Autor: Antoni Woźniak
|
Kategoria: Aktualności, Audio, Handheldy, PC Audio, Slider, Technologie
|
| Źródło:
MQA, HD-Opinie.pl
O MQA pisałem już parę razy na naszych łamach. To opracowany przez ludzi z Meridiana sposób kompresji bezstratnej, pozwalającej na zapis materiału o bardzo wysokiej jakości (właściwie nie ma ograniczeń, nawet do 768MHz), o długości słowa > 20 bit, w plikach zbliżonych objętościowo do wspomnianego w tytle mp3. Można będzie zatem liczyć na znaczne ograniczenie potrzebnego pasma na transfer muzyki hi-res. Znaczne. Obecnie, strumieniując z Loopa (Vox player) mogę w ciągu paru dni zużyć całkowicie dostępny limit 3GB. Wystarczy rzut okiem na parametry strumienia pliku DSD (bitrate na poziomie 12Mbps, 24/192 około 9Mbps), by zrozumieć, że bez MQA zabawa w słuchanie muzyki w strumieniu z sieci nie ma najmniejszego sensu. Obecnie, streaming zazwyczaj ograniczony do strumienia 320kpbs (maksymalnie), może koegzystować z planami oferowanymi przez operatorów, gdzie zazwyczaj mamy od 2 do 5GB miesięcznie. To działa, pozwala na korzystanie w miarę bez ograniczeń (zresztą w ramach niektórych abonamentów nie ma zliczania transferu w przypadku streamingu – np. ze Spotify), ale wyższa jakość to skokowy wzrost zapotrzebowania i wątpliwe, by któryś z operatorów zdecydował się na wprowadzenie do oferty strumieniowania z Tidala bez ograniczeń transferowych. Wątpliwe. Na szczęście już niebawem nie będzie to istotne (duży bitrate), bo dzięki MQA będziemy w podobnej sytuacji, co osoby korzystające obecnie z gorszej jakości dźwięku, zapisanego stratnie.
Jak to działa? Otóż MQA opiera się na eliminacji pustych danych, których całkiem sporo w transmisji dźwięku. To te wszystkie elementy, które pomijamy bez strat jakościowych. W odróżnieniu od formatu mp3, gdzie ingerujemy w pierwotny zapis, eliminując także istotne dla brzmienia informacje, tutaj nie ma o tym mowy. Dodatkowo, sygnał poddany takiej kompresji, dzięki odpowiednim algorytmom, jest rozpakowywany, czy odtwarzany (w sensie, przywracany) na urządzeniu kompatybilnym z MQA, bądź takim które dzięki aktualizacji oprogramowania nabędzie taką możliwość. To ostatnie jest arcy ważne, bo nie chodzi tutaj o nowy pomysł, wymagający głębokich zmian w hardware, a o coś programowego, pozwalającego na łatwą adaptację. To taka matroska, tyle że dla audio. Ma to kluczowe znaczenie dla popularyzacji i adaptacji tego rozwiązania i według mnie gwarantuje szybkie wprowadzenie MQA na rynek, szybką akceptację. Nie trzeba będzie wymieniać sprzętu (komputery, handheldy poradzą sobie niejako z marszu, z tym kontenerem, w przypadku odtwarzaczy sieciowych, głośników bezprzewodowych itp. będzie można także dokonać modyfikacji firmware). Osobą odpowiedzialną za opracowanie „Złotego Graala” strumieniowania z sieci jest Bob Stuart. Opracował on nowatorską koncepcję składania komponentów ultradźwiękowych muzyki w pasmo bazowe (wspomniane „pakowanie”) ograniczając tym samym transmisję „pustych” danych. Twórcy MQA określają swoje dziecko mianem „audio origami”. W praktyce oznacza to, że 24bitowy plik MQA o częstotliwości próbkowania 48kHz zawiera dokładnie te same informacje, co oryginalne nagranie próbkowane z częstotliwością 192 kHz! Jest to kompresja bezstratna i w pełni zgodną z obecnymi w chwili obecnej na rynku MQA formatami jak ALAC, FLAC czy WAV. Można, wykorzystując to rozwiązanie, zapakować materiał o częstotliwości próbkowania od 44,1 kHz do 768 kHz, charakteryzujący się długością słowa powyżej 20 bitów (może to być materiał 32 bitowy – nie ma problemu). Co to zatem oznacza? Ano to, że nie tylko obecnie najpopularniejsze downloady hi-res (24/96) będzie można swobodnie strumieniować. Nie będzie także problemu ze strumieniem o najwyższej dla PCM jakości – DXD, a także materiałami DSD (choć tutaj z zastrzeżeniem, że nie jestem pewien, czy nie będzie wymagana konwersja na PCM). To tak jak z aptX w przypadku Bluetootha (też nie hardware, tylko kodek, wymagający jedynie odpowiednio nowoczesnego protokołu), tyle że lepiej, bo za pośrednictwem dzisiejszych urządzeń audio (DLNA/uPnP, AirPlay), a być może także tych, które wykorzystują Bluetooth (w przyszłości, wraz z popularyzacją najnowszych wariantów aptX) będzie możliwe wprowadzenie streamingu hi-res jako obowiązującego standardu. Najlepsze jest to, że materiał będący bazą dla downloadów, czy przygotowania fizycznych nośników z muzyką, jest właśnie materiałem hi-res. Znowu analogia z obrazem, gdzie zapisane na 35mm taśmie fimy, także te sprzed kilkudziesięciu lat, można bez problemu przenieść w świat fullHD, czy ultraHD, bo taki materiał pozwala na zaoferowanie jakości bezkompromisowej. Nie trzeba będzie zatem tworzyć wielu wariantów nagrań, dostosowanych do możliwości technicznych dystrybucji (co innego z płytą CDA, co innego w streamingu, jeszcze inaczej ze sklepu z hi-resami). Koniec z koniecznością generowania/oferowania odbiorcom kilku wersji danego nagrania, wystarczy zapis w kontenerze, zapis w MQA i potem sam użytkownik czy sprzęt (w razie braku możliwości wsparcia) zadecyduje czy grać w dużo lepszym wydaniu, czy w podstawowej jakości 16/44.
Zapytacie kiedy i gdzie? Odpowiedź jest następująca – już niebawem, bo jeszcze w tym roku. Są już pierwsze urządzenia z certyfikatem, ale jak wyżej wspomniałem, nie będzie tu żadnych ograniczeń, wystarczy często nowy firmware, w przypadku komputerów, handheldów odpowiednia aplikacja i już będzie można grać hi-resy ze strumienia. Na pewno MQA pojawi się zaraz po premierze (jesień – pełne, rynkowe wdrożenie) w dwóch miejscach:
- TIDALu
- ROONie
Twórcy serwisu oraz front-endu zapowiedzieli to już wcześniej i jak tylko rzecz ruszy z kopyta, od razu użytkownicy obu wspomnianych produktów będą mogli cieszyć się jakością hi-res przy transferze zbliżonym do tego, który pochłania strumieniowanie w jakości mp3 / 320 kbps. W przypadku ROONa to o tyle istotne, że zaraz będzie dostępna aplikacja na iOSa, jest już beta dla Androida, a to oznacza integrację wszystkiego w ramach wspomnianego front-endu (czy może, precyzyjnie rzecz ujmując, muzycznego serwisu all-in-one). Podsumowując, to świetna wiadomość dla nas wszystkich, bo na brak ograniczeń transferowych nie mamy co liczyć, choć paczki danych powyżej 5GB to pewnie kwestia najbliższych paru miesięcy. Przyda się, przyda w tym sensie, żeby mieć zapas na wszelkie inne usługi, funkcjonalności. Pozostaje czekać na szeroką popularyzację i wreszcie muzyka będzie mogła być słuchana bez kompromisów. Wszędzie.
Dodatkowe inforamcje znajdziecie pod tym adresem: http://www.musicischanging.com
» Czytaj dalej