet ułamka tego, co krzyczą) to jeszcze nie powód, by oferować coś, co działa nie tak jak powinno, ma wady etc.

Zabrzmiało groźnie? Ano zabrzmiało i miało zabrzmieć. Napisałem to wszystko, bo historia jaką tu przedstawię wcale nie musiała zakończyć się happy-endem. Na szczęście, okazało się że problem został rozwiązany. Schiit Asgard to wzmacniacz, który po pierwsze jest tani (tak, 250$ to naprawdę niska cena, biorąc pod uwagę materiały oraz zastosowane rozwiązania), po drugie może stanowić z niektórymi słuchawkami  sprzęt docelowy, po trzecie wymaga od użytkownika pewnego …BHP, o czym oczywiście wspomnę w recenzji, dodatkowo mocno podkreślając akapit o „dobrych zasadach użytkowania”. Wartość tego mini poradnika będzie tym większa, że w pewnym zakresie dotyczy każdego wzmacniacza słuchawkowego, warto więc te porady zastosować w codziennym użytkowaniu. No dobrze, nie będę przedłużał w nieskończoność wstępniaka – oto moja opinia na temat Schiita, Asgarda oraz parę uwag, które mam nadzieję komuś się przydadzą, a może nawet kogoś uchronią przed utratą często nietanich słuchawek… Zapraszam…

» Czytaj dalej

AudioQuest z grającym pendrivem… recenzja DragonFly

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
AudioQuest DragonFly slider

Postęp w PC Audio jaki dokonał się w ostatnich paru latach jest ogromny. Wcześniej praktycznie wszystko stało w miejscu, to znaczy jedna – znana wszystkim firma – na C. wypuszczała co jakiś czas nowe karty dźwiękowe, ktoś tam próbował z gigantem konkurować i to w praktyce tyle, co można powiedzieć o muzyce z peceta. Nikt nie traktował komputera jako rasowego źródła audio, owszem w studiach, w profesjonalnych zastosowaniach taki sprzęt od dawna funkcjonował, ale rynek masowy był jw. zdominowany przez produkty jednego producenta, produkty które miały przede wszystkim być kompatybilne z najnowszymi grami, z bibliotekami MS. Od chwili popularyzacji grania z pliku sytuacja zmieniła się diametralnie.

Zmiany wymusił przewrót kopernikański w dziedzinie dystrybucji. Ten zresztą przez cały czas się dokonuje. Dzisiaj jest już dla wszystkich oczywiste, że muzykę będzie kupowało się, słuchało się za pośrednictwem Internetu. Komputer awansował do roli głównego źródła, stał się dość nieoczekiwanie punktem odniesienia – wszystko za sprawą wspomnianych zmian w zakresie dystrybucji oraz łączności z siecią. Co prawda pojawiły się wyspecjalizowane urządzenia, będące alternatywą dla PC – odtwarzacze strumieniowe audio – ale na razie nie zdobyły większego uznania, być może za sprawą dość wysokich cen, czasami niedopracowanego firmware (przykładowo, często spotykany brak trybu gapless, poza tym mniejsze możliwości konfiguracyjne od komputera). Patrząc na rynek, na to co jest obecnie standardem, na to co pokazują przy okazji imprez branżowych producenci, dystrybutorzy sprzętu widać wyraźnie, że komputer zdominował temat cyfrowego audio, stał się głównym źródłem muzyki odtwarzanej z pliku.

Setki przetworników C/A, w tym dedykowanych do współpracy z PC, które pojawiły się na rynku jednoznacznie wskazują „z czego się gra”. W przypadku wyspecjalizowanych DACów, właściwie mówimy o zewnętrznych kartach dźwiękowych. Innymi słowy nagle, myślę że dla niektórych dość zaskakująco (tak, mam tu na myśli firmę Creative – w końcu od ładnych paru lat dział marketingu tej firmy starał się promować muzyczne aspiracje firmowych dźwiękówek), pojawił się ogromny wybór, nowy segment rynku. Rzecz jasna szybko stało się jasne, że skonstruowanie dobrze brzmiącego urządzenia nie jest proste. Kluczowy interfejs – USB – to spore wyzwanie, coś co nadal stawia duże problemy w implementacji. Jitter, transfer adaptywny/asynchroniczny, filtry, sampling… droga do dobrego brzmienia to wyzwanie, innymi słowy stworzenie sprzętu dobrze grającego z komputera to nie błahostka. Z tym większym zaciekawieniem rozpocząłem testy czegoś, co w pierwszej chwili nasunęło dość oczywiste skojarzenia z przenośną pamięcią flash, popularnym pendrivem. Takie coś ma zagrać? Przemknęło mi przez głowę. Po założeniu słuchawek (później także podpięciu głośników) szybko wyzbyłem się wątpliwości. O cholera! Postęp w dziedzinie PC Audio nie tylko jest faktem, ale ten postęp jest – patrząc przez pryzmat przetestowanego DragonFly`a – faktycznie gigantyczny. Zaintrygowani? Zapraszam zatem do lektury, sam muszę się jeszcze od czasu do czasu uszczypnąć, korzystając z tego „pendraka” w torze.

» Czytaj dalej

Wyniki konkursu świąteczno-noworocznego HD-Opinie!

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
klipsch_image_one

Tak jak pisałem, sporo odpowiedzi było poprawnych, choć po przeanalizowaniu wszystkich nadesłanych okazało się, że wielu osobom trochę się pospieszyło i nie odpowiedziały w sposób kompletny na zadane pytania. Dlaczego pospieszyło? Bo dotyczy to pytania z cyklu „zapuść wyszukiwarkę artykułów”, pytania numer 2, gdzie trzeba było napisać m.in. o czterech wyróżnieniach dla DACa Mini-i Matriksa oraz, dodatkowo, w „dwójce” niektórzy pominęli konwerter cyfrowy USB-SPDIF. Pytanie pierwsze (drenaż baterii) oraz trzecie (co się dla nas najbardziej liczy: muzykalność, emocje, wokal) nie sprawiły większych problemów. Jak wcześniej wspominałem, większość z Was trafiła bez pudła z odpowiedziami na zadane przez nas pytania 1-3. Brawo. Dla nas to znak, że w kolejnych konkursach musimy zawiesić poprzeczkę nieco… wyżej ;-) . Natomiast na bonusowe pytanie najpełniejszą odpowiedź udzielił Pan Sebastian Skrobek i to jemu postanowiliśmy przyznać dodatkową nagrodę – komputer HTPC Xtreamer Ultra.  Nie tylko określił precyzyjnie na czym polega zjawisko, dlaczego należy z nim walczyć, ale także zadał sobie trud sprawdzenia którego marca (w minionych latach) DRD był obchodzony (i kiedy będzie w br). Brawa za skrupulatność. Bardzo cieszymy się z odzewu, z wielu życzeń oraz z wyrazów sympatii. Na pewno w przyszłości możecie spodziewać się kolejnych konkursów na HD-Opinie z atrakcyjnymi nagrodami. No dobrze, zwycięzcę multimedialnego peceta wymieniłem, a gdzie reszta szczęśliwców? Wystarczy kliknąć „w czytaj dalej”, aby się dowiedzieć, do kogo tym razem uśmiechnęło się szczęście!

» Czytaj dalej

Sennheiser Momentum – inny wymiar przenośnego grania

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Sennheiser Momentum (7)

Niejednokrotnie pisaliśmy  o gigantycznym wzroście zainteresowania mobilnym odtwarzaniem muzyki. Słuchawki przenośne stanowią obecnie jeden z najbardziej dynamicznie rozwijających się segmentów rynku audio. Źródłem muzyki jest odtwarzacz przenośny, urządzenie dysponujące zazwyczaj niewielką mocą na wyjściu słuchawkowym, małą efektywnością, do tego różnie, niekoniecznie dobrze, przygotowane do odtwarzania muzyki (wewnętrzne układy, które w dobie ciągłej miniaturyzacji oraz konieczności zachowania jak największej energooszczędności, wcale nie są dobierane po kątem dobrego brzmienia). Generalnie dobre przenośne nauszniki muszą cechować się niską impendancją, wysoką efektywnością, muszą być także wygodne. Wygoda w tym wypadku nie tylko oznacza brak uczucia zmęczenia po założeniu słuchawek, ich dłuższego użytkowania – to także takie cechy, jak: brak przenoszenia dźwięków ze strony kabla oraz otoczenia, solidne umiejscowienie słuchawek na głowie, lekka, kompaktowa oraz wytrzymała konstrukcja… W przypadku sprzętu domowego, nie trzeba aż tak bardzo zwracać uwagi na wagę (oczywiście nie przesadzając – w końcu bardzo ciężkie słuchawki są po prostu męczące, niewygodne), zazwyczaj nie ruszamy się z miejsca odsłuchowego (fotela, kanapy…) więc tłumienie dźwięku z zewnątrz czy przesuwanie kabelka nie będą stanowiły większego problemu. Jak widać, skonstruowanie dobrych słuchawek „na wynos” wcale nie jest proste. Do tego powinny one dobrze brzmieć. Dobrze, czyli w sposób nie odbiegający od niezłych słuchawek dynamicznych podpiętych do domowego systemu stereo.

Ktoś zapyta: po co? Nie jest to wcale takie bezzasadne pytanie. W końcu mobilne granie kojarzy się głównie z mp3, ze streamingiem… innymi słowy ze stratną kompresją. W takim wypadku może w ogóle nie warto się wysilać, może wystarczą zwykłe pchełki za 20 złotych? Wszystko zależy od naszych preferencji. Jeżeli słuchamy głównie skompresowanych stratnie plików, często korzystamy z radia internetowego to faktycznie zakup bardzo dobrych, a więc nietanich, słuchawek przenośnych trochę mija się z celem. Różnice będą niewielkie (niektóre strumienie o jakości 320kbps z radia np. stacji Linna czy abonamentów premium w serwisach streamingowych), albo zgoła żadne (większość tego typu źródeł). Silna kompresja, oznacza że docenimy wygodę, wysoką jakość wykonania ale brzmienie nie ulegnie automagicznej poprawie. Będzie lepiej, ale nie będzie to przepaść. Co innego, gdy w naszym przenośnym odtwarzaczu zagoszczą pliki skompresowane bezstratnie, albo wręcz bez kompresji, w tym materiał hi-res. Tutaj różnice będą wyraźnie zauważalne, będzie można szybko przekonać się o zaletach lepszych nauszników. Podsumowując, jeżeli macie muzykę o wysokiej jakości, zapisaną w pamięci przenośnego urządzenia to tytułowe Sennheisery Momentum będą czymś, co może Was zainteresować. Słuchawkami, które pozwolą wydobyć to co najlepsze ze źródła, nawet tak niedoskonałego jak typowy smartfon. Wyspecjalizowane, drogie odtwarzacze przenośne hi-res to margines, bardzo ciekawy margines – do takiego sprzętu można podpiąć także „stacjonarne” modele, uzyskując efekt zbliżony do toru ze wzmacniaczem słuchawkowym oraz innymi, typowymi komponentami audio. Zebraliście wszystkie FLACzki, AIFFy oraz WAVy w pamięci urządzenia, w efekcie chcecie uzyskać lepszą jakość z dziurki w telefonie czy PMP? Jeżeli odpowiedź brzmi „tak”, to nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zaprosić do lektury…

» Czytaj dalej

Główne trendy na CES 2013

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
CES 2013

Co będzie wyznaczało główne kierunki rozwoju branży? Jaka będzie przyszłość elektroniki użytkowej? CES zazwyczaj stanowi zwierciadło, w którym odbija się „to co będzie”. Czasami jest to krzywe zwierciadło (złośliwi mówią o „premierach CES”, prototypach które nigdy nie trafią na rynek, albo pojawią się w zupełnie innej formie, czasami parę lat po „debiucie”). To prawda, jednak to właśnie podczas największej imprezy branżowej, widać pewne kierunki, trendy które będą nadawały ton, będą kierunkowskazem dla producentów, inżynierów oraz… działów marketingu. W tym roku widać było wyraźnie zapowiedź paru ważnych zmian – niektóre są następstwem wprowadzenia określonych technologii, parę można uznać za nowatorskie. Nadal ważnym elementem, spoiwem całego domowego systemu rozrywkowego, jest telewizor. Jak niejednokrotnie pisałem, ten hub łączący wiele funkcji, usług, urządzeń, wciąż stanowi bazę, fundament choć jego podstawowa funkcja – oglądanie telewizji – zaczyna schodzić na dalszy plan. Zapowiedź wejścia na rynek dystrybucyjny Intela, plany Microsoftu, ciągle zapowiadany „telewizyjny” produkt Apple, ofensywne działania Samsunga (developerzy, głupcze!) mogą mieć decydujące znaczenie dla przyszłości medium, na którym wielu – w dobie ekspansji Internetu – stawiało krzyżyk. Ludzie nadal oglądają telewizję, nadal korzystają z telewizora w – nazwijmy to – tradycyjny sposób. Oczywiście całość podlega ewolucji, głównie za sprawą wprowadzenia interaktywności (przede wszystkim komunikacji w czasie rzeczywistym) oraz możliwości oglądania materiałów telewizyjnych na ekranie handheldów. Z tym, że wydaje się, że mówimy tutaj o dwóch różnych modelach konsumpcji treści. W przypadku handheldów jest to model aplikacyjny, oparty na usługach „na życzenie”, oglądanie na żywo to w sumie margines. DVB-H się nie przyjęło, króluje streaming – IPTV. W przypadku telewizora to dodatkowa opcja, która być może stworzy nową jakość, w sytuacji gdy operatorzy, dystrybucja, cała branża uzgodni i uporządkuje rynek, uprości licencje… wtedy, model bez ramówki, model „a la carte”, stanie się realną alternatywą, być może zmieni oblicze telewizji jako takiej. Nie należy jednak ulegać zbyt daleko idącemu entuzjazmowi – w jednym z ciekawych artykułów, jakie się ostatnio ukazały w sieci, widać wyraźnie że całość może być problematyczna od strony użytkownika, może być po prostu dość kosztowna. Tak czy inaczej telewizor pozostaje w centrum uwagi, na razie nic nie zdetronizowało odbiornika, mimo tych wszystkich internetowych, mobilnych rewolucji…

Aktualizacja: Nasz wpis uzupełniliśmy o projekty (gogle VR: Oculus Rift, inteligentne zegarki, „socjalno-streamingowe” głośniki…) małych, nieznanych developerów. Niektórzy piszą o „ukradzeniu imprezy przez Kickstartera”. Historia zna wiele przykładów bardzo interesujących projektów, które przepadły. Warto też pamiętać, że nowe idee, pomysły powstające w ramach mecenatu Internautów to inna skala – tu nie sprzedaje się setek tysięcy, milionów urządzeń, sprzedaż rzędu kilkudziesięciu tysięcy jest wielkim sukcesem. Tak czy inaczej, faktycznie najciekawsze, najoryginalniejsze rzeczy pokazali ci, którzy zaczynali (często nadal w nim są) od garażu. Czy przełoży się to na popularyzację pokazanych pomysłów? Zobaczymy… » Czytaj dalej

Musical Fidelity M1 HPA – recenzja mocarnego wzmacniacza słuchawkowego

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Musical Fidelity M1 HPA (1)

Popularność słuchawek to stały trend w branży audio. Ten segment stanowi jeden z najbardziej dynamicznie rozwijających się elementów rynku audio, a gigantyczny wzrost zainteresowania związany jest przede wszystkim z handheldami. Dzisiaj praktycznie każdy producent, nawet ten kojarzony tylko z elektroniką, albo tylko z kolumnami, ma albo właśnie wprowadza do swojej oferty jakieś słuchawki. Trudno się dziwić – ludzie kupują na potęgę, w zabieganych czasach głównie korzystają ze sprzętu przenośnego, a do tego dzisiaj muzyka podąża za nami – nierzadko mamy swoją kolekcję w chmurze, korzystamy z serwisów streamingowych, słuchamy radia internetowego… To wszystko nie kojarzy się co prawda z wysoką jakością dźwięku (króluje kompresja stratna i do momentu wynalezienia znacznie wydajniejszych sposobów zasilania mobilnej elektroniki nic się tutaj nie zmieni), jednak (na szczęście) ma przełożenie na bardziej, że tak powiem, ambitny rynek słuchawkowy. Ludzie poza przenośnymi modelami, częściej decydują się na zakup czegoś lepszego do domu, czy biura, rośnie sprzedaż nauszników, które mogą zastąpić w systemie kolumny. No właśnie, zastąpić kolumny – gdy brakuje czasu, czasami warunków żeby w spokoju „odpalić” system, wiele osób (widzę po znajomych) decyduje się na słuchawki, na wręcz rezygnację z dotychczasowego zestawu stereo, względnie planów zakupu nowych głośników.

I tu na scenę wkracza element, bez którego takie ambitniejsze słuchanie za pomocą słuchawek, jest trudne do zrealizowania (większość odtwarzaczy, czy przedwzmacniaczy zazwyczaj będzie ograniczeniem dla wysokiej klasy nauszników). Chodzi o dedykowane wzmacniacze słuchawkowe, będące urządzeniami stworzonymi głównie po to, by wydobyć ze słuchawek wszystko co najlepsze. Ich konstrukcja jest specjalnie przygotowana pod kątem współpracy z (w praktyce) dowolnym modelem słuchawek dostępnych na rynku. Oczywiście, wśród tego typu urządzeń także obowiązuje pewna hierarchia, poza tym często konstrukcje tego typu wyposaża się w dodatki – a to DAC, a to pre, czasami jest to mocno rozbudowany sprzęt. Do tego różne techniki wzmacniania sygnału: tranzystorowa, lampowa oraz hybrydowa, modele kompaktowe i takie, które gabarytami będą przypominały solidny piec (no może przesadzam, ale niektóre są całkiem duże, a w końcu to „tylko” do słuchawek). Jest w czym wybierać. Gdy już kupimy wymarzone, dobrej klasy nauszniki warto rozejrzeć się za czymś, co pozwoli wykorzystać ich umiejętności brzmieniowe. Wzmacniacz słuchawkowy jest wg. mnie po prostu koniecznością. Jedną z propozycji jakie są dziś dostępne na rynku jest przetestowany przez nas Musical Fidelity M1HPA. Urządzenie należące do najtańszej serii „desktopowej” (niżej w hierarchii mamy serię V), z których można zbudować całkiem sensowny system, zajmujący mniej miejsca od typowego zestawu, dodatkowo gotowy na internetową rewolucję (odtwarzacz strumieniowy M1 CliC). Jak sprawdza się tytułowy wzmacniacz? Sprawdźmy… zapraszam do lektury!

» Czytaj dalej