Przyjechał, testuję i mam już parę pierwszych wniosków. Mytek Liberty DAC to taki Brooklyn bez wyświetlaczy, to kompaktowa forma z wsadem z droższych konstrukcji, to takie połączenie świata pro-toolsów ze światem konsumenckiego audio. Tak właśnie. Ten Liberty zastępuje w katalogu najprzystępniejsze cenowo skrzyneczki dla praktyka, a dodatkowo rozszerza ofertę Myteka o produkt znacznie tańszy od Brooklynów czy Manhattanów dla muzykofila. Co prawda w zakresie do ok. 4k możemy już nieźle się na-po-wybierać, bo klęska urodzaju to za mało powiedziane, a wspomniana w poprzednim wpisie, zapowiedzi testu tytułowego DACa, ofensywa Azji to właśnie poziom do 10 tysięcy złotych – tu najwięcej się dzieje i to ten pułap, w który rzeczona Azja, celuje. Mniejsza. Mamy coś, co jest Made in Poland, od strony projektu to 100% Myteka w Myteku (o czym poniżej), także wiemy, że to coś co wyszło spod firmowego dłuta, a nie przepakowane, czy nawet nie przepakowane, tylko z doklejonym logo, coś rodem z wielkich chińskich megafabryk. Wątpliwości nie ma, to najmniejszy klamot, ale mimo czysto klasycznej formy, po wyjęciu z pudła wiemy, że to nie masówka, że oryginał. O klamocie było już u nas pisane o tutaj.
Nie banał
Od razu jak się pojawił, podpiąłem pod Core, Roon i jedziemy. Na razie testowany jest na słuchawkach, oczywiście będzie też na stacjonarnym torze sprawdzany i to dwojako: z aktywnymi nEar-ami w balansie (czyli jakby studio ) i na standardowym torze hajfajowym, tj. NADy i pasywne Szafiry oraz Topazy. Tak. Teraz jednak, lecą słuchawki i na słuchawkach, w opcji biurkowej to gra. Zresztą tu biurko jest bardzo na miejscu lokalizacją, bo małe to, bo obsługa ręczna z frontu, bo zdalnego „niet” i ogólnie, jakbym miał tego klamota gdzieś umiejscowić, to właśnie gabinet, biurko, bliskie pole / aktywne / kompaktowy zestaw z kolumnami oraz wymienione powyżej słuchawki. Tak, dali tutaj ampa i ten amp musi pokazać swoje kompetencje egzaminowany w szerokim zakresie na planarach LCD-3 / Sundara / HE-400 oraz dynamikach HD-650 / K701 / HP50. Będzie także niespodzianka, która leci z… chińskiej fabryki, coś co prawdopodobnie miażdży wszystko co istnieje na rynku w relacji koszt-efekt w zakresie wysokiej klasy, klasycznie przewodowych monitorów dokanałowych. Nic więcej nie zdradzę, poza ceną tego IEMowego wynalazku, nad którym parę dobrze zorientowanych osób, pieje z zachwytu (jak patrzę jak to wygląda, to nie mogę uwierzyć, że to się w ogóle opłaca, w sensie produkcji & sprzedaży się opłaca) – zapłaciłem 34 złote. Co można dostać za 34 złote przekonacie się w przyszłym tygodniu, o ile dolecą (no chyba powinny, ale różnie to bywa).
Czyli z IEMami, a konkretnie z tymi co przylecą, też sobie Liberty zagra, bardziej będzie to potwierdzenie, bądź nie, tych zachwytów nad słuchaweczkami, które wyglądają jak wysokiej klasy armatury, jak jakieś Westony z górnej półki. Zobaczymy. Patrząc zaś na nausznych „egzaminatorów” to nadal nie mogę uwolnić się od Sundara, jak tylko zrobię sobie przerwę na wymienione powyżej, inne, modele nausznic, to jakoś dziwnym trafem zaraz te najnowsze HiFiMANy powracają, jak bumerang, lądują na czerepie. Słucham od prawie trzech tygodni i artykuł już się kluje. Z Libery jest synergia pełna, nie tylko w zakresie SQ, ale także estetyki, wyglądu… no pasuje to tutaj idealnie. Czarne, w najnowszej, konstrukcyjnie odchudzonej i dopracowanej odsłonie Sundara z …no właśnie, niby skrzynką prostokątną, do bólu typową, klasyką, klasyki, a tu jednak nie, bardzo nawet nie tak. Bo, że Liberty jest prostokątem małym, kompaktowym to fakt, ale że banał to już zupełnie nie. Mamy na górze elegancko w metalu nacięte logo, a że Myteka logo to nie prosta forma, a wysublimowana to też takich atrakcji możemy się spodziewać w metalu właśnie. A to dopiero początek, bo dół obudowy to powtórka tego patentu i ma to nie tylko estetyczne, ale jak najbardziej funkcjonalne uzasadnienie. Wentylują nam te setki otworków obudowę. Można w niebanalny sposób? Ano jak widać można. Wygląda to bardzo fajnie i mimo tej prostej formy od razu czujemy, że jednak dostaliśmy do ręki coś zaprojektowanego nie z metra, a specjalnie na tę okazję właśnie. Z przodu też jest mytekowo, ta ponacinana faktura ala skóra aligatora to całościowo (vide góra obudowy) udany projekt stylistyczny, prezentuje się nam ten maluch bardzo i można sobie go wyeksponować, a nie że schować, bo ładny dla oka to widok.
No, cześć
Z przodu mamy wielokolorowe diody, gałę (enkodera) oraz wyjście słuchawkowe 6.3. Z tłu od razu widać, że to firma, która pro-toolsy robi. Na bogato, możemy sporo źródeł cyfrowych tutaj zintegrować, bo jest AES i dodatkowe (czyli w sumie 2) SPDIFy, można jak już wcześniej pisałem, alternatywną elektrownię podpinać, przy czym solidne, wewnętrzne zasilanie spokojnie możemy potraktować jako docelowe rozwiązanie, a to dodatkowe, to jak będziemy chcieli sobie upgrade zaaplikować, niekoniecznie chcąc wymieniać przetwornik, bo tak nam ten Liberty do gustu przypadł (a jednocześnie audiofilianervosa wymaga sięgnięcia po portfel). Opcja jest. Jako, że naprawdę małe to jest, to na wyjściowe XLRy zwyczajnie nie byłoby miejsca, stąd standard w studio dobrze znany (w domowym audio kompletnie nie spotykany) czytaj dwa TRSy dla balansu obok wyjść SE znajdziemy. Sam enkoder działa z lekkim skokiem, wiemy gdzie jesteśmy, bo diodki nas o tym informują świecąc w różnych kolorach, w trybie: pokaż poziom wzmocnienia, wskazując jak daleko w prawo jesteśmy . Wystarczy nacisnąć, by paliły się tylko dwie, a nie dajmy na to pięć, diody i wtedy wiemy, które z wejść cyfrowych jest uaktywnione, poza tym czy gra nam MQA albo czy DSD gra nam. Tak, mamy MQA, o którym wspomnę niebawem, bo – co dla mnie było sporym zaskoczeniem, bo choć Chrisa znam, cenię, przyjemnie wspominam rozmowę z nim na AVS bodaj trzy lata temu, to jednak jego Computeraudiophile zaliczam do głównego nurtu, do mainstreamu publikatorów audio, a tu wyciął ostatnio niezły numer… oddał głos na głównej koledze Archimago (o którym wspominałem na łamach MQA i niezmiennie bardzo polecam jegomościa i jego niezobowiązujący blog… konkretna wiedza w cenie, zdrowy rozsądek podobnie). Takie podsumowanie tego, co sam popełniłem na temat MQA tu i tutaj. No dobrze, Mytek to ma i to szeroko ma, bo we wszystkich nowych DACach oferuje pełne wsparcie dla origami. Krótko mówiąc, świeci się na zielono (bywa, że chwilę zajmie identyfikacja/odpakowanie/autoryzacja), wróć, świeci się na niebiesko (niektórzy dostają wrzodów, jak im się nie świeci – przepraszam za drobną złośliwość ), czyli jest „fully authenticated”. Wspominają w instrukcji o „dokładnie to, co artysta był w studio….”, litościwie pominę to tutaj i powiem tylko tyle: wyróbcie sobie swoją własną opinię na temat. Warto nie tylko słuchać (porównajcie sobie PCM, czy DSD z MQA… Tidal daje takie możliwości w dużym zakresie obecnie), ale także poczytać jw. W tym wypadku naprawdę warto zrobić obie te rzeczy.
Pasuje jak ulał, jak włoskie wyyyygodne obuwie z tymi Sundara ten Mytek
Dobra, gra nam ten Liberty także DSD, w przypadku ROONa Core na makówie jest DoP i 128, jak sobie podepniemy (z zrobimy to niezawodnie) w salonie do end-pointa HTPC to posłuchamy Myteka w trybie native i poleci także materiał DSD256, który – muszę przyznać – robi wrażenie, bo cholernie dobrze to nagrane jest, wyczynowe, bez dwóch zdań, taki pokaz możliwości rejestracji i przeniesienia w najbardziej topowej formie tego, co było przez muzyków grane. No, no. Recz jasna znaczenie czysto poznawcze, a nie użyteczne to ma, bo takie nagrania to nawet nisza nie będzie, zwyczajnie nikt w to bawić się nie będzie na szeroką skalę, zapomnijcie. Dobrze, to jak jesteśmy przy materiałach, to powiem jeszcze, że ostatnio nam się na Tidalu przepysznie dzieje, w zakładce (tak, tak MQA) lądują fantastyczne rzeczy i to bardzo, bardzo podnosi wartość tego streamu w moich oczach… po prostu wcześniej, żeby takie znakomite nagrania móc legalnie posłuchać, trzeba było wydać krocie. Teraz można to mieć za 40 złotych. Naprawdę… warto docenić, dodatkowo trzymać kciuki za integrację przez Roon labs nowego modułu rozgłośni internetowych. Pracują nad tym, bo to co obecnie nie przystaje do reszty jakościowo (dodawanie z paska adresów) i jak będzie to kolejne, potencjalne źródło znakomitego audio z fenomenalną nawigacją, integracją całej kolekcji trafi do użytkowników ROONa. Jest na co czekać, bo sporo się dzieje w radio streamie… bezstratnie się dzieje, wyczynowo się dzieje i jeszcze, na dokładkę, na żywo się dzieje. Jak będziemy mogli, nie ruszając się z fotela, przenieść się do sali koncertowej albo na stadion to ja bardzo chętnie to zrobię. Oczywiście to jak z kinem z jednej i telewizorem/projektorem z drugiej, inaczej, ale i tak bardzo chętnie, szczególnie że nie tylko wielkie wydarzenia, ale także kameralne w jakości dużo lepszej od niskobitratowe mp3 będą na zawołanie.
Głośno! Przy czym na planarach cztery palą się musowo
Sprzęt podczas pracy delikatnie ciepły jest, widać że robotę robią te wycięcia układające się w logo firmowe na górze i na dole obudowy. Poziom wzmocnienia dla planarów to pi razy oko co najmniej 15 (Sundara, LCD-3), oczywiście przy sygnale DSD gra ciszej i trochę bardziej dokręcamy w prawo. Precyzja, rozdzielczość, wgląd to na pierwszy rzut ucha wybija się, buduje nam przekaz. Obiecałem, że skonfrontuję KORGa z Mytekiem @ DSD i możecie być pewni, że takie porównanie we właściwiej recenzji znajdziecie, podepnę zarówno pod laptopa i słuchawek, jak również stacjonarnego toru z kolumnami. Z ciekawości chcę także sprawdzić jak sobie Liberty poradzi w porównaniu z thunderboltowym interfejsem (też pro-tools, nawet bardziej, bo wyposażony pod potrzeby tj. ZOOM TAC-2) i tu też będzie face to face. To chyba zamknie nam plan kompleksowego przetestowania tego klamota. Stylistycznie i jeszcze bardziej całościowo, jak się pojawi, to będzie także z nowym iMakiem Pro obfotografowany, chcę przy okazji sprawdzić, ile prawdy jest w krytycznych głosach na temat problematyczności nowego thunderbolta 3.0 z interfejsem audio na piorunie. Podobno nie jest cacy, a dodatkowo psy wieszają na HS strasznie. Nie wiem, u mnie nadal Sierra, po wpadkach Apple z najnowszymi wersjami oprogramowania generalnie wstrzymuję się z decyzją o upie. Mytek Liberty DAC niewykluczone, że sobie chwilę zagra z takim kompem, konfrontowany z TAC-2 służącym nie tylko do porównania, ale także weryfikującym doniesienia o problemach pro-toolsów z tym co komputerowe, nowe w ofercie Apple.
Niby nic, a jednak robi różnicę.
Kompaktowy, prostokątny, mały, a ładny i jeszcze to ładny koresponduje zaprojektowany z głową (logo = otwory wentylacyjne)
PC też jw. będzie! Będzie bardzo, bo jw. zagramy via HTPC w natywnym trybie DSD wyczynowe. Także sterowniki (o to jestem spokojny, znając podejście Myteka do wsparcia) też sobie sprawdzimy pod Windą, nawet jeżeli teraz ta Winda sterów już nie potrzebuje (od Creators Update, jak pisałem na HDO z pół roku temu, macie wreszcie UAC 2.0 …ile to czasu musiało upłynąć, no ale w końcu jest). Plan mamy zatem konkret, a na koniec tych pierwszych wrażeń, najbliższe zapowiedzi:
- recenzja HiFiMAN Sundara
- artykuł Cayin iHA-6/iDAC-6
- parę słów o RHA MA750 (btw polską witrynę, sklep on-line, RHA sprokurowało właśnie, będzie niebawem wpis o tym)
To przetestowany sprzęt, ale nie tylko o sprzęcie będzie, bo w przygotowaniu są dwa artykuły problemowe. Jeden, krótki, podsumowujący temat MQA, właściwie odsyłający do Chrisa, o czym było powyżej oraz drugi… i znowu kij w mrowisko: „Dlaczego audiofilskie routery nie grają, dlaczego audiofilskie kable ethernetowe nie grają o 1000, 2000, 5000$ lepiej od tych za 1000, 2000 i 5000$ mniej” i „dlaczego próba twórczego nawiązania do wideofilii wystawia audiofilii na pośmiewisko, czyli nie pisz o czymś, o czym nie masz zielonego pojęcia„. Przeczytałem coś, co wywołało u mnie przemożną chęć podzielenia się swoim zdaniem na temat bzdurnych teorii, fałszywych wniosków oraz bezwstydnych (to delikatne słowo) prób wciskania kitu. W imię $, oczywiście, bo tylko to „uzasadnia” takie rozmijanie się z rzeczywistością. Wymierny, liczony banknotami, interes.
PS. Swego czasu testowałem telewizory, z projektorami też miałem co nieco wspólnego.
Poniżej fotogaleria z Liberty w szczegółach: