LogowanieZarejestruj się
News

Stuknęło nam 5 lat. Wyniki konkursu rozstrzygnięte!

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_8975

Pięć lat temu wystartowało HDOpinie. Chcieliśmy początkowo iść szeroko, tzn. telewizory, handheldy, gadżety… jednak szybko profil HDO wyraźnie skręcił w stronę audio. Audio XXIw. Streamingów, streamerów, hi-resów, grania z pliku itd. Kocham muzykę, miałem epizod w życiu związany z graniem na klasycznym instrumencie strunowym ;-) …to było naturalne. Takie wyspecjalizowanie, według mnie, miało i ma sens. Portal zajmujący się (szeroko) elektroniką użytkową oraz nowymi technologiami to wyzwanie, któremu zwyczajnie byśmy nie sprostali. Nie oznacza to, że nigdy nie napisaliśmy czegoś o handheldach, o komputerach czy np. telewizorach (a konkretnie o ewolucji urządzeń wizyjnych w coś z dostępem do Internetu, do strumieniowania etc.) Zdarzyło się i to nie raz. Zazwyczaj jednak to, co powyżej (czyli obok), pojawiało się na łamach w kontekście muzyki, audio – czyli tego, co stanowi główny motyw @ #HDOpinie. W końcu do grania z pliku potrzebujemy tych… no… komputerów. Prawda? ;-)

I tak to nam zleciało, że się człowiek nawet nie spostrzegł, nie obejrzał i już. No dobrze, my tu rozpamiętujemy rocznicę, a tu niektórzy niecierpliwie oczekują podania wyników zapowiedzianego z okazji zbliżających się urodzin konkursu. Przypominam, nagrody to kolumny marki Pylon Audio (monitory mk II w kolorze czarnym) oraz dwa audio streamery Chromecast Audio. Pytania konkursowe okazały się dla większości z Was trywialnie proste, zainteresowanie spore, w sumie na wskazany adres przyszło prawie pół setki odpowiedzi. Jak było zapowiedziane, wśród tych poprawnych dokonaliśmy wyboru losując trzech szczęśliwców.

Do kogo tym razem uśmiechnęło się szczęście?

Kolumny marki Pylon Audio trafią do Pana Sławomira z Sępólna Krajeńskiego

Chromecast Audio numer jeden wręczymy (zdaje się, że nawet osobiście się uda) Panu Pawłowi z bliskiej nam Gdyni

Chromecast Audio numer dwa wyślemy zaś do Pani Jadwigi z Warszawy (wreszcie jakaś Pani u nas co wygrała, a nie tylko sama płeć niepiękna :P )

Rzecz jasna wszystkich nagrodzonych czeka miła niespodzianka w postaci maila z informacją o wygranej wraz z prośbą o podanie danych adresowych. Gratulacje dla wylosowanych, podziękowania dla wszystkich, którzy wzięli udział i… do następnego konkursu! Do następnego? Tak, do następnego, bo szykujemy kolejny i znowu będzie można coś na HDOpinie wygrać, coś grającego rzecz jasna!

FUNDATOREM NAGRODY JEST PRODUCENT KOLUMN – FIRMA PYLON AUDIO

Słuchawkowy amp Z-40 w testach. Myryad… marka której warto się przyjrzeć

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
20160424_073147063_iOS

Zapowiadałem, że zajmiemy się tym klamotem i słowa dotrzymuję. Tak, to coś, co według mnie wcale nie jest takie oczywiste w – zdawałoby się – pełnym propozycji „granie na nausznikach” rynku. To coś, to możliwość zintegrowania w takim ampie więcej niż jednego, więcej niż dwóch, a nawet więcej niż trzech wejść liniowych dla źródeł, których wbrew pozorom wcale nie ubywa. Ktoś, mógłby tutaj głośno zaprotestować. Ale jak, ale jak że nie ubywa, że przybywa? Przecież wystarczy komp, wystarczy taki soft jak opisywany Roon i już nam „niczego więcej” nie potrzeba. Taki ktoś, według mnie będzie w ciężkim błędzie, bo muzyka ma to do siebie, że smakuje różnie, różnie na nośniku fizycznym, różnie z radia (tak, jest coś takiego jak rozgłośnie z ciekawymi prezenterami, muzycznymi audycjami – wcale nie wymarły gatunek, choć trzeba poszukać, ale warto!), a jeszcze inaczej gdy – no właśnie – odtworzymy ją wirtualnie z pliku. Ta różnorodność jest fajna, jest wartością, jestem o tym głęboko przekonany… i tak, zwyczajnie, lubię czasami dotknąć albumu, wziąć do ręki kompakt, posmakować dużego formatu (winyl), czy zwyczajnie sprawdzić co zaproponuje mi ktoś z krwi i kości (a nie bezduszny algorytm, choćby nie wiem jak dobrze zaprojektowany). Dlatego też nie skreślam z miejsca jabłczanego Apple Music (bo jest Beats Radio z czasami zadziwiająco ciekawymi, interesującymi audycjami, czasami, ale warto dla tego czasami je włączyć, z interesującym doborem muzyki, do tego connect, który – znowu o dziwo – ma sens), dlatego w domu trzymam dwa odtwarzacze CDA i odbudowany przeze mnie gramofon, staruszka którego darzę specjalną estymą, bo wiele żeśmy przeszli. Tak, to wszystko ma sens i to też jest część obcowania z muzyką, ważna część. Plikom zarzuca się bezpłciowość i – nie będę tu oryginalny – coś w tym sformułowaniu jest. Tyle, że rynek zdaje się sugerować coś zgoła przeciwnego. W sensie producenci klamotów audio zdają się… popatrzcie na redukcję analogowych przyłączy, na brak radia (bo sieć), na wyrugowanie (przy okazji) takich, użytecznych rzeczy jak przeplotki, jak bezpośrednie wyjścia na końcówkę mocy itp. Ma być all-in-one i end of the road. I często jest. To wcale nie błaha kwestia, szczególnie dla kogoś, kto nie ma zamiaru kombinować i chce prosto do celu – jeden klamot do grania przy wielu źródłach do wypuszczania sygnału (plus efektory: głośniki lub/i słuchawki).

Z-20 to seria mini. Tak to nazwali. No i jest mini, nie jest duży. Ma jednak dwie rzeczy, które go wyróżniają. „Go” czyli co? Ano wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz który właśnie trafił do nas do testów. Po pierwsze ma cztery wejścia liniowe RCA dla różnych źródeł – i tych XXI wiecznych i tych klasycznych i bardzo dobrze że nie dwa, nie jedno tylko aż cztery. Możemy zatem podpiąć CDka, gramofon (pamiętając o pre) oraz taki wynalazek jak tuner, wreszcie tak… jakiegoś streamera lub/i DACa z komputerem w roli transportu. Oczywiście, te wszystkie źródła mogą następnie zostać ładnie zintegrowane z naszym systemem pod kolumny (via pre-out), a dodatkowo mogą być połączone (znowu coś, co kiedyś było oczywistością, a dzisiaj nią nie jest) za pomocą firmowego patentu na integrację systemowych rozwiązań producenta. Coś, co kiedyś było oczywistością (pamiętam komponenty TEACa jakie łączyłem w zgrabne, zawiadywane z jednego pilota, rozwiązania „ze wszystkim”) dzisiaj realizuje się zazwyczaj za pomocą interfejsów bezprzewodowych, bo dzisiaj mówi się o świecie bez kabli. I poniekąd słusznie się mówi, ale jak już mamy coś do połączenia z czymś i to ma grać to dobrze mieć opcję „po kablu”, a jeszcze lepiej „po kablu i bez strat dla sygnału”. No dobrze, to już było o tych możliwych do podpięcia źródłach, bez kombinowania, jak to właściwie zintegrować i czy przypadkiem nie trzeba będzie (brrr) przepinać kabelków, a co z tym drugim, coraz rzadziej występującym, udogodnieniem. Ano słuchawkowy wzmacniacz analogowy, bez cyfrowych naleciałości (dodatków), to obecnie zazwyczaj urządzenie obsługiwane bezpośrednio, tzn. wymagające sięgnięcia do manipulatorów na przedniej ściance. Tutaj jest… inaczej. Stare dobre IR, co prawda bez pilota w komplecie, ale z możliwością wykorzystania wygodnego sterowania z kanapy stanowi część wyposażenia tytułowego urządzenia. I fajnie, bo choć w desktopowym scenariuszu brak pilota nie doskwiera to jednak salon, poziom kanapy i chęć nie tylko zmiany źródeł, ale nade wszystko natężenia dźwięku to rzeczy wcale nie obojętne dla wygody obsługi. Okazuje się, że produkt Myryada da się spokojnie wysterować za pośrednictwem uniwersalnego pilota Logitecha. Nie ma z tym problemu. Harmony One radzi sobie bardzo dobrze. Niby takie oczywiste rzeczy, a dzisiaj wcale nie takie oczywiste i często ich brakuje.

Dwie, kiedyś oczywiste sprawy, dzisiaj już niekoniecznie takie oczywiste, mamy tutaj w standardzie. Poza tym mamy solidną, aluminiową konstrukcję, ładną, klasyczną formę z dwoma wyjściami 6.3mm dla słuchawek i takimi smaczkami jak hebelek zmiany gainu oraz union jack obok wejścia oznaczonego jako AUX ;-) Tak powinien według mnie wyglądać rasowy amp dla słuchawek. I wygląda. Z-40 Myryada wygląda. A jak gra? A o tym, moi drodzy, napiszę następnym razem…

» Czytaj dalej

ROON RAAT: ekosystem ROONa właśnie powstał!

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
RAAT@ROON

Najnowsza aktualizacja naszego produktu roku 2015, front-endu (na marginesie to nazwa już nieadekwatna, zważywszy opisywane w niniejszym wpisie zmiany) ROON, który pojawił się niecały rok temu na rynku i od razu stał się punktem odniesienia dla wszystkich, dostępnych na komputerach/elektronice mobilnej rozwiązań z zakresu obsługi muzyki z pliku. To, co wnosi najnowszy software oznaczony numerkiem 1.2 to krok milowy w rozwoju tego oprogramowania. Od teraz można już śmiało pisać o ekosystemie, o czymś więcej niż tylko front-end, interfejs dla audio granego z komputera. Możliwości najnowszego ROONa wykraczają znacząco poza to, co przyjęło się uważać za nawet najbardziej rozbudowane rozwiązanie typu komputerowy odtwarzacz softwareowy, to coś, co według mnie nie ma odpowiednika na rynku. Kluczową sprawą jest PROSTOTA I PRAKTYCZNIE SAMOKONFIGUROWALNOŚĆ  tego rozwiązania. ROON to idealne rozwiązanie dla wszystkich reagujących alergicznie na często rozbudowane, wymagające jednakowoż doświadczenia (w zakresie sprzętu komputerowego), skomplikowane programy, na konieczność dostosowania systemu komputerowego, odpowiedniego przygotowania interfejsów audio, aby w ogóle zagrały etc. Tutaj wszystko jest podane na tacy! I to jest moi drodzy piękne i to ROBI GIGANTYCZNĄ RÓŻNICE! Osoby zainteresowane opisem tego software odsyłam do naszego testu, recenzji (patrz link powyżej), tutaj skoncentruje się na wprowadzonych przez developerów zmianach. A tych jest sporo i są kluczowe dla rozwoju ROONa. Zatem po kolej…

Po pierwsze od teraz każdy sprzęt audio identyfikowany przez oprogramowanie jest rozpoznawany jako Roon Advanced Audio Transport. Dzięki temu możemy skorzystać z wszystkich możliwości jakie daje software, od bardzo prostego konfigurowania interfrejsów audio (wszelkich, na jakie macie ochotę: przede wszystkim DACów, ale także współpracujących bezpośrednio streamerów, rozwiązań bezprzewodowych/strefowych tj. głośniki, stacje audio, streamery AirPlay/SKAA/DLNA/uPNP itd. itp.) po tworzenie stref z inną muzyką, grupowania urządzeń w strefy, wygodnego zawiadywania wszelkimi dostępnymi przez użytkownika źródłami muzyki oraz integracją z Tidalem. To plus pełna obsługa wszystkich istotnych technologii zapisu muzyki w pliku, włączając w to DSD, DXD, MQA, daje nam do ręki idealne narzędzie integrujące nasze muzyczne pliki z domowym (-i) systemem (-ami) audio, z których na co dzień korzystamy. O znakomitym interfejsie, super szybkiemu identyfikowaniu nawet bardzo rozbudowanych kolekcji z atrakcyjną formą prezentacji, dodatkowo rozbudowanej o pogłębioną informację nt. naszych nagrań, wraz z możliwością unikalnego przeszukiwania oraz odkrywania naszych fonograficznych pasji wspominałem wcześniej (patrz link powyżej) – to co wprowadzili teraz to KROPKA NAD I. Twórcy mówią o nowym AirPlay-u w kontekście RAATa i powiem Wam… mają do tego jak najbardziej prawo, bo to właśnie taki superprosty, bezkonfigurowalny sposób na obsługę dźwięku z pliku w najwyższej jakości. No właśnie, najwyższej jakości, bo zamiast ograniczonego do 16/44 rozwiązania Apple, dodatkowo nie będącego bitperfect (wystarczy odpalić w strefie coś na stacji AirPort Express via ROON, aby się o tym przekonać), mamy absolutny brak ograniczeń odnośnie obsługi dźwięku, możemy grać hi-res, DSD, DXD, MQA a wszystko bitperfect. Tu, granicą, jest sprzęt podpięty pod ROONa, będący wspomnianym transportem dla dźwięku.

Brak ograniczeń? Ano brak. Sprzętem RAAT może być dowolne rozwiązanie na rynku, a więc przetworniki C/A, karty muzyczne w komputerach, interfejsy takie jak np. AirDAC (SKAA), zwyczajnie wszystko podpięte pod główną jednostkę (komputer, komputer dedykowany, komputer – serwer) zwaną CORE. Ale to dopiero początek! Bo możecie sobie tworzyć rozbudowane (bez ograniczeń!) systemy oparte na ROONie korzystając nie tylko z innych komputerów pracujących w trybie zdalnym (Remote), ale także czegoś, co nazwali ROON BRIDGE. Każdy sprzęt komputerowy, podobnie jak w przypadku CORE, oparty na najpopularniejszych OS tj. Windows, OSX, Linux – w tym systemach działających na takich platformach sprzętowych jak: Raspberry Pi, Cubox, Wandboard, a także na Androidzie (o czym za moment) może stanowić od teraz endpoint (osobna, lekka apka działająca w shellu). Bez względu na to jak duże macie potrzeby, w każdym, dowolnym miejscu gdzie działa wam sieć przewodowa, czy bezprzewodowa macie dzięki ROON BRIDGE wyjścia audio pracujące pod ROONem, zdolne do symultanicznego odtwarzania różnej muzyki, z maksymalną jakością jaką oferuje podpięty do komputera sprzęt. Dodajmy do tego rozbudowany tryb ROON Remote, czyli wspomnianego Androida (iOSa w trybie ograniczonym do zawiadywania, sterowania) i mamy obraz czym stał się właśnie ROON. Każdy sprzęt na Androidzie potencjalnie może być wykorzystany w roli transportu, a to ze względu na możliwość podpięcia interfejsów audio bezpośrednio do takiego, androidowego urządzenia (zazwyczaj handhelda), co pozwala wykorzystać taki sprzęt do bardzo prostej, szybkiej rozbudowy systemu audio opartego na ROONie.

Do tego wszystkiego dochodzą rozwiązania przygotowane softwareowo do współpracy w ramach ekosystemu ROONa. Chodzi tutaj o takie produkty jak streamery Auralica, Squeezeboksa Touch (zamiast LMS – nowe, lepsze życie dla Squeezeboksa!), Devialeta, Sonora, Meridiana oraz odtwarzacze hi-res działające w trybie pluginu jak HQPlayer. Lista ciągle się wydłuża, niebawem dojdą nie tylko streamery, czy urządzenia łączące cechy odtwarzacza, serwera muzyki oraz wzmacniacza, ale także zdobywające popularność samodzielne, strefowe produkty all-in-one (głośniki bezprzewodowe, w tym te rozbudowane o możliwości tworzenia całego systemu audio w oparciu o nie). Sprzęt ze znaczkiem ROON Ready będzie według mnie naturalnym, najbardziej optymalnym wyborem dla wszystkich zainteresowanych zbudowaniem spójnego, najlepszego, skalowalnego audio systemu grającego z pliku. Wielu producentów audio chce się włączyć i wcale się nie dziwię, bo potencjał ROONa jest nieograniczony. Wystarczy implementacja RAAT (w przypadku sprzętu opartego na OS), aby wpiąć dowolne rozwiązanie audio, przy czym jak wspomniałem powyżej NIE JEST TO KONIECZNE. W praktyce każdy, także ten już posiadany, nawet pozbawiony rozbudowanych funkcji sieciowych, własnego systemu, sprzęt można z powodzeniem wykorzystać w ROONie (komputer z ROON BRIDGE, Android działający w trybie transportu, DAC podpięty pod CORE/Server). To jest elastyczność! ROON Ready daje natomiast coś więcej – pełną integrację na poziomie sprzętowym z najbardziej rozbudowanym ekosystemem audio na rynku, którym ROON zapewne się stanie.

Podsumowując, RAAT to twórcze rozwinięcie rozwiązania jakie twórcy wprowadzili wcześniej do sprzętu Meridana oraz Sooloosa. Tyle tylko, że tym razem jest to dla wszystkich, dla każdego, w pełni uniwersalne rozwinięcie ambitnej idei. Idei stworzenia czegoś na kształt AirPlay, tylko lepiej. Czegoś co będzie działało z (praktycznie) wszystkim, zawierało w sobie wszystkie nowoczesne technologie komputerowego audio, a przy tym zaoferuje bezkompromisową jakość, brak ograniczeń w tym zakresie (co jest największą wadą technologii opracowanej przez Apple). I będzie proste. Jak wspominają twórcy RAAT to:

  • wsparcie dla wszystkich liczących się technologii cyfrowego audio teraz i w przyszłości (wprowadzili przykładowo obsługę plików 32 bitowych – mam interfejsy, które z tego w pełni korzystają z ZOOM TAC-2 na czele!)
  • super stabilny transfer muzyki via ethernet oraz WiFi (skała!)
  • pełna skalowalność tzn. możliwość wykorzystania dostępnych już teraz urządzeń, całego posiadanego sprzętu audio, także takiego bez zaawansowanych procesorów DSP, dekoderów, wsparcia dla ciągle ewoluującej, ciągle rozwijającej się technologii cyfrowego odtwarzania muzyki z pliku
  • zachowanie jednego zegara (wada AirPlay-a nie będącego, jak wyżej wspomniałem, bit-perfect, bo zmieniającego parametry dźwięku), bez ingerencji w taktowanie na poziomie urządzenia RAAT  (końcówki / transportu)
  • optymalizacja opóźnień pod katem odtwarzania w ramach stref (ujednolicenie procesu odtwarzania, z jednej strony prowadzącego do minimalizacji opóźnień sygnału do ok. 1ms, z drugiej ujednolicenia, zapewnienia bezproblemowego odtwarzania w różnych strefach)
  • prosta implementacja ROONa, na co składa się brak konieczności zastosowania dedykowanych rozwiązań hardwareowych, łatwe do wprowadzenia oprogramowanie bez restrykcji patentowych, bez całego (gównianego) licencjonowania :)
  • szybkość działania skutkująca brakiem opóźnień reakcji (AirPlay) na chęć odtworzenia czegokolwiek oraz braku synchronizacji w ramach stref (LMS). Całość działa gładko, zarówno w kontekście źródeł muzyki (NAS, komputery, Tidal) jak i end-pointów (urządzenia RAAT).
  • technologia RAAT, jako niezbędny element kontroli nad sygnałem audio, pozwalający uzyskać najlepszy jakościowo dźwięk, a przy tym pełny wgląd w to, co się dzieje z sygnałem. Mówimy o REWELACYJNYM, SUPER PROSTYM I SUPER PRZEJRZYSTYM sposobie prezentacji na to, co składa się na łańcuch sprzętowo-softwareowy w trakcie odtwarzania czegokolwiek i jaki to ma wpływ na efekt, na docelową jakość. Można za pomocą dwóch, trzech kliknięć zmienić parametry za pomocą jednolitego panelu, zachowując pełną kontrolę nad tym „jak nam gra”. NIKT NIE WYMYŚLIŁ NICZEGO LEPSZEGO w tej materii. Piszę to z pełnym przeświadczeniem, że tak jest… testowałem chyba każdy możliwy software na Win/OSX, a także wiele rozwiązań na Linuksie.
  • certyfikacja (nie licencjonowanie jw.! Nie mylmy tego), która pozwala na zachowanie wysokiej jakości wsparcia oraz standardów przez współpracujących z ROONem producentów audio
  • integracja sterowania, kontroli nad całością w obie strony tj. z ROONa (software) i do ROONa (hardware). To pozwala na zachowanie możliwości dopasowania administrowania systemu do własnych potrzeb, konfiguracji pod kątem własnych wymagań. Piloty IR, uniwersalne sterowniki, automatyka domowa (właśnie!) oraz, oczywiście, wszelkiej maści dotykowe ekrany… sterowanie głośnością synchroniczne, oddzielne, a to wszytko pożenione z zaawansowaną automatyką oprogramowania ROON. Oczywiście mamy także spójne, atrakcyjne prezentowanie treści (okładki, dane na temat albumu i wiele więcej) na wyświetlaczach. Rewelacja.
  • szybkie wprowadzenie zmian w protokole, jego podatność na szybką implementację nowych rozwiązań, szybkie wprowadzenie zmian – wystarczy popatrzeć na rozwój tego software. Nie znam na rynku, drugiego takiego oprogramowania, które przeszłoby taką ewolucję, w tak krótkim okresie, do tego było tak dobrze napisane, tak stabilne, tak pewnie działające.
  • brak ograniczeń, patrząc w przyszłość… developer niczego nie wyklucza, słucha głosu użytkowników, co chwila dodaje nowe funkcjonalności, poprawia to co trzeba poprawić, rozwija software niezwykle intensywnie, przy czym nie skutkuje to żadnymi większymi problemami z zakresu stabilności działania (co bardzo często ma miejsce, gdy rozwój software jest intensywny). Przykładowo nie wyklucza wprowadzenia dodatkowego protokołu do grania poza WANem (tak moi drodzy, ROON jako usługa streamingowa, chmurowa, jakiś ROON cloud). To oznacza, że jak już parę razy napisałem NIE MA TUTAJ GRANIC, czegoś czego nie dało by się przekroczyć.

Po drugie wprowadzono sterowanie za pomocą telefonów. Brawo! Bo same tablety to jedno, a coraz większe (nie żebym był zwolennikiem, ale taki kierunek rozwoju obrał rynek) smartfony to naturalny interfejs dla takiego front-endu (ekosystemu) jak ROON. Teraz można spokojnie zawiadywać całością także na ekranie iPhone albo androidowego telefonu. Interfejs Roon Remote przebudowano w stosunku do tego, co mamy na tablecie. Tam, przypominam, jest jak na komputerze, jotka w jotkę i świetnie się z tego korzysta. Oczywiście w przypadku smartfona mamy mniejszy, czasami dużo mniejszy ekran i tutaj developerzy przebudowali interfejs, tak aby można było wygodnie sterować za pomocą telefonu. Zrobili to pierwszorzędnie, bo nie tracimy na wygodzie, na funkcjonalności, a jednocześnie możemy bezproblemowo sterować na niewielkim ekranie. Poniżej znajdziecie dużą galerię prezentującą działanie Roon Remote na iPhone. Na Androidzie działa to identycznie (szybko, bez zacięć, bardzo responsywnie).

Po trzecie dodano osobny moduł obsługi radia, gdzie można dodać dowolny strumień z sieci, gdzie można włączyć rozgłośnie internetowe do własnych źródeł z integracją na poziomie oprogramowania. Moduł jest na razie w fazie beta, już teraz oferuje wielki potencjał i może być punktem wyjścia do integracji innych strumieni (usługi streamingowe audio) w przyszłości.

Po czwarte wprowadzono obsługę stref w oparciu o RAAT, co oznacza że można grać różnie, grupować dowolnie, można po prostu zrobić wszystko co dusza zapragnie w kontekście grania strefowego. Poza RAAT mamy jeszcze identyfikację i możliwość tworzenia stref squeezeboksowych, stref meridianowych oraz tych, opartych na protokołach AirPlay. Wystarczy ponazywać sobie strefy tak, aby odzwierciedlały rzeczywistą lokalizację źródeł (odtwarzaczy) muzyki i już!

Po piąte jest już ROON Server dla Linuksa!

Po szóste całe multum innych, ważnych, choć nie kluczowych zmian, w tym m.in. wspomniane wsparcie dla dźwięku 32 bitowego (hardware oraz software – DXD), poprawa odtwarzania gapless, 64 bitowa precyzja kontroli głośności w ramach DSP, wsparcie dla MQA (rozpoznawanie takiego materiału, jego poprawna identyfikacja) itd itp.

Mało? A przecież oni zapowiadają ciągły rozwój i mają nowe pomysły…

ROON APPS: ekosystem, unikalne rozwiązanie multiplatformowe, multistrefowe, wieloformatowe, jedyne takie…

AKTUALIZACJA: ROON BRIDGE w akcji (PC w roli endpointu) oraz Sqeezebox z ROONem za pan brat…

AKTUALIZACJA #2: ROON @ ANDROIDZIE (także jako end-point) oraz ROON STREFY (multistrefowość w praktyce, Remote/Bridge-endpointy)

» Czytaj dalej

STRATOSfera od ADLa? SuperDAC (i nie tylko) Furutecha już w Polsce!

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
ADL Stratos - 3

Pamiętacie GT40-kę? Bardzo dobry DAC, bardzo dobry wzmacniacz słuchawkowy i coś jeszcze… to jeszcze coś, co zaaplikowano do niewielkiej skrzyneczki, to przetwornik analogowo-cyfrowy oraz przedwzmacniacz gramofonowy. W nowiutkim STRATOSie mamy oba elementy, ale samo urządzenie to zupełnie inna, wyższa liga. Testujemy z zapałem KORG-a 10R, który zawładnął nami bez reszty i szczerze – z ciężkim sercem będziemy się z tym urządzeniem rozstawać. Wspominam o Korgu nie bez przyczyny. ADL (Furutech) oraz właśnie KORG specjalizują się w sprzęcie łączącym świat cyfrowy i analogowy, pozwalając na przeniesienie kolekcji winyli do zero-jednykowej postaci, dysponują unikalnymi możliwościami w tym względzie. To jest coś, co dla wielu osób, wielu nie rezygnujących czy wręcz zaczynających przygodę z czarnym krążkiem optymalne rozwiązanie. Mamy integrację pliku i fizycznego nośnika, do tego z pełnym wsparciem dla wyczynowych materiałów cyfrowych (DSD, w nowym ADLu także DXD).

Oczywiście wezmę to urządzenie na warsztat. Będzie to piękne dopełnienie cyklu z KORGiem (duży, naprawdę duży artykuł się szykuje, bo tam trzeba opisać mastering, software tj. AudioGate, konwersję do DSD w locie i wiele, wiele więcej :) ), publikacje o sprzęcie, o którym w sieci za wiele nie przeczytacie. To, na marginesie, spore niedopatrzenie kolegów po fachu, bo wg. mnie te produkty pod wieloma względami nie mają odpowiedników, są unikalne, a do tego bardzo zdroworozsądkowo wycenione (wręcz okazyjnie). Japonia. Oni wiedzą, co to dobre audio. Koniec, kropka, amen.

O Stratosie słów parę: ” Nowy, innowacyjny ADL STRATOS został zaprojektowany z zamiarem przejęcia tronu po swoim poprzedniku. Wyposażono go w nowe funkcje oraz poprawiono cenioną już w GT-40 jakość dźwięku.  ADL STRATOS to niezależny DAC, przedwzmacniacz, przedwzmacniacz gramofonowy oraz wzmacniacz słuchawkowy w torze zbalansowanym – wszystko to zamknięte w jednej, niepozornej i przenośnej obudowie. Urządzenie posiada ponadto wsparcie dla plików DSD (2.8M oraz 5.6M), PCM USB (32bit/192kHz) oraz konwerter analogowo-cyfrowy umożliwiający zapis ze źródeł analogowych do formy cyfrowej. Teraz ze spokojem możesz cieszyć się całą swoją kolekcją muzyczną, poznając ją na nowo z jakością dźwięku, jaką oferuje ADL STRATOS.

Jeśli szukasz wydajnego wzmacniacza z zapasem mocy, który potrafi wysterować dowolny model słuchawek – ADL STRATOS zapewni to wszystko. Dzięki najnowszym rozwiązaniom technologicznym ADL STRATOS mógł uzyskać niewielkie rozmiary przy zachowaniu funkcjonalności i dużej mocy wyjściowej. Urządzenie zostało wyposażone w wejścia analogowe L/R, wejścia line lub gramofonowe (przełącznik wkładek MM/MC), wyjście optyczne S/PDIF (tylko w przypadku wykorzystania USB, jako źródło), wejście optyczne S/PDIF oraz kontroler wspierający ASIO i tryb asynchroniczny. ADL STRATOS już teraz można kupić i przetestować w wybranych sklepach Audiokracja lub innych dobrych sklepach Audio w Polsce. Cena rynkowa wynosi 4500zł brutto. 

Główne cechy:

  • Przetwornik cyfrowo-analogowy klasy Hi-End ESS ES9018K2M SABRE32 Reference Stereo DAC wspierający formaty 32bits/192kHz i DSD (2.8M/5.6M). Układ Sabre-2M jest najwyższej klasy przetwornikiem 32bit, dwukanałowym zaprojektowanym dla przedwzmacniaczy audio, odbiorników A/V oraz profesjonalnych aplikacji takich jak systemy nagraniowe, miksery oraz cyfrowe systemy studyjne. Układ został wyposażony w wiele patentów ESS m.in. 32bit HyperstreamTM DAC oraz eliminator jitteru, co zapewnia niedoścignione parametry.
  • Kontroler USB VIA VT1736 wspierający częstotliwości próbkowania: 44.1/48/88.2/96/176.4/192 kHz
  • Obsługa ASIO (Windows); Plug’n Play (MAC)
  • Potężny wzmacniacz słuchawkowy oparty o układ TI TPA6120A2. Napędza słuchawki od 16 do 600Ω przy zachowaniu dynamiki >120dB
  • Wsparcie plików DSD (2.8M i 5.6M) poprzez USB 2.0
  • Wejście optyczne S/PDIF: jeśli odpowiednia częstotliwość próbkowania nie może być zmieniona po stronie źródła, użytkownik zostanie powiadomiony diodą LED (częstotliwość próbkowania do 24bit/192kHz)
  • Wyjście optyczne S/PDIF (tylko przy wykorzystaniu USB, jako źródło sygnału) 24bit 192kHz (max)
  • Wzmacniacze operacyjne w sekcjach Line , ADC i DAC: NJM5532 OP Amp
  • Konwerter analogowo-cyfrowy: STRATOS został wyposażony w wysokiej jakości układ CS5340 dla wysokiej rozdzielczości nagrań z użyciem analogowych wejść, włącznie z phono, radio AM/FM lub innymi sygnałami analogowymi
  • Wygodna obsługa sygnału- przełącznik tłumienia nagrywania daje możliwość dostosowania sygnału wejściowego do urządzenia (0 dB, 6 dB lub 12 dB – funkcja informowania za pomocą diody RecAtt/db, gdy poziom sygnału wejściowego uniemożliwia poprawne działanie
  • Przedwzmacniacz gramofonowy: STRATOS został wyposażony w equalizer dźwięku gramofonowego do zapisu cennych płyt winylowych. Przełącznik pomiędzy gramofonami elektromagnetycznymi(MM), magnetoelektrycznymi(MC) i wejściem liniowym
  • Podwójny zewnętrzne źródło zasilania:
  • Zasilanie 1: 5V DC z portu USB zasilające jedynie odbiornik USB i wyjście optyczne
  • Zasilanie 2: Zewnętrzny zasilacz impulsowy 15V / DC 800mA / 12W dostarcza mocy potrzebnej dootrzymania wysokiej jakości sygnału
  • Najwyższej jakości komponenty: STRATOS w swojej konstrukcji posiada wysokiej klasy wzmacniaczoparty o przemyślany obwód sekcji analogowej
  • Konfekcja klasy Hi-End: Do budowy urządzenia wykorzystywane są pozłacane złącza RCA izolowaneteflonem. Całość wieńczy obudowa z najwyższej jakości aluminium oraz wykończona maszynowo gałka potencjometru głośności.

» Czytaj dalej

Nowy, szybszy DAP HiFiMANa: HM802s (s od speed ;-))

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
unspecified

Zadebiutował właśnie. Przypomnę tylko, że mieliśmy wcześniej styczność z paroma grajkami HiFiMANa (np. topowy HM-901 patrz tutaj) i ogólnie to bardzo wartościowe źródła mobilne, potrafiące przenieść nas w świat muzyki wysokiej jakości, dodatkowo dające się pożenić z typowo stacjonarnymi nausznikami (a więc takimi, które potrzebują konkretów na wyjściu słuchawkowym). HM802s to model z wyższej, choć nie najwyżej, firmowej półki. Zmiany w stosunku do poprzedniego modelu serii 8 to znacznie wydajniejszy procesor, zdolny m.in. do wyraźnie szybszej obsługi wymagających plików DSD. O tym, że taki materiał potrafi „dać w kość”, można przekonać się odpalając tego typu kontent na tablecie PC (z intelowskim procesorem serii Atom), patrząc na użycie zasobów – pamięci oraz mocy CPU -podczas odtwarzania. Także dobrze, że producent wprowadził w tym zakresie modyfikacje. Cena na polskim rynku: 4195 zł.

Jak wspomina dystrybutor:

HM-802s to nowa, udoskonalona wersja HiFiMAN HM-802- następcy HM801 – pierwszego hi-endowego przenośnego odtwarzacza przenośnego. HM-802s bazuje na nowym procesorze z HM901s, który pozwala na obsługę plików DSD oraz gwarantuje włączanie urządzenia w czasie niższym niż 3 sekundy. Umieszczenie w układzie pary układów WM8740 pozwoliło na uzyskanie ekstremalnie wysokiej separacji kanałów oraz znakomitej wartości parametru stosunek sygnał/szum na poziomie 110 decybeli. Przez to scena znacznie zyskała na szerokości, zaś cały przekaz na detaliczności. Wraz z HM802s debiutuje nowa karta wzmacniaczy Power II, która jest następcą pierwszej wyprodukowanej przez HiFiMANA karty z HM801. Jak zwykle w przypadku HiFiMANa oferuje ona znakomity dźwięk, który jest znakiem rozpoznawczym przenośnych odtwarzaczy: analogowy, odprężający, miękki i gładki, bez grama zbędnej ostrości. Opatentowany system analogowej kontroli głośności zaprojektowany został z myślą o precyzyjnej kontroli natężenia dźwięku oraz właściwej separacji kanałów. Rezystory w obu kanałach zostały dobrane tak, aby były w 100% identyczne. Brak regulacji wzmocnienia gwarantuje, że sygnał nie jest poddawany cyfrowej obróbce. Do uszu użytkownika trafia klasowy, analogowy dźwięk.

Główne cechy:

  • opatentowany analogowy potencjometr oparty o drabinkę rezystorową
  • system operacyjny Taichi 2.0
  • oddzielne wyjścia: zbalansowane i klasyczne
  • przetwornik cyfrowo-analogowy: WM8740 x2 (po jednym na kanał)
  • zniekształcenia THD: 0.008%
  • stosunek sygnał/szum: 110dB
  • możliwość dokupienia pamięci SD do 256GB
  • odtwarzane formaty: MP3, ACC, WMA, OGG APE (16Bit/44.1KHz ,48.0KHz, 88.2KHz,
  • 96.0KHz, 192.0KHz) 16Bit & 24Bit: WAV, FLAC, AIFF (poza 176.4KHz), DSD64 (DFF,
  • DSF)
  • przenośne wymiary: 117mm (szer.) x 72mm (gł.) x 29mm (wys.)
  • żywotność baterii: 11 godzin
  • waga: 250g
  • karta Power II
  • moc: 200mW
  • THD: 0.03%
  • stosunek sygnał/szum: 108dB

» Czytaj dalej

Polska premiera flagowych słuchawek AKG N90Q!

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
akg-n90qtyt

Długo czekaliśmy na tę premierę… flagowy model słuchawek AKG, w którym zastosowano cały szereg nowych rozwiązań technologicznych, a dodatkowo, przy okazji, stworzono małe dzieło sztuki, trafia wreszcie do Polski. Nowe AKG N90Q to referencyjne słuchawki z funkcją tłumienia zakłóceń, która wykorzystuje technologię autokalibracji parametrów. Zainspirowane przez wielokrotnie wyróżnianego Nagrodą Grammy producenta – Quincy Jonesa, stanowią najwyższej klasy, flagowy produkt stworzony dla entuzjastów muzyki. Wysokiej jakości materiały, takie jak skóra czy aluminium oraz pięć opatentowanych technologii, w tym nowatorskie rozwiązania wprowadzone pod kątem jak najwierniejszej reprodukcji dźwięku w najlepszej możliwej jakości (audio HD) zapewniają niezrównane wrażenia akustyczne. Ten model zaprojektowano specjalnie pod kątem odtwarzania muzyki hi-res. Słuchawki dostępne są w kolorze czarnym i czarno-złotym.

Szczerze cieszę się z naprawdę wspaniałego partnerstwa z Harmanem przez ostatnich pięć lat i jestem bardzo podekscytowany wprowadzając na rynek sygnowaną przeze mnie linię słuchawek – mówi Quincy Jones. – Nie ma znaczenia jakiej muzyki słuchasz, czy jest to jazz, R&B, pop, rock czy muzyka klasyczna, jestem przekonany, że używając słuchawek AKG N90Q zauważysz większą ilość detali dźwięku. Te słuchawki oferują użytkownikowi dokładnie takie brzmienie, że poczuje się on jakby znajdował się w profesjonalnym studiu nagrań – kontynuuje muzyk. W produkcję N90Q zaangażowana była również córka Quincy Jonesa, Kidada Jones, która pracuje jako projektantka dla Disney’a. Pomogła ona zaprojektować wizualną stronę tego modelu, wybrała materiały i upewniła się, że efekt końcowy przerośnie wręcz oczekiwania ojca.

Co prawda Quincy Jones nie pojawi się na polskiej premierze, ale Organizatorzy zapewniają, że atrakcji nie zabraknie. Przede wszystkim będzie można na żywo posłuchać jak grają słuchawki, które zostały stworzone we współpracy z tym legendarnym muzykiem i producentem. Zaprezentowane zostaną obie wersje kolorystyczne AKG N90Q, a zatem każdy będzie mógł zdecydować, która opcja jest dla niego odpowiedniejsza. Warto zarezerwować sobie w związku z tym czas w piątek, 15 kwietnia, o godzinie 17.00 i pojawić się w nowym salonie iSpot w warszawskiej Arkadii przy Alei Jana Pawła II 82. 

Specyfikacja N90Q:
  • Pasmo przenoszenia: 10-30 kHz
  • Impedancja: 32 omy
  • Maks. moc wyjścia: 100 mW
  • Efektywność: 110 dB SPL przy 1 kHz/100 mV
  • Masa: 460 g
  • Długość przewodu: odłączane przewody 3 m i 1,2 m w zestawie
  • Złącze: wtyczka typu jack 3,5 mm

Cena: 5999 zł

 

Polska premiera słuchawek AKG N90Q

Termin: piątek, 15 kwietnia, godzina 17.00

Miejsce: salon iSpot, Arkadia, Al. Jana Pawła II 82, Warszawa

Nowa hybryda EF2C od HiFiMANa – gramy lampowo z komputera

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Zrzut ekranu 2016-04-11 o 10.49.30

Zajmie mało miejsca, poczaruje za pomocą dwóch wbudowanych lampek… nowy EF2C, słuchawkowy wzmacniacz hybrydowy z dwoma bańkami oraz z wejściem USB, pozwalający na wydobycie dźwięku wprost z komputera na podłączone do wyjścia słuchawkowego nauszniki (a także – jak ktoś będzie miał ochotę – na IEMy). Ja pisze dystrybutor, firma Rafko, brzmienie nowego EF2C prezentuje firmową szkołę brzmienia HiFiMANa, która opiera się na generowaniu potężnego dynamicznego dźwięku z lekkim ociepleniem.

Wzmacniacz charakteryzuje się ciepłą średnicą z bogactwem mikrodetali, co przekłada się na łagodny barwny wokal i dobrze obciążone mięsiste brzmienie gitar i innych instrumentów szarpanych. Brak sztucznego wyostrzenia dźwięku sprawia, że EF2C bardzo dobrze zgrywa się ze słuchawkami z wyeksponowaną górą. Szybki, krótki i dobrze obciążony bas pokazuje, że pomimo zastosowania lamp wzmacniacz dysponuje znakomitą dynamiką (nie zapominajmy że to hybryda jest). Wysterujemy dowolne nauszniki, w tym także te mocno łase na moc generowaną przez słuchawkowy „drut ze wzmocnieniem”. W skrócie wygląda to tak:

  • nowe, dwa razy mocniejsze końcówki mocy (600mW)
  • nowy potencjometr drabinkowy
  • wzmacniacze operacyjne OPA2604
  • wysokiej klasy przetwornik cyfrowo-analogowy CMEDIA
  • hybrydowy wzmacniacz słuchawkowy oparty na lampach 6J1
  • front ze szczotkowanego aluminium
  • obsługa słuchawek dynamicznych do 300 ohm
  • super kompaktowe rozmiary – 14cm szerokości i 8.5cm głębokości
  • EF2 jest mniejszy niż biurkowy notes A6

Cena? Niecały tysiąc złotych, a dokładnie 945. Do tego wzmacniaczo-daka polecają HE-400i, które mamy na stanie. Może wypróbujemy, co ten czort potrafi?

» Czytaj dalej

Tomanek kompaktowy? Listwa TAP4 …gdy brakuje miejsca

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
20160401_081849049_iOS

Niewielka szafka RTV, albo brak szafki i niewielka przestrzeń, gdzie trzeba jakoś umiejscowić zasilanie systemu audio oraz sprzętu video/TV. Zazwyczaj mamy spory dylemat i gotowy ból głowy… co zrobić, w sytuacji ograniczonego miejsca uniemożliwiającego wstawienie dużej listwy zasilającej? Można, rzecz jasna, zakupić coś z pojedynczym rzędem gniazd – jest paru producentów oferujących bardzo dobre produkty tego typu (np. Supra), albo po prostu zdecydować się na jakieś rozwiązanie z rynku RTV / PC (polecam produkty APC – to bardzo dobrze wykonane, przystępne cenowo, często rozbudowane o dodatkowe funkcjonalności akcesoria). Alternatywnie mamy coś, co jest małe, bardzo małe i choć to kostka (cztery gniazdka) to sprawdzi się bardzo dobrze w ograniczonej przestrzeni. Produkt polskiego producenta, którego nie muszę chyba specjalnie przedstawiać, bo kto nie zna Tomanka (?) …no właśnie ;-) to rozpoznawalna marka. Redakcyjny system (-y) zasilają listwy oraz zasilacze Pana Tomasza, dostarczając stabilnego jak skała zasilania, stabilizując prąd jaki płynie do klamotów, separując, dodatkowo oferując bardzo dobre zabezpieczenie elektromagnetyczne. To alternatywa dla dużo kosztowniejszych produktów specjalistów z branży audio, gdzie zazwyczaj ceny kształtują się od poziomu 600 w górę, a większość listw, nie mówiąc o kondycjonerach, to wydatek paru tysięcy złotych. W przypadku Tomanka płacimy mniej, dostając bardzo solidne, porównywalne jakościowo rozwiązania z zakresu zasilania sprzętu audio & RTV, porównywalne do oferty za właśnie 1000-2000 złotych z katalogu „wielkich”. Cena opisywanego produktu wynosi obecnie 400zł. Z opisu producenta:

Listwa zasilająca TAP4 wyposażono w 4 gniazda typu Schuko oraz gniazdo wejściowe typu IEC. Ochrona przeciwzakłóceniowa urządzeń, zasilanych za pośrednictwem TAP4, zrealizowana jest w postaci czterech niezależnych filtrów Schaffnera, które separują każde z urządzeń od źródła zasilania i od siebie nawzajem. Takie połączenie daje bardzo dużą skuteczność tłumienia zakłóceń oraz pozwala na duże obciążenie prądowe listwy (5A na każde gniazdo, nie więcej niż 16A dla wszystkich 4 gniazd). Listwą możemy zatem zasilać urządzenia o dużym poborze prądu, np. wzmacniacze mocy, jak również wszystkie inne wchodzące w skład systemu audio. Szkieletem listwy jest aluminiowa, odlewana, malowana proszkowo obudowa o wymiarach 120 x 120 x 50 mm. Konstrukcja taka zapewnia listwie bardzo dużą wytrzymałość mechaniczną oraz odporność na zakłócenia elektromagnetyczne. Filtry Schaffnera umieszczono na wspólnej płytce wewnątrz obudowy.

TAP4 to wszystko, co mogłem włożyć do pełnej listw szafki. Dwa TAP-y6 (test) oraz wielka listwa pod urządzenia video (produkt wspomnianego APC: SA PF-8) wraz z dwoma zasilaczami Tomanka (zastępującymi oryginalne, wtyczkowe adaptery w rDACu oraz SB Touch – test znajdziecie tutaj) szczelnie wypełniły mi dolną półkę, zarezerwowaną na „prąd”. Konieczność podpięcia wielu testowanych w redakcji urządzeń oraz chęć wpięcia do osobnej listwy aktywnych monitorów ESIO nEar05 classic 2 (które doczekają się recenzji na HDO – krótko mówiąc: są świetne!) wymusiły znalezienie maksymalnie kompaktowego, niewielkiego produktu, który zwyczajnie „wejdzie”, zmieści się w bardzo ograniczonej przestrzeni. TAP4 jest właśnie takim rozwiązaniem, które pozwala na uzyskanie dodatkowych, czterech gniazdek dla klamotów, zajmując minimum przestrzeni. Patrząc na rozmiar listwy, widać, że zestaw kilku takowych może być ciekawą alternatywą dla (zazwyczaj) ogromnych listw, kondycjonerów oferowanych przez specjalistów z branży. Pewnie, na zamówienie, można by zakupić model wyposażony w blockery (patrz test TAP8)… zapytam konstruktora, czy jest możliwość wykonania takiego modelu. Pomiary wykonane przez znajomego elektryka nie postawiają wątpliwości – wraz ze starannie przygotowaną instalacją elektryczną (całkowicie wymieniona, oryginalna, pamiętająca lata 70) mam pewność, że TAPy dostarczą to, co trzeba systemowi audio, że tutaj nie będzie słabego ogniwa (co może zniweczyć wysiłki na rzecz podniesienia jakości dźwięku, ma – o czym nie raz wspominałem – wpływ na to co finalnie dotrze do naszych uszu). Kolejny, bardzo przydatny, udany produkt Tomanka. Obecnie zastanawiam się nad wypróbowaniem okablowania jakie oferuje polski producent, które mogłoby być tańszą alternatywą dla używanych przewodów Lo-Rad Supry (skądinąd bardzo dobrych). Na liście są jeszcze nietypowe, wymagające zamówienia, zasilacze do trzech komponentów: ekstraktora HDMI (opiszemy wraz z recenzją PS3 w roli wielokanałowego źródła hi-res audio), thunderboltowego huba Elgato (opis) oraz aktywnego przełącznika źródeł audio firmy Pro-Ject (patrz test). To rzeczy, które obecnie napędzają wtyczkowe wynalazki (może poza Pro-Jectem – tu zastosowano dobry jakościowo zasilacz, robiony wyraźnie pod zamówienie), zazwyczaj tania, chińska masówka, której zwyczajnie trudno ufać, która może mieć wpływ (negatywny) na działanie komponentów.

Tomanek to doskonały przykład jak można „wstrzelić się” w niszę, z sukcesem wstrzelić. Zapotrzebowanie na tego typu akcesoria było, jest i będzie, bo każdy świadomy użytkownik sprzętu A/V wie, że do podłączenia zasilania nie wystarczy listwa za 10 złotych, że dobrze zainwestować w dobry prąd. Oczywiście bez sprawnej, dobrej instalacji, nie ma mowy o dobrym zasilaniu – tutaj najlepsza listwa nie pomoże. Pamiętajmy o tym!

Poniżej parę dodatkowych zdjęć prezentujących listwę…

» Czytaj dalej

MQA pojawia się w Tidalu. Gdzieniegdzie…

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
e3d186e857615ca1fff556338c246f11d35357f2

Po odpaleniu najnowszej wersji aplikacji w niektórych lokalizacjach (niestety, obecnie, brak dostępności takiej opcji w Polsce – mam nadzieję, ze niebawem to się zmieni) pojawiła się tajemnicza opcja Master (jako najlepsza jakość, po HiFi, czyli strumieniu bezstratnym o parametrach 16/44~48). Tajemnicza dla kogoś, kto nie słyszał o MQA. Ten nowy sposób pakowania muzyki hi-res do postaci umożliwiającej strumieniowanie w ramach dostępnych pakietów danych w sieciach komórkowych (o to się rozchodzi – żeby najlepsza jakość audio nie oznaczała konieczności przeznaczania 30 i więcej GB z pakietu na streaming muzyki) to zapowiedź rewolucji w sposobie dystrybuowania dźwięku w usługach streamingowych. Tidal zapowiadał wprowadzenie tego i wprowadził. Na razie dotyczy to tylko malutkiej części katalogu – utworów z wytwórni 2L. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by nowo publikowane albumy (albo te, które już są, pamiętajmy, że materiał źródłowy to często jakość >16/44) pojawiły się w wersji Master. Oczywiście, aby w pełni cieszyć się z tej opcji potrzebujemy odpowiedniego DACa, wyposażonego w natywną obsługę MQA. Otwarte pozostaje pytanie, czy obsługa MQA nie będzie mogła być scedowana w pełni na transport komputerowy (programowy support w odtwarzaczu softwareowym). Wprowadzenie pełnego wsparcia dla MQA zapowiada m.in. ROON. To z całą pewnością przyczyniłoby się w pozytywny sposób do popularyzacji nowego standardu.

Na temat MQA pisaliśmy wielokrotnie, przykładowo pod tym adresem oraz tutajTo jedna z najbardziej obiecujących technologii, która może wprowadzić streaming audio na zupełnie nowy poziom – umożliwiając podniesienie jakości z radykalną redukcją zapotrzebowania na ilość danych koniecznych do przesłania muzyki hi-res (maksymalnie 24/192, a w przyszłości także strumieni DSD/DXD). To konieczność, także w aspekcie bezstratnego strumieniowania audio. Z doświadczenia – moja miesięczna 30GB paczka danych w abonamencie nie daje pełnej swobody słuchania muzyki z Tidala w jakości HiFi. Przy przesyłaniu 1411kbps (zmienny bitrate, średnio jest to jakieś 1200-1300kpbs) godzina strumieniowania dziennie redukuje pakiet do zera w około 20 dni (mniej więcej 3 tygodnie). To, jak na warunki oferowane przez operatorów, całkiem spory pakiet danych, a – jak widać - niewystarczający na swobodne strumieniowanie dźwięku w jakości bezstratnej.

 

W takiej sytuacji MQA staje się KONIECZNOŚCIĄ, bez której lepsze strumienie w Spotify, Apple Music, Deezarze i innych usługach streamingowych audio nie mają szans na wprowadzenie / popularyzację. Trzeba też widzieć szerszy kontekst tego, co się dzieje. I tak Bluetooth to obecnie ciągle doskonalony kodek aptX (obecnie minimalizacja opóźnień do 20-10 ms wraz z bitrate powyżej 1000kbps pozwalają na uzyskanie przez sinozębny protokół jakości zbliżonej do streamingu bezstratnego), a to przecież standard obejmujący swoim zasięgiem cała sferę Lo-Fi, każdy sprzęt z dostępem do sieci oraz słuchawki bezprzewodowe… Dalej, mamy technologie przesyłu danych multimedialnych w ramach Cast/AiPlay/DLNA (uPnP), czytaj WiFi, z jakością płyty CDA – coś, co dysponuje sporym zapasem patrząc na obecnie oferowane strumienie (do 320kbps). Wreszcie nowe handheldy to lepsze, często dużo lepsze możliwości w zakresie odtwarzania muzyki vide nowe iPady z wbudowanymi, czterema głośnikami, czy spodziewany, nowy iPhone z cyfrową transmisją dźwięku via Lightning/USB, czy też nowe Samsungi z układami audio Wolfsona itd. itp. To wszystko wymusza zmiany i te zmiany mogą mieć wspólny mianownik:

MQA

AKTUALIZACJA: cały proces przekształcania materiału w przypadku Tidala zachodzi w usłudze streamingowej (innymi słowy sprzęt bez natywnej obsługi nie tylko gra taką muzykę, nie tylko zyskujemy na redukcji przesyłu danych, ale dodatkowo mamy progres jakościowy). Najlepsze, że dotyczy to plików flac/alac, a nie tylko przygotowanych pod kątem MQA, innymi słowy mamy lepsze brzmienie przy odtwarzaniu dowolnego materiału PCM (w przypadku DSD – na marginesie – to nie działa). Innymi słowy nie tylko albumy z 2L, ale cała biblioteka Tidala dostępna w ustawieniu MASTER (MQA) zyska podwójnie (redukcja ilości danych oraz lepszy dźwięk). Znakomity artykuł na digitalaudioreview wyjaśnia niemal wszelkie wątpliwości związane z tą technologią (jedyne, co pozostaje nie do końca określone, to w pełni programowa, nie hardware’owa implementacja technologii – tutaj twórcy pozostawiają pole do spekulacji, nie wykluczając takiego rozwiązania w przyszłości).

PS. W przypadku hi-resów, na Tidalu pojawią się pliki o parametrach 24/44-48, takiej jaką natywnie obsługuje strumień MQA (tyle widzicie na wyświetlaczu DACa, który prezentuje dane o parametrach sygnału). Twórcy nowego standardu strumieniowej transmisji dźwięku hi-res nie wykluczają wprowadzenia technologii do najpopularniejszych usług streamigowych tj. Spotify, Pandora czy Apple Music. Tu również, mimo stratnej kompresji (ogg/mp3/aac) będzie można cieszyć się lepszą jakością dźwięku (takie deklaracje padły podczas spotkań z branżą na CES 2016)

Małe FiiO w redakcji: amp A1 & DAP M3. Mały, ale wariat? Zobaczymy

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
FiiO_malutkie takie

Takie właśnie maluchy do nas trafiły: miniaturowy wzmacniacz A1 oraz też mikromały odtwarzacz osobisty M3. Z poziomu kliku tysięcy schodzimy do kilkuset złotych. I to raczej dwustu. I dobrze. Bo w audio można za grubą kasę, w domyśle (nie w rzeczywistości, jak nie raz się przekonałem) wszystko, można też inaczej – niewielki budżet plus ambitne cele. To, co testujemy to absolutny „entry level”, to produkty z kategorii Lo-Fi, takie, które swoją wartość mają udowodnić nie wysublimowanymi parametrami oraz formą (jest tanio, przypominam), a tym, co w sumie decyduje …jakością dźwięku. Ta ma być, bo przecież o to tutaj chodzi, lepsza niż z mobilnego źródła, czytaj ze smartfona z podpiętymi, firmowymi dokanałówkami. Przy czym DAP to taki mp3 player z domieszką cech droższych braci (czytaj, z obsługą formatów bezstratnych), amplifikacja natomiast to dopalacz tego, co fabryka dała w telefonie. Tyle. Oba formą nawiązują do jabłczanych iPodów (A1 jako żywo przypomina Suffle… ta sama bryła, obudowa, wielkość oraz sposób mocowania do np. paska spodni, M3 zaś to Nano, tyle że bez dotykowego ekranu).

Czy to dobrze, czy inaczej, ocenimy podczas właściwej recenzji, powiem tle tylko, że A1 bardzo fajnie integruje się nam z telefonem, bo w odróżnieniu od wielkich ampdaków, zwyczajnie nie przeszkadza, wygodnie umiejscowiony na garderobie łączy się przewodem z naszym smarfonem – nie ma mowy o niewygodnej, nieergonomicznej i utrudniającej obsługę telefonu kanapce. M3 zaś jest na tyle niewielki, że można go umieścić gdziekolwiek bądź, np. na ramieniu. W komplecie dają jakieś słuchawkowe wynalazki, pchełki takie jak na zdjęciu – cóż, sprawdzę, czy da się z tego słuchać. Poza tym podepniemy tego M3 pod coś lepszego (Momentum In-Ear oraz Momentum Wireless tworząc z podpiętym modułem bezprzewodowym Satrun do grajka zestaw bezdrutowy) i sprawdzimy, czy ten tani DAP można potraktować jako wartościowe źródło muzyki na wynos.

Oczywiście sprawdzę także zestaw firmowy A1 + M3, bo widzę tutaj atrakcyjny zestaw, który może być bardzo fajnym rozwiązaniem dla kogoś, kto szuka czegoś bardzo przystępnego cenowo, a jednocześnie czegoś, co mu zagra na odpowiednim poziomie. Ciekawe, co z tego wyjdzie? :) A1 ma aż trzy ustawienia podbicia basu, co może znacząco wpłynąć na to, co usłyszymy i jak usłyszymy. Także interesujące combo do testowania, a do tego wspomniane słuchawki Sennheisera oraz akcesoria (… dodatkowo porównam ten bass boost z patentem Oppo zastosowanym w HA-2, a co! :) ).

» Czytaj dalej