LogowanieZarejestruj się
News

Cyfrowa integra? NuForce DDA-100! Rasowe monitorki? Indiana Line Tesi 240N…

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
IMG_9535

NuForce DDA-100 to bardzo ciekawe, oryginalne urządzenie. NuForce postanowiło zaoferować urządzenie nietypowe, które przywodzi na myśl takie (ambitne) próby stworzenia cyfrowego wzmacniacza jak te, podjęte przez NADa: topowy wzmacniacz M2 oraz tańszy model tego samego producenta – DD390, które pojawiły się wcześniej na rynku. Przy czym NuForce wyceniło swój produkt na pułapie urządzeń budżetowych. Ten wzmacniacz kosztuje niecałe 2000 złotych. NADowskie są znacznie droższe, przykładowo DD390 kosztuje już ponad 10 tysięcy złotych. Mówimy tutaj o sprzęcie, w którym zaszczepiono koncepcję w pełni cyfrowego przedwzmacniacza, amplifikacji cyfrowej opartej na konwersji  sygnału PCM na PWM (gdzie konwersja sygnału cyfrowego na analogowy dokonywana jest tuż przy odczepach głośnikowych). Następnie sygnał PWM (bardzo krótka ścieżka) napędza podpięte pod gniazda kolumny. Można tutaj mówić o idei przetwornika cyfrowo-analogowego ze wzmocnieniem sygnału (Power DAC), maksymalnemu skróceniu analogowego toru, urządzenia realizującego pomysł „wszystko w jednym”. Rzecz jasna musimy jeszcze podpiąć, podobnie jak w tradycyjnym wzmacniaczu źródło, ale te źródło ma być tylko transportem, ma służyć wyłączenie przesłaniu cyfrowych danych z nośnika / sieci do cyfrowej integry. Jakość tego źródła nie musi być zatem wyczynowa, aby uzyskać bardzo dobre brzmienie – w roli transportu można zastosować stosunkowo tanie urządzenie (oczywiście bardziej dotyczy to urządzeń sieciowych, gdzie odpada kwestia jakości napędu optycznego). Producent pisze o zaletach takiego rozwiązania: wysoka dynamika, czysty, transparentny dźwięk.

Drugim produktem, który postanowiłem omówić (łącznie, bo stanowił idealnego partnera dla powyżej opisanej integry) są urocze monitorki Indiana Line Testi 240N. Recenzję zestawu przeczytacie tutaj. Poniżej skupię się na porównaniu brzmienia tych kolumienek z redakcyjnym zestawem stereo (elektronika NADa oraz serwer muzyczny z wbudowanym wzmacniaczem Coctail Audio X10).

Zapraszam do lektury…

Zacznijmy od wzmacniacza. Opisałem pokrótce główną ideę na której opiera się konstrukcja omawianego urządzenia. Sprzęt prezentuje się bardzo dobrze od strony wizualnej… nazywam to szlachetnym minimalizmem formy, jednocześnie bez bzdurnych ograniczeń funkcjonalnych (co się czasami w designerskiej ascezie zdarza). Mamy więc wielofunkcyjną gałkę (jednocześnie przycisk), która chodzi z wyraźnym skokiem, jest precyzyjna i co najważniejsze, pozwala na pełną obsługę sprzętu! To świetne rozwiązanie. Można więc urządzenie włączyć (przyciskamy dłużej gałkę) oraz wyłączyć (znowu przyciskamy dłużej gałkę). Zmiana źródła? Bardzo proszę – krótkie przyciśnięcie i wędrujemy sobie w pętli po kolejnych wejściach: USB (tryb adaptywny), koaksjalne, dwa optyczne. Do tego liniowe wyjście optyczne, pozwalające wykorzystać DDA-100 jako konwerter cyfrowy, cyfrowy przełącznik sygnałów. Świetna sprawa. Urządzenie jest bardzo lekkie, waży raptem 1,2 kilograma, jest także bardzo kompaktowe (228 x 216 x 50 mm), zajmie niewiele miejsca na półce / biurku. Właśnie… można ten sprzęt potraktować jako urządzenie desktopowe. Z niewielkimi kolumnami stworzy biurkowy zestaw stereo, do którego podepniemy całą elektronikę (komputer, handheldy… czyli typowe w dzisiejszych czasach, źródła cyfrowe, transporty cyfrowe). Moc wyjściowa (przy 4 Ohm) wynosi 75W (katalogowo, tej mocy jest mniej). Oczywiście integra gra hi-resy, niestety z pewnymi ograniczeniami: mamy więc USB, ale ograniczone do 96KHz. To jeszcze nie problem, ale brak obsługi 88.2KHz dla tego wejścia  może być nieco irytujący – niemało muzyki charakteryzuje się właśnie taką  częstotliwością próbkowania. W przypadku SPDIF także nie zagramy wszystkiegonie ma obsługi plików 24bit /192KHz (optyk tylko 96KHz). Takich materiałów jest stosunkowo niewiele, ale z czasem pojawi się ich więcej, poza tym trochę dziwi to ograniczenie – przecież mamy dwa zegary dla częstotliwości 44.1 oraz 48KHz.

Pozachwycałem się gałką, jednak nie musimy się zdawać na ręczną obsługę. Można bez problemu obsłużyć sprzęt zdalnie pilotem. Sterownik jest malutki, co niestety może przyczynić się do tego, że pewnego dnia nam wyparuje, ale jw. w odwodzie jest wielofunkcyjne pokrętło… czyli nie pozostaniemy w kłopotliwej sytuacji (uniwersalne piloty Logitecha pozwalają na marginesie ograniczyć takie wypadki do minimum… warto zainwestować, nawet w najtańszy model).

Wyświetlacz diodowy może pod kątem nie jest zbyt czytelny. Z drugiej strony prezentuje się świetnie, podkreślając styl całego urządzenia. Czerwone diody wyświetlają informację o wybranym w danej chwili złączu oraz o poziomie głośności. Jak już siedzimy na wprost, dane da się odczytać z dużej odległości. Jednocześnie nic tu nie wali po oczach. Z ergonomią trochę na bakier, ale kto by się tym przejmował? Każdy inny sposób komunikowania się nie miałby tutaj czego szukać – ekran? Jakieś napisy z żarówkami? To co jest idealnie tu pasuje. Koniec, kropka.

Teraz parę uwag odnośnie budowy. Po pierwsze gniazda głośnikowe są bardzo małe (no mały jest też sam wzmacniacz), co utrudnia podpięcie okablowania. Nie ma sensu podchodzić z grubszymi przewodami. Raz, że będzie trudno je odpowiednio ułożyć, dwa – goły przewód o rozmiarze przekraczającym 1-1.5mm zwyczajnie nie wejdzie w malutkie otworki umiejscowione w gniazdach. Najlepiej zastosować kable cieniutkie, o grubości 1mm. Widełki na pewno odpadają. Właściwie najsensowniejsze będzie zastosowanie bananów (wtedy kable mogą być grubsze), choć też trzeba pamiętać o bardzo bliskim położeniu gniazd względem siebie. Druga sprawa wiąże się z jakością wykonania, czy może bardziej zastosowanych materiałów. Gniazda nie są najlepszej jakości, oględnie mówiąc, stąd dobrze jest zachować ostrożność (szczególnie mam tu na myśli delikatne porty optyczne, sztuk trzy).

Podstawowa specyfikacja wzmacniacza DDA-100:

  • Wejścia: USB in (adaptywne), 2x TOSLINK in, 1x Coaxial in 75-Ohm, 1x TOSLINK out
  • Maksymalna częstotliwość próbkowania: 24-bit
  • Częstotliwość próbkowania USB: 44,1, 48, 96 KHz (brak 88.2 KHz)
  • Częstotliwość próbkowania SPDIF: 44,1 48, 88.2, 96, 176.4 KHz (brak 192 KHz)
  • Moc wyjściowa: 2x 75 W (4 Ohm)
  • THD: 0,07% @ 15 W
  • Maksymalna moc wyjściowa: 250 W (RMS)
  • Pasmo przenoszenia: 20 – 20 000 Hz +/- 0,1 dB
  • Wymiary: 228 x 216 x 50 mm
  • Waga: 1,2 kg
System ref.:
  • Zestaw #1: przedwzmacniacz NAD 1020, NAD T743 (końcówka mocy)kolumny Pylon Pearl (nasz test), kolumny Pylon Topaz (nasz test)
  • Zestaw #2: aktywne kolumny Microlab Solo 7C (z przetwornikiem Beresford TC-7520)
  • Zestaw #3: Zeppelin Air (nasz test)
  • Zestaw #4: NAD C-315BEE/C-515BEE (kolumny jw. nasz test)
  • DAC: Arcam rDAC (nasz test), Beresford TC-7520 (nasz test), Beresford Bushmaster, Peachtree Audio DAC IT (nasz test), Matrix Portable DAC (nasz test), AudioQuest DragonFly (nasz test), NuForce DAC-100 (nasz test), NuForce DDA-100 (cyfrowa integra)
  • Główne źródła cyfrowe: Squeezebox Touch (muzyka 24/96KHz nasz test), Popcorn Hour A-400, laptop z Win 7 (foobar z WASAPI, MediaMonkey + ASIO, muzyka 24/96~192 via USB-SPDIF), MacBook Air (Decibel, wszystko via USB oraz USB-SPDIF) oraz serwer muzyczny Coctail Audio X10 (test)
  • Konwertery SPDIF-USB: M2Tech HiFace Two & Matrix USB (nasz test)
  • Dodatkowe źródła cyfrowe: PlayStation 3 (dla SACD, BD), handheldy Apple, Toshiba E-1 (HD-DVD)
  • Gramofon NAD 5120
  • Modyfikacja (opcjonalna) toru analogowego: bufor lampowy DIY
  • Wzmacniacze słuchawkowe: Music Hall ph25.2 (nasz test); Musical Fidelity M1 HPA (nasz test); Schiit Audio Asgard (nasz test)
  • Słuchawki: AKG K701 (nasz test), Klipsch Image One (nasz test), Sennheiser HD650, HiFiMan HE-400 (nasz test) oraz Sennheiser Momentum (nasz test), HiFiMan HE-300, AKG K551
  • Sterowniki: iPod (nasz test) oraz iPad 2 (nasz test) z oprogramowaniem odtwarzającym & sterującym
  • Zestaw bezprzewodowy NuForce AIR DAC
  • Okablowanie: Supra DAC, Dual, USB oraz Trico (analog, cyfra), Procab (analog – głośnikowe), Klotz (analog) oraz Prolink (cyfra), Belkin (cyfra -> USB)
  • Router audio: Beresford TC-7220 (nasz test), przełącznik źródeł ProJect Switch Box (nasz test)
  • Zasilanie: Tomanek ULPS dla rDAC & SB Touch (nasz test) & Peachtree DAC IT (test), listwy APC (SA PF-8 oraz Cyberfort 350 z UPS), listwa Tomanek TAP6 (test), kable Supra LoRad

  

Wrażenia z odsłuchu (w redakcyjnej konfiguracji)
Powiem z czym zagrało to najmniej przekonywująco – z malutkimi kostkami Cambridge oraz z pożyczonymi na chwilę Aphionami Ion. W przypadku tych pierwszych, to po prostu głośniczki mocno kompromisowe, które trzeba potraktować jako coś, co stoi sobie na biurku i robi tło. Brakowało ewidentnie basu (w ogóle go nie było), poza tym DDA-100 wolno się „rozkręca”. Pisałem o tym przy okazji testu systemu, jeszcze raz to powtórzę… dopiero przy ustawieniu głośności na 50 zaczyna się coś dziać. No przesadzam nieco, można słuchać ciszej, ale będzie to właśnie bardzo cichutkie słuchanie, tak by nikogo nie absorbować swoją obecnością, nie obudzić (całkiem przydatne). Potem robi się już całkiem głośno, jednak nadal bez śladów kompresji, przesterowania, czysto. Ale nie w przypadku wspomnianych kosteczek. Ważne, żeby dobrać do integry NuForce coś o dużej efektywności, na pewno nie niższej niż 86dB (a jeszcze lepiej w okolicach 88~90dB).

W przypadku Ionów miałem ewidentnie do czynienia z sytuacją kiepskiego dopasowania, kiedy to cechy integry oraz kolumn zsumowały się, zostały podkreślone, a to czego nie ma (integra), czego może nam brakować po prostu nie zaistniało, bo i jak miało. Iony to głośniki grające raczej chłodno. To kolumienki na pewno niczego nie upiększające, analityczne, dokładne, które cechuje bardzo dobra dynamika. W przypadku integry właśnie w tym zestawieniu wychodzą wymienione powyżej cechy. Dźwięk transparentny, dokładny, detaliczny, krystalicznie wręcz czysty? Owszem, poza tym można jeszcze dodać, że to chłodne brzmienie jest nieco płaskie, pozbawione głębi, wypełnienia. Tak to grało z Ionami, być może głównie przyczyniły się do tego kolumny (że niby integra taka neutralna), ale myślę że jest to kwestia syntezy sygnatury brzmieniowej obu produktów.  W przypadku Ionów szukałbym jakiejś cieplejszej elektroniki, w przypadku NuForce lepsze będą niewątpliwie kolumny kładące nacisk na emocje, niekoniecznie na detal, muzykalne, z obfitym dźwiękiem.

Takie jak Pylony. Topazy zagrały fajnie, ale według mnie to Perły stanowiły lepsze zestawienie z DDA-100. Zagrało to bardzo przekonywująco, nawet potężnie (przy poziomie 70+). Łatwa, naturalna prezentacja muzyki, wystarczająco (choć nie mistrzowsko) szybki, precyzyjny dźwięk nie pozbawiony wdzięku, głębi, a przy tym nie uciekający w uśrednianie. Bardzo dobre wokale, sugestywne, w tym wypadku nieco z tyłu, bez chęci wypchnięcia przed szereg (co się bardzo często zdarza). Bas ładnie poprowadzony, obecny, choć nie schodzący rekordowo nisko. W przypadku DDA-100 mamy do czynienia z rześkim przekazem, gdzie tego co ciężkie, potężne, na samym dole nie doświadczymy, ale też nie będzie to w ogólnym przekazie raziło, przeszkadzało że czegoś jednak brakuje. To nie jest brak, to raczej określony sposób prezentowania niskich tonów. Perły też nie schodzą tak nisko, jak choćby wspomniane Topazy (gdzie brakowało trochę drive, mocy, gdzie można by więcej…). Tak czy inaczej Pylony mogą być bardzo dobrym partnerem dla NuForce, tworząc udany zestaw stereo, choć jak wspomniałem w teście zestawu stereo, Indiana Line Tesi 240N grają z DDA-100 lepiej. Wyraźnie lepiej. Odnośnie źródeł – preferowałem to, co podpinane pod SPDIF. W przypadku komputera, mój PC (niestety poza audio, służący także do pracy) grał via USB jakoś bez emocji, cyfrowo, poza tym pojawiały się czasami trzaski. Dużo lepiej było z Makiem (oprogramowanie Decibel). Zagrało to dużo lepiej, choć wolałem podpięte pod optyka lub/i koaksiala odtwarzacze: SB Touch oraz serwer Coctail Audio X10 (niestety po ostatnim upgrade mam problem z wyjściem cyfrowym w X10 – pojawiają się „popy”, dźwięk się rwie… ewidentnie wina po stronie serwera, z kukurydzą via optyk grało bezproblemowo). Grała też nowa kukurydza (Popcorn Hour A400), jednak do momentu upgrade firmware trochę za dużo zachodu z tym było, po ostatniej aktualizacji sprzęt gra bezproblemowo. Komputer na pewno zaprezentuje się ciekawiej przy użyciu konwertera USB-SPDIF. Sprawdziłem z HiFace Two i w porównaniu z USB było lepiej (mam tu na myśli przede wszystkim PC, z Makówką porównywalnie, no może z lekkim wskazaniem na konwerter).

 

No właśnie, czas coś wspomnieć  o drugim bohaterze naszego testu, o Indiana Line Tesi 240N. W teście zestawu z DDA-100 napisałem sporo o brzmieniu tych kolumienek. Nie tylko świetnie się tu sprawdziły, ale dodatkowo zaprezentowały się z jak najlepszej strony odnośnie jakości wykonania oraz zastosowanych materiałów. To jedne z najlepiej wykonanych monitorków w cenie do 1000 złotych za komplet. W sumie, trudno uwierzyć , że można za te stosunkowo niewielkie pieniądze zaoferować tak dopracowany od strony konstrukcyjnej, materiałowej oraz wykończeniowej produkt. Kolumny nie tylko wyglądają na dużo droższe, ale dodatkowo po prostu są ładne, będą ozdobą niewielkiego zestawu stereo ustawionego na biurku czy szafce w małym pokoju. Czy można użyć ich do nagłośnienia większego pomieszczenia? Raczej unikałbym takich sytuacji, bo ich siła tkwi w bezpośrednim, bardzo bliskim, namacalnym, intymnym przekazie. Kolumienki bliskiego pola mają wielu wielbicieli i ja to doskonale rozumiem, bo pozwalają (podobnie jak słuchawki) na bezpośredni, indywidualny odbiór muzyki. Tylko ja i moje stereo ;-) Nie ma sensu nagłaśniać nimi dużego salonu, bo zwyczajnie wszystkiego nam ubędzie, będzie brakować. To po prostu nie zagra.

Specyfikacja kolumn Indiana Line Tesi 240N przedstawia się następująco:

  • 2-drożne kolumny stereo (surround) typu bass-reflex
  • Rekomendowana moc wzmacniacza: 30 – 80W
  • Czułość (2.83V/1m): 90 dB
  • Impedancja wzmacniacza: 4 – 8 ohm
  • Pasmo przenoszenia: 58 – 22000 Hz
  • Częstotliwość zwrotnicy: 2700 Hz
  • Zwrotnica głośnikowa z filtrami o złagodzonych zboczach - przystosowana do pracy z każdym wzmacniaczem o impedancji 4-8 ohm

Obudowa:

  • Obudowa: MDF wzmacniania wewnętrznymi drewnianymi wieńcami
  • Wykończenie obudowy: gruba winylową okleina
  • Wypełnienie obudowy: syntetyczne żywiczne wzmacniane włókno poliestrowe wybitnie odporne na rozciąganie, przesuszenie i wilgoć zmodyfikowane pod kątem współpracy z systemami bass-reflex
  • Front: dodatkowa płyta z MDF dla lepszej sztywności poprzecznej głośników oraz pochłaniania fal odbitych

Głośniki:

  • 120 mm głośnik niskotonowy z polipropylenową membraną wzmacnianą krzemianem mikowym* z korektorem fazy (dwukrotnie większy magnes neodymowy w stosunku do serii NOTA)
  • 26 mm głośnik wysokotonowy z jedwabną kopułką obrabianą cieplnie umieszczoną w tylnej wentylowaną komorze rezonansowej zasilaną magnesem neodymowym

(dane publikowane przez dystrybutora)

Konstrukcja to żadne tam, cenowe kompromisy, to dobry poziom HiFi. Dwudrożną konstrukcję oparto o jeden głośnik 12cm, z hybrydowym korektorem fazy, umieszczony w dodatkowej frontowej płycie MDF(wzmocnienie sztywności konstrukcji oraz pochłaniania fal odbitych). Do tego autorski firmowy przetwornik wysokotonowy z tylną wentylowaną komorą, napędzany mocnym magnesem neodymowym. Klasyka w pozytywnym tego słowa znaczeniu, do tego świetne wykończenie, front z materiału przypominającego gumę, całość lekka, zwarta, a jednocześnie sztywna (wewnętrzne wzmocnienia).

Z elektroniką NADa było bardzo fajnie, czy to z zestawem dzielonym, czy z integrą C315, Tesi zagrały lekko, zwiewnie, z pięknie wybrzmiewającą średnicą. To właśnie średnica przykuwała uwagę, szczególnie kapitalne wokale. Kobiecy głosy miały w sobie coś hipnotyzującego, chciało się tego słuchać i słuchać. Bardzo dobrze Tesi wypadały w muzyce akustycznej, niewielkich składach, do tego udało się konstruktorom stworzyć małe kolumny, które mają coś do powiedzenia odnośnie niskich tonów. Te oczywiście nie są ani potężne, ani też obfite, ale niska średnica i to co można z takiej niewielkiej skrzynki wydobyć pozwoliło na uzyskanie całkiem satysfakcjonującego rezultatu. Te kolumienki to bez dwóch zdań udana konstrukcja, po ciepłej stronie mocy ;-) bardzo muzykalna, kładąca nacisk na analogowy, emocjonalny przekaz. Czego tutaj brakuje? Stereofonia jest poprawna, ale przestrzeń, szeroka scena, nie mówiąc już o poszukiwanej przez niektórych holografii ala dźwięk dookólny? To nie ten adres, tutaj tego nie uświadczymy. To właśnie kolumienka do indywidualnego odsłuchu, a nie do imprezy, czy budowania sali w salonie. Nie ma takich ambicji, nie ma predyspozycji, bo to w ogóle coś innego – kameralność, bliskość, namacalność, artysta na wyciągnięcie ręki. Z serwerem X10 było o niebo lepiej niż z kostkami Cambridge (podpiętymi wcześniej do Coctail Audio). Jednak lepiej, nie oznacza bardzo dobrze… wbudowany wzmacniacz ma swoje ograniczenia, głównie mam tu na myśli pojawiające się szumy, oznaki przesterowania (wysokie zakresy wzmocnienia). Tak czy inaczej, gdy nie będziemy nastawieni na głośne słuchanie, taki zestaw sprawdzi się bardzo dobrze w aplikacji biurkowej.

Podsumowując, oba  produkty zasługują na zainteresowanie. Ktoś kto szuka bardzo nowoczesnej, budżetowej (podkreślam – budżetowej) integry, do tego świetnie prezentującej się, do nagłośnienia niewielkiego pomieszczenia, albo na biurko powinien zwrócić uwagę na produkt NuForce. To nie jest sprzęt uniwersalny (nie zagra z wszystkimi kolumnami, ba z wieloma w ogóle nie zagra – patrz tekst), to nie jest wzmacniacz do dużego salonu (i raczej nie do podłogówek, chyba że te będą dysponowały wysoką efektywnością). Jednak w optymalnej konfiguracji może to być jeden z najlepszych zakupów audio jakich dokonaliśmy. Jakby nie było, obecnie liczba cyfrowych źródeł w domu (z bardzo różnymi, wielorakimi możliwościami odtwarzania muzyki, tj. serwisów, NASów, pamięci wewnętrznej, przenośnej, bezprzewodowo etc. etc. etc.) jest na tyle duża, że warto mieć coś, co pozwoli bezproblemowo zintegrować wszystko w funkcjonalną całość. NuForce DDA-100 daje takie możliwości.

Tesi to urocze kolumienki, które bez wahania polecałbym każdemu, kto chce wydać 1000 złotych na bardzo dobre, biurkowe monitory bliskiego pola. Biurko co prawda nie może być specjalnie kompaktowe, ale spokojnie ustawimy Tesi na solidnym meblu. Piękne brzmienie będzie nam umilać czas podczas pracy, względnie nie zmąconego (pracą) odsłuchu w wygodnym (najlepiej z regulacją wysokości) fotelu. Sam testując te kolumny korzystałem z takiego mebla, mogąc precyzyjnie i wygodnie dopasować miejsce odsłuchu, odnajdując optymalne ustawienie. Pamiętajmy tylko o pewnych ograniczeniach (to nie jest głośnik do salonu). Przyznaję znaczki dobra cena (obu produktom) oraz znaczek jakość (dla Tesi), w przypadku integry, dodatkowo poza wyróżnieniem za dobrą cenę, znaczek możliwości. Bardzo dobre produkty, warte pieniędzy za które można je kupić.

 

Cyfrowa integra NuForce DDA-100 (1950zł)

Plusy
– duża funkcjonalność
– bardzo nowoczesna konstrukcja
– wygodne sterowanie (ręczne oraz zdalne)
– wygląd, design
– kompaktowe rozmiary
– rozdzielczość, precyzja, czystość brzmienia
– atrakcyjna cena

Minusy
– chłodne to, nieco cyfrowe granie (do skorygowania kolumnami)
– wymagają głośników o wysokiej efektywności (nie są uniwersalne)
– z kiepsko dobranymi kolumnami będzie płasko i beznamiętnie
– ograniczenia w obsłudze plików hi-res (patrz tekst)
– małe gniazda głośnikowe, utrudniony montaż okablowania
– pewne zastrzeżenia do jakości montażu/materiałów

…oraz czasami problemy z wyborem źródła (koaksial, cisza w głośnikach mimo grającego źródła)

 

Indiana Line Tesi 240N (950zł)

Plusy
– intymny, ciepły, witalny dźwięk
– piękne wokale
– muzykalne, „analogowe” granie
– średnica
– nie pozbawione (zupełnie) basu
– bardzo wysoka jakość wykonania
– bardzo dobre materiały
– niska cena

Minusy
– przestrzeni tutaj specjalnie nie ma
– dla tych, którzy są pryncypialni… nie są neutralne, trochę docieplają brzmienie

 

Autor: Antoni Woźniak

 

 Dziękujemy dystrybutorom, firmie…

za dostarczenie integry NuForce DDA-100, oraz firmie…

za dostarczenie monitorów Indiana Line Tesi 240N

Dodaj komentarz