LogowanieZarejestruj się
News

Planary HiFiMAN SUNDARA pierwsze wrażenia

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
20180130_172040774_iOS

Dojechały i nie ściągam. To HE-400 tylko lepiej, więcej, bardziej. Słuchawki oczarowały mnie totalnie. Po pierwsze przegenialna przestrzeń. Jest taki utwór na nowej płycie Meat Beat Manifesto, gdzie pojawia się cykliczny przydźwięk, coś jak dalekie klapnięcie, zarejestrowany tak, jakby był obok, blisko, dalej, z tyłu, poniżej. To słychać. Słychać tak, że słuchając tego kawałka po raz pierwszy byłem pewien, że coś mi dziwnego w chałupie wyszło i zdjąłem odruchowo nauszniki. Jeżeli ortodynamiki to przede wszystkim dobra, albo bardzo dobra przestrzenność, tutaj mamy to na wybitnie dobrym poziomie. Bryły, umiejscowienie, powietrze, scena… niebywałe. Nie użyję słowa na „ha”, bo zawsze, gdy się o czymś takim pisze, używa się i temat zamknięty. A tu nie ma czego zamykać, bo te słuchawki otwierają przed nami muzykę w sposób do tej pory trudno, a w tym budżecie, w ogóle, nieosiągalny. Niesamowite! Moje 400-setki też potrafią zagrać przestrzennie, ale nie mam wątpliwości, że SUNDARA to progres i to nie marginalny, a zasadniczy progres w tym względzie. Bardzo polecam (patrz zdjęcia) przetwornik z trybem native dla DSD (u nas Korg DS-100). Nagrania 1 bitowe to właśnie dopełnienie całości. Na takim materiale potencjał tych słuchawek zostanie w pełni uwidoczniony (usłyszany). Wczoraj miałem w planie parę publikacji, a cały niemal dzień spędziłem przyklejony do MBA z dwoma interfejsami. Po piorunie grało (TAC-2) oraz na wspomnianym KORGu grało. Oczywiście porównywałem z 4-setkami i mimo tego, że nowe zagrały właściwie od razu po wyjęciu z pudełka (widać, że egz. nowy, nieużywany) to mogłem cieszyć się dojrzalszym brzmieniem, doskonalszym, pełniejszym w porównaniu do poprzedników.

Z HPA1, ale też z lampiszonem posłuchamy

Mmmm :)

Sundara z MiniWattem @ Brimarach (NOSy) za pośrednictwem krosownicy z wyjściem słuchawkowym 6.3mm gra

Możemy też posłuchać z HE-Adaptera (XLR… tylko skąd skombinować odpowiedni kabel do tych nauszników, hmmm?) i nie omieszkamy sprawdzić (bezpośrednio wpiętego w wyjścia głośnikowe naszego MiniWatt-a)
W opcji z krosownicą, lampiszona wykorzystuję jako końcówkę mocy (maks. w prawo), a sterowaniem głośności zajmuje się widoczny M1HPA (doskonały pre-amp btw) 

Sundara są bardzo wygodne, znacznie wygodniejsze nie tylko od redakcyjnego modelu 400 (po poprawkach), ale także słuchanego 400i (nowa konstrukcja), znakomicie leżą na głowie. To pierwsze słuchawki jakie mam od dawna na głowie, w których nie występuje problem bolącego czubka łepetyny, coś co często daje mi się we znaki w przypadku dużych nauszników. Pałąk skonturowano tak, jakby go… nie było. Czyli najlepiej jak to było możliwe. Pady dobrze izolują, nic nie uciska, nic nie gniecie, znakomicie dobrano materiał wg. mnie, bo nie są ani za miękkie, ani za twarde, dodatkowo (choć to mocno subiektywne, bo wchodzimy na poziom zróżnicowania budowy ciała, anatomii użytkowników) idealnie przylegają, obejmując uszy, zapewniając z pałąkiem pewne trzymanie się łba. To ważne, bo te słuchawki mają wielki potencjał w mobile (o czym za moment), a tu ważne jest, by z jednej strony zapewnić komfort, a z drugiej solidne trzymanie się głowy. Obie te rzeczy mamy tutaj zapewnione, oczywiście nie ma mowy o pełnej izolacji, bo to otwarta konstrukcja, jak 99% planarów. Pamiętajcie zatem, że idealnym miejscem będzie strefa ciszy ;-) w Pendolino (o ile jakieś jeszcze jeżdżą), leśna polana, pustawa o tej porze roku plaża ;-)

Wspomniałem o nowej płycie MBM. Tam cholernie ważny jest bas. Wielowymiarowy, budujący klimat, stanowiący fundament na którym się buduje… bas. Te słuchawki, nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości, są Ziemią Obiecaną dla bass-heada. Jako, że się zaliczam ;-) znaczy się jak cienko na dole to się nie liczy i do zapomnienia, te Sundara polubiłem z miejsca. Bo tu się dzieje dobrze, bardzo dobrze, świetnie się dzieje. Nisko, bardzo nisko i właśnie wielowymiarowo, wieloskładnikowo ten bas nam się objawia i już wiemy, że „jesteśmy w domu” (cytując Hana – nie lubię, bardzo, tych nowych – cóż, wapniak ze mnie i tyle). Wraz z przestrzenią buduje to przekaz, klimat, stanowi o wyjątkowości tych słuchawek. Bo, tak właśnie, uważam że w tym budżecie pojawia się coś wyjątkowego. To pierwsze wrażenia, ale trudno mi zachować dystans, co w sumie, patrząc przez chwilę na chłodno nie dziwi… wicie, te HE-400, te HD-650… Ważne, nie ma tu czegoś, kosztem czegoś innego. Te słuchawki to koherentny, spójny przekaz, a nie że brakuje. Także można się cieszyć, ja się cieszę, bo to jakby pod moje gusta te słuchawki uszyli. W przypadku HiFiMANa widać sumienne odrabianie lekcji, ciągły postęp, ciągłe doskonalenie. Od siermiężnych nauszników pierwszych generacji, po najnowszy wypust, producent dąży do osiągnięcia …harmonii? No właśnie, to chyba właściwie słowo, bardzo ważne słowo, bo harmonia, czyli cały zespół cech, na które składa się wybitny produkt soczewkuje nam się tutaj, w przypadku tytułowego modelu. Leci właśnie Aphex Twin… ale to gra dołem, ale to gra!!! I jeszcze ta stereofonia!

Jak najbardziej!

Intymnie, kobiece wokalizy, gęsto, zamykamy oczy…

Mobile. Grało @ iPad Air 2. Bez wsparcia. Z dziurki. I wiecie co? Te słuchawki można bez obaw pożenić z takim źródłem bez wsparcia. iPad robił za end-point ROONa, nie używałem żadnego DSP tym razem, czysty sygnał, odtwarzany za pośrednictwem przetwornika oraz amplifikacji iPada. O tym, że ten model tabletu i parę innych, generacyjnie zbliżonych handheldów brzmi dobrze, wypada wybitnie dobrze w pomiarach, o tym wszystkim przeczytacie, jak obiecywałem, na łamach HDO, teraz jednak skupię się na opisywanych słuchawkach i ich brzmieniu. Blisko maksymalnej skali, fakt, ale było już bardzo głośno, dla mnie za głośno. Czysto, bez ograniczeń w zakresie rozdzielczości czy dynamiki, bardzo dojrzale to brzmiało. Szokująco dobrze. Patrząc na to szerzej, te tutaj mogą być wykorzystywane swobodnie, także z telefonem (SE) choć tutaj było ciut mniej (nie, żaden iPhone, sprawdzone z także iP7, przez gównianą przejściówkę, żaden nie daje rady, niestety), wyskalowanie amplifikacji w tym modelu iPhone (i pewnie, generalizując, we wszystkich smartfonach Apple jw) wskazuje na ograniczenia nałożone przez reżim czasu działania na akumulatorze. Na tablecie można więcej i jest więcej (można jw. komfortowo słuchać @ iPadzie). Z telefonem zatem żeniłbym z amp-dakiem (choć pewnie trafią się fajne, androidowe fony z mocnym ampem), z tabletem nie ma takiej potrzeby. Wiadomo, można też inaczej, znaczy się DAPa jakiegoś, a że ostatnio prawdziwa klęska urodzaju w tym segmencie zapanowała, jest w czym wybierać (za 600-700 złotych kupicie coś ze wszystkim i jeszcze więcej). Dołączany do kompletu kabel mówi: idź na spacer. Jest lekki, elastyczny (nie to, co te druty w pierwszych generacjach orto HiFiMANa), z bardzo solidnym, kątowym jackiem. I nie jest długi. Jak chcemy dom i przykładowo z wyra to albo alternatywne okablowanie, albo taki jak redakcyjny, supersolidny, niedrogi przedłużać z pancernymi gniazdami REAN. I gra. Będę jeszcze na wynos testował, sprawdzę z przetwornikiem USB m2Techa z telefonem, będzie jeszcze o iPadzie we właściwej recenzji.

Chromecast Audio daje radę tym słuchawkom, można wpiąć i słuchać!

Z zapasem

Eleganckie pudło z luksusową wyściółką niestety nie zawiera. Czego nie zawiera? Ano nie zawiera nosidełka, nawet jakiejś płóciennej sakwy, no tego nie ma. Pewnie i tak nie będziecie z głowy tych słuchawek zdejmować ;-) bo coś czuję, że to towar mocno uzależniający, ale gdyby jednak to trzeba we własnym zakresie kombinować. W środku znajdziemy jeszcze ładnie wydaną książeczkę opisującą pokrótce historię oraz DNA firmy. Na kartkach znajdziemy także parę podstawowych informacji z czym to się je (instrukcja). Wspomniany powyżej kabel zaopatrzono w adapter na dużego jacka, można od razu podpiąć pod elektrownie i warto to zrobić, oj mówię Wam, że warto. Teraz grają @ M1HPA bezpośrednio z CORE (imac) @ donglu m2Techa w roli DACa i jest po prostu fantastycznie. Było wyżej o KORGu, bo też ten wczorajszy odsłuch wymagał maszyny do DSD… a wymagał nie tylko dlatego, że przestrzeń, że hektary, ale także dlatego, że nowe odkrycia się zadziały. To miejsce, o którym przeczytacie w kolejnym wpisie, jest mi znane, ale dopiero od niedawna (a ciągle to aktualizują i słusznie, bo wcześniej serwis był nieużywalny) PrimeSeat zasługuje na baczniejszą uwagę. Co ja piszę zasługuje, to rzecz obowiązkowa dla zwolenników 1 bitowego grania. Stream DSD, ale nie taki z czapy, a przez Japończyków uskuteczniany, a oni, jak wiadomo, perfekcjoniści, jak już się za coś wezmą to cyzelują, cyzelują, doprowadzając do perfekcji niedoskonałą materię… no właśnie. Trzeba było, co prawda, przez przejściówkę na LAN wchodzić finalnie na laptopie, bo …przez WiFi były problemy (uwaga samo łącze to minimum 11-12Mbps, ze stabilnym transferem), ale warto było. Bardzo warto. Na paru fotach znajdziecie co nieco poniżej, a więcej w osobnym jw. wpisie będzie. Japończycy mówią KORG i ja tam nie będę z nimi polemizował ;-) Faktycznie w takich okolicznościach przyrody, generalnie (generalizując) tylko japońska elektronika wchodzi w grę (jest tam o tym, na stronie, to chyba nie tylko lokalny patriotyzm przemawia za takim postawieniem sprawy). Grał też ZOOM, bo po piorunie na VOX playerze grającym ze wsparciem plugina Reference 4 (kolejny, osobny wpis o tym na dniach: rewelacja, rewelacja, rewelacja) z presetem przygotowanym dla HE-400i (i modami) oraz bez tych usprawniaczy, udowodnił TAC-2 jak piekielnie dobrym klamotem pod słuchawki (przede wszystkim) jest. Pisałem, że taki mobilny set ZOOM & HE-400 z MBA stanowi mój, często gęsto, pkt odniesienia. Cóż, bardzo dobry efektor zdetronizowany. Sundara @ tym secie to kosmos!

KORG, wiadomo, native 1bit, TAC-2 bo po piorunie grają te słuchawki, tak…
HE-400 musiały uznać wyższość nowych SUNDARA. Wychodzi mi, że w każdym możliwym aspekcie musiały

Jak widzicie, wspomniałem powyżej o paru cholernie intrygujących rzeczach, które położyły mi póki co plan innych testów, publikacji. Znowu soft*?! No znowu, ale jak wyżej stream DSD w dojrzałej, DZIAŁAJĄCEJ, formie z dedykowaną aplikacją dostępowo-odtwarzającą oraz Reference 4 dla pro, ale ja nie pro, bo to pro-tool jest, tak, też od tych ludzików od True-Fi, ale tam wszystko auto, a tu wszystko ręcznie i dla amatorów, muzykofilów jak znalazł. Wiadomo, automatów nie poważamy ;-) a dodatkowo tam jest tyle dobra, tyle ciekawych rzeczy do eksploracji, że no grzech nie zaznajomić się (wersja dla słuchawek niewiele droższa od True-Fi btw). Także spokojnie, pojawi się strasznie opóźniony tekst o POLARISIE, a lecą do nas nowe klamoty, w tym obiecywany (ale nie dotarł wcześniej, będzie teraz) Matrix Mini-i Pro 2S na nowej generacji kości ESS (9026). Wszystko, co do tej pory do nas trafiło @ Sabre 9038, powodowało palpitację serca. Tak, kość same z siebie nie gra, tyle że wcześniej ESS pichcił analitycznie, a teraz inaczej, wg. mnie znacznie sensowniej, bo połączył detal/rozdzielczość z muzykalnością, analogowym sznytem, gra to po prostu ciekawiej. Będzie ten wszystkomający Matrix, sprawdzimy jak sobie poradzi nie tylko na aktywnych nEarach, nie tylko wpięty we wzmacniacze, ale także z jacka odtwarzając muzykę za pośrednictwem tytułowych SUNDARA.

Coś czuję…

PrimieSeat @ KORGu :)

A tu na ZOOMie via Vox Player ze wsparciem rewelacyjnego pluginu Reference 4

* …można siedzieć w pierwszym rzędzie zupełnie za darmo :) Co się tyczy Reference 4 to 99$ za słuchawki sobie liczą

» Czytaj dalej

Sundara… następca HiFiMAN HE-400 już niebawem @HDO

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Zrzut ekranu 2018-01-26 o 11.10.33

Mamy potwierdzenie od rodzimego dystrybutora, firmy RAFKO – niebawem do nas trafią. Będzie test porównujący nasze ulubione HE-400 z tytułową nowością, która ma 4-setki zastąpić. Ta nowość, Sundara (inaczej szczęście) to kompaktowe, lekkie planary, takie także na wynos, pewnie znacznie bardziej na wynos niż wspominane powyżej redakcyjne, które formą nawiązują (ale my baaardzo lubimy ten hifimenowy old-school ;-) ) do „gabarytów”, opisanych u nas dawnych flagowców HE-6. HiFiMANy HE-400 uwielbiam, uważam za jedne z najbardziej udanych słuchawek w ofercie producenta, bo też najłatwiejszych (swego czasu) do wysterowania, najuniwersalniejszych nauszników, dających prawdziwą radochę (nic nie męczy, łatwo wchodzi) ze słuchania.

Mam ulubiony, trudny do pobicia, set z thunderboltowym interfejsem ZOOM TAC-2, który z tymi słuchawkami tak czaruje, tak daje czadu, że stanowi nierzadko pkt odniesienia dla znacznie droższych konfiguracji z dużo kosztowniejszymi słuchawkami. I nie jest na straconej pozycji, oj nie jest. Gra to po prostu zabójczo dobrze. Tani DAC po piorunie z najtańszymi planarami HiFiMANa. A jak będzie z Sundara?

O tym przekonamy się niebawem i porównamy, sprawdzimy także z tym co obecnie w redakcji gra, zarówno z klasyką na dynamicznych przetwornikach jak i flagowcami Audeze. Nie będzie taryfy ulgowej, będzie mocno urozmaicony test, bo przewiduję sporo mobilnego grania skorelowanego z odkryciem, które może wielu wydać się kompletnie z czapy… niektóre jabłkowe tablety, niektóre telefony (tak, te starszej daty, nie najnowsze) grają nie tylko dobrze z dziurki (o tym w sumie wiemy od dawna), ale wręcz bardzo dobrze i są na to konkretne dowody (nie tylko własne uszy), bo w pomiarach wypada to lepiej od wielu zewnętrznych przetworników, „poprawiaczy”. To dla mnie i pewnie dla wielu z Was coś nowego, prawda. Nie traktujemy wbudowanych w telefony czy tablety układów audio poważnie (generalizuje), bo też z definicji to kompromis, to nie to i szukamy tych, wspomnianych, „poprawiaczy”, tworząc jakieś kanapki, nosząc ze sobą dodatkową elektronikę… a może nie zawsze jest to takie konieczne, takie potrzebne. Będzie o tym, zarówno w kontekście testu HiFiMAN Sundara, jak i osobnego artykułu „iPad Air 2 brzmi dobrze… z dziurki, dobrze brzmi”.

Wracając do tytułowych słuchawek, ich sercem jest zupełnie nowa membrana, jak wspomina dystrybutor, o 80 procent lżejsza od tej z modelu HE-400. A to oznacza kompletnie nową jakość brzmienia: szersze realne pasmo przenoszenia, szybszy i dokładniejszy dźwięk. Sprawdzę, zweryfikuję! :-) Dodatkowo poczynione zmiany w konstrukcji mają gwarantować bogactwo detali, wybrzmień, ciepła. Dystrybutor pyta: Czy super szybkie i super dynamiczne słuchawki mogą być jednocześnie krainą łagodności? Sundara pokazuje, że to możliwe. To też obadam.

Kolejną nowością jest hybrydowy pałąk, który charakteryzuje się precyzyjną regulacją, niską masą oraz niezwykłą wygodą użytkowania. Metalowe wykonanie z proszkowym malowaniem to pewność solidności i klasycznego wyglądu na długie lata.

Super lekka membrana pozwoliła na stworzenie słuchawek o skuteczności 94 decybeli, co pozwala na swobodne podłączenie ich do przenośnego odtwarzacza muzyki lub telefonu wyposażonego w mocne wyjście słuchawkowe. Sundara najlepiej sprawdzi się z lekkimi przenośnymi wzmacniaczami z przetwornikami DAC na pokładzie. OK, a z iPadem Air 2 dla przykładu to się nie sprawdzi? Jak wyżej, będzie grała także z dziurki soute. Dlatego Sundara standardowo została wyposażona we wtyk 3.5mm mini-jack (w komplecie przejściówka na 6.3mm duży jack). No i prawidłowo, bo te słuchawki mają grać jw. ze sprzętem mobilnym, a w domu, jak przyjdzie ochota, to sobie przez adapter podepniemy, a że podepniemy to pewne, bo TAC-2 czeka, DS-100 od Korga czeka i – wreszcie – nasza standardowa elektrownia Musical Fidelity HPA1 też czeka.

Cena? Ano HE-400 były wyceniane, szczególnie ostatnio, bardzo atrakcyjnie. Tutaj mamy nowość, tutaj jest drożej, ale umownie nadal w okolicach 2k (czyli umownie „entry level” w planarach ;-) ). No dobrze, to ile? Ano tyle – 2099zł.

Posłuchaj HiFiMAN Susvara z sys. słuchawkowym za 100k zł

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
051917_hifiman_susvara2

Tylko przez tydzień sluchawkomaniacy z całej Polski będą mieli okazję skorzystać z absolutnie unikalnych odsłuchów słuchawek HiFiMAN Susvara, które kosztują 30.000 zł. Nowe słuchawki to uwieńczenie dekady intensywnego rozwoju – od klasycznych membran planarnych do super nowoczesnych przetworników wykonanych w nanotechnologii, które zadebiutowały w HE-1000 i Edition X (patrz test na HDO tutaj i opis Ed.X tu). Słuchawek będzie można posłuchać z wzmacniaczem słuchawkowym HiFiMAN EF6 (nasz testo wartości 7999 zł oraz przetwornik NuPrime (wcześniej NuForce) DAC-10H o wartości 7995 zł. Źródłem dźwięku będzie odtwarzacz CD Musical Fidelity Nu-Vista CD wyceniony na… 45.555 zł. Całość zostanie uzupełniona okablowaniem o wartości kilku tysięcy złotych, co w sumie oznacza, że wartość całego systemu zbliży się do poziomu 100.000zł za cały ww. słuchawkowy tor. Wszystko to w białostockim salonie firmowym.

Zapraszają do posłuchania…

Susvara

NuPrime DAC-10H

NuVista CD Musical Fidelity

Elektrownia EF-6 (zdjęcie z testu systemu HE-6 & EF-6, Matrix Quattro DAC)

HiFiMAN SuperMini – hiresowy iPod Nano. DAP nie musi być cegłą

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
20170512_185630342_iOS

Audiofilskie DAPy są w większości koszmarnie nieergonomicznymi klockami. Na bakier z wygodą, na bakier z czasem pracy na baterii, na bakier z obsługą… To wszystko jest rzekomo mniej istotne od dźwięku. Tak, dźwięk, jego jakość ma nam niejako wynagrodzić niedostatki w zakresie użytkowym, pozwolić na wymazanie z pamięci tego, co powyżej. Powiem wprost i może nawet nieco brutalnie – to nie działa. Nie działa, bo mówimy o elektronice UŻYTKOWEJ, gdzie liczy się suma elementów, a nie jeden element. To nie stojący w pokoju, może koszmarnie za duży, może strasznie ciągnący prąd z sieci, może z jakimś idiotycznie nieergonomicznym właśnie pilotem klamot, który jednakowoż przenosi nas do krainy szczęśliwości, natychmiast gdy tylko go odpalimy. Taki DAP to sprzęt, który musi sensownie się sprawdzić w zupełnie innych okolicznościach przyrody. Nawet jeżeli mówią, że to jedyne źródło (cyfrowego) audio, jakie potrzebujesz, czytaj możesz wykorzystać możliwości mobilnego grajka także w domowych pieleszach. Może przy okazji, ale przecież to ma być na wynos, prawda?

To jedna strona medalu. Druga to coś, co mnie nieodmiennie dziwi i do dzisiaj właściwie nic takiego, masowego, świetnie wykonanego, gdzie przyłożono się do każdego szczegółu, nic takiego na rynku się nie pojawiło. Tak, mam na myśli iPoda. To nie audiofilska maszyna do przeniesienia nas do audionirvany, a masowy produkt, który swego czasu wyznaczał kierunek rozwoju całej branży (bo rewolucja iTunes, bo rewolucja mobilnego słuchania, bo słuchawki). Dzisiaj Apple traktuje iPoda wyraźnie po macoszemu, nie przykłada większej wagi do rozwoju tego segmentu i trudno się dziwić. Sprzedaż spada od wielu, wielu lat, nikt już nie chce, nie potrzebuje osobnego grajka. Nie potrzebuje, bo strumieniuje i ma telefon. Koniec, kropka, amen. Tak, to zrozumiałe, że iPod to już historia (sentymenty na bok), ale zagadką pozostaje dla mnie fakt, że żaden z producentów audiofilskich playerów nie zadał sobie trudu by stworzyć coś tak dopracowanego pod kątem obsługi (łatwość / jednolity interfejs – sposób sterowania / rozbudowany ekosystem) oraz tak zbudowanego (cholera, dlaczego nie można w playerze za 2k znaleźć stalowego, monolitycznego gniazda jack, dlaczego obudowa nie jest unibody, dlaczego ekran pod kątem jest do niczego, dlaczego…). Tego nie jestem w stanie pojąć i dalej czekam na coś, co jest właśnie takie jak iPod – od A do Z dopracowane w zakresie obsługi, budowy, materiałów. Plastik? Jaki plastik do k… nędzy!

No dobrze, to może jednak nerwosolku? A chętnie, a przechodząc do meritum… HiFiMAN SuperMini, bohater dzisiejszego wpisu, to prawie w pełni udana próba stworzenia hi-resowego odpowiednika iPoda Nano. Prawie. Jest blisko, bo metal, bo OLED (tu lepiej), bo ładnie spasowane ale… są pewne ale, o których przeczytacie za moment. Jest dobrze, ale może być (a niewiele brakuje) właśnie tak, jak być powinno. Idealnie – znaczy się. Nie powinniśmy zadowalać się (w przypadku DAPów) półśrodkami, godzić się na kompromis. Nie! Taki grajek ma nas w maksymalnie komfortowy sposób przenieść do krainy dźwięku znanego z dużego stereo, z naszego HiFi toru i tak to ma wyglądać. W dziedzinie dźwięku tak zazwyczaj jest. HiFiMANowe odtwarzacze wraz z tymi od literek A i K wyznaczają niewątpliwie najwyższe kompetencje w tej materii. Testowaliśmy na łamach takie dziwa jak grajek za ponad 10 tysięcy (potocznie tzw. superkałach) i tam faktycznie od strony brzmieniowej NIC nie brakowało. Fajne jest to, że miniaturyzacja (sorry, ale przenośnie cegieł nie uznaje, po prostu to bez sensu) poszła tak do przodu, że stworzenie gabarytowego odpowiednika wspomnianego kilkanaście razy ;-) (oj będzie, będzie co chwila przywoływany) iPoda (Nano) jest osiągalne. SuperMini tego dowodem. Najdojrzalszym i póki co wg. mnie najlepszym (choć AK ma w swoim arsenale parę ciekawych produktów z zakresu małe jest piękne i warto będzie zweryfikować).

Zapraszam do bezkompromisowego tekstu poświęconego najambitniejszemu, prawdziwie kieszonkowemu playerowi hi-res jaki znajdziecie w sklepie. Panie, Panowie HiFiMAN SuperMini…

» Czytaj dalej

Mass Fidelity Relay – czy to już? Bluetooth w HiFi, HiFi… Bluetooth

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Relay_1

Czekam na czarną, magiczną skrzyneczkę samogrającą Mass Fidelity (patrz nasz wpis o Core tutaj), ostatnio trafiła do mnie inna skrzyneczka – nie czarna a srebrna. Audiofilski odbiornik Sinozębny? Serio? A ki czort? Nie czekając podpiąłem i hmm…. tak ten interfejs nie brzmiał dotąd. No może ostatnio zmieniło się co nieco, bo najnowsze produkty wspieracjące aptX, nowe aptX HD to spory progres w temacie (sporo na ten temat na łamach HDO), ale… tak od razu HiFi, jakieś tam z zachwytu cmokanie, odnotowane zero różnicy w stosunku do takich np. AirPlay’ów? Kto by? No właśnie.

Mass Fidelity to beniaminek, ale wyraźnie czują blue…sa, wiedzą czym są strumienie bez „ale”, postanowili wyspecjalizować się w interfejsach sinozębnych. Chodzi o to, by pierwotnie ułomny sposób bezprzewodowego transferu pozbawić ułomności, by mógł stanowić równorzędny z innymi interfejsami sposób strumieniowania muzyki do systemu HiFi. Stawiamy skrzyneczkę, żadne tam parowanie z trybem mrugającej diody, nic z tych rzeczy, tylko prosto do celu – wybieram w ustawieniach źródła rzeczonego Relay’a i już. Zawsze gotowy do współpracy, wspierający najnowszą wersję kodeka aptX, działający bez opóźnień, także tych cholernie irytujących znanych z AirPlay’a (wciskam play i sobie czekam, czekam… beznadziejne to), opóźnień czasowych związanych z samym graniem (tu postęp jaki się dokonał w przypadku BT jest gigantyczny). To raz. Muszę przyznać, że stabilność parowania tego interfejsu z dowolnym nadajnikiem (komputer, handheld) robi spore wrażenie. Nie ma co porównywać z wieloma innymi produktami na BT, które zwyczajnie często, gęsto wymagają ponownego wprowadzenia w tryb parowania. Strasznie to irytuje, tutaj nie ma o tym mowy. Włączamy, wybieramy, gramy.

Dwa, to forma, wyposażenie i ambicje. Forma nie byle jaka, bo skrzynka po całości alu, a nie jakiś plastik fantastik, wyposażenie też konkret, bo niby „tylko” dwa dobrej jakości gniazda RCA, a tu niespodzianka – instrukcja informuje, że owszem, ale jeszcze dodatkowo konwertowane @ SPDIF elektryczne (dobry DAC z takim uzupełniającym wyposażenie usieciowieniem? No czemu nie? Jak się okazało podczas testów warto skorzystać z tej opcji!), a całość (te ambicje) to równorzędny partner w naszym wypieszczonym audio torze (salon i to co najlepsze fabryka dała, a portfel ledwo zniósł). Tak to na pierwszy rzut oka wygląda. Zacnie wygląda ten Mass Fidelity Relay. Zacnie.

» Czytaj dalej

HiFiMAN HE-1000 i Edition X w wersji V2. Tysięczniki niebawem na HDO!

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
unspecified-10

Niewykluczone, że będziemy mieli unikalną możliwość porównania topowych planarów… w szranki staną redakcyjne LCD-3, testowane MrSpeakers Ether Flow (otwarte jak i zamknięte) oraz HiFiMANy HE-1000. Będzie pojedynek na szczycie, będzie można porównać różne szkoły konstruowania ortodynamicznych nauszników. Mamy potwierdzenie ze strony dystrybutora, musimy chwilkę poczekać, widzę sporą szansę na takie bezpośrednie skonfrontowanie flagowych modeli z katalogu ortodynamicznych specjalistów HiFiMANa, Audeze oraz MrSpeakers. Tytułowe, poprawione słuchawki, zarówno HE-1000, jak i tańszy Edition X to przede wszystkim zmiany w ergonomii. Nie ruszano przetworników, skupiono się na formie, przeprojektowując pałąk, pady dodatkowo nieco odchudzono całość. Poza tymi zmianami, modyfikacje dotknęły także okablowanie. Poniżej, w punktach, zmiany względem vol.1:

HE-1000 V2 – zmiany w stosunku do pierwszej wersji:

  • nowy, wzmocniony pałąk o szerszym zakresie regulacji
  • niższa o 60 gram waga – z 480g do 420g
  • cieńsza o 3 milimetry grubość fornirowanych nausznic
  • przeprojektowane pady (poduszki nauszne) o znacznie wyższym poziomie asymetrii, aby dopasować się do naturalnej krzywizny ucha ludzkiego
  • nowa konstrukcja kabla – przewód wykonany jest z wzbogaconych materiałów, zyskał dodatkową żyłę; przewodniki to miedź oraz srebro ciągnięte z jednego kryształu – w efekcie poszerzono zakres pasma przenoszenia oraz zmniejszono straty sygnałowe
  • materiał poduszek nausznych w miejscu styku z małżowiną uszną wykonano poliestru (poprzednio był to welur) , przez co uzyskano większą transparentność dźwięku (obszycie boków ze skaju pozostało bez zmian)

Edition X V2 – zmiany w stosunku do pierwszej wersji:

  • nowy, wzmocniony pałąk o szerszym zakresie regulacji
  • przeprojektowane pady (poduszki nauszne) o wyższym poziomie asymetrii, aby dopasować się do naturalnej krzywizny ucha ludzkiego
  • nowe, metalowe jarzma mocujące obudowy przetworników do pałąku -  gwarantują znacznie wyższą wytrzymałość i stabilność słuchawek na głowie (w poprzedniej wersji tworzywo sztuczne)
  • materiał poduszek nausznych w miejscu styku z małżowiną uszną wykonano poliestru (poprzednio był to welur) , przez co uzyskano większą transparentność dźwięku (obszycie boków ze skaju pozostało bez zmian)
  • wyższa jakość lakieru położonego na obudowach przetworników, dzięki temu słuchawki są mniej podatne na porysowanie

 

Ceny nowych wariantów:

HE-1000 V2 – 15495 zł

Editino X V2 – 7399 zł

» Czytaj dalej

Testujemy raźno na rowerze i w biegu SuperMini. Mini DAPa HiFIMANa

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
hifiman_supermini_10

Nie dalej jak parę dni temu wspominałem na portalu o dwóch ultramobilnych playerach od HiFiMANa. Coś tam wystukałem, że może byśmy na tapetę to wrzucili i przetestowali Mega albo (jeszcze lepiej) Super. Na ruszt trafił Super. Na marginesie… Mega nie powinien być bardziej Super? No właśnie, bo tutaj jakoś odwrotnie. Konsekwentnie zmierzając w obranym kierunku (nazewnictwo) producent powinien najprostszą wersję grajka nazwać Giga. Do kompletu. Trochę się pouzłośliwiałem, zostawmy nazewnictwo, przejdźmy do konkretów. Ten model dystrybuowany jest z bardzo przyjemnymi, wartościowymi dokami RE-400. Taki dodatek podnosi ocenę całości, bo przyznacie, jak ktoś kupuje grajka a w domu ma co najwyżej pchełki podłej jakości dodawane do kompletu ze smartfonem to… bardzo się ucieszy na taki całościowy pakiet. Nie trzeba będzie biegać do sklepu, aby wydać kolejne parę stówek (takie znośne NuForce ok 200 kosztują przykładowo), tylko ma to już z głowy. A raczej na głowie, pardon w uszach ma. RE-400 są bardzo przyzwoite, a ich niewątpliwą zaletą jest eteryczna waga. W ogóle ich w uszach nie czuć. Wraz z prywatnymi piankami Comply, które sobie zaaplikowałem, słuchawki idealnie wpasowują się w główne zastosowanie opisywanego kompletu… zastosowanie oczywiście na wynos i do tego jeszcze jakieś aktywności fizyczne, znaczy sportów uprawianie, przemieszczanie się jednośladem – te sprawy.

Bardzo to wszystko minimalistyczne w formie i ok, minimalizm bez ograniczeń funkcjonalnych  jak najbardziej

Do tej pory testowałem u siebie cegły HiFiMANa (patrz o tu i tutaj ), DAPy wagi ultraciężkiej (dosłownie i w przenośni). Kontrast jest gigantyczny, właściwie tamte playery to albo jako źródło na poły stacjonarne do domu (tylko że przenośne, no powiedzmy „multistrefowe” takie), albo na spacer nobliwy. Absolutnie nie wyobrażam sobie jakiegoś truchtu, jazdy, ćwiczeń z takimi „ciężarkami”. Tutaj jest krańcowo odmiennie, co więcej w bardzo że tak powiem unikatowej formule. Po prostu mało kto robi audiofilskie playery w zbliżonych do iPoda Nano gabarytach. Nikt się w to nie bawi. No prawie nikt, bo HiFiMAN dla przykładu i owszem, przy czym nie ma tu miejsca na kompromisy odnośnie wyposażenia / możliwości, bo i zbalansowane wyjście znajdziecie i obsługę plików hi-res do 192Khz, a nawet DSD (najpopularniejsze – o ile to słowo na miejscu w kontekście formatu – pliki DSF/DFF 64). Także grać można praktycznie wszystko co mamy w bibliotece, bez żadnych sztuczek magicznych (Apple i ich upierdliwo-nieżyciowe, kurczowe trzymanie się swoich jedynie-słusznych formatów audio, nie mówiąc już o ignorowaniu materiałów hi-res). Nie ma najmniejszych problemów z odtwarzaniem, czytaniem biblioteki z karty microSD oraz samą kartą, jaka by ona (pojemna) nie była. Moja nie jest specjalnie pojemna, bo ma tylko 64GB, ale to wartość całkowicie wystarczająca na potrzeby testu i zgromadzonych na niej dźwięków, które mają tworzyć materiał do weryfikowania jaki to ten Super jest, albo nie jest …Super. Na razie, powiem tak: nie miałem równie dobrze grającego ultramobilnego DAPa, choć do paru rzeczy przyczepię się w recenzji, bo parę rzeczy wypadałoby poprawić. Tak czy inaczej okazja się trafia na ultramobilne źródło dla bezkompromisowego fan(atyka) muzyki w możliwie najlepszej jakości. Zwyczajnie cieżko będzie znaleźć alternatywę gabarytowo-funkcjonalną.

OLED czytelny (no na zdjęciu to jakoś nie za bardzo ;-) ) Binauralne nagrania w jakości 24 bitowej na biegowych nartach? Oj tak!

Sprawdzę Super z Momentum i to zarówno, porównawczo do RE-400 (balans), IEMami jak i pierwszą oraz drugą generacją nauszników (łącząc Wirelessy kabelkiem). Myślę, że całkiem dobrze będzie także z HP50 od NADa, no i rzecz jasna z moimi ulubionymi HE-400. Takiego kompletu jeszcze nie słuchałem, ale posłucham i relację zdam. Nie mam na podorędziu żadnych zbalansowanych doków, ani kabla którym mógłbym zmodować wspomniane nauszne HiFiMANy. Jak w trakcie testowania coś takiego namierzę to też słów parę zamieszczę na temat. Poniżej, dla przypomnienia, specyfikacja testowanego playera oraz parę fotek prezentujących opisany model.

 

Przyciski zgrupowane na lewej ściance, na dole jacki, no i slot & złącze USB. Trzy przyciski podekranowe plus trzy „na burcie” dają możliwość obsługi w rękawiczkach (żadne tam dotyki ekranowe)

RE-400 „uzbrojone” w Comply

HiFiMAN SuperMini DAP

  • przenośne wymiary: 45mm (szer.) x 8.5mm (gł.) x 104mm (wys.)
  • żywotność baterii – do 22 godzin (to progres bardzo zauważalny w stosunku do testowanych do tej pory DAPów na HDO… o jakieś 100%, zweryfikujemy… tak dobrze nie jest, ale lepiej jest)
  • pasmo przenoszenia: 20 – 20 000 Hz
  • waga: 70g
  • OS Taichi 2.0
  • cena 2399zł (w komplecie bardzo dobre doki RE-400)

A, i jeszcze jedno, jak obiecałem tak i zrobię tzn. zweryfikuję tabelkę, która wisi na stronie producenta / dystrybutora dotyczącą możliwości wysterowania trudnych słuchawek stacjonarnych. Ambitnie podeszli do tematu, fajnie, ale ja niewierny Tomasz muszę to empirycznie sprawdzić (LCD-3, K701…). No i sprawdzę, prawda, empirycznie. Będzie super niespodzianka, bo są w testach prawdodpobnie najlepsze planary jakie pojawiły się w tej części galaktyki. I to nie jedne, a parka. Niebawem zdradzę szczegóły. Coś czuję, że nie będzie najmniejszych problemów w połączeniu z takim mobilnym źródłem, a że same słuchawki też baaaardzo lekkie, wręcz przenośne, więc czemu by nie.

PS. Apel do dystrybutora o wprowadzenie do sprzedaży jakiegoś nosidła. Arm band od telefonu (najlepiej od iPhone, bo jeszcze takie małe w ofercie mają) daje radę, po zaaplikowaniu mamy co trzeba na wypady. Musowa sprawa.

Można symetrycznie słuchawki podłączyć, byle na końcu odpowiedni jacek był

» Czytaj dalej

Świetna alternatywa dla iPoda Nano? DAPy HiFiMANa? Mini ale Mega lub Super

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
hifiman_supermini_10

MiniMega to bardzo adekwatna nazwa dla tego mobilnego grajka. Podobnie jak SuperMini, dla jego droższej, lepszej wersji. Do niedawna audiofilski DAP oznaczał cegłę tj. duże, ciężkie coś, grające parę godzin maksymalnie (c.a 8-10). HiFiMAN proponuje coś, co idealnie wpisze się w potrzeby użytkowników biegających, rowerujących (cykliści – wiadomo, obecnie w kraju naszym, temat śliski) – sumując – przejawiających chęci do uprawiania jakiejkolwiek aktywności fizycznej (bez podtekstów proszę ;-) ). iPod Nano, przywołany w tytule, jest bardzo fajny, wróć, byłby bardzo fajny, gdyby nie ograniczenia wiadome (iTunes, brak obsługi hi-resów tak na szybko). Tutaj jest „full wypas”, bo mamy: WAV, FLAC, AIFF, APE, MP3, OGG, AAC,  WMA, ALAC oraz DSD64 (DSF, DFF). To ostatnie oznacza, że 1 bitowe pliki odtworzymy bezproblemowo, dodatkowo DAP poradzi sobie z 24 bitowym materiałem audio (patrz plansza). Jak dodamy do tego zapewnienia producenta, że te mikrusy zagrają bezproblemowo z HE-400 to… już wiem, że muszę poprosić dystrybutora i to czym prędzej zweryfikować, bo moje ulubione (tak, to właśnie ulubione słuchawki wyżej podpisanego) redakcyjne nauszniki, model HE-400 wersja 2.0, w mig pokażą, czy tak jest w istocie. Nie są trudne (jak na ortodynamiki nawet proste) do napędzenia, ale to jeszcze nie oznacza, że efekt będzie cacy (a nie tylko… no dobrze, można, ale jednak…).

Sama forma bardzo przyjemna. Bo alu jest, bo OLED jest, bo karty nawet do 256GB (no, wreszcie nie będę miał problemów z dużą kolekcją hi-resów… jeden album 5GB… ufff), zniekształcenia podobnież tylko 0,08% (Mega) a nawet 0,04% (Super), wreszcie – jak producent podaje – słuchawki 300 Ohm i tu i tu to jak najbardziej. Ok, zweryfikujemy i to, choć będzie naprawdę po bandzie (K701), będzie też zwyczajnie wymagająco (LCD-3), też niełatwo (HD650) no i nie zapomnimy o mobilnych nausznicach jakie akurat mamy na podorędziu: Momentumy, NAD 50-ka oraz jakiś wynalazek z Centralnej Azji. IEMy, standardowo, Senka tzn. Momentum zmodowane ostatnio za pomocą pianek Comply, co by poprawić ergonomię vel wygodę użytkowania. Dobrze. Szczególnie ten Super prezentuje się nad wyraz interesująco, lubimy takie produkty, a dla kogoś, komu brakuje podstawowych danych na temat słuchawkowego wyjścia – spokojnie – będzie…:

Super

  • poziom wyjściowy: 320mW
  • impedancja wyjściowa: 32 ohm (wyj. zbalansowane)

Mega*

  • poziom wyjściowy: 54 mW
  • impedancja wyjściowa: 1 Ohm
* …no mam pewne wątpliwości i z tego co widzę, lepszym partnerem dla trudniejszych do wysterowania byłby SuperMini.
Przydatne zestawienie co i jak nam wysteruje (się) @ DAPie SuperMini. Inni producenci powinni brać przykład z HiFiMANa, informując na co można (a na co nie) liczyć

 

Także zobaczymy jak to zagra, jak widać mamy słuchawki z listy, także ładnie to będzie można skonfrontować z powyższą planszą, a do tego sprawdzimy czy pożenienie mikrusów (zmieszczą się w mini kieszonce termoaktywnego opakowania na tułów biegającego tu i ówdzie) z pastylką BT (Avantree Saturn z aptX) strumieniującą w trybie nadawania do słuchawek bezdrutowych będzie 1) wykonalne, 2) sensowne… czy niekoniecznie.

Zarówno Super jak i Mega to co powyżej nam zagrają

 

Reszta specyfikacji wygląda tak:

Super

  • przenośne wymiary: 45mm (szer.) x 8.5mm (gł.) x 104mm (wys.)
  • żywotność baterii – do 22 godzin (to progres bardzo zauważalny w stosunku do testowanych do tej pory DAPów na HDO… o jakieś 100%, zweryfikujemy)
  • pasmo przenoszenia: 20 – 20 000 Hz
  • waga: 70g
  • OS Taichi 2.0
  • cena 2399zł (przy czym mamy tutaj w komplecie bardzo dobre doki RE-400B)

 

Mega

  • waga: 69 g
  • wymiary: 100 x 43 x 9 mm
  • pasmo przenoszenia: 20 – 20 000 Hz
  • OS Taichi 2.0
  • 15 godzin grania (to progres 30-50% w stosunku do testowanych do tej pory DAPów… oczywiście sprawdzę, czy faktycznie)
  • cena w .pl = 1499zł 

 

Dystrybutorem HiFiMANa w Polsce jest firma Rafko.

Parę dodatkowych rycin znajdziecie poniżej…

» Czytaj dalej

Strefowo, do kina i do muzyki: Definitive Technology W Studio Micro & Adapt

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
20160623_085053750_iOS

Projektory dźwiękowe, zwane potocznie soundbarami, kojarzą się nieodmiennie z kinem domowym. Wiadomo, wieszamy albo stawiamy na półce RTV, czasami dodatkowo łączymy z niskotonowcem w całość i mamy alternatywę dla klasycznego zestawu opartego na kolumnach. Przestrzeń robi nam elektronika, sub robi akcję, a wszystko to wyspecjalizowane na potrzeby kina względnie telewizji (bo telewizory generalnie oferują dźwięk poniżej krytyki). Tyle. W przypadku tytułowego produktu jest inaczej, zupełnie inaczej. To coś więcej niż soundbar, to streamer, to część większej całości, całego systemu nagłośnienia, który ma zapewnić dźwięk wszędzie tam, gdzie przyjdzie nam na to ochota.

To – wbrew pozorom – nadal rzadkość, nadal wyzwanie dla producentów audio, bo zintegrowanie wszystkiego w spójny system nagłośnieniowy, sterowany za pośrednictwem mobilnej aplikacji, z możliwościami grania różnych strumieni w poszczególnych pomieszczeniach, grania ich także w jakości hi-res (24/96, a teoretycznie nawet 192KHz) to domena paru wielkich producentów elektroniki użytkowej z Nipponu, a precyzyjnie w takiej monogości (bo też Definitive ofertę ma bogatą i stale ją rozszerza) praktycznie mamy tylko Yamahę (bogato zarówno w kontekście kina, jak i słuchania muzyki).

Definitive Technology (DT) wybrał rozwiązanie będące jednym z opracowanych na rynku standardów. DTS Play-Fi to coś, co daje nie tylko opisane powyżej możliwości, dodatkowo spina wszystko w stale aktualizowany, wspierany przez konsorcjum zrzeszające największych producentów z branży, standard obsługi strumieni z obsługą wszelkich dostępnych, internetowych źródeł (usług, serwisów). To wygoda, to przewidywalność (żadne tam czekanie miesiącami na upgrade, bez braków w obsłudze, z pełną ofertą internetowego streamu) i – co warto podkreślić – wybitnie stabilna praca, bez wpadek pt. nie widzi, nie łączy, przerywa, nie wykrywa. Według mnie to kluczowy element każdego takiego, zintegrowanego systemu strefowego. Multiroom musi być „stabilny jak skała”, bo inaczej staje się wywołującym irytację wśród domowników (którzy nie muszą mieć cierpliwości, jaką my – geekowie – się odznaczamy). To ma działać. Zawsze.

To nie jedyne cechy wyróżniające przetestowany przez nas sprzęt DT. Opisany system składał się z nie tylko z belki (z wbudowanym streamerem) oraz będącego częścią zestawu (co warto podkreślić) bezprzewodowego suba… w innym pomieszczeniu grał strumieniowiec W-Adapt, podłączony do integry D3020 z podstawkowymi Topazami. Mieliśmy zatem możliwość dokładnego sprawdzenia, jak to z tym multiroomem jest, jak (stabilnie) to działa, jakie korzyści przynosi taki zintegrowany system (opisana technologia DTS Play-Fi). W salonie belka z subem (który można było ustawić dowolnie, w miejscu odległym od telewizora, dzięki bezprzewodowemu połączeniu z projektorem) przede wszystkim wykorzystywana była na potrzeby kina, odtwarzając ścieżki z podpiętej PS3 (Blu-ray, DVD), testowanego równolegle strumieniowego odtwarzacza wideo Dune HD Solo oraz podłączonej do drugiego z optycznych wejść plazmy (gigantyczny progres w stosunku do rachitycznych głośniczków umiejscowionych w TV).

Przede wszystkim nie oznacza jednak, że tylko, bo strumieniowanie muzyki z handheldów za pomocą paru maźnięć na ekranie było równie bezproblemowe, jak korzystanie z naszego redakcyjnego bezprzewodowego głośnika (Zeppelin Air) z jabłkowym protokołem AirPlay (btw tego typu strumieniowania  DT nie obsługuje), czy podpiętej pod stacjonarnego DACa airportowej stacji (AP Express). Powiem więcej, było szybciej i dodatkowo z obsługą dźwięku 24 bitowego (czego AirPlay nie potrafi). No dobrze, to czas na trochę konkretów. Zapraszam…

» Czytaj dalej

Test wzmacniacza słuchawkowego (integry) Myryad Z40

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Myryad Z40_1

Skąd ta „integra” w tytule? Już wyjaśniam. Opis tego urządzenia powinien być bardziej rozbudowany tzn. mamy tutaj nie tylko wzmacniacz słuchawkowy, a właśnie wzmacniacz słuchawkowy z rozbudowanym przedwzmacniaczem stereo czyt. integrę słuchawkową i takie uszczegółowienie znacznie lepiej charakteryzuje ten sprzęt. Warto wspomnieć na wstępie o tych dodatkowych możliwościach, o jakże dzisiaj rzadkiej (a jakże przydatnej!) możliwości podpięcia i przełączania się między wieloma analogowymi źródłami (mam tu na myśli więcej niż dwa, bo właśnie dwa źródła wyznaczają zazwyczaj górną granicę dla współczesnych wzmacniaczy słuchawkowych). Tutaj jest zupełnie inaczej, bo mamy aż cztery wejścia analogowe RCA dla czterech różnych źródeł dźwięku… rzecz niespotykana i warta podkreślenia. Stąd właśnie ta integra, a że w praktyce możemy tego klamota użyć w systemie jako pełnoprawnego przedwzmacniacza tym lepiej! Innymi słowy mamy tu tak naprawdę dwa urządzenia w jednym – wzmacniacz słuchawkowy z dużą liczbą możliwych do podpięcia rzeczy oraz (dzięki regulowanemu wyjściu) przedwzmacniacz stereofoniczny o bardzo dobrych (o czym niżej) parametrach, mogący bez problemu współpracować z dowolną końcówką mocy (można też, tak jak ja to zrobiłem, podpiąć go do wejść wprost na końcówki w amplitunerze kina domowego).

Poza tym Myryad przygotował coś dla tych, którzy postanowią zbudować sobie system wokół produktów tej firmy. Chodzi o autorskie rozwiązanie „Smart My-Link®”, pozwalające na sterowanie firmową elektroniką (włączanie/ wyłączanie, automatyczny start, uruchamianie całego systemu po naciśnięciu play etc.). Producent zdecydował się na niekomplikowanie życia amatorowi tego typu rozwiązań, stosując w tym łańcuchowym systemie integrującym firmowe urządzenia kable RCA. Znakomicie ułatwia to sprawę i dla kogoś chętnego do wprzęgnięcia myryadowego DACa lub/i odtwarzacza CD to kwestia podpięcia dowolnego (nawet taniutkiego, bylejakiego) kabelka – w końcu to połączenie przekazujące komendy nie sygnał audio w ramach toru.

» Czytaj dalej