Test tytułowych słuchawek nasunął mi pewną refleksję, która – uogólniam rzecz jasna – może dotyczyć sporego grona osób, dla których istotne jest na czym słucha się muzyki… większość czasu słuchamy nie na naszym domowym stereo, nie na kolumnach w salonie, czy gabinecie, a właśnie to najczęściej, najdłużej dotyczy tego, co na albo w uszach. Nie jest to żadne epokowe odkrycie, ale warto jednak zastanowić się co to w praktyce oznacza. Szczególnie, że granie w domu, mieszkaniu to teraz nie tylko kolumny, ale często jakiś głośnik bezprzewodowy, stacja muzyczna, słuchanie w tle… z tym także musi konkurować nasz dopieszczony zestaw stereo Co z tego konkretnie wynika? Ano wynika to, że odsłuchowi słuchawkowemu warto (biorąc pod uwagę wspomniane proporcje) nadać priorytet, a przynajmniej poświęcić mu taką samą atencję co tradycyjnemu stereo. Z liczbami się nie dyskutuje, słuchając na co dzień muzyki, słuchając dużo muzyki, musimy odpowiedzieć sobie na pytanie „na czym my tak w końcu tej muzyki słuchamy”.
Często takie uświadomienie prowadzi do ciekawych wniosków, czy dalej… konsekwencji. No tak, bo jak jednak te 70… a może nawet 90% słuchania to domena słuchawek to może warto inaczej zaakcentować priorytety, w co warto zainwestować, co jest dla nas istotne, co pozwoli nam cieszyć się świetnym jakościowo dźwiękiem? Dla mnie to co napisałem powyżej oznacza jedno – mój tor stereo nie ma i nie będzie kosztował kroci (to w ogóle wynika z naszej filozofii, o czym wspominałem wcześniej przy okazji testów różnych produktów… coś niedostępnego, czy dostępnego dla garstki kompletnie mnie nie interesuje), bo biorąc pod uwagę czas jaki poświęcam słuchaniu muzyki to słuchawki bezapelacyjnie wygrywają ze stacjonarnym torem. Dlatego tak mnie cieszy wiele znakomitych produktów, jakie można obecnie kupić (DACi, zestawy głośnikowe, wzmacniacze) za stosunkowo niewielkie pieniądze. Można mieć świetny dźwięk w domu, a jednocześnie nie przeznaczać na niego rocznej wypłaty Oczywiście na coś te pieniądze trzeba wydać (ha, ha, ha) i tutaj pojawia się temat, który od dawna mocno akcentujemy na HD-Opinie. Słuchawki, źródła dla słuchawek, tor dla słuchawek, odtwarzanie muzyki w jak najlepszej jakości na wynos… to dzisiaj nie tyle coś obok, a coś przede wszystkim. Warto to sobie uświadomić! Dlatego też tak istotne jest właściwe dobranie oprogramowania (playery softwareowe umożliwiające odtwarzanie skompresowanego bezstratnie materiału, najlepiej także hi-res), dlatego tak ważne jest odpowiednie dopieszczenie toru (przenośne jak i stacjonarne wzmacniacze słuchawkowe, przetworniki etc.), dlatego tak ważne są… słuchawki. To o nich będzie ta historia, a że trafiły do nas nie byle jakie, a wysokiej klasy nauszniki, postaram się dokładnie opisać co w tym graniu potrafi oczarować, zaangażować w podobny sposób, jakbyśmy słuchali muzyki na bardzo dobrym, stacjonarnym zestawem stereo.
Ktoś zaraz zwróci mi uwagę, że takie LCD 2 trudno zabrać ze sobą… zgoda, to słuchawki które nadają się do stacjonarnego słuchania, inaczej jest jednak z Pandorami – te swobodnie można użytkować przenośnie. To raz. Dwa – wspomniałem o domu, mieszkaniu, słuchaniu w nim muzyki. Ile to razy nie mogliśmy w spokoju posłuchać muzyki, bo nam na to nie pozwalały „okoliczności przyrody”? Inaczej, odwrócę to trochę – ile to razy przeszkadzaliśmy innym domownikom, którzy akurat nie mieli najmniejszej ochoty słuchać po raz n-ty naszego „ulubionego albumu”. No ile? No właśnie – wiele. I tutaj znowu z odsieczą nadciągają słuchawki. Inwestycja w tor słuchawkowy i tak, na szczęście, jest znacznie mniej kosztowna niż w porównywalny (jakość brzmienia) tor stacjonarny. To fakt, nie ma co tutaj dyskutować, bo fantastyczne słuchawki kupicie już za tysiąc, tysiąc ileś tam złotych (i mam tu na myśli naprawdę znakomite nauszniki), w przypadku dokanałówek końcem drogi są warte parę tysięcy customy, a high-end zazwyczaj nie przekracza sumy 10 tysięcy (za same słuchawki). Powiem tak, można spokojnie zainwestować podobne pieniądze, podobne do tych, które wydaliśmy na złożony z niedrogich komponentów, stacjonarny tor, i mieć SUPER dźwięk -na-, czy -w- uszach. Powiem więcej, można mieć świetny dźwięk (słuchawki) za ułamek sumy, jaką trzeba by było wydać na high-endowe kolumny, z high-endowymi wzmacniaczem, super pre, uber źródło etc. Tutaj wszystko jest jednak dużo prostsze, nie wymaga (często) eksperymentowania oraz zastanawiania się nad takimi, „istotnymi” sprawami jak antywibracyjne coś tam (nie mam nic przeciwko platformom, czy specjalistycznym stolikom, natomiast niektóre produkty z tego segmentu, czy raczej ich cena każą zadać oczywiste pytania, czy ktoś tu nie zwariował), podstawkami pod kabelki (o, to, to), nie mówię już o totalnym audio voodoo…
Zapraszam do lektury