LogowanieZarejestruj się
News

Najbliższe publikacje: Audeze LCD-3, nowe Pylon Pearl Monitor oraz FiiO X1

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Calyx-M

Takie mamy plany na najbliższe kilkanaście dni. Zakres tematyczny jak widać mocno urozmaicony, a w okresie świątecznym (będzie trochę czasu, to nadrobimy zaległości) z innej, handheldowej beczki – Pebble, iPad Air 2 oraz niespodzianka, coś o czym kiedyś wspominaliśmy, ale trzeba było poczekać aż rzecz przestanie być ciekawostka (podobnie jak z Pebble poniekąd), a stanie się ciekawym uzupełnieniem klasycznych interfejsów komputera osobistego, uzupełnieniem dla myszy, gładzika oraz klawiatury. Mam także na tapecie dwa artykuły dotyczące urządzeń już przez nas opisywanych, a które po odpowiednich modyfikacjach mogą z powodzeniem stanowić główne źródła cyfrowe – chodzi rzecz jasna o Squeezeboksa Touch oraz tablet PC odpowiednio zoptymalizowany pod audio. Nie będą to literalnie testy (zresztą, w przypadku SB takowy się u nas pojawił), a artykuły opisujące co można osiągnąć, wykorzystując starsze, albo nietypowe rozwiązania na polu plikowych źródeł muzyki.

Poza tym możecie spodziewać się zapowiedzi zupełnie nowych produktów – trafią do nas niebawem m.in. odtwarzacz osobisty Calyx M (odpowiednik DAPów Astell & Kern), system streamingowy / multiroom VOCO oraz bardzo eleganckie radyjko, odtwarzacz strumieniowy Revo SuperConnect. Opiszemy także wzmacniacz słuchawkowy FiiO E11K oraz słuchawki dokanałowe Westone UM 20 Pro. Zobaczymy także ile wart jest stylizowany na gitarowy piecyk głośnik bezprzewodowy Marshalla (na marginesie z tym Marshallem to akurat ma to tyle wspólnego, że ktoś tu wykupił prawo do marki, ale mniejsza…). Będzie także problemowy tekst o najlepszych odtwarzaczach softwareowych pod MacOSa, sprawdzimy programy na iMaku, wyposażonym w interfejs M2Techa. Dodatkowo sprawdzę i porównam jakość muzyki odtwarzanej bezprzewodowo z AirPlay,a @ AirPort Express /D3020 vs. transmiter Nuforce TXu/AirDAC/D3020 vs DLNA @ DS110j/Audio Station -> USB -> wzmacniacz D3020. Będzie to chyba jedyne takie porównanie w sieci, popularnych oraz nietypowych sposobów strumieniowania muzyki z komputera. Jako, że jw. mam testować system streamingowy / multiroom VOCO (mam także, do porównania, rozwiązania Sonosa) będzie można wyrobić sobie opinię na temat dostępnych na rynku rozwiązań (sporo na ten temat pisaliśmy wcześniej, vide teksty o Squeezeboksach, urządzeniach audio obsługujących lepszą jakość via BT (aptX) etc.).

Wreszcie na zakończenie tej wyliczanki, warto napisać coś o materiale źródłowym. Pojawi się u nas krytyczny artykuł o bardzo niesatysfakcjonującej (delikatnie rzecz ujmując) jakości nagrań cyfrowych oraz nowych wydań na fizycznym nośniku (czarna płyta). Najnowsze płyty potrafią skutecznie zniechęcić do kolekcjonowania muzyki na winylach, piszę to ze smutkiem, bo widzę że niektórzy zwyczajnie postanowili zarobić nieuczciwie pieniądze, oferując lichy produkt, często taki, który nadaje się tylko do reklamacji, do kosza. Wydania z kiepskiej jakości źródła plikowego (tak, tak kompresja stratna się kłania, koszmar!), fatalne nacinanie krążka, skutkujące takimi trzaskami, że przechodzi ochota na słuchanie po przesłuchaniu pierwszego utworu, fatalna jakość utworów kończących daną stronę płyty etc. etc. etc. Naprawdę można się nieźle wkurzyć! I to wszystko nie w ramach ruletki typu płyta po milionie odtworzeń, w stanie tragicznym, za pięć złotych sztuka, tylko nowe, zupełnie nowe wydania, gdzie za krążek życzą sobie sto, albo więcej złotych. Tak to niestety, nierzadko, wygląda….

Słuchawkowy system marzeń: HiFiMan EF6 & HE-6

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Audeze LCD3 & HiFiMAN HE-6_4

Przychodzi taki moment w życiu melomana, audiofila, wielbiciela bezkompromisowej jakości, kiedy musi dokonać wyboru, zdecydować się na coś, co – nazwijmy to umownie – będzie stanowiło system docelowy, coś z „czym będzie żyć”, będzie TYM zestawem, sprzętem który zostanie, który nie będzie ofiarą ciężkiej, niektórzy powiedzą nieuleczalnej choroby „audiofilia nervosa” drenującej portfel, często uniemożliwiającej skupienie się na tym co najważniejsze (na słuchaniu muzyki), przypominającej beznadziejną pogoń za ciągle uciekającym króliczkiem. Nie ma rzecz jasna nic złego w poszukiwaniach, w eksperymentowaniu, w zmianach, tyle tylko że w końcu można trafić na takie produkty, które stanowią kres, stanowią finalny, skończony, idealny zestaw, dla którego trudno znaleźć alternatywę, zamiennika, coś co będzie grało lepiej.

W przypadku toru słuchawkowego, bo o nim będzie mowa, szczęście w nieszczęściu polega na tym, że zamiast wydawać grube dziesiątki tysięcy złotych (albo i więcej), na high-endowy system marzeń, „wystarczy” suma nastu tysięcy aby ten, opisany powyżej kres, osiągnąć. Oczywiście nie każdy zgodzi się z takim wyborem, nie każdy zdecyduje się na TEN system, nie dla każdego takie słuchawki (wraz ze wzmacniaczem) będą tym, czego szukają… to naturalne, w pełni zrozumiałe, jednak to, co oferuje HiFiMAN jako swój topowy system słuchawkowy dla wielu będzie kresem poszukiwań, będzie dokładnie tym czego szukali, ideałem dla osób pragnących uzyskać najlepszy efekt w reprodukcji muzyki odtwarzanej na słuchawkach. Jasne, że wielka „szafa”, gigantyczny, „zwalisty” EF-6 może okazać się (forma) nieakceptowalny dla kogoś, kto chce kompaktowego, dopasowanego (do biurka, gabinetu, salonu) sprzętu. Jasne, że na rynku są porównywalne jakościowo, a w niektórych aspektach lepsze słuchawki od planarnych HE-6. Jasne. Tyle tylko, że ten zestaw, to połączenie według mnie może być dokładnie tym, co dla melomana, audiofila, wielbiciela bezkompromisowej jakości stanowi ideał, najlepsze rozwiązanie, docelowy system słuchawkowy, który wraz ze źródłami prezentującymi podobny poziom (tutaj, w dobie plików, komputerów, źródeł cyfrowych wybór mamy przeogromny) będzie wiernie służył właścicielowi aż do chwili, gdy ktoś przejmie pasje, po ojcu, dziadku, chcąc zasmakować w bezkompromisowej jakości.

Tak, EF6 z HE-6 tworzą razem synergetyczny, kompletny zestaw przenoszący nas do innego, lepszego świata i nie ma tutaj ani grama przesady – tak to po prostu wygląda. Normalnie wstępniak nie stanowi peanu, wychwalającego pod niebiosa opisywanego produktu, zestawu, to sobie rezerwujemy zazwyczaj na koniec, na podsumowanie, na wnioski. Tym razem jest, jak widać, inaczej, bo też w zakresie słuchania muzyki na nausznikach tytułowy system definiuje według mnie to, co jak powyżej napisałem, może stanowić „zestaw z którym będziemy żyć”, coś co w najlepszy możliwy sposób dostarczy do naszych uszu muzykę. Rzecz jasna warto byłoby poniżej skonkretyzować, opisać czym owa doskonałość jest, pochylić się nad rozwiązaniami technicznymi założyciela, właściciela firmy oraz głównego inżyniera, twórcy opisywanego zestawu – Dr. Fang Bian. Zapraszam do lektury, do zapoznania się z opisem konstrukcji oraz brzmienia zestawu, zaznajomienia się z nietypowym (nie będziemy się powtarzać, to raz, a dwa – nieco inaczej podsumujemy zalety i wady opisywanego sprzętu) zakończeniem naszej najnowszej publikacji…

» Czytaj dalej

W redakcji: wzmacniacz przenośny E11K, dokanałówki Westone UM 20 PRO

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Tytułowe E11&UM20PRo

Odtwarzacz X1 to nie wszystko co do nas dotarło z Warszawy. Wzmacniacz przenośny E11K Kilimanjaro2 firmy Fiio to jedna z najciekawszych konstrukcji tego typu, jakie można obecnie spotkać na rynku. Dokanałówki Westone UM 20 Pro to dwuprzetwornikowa wersja profesjonalnych monitorów z serii IEMów, które już u nas zagościły, które przetestowaliśmy na naszych łamach (patrz test UM 30 Pro). Bardzo wysoka ocena wyższego modelu, wręcz entuzjastyczna, w jakiś sposób sugeruje co nas czeka w przypadku 20-ek… tzn. po założeniu miałem podobne spostrzeżenia: ALE TO JEST WYGODNE. To zwyczajnie najlepsze z dokanałówek odnośnie wygody, ergonomii jakie miałem okazje użytkować. Wspominałem, że nie jestem fanem dokanałowych słuchawek, zwyczajnie preferuję modele nauszne, ale w tym wypadku „jestem kupiony”, to naprawdę mistrzostwo dopasowania. Z dobrze dobranymi gumkami można te Westony traktować jako alternatywę dla customów. To jeden z kluczowych aspektów użytkowych dla tego typu produktów, według mnie równie ważny co walory soniczne. Przy czym także w tym aspekcie seria UM wypada zacnie, trójprzetwornikowy model grał pięknie, zobaczymy jakie różnice w brzmieniu zaserwuje wersja z dwoma przetwornikami. 

Odnośnie E11K, to nie jest to pierwszy wzmacniacz słuchawkowy od FiiO jaki testujemy. W przypadku wcześniej przetestowanych urządzeń miałem pewne zastrzeżenia do brzmienia, a konkretnie, miałem zastrzeżenia do „cyfrowego nalotu” jaki dało się zauważyć, do chłodu, do braku emocji. Z drugiej strony precyzja, czystość brzmienia, umiejętności kreowania całkiem sugestywnej przestrzeni, sceny, stanowiły mocne punkty przetestowanych konstrukcji. Czy E11K zagra inaczej, w innej manierze, bardzo jestem ciekawe jak to wypadnie „w praniu”? Sprawdzę to, skonfrontuję, mając w zanadrzu nie tylko X1, ale także DAC/AMPa E07K Andes (który służył nam kiedyś dzielnie, którego przetestowaliśmy na HDO – teraz udało się wypożyczyć inny egz. do porównań). Na tapecie mam także E12 Mount Blanc, dużo droższy, topowy że tak powiem, przenośny AMP ze stajni FiiO – jak widać sprawdzimy najnowszy asortyment tego producenta. Poniżej parę zdjęć przestawionych powyżej produktów…

» Czytaj dalej

Testujemy odtwarzacz przenośny FiiO X1… następcę iPoda Classic

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
x1main

Następcę? Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. To według mnie świetny produkt! Sprzęt trafił do mnie dzisiaj rano, a już mi przypadł do gustu. Po pierwsze za sumę 449 złotych (w przedsprzedaży nawet 399zł!) otrzymujemy bardzo dobrze wykonany, DOPRACOWANY, produkt. Jest tu funkcjonalne menu, bardzo wygodne sterowanie (nawiązując do śp. Classica, mamy kółko, które wprost uwielbiam… na marginesie, szkoda, że dzisiaj niemal wszystko musi być dotykowe) obsługa wszelkich formatów oraz hi-resy. Wydajność zamontowanego wzmacniacza wystarcza do swobodnego wysterowania HE-400, ortodynamików, które jak mówi producent są łatwe (a powinno być łatwiejsze) do napędzenia w porównaniu do wyższych modeli, a w praktyce z typowym odtwarzaczem (np. iPodem Touch) nie za bardzo potrafią się zgrać, a już na pewno nie potrafią pokazać na co je (słuchawki) stać. Z rzeczy ważnych: jest tryb gapless, jest equalizer (tak, to nie wada, a zaleta, korekcja nie jest złem, jak to często, gęsto lubią głosić „puryści”), obsługa playlist. Zastosowano solidny wzmacniacz Intersil ISL28291, który pozwala na wysterowanie jw. wymagających nauszników. Z HE-400 gra to bezproblemowo, oczywiście na bliższe wnioski (jakość) trzeba będzie jeszcze poczekać. Podepnę także LCD-3 (choć to bardziej by sprawdzić możliwości napędzenia takich, stacjonarnych słuchawek, czyli sztuka dla sztuki, bo raczej nikt takiego scenariusza nie przećwiczy w rzeczywistości) oraz oczywiście do naszych red. Sennheiserów Momentum. Będą także przy okazji testowane baaaardzo wygodne dokanałówki (zastanawiam się nad customami, kto wie, może się także załapią do tego testu), o nich przeczytacie w kolejnym newsie, zapowiedzi.

Odtwarzanie materiału 24/192 już samo w sobie jest niezłym wyczynem w przypadku takiego, budżetowego malucha, przy czym zastosowany DAC to nie jakaś tania kostka za pięć centów, a najnowszy układ Texas Instrument PCM5142, czyli coś, czego nie powstydziłby się produkt wielokrotnie droższy od tytułowego DAPa. Mamy szybką kartę 64GB, którą zapełnimy muzyką „pod korek”, rozglądam się obecnie za pojemniejszymi microSD – producent zapowiada, że aktualizacje oprogramowania pozwolą na zastosowanie nowych, szybszych, pojemniejszych (teraz do 128GB) kart. To ważne, bo przecież muzyka w hi-resach zajmuje naprawdę sporo przestrzeni, tutaj nawet te 128GB może okazać się niewystarczające. Swoją drogą pamiętam, jak w jednym z Classików, które użytkowałem, te 160GB pojemności przemawiało do wyobraźni użytkownika, że oto ma przestrzeń na całą swoją „dyskografię” (rzecz jasna zapisaną w kompresji stratnej). Potem, gdy zamiast AAC przyszła kolej na bezstratny zapis ALAC, te 160GB nagle przestało być studnią bez dna. Dzisiaj wymagania co do pojemności są jeszcze większe. Generalnie, trzeba obecnie zastosować albo bardzo pojemną pamięć wewnętrzną w odtwarzaczu (co ma niebagatelny wpływ na koszt urządzenia), albo kilka slotów dla kart (następuje progres odnośnie pojemności, ale powolny i dodatkowo kosztowny), albo połączyć te dwa elementy, aby użytkownik mógł w praktyce wykorzystać możliwości urządzenia przystosowanego do odtwarzania albumów zajmujących 1-2GB (bywa że więcej) przestrzeni. W X1 jest jeden slot, brak wewnętrznej pamięci, jednak mówimy tutaj o produkcie entry-level, poza tym jw. można zastosować karty 128GB z widokami na więcej w przyszłości. Mówimy o hi-resach, o muzyce skompresowanej bezstratnie. Inną drogą, być może która zyska uznanie producentów DAPów, będzie wyposażenie wyższych modeli w moduły 3G/4G. Pozwoli to strumieniować muzykę z źródeł internetowych, z serwisów streamingowych. Przy czym nie zapominamy, że dobrze zrealizowany, nagrany materiał 16/44 potrafi zabrzmieć lepiej od pseudo hi-resa. Warto o tym pamiętać, bo zapełnianie pamięci lipnymi 24bitowymi plikami ma tyle samo sensu, co słuchanie muzyki w jakości kiepskiej rozgłośni internetowej (ostatnio natrafiłem na strumień VBR 64 kbps – jakieś reggae – tego nie dało się słuchać, nawet udając upalenie ;-)

Odtwarzacz FiiO jest bardzo kompaktowy, co wcale nie oznacza, że to wydmuszka. Solidne wykonanie, trwała, aluminiowa obudowa (dodatkowo, patrz zdjęcia, dostajemy silikonowe etui w komplecie), przemyślana konstrukcja pod kątem ergonomii, wygody użytkowania. Naprawdę trudno się tutaj do czegoś doczepić. Bateria o pojemności 1700 mAh powinna wystarczyć na co najmniej 10 godzin odtwarzania (z odpowiednio wysokim poziomem głośności). Trochę nie rozumiem sensu dodawania naklejek (imitacja drewnianej okleiny, jakiegoś włókna węglowego etc.) na obudowę. To raczej zeszpeci nam sprzęt, ale może ktoś uzna, że właśnie tego mu potrzeba. Mamy także dwie folie na ekran, który choć ładnie świeci (wysoki kontrast), przejawia pewne niedostatki (słabe kąty, dostateczna tylko czytelność). Samo menu, jak wspominałem w pierwszych zapowiedziach, bardzo dobrze przemyślane, wygodne, no i – tak wiem, znowu o tym wspominam – dostosowane do sterowania na kółku. Tu jest nawet lepiej niż u „protoplasty”, czytaj lepiej niż w iPodzie Classic, który miał menu klasyczne: góra-dół, rozwinięcie. Tutaj prezentuje się to ciekawiej, bo dostęp do poszczególnych, głównych funkcji to ikony dostępne w półokręgu, po którym nawigujemy pokrętłem. Proste, funkcjonalne i skuteczne.

Fajnie, że poza bardzo drogimi propozycjami od HiFiMANa (który, wszelako, co warto podkreślić nie zapomina o segmencie budżetowym, co się chwali), Astell & Kern (rivera), iBasso i paru innych producentów, celujących w bardzo zasobne portfele, pojawiają się takie produkty. FiiO jak zwykle łączy bardzo dobrą jakość wykonania, dobre materiały, bogate możliwości z niezwykle przystępną ceną. Dla mnie to właśnie X1 jest następcą względnie tanich, popularnych iPodów (różnych modeli Classików, ale także tych mniejszych Nano, czy nawet Shuffle). X1 może być zarówno do słuchania muzyki dla aktywnych (wytrzymała obudowa, niewielkie gabaryty), jak i dla osób, które słuchają z zaangażowaniem muzyki wysokiej jakości, słuchają hi-resów także za pośrednictwem przenośnego odtwarzacza. Jestem niezwykle ciekaw, jak wypadnie w konfrontacji ze zmodyfikowanym iPodem oraz torem iPhone + wzmacniacz przenośny. Zobaczymy…

Przy okazji, dziękuję firmie Audiomagic za udostępnienie egzemplarza do testów. To obecnie „gorący” towar, wszystko sprzedaje się „na pniu”.

» Czytaj dalej

Audio Show 2014 – nasza fotorelacja

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
zdjęcie 2-14

Impreza w Warszawie jest drugą po monachijskim High-Endzie wystawą branżową na Starym Kontynencie. Hotelowe kanciapy mają swoją atmosferę, pytanie czy w przyszłości nie byłoby jednak dobrze znaleźć jakieś inne miejsce wystawiennicze. Innymi słowy, czy Sobieski, Tulip oraz Bristol nie stanowią pewnego ograniczenia? W końcu, jak chwala się organizatorzy, Audio Show z roku na rok się rozrasta, jest „go” więcej, przygotowuje się więcej atrakcji (ograniczenia lokalowe nie pozwalają na uczestnictwo większej części odwiedzających, zazwyczaj jest to promil tych, którzy na wystawie się pojawili). Z drugiej strony jest coś magnetycznego w tych jw. kanciapach, tzn. przypominają one nasze mieszkania, pokoje które wielbicielom dobrego brzmienia służą że tak powiem na co dzień. To o tyle ważne, że gdzie indziej mamy po prostu hale. A może zwyczajnie uzupełnić to co jest o dodatkowy obiekt konferencyjny? To byłby wg. mnie strzał w dziesiątkę, dodatkowo taki ruch pozwoliłby na dużo liczniejsze uczestnictwo zwiedzających, bez odgórnie narzuconego limitu. Niestety, jak zwykle, w „godzinach szczytu” na wąskich korytarzykach, niewielkich pomieszczeniach trudno o komfort, skupienie, możliwość rozmowy… to jest właśnie problem: gdzie by tu porozmawiać, jednocześnie nie przeszkadzając słuchającym, dodatkowo nie tracąc możliwości omówienia czy podpytania o szczegóły z dostępem do danego produktu, sprzętu audio? To trudne do osiągnięcia bez względu na warunki, jednak w trzech wspomnianych hotelach, po prostu nie da się sensownie rozwiązać.

Fajnie, że w tym roku można było w tylu miejscach skorzystać z topowych słuchawek. Trend słuchawkowy jest wyraźnie zauważalny, każdy chce mieć w ofercie jakiś wzmacniaczyk, promuje swoje produkty wysokiej klasy słuchawkami. Było tego naprawdę sporo, pojawili się nowi gracze (może nie do końca nowi, bo dwa lata na rynku to dzisiaj sporo, sporo bo wielu próbuje, ale niewielu się faktycznie udaje). Bardzo cieszy ogromna reprezentacja rodzimej myśli technicznej, dziesiątki producentów z Polski, firm, entuzjastów, osób którym się chce. Często mówimy o dojrzałych wyrobach, sprzęcie który zarówno od strony brzmienia, jak i designu prezentuje światowy poziom. Nie ma tu żadnej przesady, a to że nam się rynek ogólnie rozwija, widać także po dużej liczbie nowo wprowadzanych marek. Dobrym przykładem niech będzie Audeze, do niedawna nieobecne u nas, nieobecne bo – jak się okazało – niezainteresowane dwa-trzy lata temu wprowadzeniem swoich produktów do Polski. Amerykanie zauważyli w końcu, że to nie jest jakiś tam marginalny ryneczek, że to prężnie rozwijająca się gospodarka, że jest popyt na produkty audio, i to nie tylko te budżetowe produkty. Teraz jesteśmy w gronie paru państw, gdzie się te słuchawki oficjalnie sprzedaje w Europie, zastąpiliśmy Czechów, którzy wcześniej handlowali tymi nausznikami, ale stracili prawa do sprzedaży na rzecz Polaków. Symptomatyczne. Odnośnie rodzimych produktów, widać ruch w każdej dziedzinie: w głośnikach, słuchawkach, elektronice, kablach, akcesoriach. To naprawdę cieszy. Cieszy, bo nie tylko Polak zarobi, nie tylko kupi coś często dużo wartościowszego niż to, co oferują inni, ale dodatkowo odniesie sukces poza granicami naszego kraju. Są pierwsze tego przykłady i oby nie ostatnie. Nasz rynek nie jest – z oczywistych względów – w stanie wyżywić dużego, prężnego producenta, trzeba pomyśleć o eksporcie i to, jak pokazuje parę opisanych poniżej przykładów, może się udać. Porozmawiałem z wieloma producentami, z dystrybutorami, z osobami przedstawiającymi swoje produkty ( w tym topowych marek audio). To wszystko znajdziecie niebawem pod zdjęciami (opis będzie dzisiaj wieczorem wprowadzony). Teraz duża porcja zdjęć, z krótkim komentarzem, który jak wyżej zostanie niebawem uzupełniony… Smacznego ;-)

» Czytaj dalej

Będziemy testować… kolejny, topowy DAP: Calyx M

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Calyx_M_0_3

Jest piękny, jest znakomicie wykonany, dysponuje pełnym wsparciem dla wszelkich hi-resów jakie zażyczymy sobie odtwarzać… do tego ten interfejs… tak Calyx M to coś, co wyrasta na groźnego konkurenta high-endowych, mobilnych odtwarzaczy od HiFiMANa, Astell & Kern (rivera) czy Basso etc. Sprzęt nie tylko prezentuje się nad wyraz urodziwie, ale jak zachwala dystrybutor, firma GFmod, brzmi nieprzyzwoicie dobrze :) Ok, zweryfikujemy to nieprzyzwoicie z przyjemnością, zresztą nadarza się ku temu dobra okazja, bo będziemy testować parę nowych słuchawek (pełen przekrój: od dokanałówek po planarne potwory). Przeegzaminujemy nowość z koreańskich fabryk. Czego tam nie ma… przetwornik ES9018-2M Sabre, dotykowy, OLEDOwy wyświetlacz HD, obsługa DSD 128 oraz plików PCM do 384KHz (maks. zmieścimy 320GB muzyki – 256 na karcie SD oraz 64 w pamięci wew.) , niezwykle wyśrubowane parametry, których nie powstydziłby się sprzęt high-endowy za sto tysięcy dolców ;-) …całość prezentuje się naprawdę niczego sobie. Moją jedyną wątpliwość budzi niezbyt długi czas działania na baterii. Pięć godzin to ciut mało, mam jednak w zanadrzu nowe, bardzo pojemne banki energii (HyperJuice… na marginesie nowa bateria dla makówek powala możliwościami, wg. mnie skończona doskonałość), będzie zatem możliwość uzupełnienia słabnącego akumulatora w trasie. Nie wiem jak wypadnie w praniu, ale ten cały M:USE, interfejs urządzenia, niezwykle mi się podoba, co więcej widzę w nim rękę nie tylko dobrego designera, ale także kogoś kto wie co to znaczy ergonomia. Cena 1000 euro, czytaj 4200 złotych (pytanie, czy dokładnie za tyle będzie można tego DAPa u nas kupić?). Czekamy na egzemplarz testowy, poniżej pełna specyfikacja oraz kilka zdjęć (na headphone.guru opublikowano test, jak dla mnie za dużo opisu sprzętu, za mało opisu dźwięku, trochę mało tego, poza tym dobór słuchawek mógłby być nieco większy, bardziej przekrojowy)…

 

» Czytaj dalej

Wreszcie news o czymś innym niż Apple. ADL zawita do Kraju nad Wisłą

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
1548_ADL_A1-2-Chip

Wreszcie, chciałoby się rzec. Są marki audio, które jakoś nie miały szczęścia zagościć na naszym rynku, prężnym dodajmy, bo coraz większe zainteresowanie branży nie jest dzisiaj dla nikogo niespodzianką. Polacy słuchają, kupują, na koncerty chodzą Proszę Pana i nawet kupują muzykę, choć głównie widać to po rosnących udziałach czarnego krążka (wiadomo, bo moda, choć w tym wypadku moda która bez żadnego szukania dziury w całym, cieszy) oraz rosnącej liczbie abonentów serwisów streamingowych (WiMP, Spotify, Deezer i reszta stawki). To dobrze, że się kręci, bo jak się kręci to zyskamy na tym wszyscy. Większa konkurencja, większy wybór przełoży się na wielu zadowolonych konsumentów, którzy kupią to co im odpowiada, a nie to co jest. Oczywiście prywatny import w czasach globalizacji to nie jest wielki problem, generalnie wszystko można gdzieś dostać, gdzieś kupić. Problem pojawia się z chwilą, gdy nabywca potrzebuje serwisu, wsparcia, gdy szuka pomocy. Bez oficjalnej dystrybucji, co najwyżej można się ugryźć nie powiem w co. Zresztą, oficjalny dystrybutor też nie zawsze jest gwarantem załatwienia sprawy w cywilizowany sposób (ostatnie przygody znajomego reklamującego KEF-y… szczerze współczuję).

ADL to Furutech tyle że bardziej przystępny, z cenami nie ścinającymi białka we krwi. To marka japońska, co w dzisiejszych czasach zamawiania wszystkiego jak leci w najludniejszym państwie świata, oznacza oryginalne podejście do tematu, nie tylko własną myśl, ale własne patenty, rozwiązania przekute w wyprodukowane na miejscu (tzn. w Nipponie) produkty. A że Japończycy, jak wiemy, słyną z perfekcji i prawdziwie i gorącą kochają muzykę… Produkty ADLa przynależą do najmodniejszych obecnie segmentów rynku audio, to przede wszystkim: przetworniki C/A, wzmacniacze słuchawkowe oraz same słuchawki. Poniżej przedstawiam informację od dystrybutora, firmy MIP, która będzie odpowiadała za sprzedaż oraz promowanie ADL w Polsce. Z produktami Japończyków będzie można się zapoznać już niebawem, bo podczas najbliższego Audio Show 2014, które tradycyjnie odbędzie się w pierwszej połowie listopada, w Warszawie.

» Czytaj dalej

Bose musi ewakuować się z salonów Apple. Beats (Apple) > Bose

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
350x700px-LL-db598fa1_bose-vs-beats

Stało się, Bose, wieloletni partner Apple, firma która od zawsze sprzedawała swoje wyroby w sklepach z wiadomym logo, musi opuścić definitywnie salony. Przyczyną jest pokrótce przedstawiony we wcześniejszym newsie spór na linii Bose – Beats (którego właścicielem jest Apple) odnośnie technologii aktywnej niwelacji odgłosów z tła, jednej z najważniejszych w posiadaniu Bose, która to technologia od paru lat stosowana jest w topowych słuchawkach tego producenta. Bose zarzuca Beatsowi, że ten bez licencji kopiuje rozwiązania opracowane przez firmę dużym nakładem środków. Druga rzecz, która ostatnio wypłynęła, to afera w lidze NFL, której oficjalnym sponsorem jest Bose. Wściekłość sponsora wywołało pojawienie się na konferencjach zawodników ze słuchawkami konkurenta. Reakcja była niezwykle ostra, zakazano osobom noszącym „b” pojawiania się w pracy z produktami konkurencji, co zostało przez zainteresowanych najpierw zignorowane, a następnie w „kreatywny” sposób ominięte. Po prostu zaklejono znaczek na muszli, uznając najwidoczniej że to załatwia sprawę.

Apple zareagowało z pewnym opóźnieniem. Pewnie liczono, że uda się doprowadzić do jakiejś ugody, że rzecz jest do odkręcenia, jednak wspomniany konflikt w amerykańskiej lidze futbolu przekreślił szanse na polubowne załatwienie sprawy. W całym tym sporze chodzi oczywiście o gigantyczne pieniądze, o wielki rynek słuchawek (w mniejszym zakresie urządzeń audio, choć tutaj także Beats ostatnio zaczyna agresywnie promować swoje produkty). Dla Bose to bolesny cios. Brak produktów firmy w jabłkowych butikach przyczyni się zapewne do spadku sprzedaży, nie będzie łatwo zniwelować ten poważny ubytek w sieci dystrybucyjnej. Co gorsza, globalny market jakim niewątpliwie jest Apple Online Store, to w ogóle miejsce trudne do zastąpienia dla producenta elektroniki użytkowej. Generalnie każda firma dąży do tego, by zaoferować klientom swoje produkty właśnie via AOS. Bose będzie musiało sobie jakoś poradzić, ciekawe czy przejęcie Beatsa w przyszłości nie doprowadzi do wyrugowania innych producentów elektroniki (takich jak JBL, Harman Kardon czy Bowers), którzy sprzedają swoje produkty w sieci Apple. Oczywiście zniknięcie z firmowych placówek handlowych nie oznacza automatycznie, że słuchawki oraz głośniki Bose znikną z oferty resellerów. Ciekawe, czy Apple postawi taki warunek współpracy ze swoimi partnerami handlowymi… jak na razie nic na ten temat nie wiemy. Tak czy inaczej, to dobry przykład, wręcz modelowy, jakimi prawami rządzi się obecnie branża, jak bezpardonowa, ostra bywa walka między producentami.

Po co Apple Beats? Podgryzanie konkurentów (Bose) z jabłkiem w tle…

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Beats-V-Bose-591x319

Nie wiem tak do końca po co, bo na razie efektów największej inwestycji Apple nie widać (poza, ale to może czysty przypadek, nieźle grającymi Solo 2 – zresztą projekt musiał być zatwierdzony na długo przed wzbogaceniem się niejakiego Dr Dre & co), a dodatkowo pojawiają się problemy na linii: dotychczasowi partnerzy biznesowi vs. b jak A. Ostatni spór o technologie (aktywna redukcja odgłosów tła… Bose vs. Beats), to jedynie przedsmak tego co czeka branżę. Niedawno byliśmy świadkami bezpardonowej walki o markę, reklamę między wspomnianymi powyżej rywalami na arenie NFL (czytaj: kto może, a raczej czego nie może nosić na uszach). To w sumie nie ma za wiele wspólnego z dźwiękiem, z jakością muzyki (w ogóle nie ma), ale już z przyszłością branży jak najbardziej, a przy tym jest ciekawym przykładem na zażartą rywalizację na rynku wartym miliardy dolarów. Właśnie, miliardy, bo mówimy nie tylko o sprzęcie, ale także, coraz częściej, o dystrybucji muzyki, czy ogólnie multimediów. Bose to firma, która od wielu lat żyje w pełnej symbiozie z Apple, jednak teraz obu partnerom przestaje być po drodze, co w sumie nie powinno nikogo dziwić – mówimy o rywalizacji o tego samego klienta, a konkretnie o zawodnika, celebrytę (a fe), kogoś kto zareklamuje nam markę, „sprzeda” produkt. Dzisiaj, jak wspominałem wiele razy, liczy się „nowe audio”, to znaczy liczą się słuchawki, strumieniowanie, Internet oraz takie rzeczy jak moda, znaczek, tzw. „lifestyle”. To jest coś, co daje klucze do rynkowego sukcesu. Inni zadowalają się (i na całe szczęście) niszą, produkując rzeczy niemodne, nierozpoznawalne (dla niewtajemniczonych), w których to liczy się coś innego. Dotyczy to w sumie każdej branży, każdego segmentu w dzisiejszych realiach rynkowych, choć chyba jednak najbardziej, najmocniej branży audio właśnie.

Beats to niewątpliwie fenomen, bo tak beznadziejnie brzmiących (pierwsza generacja produktów) słuchawek, tak fatalnie zestrojonych przetworników ze świecą szukać. No troszkę przesadzam, znaleźli się przecież bardzo szybko naśladowcy, jednak coś co kosztuje jak topowe słuchawki specjalistów z tego segmentu, produkty za ponad 200$, zostało całkowicie zdominowane przez „b”. Przyczynił się do tego sprawny marketing, wspomniani celebryci, sprytne połączenie technologii (jaka by ona nie była) z modą (w tym, branżą odzieżową). To wystarczyło by osiągnąć gigantyczny sukces.

Można zatem zrozumieć powody biznesowe jakie stały za zakupem. Wiadomo, że Apple chce także zmian w swoim systemie dystrybucji muzyki, który dzisiaj nie ma już przyszłości. Beats ma wszystko to, czego teoretycznie potrzeba Apple, tyle tylko że to „wszystko” to za mało, by przekuć rzecz w sukces. Na razie nie widzimy żadnych efektów, pozytywnych efektów tego przejęcia. Być może jabłkowa firma jest obecnie zbyt zaabsorbowana nowymi produktami (core) iPhone 6/6+, iOSem 8 czy MacOS 10.10, by znaleźć jeszcze energię na to, co Tim Cook nazywa najważniejszą rzeczą, fundamentem, czytaj miłością do muzyki. Z tą miłością to można by ostro polemizować, bo dla wielu Apple jest przykładem na to, jak można popsuć rynek, jak z bylejakości zrobić coś pożądanego, popularnego, powszechnego, „najlepszego”. Dzisiaj, na szczęście, nikt nie mówi, że marne 128kbps AAC wystarczy do życia, bo to wierutna bzdura, że kiepskie źródło jest w porządku (po stokroć nie jest), widzi to samo Apple. Jednak patrząc na rynek, reaguje mocno anemicznie, nie zmienia tego ani Remastered for iTunes, ani piękna biała księga o sposobach uzyskania dobrej jakości dźwięku (napisana przez inżynierów zatrudnionych w Apple, pod którą każdy fan dobrej jakości na pewno by się podpisał), ani zapowiadane zmiany (czy może nie zapowiadane, a oczekiwane). Nie ma w tym jakiegoś konkretnego planu, całościowego podejścia, wyznaczania na nowo standardów. To nie jest początek cyfrowej dystrybucji muzyki w Internecie, to moment rewolucyjnej rezygnacji z dotychczasowych form sprzedawania, oferowania muzyki, odejścia od nich na rzecz nowego… Apple nie jest tu kimś, kto podobnie jak w czasach iPoda, iTunes, nadawałby ton zmianom. Wręcz przeciwnie…

Beats mógłby być szansą na zmianę, w tym sensie, że mówimy o kimś kto budował swoją rynkową pozycję właśnie w branży audio, właśnie na kanwie zmian jakie zachodzą obecnie w świecie muzyki, sprzętu. Zamiast tego na razie widzimy okładanie się kijami przez konkurentów, co dla konsumentów jest tak zajmujące, tak ważne jak zeszłoroczny śnieg. Są na szczęście inni, inni którzy oferują dobre rozwiązania, którzy mogą poniekąd zająć miejsce firmy z Cupertino. iTunes przez cały czas notuje spadki sprzedaży i na razie nie ma widoków na zmianę tego stanu rzeczy. Słuchawkowy boom raczej się nie skończy, bo trudno sobie wyobrazić odwrót od handheldów, od zmian jakie zachodzą odnośnie sposobów konsumowania muzyki. Apple będzie bardzo trudno nawiązać rywalizację ze Spotify oraz innymi serwisami muzycznymi, bo nadal myśli w kategoriach swojego tradycyjnego biznesu (sprzedaż plików skompresowanych stratnie po, patrząc na dzisiejsze realia, mocno zawyżonej cenie). Dlatego iTunes Radio okazało się klapą (mało kto tego słucha), dlatego nowy serwis strumieniowy nie musi wcale być skazany na sukces. To nie jest proste pozyskanie wszystkich zarejestrowanych w iTunes, wręcz przeciwnie, to ciężka walka o wielu, którzy iTunes kojarzą coraz częściej historycznie, z czymś co kiedyś się używało, a co obecnie jest zupełnie zbędne (no może poza aktualizacjami oprogramowania, ale to raczej nie zaleta, a spora wada, coś czego Apple powinno się wstydzić po ostatnich wpadkach z iOSem).

Jutro będziemy świadkami konferencji, konferencji na której chyba ostatni raz w tym roku Apple zaprezentuje nowe produkty. Pomijając to co przewidywalne, co z oczywistych względów zostanie jutro zaprezentowane, jest to chyba ostatni dzwonek by zainteresować swoich obecnych oraz potencjalnych klientów nowymi pomysłami z zakresu audio. O Beats (nowe produkty pod szyldem), o nowym (???) iTunes, o nowym otwarciu na jakość (hi-res? bezstratna kompresja?), wreszcie serwisie, który nie będzie zachęcał do kupowania lipnych jakościowo plików z kramiku, a zaoferuje coś więcej niż konkurencja… o tym wszystkim chcielibyśmy wreszcie usłyszeć. Apple nie musi, a nawet nie powinno pokazywać jakiś nowych iPodów (zresztą wyraźnie wycofuje się z tego segmentu), bo to właśnie to „stare” Apple z jego nie przystającą do dzisiejszych czasów wizją oferowania muzyki swoim klientom. Apple powinno iść naprzód, pokazać coś, co będzie stanowiło nową jakość w segmencie muzyki, dostępu do niej oraz sposobów jej konsumowania. Pisałem przed poprzednią konferencją, że czas najwyższy. Wiem, powtarzam się. Audio bez Apple sobie poradzi, bez problemu sobie poradzi, bo dzisiaj prężnie rozwija się nowa dystrybucja (streaming), dla tych co lubią powspominać jest pnący się w górę winyl, pliki kupuje się wyłącznie w jakości hi-res (i za to się jakby chętniej płaci), tysiące nowych produktów (słuchawek, bezprzewodowych systemów audio, konstrukcji otwartych na strumieniowanie, na cyfrowe źródła) zalewa rynek. Nie ma więc obaw. Apple może bezpowrotnie stracić swoje możliwości wpływu na branżę muzyczną, stracić udziały, klientów, rozmienić na drobne to, co wcześniej wypracowało sobie za pomocą iPoda oraz iTunes. Cóż, zobaczymy jutro, czy firmie uda się czymś nas zaskoczyć w tej materii. Jestem mocno sceptyczny, choć mam odrobinę nadziei, że jednak ktoś tam poważnie myśli o tym segmencie rynku, o segmencie, który pozwolił kiedyś, ponad dekadę temu, odrodzić się firmie, narodzić się na nowo.

WPIS BĘDZIE ZAKTUALIZOWANY, O ILE PEWNA FIRMA POKAŻE COŚ CIEKAWEGO NA JUTRZEJSZEJ KONFERENCJI Z ZAKRESU AUDIO (caps zamierzony, te różowe b… wiadomo, muszę dojść do siebie… ;-) )

AKTUALIZACJA: SUPERULTRAKOMPAKTOWA RELACJA (OBJĘTOŚCIOWO NICZYM GRUBOŚĆ iPADa AIR 2) PONIŻEJ… TAK, TAK O AUDIO BYŁO MNIEJ NIŻ ZERO

» Czytaj dalej

Odkrycie! Odbiornik – nadajnik Bluetooth Avantree Saturn …znakomity dźwięk ze słuchawek i nie tylko

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Saturn_2

Konwersja dowolnego modelu słuchawek wyposażonego w możliwość odłączania kabla, dostosowanie dowolnego źródła audio z wyjściem liniowym do strumieniowania muzyki, możliwość pracy w trybie nadawczo-odbiorczym co otwiera zupełnie nowe możliwości… do redakcji trafiło niepozorne, wyposażone w baterię akcesorium, które z braku czasu trafiło na parę tygodni na półkę. Co za błąd! Okazało się, po zapoznaniu z możliwościami, że to prawdziwe odkrycie, że ten kawałek plastiku potrafi zdziałać cuda. A dwa takie kawałki to już w ogóle kosmos. Zacznijmy jednak od początku. Szukałem jakiegoś prostego rozwiązania, które uwolni mnie od kabli (np. podczas jazdy na rowerze). Miałem możliwość zapoznania się z kilkoma modelami bezprzewodowych słuchawek (JBL, AKG, Sennheiser). Niektóre grały całkiem fajnie, ale za każdym razem po nałożeniu naszych ulubionych Momentum, przychodziła bolesna refleksja. To jednak nie to, zupełnie nie to, bez kabla idziemy na kompromis, duży kompromis odnośnie jakości brzmienia. I wtedy zaświtała mi myśl o konwersji naszych redakcyjnych Sennheiserów, konwersji na słuchawki bezprzewodowe, co oznaczało konieczność integracji jakiegoś modułu Bluetooth. Pierwsza próba była zupełnie nieudana. Odbiornik, który trafił jako pierwszy do redakcji, okazał się kiepskim rozwiązaniem, bo po pierwsze wyraźnie odczuwalna była bardzo duża kompresja dźwięku, po drugie zdarzały się (incydentalnie, ale jednak) krótkie, irytujące przerwy w strumieniowaniu dźwięku. Pudło.

» Czytaj dalej