LogowanieZarejestruj się
News

Test czytników PocketBook PB623 Lux vs. Kindle PaperWhite

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
PB Touch & Kindle PaperWhite banerek

Do redakcji trafiły dwa czytniki z podświetlaniem. Przetestowaliśmy amazonowego Kindle PaperWhite oraz PocketBook-a Touch Lux. To drugie urządzenie (bez podświetlania) już u nas gościło i zostało wysoko ocenione (dystrybutorem PocketBook-a w Polsce jest firma Human Media). Już wtedy zadawałem sobie pytanie: jak PocketBook wypada w porównaniu z czytnikiem Amazona? Miałem na krótko styczność z jednym z wcześniejszych modeli Kindle. Jednak dopiero teraz mogłem porównać oba czytniki. Na wstępie od razu zaznaczę: wprowadzenie podświetlenia to wg. mnie wielkie udogodnienie. Do tej pory miałem obiekcje odnośnie elektronicznego papieru – e-Ink w niektórych sytuacjach był nieczytelny i mimo teoretycznej przewagi nad ekranem LCD wcale nie stanowił idealnego rozwiązania. Podświetlanie jest krokiem we właściwym kierunku. Zamiast dodatkowych lampek, światła pokojowego, możemy bez problemu zanurzyć się w lekturze, czerpiąc przyjemność z obcowania z książką bez względu na porę dnia i nocy, bez względu na warunki oświetleniowe – właśnie dzięki własnemu, wbudowanemu podświetlaniu. To bardzo wygodne udogodnienie, które pozwala uniezależnić się od zewnętrznych źródeł światła.

Nadal wg. mnie, do pewnego stopnia kontrowersyjnym rozwiązaniem jest wprowadzenie w kolejnych modelach interfejsu dotykowego. Dobrze, gdy producent da użytkownikowi możliwość wyboru (klawisze w PocketBooku), gorzej jeżeli będziemy skazani na mazanie po ekranie (Kindle PaperWhite). Responsywność takiego wyświetlacza, szczególnie w konfrontacji z często używanym tabletem pozostawia sporo do życzenia (choć w Kindle – muszę przyznać – dotykowy interfejs działa dość sprawnie, choć brakuje mu jeszcze do jakości oferowanej w smartfonie czy tablecie), podobnie jak precyzja. Nie traktuję tego jednoznacznie jako udogodnienie. Tak czy inaczej obecne czytniki są już bardzo dojrzałymi konstrukcjami, które zapewniają czytelnikowi wszelkie niezbędne funkcje (dostęp do zbiorów lokalnie, zdalnie, wirtualne biblioteki, sklepy etc.) Mimo gigantycznej wręcz popularności jaką cieszą się tablety, nadal jest miejsce dla tego typu urządzeń. Co ciekawe, często po zakupie czytnika ludzie do tej pory może nie tyle stroniący, co po prostu nie mający czasu na lekturę, zaczynają czytać. To cieszy.

Tytułowe urządzenia to nowocześni przedstawiciele klasycznych, kompaktowych, 6 calowych modeli. Na rynku właśnie debiutują nowe urządzenia, większe urządzenia co może być początkiem nowego trendu. I nie chodzi tutaj o czytanie książek … wg. mnie wystarczająco wygodne czyta się na 6 calowym ekranie. Nowe urządzenia mają pozwolić na wygodne przeglądanie prasy, czasopism, kolorowego druku. Jak widać, rynek sprzętu wyposażonego w ekrany e-Ink wcale się nie zwija, a rozwija. Postaramy się zdobyć do testów najnowszy, 8 calowy model PocketBooka z kolorowym ekranem i sprawdzić w praktyce, czy będzie to uniwersalne urządzenie do czytania zarówno książek jak i prasy. Powracając zaś do tytułowych modeli – jak ktoś nałogowo pochłania druk (jak moja żona), nie chce szybko trafić do okulisty, powinien rozważyć zakup jednego z najnowszych czytników z podświetlaniem. Po pierwsze wygoda, po drugie, a może po pierwsze – zdrowie. Zapraszam do lektury…

 

» Czytaj dalej

Test hiFace DAC – niby przenośny, a jednak stacjonarny

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Mini DAC USB M2Tech_Audioquest (8)

Niedawno opublikowaliśmy zajawkę testu wraz z pierwszymi wrażeniami. hiFace DAC to w zamierzeniach producenta, firmy M2Tech, konstrukcja na kryzysowe czasy. Faktycznie, forma (obudowa) jasno na to wskazuje, na szczęście treść (elektronika & możliwości) to zupełnie inna bajka, ale po kolej. Na wstępie chcę podkreślić, że to zupełnie inne urządzenie od przetestowanego DragonFly`a. Mimo identycznej zasady działania, zbliżonej formy, te dwa produkty służą całkowicie innym celom, ich bezpośrednie porównanie jest w praktyce niemożliwe. Pisałem wcześniej, że dokonam porównania i takie porównanie znajdziecie poniżej, tyle tylko że ten sprzęt stanowi dla siebie niejako uzupełnienie. Z ww. dwójki to AudioQuest DragonFly jest urządzeniem uniwersalnym, grającym zarówno ze stacjonarnym stereo jak i słuchawkami (czy przede wszystkim ze słuchawkami). hiFace DAC natomiast wyraźnie zyskuje po podłączeniu do standardowych, stacjonarnych komponentów audio. Jego możliwości bezpośredniego napędzenia słuchawek są dużo mniejsze, nie jest łatwo dobrać nauszniki które zagrają z tym mini dakiem (bezpośrednio). To świetne źródło dla aktywnych monitorów, co też udało mi się sprawdzić i potwierdzić podczas odsłuchów. Generalnie skoncentrowałem się na współpracy z wzmacniaczami stacjonarnymi oraz przedwzmacniaczami w paru wybranych konfiguracjach oraz wspomnianym zestawie z aktywnymi kolumnami. DAC zagrał też z paroma wybranymi słuchawkami, jednak od razu zaznaczę, że po pierwsze dobór nauszników w przypadku tytułowego urządzenia będzie trudny, po drugie najlepszą opcją pozostanie podpięcie hiFace pod stacjonarny, słuchawkowy wzmacniacz… innymi słowy nie jest to (mimo, że to co widzimy, sugeruje coś wręcz przeciwnego) mobilne rozwiązanie. Producent podaje, że DAC współpracuje z handheldami – to też sprawdziliśmy. Niestety z Androidem mimo wielu prób, kilku wersji OS oraz zaangażowania dwóch różnych urządzeń, nie udało się nic wskórać. Lepiej poszło z iOSem, choć i tutaj nie obyło się bez pewnych komplikacji (rwanie dźwięku podczas odtwarzania). W sumie, bardzo nietypowe, oryginalne urządzenie. Zaintrygowani? Zapraszam do lektury…

» Czytaj dalej

Recenzja słuchawek Brainwavz HM5

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
brainwavz-hm5

Słuchawki studyjne. Brzmi nieźle, prawda? Od razu w głowie pojawia się wizja konsolety, brytyjskich monitorów oraz… no właśnie, nauszników, które wiernie przekażą realizatorowi każdą nutę, każde wybrzmienie. Brainwavz kojarzy się z innymi produktami, z przenośnymi słuchawkami, z asortymentem „lifestyleowym”. Stacjonarne, zamknięte słuchawki HM5 to coś zupełnie innego, niż wspomniane powyżej produkty. HM5 to coś, co ma ambicję rywalizowania z nausznikami takich specjalistów jak AKG, Sennheiser, Beyerdynamic czy AudioTechnica (itp.). Słuchawki na serio, do domu, do stacjonarnego systemu, właśnie „studyjne”, czytaj w 100% stacjonarne (choć wyposażenie sugeruje, by zabrać je ze sobą, np. do samolotu). To „na serio” dotyczy konstrukcji, zastosowanych rozwiązań, materiałów oraz – przede wszystkim – możliwości brzmieniowych. Bycie beniaminkiem daje „fory” to znaczy oceniamy produkt trochę na zasadzie – no, jak na pierwszy raz, to jest całkiem (…). Tym razem, ku mojemu zaskoczeniu, nie musiałem stosować żadnej taryfy ulgowej. HM5 mogły stanąć we szranki ze słuchawkami , które służą w redakcji za sprzęt referencyjny. I nie był to dla produktu BrainWavz wielki problem. Okazało się, że tytułowe słuchawki mają sporo do powiedzenia w tym starciu, że to bardzo dojrzała konstrukcja… 

» Czytaj dalej

Testujemy zestaw pre+power firmy NuForce: HAP-100 & STA-100

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
NuForce pre+power (3)

Przepraszam za opóźnienie publikacji recenzji Topazów 15 – powód w tytule, powyżej ;-) Postanowiłem gotowy tekst uzupełnić o wrażenia z odsłuchu na niedawno przesłanym, nowiutkim systemie dzielonym NuForce. Kompaktowa seria 100, to  poza opisanymi na naszych łamach przetwornikiem DAC-100 oraz cyfrową integrą (powerDACiem) DDA-100, także klasyczne stereo składające się z przedwzmacniacza analogowego HAP-100 oraz końcówki mocy STA-100. Niewielkie, lekkie pudełka, teoretycznie spora moc, systemowe sterowanie… tak to się prezentuje „na dzień dobry”. Rzecz jasna sprzęt doczeka się osobnej recenzji, ale opisując Pylony będziecie mogli przeczytać co nieco o tych ciekawych produktach. Przedwzmacniacz poza czterema analgowymi źródłami pozwala na podpięcie słuchawek. Podpinam to co obecnie znajduje się „na składzie”, jednak przede wszystkim sprawdzam możliwości dużego jacka w pre z bardzo fajnymi nausznikami Brainwavz HM5. Więcej już niebawem w recenzji polskich kolumn…

» Czytaj dalej

Słuchawki za tysiąc: recenzja HiFiMAN HE-300 & AKG K551

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
HE-300 (3)

Dysponując tysiącem złotych można wybierać. Takie pieniądze pozwalają na bardzo szeroki wybór nauszników – można kupić przykładowo coś lekkiego, przenośnego z umownie „górnej póki”, można też nabyć bardzo dobry sprzęt do domu. Wspomniany tysiąc to taka granica, która wg. mnie rozgranicza sprzęt tańszy, budżetowy, masowy od słuchawek które kupują klienci wymagający, pragnący sprzętu bezkompromisowego, grającego na poziomie dużo droższych, bardzo dobrych kolumn. Oczywiście, umowna granica, bo jak pokaże test Brainwavz HM5 można za dużo niższą kwotę kupić coś, co aspiruje do grona słuchawek tzw. audiofilskich. Zresztą w przypadku słuchawek  mamy właśnie taką możliwość, możliwość uzyskania znakomitego efektu przy bez porównania mniejszym koszcie porównując z wydatkami na dobrej klasy zestaw stereo z kolumnami. Można znacznie ograniczyć wydatki bez kompromisów jakościowych. Generalnie obowiązuje tutaj zasada – słuchawki za tysiąc, dwa często brzmią na poziomie systemów za 10 i więcej tysięcy złotych. Piszę to wszystko na wstępie, by właściwie określić proporcje. Wcześniej opublikowaliśmy już parę testów bardzo dobrych słuchawek. Były HiFiMAN-y HE-400, były AKG K701.. na publikację czeka artykuł o Sennheiserach HD-650.

W przypadku obu tytułowych modeli mówimy o sprzęcie, który wg. producentów może służyć nie tylko w domu, ale także poza nim. HiFiMAN co prawda nie reklamuje, ani nie promuje takiej opcji (i dobrze, bo duże HD-300 do biegania kompletnie się nie nadają), AKG przeciwnie buduje całą marketingową otoczkę na „przenośności” AKG K551. Pomysł wg. mnie średnio udany, na szczęście konsument ma wybór – w podobnej cenie, a nawet niższej, może kupić stacjonarne K550. Od razu na wstępie napiszę… lepiej zrobi wybierając wg. mnie K550 (chodzi tylko i wyłącznie o kwestie ergonomiczne, nie brzmieniowe, bo pod tym względem jest po prostu identycznie). Słuchawki sprawdziłem w scenariuszu mobilnym (szczególnie K551, ale także HE-300 z firmowym odtwarzaczem HM602), jednak przede wszystkim skupiłem się na testach w domowych warunkach, słuchając muzyki na stacjonarnym sprzęcie (wzmacniacze słuchawkowe, DACi etc.). Co wynikło z tych testów? Aby się o tym dowiedzieć, wystarczy kliknąć „czytaj dalej”. Zapraszam do lektury naszej najnowszej recenzji.

» Czytaj dalej

W testach na HD-Opinie: Asus Vivo Tab Smart ME400C

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
zdjęcie2

To pierwsza z zapowiadanych handheldowych niespodzianek. Drugą będzie Nokia 620, która jest (wreszcie!) wielkim powrotem Nokii do tego, co wychodziło jej (od zawsze) najlepiej – oferowania niedrogich, niezawodnych, solidnych telefonów… teraz już smartfonów. Powiem tak – to wg. mnie reinkarnacja jednego z legendarnych modeli, Nokii 3310. Taką Nokię lubimy. Jednak nie o 620 będzie ta zajawka a o urządzeniu, które powinno (tak właśnie!) zawstydzić Microsoft. Tak powinien mniej więcej wyglądać Surface, bez PRO, bez RT, po prostu Surface – tablet z Windowsem. Właśnie tak. I nie chodzi tutaj o to, że Asus zrobił sprzęt bez wad, że to idealne urządzenie… nie, to nie tak. Tyle tylko, że porównując do Surface PRO oraz RT (oba krótko testowałem), tablet Vivo Tab Smart ME400C wypada zdecydowanie korzystniej, sensowniej (po obniżce z 2300 na 1700zł to bardzo ciekawa propozycja dla kogoś, kto szuka wintabletu… moim zdaniem tyle właśnie powinien kosztować taki sprzęt).

Zacznijmy od tego, że to jest tablet. Nie hybryda, nie”obietnica lepszego jutra” czytaj tablet z systemem w wersji RT (mocno obecnie upośledzonym przez brak oprogramowania, zupełnie rozmijającym się z potrzebami użytkowników, niezrozumiałym dla nich produktem –  ”tym trzecim” Windowsem bez pulpitu, bez okienkowego software), nie „prawie się udało”. To jest tablet. Waży 580 gramów (a nie kilogram), jest niewielki, cieniutki, nie ma żadnych wiatraków. Do tego sprzęt wyposażono w bardzo dobrą, dotykową matrycę IPS (rozdz. 1366x768px, z dobrze odwzorowanymi, soczystymi kolorami, z niezłą ostrością),  sensowną konfiguracją (o czym nieco napiszę jeszcze poniżej) oraz – uwaga – coś bez czego tabletu obejść się nie może… z odpowiednio długim czasem pracy na baterii. Ten czas to ponad 8 godzin pracy w Internecie, a w przypadku odpowiedniego skonfigurowania urządzenia nawet 10 godzin ciągłego działania (praca z tekstem). Czas czuwania to ponad tydzień. Po wciśnięciu przycisku power natychmiast pojawia się pulpit (w laptopie muszę chwilkę poczekać). Wreszcie mamy tablet z Windowsem bez żadnych „ale”! Do tego 3 godziny ładowania baterii (od zera do 100%, przy wyłączonym urządzeniu). Tak to właśnie powinno wyglądać! Wymienione powyżej elementy to kluczowe kwestie, coś o czym Microsoft zdaje się zapomniał w przypadku Surface PRO (4 godzinna praca jest dyskwalifikująca, do tego te gabaryty, te wiatraki …brrr), coś co decyduje o tym, że dany sprzęt możemy określić mianem prawdziwie ultramobilnego urządzenia. Przepraszam, ale w tym wypadku nawet dobrej klasy ultrabook (cieniutki, leciutki, z dużo lepiej rozwiązanym chłodzeniem) będzie po prostu o niebo lepszy od Surface PRO. Vivo Tab Smart to oczywiście dwurdzeniowy Atom najnowszej generacji, a nie o wiele wydajniejszy Core, tylko co z tego? No właśnie, według mnie obecnie nie da się zbudować tabletu tak wydajnego jak szybki PC. Po prostu nie da się, może w niedalekiej przyszłości się uda, ale nie teraz. Może PRO powinien być po prostu laptopem (…napiszcie sobie coś, trzymając go na kolanach – kompletna porażka!)

Vivo Tab Smart to tablet z desktopowym Windowsem 8 (32 bit). I ten Windows na nim działa. Działa całkiem sprawnie, według mnie ósemka właśnie w przypadku produktu Asusa pokazuje swoje zalety, to czego wielu nie dostrzega, krytykując nowy OS (trudno się w sumie dziwić, bo trzeba trochę się przestawić, nawet nie tyle odzwyczaić od czegoś… bo można pracować na Windowsie 8 jak na 7-ce, ale gdzie indziej kryje się potencjał tego nowego systemu, zapowiedź pecetowego jutra – trzeba to zauważyć). I tutaj króciutko jeszcze o Windowsie RT – ja to traktuje obecnie jako niezłą nakładkę dotykową, taki trochę front-end dla pełnokrwistego Windowsa (czytaj systemu, w którym uruchomię wszystko). To – być może – obietnica tabletowego jutra w microsoftowym wydaniu, ale obecnie tylko obietnica (odległa). Softwareowo to niestety dzisiaj pustynia, odnośnie działania całość także pozostawia „nieco” do życzenia (mam tu na myśli m.in. wsparcie firm trzecich, vide fatalne działanie przeglądarek w Modern UI – tutaj tylko IE10 się sprawdza). Innymi słowy taki Surface RT (i reszta urządzeń z RT) trochę nie ma sensu. Przynajmniej na tę chwilę. W przypadku Vivo Taba Smart jest inaczej – tutaj desktop koegzystuje z kafelkami i to się sprawdza, bardzo dobrze się sprawdza w takim właśnie, windowsowym tablecie. Chcesz surfować, korzystać z multimediów, komunikować się – korzystasz z kafelków (z zastrzeżeniami, o czym przeczytacie w pełnej recenzji). Chcesz popracować, chcesz komputera, PC… wybierasz desktop. Wystarczy tylko dać wszystko na 125%, no i jeszcze koniecznie zainstalować Office 2013. Ten pakiet jest stworzony do obsługi dotykowej, do działania na takich urządzeniach. Do tego software, z którego korzystamy na PC, którego NIE MA NA ANDRODZIE oraz iOS i mamy ultraprzenośne stanowisko pracy. Serio. Piszę to na podstawie pierwszych doświadczeń. Być może na takie, a nie inne postrzeganie mają wpływ moje potrzeby:

» Czytaj dalej

Cyfrowa integra? NuForce DDA-100! Rasowe monitorki? Indiana Line Tesi 240N…

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_9535

NuForce DDA-100 to bardzo ciekawe, oryginalne urządzenie. NuForce postanowiło zaoferować urządzenie nietypowe, które przywodzi na myśl takie (ambitne) próby stworzenia cyfrowego wzmacniacza jak te, podjęte przez NADa: topowy wzmacniacz M2 oraz tańszy model tego samego producenta – DD390, które pojawiły się wcześniej na rynku. Przy czym NuForce wyceniło swój produkt na pułapie urządzeń budżetowych. Ten wzmacniacz kosztuje niecałe 2000 złotych. NADowskie są znacznie droższe, przykładowo DD390 kosztuje już ponad 10 tysięcy złotych. Mówimy tutaj o sprzęcie, w którym zaszczepiono koncepcję w pełni cyfrowego przedwzmacniacza, amplifikacji cyfrowej opartej na konwersji  sygnału PCM na PWM (gdzie konwersja sygnału cyfrowego na analogowy dokonywana jest tuż przy odczepach głośnikowych). Następnie sygnał PWM (bardzo krótka ścieżka) napędza podpięte pod gniazda kolumny. Można tutaj mówić o idei przetwornika cyfrowo-analogowego ze wzmocnieniem sygnału (Power DAC), maksymalnemu skróceniu analogowego toru, urządzenia realizującego pomysł „wszystko w jednym”. Rzecz jasna musimy jeszcze podpiąć, podobnie jak w tradycyjnym wzmacniaczu źródło, ale te źródło ma być tylko transportem, ma służyć wyłączenie przesłaniu cyfrowych danych z nośnika / sieci do cyfrowej integry. Jakość tego źródła nie musi być zatem wyczynowa, aby uzyskać bardzo dobre brzmienie – w roli transportu można zastosować stosunkowo tanie urządzenie (oczywiście bardziej dotyczy to urządzeń sieciowych, gdzie odpada kwestia jakości napędu optycznego). Producent pisze o zaletach takiego rozwiązania: wysoka dynamika, czysty, transparentny dźwięk.

Drugim produktem, który postanowiłem omówić (łącznie, bo stanowił idealnego partnera dla powyżej opisanej integry) są urocze monitorki Indiana Line Testi 240N. Recenzję zestawu przeczytacie tutaj. Poniżej skupię się na porównaniu brzmienia tych kolumienek z redakcyjnym zestawem stereo (elektronika NADa oraz serwer muzyczny z wbudowanym wzmacniaczem Coctail Audio X10).

Zapraszam do lektury…

» Czytaj dalej

Recenzja zestawu: NuForce DDA-100, Beresford Bushmaster, Indiana Line Tesi

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
slider

Tym razem postanowiłem opublikować test całego systemu. Patrząc na recenzje sprzętu audio zazwyczaj skupiamy się na określonym urządzeniu, testując je często w konfiguracji referencyjnej, która nierzadko jest w zasięgu promila czytelników. Brakuje kontekstu. Ucieka to, co w tej całej zabawie najważniejsze – opis kompletnego zestawu, gdzie poszczególne składniki dobieramy tak, aby całość po pierwsze tworzyła harmonijny system, który pokaże swoje najlepsze cechy, po drugie była – szczególnie w przypadku urządzeń budżetowych  -  rozsądnie dobrana pod kątem ceny.

Akurat tak się szczęśliwie złożyło, że do testów trafiły trzy elementy nie tylko idealnie pasujące cenowo, ale także funkcjonalnie i brzmieniowo. Recenzja NuForce będzie zatem częścią tekstu poświęconemu rozsądnie wycenionemu zestawowi, na który składają się następujące elementy: DAC Stana Beresforda (Bushmaster), cyfrowa integra NuForce DDA-100 oraz monitory bliskiego pola Indiana Line Tesi. Całość zamyka się w budżecie 4000 złotych (bez okablowania) i wg. mnie stanowi świetny zestaw stereo, ultranowoczesny, przygotowany pod kątem grania muzyki z plików. Nie jest to zestaw w pełni uniwersalny – decydujemy się na źródła cyfrowe – w dzisiejszych czasach nie jest to jednak poważne ograniczenie funkcjonalne. To także pewien eksperyment z mojej strony… chcę nieco zmodyfikować to w jaki sposób opisujemy poszczególne urządzenia.

Wymagać to będzie ode mnie większego nakładu pracy, Czytelnicy tylko na tym zyskają. Będę starał się opisywać (raz w miesiącu) taki właśnie, gotowy zestaw, system. Nie oznacza to automatycznie, że nie pojawi się tekst poszczególnych składowych. Pojawi się, jako uzupełnienie, gdzie będzie opis urządzenia, gdzie mniej miejsca poświęcę brzmieniu (będzie to rozszerzenie testu systemu – sprzęt będzie grał w redakcyjnej konfiguracji), w większym zakresie omówię kwestie związane z zastosowaną techniką, opiszę wady (ergonomia, jakość materiałów, montażu)… czyli będzie to wszystko, co powinno się znaleźć w recenzji każdego urządzenia, co jednak nie jest niezbędne, aby wyrobić sobie opinię na temat tego „jak to gra”.  To ważne elementy, ale niekoniecznie, albo w ogóle nie związane z clou. Takie opisy, jak powyżej, zajmują często 75% artykułu i powiedzmy sobie szczerze… rzadko kiedy można przeczytać w nich coś odkrywczego. Stąd taki eksperyment, sam jestem ciekaw jak to nam wyjdzie w praniu ;-) Póki co zapraszam na pierwszą odsłonę, na recenzję wspomnianego powyżej systemu…

» Czytaj dalej

Dotarła do nas cyfrowa integra NuForce DDA-100…

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
nuforce-dda-100 (1)

Szykuje się ciekawy test na łamach HD-Opinie. Cyfrowa integra NuForce DDA-100, czytaj zintegrowany wzmacniacz wyposażony wyłącznie w wejścia cyfrowe (USB, SPDIF w wariancie optycznym i elektrycznym), to dość nietypowy produkt. Sprzęt ma bardzo kompaktową formę, jest bardzo lekki jak na wzmacniacz …to akurat niespecjalnie zaleta, ale też pamiętajmy – zamiast rozbudowanego toru analogowego mamy tutaj parę kości, odbiorników oraz niewielki zasilacz i bardzo krótką ścieżkę wiodącą do gniazd głośnikowych (to urządzenie cyfrowe w każdym calu, nie mamy tutaj konwencjonalnego DACa, sygnał aż do wyjść dla głośników pozostaje sygnałem cyfrowym). Do tego mały pilocik (w formie znanej z wcześniej przetestowanego u nas NuForce DAC-100) oraz ascetyczny design… monolityczny front z bardzo fajnym, współgrającym z ascetycznym designem wyświetlaczem cyfrowym oraz pokrętło regulacji wzmocnienia. Bardzo, że tak powiem, minimalistyczny, oszczędny projekt, dostępny w dwóch wariantach kolorystycznych – czarnym (egz. który trafił do nas do testów) oraz białym. Szczerze powiedziawszy, zarówno w przypadku DAC-100 jak i DDA-100 bardziej podoba mi się biała wersja kolorystyczna. Znakomicie koresponduje z powściągliwą formą, dodatkowo DAC z czarnym pasem na froncie… tak, wygląda to naprawdę dobrze. Biały DDA-100 z diodowym wyświetlaczem to także wg. mnie designerski strzał w dziesiątkę. Wzmacniacz nie jest drogi, kosztuje obecnie 1950 zł.

No dobrze, to jak już postanowiłem napisać coś na wstępie, przed testami (urządzenie właśnie dotarło do nas), napiszę o elementach toru, z którymi cyfrowa integra zagra. Specjalnie dobrałem do testów z produktem NuForce coś, co jest nowoczesne, co gra z pliku, co obsługuje hi-res. Tak, oczywiście, będzie MacBook podłączony via USB, ale za transport cyfrowy głównie będzie robił serwer muzyczny Coctail Audio X10 oraz nasz referencyjny player sieciowy Squeezebox Touch. W sumie więc ze wzmacniaczem zagrają trzy źródła – komputer, serwer oraz odtwarzacz sieciowy. A głośniki? Poza redakcyjnymi Pylonami Pearl oraz Topazami, podepniemy (wariant na biurko – super kompaktowa forma DDA-100 świetnie współgra z takim właśnie, biurkowym scenariuszem) malutkie kosteczki Cambridge oraz …dwie niespodzianki (w tym, mam nadzieję aktywne głośniki z wejściem optycznym). Tak właśnie, taki wariant także jest możliwy, bo DDA-100 wyposażono w cyfrowe wyjście audio (optyk). Innymi słowy integra może także pełnić funkcję cyfrowego konwertera (z USB, koaksiala), być podłączona np. do jakiegoś wyczynowego DACa lub jw aktywnych głośników z wejściami cyfrowymi. Oczywiście w takiej sytuacji nie wykorzystamy złącz głośnikowych, ale jw ze zdobywającymi coraz większą popularność, aktywnymi zestawami głośnikowymi (z wbudowanymi przetwornikami C/A), także coraz częściej w wariancie bezprzewodowym, DDA-100 znajdzie zastosowanie jako cyfrowy konwerter sygnału audio. Na pewno sprawdzę jak to gra z Zeppelinem Air (wejście optyczne, akceptujące dźwięk 24/96). W końcu produkt B&W nie potrafi grać hi-resów via USB (bezpośrednio z komputera), ograniczenia AirPlay są znane (16/44), tak więc konwersja USB-SPDIF będzie jak znalazł. Rzecz jasna najważniejsze będą testy z kolumnami podpiętymi pod tytułowy sprzęt. Sporo godzin przed nami, sporo godzin słuchania muzyki :-)  Poniżej parę zdjęć tego, co wypadło z pudełka.

» Czytaj dalej

Test NuForce DAC-100: kolejny przetwornik od Amerykanów

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
NuForce DAC-100 (5)

Po zrecenzowaniu DAC-9, który bardzo nam się spodobał, dostałem informację od dystrybutora że na nasz rynek trafią niebawem nowe urządzenia Amerykanów. I tak dotarł do nas nowy przetwornik NuForce DAC-100, urządzenie tańsze, mniejsze od wspomnianego powyżej modelu. DAC-9 był wyposażony „we wszystko” – złącza XLR, osobna regulacja wzmocnienia dla słuchawek, liczne wejścia cyfrowe w tym w stand. BNC. W otrzymanym urządzeniu takich elementów nie znajdziemy, sprzęt jak wspomniałem jest także mniejszy, kompaktowa obudowa nie zajmie dużo miejsca, będzie można DACa ustawić obok innego, niewielkiego gabarytowo urządzenia (np. jakiegoś strumieniowego odtwarzacza). Dobrze, że urządzenie po wyjęciu z pudełka oferuje z każdego gniazda granie plików w maksymalnej jakości 24 bit / 192 kHz. W przypadku poprzedniego modelu trzeba było dokonać upgrade (wymiana płytki), pozwalającego na odtwarzanie muzyki we wspomnianej powyżej rozdzielczości via USB.

Nadal mam w głowie mocno krytyczne wypowiedzi z tego forum, wypowiedzi osoby kompetentnej, inżyniera, który korespondował z przedstawicielami NuForce w sprawie problemów, które napotkał użytkując jedno z firmowych urządzeń. Z wypowiedzi wyłaniał się mało budujący obraz – projektowanie urządzeń opierano głównie na odsłuchach, wręcz odpuszczając sobie pomiary, testy za pomocą aparatury pomiarowej. Cóż, nie od dziś wiadomo, że to co na wykresie niekoniecznie przekłada się na to czy dane urządzenia gra akceptowalnie, ładnie, podoba się, czy też jest zupełnie do kitu, drażni, kompletnie nie sprawdza się w torze. Dobre wyniki pomiarów nie mówią całej prawy, bywają zwodnicze, bywa że w ogóle są bezużyteczne. Z drugiej strony – warto tym pamiętać! – brak zmierzenia, sprawdzenia ewentualnych interferencji, wzajemnych korelacji poszczególnych elementów zamontowanych w obudowie, właściwego (właśnie, właściwego, czyli nie wadliwego) montażu poszczególnych układów, ich umiejscowienia bez zbadania za pomocą aparatury będzie po prostu niemożliwe, będzie działaniem po omacku. Owszem, czasami się uda, ale może być też tak, że sprzęt będzie potencjalnie niebezpieczny dla użytkownika, podłączonego pod niego sprzętu. Z tego co widzę (strona producenta, obecna polityka) coś się zmieniło w podejściu NuForce. Tak czy inaczej, parę rzeczy, przy okazji testowania DAC-100, wyszło jak na dłoni , rzeczy które można by rozwiązać w inny sposób, lepszy sposób. Na szczęście (dla producenta) bez względu na sposób projektowania tego urządzenia, brzmieniowo znowu… się udało. W sumie to najważniejsze, ale warto wspomnieć o tym co ewidentnie mogłoby wyglądać lepiej. Szczególnie, że mówimy tutaj o pułapie 4 tysięcy złotych. To – jak na DACa – wcale nie mało. Zapraszam!

» Czytaj dalej