LogowanieZarejestruj się
News

Alternatywne zasilacze ULPS firmy Tomanek dla rDACa oraz Squeezebox Touch

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
TOMANEK zasilacze zajawka 1

To jedna z dwóch zapowiadanych wcześniej niespodzianek. Polska firma, polskie produkty, konkurencja dla dużo droższych zasilaczy z zagranicy (np. Teddy Pardo). Tomanek zajmuje się zasilaniem, kiepskie impulsowe zasilacze możemy dzięki polskiej firmie wymienić na sprzęt o dużo lepszych parametrach. Profesjonalne podejście do tematu, bogata, fachowa wiedza oraz (jak wyżej) zasilacze, które moim zdaniem mają szansę na rynkowy sukces. Nisza? Owszem, to jest nisza. Jednakże dla kogoś komu nie jest obojętna jakość dźwięku, kto zdaje sobie sprawę że dołączane do całkiem zacnych urządzeń (DACów, odtwarzaczy) firmowe, naścienne pudełeczka mocno ograniczają możliwości zakupionego sprzętu, modyfikacja przeprowadzona w oparciu o tytułowe urządzenia ma uzasadnienie. Proste, impulsowe zasilacze są słabym ogniwem, ich zazwyczaj niska jakość przekłada się na to co usłyszymy z głośników, czy w słuchawkach. Na rynku (europejskim) jest niewielu specjalistów oferujących modyfikacje gotowych produktów audio w zakresie zasilania. A to oznacza, że można zaoferować coś, co stanowi oryginalny produkt, interesujące rozszerzenie możliwości zakupionego wcześniej sprzętu audio. Warto nadmienić, że w przypadku tytułowych urządzeń Arcama oraz Logitecha mówimy o najpopularniejszych na naszym rynku produktach w swojej klasie.

Zasilacze (ULPS for rDAC oraz ULPS for Squeezebox Touch&Classic) prezentują się bardzo rasowo, producent dostarcza je wraz z całym niezbędnym okablowaniem (parę zdjęć znajdziecie poniżej, w rozwinięciu). Uwagę zwraca dobrej jakości przewód łączący urządzenie audio z zasilaczem. Tomanek zastosował wysokiej klasy komponenty, „sercem” zasilaczy jest dedykowany do zastosowań audio transformator toroidalny, wyposażony w uziemiony ekran magnetyczny, dzięki czemu pozostałe elementy zasilacza są chronione przed zakłóceniami powstającymi wokół pracującego transformatora. Za stabilizację napięcia wyjściowego odpowiada układ zbudowany w oparciu o kapeluszowy tranzystor KD3055 produkcji TESLA, poza tym filtry to kondensatory poliestrowe i polipropylenowe oraz najwyższej jakości kondensator elektrolityczny o pojemności 33 000 uF do zastosowań audio. Pierwsze wrażenia z odsłuchu? Zasilacze zostały podłączone do odtwarzacza oraz przetwornika na kilka dni, następnie podpiąłem na chwilę to co fabryka dała, puściłem parę znanych na wylot nagrań. Zagrało tak jak zwykle, następnie miejsce wtykanych do gniazdka „ładowarek do komórek” zajęły tytułowe zasilacze. Efekt? Wyraźna poprawa rozdzielczości, sprzęt zagrał z nieznaną wcześniej swobodą, dźwięk się otworzył. To pierwsze, na gorąco, wrażenia jakie odnotowałem po zamianie. Wygląda na to, że oba (w mojej opinii) świetne w swojej kategorii cenowej urządzenia, jakimi są rDAC oraz Squeezebox Touch, bardzo zyskały na tej modyfikacji. A jak to zagrało w trakcie paru tygodniowych testów? Aby się o tym przekonać, wystarczy kliknąć w „czytaj dalej”, gdzie publikujemy zapowiadany tekst poświęcony zasilaczom firmy Tomanek.  Ten „dodatek” w postaci polskich zasilaczy wprowadza na tyle istotne zmiany, że po prostu warto poświęcić mu osobną publikację. Zapraszam do lektury.

» Czytaj dalej

Test przetwornika cyfrowo-analogowego Arcam rDAC

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
rDAC

Przetworniki cyfrowo-analogowe przeżywają ostatnimi czasy prawdziwy boom. Wcześniej recenzowaliśmy popularnego (przystępnego cenowo) Beresforda, zaskakującego Xonara Essence One Asusteka, świetnego Matrix Quattro… tym razem do testów trafił produkt znanej firmy z branży HiFi – brytyjskiego Arcama. Urządzenie, o którym przeczytacie poniżej to w pewnym sensie kwintesencja zmian, jakie zachodzą wśród producentów sprzętu audio. Muzyka z pliku, sieć (przewodowa lub bez), formaty bezstratne, jakość studyjna (wysoka rozdzielczość materiału) to (już) teraźniejszość, a na pewno przyszłość całej branży. rDAC idealnie tutaj pasuje, bo nie tylko z założenia poprawia jakość reprodukcji tego, co opuszcza niekoniecznie odpowiednio wyposażony w dobre jakościowo przetworniki odtwarzacz strumieniowy, ale także -warto to podkreślić- staje się mostem łączącym świat komputerów ze światem wysokiej jakości HiFi. To właśnie przetwornik urasta do rangi kluczowego elementu, mającego bezpośredni wpływ na to, co usłyszymy z głośników. Oczywiście można zastosować przedwzmacniacz, ale ten zazwyczaj jest nie tylko droższy, ale także pozbawiony portu… USB.

Obecnie wszystkie niemalże przetworniki są wyposażone w to złącze. Jak wiemy, nie jest ono stworzone do transmisji dźwięku, ten jest niejako przy okazji, traktowany jako typowy strumień danych do przesłania. A to rodzi określone problemy, które do niedawna powodowały, że ten właśnie interfejs, nawet jeżeli się pojawił w sprzęcie audio, był traktowany jako najgorsze możliwe połączenie. Złośliwi mówili wręcz, że złącze to jest w sam raz do płaskich, wyprutych z emocji, z oddechu empetrójek, kiedy i tak już nic nie da się więcej zepsuć. Ta opinia to już przeszłość, historia, obecnie USB staje się obowiązkowym wyposażeniem sprzętu audio… PC połączony kablem USB to najtańszy sposób odtwarzania muzyki o jakości studyjnej, za śmiesznie małą sumę, czyli coś czego do tej pory w audio nie spotykaliśmy. rDAC jest rzecz jasna wyposażony w to złącze. Ma nawet WiFi (w opcji). Pozostaje tylko zapytać czy potrafi rozwinąć skrzydła, zagrać „z komputera” niczym z rasowego zestawu HiFi?

» Czytaj dalej

Recenzja topowej Kukurydzy: Popcorn Hour C-300

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_2220

Popcorn Hour C-300 to niezły kombajn. Jest to duży oraz (potencjalnie) dobrze wyposażony odtwarzacz. Następca modelu C-200 zadebiutował w końcówce 2011 roku. Syabas odświeżyło swoją linię odtwarzaczy, a wraz z nią znacząco zmodyfikowało, unowocześniło (wygląd, funkcjonalność) oprogramowanie firmowe oparte na flashu. Firma od lat specjalizuje się w tego typu urządzeniach. To właśnie popularna Kukurydza była jednym z pierwszych (model A100) odtwarzaczy sieciowych, które pojawiły się na rynku. W sumie każda kolejna generacja sprzętu to trzy modele do wyboru: jeden, prosty, budżetowy i tani, drugi z średniej półki cenowej dysponujący większością możliwości (sieć, serwisy…) droższego modelu, wreszcie flagowy odtwarzacz „ze wszystkim”, co w tym wypadku oznacza duże możliwości rozbudowy, zastosowanie napędu (Blu-ray) etc. Popcorny nigdy nie były zbyt urodziwe (delikatnie mówiąc), nie inaczej sprawa się ma z najnowszą generacją. Przetestowaliśmy wcześniej Popboksa V8 – wspomnianą budżetówkę – teraz przyszedł czas na topowego C-300. Czy jest to faktycznie, jak napisaliśmy w jednym z newsów, „powrót króla”, czy ten kosztowny odtwarzacz wart jest swojej ceny? Zapraszam zainteresowanych do lektury naszej najnowszej recenzji…

» Czytaj dalej

Bit, bitowi nierówny… o muzyce z pliku słów parę

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
logo-ratuj-muzyke-hifiman

Nasz nowy felieton jest swoistym wprowadzeniem do tematyki muzyki z pliku, cyfrowych źródeł audio wysokiej jakości. Rozpoczynamy w ten sposób cykl artykułów poświęcony rewolucji (to chyba adekwatne określenie tego, co się dzieje obecnie w branży) związanej ze zmianami na polu dystrybucji oraz sposobu wydawania muzyki. Opublikowany poniżej tekst pojawił się pierwotnie na stronie ratuj muzykę! (patrz baner obok, z prawej) Muzyka z pliku to – niestety – nie tylko plusy, wiele pisze się o kiepskich nagraniach, o szkodliwych działaniach podejmowanych przez niektórych, ważnych ludzi z branży, o stratnej kompresji, o nadmiernym zwiększaniu głośności etc. Uważamy, że warto uświadomić ludziom, że odarcie muzyki z jakości, wykastrowanie jej z detali, z bogactwa jakie zawiera dobrze zarejestrowany materiał to poważny problem, to zwykłe oszustwo, pozbawianie nas tego, co często decyduje o pięknie, o emocjach, o tym wszystkim co istotne. Oczywiście, we wszystkim należy znać umiar – także w krytykowaniu. Jest miejsce na mp3, nie potępiamy (a wręcz jesteśmy zwolennikami) strumieniowych serwisów muzycznych (jeden z felietonów poświęcimy sieciowym serwisom audio), ale należy mieć świadomość, że to nie powinien być erzac, coś co zastąpi dobre realizacje, nagrania, dźwięk zarejestrowany oraz zapisany w taki sposób, w jaki chciałby go usłyszeć twórca, artysta. Nie odbierajmy sobie przyjemności z muzycznej uczty, nie rezygnujmy ze słuchania gęstych formatów na dobrych słuchawkach, na domowym zestawie stereo, w wygodnym fotelu, przy lampce wina. Serdecznie zapraszam do lektury oraz (przy okazji), do odwiedzin wspomnianej powyżej witryny ratuj muzykę

» Czytaj dalej

Tani high-end? Test przetwornika C/A Matrix Quattro

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
DAC Quattro slider

Ogromna liczba przetworników, które trafiły na rynek w przeciągu ostatnich dwóch, trzech lat związana jest z dość nieoczekiwanym awansem komputerowego audio, które nagle stało się jednym z najważniejszych, a niektórzy twierdzą wręcz że kluczowych źródeł muzyki. Od dawna mamy do czynienia z muzyką pobieraną z Internetu, jednak wcześniej cyfrowa muzyka z sieci była w 99.9% przypadków nagraniami poddanymi silnej kompresji stratnej (rewolucja MP3), jeżeli już ktoś decydował się na przeniesienie kolekcji z fizycznego nośnika, to ograniczeniem był format czerwonej księgi, jakość płyty kompaktowej. Niektórzy szybko zauważyli, że dźwięk zgrany z płyty brzmi nierzadko lepiej od kompaktu (bo zawodny mechanizm czytnika, bo niedoskonała konwersja w odtwarzaczu etc.), tyle tylko że nie za bardzo można było docenić tą lepszą jakość. Przetworniki C/A od wielu lat integrowano z odtwarzaczami, czasy osobnych DACów wydawało się, dawno (temu) bezpowrotnie się skończyły. Poza tym komputer był, zresztą całkiem słusznie, uważany za bardzo kiepskie źródło – jakość kart dźwiękowych pozostawiała wiele do życzenia, dodatkowo PC to wiele zakłóceń i interferencji, mających negatywny wpływ na brzmienie – nikt zatem nie traktował serio brzmienia z komputera, jak widać do czasu.

Dwie rzeczy spowodowały eksplozję popularności PC-Audio oraz jego awans do pierwszej ligi jako źródła muzyki. Po pierwsze opracowano skuteczne metody ominięcia problemu zakłóceń, a głównym cyfrowym interfejsem stało się USB, które mimo że nie doskonałe, okazało się znakomitym transportem danych audio. Po drugie to, co egzystowało w studiach nagraniowych (względnie to, co stanowiło materiał dla audiofilskich, rzadkich wydań wysokiej jakości na fizycznych nośnikach): mastery, taśmy matki, muzyka zarejestrowana w bezkompromisowej jakości (wysoki bitrate, wysoka częstotliwość próbkowania) trafiło do szerokiej dystrybucji w Internecie. I nie chodzi tutaj o muzykę pobieraną z P2P, a oficjalną dystrybucję: wytwórnie fonograficzne, sklepy wirtualne, witryny artystów, co pozwoliło na popularyzację plików hi-rez, nawet jeżeli nie faktyczną to przynajmniej zakiełkowanie w powszechniej świadomości pojawienia się muzyki zarejestrowanej w znacznie lepszej jakości niż obowiązujący na rynku standard (mam tu na myśli CDA, choć można polemizować co jest tym standardem – niektórzy pewnie nie bez słuszności, powiedzą że jest to MP3/AAC, dźwięk poddany silnej kompresji stratnej). Nic zatem dziwnego, że na rynek trafiły setki różnorodnych przetworników C/A, wykorzystujących ogromny potencjał materiału hi-rez, wielki skok jakościowy jaki dokonał się ostatnio w dziedzinie audio. Jednym z przedstawicieli nowego trendu w branży, którym zajmiemy się w naszej najnowszej recenzji, jest DAC Matrix Quattro. Przetwornik, który (nie przesadzam) wbił nas w fotel. Szczegóły znajdziecie poniżej, w rozwinięciu. Zapraszam do lektury…

» Czytaj dalej

Recenzja Bowers&Wilkins Zeppelin Air

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Zeppelin Air (17)

Do naszej redakcji trafił produkt z górnej półki (szczególnie, gdy uwzględnimy ceny w tym segmencie rynku), jednego z czołowych producentów audio – firmy Bowers&Wilkins. To stacja muzyczna / głośnik bezprzewodowy Zeppelin Air, który współpracuje z mobilną elektroniką z logo jabłka na obudowie. Dzięki zastosowaniu technologii AirPlay możliwe jest przesyłanie dźwięku wprost na urządzenie, bez konieczności jego dokowania w stacji, zamontowanej na szykownym pałąku na froncie głośnika. Zeppelin Air to następca pierwszego „cygara”, które zdobyło liczne nagrody za design. Wygląd to niewątpliwie jeden z wielkich atutów Zeppelina. Trudno przejść obojętnie, gdy na stoliku, podstawie czy blacie (względnie ścianie, jest możliwość dokupienia odpowiedniego mocowania) stoi pięknie wykonany przedmiot, nawiązujący kształtem do wielkich sterowców, które majestatycznie sunęły w pierwszej połowie XX wieku po niebie, przemierzając tysiące kilometrów nad Atlantykiem. Niewątpliwie jednym z powodów zakupu tego urządzenia jest design, względy estetyczne. Zresztą najlepszym potwierdzeniem powyższych słów jest pozytywna, żeby nie powiedzieć entuzjastyczna reakcja domowników, a konkretnie żony. To jeden z niewielu przypadków, w których wysoki koszt sprzętu AV nie stoi w sprzeczności z wysokim poziomem WAF (Wife Acceptance Factor). Warto o tym pamiętać… Panowie ;-)

Wygląd Zeppelina (zresztą nie tylko, także pilota) to oczywiście w przypadku takiego produktu sprawy niezwykle istotne, ale jednak to urządzenie ma grać, a biorąc pod uwagę niemałą cenę, powinno to robić co najmniej poprawnie. W końcu za 2799 złotych kupimy cały, budżetowy zestaw stereo (nawet z głośnikami), względnie bardzo dobre monitory (z naciskiem na bardzo). To spora suma, szczególnie gdy uświadomimy sobie, że taka stacja jako element instalacji wielostrefowej (o której mówi producent i do której stworzenia rzecz jasna namawia) to nie pojedynczy wydatek… kolejna lokalizacja to konieczność wysupłania kolejnych pieniędzy. Można rzecz jasna kupić coś mniejszego (Zeppelina Mini), ale to już nie to samo – do niewielkiej sypialni będzie może w sam raz, ale w większym pomieszczeniu raczej się nie sprawdzi. W ten sposób dochodzimy do następującej konstatacji – Zeppelin Air to produkt kierowany do pewnej, specyficznej grupy klientów. Duży dom, wielkie przestrzenie (tak, tak to nie pomyłka, Zeppelin wymaga przestrzeni) to naturalne środowisko dla tytułowego urządzenia. No dobrze, czy zatem w ogóle warto zastanawiać się nad kupnem Zeppelina, mając alternatywę w postaci klasycznych komponentów audio, czy ma to jakikolwiek sens? Moim zdaniem, o dziwo… ma. Zaintrygowani? Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak tylko zaprosić Was do lektury najnowszej recenzji na HD-Opinie.pl.

» Czytaj dalej

Więcej oglądamy online, ale branża na tym traci…

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
stremaing

IHS Screen Digest opublikowało bardzo ciekawe informacje na temat rynku wideo w tym roku. Okazuje się, że w 2012 roku po raz pierwszy liczba filmów obejrzana za pomocą płatnych serwisów streamingowych przekroczy liczbę sprzedanych płyt DVD i Blu-ray. Nie cieszy to jednak wcale przedstawicieli największych studiów filmowych, bo de facto tylko na tym stracą. IHS przewiduje, że w tym roku za pomocą takich serwisów jak Netflix czy Amazon obejrzymy 3,4 miliarda filmów, podczas gdy w tym samym czasie sprzeda się tylko 2,4 miliarda nośników DVD i Blu-ray z filmami, o 7% mniej niż w 2011 roku.

Streaming z sieci rośnie wykładniczo, w 2011 roku obejrzeliśmy tylko 1,4 miliarda filmów w sieci, więc wzrost o 2 miliardy musi robić wrażenie. Problem w tym, że te 3,4 miliarda wypożyczeń przyniesie tylko 1,72 mld USD zysków, podczas gdy sprzedaż 2,4 miliarda płyt, da ponad 11,1 mld USD i to właśnie tej dysproporcji najbardziej boją się studia filmowe. W ten sposób zyski branży kolejny raz wyraźnie spadną i wygląda na to, że nie uda się już tego trendu powstrzymać, bo np. Netflix regularnie odmawia sprzedaży filmów, chce skupić się tylko na wypożyczaniu. Google w swojej usłudze Play zostało niejako zmuszone do sprzedaży filmów, ale i tak klienci będą pewnie głównie je wypożyczać.

» Czytaj dalej

Premiera OLEDa od LG w maju, cena? – 8000 USD

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
oled_lg_cena

Pojawiła się właśnie informacja, że LG zaprezentuje swój nowy telewizor OLED, pokazany podczas targów CES, już w maju, a nie tak jak do tej pory zapowiadano, w drugiej połowie roku, tuż przed olimpiadą w Londynie. Przyśpieszona premiera podczas festiwalu w Cannes (17 do 26 maja 2012) kierowana jest chęcią wyprzedzenia Samsunga i jego OLEDowego telewizora, który na rynku ma pojawić się w drugiej połowie roku. Wraz z informacją na temat premiery pojawiły się też pierwsze przecieki na temat ceny, podobno ma to być 9 milionów koreańskich wonów, czyli w przeliczeniu około 25 000 PLN. Jak na tak rewolucyjną technologię, jeden z pierwszych modeli w dużym rozmiarze, nie wydaje się to specjalnie wygórowaną wartością.

LG początkowo ma być w stanie produkować około 48 000 paneli OLED o przekątnej 55 cali miesięcznie, póki co w jednej, pilotażowej fabryce. Zwiększenie mocy produkcyjnych będzie zależne od popytu na nowy telewizor, jeśli pomimo wysokiej ceny zainteresowanie będzie duże to można oczekiwać stopniowego wzrostu produkcji. Zresztą LG zakłada, że tak będzie, bo w tym roku zamierza sprzedać nie więcej niż 300 000 urządzeń (to i tak całkiem sporo), ale już w przyszłym myśli nawet o 2 milionach.  LG 55EM9600 waży zaledwie 7,5 kg przy przekątnej 55 cali, ma 4 mm grubości, oferuje czas reakcji na poziomie kilku mikrosekund i ma praktycznie nieskończoną wartość kontrastu. O tym jak rewelacyjnie wygląda obraz na takim odbiorniku mieli okazje przekonać się odwiedzający targi CES, my mamy nadzieje zobaczyć ekran w akcji we wrześniu, podczas targów IFA.

Wypada tylko trzymać kciuki za popyt i liczyć na to, że zapowiedzi analityków się sprawdzą. DisplaySearch przewiduje, że pod koniec 2013 roku, cena tego modelu telewizora OLED może spaść do 4000 USD, więc być może za 2-3 lata będzie można go kupić za mniej niż 10 000 PLN.

Coraz więcej sieciowego wideo na ekranach telewizorów

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IPTV

To, o czym wielokrotnie wspominaliśmy pisząc o smart TV, staje się faktem – specjaliści z In-Stat przeprowadzili analizę, z której wynika że w 2016 roku aż 100 milionów gospodarstw będzie korzystać z sieciowych serwisów wideo, streamingu kontentu z Internetu. Z tej liczby ponad 80 milionów skorzysta z wyspecjalizowanych serwisów, aplikacji pozwalających na dostęp do różnorodnych treści programowych. Wygląda na to, że telewizja znalazła swoje miejsce w sieci i teraz główny wysiłek branży skierowany jest na znalezienie jak najlepszych sposobów syntezy tego co oferuje tradycyjna telewizja z nowymi możliwościami IPTV. Smart TV to pierwszy, znaczący krok w stronę syntezy, choć nadal – jak zauważają specjaliści – jest sporo do zrobienia. Dostęp do treści premium, wielozadaniowość rozumiana jako uruchamianie wielu aplikacji oraz strumieni obrazu i dźwięku w tym samym czasie (w tym roku pierwsze odbiorniki będą dysponowały takimi możliwościami), dalsza integracja z elektroniką mobilną w tym przede wszystkim z tabletami to kluczowe elementy, które będą rozwijane w najbliższym czasie. Już teraz mówi się o tzw. hybrydowej telewizji. Jeżeli Apple faktycznie wprowadzi na rynek swój odbiornik telewizyjny, to – niewykluczone – głównym tunerem, a może jedynym będzie modem internetowy (przewodowy i/lub bezprzewodowy). Odejście od klasycznej ramówki to już nie przyszłość telewizji, a teraźniejszość. Właściwie wszyscy główni najwięksi nadawcy oferują, albo pracują nad wprowadzeniem swoich serwisów sieciowych.

» Czytaj dalej

Wielka premiera Windows 8 odbędzie się w październiku

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
MS Courier

Jesień będzie bardzo gorąca. Microsoft zaprezentuje światu swój najnowszy uniwersalny system operacyjny. Windows 8 ma być spoiwem łączącym całą elektronikę, i tą „dużą” czyli wszelkiej maści Pecety, i tą „małą” czytaj wszelkie handheldy, z jednym środowiskiem systemowo-programistycznym. Jeden system, microsoftowy ekosystem, ma być najbardziej kompletnym produktem tego typu na rynku. Co prawda Apple depcze firmie z Redmond po piętach, ale jego ekosystem jest (przynajmniej na razie) nieco ograniczony, choć to też kwestia dyskusyjna… ogólnie chodzi o odmienne filozofie dochodzenia do tego samego.

Kluczem są ekrany, które pozwalają zawsze i wszędzie korzystać użytkownikowi z wszystkich danych, z całego kontentu. Nieważne czym się on w danej chwili posługuje, nieważne jakiej używa platformy sprzętowej. To model: „tu i teraz”. Rewolucyjny interfjes, rewolucyjne dopuszczenie układów ARM do pracy z nowym OS, chmura, nowy sposób konsumpcji multimediów oraz korzystania z elektroniczej rozrywki… sporo tego, nieprawdaż? Ciekawe co przykuje większą uwagę mediów – nowy iPhone czy nowy system z Redmond? Oba produkty zadebiutują najprawdopodobniej w październiku (system na pewno, telefon prawdopodobnie).