Autor: Antoni Woźniak
|
Kategoria: Artykuły, Audio, Slider, Słuchawki
|
| Źródło:
HD-Opinie.pl
Miałem szczęście mieć na uszach większość z topowych słuchawek jakie są / były oferowane na rynku. Wiele z nich brzmiało świetnie, wiele mogłoby swobodnie stanowić docelowy wybór dla osób, którym nie jest wszystko jedno. Ze słuchawkami jest o tyle prościej (niż z innymi produktami audio), że nie ma w ich przypadku tylu zmiennych, wiele rzeczy można pominąć – po pierwsze akustyka pomieszczenia (sprawa arcyważna, tutaj jesteśmy w pełni zwolnieni z odpowiedniego dopasowania pomieszczenia), po drugie… kable… owszem, jakieś będą potrzebne, ale nie mówimy o kilku, kilkunastu przewodach, a co najwyżej o trzech kompletach. Oczywiście dobór właściwego źródła, wzmacniacz (tutaj element wymagający szczególnej uwagi, atencji – głośniki można dobrze wysterować za pomocą budżetówki, czegoś zupełnie pospolitego, z wzmacniaczem słuchawkowym, moim zdaniem, nie jest tak łatwo, prosto) to konieczne zaplecze, aby zapewnić sobie optymalne warunki, aby efekt był najlepszy z najlepszych. Obecnie coraz częściej mamy do czynienia ze zintegrowanymi rozwiązaniami – wzmacniacze słuchawkowe, to także cyfrowo/analogowe preampy, to często przetworniki pod komputer i inne źródła cyfrowe, a nawet przedwzmacniacze gramofonowe. Tranzystory, lampy, zbalansowane tory… czego tutaj nie ma. Ba, bywa, że taki kombajn może w ogóle pełnić funkcję autonomicznego źródła/wzmacniacza dla słuchawek. Wybór jest obecnie gigantyczny, mamy do czynienia z prawdziwą klęską urodzaju. I nic dziwnego, dzisiaj najlepiej sprzedającym się produktem audio są bez wątpienia słuchawki. To widać po ogromnym zainteresowaniu jakim cieszy się ten segment, zarówno ze strony klientów, jak i producentów, w tym takich producentów, którzy do tej pory kojarzyli się z zupełnie innymi produktami. I dobrze, mamy wybór, na rynku znajdziemy setki propozycji, jednak mam (biorąc pod uwagę doświadczenie, osłuchanie) nieodparte wrażenie, że coś zrobione naprawdę dobrze, naprawdę bez żadnych ale, to coś co wyszło od kogoś, kto specjalizuje się w tej tematyce, kto przykłada całą uwagę do projektowania, konstruowania tego jednego, jedynego produktu, który ma zastąpić nam kolumny, być – jak niektórzy złośliwie dodają – erzacem dla zestawu głośnikowego, czymś co (znowu słyszę głosy złośliwców) nigdy nie zaprezentuje tego, co głośniki za (…) tysięcy, set złotych (…piszę to wszystko, by podkreślić, że wybór słuchawek jako głównego, albo referencyjnego (w sensie, najlepszego) źródła przyjemności z obcowania z muzyką wiąże się z dużo niższymi kosztami w porównaniu do tradycyjnego systemu HiFi/High-End).
Specjalizacja to przede wszystkim przeznaczenie wszelkich zasobów, pieniędzy na produkt, który ma w zamierzeniach być doskonały. Bo jak nie będzie, to firma popłynie, nie będzie rentowna, po prostu padnie. Owszem, są wyjątki od tej reguły (literka b), jednakże zazwyczaj to się sprawdza, ktoś kto zjadł zęby, ktoś dla którego – w tym wypadku – słuchawki, stanowią jedyne źródło przychodów, nie może sobie pozwolić na bylejakość. Szczególnie wtedy nie może, gdy chce za swoje wyroby kilka tysięcy złotych. Słuchawki – jak niejednokrotnie pisałem – dają nam możliwość słuchania muzyki na poziomie high-endowym (rozwinę temat opisując poniżej, w rozwinięciu LCD-3) za wielokrotnie niższe sumy, niż w przypadku zestawów stereo opartych o wzmacniacze, kolumny, źródła. Oczywiście nie każdy tak chce, nie każdy „poważa” słuchanie za pośrednictwem czegoś na uszach. Czasami jest to blokada psychiczna, czasami zwyczajnie czegoś w tym wszystkim brakuje i …nie zawracamy sobie głowy tematem. To zrozumiałe, ja to doskonale rozumiem i nie uważam, że to błędne, czy gorsze podejście, nie wartościuję, nie oceniam. Jedyne co mogę komuś w takiej sytuacji powiedzieć, to, to że coś szczególnego, szczególne doświadczenie po prostu go ominie. Tyle. Ostatnio opisywałem fantastyczny, topowy zestaw HiFiMANa… specjalisty właśnie, kogoś, kto „robi w słuchawkach”, kogoś kto w tym upatruje swojej rynkowej szansy. EF-6 z HE-6 to coś wyjątkowego, ale …zupełnie innego od opisywanych w niniejszej recenzji LCD-3.
To dwa światy, niby odległe (bo i tak jest w istocie), a jednocześnie ze wspólnym mianownikiem, wspólnym mianownikiem którym jest wyjątkowe brzmienie, wielka radość z obcowania z takimi słuchawkami na uszach, słuchania za ich pośrednictwem muzyki. LCD-3 są wyjątkowe, są fantastyczne, są – cóż- jednymi z najkosztowniejszych słuchawek na rynku. To jeszcze nie poziom systemu słuchawkowego Staksa z najwyższej półki, ale te siedem i pół tysiąca to już suma konkretna. W kontekście tego, co dostajemy, odważę się na opinię, że to wcale nie wygórowana kwota, a dla kogoś, kto jednak uznałby że tyle za słuchawki nie da dobra informacja, czy nawet bardzo dobra. Pamiętacie test LCD-2? Te słuchawki nie są tak dobre jak trójki, ale w kontekście tego, co oferują, tego co potrafią oraz ceny (używane nawet 2,5-3k) to zwyczajnie okazja. Ortodynamiki Audeze to czysta rozkosz dla kogoś, kto poszukuje maksymalnie analogowego, ciepłego przekazu, bogatej barwy dźwięku, średnicy w której można się na zabój zakochać. Takie właśnie są te słuchawki. Nie będziemy mieli basiora, choć bas jest w tym wypadku tak dobry, tak wielowymiarowy, tak dobrze trzymany w ryzach, że nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mógł coś w tej mierze LCD-kom zarzucić, nie będzie „stekami watów po uszach”, choć potrafią zagrać mocno, dynamika też niczego sobie. No i już piszę o brzmieniu, już się zachwycam, a przecież to miał być wstępniak, a nie sama recenzja… Nic nie poradzę, te słuchawki całkowicie mną owładnęły, jestem w ich mocy, może dlatego, że właśnie takie brzmienie, taki sposób przekazu najbardziej jest mi bliski. Może dlatego właśnie…
» Czytaj dalej