LogowanieZarejestruj się
News

Na tapecie: system dźwiękowy 3.1 & multiroom od Devinitive Technology

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
20160623_085708556_iOS

Trafił do redakcji zestaw… z ambicjami. Devinitive Technology W-Studio Micro to projektor dźwiękowy z wbudowanym streamerem oraz bezprzewodowy subwoofer (salon), do drugiej strefy trafił natomiast Adapt_W – odtwarzacz sieciowy, wszystko to działające w oparciu o standard Play-Fi (DTS), rozwiązanie dość popularne, przygotowane do strumieni bezstratnych, w tym hi-res (24/96). Innymi słowy ma to nam zagrać w kinie, ma także zagrać muzykę i to nie – w sensie – dodatku do dania głównego, a raczej (biorąc pod uwagę streamery) właśnie jako główna potrawa. Rzecz jasna projektor dźwiękowy aka soundbar nie może w pełni zastąpić stereofonicznego zestawu głośnikowego, może go co najwyżej udanie emulować, ale tutaj mamy coś ekstra… W-Studio Micro to jeden z nielicznych na rynku systemów 3.1, czytaj takich, w których główny akcent postawiono na poprawną reprodukcję centralnego kanału (kino), a niejako przy okazji, lepszą artykulację wokali (muzyka). Dodajmy do tego ultrawygodne rozwiązanie w postaci subwoofera wraz z integracją wspomnianego odtwarzacza sieciowego w belce i mamy coś, co de facto nie ma odpowiedników na rynku. Zresztą, to jeszcze nie wszystkie udogodnienia, na jakie możemy liczyć… dwa złącza optyczne pozwalające zintegrować bezpośrednio telewizor (wyjście optyczne w plazmie ST30, obsługujące dźwięk wielokanałowy DolbyDigital/DD HD) oraz jakieś dodatkowe źródło cyfrowe audio (np. konsolę). Ktoś zapyta po co, gdy teoretycznie wszystkie źródła wizyjne podpinamy pod TV (bezpośrednio, czy przez jakiś amplituner)? Fakt, ale ja postanowiłem wykorzystać ten zestaw do grania materiału DSD z konsoli PlayStation 3. Co prawda belka nie ma HDMI (które jako jedyne przepuszcza, poza złączami analogowymi konsoli, dźwięk z płyt SACD), ale to nie problem – dzięki ekstraktorowi*, który mamy na stanie, mogę połączyć całość, nie tracąc możliwości odtwarzania wielokanałowego z płyt, jednocześnie nie tracąc możliwości wykorzystania w roli frontów kolumn podłogowych. Sama belka skądinąd daje możliwość podpięcia źródła analogowego, dodatkowo można jeszcze podłączyć kolejnego suba (przewodowo) oraz za pomocą standardowych złącz (jack) sterować innymi odtwarzaczami / komponentami.

W komplecie dostajemy pilota, który pozwala na szybki wybór źródła (złącza), wybór presetów dla kina / muzyki oraz bardzo przydatną regulację basu oraz centralnego kanału. Sam sub jest sporych rozmiarów, łączy się bezprzewodowo, wystarczy podpiąć go do prądu i już. Niczego nie konfigurujemy, bo samo się, tzn. sub łączy się z belką automatycznie. Idea bezprzewodowego połączenia obu komponentów to bezapelacyjnie wielka zaleta i spore udogodnienie. Sub można umieścić swobodnie w dowolnym miejscu, co też uczyniłem, ustawiając go daleko od szafki RTV/belki/telewizora tzn. za kanapą. Idealne miejsce, bo sporo przestrzeni, przy ścianie, nikomu nie wadzi i robi swoje. Bardzo fajna sprawa! Projektor z elegancką, metalową obudową można spokojnie umiejscowić na większej szafce rtv (jak u mnie), albo – co zazwyczaj ma miejsce – podwiesić pod telewizorem. Wielkość belki sugeruje przekątną 42-50″, czyli najpopularniejsze rozmiary płaskich telewizorów na jakie natrafimy w domach. Aplikacja firmowa** zawiera odtwarzacz PlayFi (DTS), pozwala na szybkie skonfigurowanie zestawu (co jest arcy proste i arcy szybkie), a Devinitive Technology jak to ma w zwyczaju informuje, że całość ma się sprawdzić nie tylko w kinie, ale także w przypadku odtwarzania audio. Wystarczy rzut oka na dostępne serwisy – jest Deezer, jest Tidal (znakomicie, można od razu bezstratnie strumieniować z serwisu), jest także integracja ze Spotify – w tym wypadku via natywna aplikacja… fajnie, że Spotify, na marginesie, integruje wszystkie sposoby strumieniowania: AirPlay, Chromecast i właśnie PlayFi w swojej apce, na dostępne rozgłośnie, sieciowe źródła dźwięku, aby te zapewnienia producenta uznać za prawdziwe, mające odbicie w rzeczywistości. Lokalnie gramy z komputerów / NAS-ów… działa to szybko i mimo bardzo rozbudowanej kolekcji nie musiałem długo czekać na dodarcie do konkretnego albumu. Oczywiście odtwarzacz Adapt dysponuje tymi samymi możliwościami odnośnie źródeł, a poza złączami optycznymi (in & out) ma jeszcze wyjście koaksailne. Odtwarzacz gra w gabinecie, podpięty pod aktywne głośniki Scansonic S5 oraz wzmacniacz zintegrowany NAD D3020 z podstawkowymi Topazami (oba efektory cyfrowo via SPDIF). Micro_W zaś ustawiony w salonie, „robi” kino oraz jw. wspomaga odtwarzanie wielokanałowe płyt SACD via PS3 (oraz filmów DVD/BD odtwarzanych via konsola). Dodatkowo, wszelkie sieciowe steamingi video obsługuje zapowiadany już wcześniej nowy odtwarzacz DuneHD. Oczywiście via optyk prześlemy wielokanałowe ścieżki DolbuyDigital oraz DTS zawarte na płytach czy materiałach wideo udostępnianych w Internecie.

* wymuksowanie dźwięku przesyłanego ze złacza HDMI na analogowe złącza RCA (5.1) oraz optyczne wyjście SPDIF (opisywany zestaw W-Studio lub/i zew. DAC), z jednoczesnym wysłaniem sygnału via HDMI do HDTV

**można oczywiście pobrać sam odtwarzacz Play-Fi, ale to dokładnie to samo, nie ma więc takiej potrzeby…

O produktach Devinitive Technology pisaliśmy wielokrotnie na łamach, patrz test zestawu komputerowego Incline, znakomitych głośników biurkowych, dalej test słuchawek bezprzewodowych Symphony 1 oraz głośnika Bluetooth Sound Cylinder

 

Poniżej, w rozbudowanej fotogalerii, zobaczycie „z czym to się je”, będzie także coś na temat pierwszych wrażeń z odsłuchu bohaterów niniejszego wpisu (wpis będzie aktualizowany o wspominany opis):

» Czytaj dalej

Słuchawkowy amp Z-40 w testach. Myryad… marka której warto się przyjrzeć

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
20160424_073147063_iOS

Zapowiadałem, że zajmiemy się tym klamotem i słowa dotrzymuję. Tak, to coś, co według mnie wcale nie jest takie oczywiste w – zdawałoby się – pełnym propozycji „granie na nausznikach” rynku. To coś, to możliwość zintegrowania w takim ampie więcej niż jednego, więcej niż dwóch, a nawet więcej niż trzech wejść liniowych dla źródeł, których wbrew pozorom wcale nie ubywa. Ktoś, mógłby tutaj głośno zaprotestować. Ale jak, ale jak że nie ubywa, że przybywa? Przecież wystarczy komp, wystarczy taki soft jak opisywany Roon i już nam „niczego więcej” nie potrzeba. Taki ktoś, według mnie będzie w ciężkim błędzie, bo muzyka ma to do siebie, że smakuje różnie, różnie na nośniku fizycznym, różnie z radia (tak, jest coś takiego jak rozgłośnie z ciekawymi prezenterami, muzycznymi audycjami – wcale nie wymarły gatunek, choć trzeba poszukać, ale warto!), a jeszcze inaczej gdy – no właśnie – odtworzymy ją wirtualnie z pliku. Ta różnorodność jest fajna, jest wartością, jestem o tym głęboko przekonany… i tak, zwyczajnie, lubię czasami dotknąć albumu, wziąć do ręki kompakt, posmakować dużego formatu (winyl), czy zwyczajnie sprawdzić co zaproponuje mi ktoś z krwi i kości (a nie bezduszny algorytm, choćby nie wiem jak dobrze zaprojektowany). Dlatego też nie skreślam z miejsca jabłczanego Apple Music (bo jest Beats Radio z czasami zadziwiająco ciekawymi, interesującymi audycjami, czasami, ale warto dla tego czasami je włączyć, z interesującym doborem muzyki, do tego connect, który – znowu o dziwo – ma sens), dlatego w domu trzymam dwa odtwarzacze CDA i odbudowany przeze mnie gramofon, staruszka którego darzę specjalną estymą, bo wiele żeśmy przeszli. Tak, to wszystko ma sens i to też jest część obcowania z muzyką, ważna część. Plikom zarzuca się bezpłciowość i – nie będę tu oryginalny – coś w tym sformułowaniu jest. Tyle, że rynek zdaje się sugerować coś zgoła przeciwnego. W sensie producenci klamotów audio zdają się… popatrzcie na redukcję analogowych przyłączy, na brak radia (bo sieć), na wyrugowanie (przy okazji) takich, użytecznych rzeczy jak przeplotki, jak bezpośrednie wyjścia na końcówkę mocy itp. Ma być all-in-one i end of the road. I często jest. To wcale nie błaha kwestia, szczególnie dla kogoś, kto nie ma zamiaru kombinować i chce prosto do celu – jeden klamot do grania przy wielu źródłach do wypuszczania sygnału (plus efektory: głośniki lub/i słuchawki).

Z-20 to seria mini. Tak to nazwali. No i jest mini, nie jest duży. Ma jednak dwie rzeczy, które go wyróżniają. „Go” czyli co? Ano wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz który właśnie trafił do nas do testów. Po pierwsze ma cztery wejścia liniowe RCA dla różnych źródeł – i tych XXI wiecznych i tych klasycznych i bardzo dobrze że nie dwa, nie jedno tylko aż cztery. Możemy zatem podpiąć CDka, gramofon (pamiętając o pre) oraz taki wynalazek jak tuner, wreszcie tak… jakiegoś streamera lub/i DACa z komputerem w roli transportu. Oczywiście, te wszystkie źródła mogą następnie zostać ładnie zintegrowane z naszym systemem pod kolumny (via pre-out), a dodatkowo mogą być połączone (znowu coś, co kiedyś było oczywistością, a dzisiaj nią nie jest) za pomocą firmowego patentu na integrację systemowych rozwiązań producenta. Coś, co kiedyś było oczywistością (pamiętam komponenty TEACa jakie łączyłem w zgrabne, zawiadywane z jednego pilota, rozwiązania „ze wszystkim”) dzisiaj realizuje się zazwyczaj za pomocą interfejsów bezprzewodowych, bo dzisiaj mówi się o świecie bez kabli. I poniekąd słusznie się mówi, ale jak już mamy coś do połączenia z czymś i to ma grać to dobrze mieć opcję „po kablu”, a jeszcze lepiej „po kablu i bez strat dla sygnału”. No dobrze, to już było o tych możliwych do podpięcia źródłach, bez kombinowania, jak to właściwie zintegrować i czy przypadkiem nie trzeba będzie (brrr) przepinać kabelków, a co z tym drugim, coraz rzadziej występującym, udogodnieniem. Ano słuchawkowy wzmacniacz analogowy, bez cyfrowych naleciałości (dodatków), to obecnie zazwyczaj urządzenie obsługiwane bezpośrednio, tzn. wymagające sięgnięcia do manipulatorów na przedniej ściance. Tutaj jest… inaczej. Stare dobre IR, co prawda bez pilota w komplecie, ale z możliwością wykorzystania wygodnego sterowania z kanapy stanowi część wyposażenia tytułowego urządzenia. I fajnie, bo choć w desktopowym scenariuszu brak pilota nie doskwiera to jednak salon, poziom kanapy i chęć nie tylko zmiany źródeł, ale nade wszystko natężenia dźwięku to rzeczy wcale nie obojętne dla wygody obsługi. Okazuje się, że produkt Myryada da się spokojnie wysterować za pośrednictwem uniwersalnego pilota Logitecha. Nie ma z tym problemu. Harmony One radzi sobie bardzo dobrze. Niby takie oczywiste rzeczy, a dzisiaj wcale nie takie oczywiste i często ich brakuje.

Dwie, kiedyś oczywiste sprawy, dzisiaj już niekoniecznie takie oczywiste, mamy tutaj w standardzie. Poza tym mamy solidną, aluminiową konstrukcję, ładną, klasyczną formę z dwoma wyjściami 6.3mm dla słuchawek i takimi smaczkami jak hebelek zmiany gainu oraz union jack obok wejścia oznaczonego jako AUX ;-) Tak powinien według mnie wyglądać rasowy amp dla słuchawek. I wygląda. Z-40 Myryada wygląda. A jak gra? A o tym, moi drodzy, napiszę następnym razem…

» Czytaj dalej

Nowy, szybszy DAP HiFiMANa: HM802s (s od speed ;-))

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
unspecified

Zadebiutował właśnie. Przypomnę tylko, że mieliśmy wcześniej styczność z paroma grajkami HiFiMANa (np. topowy HM-901 patrz tutaj) i ogólnie to bardzo wartościowe źródła mobilne, potrafiące przenieść nas w świat muzyki wysokiej jakości, dodatkowo dające się pożenić z typowo stacjonarnymi nausznikami (a więc takimi, które potrzebują konkretów na wyjściu słuchawkowym). HM802s to model z wyższej, choć nie najwyżej, firmowej półki. Zmiany w stosunku do poprzedniego modelu serii 8 to znacznie wydajniejszy procesor, zdolny m.in. do wyraźnie szybszej obsługi wymagających plików DSD. O tym, że taki materiał potrafi „dać w kość”, można przekonać się odpalając tego typu kontent na tablecie PC (z intelowskim procesorem serii Atom), patrząc na użycie zasobów – pamięci oraz mocy CPU -podczas odtwarzania. Także dobrze, że producent wprowadził w tym zakresie modyfikacje. Cena na polskim rynku: 4195 zł.

Jak wspomina dystrybutor:

HM-802s to nowa, udoskonalona wersja HiFiMAN HM-802- następcy HM801 – pierwszego hi-endowego przenośnego odtwarzacza przenośnego. HM-802s bazuje na nowym procesorze z HM901s, który pozwala na obsługę plików DSD oraz gwarantuje włączanie urządzenia w czasie niższym niż 3 sekundy. Umieszczenie w układzie pary układów WM8740 pozwoliło na uzyskanie ekstremalnie wysokiej separacji kanałów oraz znakomitej wartości parametru stosunek sygnał/szum na poziomie 110 decybeli. Przez to scena znacznie zyskała na szerokości, zaś cały przekaz na detaliczności. Wraz z HM802s debiutuje nowa karta wzmacniaczy Power II, która jest następcą pierwszej wyprodukowanej przez HiFiMANA karty z HM801. Jak zwykle w przypadku HiFiMANa oferuje ona znakomity dźwięk, który jest znakiem rozpoznawczym przenośnych odtwarzaczy: analogowy, odprężający, miękki i gładki, bez grama zbędnej ostrości. Opatentowany system analogowej kontroli głośności zaprojektowany został z myślą o precyzyjnej kontroli natężenia dźwięku oraz właściwej separacji kanałów. Rezystory w obu kanałach zostały dobrane tak, aby były w 100% identyczne. Brak regulacji wzmocnienia gwarantuje, że sygnał nie jest poddawany cyfrowej obróbce. Do uszu użytkownika trafia klasowy, analogowy dźwięk.

Główne cechy:

  • opatentowany analogowy potencjometr oparty o drabinkę rezystorową
  • system operacyjny Taichi 2.0
  • oddzielne wyjścia: zbalansowane i klasyczne
  • przetwornik cyfrowo-analogowy: WM8740 x2 (po jednym na kanał)
  • zniekształcenia THD: 0.008%
  • stosunek sygnał/szum: 110dB
  • możliwość dokupienia pamięci SD do 256GB
  • odtwarzane formaty: MP3, ACC, WMA, OGG APE (16Bit/44.1KHz ,48.0KHz, 88.2KHz,
  • 96.0KHz, 192.0KHz) 16Bit & 24Bit: WAV, FLAC, AIFF (poza 176.4KHz), DSD64 (DFF,
  • DSF)
  • przenośne wymiary: 117mm (szer.) x 72mm (gł.) x 29mm (wys.)
  • żywotność baterii: 11 godzin
  • waga: 250g
  • karta Power II
  • moc: 200mW
  • THD: 0.03%
  • stosunek sygnał/szum: 108dB

» Czytaj dalej

Nowa hybryda EF2C od HiFiMANa – gramy lampowo z komputera

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Zrzut ekranu 2016-04-11 o 10.49.30

Zajmie mało miejsca, poczaruje za pomocą dwóch wbudowanych lampek… nowy EF2C, słuchawkowy wzmacniacz hybrydowy z dwoma bańkami oraz z wejściem USB, pozwalający na wydobycie dźwięku wprost z komputera na podłączone do wyjścia słuchawkowego nauszniki (a także – jak ktoś będzie miał ochotę – na IEMy). Ja pisze dystrybutor, firma Rafko, brzmienie nowego EF2C prezentuje firmową szkołę brzmienia HiFiMANa, która opiera się na generowaniu potężnego dynamicznego dźwięku z lekkim ociepleniem.

Wzmacniacz charakteryzuje się ciepłą średnicą z bogactwem mikrodetali, co przekłada się na łagodny barwny wokal i dobrze obciążone mięsiste brzmienie gitar i innych instrumentów szarpanych. Brak sztucznego wyostrzenia dźwięku sprawia, że EF2C bardzo dobrze zgrywa się ze słuchawkami z wyeksponowaną górą. Szybki, krótki i dobrze obciążony bas pokazuje, że pomimo zastosowania lamp wzmacniacz dysponuje znakomitą dynamiką (nie zapominajmy że to hybryda jest). Wysterujemy dowolne nauszniki, w tym także te mocno łase na moc generowaną przez słuchawkowy „drut ze wzmocnieniem”. W skrócie wygląda to tak:

  • nowe, dwa razy mocniejsze końcówki mocy (600mW)
  • nowy potencjometr drabinkowy
  • wzmacniacze operacyjne OPA2604
  • wysokiej klasy przetwornik cyfrowo-analogowy CMEDIA
  • hybrydowy wzmacniacz słuchawkowy oparty na lampach 6J1
  • front ze szczotkowanego aluminium
  • obsługa słuchawek dynamicznych do 300 ohm
  • super kompaktowe rozmiary – 14cm szerokości i 8.5cm głębokości
  • EF2 jest mniejszy niż biurkowy notes A6

Cena? Niecały tysiąc złotych, a dokładnie 945. Do tego wzmacniaczo-daka polecają HE-400i, które mamy na stanie. Może wypróbujemy, co ten czort potrafi?

» Czytaj dalej

Musical Fidelity x2: high-endowy wzmacniacz Encore 225 z CPU x86 & gramofonowe pre LX-LPS

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
unspecified-14

Dwa światy. Cyfra i analog. Nowy wzmacniacz Musical Fidelity to konstrukcja na wskroś XXI wieczna, gramofonowe pre zaś to klasyka... żadne USB (hmmm, no jest, ale do podłączenia zasilacza służy, swoją drogą dość oryginalny pomysł), żadne DSP itd itp. Wzmacniacz to jednocześnie streamer (oparty na układzie Intela!), cyfrowa centralka, to właściwie cały, kompletny system. Końcówka z high-nedowego M6si, moduł sieciowy z obsługą strumieni z Tidala oraz Spotify. Do tego dodajmy kolorowy, dotykowy displej na froncie, apkę (iOS/Android), klasyczny pilot oraz wbudowany CD służący m.in do ripowania płyt (pamiętacie produkty Coctail Audio? To właśnie ten segment audio all-in-one). Na dokładkę wzmacniacz słuchawkowy z nowej serii MX. Komplet. Drugie z urządzeń jest dość oryginalne w formie. Znacie jakieś pre z możliwością podpięcia dwóch gramofonów? Ja nie za bardzo, a tu właśnie mamy do czynienia z taką konstrukcją. Moda na winyl jak widać nie tylko nie przemija, ale może się zdarzyć osobliwy przypadek kogoś, komu zachciało się mieć w systemie dwa gramofony… w sumie, czemu nie? Taki analogowy multiroom ;-)

Parę słów więcej, na temat tytułowych nowości, od dystrybutora:
Encore to urządzenie, które odpowiada na potrzeby audiofila XXI wieku. Multiformatowy odtwarzacz i wzmacniacz stereo oraz słuchawkowy wspiera wszystkie nowoczesne cyfrowe formaty dźwięku i oferuje podłączenie praktycznie dowolnego sprzętu. Co najistotniejsze nie są to tylko papierowe umiejętności – każdy podzespół urządzenia został starannie wybrany i przetestowany we wcześniejszych konstrukcjach producenta. Encore 225 to kompletne rozwiązanie w zakresie elektroniki audio do hi-endowego systemu stereo. Łączy w sobie:

- odtwarzacz strumieniowy Tidal i Spotify wraz z radiem internetowym 
- serwer NAS UPnP z odtwarzaczem plików: FLAC, WAV, MP3 i innych 
- interfejs z obsługą za pomocą ekranu 800x320px lub aplikacji iOS / Androida 
- wzmacniacz stereo z końcówkami mocy znanymi ze wzmacniacza M6si 
- odtwarzacz CD z możliwością ripowania do plików za pomocą interfejsu bit-perect wysokiej klasy 
- przedwzmacniacz z regulacją głośności 
- przetwornik DAC Burr-Brown PCM1795 z kompletem wejść i wyjść cyfrowych 
- wysokiej klasy wzmacniacz słuchawkowy oparty o podzespoły serii MX

Końcówki mocy i przedwzmacniacz – ze  wzmacniaczy  M6s.  Odtwarzacz  CD – z  serii M6s. Przetwornik DAC i wzmacniacz słuchawkowy – z serii MX. Aplikacje i interfejs czerpią z kolei doświadczenia z serii  M1,  w  której  to  pojawił się  jeden z najlepiej sprzedających się odtwarzaczy strumieniowych M1 Click. Całością zarządza zintegrowany komputer osobisty wyposażony w dwurdzeniowy 64 bitowy procesor Intel oraz 2GB pamięci RAM. System operacyjny  oparty o Linuxa pozwala na ciągłe aktualizowanie wzbogacanie funkcjonalności OS.

Cena? Konkretna, jak na high-end przystało… 25 595 złotych. To co najistotniejsze, to co pogrubione zaraz na górze… to pierwszy, znany mi klamot z możliwością instalacji komputerowego systemu operacyjnego, bodaj jedyne takie rozwiązanie w zakresie high-endowych zintegrowanych systemów. Co to oznacza? Wiadomo… otwartość na software odtwarzający, pełne wsparcie dla USB 2.0 (Linux) oraz całkowitą niewrażliwość na upływ czasu. To jest coś, za co warto więcej zapłacić, szczególnie konfrontując te możliwości z zamkniętymi na modyfikacje, pracującymi pod specyficznym softwarem urządzeniami konkurencji (urządzeniami opartymi na kościach ARM i często, gęsto modyfikacjach Androida, lub firmowych, bardzo ograniczonych OS, które w praktyce zamykają użytkownikowi drogę do „bycia na czasie”). To gigantyczna przewaga i ogromna różnica. Dla mnie oznacza to także (ze względu na zastosowanie procesora x86) otwarcie na takie rzeczy jak ROON, modyfikacje umożliwiające znaczne rozszerzenie możliwości tego systemu (bo tu należy mówić jak najbardziej o całym systemie w jednej skrzynce). 

LX-LPS to jedyny w swoim rodzaju przedwzmacniacz gramofonowy MM/MC, który umożliwia podłączenie dwóch gramofonów. O najwyższą jakość połączenia dbają dwa oddzielnie wejścia 2xRCA, każde z dedykowaną regulacją impedancji za pomocą wtyków z wymiennymi opornikami. Dzięki  zastosowaniu  obwodów  z  topowego,  dwukrotnie  droższego  modelu  MX-VYNL  jakość przetwarzania  sygnał u  przez  LX-LPS  bije  rekordy  w  swojej  kategorii  cenowej  -  stosunek  sygnał szum oraz zniekształ cenia THD są tak niskie, że praca obwodów elektrycznych przedwzmacniacza LPS jest właściwie niesłyszalna dla  ludzkiego ucha. Korekcja sygnał u RIAA reguluje sygnał  aż do 80.000Hz,  dlatego  nawet  przy  najwyższych  tonach  dźwięk  pozbawiony   jest  dzwonienia   lub trzeszczenia.  Efekt  to  znakomicie  czysty,  neutralny  i  precyzyjny  dźwięk  bez  zbędnego  koloryzowania  i  przekłamań. Idealny do dalszego kształtowania brzmienia systemu. Cena 2199 zł.

» Czytaj dalej

Myryad ze wzmacniaczem słuchawkowym z serii Mini Z

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Z40_0

Jakoś się do tej pory nie złożyło, mimo że mieliśmy wstępnie umówiony test zestawu złożonego ze wzmacniacza oraz kompaktu tego producenta. Może uda się z tytułowym urządzeniem? Zobaczmy. Jako, że słuchawki zajmują u nas na HDO czołowe miejsce (wystarczy rzut oka na nasze publikacje, testy) to taka recenzja byłaby jak najbardziej na miejscu, a z opisu zamieszczonego w notatce wynika, że to uniwersalne, gra z każdymi nausznikami i że ma ambicje powalczyć z dużo droższymi słuchawkowymi amplifikacjami. Trzeba będzie zgłosić akces i sprawdzić, bo też ten Myriad prezentuje i czy wart jest grzechu, czy wręcz przeciwnie ;-)

Notatka prasowa

 Brytyjski producent audiofilskiej elektroniki hi-fi wprowadza na polski rynek wzmacniacz słuchawkowy Z40 uzupełniający serię Mini Z, która charakteryzuje się wyjątkową muzykalnością, bogactwem barw brzmienia oraz kompaktowymi wymiarami – dokładnie o połowę mniejszymi od typowych urządzeń hi-fi. Wysokiej klasy słuchawki to dopiero pierwszy krok na drodze do prawdziwego brzmienia. Niemożliwe jest osiągnięcie ich pełnego potencjału bez odpowiedniego wzmacniacza, dedykowanego do współpracy z najlepszymi nausznikami. Takim produktem jest nowy Z40.

Myryad Z40 jest w stanie wysterować wszystkie rodzaje słuchawek (oprócz elektrostatycznych) na dowolnych poziomach głośności przy niesłyszalnym poziomie szumów i zniekształceń. Wyposażono go w 2 wyjścia jack, więc korzystanie słuchawek nie musi być już zajęciem dla samotników. Słuchawki dynamiczne można porównać do bardzo małych kolumn o niewielkim zapotrzebowaniu na moc. Takie podejście zastosowano przy projektowaniu wzmacniacza Z40, co pozwoliło na zastosowanie w nim obwodów dyskretnych znanych z klasycznego wzmacniacza stereo Z240. W sekcji zasilającej skorzystano z firmowej topografii Myryada określanej symbolem DC5, która znalazła zastosowanie między innymi w znakomitych wzmacniaczach MI 120 oraz Z142. 

Sercem wzmacniacza jest wykonany na zamówienie, dwukrotnie przewymiarowany względem zapotrzebowania na prąd, transformator toroidalny zamknięty w metalowej obudowie. Do tego producent dołożył prostowniki Schottky’ego oraz audiofilskie kondensatory Nichicona. Oddzielną uwagę poświęcono zabezpieczeniu układów potencjometru przed jakimikolwiek zakłóceniami ze strony układu zasilania. Niemniej pieczołowicie przygotowano przełącznik źródeł, który przeniesiono wprost z hi-endowej serii MX. Wszystko to w celu uzyskania jak najniższych szumów i zniekształceń, które pozwolą na swobodną pracę urządzenia w klasie A. 

Myryad Z40 – wzmacniacz słuchawkowy – cechy szczególne:

  • starannie wykonany projekt brytyjskiej marki
  • dyskretny układ w czystej klasie A zapewniający bardzo niski poziom zniekształceń oraz
  • wyśmienite, realistyczne brzmienie
  •  brak kondensatorów w ścieżce sygnałowej
  • dwa wyjścia jack 1⁄4“ (6.35mm) z przejściówkami 3.5mm w zestawie
  • wzmacniacz zdolny do wysterowania słuchawek o impedancji od 32 do 600 ohm
  • 4 wejścia liniowe w połączeniu z przedwzmacniaczem i wyjściem pre-out umożliwiają stworzenie systemu stereo
  • przełącznik poziomu wzmocnienia (high/low) umożliwia optymalizację pracy wzmacniacz wobec używanego modelu słuchawek
  • pełna kontrola pilotem IR (włącznie z potencjometrem głośności) 
  • wbudowany zasilacz ze specjalnie zaprojektowanym transformatorem toroidalnym zamontowanym w ekranowanej obudowie
  • wyjściowa ochrona prądowa chroni przed uszkodzeniem delikatne słuchawki
  • połączenie Myryad “Smart My-Link®” pozwala na wspólne zarządzanie innymi produktami marki Myryad
  • kompaktowa i atrakcyjna obudowa, dostępna w dwóch wersjach kolorystycznych

Cena: 2499zł brutto / sztuka

Poniżej galeria prezentująca opisany produkt, z komentarzem:

» Czytaj dalej

Wiosenna promocja na modyfikowalnego grajka HiFIMANa – model HM-650

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
unspecified-9

Rafko, dystrybutor marki HiFiMAN, startuje z wiosenną promocją na modyfikowalnego, wysokiej klasy DAPa: model HM-650. Tną cenę o 20%teraz ten grajek jest dostępny za 1990 zł. Za pomocą modułów możecie dowolnie modyfikować brzmienie tego mobilnego źródła, zgodnie z własnymi gustami, upodobaniami… Akcja trwa od 1 marca do 31 sierpnia (lub do wyczerpania zapasów).

HM 650 – najważniejsze cechy:

  • potencjometr oparty na drabince rezystorowej
  • system operacyjny Taichi 2.0
  • przetwornik cyfrowo-analogowy: WM8740
  • zniekształcenia THD: 0.008%
  • stosunek sygnał/szum: 106dB
  • możliwość dokupienia pamięci SD do 128GB
  • odtwarzane formaty: MP3, ACC, WMA, OGG APE (16Bit/44.1KHz ,48.0KHz, 88.2KHz,96.0KHz, 192.0KHz) 16Bit & 24Bit: WAV, FLAC, AIFF (poza 176.4KHz)
  • przenośne wymiary: 117mm (szer.) x 72mm (gł.) x 29mm (wys.)
  • żywotność baterii: 9 godzin,  waga: 250g

Brzmienie z kartą Power?

Karta Power II to rozwinięcie pierwszego projektu karty wzmacniacza, który znalazł zastosowanie w legendarnym modelu HM801. Power II oferuje typowe brzmienie z jakiego znane są playery HiFiMANa – ciepłe, dynamiczne, miękkie i gładkie.

Zachęcam do lektury naszych testów DAPów HiFiMANa, jakie publikowaliśmy do tej pory na HDO: http://tnij.org/wda3tho (HM-901) oraz http://tnij.org/og78ic8 (HM-601). Może przyjdzie nam ochota na eksperymentowanie, do tego granie na wynos i sprawdzimy tego grajka, konfrontując nasze dotychczasowe doświadczenia z testów grajków HiFIMANa…

» Czytaj dalej

Definitive Technology Symphony 1 recenzja sys. słuchawkowego

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Symphony1_1

Tak, to nie pomyłka, bo czym są pojawiające się jak grzyby po deszczu (popatrzcie na naszą relację z CES, na zapowiedzi nowych produktów, na to co pojawia się w katalogach wielu producentów słuchawek) słuchawki wyposażone w – umownie – wszystko, wszystko co pozwala, bez względu na źródło, cieszyć się muzyką i to (zazwyczaj) na bardzo wysokim poziomie jakościowym? No właśnie, słuchawki bezprzewodowe, z wbudowany dakiem, z własnym wzmacniaczem oraz całym zapleczem (procesory dźwięku, korektory parametryczne, układy aktywnego niwelowania hałasu, obsługa specjalnych presetów etc.) to właśnie kompletne rozwiązanie, które pozwala dowolne źródło muzyki traktować jako transport, którego wpływ na brzmienie ogranicza się do obsługi formatów, umiejętności odtworzenia materiału. Cała reszta spoczywa na słuchawkach. To one są w centrum, zawsze były (w końcu to jakimi dysponują przetwornikami jest zawsze kluczowe), jednak teraz ich rola jeszcze wzrasta, jest decydująca. I nie dotyczy to tylko nauszników, ale także IEMów, co pokazały targi w Las Vegas. Obecne możliwości miniaturyzacji pozwoliły na opracowanie dokanałówek wyposażonych we wszystkie, wspomniane powyżej udogodnienia. Niesamowite.

W przypadku większych, na czy wokółusznych słuchawek, stworzenie czegoś takiego wydaje się (nieco) prostsze. Fakt, mamy więcej miejsca na zajmujący wiele przestrzeni, nieodzowny element w postaci baterii (bezprzewodowość), możemy upchnąć to wszytko, jednak – nie zapominajmy – w takich słuchawkach montuje się dużo żarłoczniejsze przetworniki/głośniki, a te trzeba w odpowiedni sposób nakarmić. I nie jest to proste. Generalnie widzę dwie, równoległe drogi rozwoju słuchawkowej branży. Bezprzewodowe produkty, które z czasem zaczną dominować oraz przewodowe, ale nie analogowe, a cyfrowe słuchawki, czerpiące energię oraz dane ze źródeł: komputerów, smartfonów, tabletów, wyposażone we wszytko, co można sobie wyobrazić, minus moduł łączności oraz zbędny w takiej sytuacji akumulator. Możliwości energetyczne nowych typów interfejsów (mam tu na myśli głównie USB-C / Thunderbolt 3, wspólny port z widokami na jedno, uniwersalne złącze) pozwolą swobodnie zasilić słuchawki i to nie tylko takie, mobilne, ale także takie bardziej wymagające. Zresztą, popatrzcie jak wyglądają nowe, flagowe modele HiFiMANów …te słuchawki da się napędzić niewielkimi, wbudowanymi w przenośną elektronikę, wzmacniaczykami. To też trend.

No dobrze, ja tu baju, baju o przyszłości słuchawkowego segmentu, a gdzie te Symphony 1, zapytacie? No właśnie, są, a raczej od paru tygodni są i powiem Wam, że praktycznie zastąpiły wszystko inne, nie tylko przez wzgląd na konieczność ich przetestowania, ale także z tego powodu, że są… takie dobre. To pierwsze i w ogóle jedyne słuchawki w ofercie Devinitive Technology i od razu bardzo udane. Co prawda ten producent jest u mnie bardzo wysoko, wspominałem o przetestowanych produktach w zapowiedzi, które wywarły bardzo pozytywne odczucia, ale przecież to, że komuś wychodzi jeszcze nie oznacza, że nie może podwinąć się noga. Nie tym razem! Symfonie jedynki to słuchawki od strony brzmieniowej, zastosowanych przetworników, bardzo porządne, dojrzałe, mogące swobodnie rywalizować z wieloma produktami takich specjalistów jak AKG, Sennheiser czy Bose, a jednocześnie mające w zanadrzu parę ciekawych rozwiązań, które wpłynęły znacząco na ich finalną ocenę. Zatem, do rzeczy (bez skojarzeń ;-)

» Czytaj dalej

HiFiMAN Edition X – polska premiera budżetowej wersji H1K

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
edition-x1

Pamiętacie relację z CES 2016? Nowości HiFiMANa? Nie czekaliśmy długo na oficjalną zapowiedź pojawienia się tańszej wersji flagowców – edycji X, słuchawek, które przy niższej cenie będą oferować charakterystykę brzemienia zbliżoną do H1K. Wygląda na to, że udało się w nowej generacji całkowicie wyeliminować problem właściwego napędu dla słuchawek (nie trzeba szukać mocarnej elektrowni, jak to miało miejsce w przypadku poprzedniego topowego modelu HE-6), dodatkowo nowe HE są lekkie, wręcz filigranowe, gdy zestawimy je z wcześniejszymi konstrukcjami producenta. Mam nadzieję przetestować oba modele, zarówno te przystępniejsze cenowo, jak i te flagowe na łamach HDO. Jesteśmy zakolejkowani, czekamy na nasze „okienko”. Ok, a co pisze dystrybutor w przesłanej do nas notce? Ano pisze tak: Budując HE-1000 HiFiMAN wyniósł swoje możliwości konstruowania słuchawek na nowy poziom. To pierwsze w historii słuchawki planarne, w produkcji których wykorzystano nanotechnologię. Produkt zdobył uznanie na rynku, nowe flagowce cieszą się wielkim zainteresowaniem ze strony klientów. Tak duży sukces nie pozostał bez odzewu ze strony firmy, która kilka miesięcy po premierze HE-1000 wprowadza uproszczoną wersję, zdaniem wielu osób, najlepszych aktualnie produkowanych słuchawek świata. 

Ta sama membrana – te same patenty.

Edition X dziedziczą po HE-1000 to, co najcenniejsze. Ultracienka membrana zapewnia błyskawiczną reakcję na sygnał elektryczny, co przekłada się na niewiarygodną detaliczność oraz praktycznie zerowy poziom zniekształceń. Opatentowany system obudowy „Window Shade” tłumi zewnętrzne odbicia dźwięku, dzięki czemu otrzymujemy bardziej zogniskowane źródła pozorne. A to wszystko przy niewiarygodnie niskiej impedancji na poziomie 25 ohm! To mniej, niż w wielu modelach słuchawek dokanałowych! Dzięki temu Edition X stają się niezwykle komfortowym obciążeniem dla każdego, nawet mało wydajnego wzmacniacza. Przy skuteczności 103dB, co jest rekordem wśród otwartych słuchawek ortodynamicznych, nawet smartfon z wysokiej klasy sekcją analogową może stanowić poprawne źródło dźwięku.

Wygodne na miarę swojej ceny.

Edition X wyposażono w super wygodny, giętki i w pełni regulowany pałąk znany już z modelu HE-1000. Asymetryczne nausznice zoptymalizowano pod kątem do naturalnego kształtu ludzkiego ucha. Hybrydowe gąbki nauszne momentalnie dopasowują się do kształtu czaszki, zaś welur zapewnia maksymalny poziom komfortu. W zestawie znajdują się 2 wysokiej klasy przewody ciągnięte z jednego kryształu srebra: 1,5m zakończony wtykiem jack 3.5mm, rekomendowany do użytku przenośnego oraz 3m zakończony wtykiem jack 6.3mm, dedykowany do użytku domowego. Dźwięk jaki generują Edition X charakteryzuje się zbliżoną jakością, porównując do flagowych HE-1000. Dzięki współpracy  przetwornika o podobnych jak w HE-1000 parametrach z opatentowanym systemem Window Shade oraz hybrydowymi padami, Edition X może pochwalić się znakomitymi możliwościami brzmieniowymi, przypominającymi to, co udało się uzyskać inżynierom HiFiMANa w przypadku wspomnianych H1K.

Ta sama membrana – te same patenty.

Edition X dziedziczą po HE-1000 to, co najcenniejsze. Ultracienka membrana zapewnia błyskawiczną reakcję na sygnał elektryczny, co przekłada się na niewiarygodną detaliczność oraz praktycznie zerowy poziom zniekształceń. Opatentowany system obudowy „Window Shade” tłumi zewnętrzne odbicia dźwięku, dzięki czemu otrzymujemy bardziej zogniskowane źródła pozorne. A to wszystko przy niewiarygodnie niskiej impedancji na poziomie 25 ohm! To mniej, niż w wielu modelach słuchawek dokanałowych! Dzięki temu Edition X stają się niezwykle komfortowym obciążeniem dla każdego, nawet mało wydajnego wzmacniacza. Przy skuteczności 103dB, co jest rekordem wśród otwartych słuchawek ortodynamicznych, nawet smartfon z wysokiej klasy sekcją analogową może stanowić poprawne źródło dźwięku.

Cena:  8.799 pln

Charakterystyka Edition X:

  • membrana o grubości jednego nanometra – zbliżona parametrami do przetwornika blisko dwukrotnie droższego modelu HE-1000
  • niska impedancja i wysoka czułość do współpracy ze źródłami przenośnymi wysokiej klasy
  • opatentowany system maskownic przetwornika „Window Shade” redukujący niechciane odbicia dźwięku
  • lekki i ergononomiczny pałąk
  • asymetryczne (dopasowane do budowy ludzkiego ucha), hybrydowe (skórzano-welurowe) pady

Różnice w stosunku do HE-1000:

  • wyższa skuteczność
  • niższa impedancja
  • inny materiał obudowy nauszników
  • możliwość pracy ze smartfonami bez dodatkowego wzmacniacza
Poniżej galeria zdjęć przedstawiających edycję X w pełnej krasie…
 

» Czytaj dalej

Nowości od Musical Fidelity & Mass Fidelity

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
M5si Back WEB

Nowy wzmacniacz, nowy odbiornik Bluetooth kanadyjskiego start-up’a (postaramy się niebawem przetestować) oraz odtwarzacz CD z 32-bitowym przetwarzaniem sygnału oraz lampową sekcją przedwzmacniacza. Sporo tego. Oferta jednego z naszych ulubionych producentów audio stale się rozszerza, już niebawem przeczytacie pierwszy w kraju test najtańszego, zbalansowanego systemu słuchawkowego, gdzie porównaliśmy przystępne cenowo konstrukcje nauszników w obu wariantach wraz z wzmacniaczem symetrycznym tego producenta. Natomast moduł BT Kanadyjczyków może okazać się strzałem w dziesiątkę, dla kogoś kto poszukuje dobrego jakościowo rozwiązania łączącego własny, nieosieciowany system stereo z czymś, co pozwala pożenić stereo ze strumieniowaniem. Na HDO to tematyka bardzo mocno eksploatowana (odbiorniki/nadajniki BT, jak przetestowany Saturn, system AirDAC NuForce’a, stacje AirPort Express czy wreszcie testowany u nas właśnie AirTry), wyjście z komputera, handhelda (cyfrowego transportu) staje się obowiązkowym elementem systemu. Takie element powinien gwarantować bitperfect (BT tego jeszcze nie potrafi, choć jest już blisko osiągnięcia bezstratnej jakości i idealnej transmisji bit po bicie), obsługę co najmniej 16/44 oraz stabilność transmisji.

Wzmacniacz M5si to coś, co pozwala na budowę systemu w nieprzekraczalnym budżecie 10 tysięcy za komponent. To taka nasza granica, jaką przyjęliśmy na HDO, kierując się zdrowym rozsądkiem oraz… użytecznością publikowanych tekstów, recenzji, które nie mają opisywać czegoś, co stanowi dla 99% czytających wyłącznie ciekawostkę, bez żadnego, praktycznego znaczenia. Trzymamy się tego z niewielkimi wyjątkami (chodzi tutaj o rzeczy, które i tak mieszczą się +/- w zakładanej kwocie, czasami nieco ją przekraczając). Ktoś nam zarzuci pewnie, że to sztuczny podział. Owszem, sztuczny, ale gdzieś ta granica jest i według mnie (subiektywnie) to właśnie maksymalnie dziesięć tysięcy jest kwotą, która zgrabnie wyznacza granicę – psychologicznie, finansowo, faktycznie (w sensie, że wiele firm właśnie w ten sposób pozycjonuje swoje produkty, oferując produkty HiFi, w rozsądnym budżecie oraz – umownie – hi-end, gdzie nie ma żadnych finansowych granic).

Wreszcie coś, co zdaniem wielu obecnie nie ma racji bytu. Odtwarzacz CD. Sam korzystam ze srebrnego krążka często, bo po pierwsze mam sporo płyt, po drugie oba moje odtwarzacze są w bardzo dobrej formie, brzmią świetnie oraz dają także możliwość eksperymentowania (bufor lampowy z przetwornikiem Berefsorda pracujące z kompaktem Onkyo oraz DAC Audio-gd grający z C515 NADa… odtwarzają też soute, ale kto by tam nie lubił poeksperymentować właśnie?). W przypadku Nu-Vista CD mówimy o high-endowym źródle, wycenionym na 45 555 złotych. Z naszej perspektywy (patrz wyżej) ciekawostka, patrząc zaś na samą konstrukcję, interesujący przykład urządzenia hybrydowego, stanowiącego wraz z wzmacniaczem Nu-Vista 800 topowy zestaw od Musical Fidelity. Szczegóły w notatkach prasowych poniżej…

» Czytaj dalej